- promocja
- W empik go
Magia naturalna. Przewodnik na cztery pory roku - ebook
Magia naturalna. Przewodnik na cztery pory roku - ebook
Zrozumieć prawa rządzące wszechświatem i wiedzieć, jak z nich skorzystać – tym właśnie jest magia, najbardziej naturalna rzecz na świecie.
Dobromiła Agiles, autorka bestsellerowej Słowiańskiej wiedźmy, w przystępny sposób opisuje podstawy magii naturalnej. Czarownictwo naturalne, którego chce nauczyć czytelników dzięki tej książce, nie jest oparte na żadnym wybranym systemie magicznym. Aby je praktykować, wystarczy rozwinąć w sobie dwie podstawowe umiejętności: obserwację i intuicję.
Sięgnij po to, co cię otacza. Wsłuchaj się w swój wewnętrzny głos i pozwól mu się poprowadzić podczas odprawiania rytuałów. Poznaj własną moc i wykorzystaj potęgę żywiołów. Dowiedz się, jakie dary przynosi Natura podczas każdej z pór roku, i naucz się ich używać, by twoje obrzędy były skuteczne. Zrozum, że magia jest wokół ciebie. W każdej istocie i przedmiocie. W tobie.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8321-450-4 |
Rozmiar pliku: | 2,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
WSTĘP
Czym jest magia naturalna?
Magia była z nami od zawsze. Towarzyszyła człowiekowi, zanim zbudował pierwszą cywilizację, ba! zanim na obszarze Mezopotamii wynaleziono koło. Krzesząc ogień przed wejściem do jaskini, człowiek epoki kamienia bacznie obserwował naturę, próbując wpłynąć na nią magicznie. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że zaklinania, obrzędy i rytuały są dla człowieka bardziej naturalne niż zdobycze cywilizacji, niż ukształtowane setki lat później podziały i struktury społeczne, słowem – magia to najbardziej naturalna rzecz na świecie.
Wyobrażam sobie, jak dziwnie to brzmi. Dzisiaj istnienie sił niewidocznych na pierwszy rzut oka włożyliśmy między bajki, a większość ludzi myśli o magii jako o czymś kwestionującym prawa natury, działającym niejako w sprzeczności z nimi. „Magiczny”, „czarodziejski” stały się synonimami rzeczy niemożliwych, a ci, którzy posługują się magią – czarownice, czarownicy – jeśli w ogóle dopuszczamy, że istnieją, mają jakoby posiadać umiejętności różniące ich od innych ludzi, wynoszące ponad przeciętność. Czy tak jest w istocie?
Odpowiedź na to pytanie jest złożona.
Ci, którzy zajmują się magią, wiedzą, że może ona zmienić wiele, bardzo wiele w naszym życiu – ale zawsze działa w zgodzie z naturą, a nawet więcej – dzięki naturze! To z niej magia czerpie swoją moc, to z sił w niej drzemiących płynie energia magiczna, która wspiera naszą intencję, wreszcie to tutaj odnajdziecie potężne obiekty, przedmioty, a nawet miejsca, które was wspomogą. Czarownica czy czarownik są więc o tyle ponadprzeciętni, o ile rozumieją naturalne prawa rządzące całym wszechświatem – i korzystają z nich. Czy oznacza to, że mogą latać w powietrzu? Nie, ale jeśli będą chcieli zastosować żywioł powietrza w magii, użyją go, by szybko znaleźć dobrą pracę, zyskać nowe pomysły i inspiracje, wzmocnić i usprawnić komunikację z kimś, na kim im zależy.
Czarownice i magowie rozumieją, że wszyscy jesteśmy częścią natury i że to z niej pochodzi wszelkie życie, wszelka moc oraz wszelka magia. Aby korzystać z jej dobrodziejstw, nie muszą być inicjowani do żadnego kultu, nie muszą wyznawać żadnej konkretnej religii, nie muszą nawet wierzyć w osobowe bóstwa. Czarownictwo naturalne, jakiego chcę was nauczyć dzięki tej książce, nie jest oparte na żadnym wybranym systemie magicznym. Tak naprawdę, aby je praktykować, należy rozwinąć w sobie tylko dwie umiejętności:
obserwację i intuicję.
Mimo że brzmi to banalnie, w rzeczywistości wymaga pracy i wysiłku. Sporo kosztuje, jednak nie chodzi o żadne środki materialne. Powiem więcej, czarownictwo naturalne w ogóle nie musi wiązać się z materialnymi kosztami. Bądźcie jednak gotowi poświęcić mu coś dużo cenniejszego – swój czas. Konsekwentne i regularne ćwiczenia intuicji i umysłu, który stanowi, jak wiedzieli czarownicy od zarania dziejów, najważniejsze narzędzie magiczne człowieka, doprowadzą do efektów o wiele trwalszych i bardziej spektakularnych niż kupno – nawet najpiękniejszego – artefaktu.
