-
W empik go
Magazyn skrywanych emocji - ebook
Magazyn skrywanych emocji - ebook
„Magazyn skrywanych emocji” to kolejny tomik poetycki autorki. Przepełniony jest wierszami pełnymi uczuć i emocji, które dopiero teraz ujrzały światło dzienne. Jej wiersze to piękna podróż przez intymność, zadumę i refleksję nad życiem.
| Kategoria: | Poezja |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8273-120-0 |
| Rozmiar pliku: | 891 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
***
A gdyby tak snuć się
nocą po mieście
trzymając pod rękę
Jutrzenkę.
Rozważając z nią
o mocy kosmosu
i marności ludzkiej.
Bo kimże ja jestem,
paprochem tylko,
stworzonym z kilku westchnień,
sklejonym z ziaren piasku.
O Wenus! Zechciej
spojrzeć na mnie,
polub,
dodaj do znajomych.
Daj siłę równą drzewom,
bym mogła przetrwać każdą burzę.
Pozwól się wielbić
i trwać w tym stanie
po kres dni.
Wenus!
Może i jestem tylko okruchem
zlepionym z uśmiechów,
ale to właśnie teraz,
czuje życie
najmocniej,
najgłębiej,
najpiękniej.***
Słowa zgubiły swoje znaczenie.
Dziś wojna jest pokojem,
miłość obojętnością,
samotność — domem pełnym ludzi.
Nie ma już idealnych słów,
umarły w zeszłym stuleciu.
Księżyc też przestał być doskonały,
dał się poszarpać kraterom,
z których wciąż wyłaniają się
słowa,
nadmiar słów
i nic nie znaczących wypowiedzi.
Chcę wrócić do czasu,
gdy kocham oznaczało bycie,
a słowo na zawsze
nie było ulotną chwilą.
Tego już nie ma.
Uleciało.***
Szukam sensu
w każdej spadającej gwieździe,
w jej lekkości ważącej tonę.
W zmianach w życiu,
tych chcianych
i tych,
niszczycielsko — człekożernych.
Sensu w granicach
między latem a jesienią,
nocą i dniem,
początkiem i końcem.
Sensu w tym,
czy szklanka jest
do połowy pełna,
czy od połowy pusta.
W czytaniu książki,
która ma
już napisany koniec.
Sensu w całym bezsensie
i w sensie szukania sensu.
Sensu…
Tu możesz wstawić wszystko,
co ma lub nie ma sensu.***
Zamykam oczy
i oddaję się chwili zapomnienia
tylko z dziś — bez wczoraj i jutra.
Pożywiam łykiem tlenu,
tak potrzebnym,
a jednocześnie nieświadomym tego.
Dopieszczam złudzeniem
obrazu piękna
oraz eksplozją atomów w mózgu.
Czuję splecione ręce zakochanych
poorane bliznami,
które pozwoliły przetrwać.
Pomimo zamkniętych oczu,
widzę wszystko
i czuję wszystko.
Nade mną niebo,
prawdziwe piękno,
nawet jeśli pokryte chmurnym licem.***
Kim jestem?
Istotą dualną przepełnioną
wszechogarniającym dobrem
i złem wszechpotężnym.
Matką, która dała życie
i matką, która je odebrała.
Istotą zbudowaną
z niematerialnej duszy,
z widzialnym ciałem.
Budująca relacje,
by za chwilę zniszczyć to,
co utworzone.
Żyjąca uwielbieniem dla prawdy,
kłamiąc jednocześnie…
Anioł i Lilith,
ziemia i niebo,
piękno i brzydota.
A jeśli jestem
monistycznym bytem?
Jednorodnym,
zrodzonym z miłości
i do miłości stworzonym?
Miłości bezkresnej
nieograniczonej
niezbędnej do życia.
Kim właściwie jestem?
A gdyby tak snuć się
nocą po mieście
trzymając pod rękę
Jutrzenkę.
Rozważając z nią
o mocy kosmosu
i marności ludzkiej.
Bo kimże ja jestem,
paprochem tylko,
stworzonym z kilku westchnień,
sklejonym z ziaren piasku.
O Wenus! Zechciej
spojrzeć na mnie,
polub,
dodaj do znajomych.
Daj siłę równą drzewom,
bym mogła przetrwać każdą burzę.
Pozwól się wielbić
i trwać w tym stanie
po kres dni.
Wenus!
Może i jestem tylko okruchem
zlepionym z uśmiechów,
ale to właśnie teraz,
czuje życie
najmocniej,
najgłębiej,
najpiękniej.***
Słowa zgubiły swoje znaczenie.
Dziś wojna jest pokojem,
miłość obojętnością,
samotność — domem pełnym ludzi.
Nie ma już idealnych słów,
umarły w zeszłym stuleciu.
Księżyc też przestał być doskonały,
dał się poszarpać kraterom,
z których wciąż wyłaniają się
słowa,
nadmiar słów
i nic nie znaczących wypowiedzi.
Chcę wrócić do czasu,
gdy kocham oznaczało bycie,
a słowo na zawsze
nie było ulotną chwilą.
Tego już nie ma.
Uleciało.***
Szukam sensu
w każdej spadającej gwieździe,
w jej lekkości ważącej tonę.
W zmianach w życiu,
tych chcianych
i tych,
niszczycielsko — człekożernych.
Sensu w granicach
między latem a jesienią,
nocą i dniem,
początkiem i końcem.
Sensu w tym,
czy szklanka jest
do połowy pełna,
czy od połowy pusta.
W czytaniu książki,
która ma
już napisany koniec.
Sensu w całym bezsensie
i w sensie szukania sensu.
Sensu…
Tu możesz wstawić wszystko,
co ma lub nie ma sensu.***
Zamykam oczy
i oddaję się chwili zapomnienia
tylko z dziś — bez wczoraj i jutra.
Pożywiam łykiem tlenu,
tak potrzebnym,
a jednocześnie nieświadomym tego.
Dopieszczam złudzeniem
obrazu piękna
oraz eksplozją atomów w mózgu.
Czuję splecione ręce zakochanych
poorane bliznami,
które pozwoliły przetrwać.
Pomimo zamkniętych oczu,
widzę wszystko
i czuję wszystko.
Nade mną niebo,
prawdziwe piękno,
nawet jeśli pokryte chmurnym licem.***
Kim jestem?
Istotą dualną przepełnioną
wszechogarniającym dobrem
i złem wszechpotężnym.
Matką, która dała życie
i matką, która je odebrała.
Istotą zbudowaną
z niematerialnej duszy,
z widzialnym ciałem.
Budująca relacje,
by za chwilę zniszczyć to,
co utworzone.
Żyjąca uwielbieniem dla prawdy,
kłamiąc jednocześnie…
Anioł i Lilith,
ziemia i niebo,
piękno i brzydota.
A jeśli jestem
monistycznym bytem?
Jednorodnym,
zrodzonym z miłości
i do miłości stworzonym?
Miłości bezkresnej
nieograniczonej
niezbędnej do życia.
Kim właściwie jestem?
więcej..