Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • nowość
  • Empik Go W empik go

Magiczna chwila - Ponadczasowe historie miłosne Barbary Cartland - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
1 października 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Magiczna chwila - Ponadczasowe historie miłosne Barbary Cartland - ebook

Zła macocha zabrania córkom hrabiego Armeronu wizyt w wytwornych pałacach Francji. Lencia Leigh przysięga nie zawieść swojej młodszej siostry Alice. Pomimo zarządzenia macochy, przebrana za młodą wdowę przeprawia się z Alice na drugi brzeg kanału. Tam czeka na nią nie tylko wizyta w eleganckim pałacu, ale przystojny książę de Montrichard! Czy Lencia otworzy swe serce i da porwać się namiętnościom?

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-117-7007-8
Rozmiar pliku: 352 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ 1

1895

Och nie, tato, chyba nie mówisz poważnie! — krzyknęła lady Lencia Leigh.

— Obiecałeś! Obiecałeś! — szlochała jej młodsza siostra, Alice. — Jak możesz zmieniać zdanie w ostatniej chwili?

— Przykro mi, dziewczęta — odparł hrabia Armeron. — Wasza macocha włożyła wiele serca w tę podróż do Szwecji, a książę nie co dzień obchodzi siedemdziesiąte urodziny.

Próbował obrócić scysję w żart, ale obie córki spoglądały na niego z wyrzutem. Myślały, jak bardzo się zmienił, odkąd ożenił się powtórnie.

Już nie był dawnym kochającym ojcem, ale kimś, kto wydawał się niemal obcy.

Dwa lata temu po śmierci żony hrabia popadł w depresję. Wydawało się, iż nikt nie zdoła mu pomóc. Wówczas jego przyjaciel, markiz Salisbury, zaproponował wspólne wakacje na południu Francji. Markiz od niedawna stał się właścicielem ogromnej, imponującej willi w pobliżu Nicei. Skłonił hrabiego do przyjazdu pod pretekstem, iż potrzebuje rady eksperta przy planowaniu ogrodu.

Patrząc wstecz, Lencia i Alice doszły do wniosku, że był to pierwszy krok do tragedii. Nigdy nawet przez chwilę nie zaświtało im w głowach, że ojciec mógłby się powtórnie ożenić. Tak jak i one uwielbiał lady Armeron. Tworzyli bardzo kochającą się i zżytą rodzinę. Hrabiego martwił, co prawda, brak bezpośredniego dziedzica tytułu, czuł się jednak szczególnie dumny ze swej najstarszej córki, Lencii.

Dziewczyna bardzo przypominała matkę, kobietę niezwykle piękną. Podobieństwo było tak duże, że przez pewien czas po śmierci żony widok Lencii sprawiał hrabiemu niemal fizyczny ból. Miała takie same jasne włosy, błyszczące niebieskie oczy i delikatną alabastrową cerę. A przy tym roztaczała wokół jakąś magiczną aurę, wyróżniającą ją spośród rówieśnic. Ujmowała otoczenie nie tylko urodą, ale i inteligencją, która nie mogła dziwić u córki człowieka znanego z bystrości umysłu.

Hrabia wyjechał z domu sześć tygodni temu i wszyscy niecierpliwie wyglądali jego powrotu.

Dzień przed przyjazdem ojca Lencia dostała list.

— To od taty! — zawołała, gdy służący wręczył jej pocztę.

— Mam nadzieję, że w ostatniej chwili nie zmienił zdania — odezwała się Alice — i nie przedłuży pobytu we Francji.

— Z pewnością zdaje sobie sprawę, Jak wiele jest tu do zrobienia — uspokoiła ją Lencia.

Mówiąc to, otworzyła kopertę. Przeczytała kilka wersów i wykrzyknęła:

— To niemożliwe!

— Co się stało? — przeraziła się Alice.

Lencia jeszcze raz przesunęła oczyma po kartce. Wreszcie odparła całkowicie zmienionym głosem:

— Tata... tata się... ożenił!

— Nie wierzę — oświadczyła młodsza z sióstr.

Lecz była to prawda, a po przyjeździe nowej pani na zamku Armeron wszystko się zmieniło.

Dziewczęta oczekiwały macochy z niepokojem. Gdy ojciec wkroczył w towarzystwie uwieszonej u jego ramienia nowej żony, żadna z nich nie potrafiła przemóc się, by serdecznie powitać przybyłych.

_Madame_ Flaubert wydała się pasierbicom egzotyczną, szykowną damą. Wyglądała jakby właśnie zstąpiła z kart jakiejś salonowej powieści. Choć nie piękna, była przystojna i roztaczała wokół specyficzny urok. Tryskała energią i dowcipem, a każde jej słowo zdawało się ukrywać jakiś podtekst.

Potrafiła pochlebiać księciu nie tylko w słowach, ale także spojrzeniem, ruchem warg czy gestem dłoni. Lencia od razu zrozumiała, co zafascynowało ojca. Macocha stanowiła przeciwieństwo utraconej żony.

_Madame_ Flaubert udała się do Nicei w poszukiwaniu mężczyzny, który chciałby się nią zaopiekować. Pragnęła powtórnie wyjść za mąż. Jednakże Francuzi prawili komplementy i śmiali się z dowcipów, ale nie proponowali ślubu. Wtedy dostrzegła ponurego i załamanego, ale bardzo przystojnego mężczyznę. Bogatego angielskiego arystokratę!

Droga do szczęścia stała przed nią otworem, Hrabia był odpowiedzią na jej najskrytsze marzenia, toteż starała się przedstawić siebie w jak najlepszym świetle. Bezwstydnymi pochlebstwami i kłamstwami wymusiła na markizie zaproszenie do jego willi.

Historyjka o nieznośnych hałasach i innych, trudnych do opisania niewygodach, jakich zaznawała w hotelu, zmiękczyłaby każde męskie serce.

Ponieważ towarzystwo ponurego przyjaciela zaczęło już markizowi ciążyć, Salisbury skorzystał chętnie z okazji i zaprosił _madame_ Flaubert, by również zatrzymała się w jego posiadłości.

Hrabia nie zdawał sobie nawet sprawy, że w tym momencie stracił wszelką szansę ucieczki. _Madame_ Flaubert tak długo zasypywała go komplementami, aż się uśmiechnął. Z takim wdziękiem żartowała i zabawiała go, aż się roześmiał. Nie potrafił odgadnąć własnych uczuć, gdy powtarzała, że bardzo go kocha.

Szczerze mówiąc, nie wiedział właściwie jak to się stało, iż wkrótce potem zawarł ślub w miejscowym merostwie.

Z powodu różnicy wyznań nowożeńcy zrezygnowali z kościelnej ceremonii. Mimo to w świetle prawa byli małżeństwem. Na lewej dłoni _madame_ Flaubert błyszczała nowa, złota obrączka.

Nie tylko hrabia opowiadał żonie o pięknie i historii swojej rodowej siedziby. Markiz, który często zatrzymywał się u przyjaciela, przedstawił zamek Armeron jako jeden z najwspanialszych przykładów angielskiej architektury średniowiecznej.

Ogrody, założone przez ostatniego z hrabiów, były, według jego słów, najpiękniejsze, jakie kiedykolwiek widział.

Nowa hrabina Armeron otrzymywała liczne gratulacje. Nikt jednak nie przygotował jej na spotkanie ze starszą pasierbicą.

Spodziewała się, co prawda, że obie panny będą urodziwe.

— Jakże mogłoby być inaczej? — pytała męża. — Przecież ty, kochanie, jesteś tak przystojny, że serce każdej kobiety zamiera na twój widok.

— Pochlebiasz mi — odpowiadał hrabia, wciąż jednak oczekując nowych komplementów.

Mimo tych zapewnień nowa lady Armeron przeżyła szok, gdy weszła do salonu, gdzie czekały Lencia i Alice.

Dziewczęta były onieśmielone i, chociaż nie przyznawały się do tego, niezbyt przyjaźnie nastawione do macochy. Nie wyszły do holu, gdzie zwykle oczekiwały ojca. Pozostały w pięknym pokoju, który zawsze stanowił idealne tło dla urody ich matki. Niebieskie zasłony, obicia krzeseł i sof, harmonizowały z błękitem jej oczu, a roziskrzone kryształowe żyrandole błyszczały jak jej wzrok, gdy spoglądała na kogoś, kogo kochała.

Hrabia pragnął powitać córki pierwszy. Lecz żona ujęła go pod ramię i wkroczyli do salonu razem.

Na moment zapadła kompletna cisza.

— Oto jesteśmy, moje drogie — odezwał się wreszcie hrabia. — Tęskniłem za wami.

Lencia z trudem postąpiła naprzód. Macocha wstrzymała oddech. Spotkała rywalkę, jakiej się tu nie spodziewała, dziewczynę tak młodą i piękną, że nawet kobiety nie potrafiły oderwać od niej spojrzenia.

Lencia pocałowała ojca, a on odwzajemnił jej pocałunek.

— My też tęskniłyśmy za tobą, tato — powiedziała.

Mówiąc to, nie mogła się powstrzymać, by nie zerknąć z pewnym zdziwieniem na kobietę uczepioną jego ramienia.

Świeżo upieczona hrabina ubrała się z przepychem, by zrobić na pasierbicach wrażenie.

Z kapelusza spływały strusie pióra, których barwę powtarzały rubinowe długie kolczyki. Czarną atłasową pelerynę spinała na ramieniu brosza z rubinem.

Niewątpliwie _madame_ Flaubert mogła uchodzić za kobietę elegancką, aczkolwiek w jej stroju było coś teatralnego.

Lencia instynktownie czuła, że ta osoba nie pasuje ani do salonu jej matki, ani do ich rodziny.

— Poznaj moje córki — mówił tymczasem hrabia.

— Yvonne, to jest Lencia, która, jak ci opowiadałem, powinna była już w zeszłym roku zostać przedstawiona na dworze. W przyszłym miesiącu ma dostąpić prezentacji przed królową .

Żadna z kobiet nie odezwała się, więc hrabia pośpiesznie ciągnął:

— A to jest Alice. Ma dopiero siedemnaście lat, lecz ufam, że już wkrótce weźmie udział w przyjęciach, na które będzie zapraszana jej siostra.

— Sąznacznie starsze niż się spodziewałam — odparła lady Armeron. — Wyglądasz, kochanie, tak młodo, że sądziłam, iż twoje córki chodzą jeszcze do szkoły.

Podobne komplementy zachwycały hrabiego w Nicei, lecz w tym momencie wydały mu się co najmniej nie na miejscu.

— Jestem pewna, tato— odezwała się Lencia — że brakowało ci popołudniowej herbaty. Jest już gotowa.

Mówiąc to, dziewczyna podeszła do kominka.

Nakryty długim, wykończonym koronkami obrusem stół przygotowany był do podwieczorku. Stał tam srebrny błyszczący imbryk i czajnik, a obok pudełeczko w stylu królowej Anny, wypełnione wyśmienitą cejlońską herbatą.

Na talerzach piętrzyły się racuszki, kanapki z ogórkiem, owocowe i lukrowane ciasteczka i wiele innych smakołyków, z których słynęła kuchnia zamku Armeron.

Lencia zwróciła się do macochy:

— Czy zechce pani nalać herbaty, czy ja mam to zrobić?

Hrabina od razu poj ęła znaczenie tego pytania.

Bez wahania odparła:

— Oczywiście, że naleję. Doskonale wiem, czym dla waszego ojca jest popołudniowa herbata.

Szeleszcząc jedwabną spódnicą i roztaczając wokół zapach egzotycznych perfum, zajęła miejsce na środku sofy, tuż przed srebrną tacą, miejsce ich matki.

W tym momencie Lencia zrozumiała, jak bardzo nie lubi tej obcej kobiety i nabrała pewności, że nigdy nie zdoła ona zastąpić zmarłej lady Armeron ani w zamku, ani gdziekolwiek indziej.

Jednakże po spędzonym wspólnie popołudniu i wieczorze, dziewczyna musiała przyznać, że ojciec był w znacznie lepszym nastroju niż w chwili wyjazdu. Najwyraźniej nowa żona potrafiła go rozweselić.

Dopiero gdy szły na górę do swoich sypialni, Alice powiedziała szeptem:

— Jak on mógł przywieźć taką osobę, by zajęła miejsce naszej mamy?

— Bawi go — odparła Lencia — ale...

Ugryzła się w język, by nie wypowiedzieć cisnących się na usta słów. Jaki sens miała walka z tym, co nieuniknione? Ojciec, którego tak bardzo kochały i który w dużej mierze stanowił ich świat, zdradził je.

— Straciłyśmy nie tylko mamę, ale i ojca — z goryczą, powiedziała do siebie Lencia, kładąc się do łóżka.

W ciągu następnych dni ta myśl wciąż do niej powracała.

Nowa pani na zamku Armeron robiła wszystko, by nie dało się zignorować jej obecności. Od chwili przyjazdu usiłowała zająć odpowiednią, w swoim mniemaniu, pozycję. Ostrym tonem wydawała rozkazy służbie, ale dla męża była delikatna i słodka. Uwodziła go i kokietowała. Wydawało się, że obserwuje hrabiego nieustannie, nadskakując mu przy każdej sposobności. Podsunęłaby mu pudełko cygar, zanim zdążyłby o nim pomyśleć. Poprawiłaby poduszki, zanim spocząłby w fotelu. Towarzyszyła mężowi niemal w każdej chwili.

Lencia musiała przyznać, że ojciec sprawiał wrażenie, jakby odmłodniał o całe lata. Czuła się jednak zażenowana manierami macochy, która w niewyszukany sposób zabiegała o względy hrabiego, zupełnie nie zwracając uwagi na otoczenie. Zdaniem Lencii zachowanie lady Armeron było tak wulgarne, że dziewczyna, ilekroć mogła sobie na to pozwolić, stroniła od towarzystwa ojca i jego nowej żony. Alice obserwowała zaś nowożeńców szeroko otwartymi oczami.

Już od dawna hrabia wspólnie z córkami planował podróż do Francji, zanim rozpocznie się sezon w Londynie. Alice wiele czytała o dolinie Loary. Armeron obiecał więc, że zabierze dziewczęta do Chaumont, największego i najbardziej imponującego zamku w tej części kraju.

Obie panny czekały na wyjazd z niecierpliwością.

Dla Alice podróż ta byłaby szczególnie ekscytująca. Dziewczyna dorosła już na tyle, by fascynowały ją opowieści o miłości. Bardziej niż inne poruszyła jej wyobraźnię historia znanej piękności, Diany de Poitiers, która zakochała się do szaleństwa w młodszym od siebie o lat osiemnaście królu Francji, Henryku II.

Alice zrobiłaby wszystko, by móc na własne oczy ujrzeć monogram Diany, wyryty na parapecie w zamku Chaumont.

— To jest litera „D” — tłumaczyła przejęta — otoczona atrybutami bogini, której imię _madame_ de Poitiers nosiła.

— Zobaczysz wszystko, kochanie — odpowiadał hrabia — i przyrzekam ci, że nie zawiedziesz się. Widziałem wiele francuskich _châteaux_, ale Chaumont jest szczególnie piękny.

Westchnął.

— Szkoda, że nie dane mi było ongiś tam bywać, wraz z królem Franciszkiem wyruszać na łowy w tej dzikiej naówczas okolicy.

Dziewczęta słuchały uważnie, a on mówił dalej:

— Stał tam wtedy domek myśliwski. Nie zostało dziś po nim nawet śladu. Na jego miejscu wzniesiono zapierający dech w piersiach zamek, który zachwyci was zapewne, tak jak oczarował mnie, gdy byłem chłopcem.

Po raz pierwszy od śmierci matki ojciec zdawał się czymś naprawdę zainteresowany. Z tym większym zapałem córki skłoniły go do wyznaczenia daty wyjazdu.

— I zwiedzimy też wiele innych zamków, skoro już będziemy we Francji — entuzjazmowała się Alice.

— Widzę, że będę musiał odświeżyć moją znajomość historii — roześmiał się hrabia. —Na pewno zobaczymy wszystko, co tylko możliwe. Spodziewam się, że do naszego powrotu obie będziecie biegle mówić po francusku.

— Postaramy się, tato. Naprawdę się postaramy — przyrzekła Alice.

Tak jak Lencia przypuszczała, przez następny miesiąc Alice mówiła głównie o podróży do Francji. W ogromnej bibliotece zamku Armeron dziewczynka wyszukała kilka książek traktujących o zamkach nad Loarą. Wszystkie te dzieła miały znaleźć się w bagażu, gdy rozpocznie się wyprawa do Chaumont, która w oczach pełnej zapału podróżniczki urosła niemal do rozmiarów pielgrzymki. Teraz zaś, dwa tygodnie po powrocie do domu, ojciec oświadczał, że wyjazd trzeba będzie odłożyć,

— Pojedziemy innym razem — powiedział. — Obiecuję wam.

Lecz Alice zaprotestowała, zalewając go potokiem słów:

— Tato, sam wiesz, że kiedy Lencia zostanie przedstawiona na dworze, będzie zbyt wiele innych zobowiązań, abyśmy mogli wyjechać. Chociażby Ascot, a potem Goodwood, gdzie przecież biegają nasze konie.

Mówiła coraz głośniej, aż wreszcie wybuchnęła płaczem:

— Ach, tato, jak mogłeś zawieść nas właśnie teraz, gdy wszystko zostało już ustalone?

— Przykro mi, kochanie — odparł hrabia — ale przyrzekam ci, że znajdę inny termin na naszą wyprawę.