Istnieją skomplikowane systemy magiczne oparte na zdobywaniu wiedzy tajemnej, w których trzeba piąć się po kolejnych szczeblach drabiny, by zdobyć następne stopnie wtajemniczenia. Zachodni okultyzm z jego wielowiekowymi tradycjami wykształcił pewne zbiorowe wyobrażenia – o sekretnych grymuarach i księgach, które uczą niezwykłych umiejętności magicznych. O wiedzy przekazywanej z nauczyciela na ucznia, o spotkaniach organizowanych w ukryciu, których uczestnicy szepczą sobie nawzajem największe sekrety magii…
To romantyczna wizja, która rozpala naszą wyobraźnię. Magia naturalna jest jednakże daleka od takiej ekskluzywności. Nie jest systemem zaprojektowanym dla elitarnych grup, wymagającym kosztownych szat i narzędzi, zakurzonych ksiąg i dwustuletnich sztyletów ze stali damasceńskiej. W magii naturalnej pracuje się z tym, co widać za oknem. Trzeba spacerować. Medytować. Jeść. Uważnie obserwować, co dzieje się w trakcie Koła Roku, na zewnątrz i w środku, w nas samych.
Nieprzypadkowo wspominam o Kole Roku. W tej książce staram się jednak nie używać żadnych nazw świąt związanych z kolejnymi jego szprychami. Myślę raczej o jego czterech porach, z których każda ma nam coś innego do zaoferowania. Nie znajdziecie w niej gotowych propozycji rytuałów na znane wam dobrze święta: Imbolc, Ostarę, Beltane etc. Magia naturalna nie potrzebuje takiego nazewnictwa. Zachęca bowiem do obserwacji Natury codziennie, a nie tylko w wybrane daty zwane „sabatami” czy „wielkimi festiwalami”. W tym systemie nie musicie przygotowywać pięknego ołtarza z okazji Beltane. Ale proszę, wyjdźcie na zewnątrz i sprawdźcie, co się dzieje w przyrodzie. Popatrzcie, jak pięknie śpiewają o zmierzchu słowiki, jak ptaki wiją gniazda w pobliżu waszego domu. Jak rozkwitają miejskie parki i ogrody, jak pachnie las poza miastem. Dotknijcie żywej tajemnicy. Dziko kochajcie się na łące z kimś, kogo na tę okazję wybraliście. Popatrzcie, oto przed waszymi oczami każdego dnia, nie tylko w święta, rozgrywa się największe misterium.
Na koniec pragnę raz jeszcze podkreślić rolę intuicji. Niektórzy mówią, że jest ona niczym mięsień, który można wyćwiczyć. Używana często i trenowana, rozwija się, rozrasta, pomaga nam w codziennym życiu. Postaram się wobec tego zaproponować konkretne ćwiczenia mające na celu rozwinięcie intuicji. W książce znajduje się zestaw praktyk obejmujących medytację, pracę ze snami, z ciałem, z uważnością i wizualizacją.
Pamiętajcie jednak, że wszystko zależy od was – czasu, który poświęcicie na regularną „gimnastykę magiczną”, i wysiłku, który sami w nią włożycie.
„Wszystko, czego potrzebujesz, w tobie jest”.
Czas, by po to sięgnąć.HISTORIA MAGII NATURALNEJ
Animizm i szamanizm – najstarsze religie świata
Myślenie magiczne cechowało pierwotne społeczności ludzkie oraz dawne kultury plemienne, następnie utrwalone zostało w folklorze, micie i baśni, a współcześnie kontynuowane jest przez rdzenne ludy na niemalże wszystkich kontynentach, od obu Ameryk, przez Afrykę, aż po Australię. W okresie poprzedzającym najwcześniej rozwinięte cywilizacje, czyli prehistorii, pierwsi ludzie rozumni (_Homo sapiens_) stworzyli i rozwinęli rozmaite praktyki, obrzędy i rytuały, działając w obrębie tak zwanej magii sympatycznej. Warto zwrócić uwagę na fakt, jak długo podobny sposób myślenia właściwy był człowiekowi – prehistoria to okres obejmujący łącznie więcej czasu niż wszystkie inne epoki razem wzięte!
Już wówczas pojawiły się pewne zasady rządzące magią naturalną, które obowiązują w niezmienionej formie do dziś. Innymi słowy, system ten kontynuuje najstarsze tradycje ludzkości związane z myśleniem magicznym naszego gatunku. Wszystko, co pojawiło się później – rozmaite podziały, schematy, osobowe bóstwa – było już wtórne wobec refleksji naszego praprzodka na temat natury wszechświata, którą sformułował, wpatrując się w niebo.
Najbardziej pierwotnym systemem magiczno-religijnym był animizm. Do dziś występuje on w tradycyjnych społecznościach plemiennych.
Samo pojęcie „dusza” – od łacińskiego _anima_ – powstało dopiero w XIX wieku i wiązało się z wiarą w to, że wszystko na świecie, nie tylko człowiek, posiada duszę.
Wedle tej koncepcji dusza, duch, a w związku z tym pewien rodzaj świętej świadomości, ma być właściwy nie tylko ludziom, zwierzętom i roślinom, ale również kamieniom, skałom, źródłom, glebom, miejscom etc. Słowem – boski duch wypełnia/przenika cały wszechświat, a czarownik (szaman) może się z nim komunikować, by prosić go o pomoc. Antropolodzy widzą w takim podejściu pierwotny wzorzec magicznego myślenia człowieka. Każda kultura z czasem rozwinęła swoje mity, jednak animizm miał poprzedzać je wszystkie, stać u początków, u samego źródła magii i religii, które wtedy były ściśle ze sobą związane.
Wedle pierwotnych wierzeń świat duchowy i fizyczny nie są od siebie rozdzielone, lecz stanowią jedność. Z tego przekonania wynikają kolejne cechy magii sympatycznej: metaforyczność i metonimiczność. Mówiąc prościej, symbol zastępuje konkretny obiekt, a część zastępuje całość.
Przykład I:
Człowiek epoki kamienia łupanego wiedział, że jego przeżycie zależy od udanego polowania. W związku z tym podejmował rozmaite czynności magiczne, które miały zapewnić pomyślny wynik wyprawy myśliwych na grubego zwierza. Dowodem na to są malowidła naskalne znajdowane w wielu częściach Europy, pochodzące nawet sprzed 40 tysięcy lat p.n.e., na przykład w słynnych jaskiniach Lascaux i Trois-Frères we Francji, Altamira i Castillo w Hiszpanii, Magura w Bułgarii. Tak zwane malarstwo jaskiniowe wyobraża sceny polowań, szamanów pogrążonych w transie, wiele rodzajów rogatych zwierząt, jak bizony, żubry, jelenie.
Przykład II
Równie ważne jak udane polowanie było przedłużenie gatunku. Dlatego pierwsze kulty religijne związane były z płodnością. Magia sympatyczna zakłada głębokie powinowactwo między symbolicznym wyobrażeniem a rezultatem, który chce się osiągnąć. Z tego powodu nasi przodkowie tworzyli kamienne i gliniane figurki przedstawiające żeńskie i męskie narządy płciowe, brzemienne kobiety. Był to rodzaj zaklęcia mającego na celu zapewnić płodność i liczność plemienia.
Pierwotne społeczności nie znały rozróżnienia na świat duchowy i fizyczny. Działania magiczne, które praktykowały, wynikały przede wszystkim z obserwacji natury, jej zjawisk i właściwości. Już od najdawniejszych czasów człowiek zauważył, że pewne miejsca oraz obiekty mają silniejszą energię od innych. Nie próbował jednak zrozumieć tego na sposób naukowy – starał się po prostu z nich korzystać. Kolejną rzeczą, jaką zaobserwował podczas posługiwania się magią, to że „podobne powoduje podobne”, a „skutek podobny jest do przyczyny”. Tysiące lat później takie właściwości magii sympatycznej opisane zostały w _Kybalionie_ przez wyznawców Hermesa Trismegistosa słowami: „Jak na górze, tak i na dole; jak na dole, tak i na górze”. Odtąd ta właściwość magii znana jest w zachodniej ezoteryce jako Prawo Powiązania. Zanim jednak została w taki sposób sformułowana, była ludziom znana od najdawniejszych czasów. To z jej przyczyny czyniono hałas imitujący uderzenie gromów, by sprowadzić burzę i deszcz, to dlatego zdobywano paznokcie, by wpłynąć na daną osobę (część zamiast całości), lub przebierano się za jelenia, by zapewnić udane polowanie. Podobne miało powodować podobne, a więc grzmoty na ziemi mogły wpłynąć na grzmoty w niebie. Część starczała zamiast całości, a więc wbicie ostrego narzędzia w figurkę z paznokciami czyjegoś człowieka powodowało „wbicie” w niego prawdziwej choroby.
Jeśli dotychczasowe zasady animizmu wydają się w miarę proste, pójdźmy o krok dalej i spróbujmy je skomplikować. Wyjaśniłam już, że społeczności pierwotne wierzyły, iż zarówno istoty (ludzie, zwierzęta, rośliny), jak i obiekty (góry, rzeki, kamienie) mają duszę. To jednak nie wszystko! Duszę wedle zasad animizmu mają także pojęcia abstrakcyjne – słowa, imiona, pseudonimy, metafory. To właśnie z takich wierzeń wywodzi się wyznawana do dziś przez czarownice zasada, iż nie wolno nikomu zdradzać swojego sekretnego magicznego imienia. Kabaliści z kolei wierzą, iż jeśli poznają prawdziwe imię Boga, posiądą całą wiedzę i moc. Tak więc słowom, pojęciom i nazwom własnym czy osobowym człowiek przypisał wielkie znaczenie już tysiące lat temu, nie widząc różnicy między kimś a czymś. Pięknie śpiewała na ten temat Pocahontas w słynnej piosence _Kolorowy wiatr_ z animacji Disneya.
Przykład I:
Plemię Odżibwejów traktuje rozmaite przedmioty jako osoby. Osobą w takim rozumieniu jak ty, ja czy sąsiadka może być dla członka tego plemienia kamień, ptak, bizon. Na miano osób zasługują bowiem te obiekty/podmioty, które zdobywają jakieś doświadczenia poprzez wchodzenie w interakcję. A kamień, wbrew pozorom, może wejść w interakcję z innymi. Nie odbywa się to na takich samych zasadach jak u ludzi, nie oznacza jednak, że zwierzętom czy formacjom skalnym brak osobowości – a więc duszy. Jeśli wydaje wam się to śmieszne, pomyślcie o ludziach, którzy traktują jako coś bliskiego swój dom, samochód, książkę albo ważną pamiątkę rodzinną!
Pierwotne społeczności animistyczne żywiły ogromny szacunek do zwierząt i roślin. Polowanie musiało być poprzedzone prośbami do dusz jeleni czy żubrów – błaganiem Ducha o pozwolenie zabicia, by plemię mogło przetrwać. Patrzenie na naturę jako świętą i równą ludziom zakładało postawę, którą dziś ekolodzy nazywają „zrównoważoną eksploatacją”. Człowiek wiedział, że nie może niczego wykorzystywać ponad potrzebę i miarę, ponieważ ekosystem jako całość jest połączony.
Animizm wiąże się z szamanizmem w sposób bezpośredni. O ile ten pierwszy jest zespołem wierzeń, tak drugi oznacza zespół pewnych praktyk. Od Syberii po obie Ameryki, szamani występowali w społecznościach pierwotnych (i występują do dziś) na wszystkich kontynentach świata. To szaman był pierwszym czarownikiem, wiedzącym (w języku Awanków szaman znaczy „ten, który wie”) i kapłanem jednocześnie. Łączył w sobie wszystkie te funkcje, które dziś przypisujemy zarówno duchownym, jak i wróżbitom, wieszczom, uzdrawiaczom, szeptunom etc. Szaman, chociaż był osobą ogromnie ważną dla plemienia, jednocześnie pozostawał poza obrębem społeczności. Stanowił łącznik między światem duchowym i materialnym, między bogami, przodkami, siłami natury a żyjącymi ludźmi. Jako łącznik, a więc ktoś, kto znajduje się pomiędzy, musiał żyć trochę w obrębie wioski, z ludźmi, ale też trochę poza jej granicami, z Naturą i duchami.
Szaman – czy szamanka – posługiwali się magią. Pracowali z duchami roślin, zwierząt, wpadali w trans lub przewidywali przyszłość, stosując rozmaite techniki. Byli także pierwszymi lekarzami, a nawet psychologami. Mogli uzdrowić zarówno ciało, dzięki znajomości leczniczych roślin, jak i duszę. Wzywani byli do osób opętanych przez złe duchy i demony, przeklętych, pozostających pod wpływem szkodliwego czaru. Pomagali zagubionym osobom wrócić do społeczności, odzyskać siły witalne i psychiczne. Przyjmowali porody i oddawali ostatnią posługę umierającym. Bez szamana plemię byłoby zgubione.
Pojęciem nierozerwalnie związanym z szamanizmem jest Kosmiczne Drzewo Życia. To motyw obecny w wielu mitologiach, pewna konstrukcja religijna, która w prosty sposób stara się opisać wszechświat. Ziemia, to znaczy codzienny świat, który nas otacza, wedle wierzeń opartych na Kosmicznym Drzewie zawsze znajduje się pośrodku. W korzeniach leżą królestwa zmarłych, a w konarach – dobrych duchów i bóstw. Szaman jest tym, który potrafi poruszać się po Kosmicznym Drzewie, gdy jest w transie. Podróżuje po nim w celu zdobycia wiedzy bądź załatwienia jakiejś sprawy u duchów.
Aby osiągnąć odmienne stany świadomości, szamani od zarania dziejów wykorzystywali rozmaite techniki. Jedną z nich było rytmiczne uderzanie w bęben, które pozwalało wpaść w trans. W wielu kulturach szamański bęben nazywany był „wierzchowcem”. Porównanie to raz jeszcze miało podkreślać, że trans szamana jest rodzajem „podróży”, „przejażdżki” po Kosmicznym Drzewie Życia. Echem tych wierzeń w mitologii jest Sleipnir, wierzchowiec Odyna, który potrafi przemieszczać się pomiędzy światami.
Dlaczego uderzanie w bęben działa? Współcześnie udało się przeprowadzić wiele badań w warunkach laboratoryjnych, które potwierdziły to, co ludzie instynktownie wiedzieli od zarania dziejów – jednostajny rytm wygrywany na bębnie generuje zmiany w mózgu i układzie nerwowym. Nasz mózg zachowuje się w transie mniej więcej w ten sam sposób jak w trakcie snu bądź głębokiego relaksu. Pozwala to na wykonywanie różnych czynności na podświadomym (niekontrolowanym przez świadomość) poziomie.
Szamani wspomagali się także substancjami halucynogennymi, na przykład grzybami, ziołami. W Ameryce były to grzyby zawierające psylocybinę, a w Azji, wśród czarowników syberyjskich – muchomory (_Amanita muscaria_). Pierwszy trans wiązał się ze swoistą inicjacją szamana, podczas której odbywał on podróż do świata podziemnego, by zostać naznaczonym, „dotkniętym” przez duchy. Od tej pory nigdy już nie był taki sam jak wcześniej – powrót do bycia normalnym członkiem społeczności stawał się niemożliwy. Taka inicjacja była trudnym, wymagającym procesem, polegającym na wielodniowym odosobnieniu, a także pozostawaniu pod wpływem narkotycznych substancji. Dla wielu młodych adeptów kończyła się po prostu śmiercią. Bycie szamanem stanowiło przywilej, ale i ogromne wyzwanie oraz odpowiedzialność. Musiało, jak w przypadku dzisiejszego kapłaństwa, wiązać się z powołaniem.
Animizm i szamanizm były najstarszymi przejawami ludzkiej myśli religijnej i magicznej. To bardzo znamienne, że u zarania gatunku człowiek pozostawał głęboko przekonany o świętości i wyjątkowości wszystkiego, co go otacza. Traktowanie z szacunkiem ziemi, na której się żyje, a także baczna obserwacja natury to coś, co stanowi pomost między prehistorią a współczesnością, między podejściem pierwszych ludzi a wyznawcami magii naturalnej. Świat natury, jak bowiem byli przekonani, nie jest czymś odrębnym od świata magii – są jednym i tym samym. Magia jest wszędzie wokół nas. Wystarczy tylko spojrzeć na świat tymi samymi oczami co nasi przodkowie.
Już od dawna odrzuca się stereotyp bezmyślnego, brutalnego jaskiniowca. Przeciwnie, najnowsze badania archeologiczne i antropologiczne wskazują, że ludzie tamtego okresu byli wrażliwi, inteligentni, spostrzegawczy. Że potrafili szanować ziemię, zwierzęta, rośliny oraz siebie nawzajem. To właśnie wtedy powstały najważniejsze i kluczowe podwaliny dzisiejszej magii, wszystkich jej systemów, a także wszystkich późniejszych religii. Magia naturalna jest więc niejako zatoczeniem koła, powrotem do korzeni, do prawdziwych, najgłębszych i najstarszych korzeni czarownictwa… i człowieczeństwa.
Magia naturalna a magia ceremonialna
Minęły setki, jeśli nie tysiące lat, zanim człowiek nauczył się rozróżniać rozmaite systemy magiczne oraz wymyślił nazwy dla wszystkich adeptów parających się wiedzą tajemną. Z czasem szamani zostali zastąpieni przez kapłanów i wróżbitów, których zadaniem było przepowiadanie losów miast i państw oraz organizacja świąt na cześć bogów i bogiń. Pierwsi pogańscy kapłani przejęli bardzo wiele pierwotnych szamańskich funkcji. Później pojawiło się jeszcze więcej rozróżnień. Magią ceremonialną zaczęli zajmować się przede wszystkim ludzie bogaci – alchemicy, których stać było na własną pracownię, wykształceni, kończący średniowieczne uniwersytety magowie, używający tajemnych ksiąg i przedmiotów rytualnych kabaliści, członkowie sekretnych lóż i zakonów, astrologowie. Magia ceremonialna od zawsze przeznaczona była bowiem dla wyższych warstw społecznych, chociażby z tego powodu, że jej praktykowanie wymagało umiejętności czytania i pisania.
Tradycja Księgi Cieni, rozpowszechniona w XX wieku przez brytyjskie czarownictwo (wicca), niewątpliwie wywodzi się z magii ceremonialnej. Już od starożytności adepci wiedzy tajemnej spisywać mieli grymuary zawierające sekretne przepisy, zaklęcia oraz inkantacje do aniołów, demonów i bóstw.
Magia ceremonialna odznaczała się wysokim stopniem skomplikowania: charakteryzowały ją długie, zawiłe formuły, często wygłaszane po łacinie, przy których należało rysować określone kształty, kręgi, sigile. Cel magii ceremonialnej także pozostawał zgoła inny niż prostej magii gminnej: tu adepci pragnęli, niczym doktor Faustus, zdobyć głęboką wiedzę na temat praw rządzących światem. Poszukiwali, jak Sędziwój, kamienia filozoficznego, który przynosić miał nieśmiertelność i bogactwo. Ich marzeniem było spętanie demona, by wykonywał dane mu rozkazy. Wielkie potrzeby i wielkie ambicje!
Magia naturalna posługiwała się zupełnie innymi metodami oraz służyła innym, prostszym i bardziej skromnym celom. Rozwijała się mniej więcej równolegle do magii ceremonialnej, ale w ośrodkach wiejskich i mniej zurbanizowanych. Znachorki, zielarki i akuszerki także przejęły część pierwotnych szamańskich funkcji. Pomagały przy obrzędach przejścia, jak narodziny i pogrzeb, znały się na ziołolecznictwie, a na świat patrzyły w podobny sposób co wyznawcy animizmu. Dla prostych ludzi mieszkających na wsi idea świętych źródeł czy wzniesień o wyjątkowej mocy bynajmniej nie była czymś niezrozumiałym. Przeciwnie, otaczająca siedziby ludzkie przyroda pełna była lokalnych podań o miejscach mocy. Z czasem zaczęto wierzyć, że w ich pobliżu mieszkają duchy bądź istoty z ludowego folkloru (_faeries_), a jeszcze później – że źródłem, rzeką lub wzniesieniem opiekują się święci. Po dziś dzień takie obiekty znaleźć można we wszystkich miejscach na świecie.
Magia ceremonialna korzysta z wielu narzędzi, którym przypisuje konkretne funkcje magiczne. Duża część z nich powszechnie kojarzona jest z czarownictwem. W wicca tradycyjnym, przykładowo, rozróżnia się osiem podstawowych narzędzi czarownicy. Wystarczy zerknąć na to, jakie są i jak wyglądają, by rozumieć, że w dawnych wiekach mogły być używane jedynie przez zamożnych magów.
NÓŻ RYTUALNY (_ATHAME_) – sztylet o czarnej rękojeści, często o ostrzu wykonanym ze srebrnego lub posrebrzanego metalu, obosieczny, służący do zakreślania magicznego kręgu. W niektórych tradycjach na rączce znajdują się tzw. _athame marks_, symbole ezoteryczne związane z wiccańskim systemem magicznym.
MIECZ RYTUALNY – narzędzie ceremonialne służące do zakreślania kręgów przez arcykapłanów i arcykapłanki. Wedle wiccańskich nauk miecz służyć miał do obrony magicznej, a także tworzenia specjalnych wydzielonych miejsc pomiędzy światami, magicznych pomostów pojawiających się na czas rytuału, by umożliwić komunikację i interakcję między ludźmi a wyższymi bytami. Miecz, podobnie jak _athame_, służył też skupieniu energii i nakierowaniu jej na konkretny cel w czasie rzucania zaklęcia. Z oczywistych powodów na takie narzędzie mogli pozwolić sobie najbogatsi – po pierwsze, miecze były drogie, a po drugie, tylko osoby przynależące do określonej warstwy społecznej miały pozwolenie na ich posiadanie. Miecz w historycznych tradycjach Zachodu odgrywał ogromnie ważną rolę i miał przebogatą symbolikę. Wystarczy wspomnieć Balmung – miecz Zygfryda w _Pieśni o Nibelungach_, Durandal – legendarny miecz Rolanda, Excalibur króla Artura czy nawet nasz polski Szczerbiec, którym koronowano kolejnych władców. Nie ma chyba drugiego bardziej ceremonialnego narzędzia magicznego.
KIELICH – bogato zdobiony kielich stoi na ołtarzu każdego kowenu czarownic inicjowanych do tradycji wicca. Symbolizuje płodność, świętą kobiecość, Wielką Boginię. Wypełniony winem, jest ważnym elementem misteriów, których konkretny przebieg objęty jest Przysięgą Milczenia. Kielich rytualny także wywodzi się z mitologicznych i ezoterycznych tradycji Starej Europy. Oczywistym skojarzeniem jest tutaj Święty Graal, legendarny puchar, którego poszukiwał król Artur i jego wierni rycerze.
PENTAKL – to płaski, okrągły dysk, na którym wygrawerowane są symbole związane z czarownictwem. Pentakle wykonywane były z rozmaitych materiałów – w zależności od funduszy i fantazji z drewna, kamienia czy miedzi, a nawet metali szlachetnych. Każdy z kilku widniejących na pentaklu symboli niesie jakieś tajemne znaczenie, a odczytanie ich i zrozumienie możliwe jest dopiero po przejściu inicjacji.
KADZIELNICA – duży, zazwyczaj srebrny lub metalowy trybularz służący do okadzania ceremonialnego kręgu dymem z magicznych ziół bądź specjalnych kadzideł.
STRÓJ I BIŻUTERIA – w rozmaitych tradycjach filozoficzno-magicznych obowiązują specjalne szaty i ozdoby, których noszenie podkreśla rangę danego adepta, ale służyć ma także magicznej ochronie bądź wyrażać jakąś prawdę, coś symbolizować. W wicca arcykapłan i arcykapłanka noszą suknie i peleryny określonego koloru, a w czasie rytuału mogą także zakładać korony i diademy, naszyjniki, pierścienie i bransolety. Oczywiście żadnej z tych ozdób ani szat nie należy nosić poza magicznym kręgiem.
Jak widać, rytualne narzędzia czarownic miały kilka punktów wspólnych: to duży koszt ich wytworzenia lub kupna, charakterystyczny wygląd, chociażby poprzez symbolikę umieszczonych na nich znaków, oraz jeden konkretny cel: magiczno-religijny. Miecz rytualny, sztylet, kielich oraz pentakl są narzędziami jedynie rytualnymi, to znaczy, że służą czarownicy podczas ceremonii w magicznym kręgu.
Adeptów magii naturalnej cechuje zgoła inne podejście do czarowniczych przedmiotów. Wiele z nich oprócz funkcji magicznej ma także funkcję użytkową. Tutaj dostrzega się magię na każdym kroku, nawet podczas krojenia zwykłym kuchennym nożem. Fantazyjne sztylety i miecze zastąpione są praktycznymi, wielofunkcyjnymi ostrzami. Narzędzie magiczne można wykonać samemu z powszechnie dostępnych, niedrogich materiałów. Zwykłe codzienne narzędzie może chwilowo przeobrazić się w narzędzie magiczne mocą naszego umysłu – to znaczy intencji, która nam towarzyszy w danym momencie.
Magiczna porada
Wasze dziecko czeka ważny dzień w szkole. Przygotowując mu śniadanie, pragniecie rzucić proste ochronne zaklęcie, by odsunąć od niego pecha i wzmocnić energię, która pozwoli mu osiągnąć sukces. Nóż, którego używacie, by kroić chleb na kanapki, staje się magicznym ostrzem przygotowującym, poprzez waszą intencję, magiczny posiłek. Wypowiadacie życzenie, aby ta kanapka, dzięki dodanej do niej posiekanej bazylii oraz mięcie, ochroniła i wzmocniła wasze dziecko, dodała mu sił dzisiejszego specjalnego dnia. Aby osiągnąć sukces, musicie skupić całą swoją uwagę na intencji. Dokładnie, troskliwie i powoli rozsmarujcie masło na chlebie, wyobrażając sobie przy tym, jak każdym ruchem umieszczacie w kanapce odrobinę magicznej mocy udzielonej wam przez wszechświat. Ostrze staje się przekaźnikiem, a po zakończeniu zaklęcia nóż na powrót jest zwykłym narzędziem kuchennym.
Kolejną różnicą między tradycyjnie rozumianą magią ceremonialną a naturalną jest praca z różnego rodzaju istotami i bytami o zgoła odmiennej proweniencji. Jak wspomniałam wyżej, wysocy magowie zajmowali się kontaktem z aniołami, demonami, potężnymi duchami. Stąd systemy takie jak goecja, która szeroko rozpowszechniła się w starożytnej (a później w średniowiecznej) Europie, lecz jej początków szukać należy na Bliskim Wschodzie. Legenda wiążę początki goecji z biblijnym królem Salomonem, który miał być twórcą jednego z najsłynniejszych grymuarów w historii – _Większego_ _Klucza Salomona._ Każdy, kto chociaż odrobinę interesował się magią, musiał słyszeć o tej księdze.
_WIĘKSZY KLUCZ SALOMONA_ – średniowieczny podręcznik magii ceremonialnej dziś określany jako pseudoepigraficzny, to znaczy fałszywie przypisywany królowi Salomonowi, a pochodzący najprawdopodobniej z czternastowiecznych z Włoch. Zawierał instrukcje wielu operacji magicznych związanych ze spętywaniem duchów, lataniem w powietrzu, niewidzialnością, a nawet nekromancją. Niezbędne do czynienia magii są długie i żmudne przygotowania obejmujące posty, wyliczenia astrologiczne, noszenie odpowiednich szat, rozrysowywanie wielu kręgów i symboli na podłodze, modły do Boga o wspomożenie w magii. Każda inkantacja i każde zaklęcie muszą być spisane za pomocą specjalnego atramentu na specjalnym papierze, często z wykorzystaniem magicznego alfabetu. Magia Salomonowa odznaczała się, jak widać, najwyższym stopniem skomplikowania, a jej adepci byli niczym studenci magicznego Oksfordu.
Nie tylko goecja nawiązuje do chrześcijańskiej Biblii, szczególnie Starego Testamentu. Odgrywa on również ważną rolę w systemie kabalistycznym. Ta mistyczna szkoła judaizmu oparta jest na objawieniach, których doznawać mieli prorocy. Wedle kabalistów, rozszyfrowując ich stare zapiski i wnikliwie studiując Biblię, można uzyskać dostęp do wiedzy tajemnej. Celem kabały jest poznanie Najwyższej Istoty, odkrycie zagadki wszechświata, wzniesienie się ponad własne ego.
O ile goecja pracuje z istotami demonicznymi i duchami, o tyle magia enochiańska, kolejny podgatunek magii ceremonialnej, skupia się na pracy z aniołami. U jej początków miały stać kontakty z istotami anielskimi, jakie nawiązał dziewiętnastowieczny okultysta i astrolog John Dee. W jego dzienniku odnaleziono zapisy tych rozmów, które odbywały się w niebiańskim języku enochiańskim. Do praktykowania tej magii potrzebny jest specjalny stół z wygrawerowanym heksagramem, siedem talizmanów planetarnych, sigile, pierścienie i inne rozmaite artefakty.
W XIX wieku magia enochiańska przeżywała swój renesans dzięki Hermenetycznemu Zakonowi Złotego Brzasku. Ta ekskluzywna magiczna loża inicjująca jedynie wybranych członków powstała w Wielkiej Brytanii w 1887 roku. Była czymś pomiędzy zakonem, tajnym stowarzyszeniem a elitarnym klubem. Jej członkowie studiowali rozmaite systemy okultystyczne i wnieśli ogromny wkład we współczesne tradycje czarownictwa – przede wszystkim wicca i thelemę. Podobnie jak masoneria, Złoty Brzask charakteryzował się skomplikowaną hierarchią inicjacyjną, koniecznością złożenia Przysięgi Milczenia oraz nawiązywaniem do tradycji różokrzyżowców i gnostyków.
Na przestrzeni wieków magia ceremonialna rozgałęziła się na dziesiątki tradycji. Opisałam tutaj pokrótce i w lakoniczny sposób te najpopularniejsze, by uświadomić wam, jak wysokim stopniem skomplikowania się odznaczają i jak mocno różnią się od magii naturalnej. Jeśli któraś z nich wydała wam się interesująca, na rynku znajdziecie bez problemu dziesiątki traktujących o nich pozycji, a jeśli dobrze się rozejrzycie, uda wam się nawiązać kontakt z adeptami ceremonialnych szkół magiczno-filozoficznych w waszym kraju.
Jeśli jednak bliższy jest wam system, w którym najważniejszą rolę odgrywa intuicja i codzienna, wnikliwa obserwacja świata, jeśli uważacie przyrodę i drzemiące w niej siły za swoich nauczycieli, jeśli bardziej niż gotowe instrukcje na magiczne przedmioty cenicie sobie kreatywne myślenie i fantazję – zapraszam was w podróż po Kole Roku widzianym oczami naturalnej czarownicy.NARODZINY NATURALNEJ CZAROWNICY
Filozofia życia naturalnych czarownic
Przypomnijcie sobie czasy, gdy byliście dziećmi. Świat wydawał się wtedy magiczny i zachwycający. Na strychach babć kryły się tajemnice i sekrety do wyjaśnienia, a w sadzawce mijanej na spacerze z rodzicami mieszkał Jańcio Wodnik. Wrażenia związane z zachwytem nad światem, szczególnie nad przyrodą, dla wielu z nas stanowią najsilniejsze i najbardziej zapamiętane przeżycia z dzieciństwa. To właśnie w tym okresie jesteśmy otwarci na szepty swojej intuicji, odznaczamy się fantazją, kreatywnością i nietuzinkowymi pomysłami. Psychologowie twierdzą nawet, że małe dzieci cechuje myślenie animistyczne – dokładnie takie samo jak ludzi pierwotnych. Świat dziecka jest pełen magii i tajemnic. Zwykły podmiejski lasek może stać się zaklętą puszczą, a wąska zarośnięta uliczka śródmieścia – portalem do alternatywnej rzeczywistości.
Zgłębianie magii naturalnej jest symbolicznym powrotem do dzieciństwa – po to, by wziąć z niego najlepsze elementy i cechy. Nie oznacza bycia naiwnym, ale bycie ciekawym. Nieustanna ciekawość świata to coś, co powinno cechować każdą czarownicę czy czarownika. Mówi nam o tym karta tarota z numerem 0, Głupiec. Wbrew pejoratywnym skojarzeniom Głupiec nie oznacza idioty, lecz człowieka pełnego nadziei i gotowego na zdobywanie nowych doświadczeń.
Wielu z nas, zainteresowanych ezoteryką i duchowością, w czasach swego dzieciństwa różniło się od swoich rówieśników. Ja sama od zawsze kochałam przebywanie na łonie przyrody i każda wyprawa poza miasto była dla mnie wielkim i ważnym wydarzeniem. Całe wakacje spędzałam z babcią w domku letniskowym otoczonym gęstymi lasami, gdzie ganiałam wiewiórki, obserwowałam ptaki i kąpałam się w pobliskim jeziorze. Przyroda uczyła mnie swoich tajemnic, a ja byłam bardzo pilną adeptką.
W pamięci utkwiło mi pewne lato, podczas którego nieustannie padało. Deszcz lał się z nieba przez dwa miesiące, ubrania przestały schnąć, a ja i babcia każdego dnia sprawdzałyśmy, czy woda podeszła już pod drzwi naszego letniskowego domku. Zrozumiałam wtedy, jak bardzo zależni jesteśmy od pogody pomimo pozornego rozwoju cywilizacji. Nieustanny deszcz w wielu rejonach Polski zmienił się wtedy w słynną powódź, której echa możemy odnaleźć do dziś – pamiętacie piosenkę Kasi Nosowskiej _Moja i twoja nadzieja_? Tego lata nauczyłam się bardzo wiele o sile natury.
Dzisiaj, kiedy rozmawiam ze znajomymi czarownicami i czarownikami, ów aspekt naszej osobowości wydaje mi się szczególnie znaczący – w dzieciństwie każdy z nas odczuwał wyjątkową wieź z przyrodą, silniejszą niż nasi rówieśnicy. To niemalże tak, jakbyśmy słyszeli zew, na którego wezwanie musimy odpowiedzieć. Zew, który nieustannie wiódł nas na wędrówki poza miasto, do lasu, pomiędzy gęste, szumiące od wiatru drzewa i pachnące polne kwiaty.
Później, gdy dorosłam, chęć zrozumienia tajemnic życia i śmierci powiodła mnie w stronę wielu skomplikowanych systemów religijno-magicznych. Z biegiem lat zauważyłam jednak, że poprzez swoje wyrafinowane zasady, nakazy, zakazy i wytyczne coraz bardziej oddalają mnie od sedna, od istoty rzeczy – tego, że jesteśmy częścią natury. Zrozumiałam, że to ona jest naszą największą nauczycielką.
Czego czarownice uczą się od natury?
- Wszystko w życiu człowieka podlega cyklom.
- Nic nie jest trwałe, nic nie stoi w miejscu, nie da się zatrzymać czasu.
- Strata jest częścią życia każdego stworzenia na Ziemi.
- Nasze ciała zmieniają się w czasie i nic tego nie zatrzyma.
- Organizmy, które dbają o swoje otoczenie oraz o siebie nawzajem, mają większe szanse na przeżycie.
- Żywioły chętnie użyczają swojej mocy, którą manifestują na każdym kroku we wszechświecie.
- Wszystko w naturze jest ze sobą połączone.
- Wszystko w naturze ma swoje miejsce i swój cel.
- Nic nie dzieje się przypadkowo, zawsze istnieje jakaś przyczyna.
- Im bliżej natury jesteśmy, im bardziej pogodzeni z jej prawami, tym jesteśmy spokojniejsi i szczęśliwsi.
Pogodzenie się z naturą jest pierwszym krokiem do tego, by wykorzystać drzemiący w niej ogromny potencjał. Oczywiście nie mam tutaj na myśli wykorzystywania w kontekście eksploatacji natury – myślę bardziej o symbiozie, o układzie, w którym jedna i druga strona coś daje i bierze. Moce drzemiące w świecie natury są ogromne, a prawidłowe ich użytkowanie wcale nie oznacza nadwyrężenia Matki Ziemi. Mimo wszystko jest ona hojna, pragnie obdarowywać nas swoimi darami. Czarownica naturalna potrafi dostrzec te dary, podziękować za nie i prawidłowo zużytkować.
_Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej_