Magiczny dom - ebook
Magiczny dom - ebook
Autorka – doradca intuicyjny, konsultantka feng shui i ceniona mówczyni – ma dla Ciebie sposób na harmonijny i przyjazny mieszkańcom dom. Bez dodatkowych kosztów, za to przy użyciu... magii. Z jej pomocą możesz się uporać z wszechobecnym bałaganem, który odbija się na Twoim samopoczuciu. Dowiesz się także, w jaki sposób poprosić o pomoc zwierzęcych i roślinnych sprzymierzeńców oraz uzyskać wsparcie wróżek i aniołów. Wydobędziesz moc tkwiącą w kamieniach i w pełni naturalnych detergentach przywracających nie tylko czystość, ale i harmonię. Poznasz również sposoby na wykorzystanie potencjału kryjącego się w świętym dymie i aromatach mocy. Jak tylko stworzysz dom, który lśni pozytywną energią i magią, dostrzeżesz wiele pozytywnych zmian w Twoim życiu.
Spis treści
Podziękowania
Wstęp
1. Koniec z bałaganem
2. Sprzątanie
3. Oczyszczanie przestrzeni
4. Harmonijne miejsca
5. Moc trzech sekretów
6. Kamienie szlachetne
7. Wróżki, anioły i inne pomocne istoty
8. Roślinni sprzymierzeńcy
9. Zwierzęcy sprzymierzeńcy
10. Święty dym i aromaty mocy
11. Błogosławieństwa, ochrona i inne rytuały
Zakończenie
Dodatek: Oddziaływanie kolorów
Bibliografia
O Autorce
Kategoria: | Ezoteryka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8171-871-4 |
Rozmiar pliku: | 3,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
„Ta magiczna książka przypomina nam o tym, że wszystko się ze sobą łączy: środowisko i psychika, styl i substancja, dom i niebiosa. Jeśli jesteś gotów na pozytywną zmianę, ta książka pomoże ci jej dokonać!”.
– Ana Brett i Ravi Singh, nauczyciele jogi, którzy nagrali kilka bestsellerowych płyt DVD poświęconych Jodze Kundalini. Nazwano ich „nauczycielami jogi do gwiazd”. Mieli takich klientów jak Madonna, zespół Red Hot Chili Peppers i Sting.
„Tess Whitehurst pokazuje nam, że sprzątanie może stanowić potężne narzędzie osobistej przemiany. W książce Magiczny dom zostały poruszone takie tematy, jak: mantry, anioły, wróżki, kryształy, roślinni i zwierzęcy sprzymierzeńcy. Przygotuj szczotkę i zmiotkę… prowadzenie domu już nigdy nie będzie takie samo”.
– Ellen Dugan, autorka książek Cottage Witchery, Natural Witchery i Garden Witch’s HerbalPODZIĘKOWANIA
Dziękuję mamie za to, że nauczyła mnie, iż bycie sobą to najlepsza i jedyna rzecz, jaką mogę zrobić, oraz za to, że odkąd się urodziłam, przemawia do mnie w magicznym języku.
Mojemu tacie za to, że nauczył mnie podawania wszystkiego w wątpliwość, za mobilizowanie mnie do robienia dokładnie tego, co najbardziej chciałam robić, i za ciągłe mówienie i pokazywanie, że „są na tej ziemi takie rzeczy, które nie śniły się filozofom”.
Tedowi Brunerowi – za wszystko.
Sedonie Ruiz za to, że towarzyszyła mi w tych pierwszych śmiałych wyprawach do Krainy Czarów, Oz i Wyspy Avalon, a także za to, że była moją muzą i bratnią duszą.
J. P. Pomposellowi za to, że podsunął mi pomysł pisania.
Cheryl Hamadzie za przekazanie boskiej wiadomości, iż nadszedł czas na pracę.
Mike’owi Milliganowi i Cortney Lichterman za to, że tak szczodrze dzielili się swoją mądrością i wielokrotnie dodawali mi pewności siebie.
Jonathanowi Kirschowi za przewodnictwo i serdeczne wsparcie.
Denise Linn, Anie Brett, Raviemu Singh, Doreen Virtue, Louise Hay, Marinie Medici, Karen Kingston, Terah Kathryn Collins, Scottowi Cunninghamowi, Eckhartowi Tolle’owi, Byronowi Katie, Josephowi Campbellowi, Julii Cameron, Allenowi Ginsbergowi, Robowi Brezsny i wszystkim, których praca pomaga dotrzeć do bram nieskończoności.
Becky Zins za pracę nad tą książką i za wyjątkowe obdarzenie jej mądrością i znawstwem.
Cat Fusce, Elysii Gallo, Amy Martin, Billowi Krause, Lisie Novak, Lynne Menturweck, Sally Heuer i każdemu z wydawnictwa Llewellyn za tyle doskonałych szans i darów, którymi zostałam obdarzona.
Bogini, Archaniołowi Michałowi, Archaniołowi Metatronowi, wróżkom i reszcie moich przewodników i pomocników z innych światów.
I na końcu dziękuję Smoke’owi – magicznemu kotu, który czeka na mnie po drugiej stronie.WSTĘP
Wszystko jest święte! Wszyscy są święci!
Wszystkie miejsca są święte! Każdy dzień jest wiecznością! Wszyscy są aniołami!
– Allen Ginsberg, Footnote to Howl
Siedziałam pod koroną dębu w Karolinie Północnej. Słuchałam wykładu dotyczącego sposobu wykonywania miłosnych amuletów i ziołowych afrodyzjaków. Nagle, pozornie nie wiadomo skąd, nauczycielka podkreśliła, jak ważne jest sprzątanie. Powiedziała: „Stare, walające się rzeczy w domu oznaczają, że taki sam bałagan panuje w twoim umyśle, ciele i emocjach. To bagaż, który komplikuje życie i związki”.
Wtedy po raz pierwszy pomyślałam na poważnie o relacji pomiędzy swoim domem a życiem. Nauczenie się dostrzegania tej zależności stanowiło niezbędny klucz, który z całą mocą przyczynił się do tego, iż wstąpiłam na duchową ścieżkę, choć wówczas jeszcze nie byłam tego świadoma. Ukierunkował mnie także w ciągłym dążeniu do rozwoju siebie i swojego życia. Właśnie wtedy zaczęłam rozumieć, że stan mojego umysłu, moja relacja z własną osobą i sposób komunikowania się ze światem były ściśle związane z uczuciami, których doznawałam, będąc w domu i myśląc o nim. A ponieważ większość życia przeżyłam właśnie w nim, zaczęłam dostrzegać, że, dość dosłownie, stworzył on konstrukcję mojej rzeczywistości.
Wszystko zaczęło się od lektury Feng shui. Jak pozbyć się bałaganu ze swojego życia autorstwa Karen Kingston i w rezultacie, jak jakaś wariatka, zaczęłam sprzątać swoje mieszkanie. Zrobiło się takie jasne i czyste, że poczułam się niemal inną osobą. Przez tyle lat walczyłam z depresją, kłótniami z chłopakiem, problemami w rodzinie, kłopotami finansowymi, „niezdolnością” do medytacji, trądzikiem, negatywnym wizerunkiem ciała, dezorientacją związaną z obraniem ścieżki zawodowej i, ogólnie rzecz biorąc, z „pechem”. To wszystko zaczęło zanikać i ulegać zmianie, w miarę jak pozbywałam się niechcianych i nielubianych przedmiotów. Większość negatywnych warunków nie zniknęła z dnia na dzień. Rozwiązanie niektórych zajęło trochę czasu (a kilka z nich nadal niekiedy powraca!). Energia zaczęła jednak płynąć w prawidłowy sposób, a ja wiedziałam w głębi duszy, że cały ten bagaż zaczął w końcu z całą mocą opuszczać moje życie. Poczułam ogromną ulgę.
Chociaż już wcześniej uczyłam się magii i metafizyki, to dopiero teraz wszystko zaczęło nabierać sensu na znacznie głębszym poziomie. To może brzmieć dziwnie, ale wyrzucając torby ze śmieciami, czułam namacalną różnicę. To stanowiło niejako okno prowadzące na subtelne pole, które otaczało, wypełniało i łączyło wszystko ze sobą. W końcu zaczęłam postrzegać energię w badawczy sposób i czytać jeszcze więcej o energetycznym oczyszczaniu przestrzeni. Poszukiwałam książek, które wydawały się pasować do moich przeczuć. Właśnie wtedy odkryłam łagodniejsze i bardziej intuicyjne praktyki feng shui, jak na przykład te, których naucza Denise Linn (Space Clearing A-Z), Terah Kathryn Collins (The Western Guide to Feng Shui) i David Daniel Kennedy (Feng Shui for Dummies).
Po swoim wielkim sprzątaniu, którego wcześniej nie praktykowałam, stworzyłam i odprawiłam intensywny rytuał oczyszczający przestrzeń i błogosławiący dom. Łączył on zasady magii naturalnej, które stosowałam przez wiele lat, z nową (w moim przypadku) mądrością dotyczącą oczyszczania przestrzeni i feng shui. I rytuał z całą pewnością był intensywny! Zapaliłam świece i przywołałam cztery żywioły. Klaskałam, paliłam szałwię lekarską, użyłam dzwoneczków. Wykorzystałam wszystko, co tylko było możliwe. Po zakończeniu rytuału poziom energii podniósł się tak znacząco, że pokój wręcz wirował. Musiałam się położyć i zrobić sobie długą przerwę, zanim wróciłam do rzeczywistości. Choć już kiedyś odprawiałam rytuały, po raz pierwszy poczułam taką wielką moc, i to w namacalny sposób. I jakaż to była zmiana! Pokój niemal wydawał się pulsować i skrzyć się, tak jakby ktoś zwiększył moc w oświetleniu lub otworzył okno, które dotychczas pozostawało zamknięte.
Teraz, po wysprzątaniu domu, wszędzie widziałam te rzeczy, które uwielbiałam i które praktycznie promieniowały pozytywną energią. To, co jeszcze niedawno było zwykłym mieszkaniem, teraz stało się świętą przestrzenią, która dawała mi natchnienie, troszczyła się o mnie i podnosiła mnie na duchu. A to był dopiero początek! W następnych latach uczęszczałam na zajęcia do Western School of Feng Shui, założyłam swoją firmę zajmującą się feng shui i zaczęłam pisać o zasadach, które obecnie regularnie stosowałam, a także dawać na ten temat wykłady. I, co najlepsze, w moim życiu zapanowała radosna harmonia, której nigdy wcześniej nie znałam. Ponadto energia zaczęła przepływać w doskonały sposób.
Jakby tego było mało, praca z magicznymi energiami znajdującymi się w domu spowodowała pogłębianie się mojej intuicji: zdolności do wyczuwania energii, którymi emanowały przedmioty, charakterystycznych cech roślin, a także myśli i uczuć osób i zwierząt. W którymś momencie przeszłam na weganizm, gdyż łączyła mnie głęboka więź ze zwierzętami. Mogłam wyraźnie odczuwać ból i cierpienie podczas jedzenia produktów pochodzenia zwierzęcego. Potem przeszłam na witarianizm, bowiem byłam w stanie wyczuwać uzdrawiające i pogłębiające świadomość cechy surowych roślin. Czułam także, że dzięki temu mogłabym żyć w niebiańskiej harmonii z planetą i wszechświatem. Taki styl życia (przynajmniej przez większość czasu, ponieważ od czasu do czasu zdarza mi się wypić kilka piw lub zjeść talerz frytek) jeszcze bardziej wzmocnił moją intuicję i więź z subtelniejszymi królestwami energetycznymi i, bez wątpienia, przyczynił się do zrozumienia metafizycznych cech roślin, zwierząt, kryształów, kolorów itp.
Idąc swoją duchową ścieżką, zdałam sobie sprawę, że świadomość środowiska nie ma na celu tylko dobra planety. Liczy się także nasze dobro: ugruntowanie w naturze i szacunek dla niej to warunek konieczny, aby zaznać prawdziwego i nieprzemijającego szczęścia. A nasze domy są wspaniałym miejscem, aby dać temu początek. Przecież stanowią one osobiste zakątki Matki Ziemi i jedyne miejsca, w których sprawujemy najwyższą jurysdykcję nad tym, jak jest ona traktowana. A kiedy my ją dobrze traktujemy, to i ona nas dobrze traktuje. Tak jak uwielbiamy dawać prezenty ludziom, którzy nas doceniają i okazują wdzięczność za podarunki, które kiedyś od nas otrzymali, tak też ziemska bogini uwielbia obsypywać nas darami. Opiekuje się nami i nie szczędzi nam wszelkich dobrodziejstw, kiedy ją szanujemy i wyrażamy jej wdzięczność. W książce zalecam okazywanie szacunku dla roślin i zwierząt, a także używanie świec wykonanych z sojowego wosku oraz ekologicznych środków czyszczących. Tego typu działania stanowią wyraz naszej pełnej miłości postawy wobec ziemi.
Wszystko się ze sobą łączy. Każdy element fizycznego świata jest przepełniony niewidzialną siłą życiową i jedyną w swoim rodzaju magiczną energią. Napisałam tę książkę, gdyż jestem pewna, że każdy z nas ma wrodzoną zdolność wyczuwania i zmieniania tych energii, a także kierowania nimi. Dzięki temu tworzą się pozytywne warunki i przejawiają się prawdziwe pragnienia naszych serc. Może nie stanie się to z dnia na dzień i może nie dokładnie w taki sposób, jakiego byśmy się spodziewali, ale wówczas byłoby to, tak czy siak, nudne. Zresztą, magiczne życie to podróż. Przekonałam się, że jest to najbardziej ekscytująca i satysfakcjonująca podróż, w którą możemy się wybrać.
Z serdecznymi pozdrowieniami, Tess1
KONIEC Z BAŁAGANEM
Wszystko łączy się ze sobą. Biorąc to pod uwagę i patrząc na swój dom, widzimy, że jest on niczym przedłużenie, czy inaczej odzwierciedlenie, ciała, życia i emocjonalnych pejzaży. To ilustracja słynnej magicznej zasady Hermesa Trismegistosa, która brzmi: „To, co jest na dole, jest takie jak to, co jest na górze”. To, co na górze – widzialny świat, który przejawia się na zewnątrz (nasz dom) – i to, co na dole, czyli niewidzialny świat, który przejawia się we wnętrzu (myśli, uczucia i doświadczenia) stanowią nie tylko odbicie siebie, ale również jedność: są takie same.
Jesteśmy świadomi związku pomiędzy widzialnym a niewidzialnym i tego, w jaki sposób odnosi się to do naszych mieszkań. Przykładowo: kiedy znów będziesz oglądał film, zwróć uwagę na domy bohaterów fabuły. Jeśli mieszka w nim szczęśliwa para, przypatrz się, co na to wskazuje w ich otoczeniu. Prawdopodobnie ujrzysz ciepłe barwy, radosne obrazy i świeże kwiaty. Z kolei w domu nieszczęśliwej pary wszędzie uwidocznią się chłodne i stonowane barwy, twarde i lśniące powierzchnie oraz surowe nieliczne dekoracje. Szczęśliwy bohater może mieszkać w stosunkowo schludnym, przyjemnie oświetlonym domu, zaś przygnębiony – w przypominającym pieczarę, zabałaganionym i niewłaściwie – albo zbyt intensywnie, albo zbyt słabo – oświetlonym mieszkaniu. Zwróć uwagę, jak szybko zakładasz, jak żyje dany bohater, bazując na wyglądzie domostwa. Potrafimy dojść do tego typu wniosków, ponieważ z natury jesteśmy świadomi, iż te same wzorce są prawdziwe także poza rzeczywistością filmową.
Zapewne nie jest ci obce doświadczenie wyrzucania mnóstwa starych rzeczy i jednocześnie odczuwania przypływu energii, radości, lekkości i swobody. Takie pozytywne odczucia pojawiają się po znalezieniu przedmiotu, jakiego właśnie się szukało; znalezieniu się w otoczeniu, które ci się podoba; zrzuceniu obowiązku troszczenia się o rzeczy, na których specjalnie ci nie zależy; i otworzeniu szafy i zobaczeniu w niej wieszaka, na którym wisi mnóstwo ubrań, w których świetnie wyglądasz.
Nie chodzi wszak tylko o to. Z perspektywy magii bałagan symbolizuje i zachowuje ciężką, stojącą energię, przez którą trudno ci będzie podążać w życiu naprzód, o ile w ogóle będzie to możliwe. Oczyszczenie swojej przestrzeni natomiast pozytywnie wpływa na energię i pozwala ci żyć w zdrowszy, szczęśliwszy i bardziej napawający optymizmem sposób.
Kiedy po raz pierwszy zabrałam się do gruntownego sprzątania, mieszkałam w niewielkim (ale zachwycającym), ciasnym mieszkanku w Hollywood z chłopakiem i kotem. Byłam właśnie po lekturze książki Karen Kingston, zatytułowanej Feng shui. Jak pozbyć się bałaganu ze swojego życia. Zaszła we mnie wielka przemiana. Zaglądałam do każdej szuflady i szafki. Wyrzucałam niepotrzebne rzeczy lub rozdawałam je, naprawiałam zepsute i kończyłam zaległe projekty. Trwało to dwa tygodnie. Wyrzuciłam lub rozdałam ponad osiem wielkich toreb pełnych rupieci. Zdziwiłam się, że wcześniej w ogóle zmieściły się w moim mieszkaniu. Kiedy skończyłam porządki, zaczęłam zdrowiej się odżywiać (pozbycie się bałaganu w domu skłoniło mnie do zastanowienia się nad tym, co jem), więcej ćwiczyć (znikła stojąca energia i poczułam naturalną energię i lekkość). Poczułam także natchnienie i moc (już nie miałam wrażenia, że to rzeczy mają nade mną władzę; miałam wrażenie, jakbym odzyskała swoje życie i mogła decydować, na co chcę zwracać uwagę i na co kierować swoją energię). Zrzuciłam pięć kilogramów, choć nawet nie próbowałam tego osiągnąć. Ponieważ pozbyłam się mnóstwa ubrań, w których nie czułam się dobrze, zrobiłam miejsce dla takich, w których świetnie wyglądam. W rezultacie „tak się złożyło”, że otrzymałam ogromny stos nowych rzeczy po mojej kuzynce – głównej wokalistce w odnoszącym sukcesy zespole punkrockowym. „Tak się złożyło”, że nosiła identyczny rozmiar z moim. Systematycznie otrzymywała więcej darmowych ubrań ze znanych domów mody, niż była w stanie je założyć czy pomieścić w szafie.
Pozbywanie się bałaganu to bardzo skuteczne ćwiczenie, które pomaga w nawiązaniu więzi z subtelnymi i energetycznymi królestwami. Kiedy rozglądasz się po domu i dostrajasz się do każdego przedmiotu, decydując, czy one podnoszą poziom twojej energii, czy też go obniżają, w potężny sposób dostrajasz swoje pole energetyczne i pole energetyczne domu. Ponadto przygotowujesz grunt pod magiczne błogosławieństwa losu, które już wkrótce pojawią się w twoim życiu.
Kiedy robię gruntowne porządki i pozbywam się starych przedmiotów, nie martwię się tym, czego użyję zamiast nich. Okazuje się to bardzo pomocne. Przykładowo: jeśli nie lubisz stołu kuchennego, pozbądź się go i przez jakiś czas nie nabywaj żadnego. Dopóki nie znajdziesz odpowiedniego albo w magiczny sposób nie otrzymasz takiego, który ci się podoba, jedz na sofie lub podłodze albo przy stole w jadalni. Działa to oswobadzająco i jest bezpieczne. Nie ma nic złego w spożywaniu płatków zbożowych na podłodze. Oczywiście, nie rób niczego, co powoduje dyskomfort. Jeśli wolisz trzymać stare rzeczy, dopóki nie zaopatrzysz się w nowe, nie ma problemu. A czasami to jest nawet praktyczniejsze, na przykład w sytuacji, gdy zechcesz wymienić wszystkie ręczniki w łazience.
Kategorie bałaganu
Ogólna zasada brzmi: jeśli czegoś nie lubisz lub nie potrzebujesz, pozbądź się tego – bez względu na to, co to jest, kto ci to dał, jak długo to masz czy co przedstawia. Pomocna może się okazać lektura o różnych rodzajach bałaganu. Dzięki niej sprawnie i skutecznie wysprzątasz swój dom i nic nie umknie twojemu silnie oczyszczającemu spojrzeniu.
Papier
W tej kategorii mieszczą się stare paragony, dawne listy miłosne, oferty kart kredytowych, listy rzeczy do zrobienia, gwarancje urządzeń, których już nie używasz, kartki urodzinowe sprzed trzech lat (lub ubiegłego roku), bony, które straciły ważność lub których prawdopodobnie nigdy nie użyjesz, itp. Weź na cel segregatory, szuflady ze śmieciami, zakamarki biurka czy inne miejsca, w których na ogół gromadzą się wszelkie niepotrzebne papiery.
Polecam taką szufladę na śmieci, ponieważ niektóre rzeczy wydają się nie pasować do żadnego innego miejsca. Tylko upewnij się, że często ją czyścisz.
Ubrania
Jeśli coś nie pasuje na ciebie lub masz wątpliwości, czy ci się podoba, pozbądź się tego. Czekasz, aż zrzucisz kilka zbędnych kilogramów albo aż będzie cię stać na kupno nowych ubrań? Pozbądź się niepotrzebnej garderoby. Zasługujesz na to, żeby w twojej szafie znajdowały się tylko takie ubrania, które świetnie na tobie wyglądają teraz, nawet jeśli to oznacza, że przez jakiś czas będziesz mieć tylko trzy stroje. Za każdym razem, gdy patrzysz na ubrania, których nie lubisz lub które założysz „któregoś dnia”, cierpi na tym twoje poczucie własnej wartości. W efekcie trudniej ci schudnąć i/lub przyciągnąć dostatek. Odważne uwalnianie się od starej garderoby i tworzenie miejsca na te ubrania, które uwielbiasz, stanowi afirmację miłości własnej i świadomości dobrobytu. Kiedy dokonasz tego z wielką wiarą, zdobędziesz zasoby, dzięki którym kupisz doskonałe nowe ubrania właśnie wtedy, kiedy będziesz chciał je nabyć lub gdy będziesz ich potrzebował.
Książki
Lubię czytać wszystkie rodzaje książek, ale to wcale nie oznacza, że lubię mieć je wszystkie. Przykładowo: gdybym miała żyć wiecznie, mogłabym rozważyć wielokrotne przeczytanie dzieł z literatury pięknej, ale ponieważ na świecie jest tyle książek, a ja nigdy nie będę miała czasu, żeby przeczytać je wszystkie w swoim życiu, prawdopodobnie przeczytam tylko raz większość powieści i zbiorów opowiadań, choć jest kilka wyjątków od tej zasady. Dlatego też w mojej biblioteczce znajdują się w przeważającej mierze publikacje encyklopedyczne, czyli, w moim przypadku, są to książki prezentujące temat jogi, feng shui, kryształów, ziół, drzew, magii itp. Ale w twoim przypadku mogą to być książki o szermierce, gotowaniu, astrologii, wnioskach o granty czy wielu innych rzeczach. Zasadniczo trzymam tylko te tytuły, do których jeszcze zajrzę. Chodzi tutaj także, wyjątkowo, o dzieła literatury pięknej, jak na przykład Mgły Avalonu i Dzieła wszystkie Szekspira. (Ale u ciebie pewnie będzie inaczej). Resztę – książki, które przeczytałam raz i już do nich nie zajrzę – wypożyczam w bibliotece lub kupuję, a potem oddaję do biblioteki. Jeśli pochodzisz z podobnej rodziny co ja, czyli takiej, która trzyma się kurczowo każdej książki, bez względu na jej treść, to co mówię, może się na początku wydać nieco szokujące. Ja najpierw również doznałam pewnego szoku. Ale kiedy już zdasz sobie sprawę, ile masz miejsca i że twój dom o wiele lepiej się czuje, kiedy nie jest zawalony wszystkimi książkami, które kiedykolwiek miałeś czy przeczytałeś, z pewnością przyznasz mi rację.
Dekoracje
Kiedy dekoracja spełnia swoje zadanie, za każdym razem jej widok poprawia samopoczucie. Nadaje atmosferze piękno, zaś twemu sercu – radość. Kiedy jednak nie spełnia swej funkcji, to znaczy, że tylko zagraca przestrzeń. Mogą to być jedwabne lub zasuszone kwiaty czy rośliny, których czasy świetności już dawno minęły; rzeczy, które niegdyś uwielbiałeś, ale teraz nie masz już dla nich serca; albo rzeczy, które nie podobały ci się. Można tu wymienić także obrazy, przez które ogarnia cię uczucie przygnębienia lub które przedstawiają coś, czego sam w swoim życiu nie chciałbyś doświadczyć. Przykładowo: nikt uczciwie nie zaprzeczy, że Krzyk Edwarda Muncha to niesamowite dzieło sztuki. Jeśli jednak patrzy się na nie codziennie, bez względu na to, czy robi się to świadomie, czy nie, wpływa to na życie człowieka na bardzo głębokim poziomie. Prawdopodobnie też sprawia, że doznaje się uczuć strachu, samotności, zagrożenia i szaleństwa. Dlatego obrazy typu Krzyk najlepiej pozostawić w muzeum. Z drugiej strony Pocałunek Gustava Klimta to nie tylko cudowne dzieło sztuki, które podoba się chyba każdemu, a jeśli będzie się na nie patrzyło codziennie, najprawdopodobniej tchnie w życie uczucia ciepła, romansu, namiętności i radości.
Meble
Jeśli jakiś mebel nie pasuje do twojego domu, ale trzymasz go, ponieważ dużo kosztował, to znaczy, że tylko zagraca przestrzeń. Jeśli śpisz na łóżku, które dzieliłeś z byłym partnerem, mebel ten zachowuje energię starego związku, a przez to trudniej ci wejść w nową relację lub w taką, która nie przypomina ci o tej dawnej. To samo dotyczy sof i stołów jadalnianych. Inne meble, od których chciałbyś się uwolnić, to takie, których nie lubisz, na których niewygodnie się siedzi, i takie, o które zawsze obijasz sobie goleń lub duży palec u nogi.
Prezenty
Jeśli czegoś nie lubisz, pozbądź się tego przedmiotu, nawet jeśli to prezent! Twój dom jest bardzo magicznym i świętym miejscem. Nie wnoś do niego energii poczucia winy, trzymając się kurczowo nielubianych podarków. Szanuj je i osobę, która ci go dała, oddając ów przedmiot człowiekowi, który go doceni.
Jedzenie
W tym miejscu bądź naprawdę szczery. Czy rzeczywiście zamierzasz zjeść resztki salsy mango, która leżała w kącie lodówki przez kilka miesięcy? A co z przebarwionymi tortillami czy dziwnie smakującym odżywczym batonikiem, który kupiłeś przez przypadek? Nie będziesz już tego jeść? Hm, nigdy bym nie pomyślała.
Bałagan w samochodzie
A to już coś dla mnie. Wydaje się, że w moim bagażniku i na tylnym siedzeniu rzeczy po prostu się gromadzą. Ilekroć sprzątam w samochodzie, zawsze czuję się znacznie lepiej i niezmiennie wydaje się, jakby moje auto również jechało lepiej (choć, prawdopodobnie, to tylko wytwór mojej wyobraźni).
Niedokończone projekty lub zepsute rzeczy
Przez niedokończone projekty możesz mieć poczucie winy lub mogą cię one przytłaczać, ilekroć na nie spojrzysz. Kiedy natkniesz się na nie w czasie sprzątania, to albo je skończ, albo się ich pozbądź. To może być krawiecki projekt, który już ci się znudził, album z wycinankami, do którego zrobienia się nie zabrałeś, czy stos drewna opałowego, które miałeś porąbać. To samo dotyczy popsutych rzeczy. Napraw je, zastąp je innymi lub po prostu pozbądź się ich. To sprawi, że wszystko pójdzie lepiej i wniesie w każdą sferę życia poczucie swobody i spokoju. Chodzi tutaj o skrzypiące zawiasy, źle otwierające się drzwi czy nieprawidłowo działające zamki, szuflady, które wypadają po ich otwarciu itp. Jeśli jednak coś jest zepsute formalnie rzecz biorąc, ale nadal działa i nie przysparza zbyt wielu kłopotów (jak, na przykład, lampka, która stoi przy moim komputerze: włączam ją i wyłączam, przekręcając żarówkę; albo dwustronny toster stojący na ladzie, który opieka tylko po jednej stronie), to nie zamartwiaj się tym zbytnio.
Przedmioty o negatywnych skojarzeniach
Być może masz cudowny, uroczy szalik… to był prezent od byłego partnera, który miał problemy z psychiką. A może wspaniały obraz… apodyktycznej ciotecznej babki, z którą nie utrzymywałeś przyjaznych stosunków. Nawet jeśli coś tylko przypomina ci o czasie lub osobie, które wolałbyś wyrzucić z pamięci, rozważ uwolnienie się od takiego przedmiotu.
Jak poznać, że to rupiecie
Ogólnie rzecz biorąc, jeśli czegoś nie lubisz, nie potrzebujesz lub nie używasz, najwyższy czas, by się tego pozbyć. Ale jeśli nie jesteś całkowicie pewny, czy to rupiecie, pomocne okażą się trzy poniższe metody.
Metoda 1. Metoda mistyczna
Przytrzymaj przedmiot w dłoniach lub połóż je na nim. Zamknij oczy, odpręż się i weź kilka głębokich wdechów. Poczuj wymianę subtelnej energii pomiędzy tobą a przedmiotem. Jak się czujesz, kiedy dostrajasz się do tego przedmiotu? Jesteś szczęśliwy, smutny? Tryskasz energią? Ogarnia cię zmęczenie? Innymi słowy: czy przedmiot wydaje się dodawać ci energii czy zabierać ją? A może działa neutralnie?
Jeśli czujesz/wyobrażasz sobie, że ów przedmiot dodaje ci pozytywnej energii, to znaczy, że nie należy do rupieci. Jeśli czujesz/wyobrażasz sobie, że przedmiot zabiera ci pozytywną energię, to znaczy, iż jest rupieciem. Jeśli jest neutralny, przejdź do metody 2. lub 3.
Metoda 2. Metoda energetycznych negocjacji
Pomyśl o energii, którą wkładasz w pomieszczenie i w troskę o dany przedmiot. Przede wszystkim zajmuje cenną przestrzeń w twoim domu, za którą płacisz dużo pieniędzy: przestrzeń, na której może stać coś innego. Weź także pod uwagę koszt utrzymania. Przykładowo: co tydzień, być może, musisz poświęcać czas na jego wyczyszczenie. A może ów przedmiot zabiera ci odrobinę cennej energii za każdym razem, gdy myślisz o nim? Niewykluczone, że przypomina ci o chwilach lub osobie, które nie były do końca dobre (nawet jeśli nie myślisz o tym świadomie), albo sprawia, że się stresujesz czy złościsz. Kiedy już mentalnie zarejestrujesz, ile swojej energii dajesz temu przedmiotowi, zastanów się nad pozytywną energią, którą ty czerpiesz – czy jest użyteczna, czy cię uszczęśliwia itp. Potem zadaj sobie pytanie, czy energetyczna wymiana wywołuje w tobie pozytywne uczucia. Czy dobrze na niej wychodzisz? Czy warto jest zatrzymać ten przedmiot? A może to tylko rupieć?
Metoda 3. Metoda wyimaginowanej przeprowadzki
Usiądź przy przedmiocie, weź kilka głębokich wdechów i zamknij oczy. A teraz wyobraź sobie, że się przeprowadzasz i jakie to cudowne uczucie! Tak bardzo się cieszysz z przeprowadzki do nowego domu, a być może, do innego miasta. Wiesz bowiem w swym sercu, że rozpoczniesz coś innego, dzięki czemu określisz się na nowo i radośnie przejawisz wszelkie swe pragnienia. Popatrz, jak wynajmujesz spedytorów lub furgonetkę i pakujesz do pudeł wszystkie swoje ulubione przedmioty. A teraz otwórz oczy i popatrz na dany przedmiot. Czy chcesz go ze sobą zabrać do pięknego nowego życia? Czy wpasuje się on do twojej najbardziej idealnej wizji siebie? Czy jest wart czasu i wysiłków pakowania i przenoszenia? Jeśli na którekolwiek z powyższych pytań odpowiedziałeś przecząco, przedmiot należy do rupieci.
Po przeprowadzeniu wstępnych gruntownych porządków – co może zabrać dzień, miesiąc czy nawet rok, w zależności od nawyków z przeszłości – pamiętaj, aby robić to regularnie, ponieważ gromadzanie przedmiotów stało się naszym stylem życia. Do naszych zbiorów dołączają niezamówione przesyłki reklamowe, prezenty urodzinowe, rzeczy kupione pod wpływem impulsu i milion innych. W moim przypadku regularne pozbywanie się rupieci oznacza przeglądanie wszystkich ubrań, książek i gazet przynajmniej raz w miesiącu i pozbywanie się wszelkich niepotrzebnych rzeczy. Co cztery miesiące lub co pół roku przeglądam swoje szafy, półki, bagażnik w samochodzie, lodówkę itp. Chcę się wówczas upewnić, że trzymam tylko te rzeczy, które zachowują żywą pomocną energię. Czuję potrzebę zrobienia takiego przeglądu, kiedy zaczynam mieć wrażenie, iż trudno jest mi zachować w domu porządek albo kiedy czuję się zablokowana pod względem twórczym i emocjonalnym. Kiedy już przywykniesz do pozbywania się staroci, staniesz się bardziej wrażliwy na energię, która nie tylko spotęguje twoje uczucie szczęścia, intuicję i magiczne działania, ale pomoże ci zauważyć moment, kiedy należy zająć się gruntownym sprzątaniem.
Rytuał rozpoczynający porządki
Kiedy już wiesz, że musisz zabrać się do poważnego sprzątania, przeszkodą może okazać się rozpoczęcie niezbędnych działań. Ale nigdy strach! Z pomocą przybywa rytuał rozpoczynający porządki. Potrzebujesz dużej białej świecy (w miarę możliwości zrobionej z wosku sojowego lub roślinnego) i kubek gorącego, pysznego, energetyzującego napoju, na przykład kawy czy czarnej herbaty (albo, jeśli nie chcesz spożywać kofeiny, wypij herbatkę miętową lub imbirową).
Zanim przygotujesz napój, podejmij decyzję, od czego chcesz zacząć. Wybierz coś, co nie przytłacza cię za bardzo, ale co, być może, odrobinę zmusza do wysiłku. Sugeruję coś takiego jak biurko lub szafa wnękowa, ale jeśli uważasz, że to zbyt dużo, możesz zacząć od jednej szuflady lub półki. To przypomina jogę. Zmuś się do niewielkiego wysiłku, ale nie przemęczaj się. Tylko ty znasz przecież swoje ograniczenia.
Kiedy już zdecydowałeś, od czego zaczniesz, poklaszcz bardzo głośno w danej przestrzeni lub poza nią, aby usunąć znajdującą się tam energię. Potem umyj ręce i przygotuj coś do picia. Nim zapalisz świecę, przytrzymaj ją w obu dłoniach i skup się na niej, wypowiadając następujące słowa:
Triumfuję nad rupieciami.
Jestem mistrzem swych dóbr.
Zapal świecę i usiądź przed nią. Przytrzymaj kubek z napojem w obu dłoniach i skup się na nim, wypowiadając następujące słowa:
Teraz naładowuję ten napój energiami
czystości, jasności i motywacji.
Następnie, pijąc napój, odpręż się w pełni. Gdy tylko upijesz ostatni łyk, chętnie rozpoczniesz sprzątanie, a może nawet będziesz tym podekscytowany. Niech świeca pali się podczas robienia porządków. Nie zdziw się, jeśli okaże się, że zrobiłeś znacznie więcej, niż na początku zakładałeś. Za każdym razem, gdy zaczniesz sprzątanie, zapalaj świecę, a jeśli chcesz – powtarzaj powyższy rytuał.
Wewnętrzne porządki
Pozbywając się rupieci ze swojego fizycznego otoczenia, wewnętrzny bałagan (znany także pod nazwą bagażu) z pewnością prędzej czy później wynurzy się na powierzchnię. Wiemy o tym wszyscy na poziomie intuicyjnym. Jak na ironię, to właśnie ów wewnętrzny bagaż często wpływa na zewnętrzny nieporządek. Zamiast patrzeć na swoje dawne bolesne problemy i leczyć je, wolimy zostawić je w ukryciu w szufladach i ciemnych zakątkach szaf. Mówimy sobie, że zajmiemy się nimi później.
Poniżej znajdują się opisy trzech głównych rodzajów wewnętrznego bałaganu, a także sugestie dotyczące sposobu oczyszczania swojego umysłu, ciała, ducha i/lub emocji. Możesz tego dokonać, robiąc jednocześnie zewnętrzne porządki. Jeśli masz trudności z zabraniem się do sprzątania rupieci, możesz zacząć od wewnętrznego poziomu, dzięki czemu usuniesz stojącą energię. Bez względu na to, z której strony do tego podejdziesz, tego typu działania sprawią, że wszystko będzie płynęło tak, jak pierwszy topniejący śnieg spadający ze szczytu zaśnieżonej góry.
Fizyczne toksyny
Regularne oczyszczanie ciała może pomóc w usunięciu nagromadzonych toksyn, które wpływają nie tylko na twój organizm, ale także na umysł i emocje. To ważne, aby wejść w nawyk detoksykacji i pić codziennie co najmniej tyle wody, ile wynosi połowa masy twojego ciała. Sugeruję ponadto zmniejszenie ilości spożywanego mięsa i innych produktów pochodzenia zwierzęcego, cukru białego, mąki białej i sztucznych dodatków, ponieważ mają one gęste, negatywne i niezdrowe wibracje i przyczyniają się do nagromadzania się toksyn w organizmie. Jedz ponadto jak najwięcej owoców i warzyw, aby odżywić swój organizm i pomóc mu łagodnie usunąć substancje toksyczne. Więcej informacji dotyczących zdrowego odżywiania się znajduje się w książkach Conscious Eating Gabriela Cousensa i Anielska dieta Doreen Virtue i Becky Prelitz.
Poniżej polecam do wypróbowania kilka innych sposobów na przeprowadzenie procesu detoksykacji organizmu:
Koktajl cayenne
Moja przyjaciółka, Jennie Chester Moran, która jest trenerką witarianizmu, nauczyła mnie go przyrządzać. (Ja wzbogaciłam ten przepis o wykorzystanie agawy). Koktajl jest nie tylko smaczny i energetyzujący, ale również w znacznym stopniu oczyszcza z toksycznych substancji wątrobę i układ trawienny. Lubię go pić od razu po przebudzeniu się. Dzięki temu układ trawienny działa sprawniej, a metabolizm przyspiesza. Koktajl można pić o każdej porze dnia.
SKŁADNIKI:
1 cytryna
około ¼ łyżeczki pieprzu cayenne (mniej więcej, w zależności od gustu)
stewia (ziołowy niekaloryczny słodzik) do smaku
nektar z agawy (surowy, przypominający miód słodzik) do smaku
2 szklanki wody
Aby wycisnąć sok z cytryny, użyj wyciskacza (w przypadku dużej cytryny wykorzystaj tylko jej połowę). Wymieszaj wszystkie składniki w wysokiej szklance.
Sok upiększający
Ten napój nie jest aż tak smaczny jak koktajl cayenne, ale zawiera mnóstwo substancji odżywczych i w znacznym stopniu oczyszcza krew oraz organy wewnętrzne. Ma również tę zaletę, że oczyszcza organizm i sprawia, że skóra staje się piękniejsza – stąd też jego nazwa.
SKŁADNIKI:
garstka suszonych ziół: korzenia łopianu, korzenia mniszka lekarskiego, pokrzywy zwyczajnej, kwiatów koniczyny czerwonej
szklanka soku aloesowego
5 szklanek wody
Doprowadź do wrzenia wodę znajdującą się w średniej wielkości garnuszku. Dodaj garstkę łopianu i mniszka lekarskiego. Przykryj miksturę, zmniejsz ogień i przez 10 minut gotuj ją na wolnym ogniu. Dodaj garstkę pokrzywy zwyczajnej, przykryj garnuszek i gotuj na wolnym ogniu przez kolejnych 5 minut. Zdejmij miksturę z ognia i dodaj do niej kwiaty koniczyny czerwonej. Przykryj garnuszek i mocz zioła przez 10 minut. Odcedź i schłódź. Dodaj sok aloesowy i pij od 0,2 do 0,8 litra dziennie.