Ton, jakim to mówił, nazbyt jasno dał Lencii do zrozumienia, że nikłe są szanse, by macocha zechciała opuścić Londyn przed zakończeniem sezonu. Była zaś przekonana, że lady Armeron nie pozwoli mężowi wyjechać tylko z córkami.

— To mi przypomniało... — z wahaniem powiedział hrabia. — Obawiam się, Lencio, że będziemy zmuszeni nieco opóźnić twoją prezentację.

Lencia spojrzała na niego zdumiona.

— Ale dlaczego, tato?

— Dlatego, kochanie, że teraz przede wszystkim muszę przedstawić lady Armeron. Ona zaś uważa, że błędem byłaby równoczesna prezentacja macochy i pasierbicy. Mam nadzieję, że to zrozumiesz.

Lencia wstrzymała oddech, by się nie rozpłakać. Planowali, że zostanie przedstawiona tuż przed jej osiemnastymi urodzinami. Potem, gdy zmarła matka, pogrążyli się w żałobie. Prezentacja musiała więc zostać przeniesiona na początek maja następnego roku.

Ojciec pojechał na spotkanie z lordem Chamberlainem i wszystko zostało ustalone. Hrabia miał otworzyć Armeron House przy Park Lane. A ponieważ matka nie mogła już wprowadzić Lencii do towarzystwa, jego starsza siostra, królewska ochmistrzyni, podjęła się tej roli.

Lencia nie spodziewała się, że straciwszy szansę w zeszłym roku, będzie musiała przeżyć kolejny zawód. Dokładnie znała prawa rządzące takimi uroczystościami, więc zwróciła się do ojca:

— Lecz skoro ty przedstawisz naszą przybraną matkę, ona z kolei, tak jak to już nieraz bywało, może przedstawić mnie.

Przez chwilę panowała cisza. Wreszcie hrabia odpowiedział:

— Zaproponowałem jej to, ale lady Armeron odparła, że poczułaby się wtedy staro. Jest przecież zbyt młoda, by przedstawiać osobę w twoim wieku.

Lencia, przy całej swej skromności, pomyślała, że to absurd, ale z drugiej strony jako kobieta zrozumiała, iż macocha boi się konkurencji.

W rzeczywistości hrabina Armeron zazdrościła pasierbicy nie tylko urody, ale i młodości.

Dziewczęta pojęły, że temat nie podlega już dyskusji.

— Dobrze, tato — odparła Lencia — skoro trzeba prezentację przełożyć, to trudno.

— Jestem przekonany, że później nie będzie żadnych problemów — powiedział hrabia. — Lord Chamberlain zrozumie, a do czerwca mamy jeszcze w perspektywie kilka balów.

— I pewnie lista gości jest już zamknięta? — niespodziewanie dodała Alice.

— Nie wierzę, by odmówiono zaproszenia mojej córce — oburzył się hrabia.

Mówił w sposób, który jego dzieci żartobliwie nazywały „armerońskim zadęciem”.

Podobnego tonu używał niezmiernie rzadko, ponieważ z natury był człowiekiem przyjaznym i otwartym. Lecz gdy urażono go w jakikolwiek sposób, wtedy dochodziła do głosu duma rodowa. „Armeroński” ton hrabiego obracał adwersarza w proch.

— To byłoby okropne — znów odezwała się Alice — gdyby biedna Lencia straciła szansę prezentacji na dworze. Wystarczy, że ja jestem pokrzywdzona, bo nie zobaczę Chaumont.

— Zobaczysz, oczywiście, że zobaczysz — uspokajał ją ojciec. —Tylko że wasza macocha tak bardzo pragnie pojechać do Szwecji, iż byłoby wręcz niegrzeczne z mojej strony, gdybym jej odmówił.

— Ona chyba naprawdę chce obnosić się z hrabiowskim diademem, żeby dorównać tym wszystkim książętom i księżniczkom—powiedziała Alice. — Nie sądzę, by znała ludzi podobnego pokroju, zanim wyszła za ciebie, tato.

Lencia pomyślała, że Alice, jak mało kto, trafnie ubiera myśli w słowa.

Hrabia, nie mogąc córce zaprzeczyć, próbował zmienić temat. Popatrzył na wiszący nad kominkiem zegar i powiedział:

— Pora przebrać się do kolacji. Wiecie, że nie lubię, gdy posiłki podawane są z opóźnieniem.

Po tych słowach wyszedł z pokoju. Dziewczęta zostały same.

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: