Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Magija thelemy. Przewodnik po praktykach Aleistera Crowleya - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Format:
EPUB
Data wydania:
23 kwietnia 2025
53,99
5399 pkt
punktów Virtualo

Magija thelemy. Przewodnik po praktykach Aleistera Crowleya - ebook

Marco Visconti nauczał magiji Crowleya setki adeptów, udowadniając sobie i innym jej transformującą moc. Ta książka to zbiór skutecznych technik wyniesionych z tych lekcji. Żyjemy w świecie, w którym codzienność pochłania coraz więcej czasu, a przestrzeń wokół nas staje się coraz mniejsza. Autor pokazuje, że do praktykowania magiji nie potrzebujesz kosztownych narzędzi, szat ani wielkich sal ceremonialnych. Magija jest dla każdego, bo tak naprawdę wymaga jedynie niezłomniej woli.

Korzyści z wprowadzenia magii do życia są liczne – pozwalają lepiej zrozumieć swoją rolę we wszechświecie, rozwijają umiejętność głębszej komunikacji z innymi i prowadzą do zdobywania mądrości.

Niezależnie od tego, czy pragniesz osobistej transformacji, chcesz zgłębić tajniki ezoterycznych praktyk, czy po prostu szukasz inspirującej lektury – ta książka jest dla ciebie.

Kategoria: Ezoteryka
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8417-079-3
Rozmiar pliku: 7,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZEDMOWA

Thelemiczna magija!

W 1967 roku, jako nastolatek z Bronxu, miałem obsesję na punkcie magii ceremonialnej. Jedynym źródłem, do jakiego miałem wtedy dostęp, była _The Book of Ceremonial Magic_ A.E. Waite’a, czasami nazywana _The Book of Black Magic and of Pacts_. Waite miał bardzo negatywne, a nawet wrogie podejście do grymuarów i to sączy się niczym ichor w całej jego pracy. Ponieważ był członkiem Złotego Brzasku, podobnie jak Aleister Crowley, jego kontrowersyjne stanowisko wobec magii było co najmniej dziwaczne, ale wtedy była to jedyna znana mi książka, która opisywała wszystko: magiczne kręgi, narzędzia, demony i anioły, kadzidła, kalendarze okultystyczne, długie zaklęcia i całą resztę. Wydawało się, że wszystko tam jest, jednak w rzeczywistości brakowało kilku istotnych elementów, takich jak podstawowe szkolenie wymagane od przyszłego maga.

Waite krytykował eklektyczne podejście grymuarów do religii, szaloną mieszankę chrześcijaństwa i judaizmu, zniekształcanie i przekręcanie słów hebrajskich, łacińskich i greckich, lecz nie oferował żadnych wskazówek, w jaki sposób grymuary powinny (lub mogą) być używane. I choć został przeszkolony w zakresie magii rytualnej i inicjacji, to w swojej książce przekazał niewiele lub w ogóle nic dla tych, którzy najwięcej zyskaliby z tej edukacji.

A ja i tak z niej korzystałem.

Między niezręcznymi nocnymi rytuałami w Pelham Bay Park, z szatami, mieczami i kadzidłami, a przerażającymi seansami przy stole na Revere Avenue robiłem pewne postępy i wywoływałem pewne zjawiska, ale w moim rozumieniu były (delikatnie mówiąc) luki. Któregoś popołudnia w piwnicy księgarni Samuela Weisera na południe od Union Square na Manhattanie natknąłem się na książkę zatytułowaną – jakże pomocnie – _Magija w teorii i praktyce_. Została wydana przez Castle Books, a nazwisko autora brzmiało odpowiednio upiornie: Aleister Crowley. Dokładnie tego potrzebuję, stwierdziłem w myślach. Ta książka przeprowadzi mnie przez wszystkie podstawowe kroki okultyzmu.

Tak, jasne.

Przez głowę przeleciało mi wiele odwołań do koncepcji Złotego Brzasku, praktyk jogicznych, egipskiej religii i innych dzieł Crowleya. Nie miałem zielonego pojęcia, o co mu chodzi. Ale jego ton… to było coś innego. Sprawił, że praktyka magii rytualnej wydawała się rozsądna, oparta na naukowych zasadach. Pisał tak, jakby wiedział, o czym mówi. Już samo to było objawieniem. Zdawał się nowoczesny, a nie starożytny. Jego język był jasny, nawet jeśli niektóre odniesienia brzmiały zbyt tajemniczo, bym mógł je wtedy pojąć. Opanował ten temat w stopniu, z jakim nie mógł się równać żaden inny pisarz, z którym zetknąłem się w ciągu moich 16 czy 17 lat na ziemi. Kupiłem to. Rozpocząłem żmudny proces dekonstrukcji Crowleya, pragnąc stosować jego instrukcje do własnych eksperymentów.

Ale… co by było, gdybym miał wtedy dostęp do książki będącej prawdziwym wprowadzeniem do magii ceremonialnej? Co więcej – napisanej z perspektywy współczesnego Crowleya, thelemity? Książki wyjaśniającej książkę Crowleya wyjaśniającą magię? Zaoszczędziłoby mi to wiele czasu, pieniędzy i prawdopodobnie kilka kawałków tego, co śmiesznie nazywam moją duszą.

Dziś w mediach społecznościowych, na portalach filmowych i w tym, co zostało z księgarń, mamy mnóstwo ekspertów, którzy uważają, że wiedzą wszystko o magii. Z perspektywy kogoś, kto poświęcił ponad 50 lat na studiowanie tajemnych sztuk, mogę z dużą pewnością stwierdzić, że są to głównie pozerzy. „Okultura” stała się bardziej internetowym doświadczeniem literackim/artystycznym i miejscem spotkań kanapowych teoretyków niż podziemnym _demi-monde_ poważnych praktyków okultyzmu. W miarę jak okultyzm staje się modny, dziedzina ta jest zalewana przez „influencerów” i profesjonalne czarownice, szamanów i tym podobnych, a ktoś nowy łatwo może się w tym zgubić i zostać oszukanym przez tych jarmarcznych szczekaczy.

Część problemu leży po stronie samych zakonów i tak zwanych tajnych stowarzyszeń, które podrasowały swoje rytuały, inicjacje i reputację w moim zdaniem desperackiej próbie, by stać się i pozostać „istotnymi”, mimo że dawniej nie było to celem magów. Inny aspekt tego problemu jest taki, że media społecznościowe są maszyną ego, a potrzeba prześcignięcia konkurentów za pomocą _mot juste_ lub zjadliwej krytyki jest zbyt kusząca dla nowicjuszy, by się jej oprzeć. Inni autorzy podejmują też dość bolesną próbę przedstawiania okultyzmu jako czegoś swojskiego i nieszkodliwego, serwując przy tym duże dawki dziecinnego humoru, gier słownych i zbyt znanych odniesień do świętych tekstów w nieistotnym kontekście popkulturowym. Nawiasem mówiąc, jeśli wszystko robisz dobrze, twój okultyzm może potencjalnie wyrządzić krzywdę.

Wreszcie – i może to jest najważniejsze – nie ma punktu odniesienia, względem którego można by określić osiągnięcia duchowe drugiego człowieka. Zbyt łatwo zdobywa się wszelkiego rodzaju zaawansowane stopnie (w zakonach) lub głębokie wglądy i osiągnięcia (wśród niezależnych praktykujących) bez konieczności przedstawienia dowodu na jakąkolwiek głębszą wiedzę lub zdolność. Wraz z rosnącą popularnością thelemy – systemu filozoficznego opracowanego przez Crowleya – niektórzy z jego zwolenników zbyt łatwo przyjęli pozę próżnej wyższości, duchowej arogancji i sarkastycznej wszechwiedzy, naśladując przynajmniej pompatyczny styl literacki Crowleya, jeśli nie jego prawdziwe mistyczne spostrzeżenia.

Podczas gdy w 1967 roku nie miałem innych opcji niż książka Waite’a i _Magija w teorii i _praktyce Crowleya, dziś dostępnych jest zbyt wiele opcji, zbyt wiele głosów domagających się uwagi w dziedzinie, która kiedyś była identyfikowana przez slogan: „Wiedzieć, chcieć, odważyć się, milczeć”. Szkoda poważnych, trzeźwych neofitów, których przyciągał ten temat i związane z nim rygorystyczne praktyki, ale byli spychani na boczny tor przez adeptów mediów społecznościowych.

Cóż, aż do teraz.

Istnieje wiele książek wprowadzających w podstawy magii ceremonialnej, ale tylko niewielka ich część wyjaśnia rolę, jaką thelema odgrywa w magii. Są też książki, które omawiają thelemę z różnych punktów widzenia, ale nie koncentrują się na faktycznej praktyce magii, mimo że to właśnie intensywne praktykowanie magii doprowadziło Crowleya do odkrycia thelemy. Ludzie powszechnie uważają thelemę za rodzaj religii samej w sobie, samodzielną filozofię, która wymaga całkowitej wiary i wierności słowom spisanym przez Crowleya, choć sam Crowley gardził taką mentalnością. Jeśli thelema jako religia wymaga usamodzielnienia (a wydaje się, że tak jest), to przez samo to jest czymś innym niż poprzedzające ją religie, które wymagały (i nadal wymagają) ślepego posłuszeństwa. A jak człowiek miałby się usamodzielnić w religijnym lub duchowym kontekście?

Magią.

Magia jest technologią. Używa narzędzi świadomości, zmysłów i mechanizmów ciała oraz interfejsu ciało-umysł, aby spowodować zmianę. Jest, jak powiedział Crowley, zarówno nauką, jak i sztuką. I to nie tylko pochopnie rzucony frazes – ma całkiem głębokie implikacje.

Marco Visconti zastosował tego rodzaju zrozumienie w tekście instruktażowym, który może być używany przez każdego na ścieżce magicznej lub thelemicznej. Aspirującemu magowi jego książka wyjaśnia, co należy zrobić, aby przygotować ciało i umysł do późniejszych rytuałów. Thelemicie wyjaśnia ona thelemę z magicznej perspektywy. Chciałbym, aby ta publikacja istniała w latach sześćdziesiątych, kiedy w równym stopniu zmagałem się z Waite’em i Crowleyem. Crowley pisał¹, że w nowym eonie (lub „nowym wieku”, tym, w który już weszliśmy) używanie przestarzałej formy magii jest jak używanie bumerangu podczas strzelaniny. Jeśli porównamy tekst pana Viscontiego z _Kluczem Salomona_ lub którymkolwiek z innych średniowiecznych i późniejszych grymuarów, od razu zauważymy różnice. Opisano i wyjaśniono te same podstawowe procedury, ale w nowy i nieoczekiwany sposób.

Visconti wie, o czym mówi i pisze. Ma długie doświadczenie w thelemie i magiji, prowadził też zajęcia z grymuarów. W mojej ocenie jego znajomość tematu i zdolność do opisywania i wyjaśniania nawet najbardziej tajemniczych odniesień nie mają sobie równych. W jego pracy nie ma pompatyczności, chytrych uników czy zagadkowych aluzji. To praktyczny tekst, napisany przez praktykującego maga dla innych praktykujących magów. A wszystko to w kontekście thelemicznym, który uważam za zarówno kształcący, jak i niekiedy oświecający.

Okej, napisałem już wystarczająco dużo. Nadszedł czas, abyś sam się przekonał, co mam na myśli. Jeśli jesteś już na tej ścieżce, ta książka jest doskonałym wademekum, które możesz zabrać ze sobą w dalszą drogę. Jeśli jesteś nowy, masz szczęście – to miejsce, od którego powinieneś zacząć. Nie bądź jak ja w 1967 roku. Weź głęboki oddech (Marco pokaże ci jak) i zacznij!

Peter Levenda

1 A. Crowley, _Magick in Theory and Practice_, Dover, Nowy Jork 1976, s. 237.PRZEDMOWA DO WYDANIA POLSKIEGO

Polski antropolog i religioznawca Andrzej Wierciński (1930–2003) definiował magię jako „zbiór czynności obrzędowych skierowanych ku nadnaturalnej, ożywionej i tajemniczej stronie rzeczywistości oraz zmierzających, poprzez instrumentalne oddziaływania na nią, do wymuszenia zajścia pożądanej zmiany w otoczeniu”¹. Co znamienne, Aleister Crowley (1875–1947), który w swej eksploracji formuł, zaklęć i systemów magicznych posiłkował się przede wszystkim naukową metodologią, charakteryzował magię w sposób zgoła podobny, choć nie tożsamy. Wedle niego bowiem magia „jest nauką i sztuką powodowania zmiany zgodnie ze swoją Wolą”. „Tak więc podstawowa koncepcja jest identyczna w magiji² i współczesnej nauce, u jej podstaw leży wiara _implicite_, ale realna i stanowcza, w ład i jednolitość przyrody”³. W obu definicjach, tej naukowca i tej maga – bo takim bezsprzecznie był Crowley – przebija jeden wspólny mianownik: magia jest zmianą rzeczywistości. I choć dla nauk indukcyjnych owa zmiana powodowana jakimś celowym zabiegiem rytualnym czy też siłą swej woli nie istnieje, to już w koncepcji psychologicznej występuje np. zjawisko zwane śmiercią _voodoo_, czyli fenomen, którego nazwa związana jest z wierzeniami ludów pierwotnych dotyczących działań magicznych i klątw, a polegający na nagłej śmierci wywołanej poprzez nagromadzenie faktorów stresu w wyniku przekonania o rychłej śmierci⁴. Ma więc rację Dariusz Misiuna (badacz tradycji ezoterycznych, założyciel wydawnictwa Okultura), który na pytanie, czy magia działa, zadane mu przez renomowanego współczesnego filozofa Tomasza Stawiszyńskiego, odpowiedział słowami: „i tak, i nie”.

Ludzki umysł jest nieodgadnioną tajemnicą. Pomimo wielu odkryć na polu jego funkcjonowania dzisiejsza – wysoce zaawansowana przecież – nauka nie odpowiada na pytanie, dlaczego wykorzystujemy tylko kilka procent jego potencjału, a mimo tego w procesie ewolucyjnym organ ten ulegał powiększeniu. Człowiek od wieków stymulował swój umysł. Czy to dla zabawy, zapomnienia, uzyskania weny twórczej, podniesienia wytrzymałości, jej osłabienia czy wreszcie dla poszerzenia świadomości i uzyskania mistycznego wglądu.

Jedną z ważniejszych determinant owego powodowania zmiany jest język, którego z kolei ważką funkcją jest semantyka, czyli możliwość nadawania znaczeń, oraz funkcja magiczna, to znaczy wiara w moc sprawczą słów. „Na magicznej mocy słowa ufundowana jest w ogóle jego moc stanowiąca, akty językowe (jak Austinowskie performatywy), w których wyłącznie poprzez użycie pewnych formuł słownych dokonuje się przemiany rzeczywistości (…)”⁵. Do dzisiaj w kulturach pierwotnych przekonania mistyczne i racjonalne współegzystują na równych zasadach, o czym wspomina Bronisław Malinowski (1884–1942), badając zwyczaje Trobriandczyków i zaznaczając, iż kultury te jako typowo magiczne nie wydestylowały jeszcze podziału oddzielającego strefy _sacrum_ od _profanum_ języka, a przez to łączą w myśleniu czynności prozaiczne i codzienne z tym, co święte bądź nieodgadnione.

Malinowski w opisie samego aktu magicznego konkludował, iż jego skuteczność jest wypadkową określonych działań w połączeniu z wypowiedzeniem formuł słownych. W zbudowanym trójkącie powodzenia zabiegu magicznego boki tworzyły: bezbłędne wypowiedzenie zaklęcia, bezbłędne wykonanie rytu oraz zachowanie wszelkich normatywów tabu przez czarownika⁶. Mag ceremonialny nierzadko całą procedurę rytuału odbywa na płaszczyźnie mentalnej, niejako przystępując do eksperymentu myślowego. Oczywiście niezwykle trudno jest utrzymać w myślach cały kształt świątyni, narzędzi rytualnych i wytworzyć specyficzną atmosferę – często trans – konieczną dla powodzenia operacji. Należy jednak podkreślić, że i w tym przypadku akt werbalny jest niezwykle ważny, choć obecne są również rytuały bez konieczności wypowiadania formuł magicznych.

Całą złożoność tego procesu badał i opisywał, ale przede wszystkim doświadczał Aleister Crowley, którego to systemu magicznego niejako podręcznik obsługi dostaje właśnie czytelnik do ręki. I sam fakt, iż konieczne jest tłumaczyć, na czym owe założenia polegają i w jaki sposób je stosować, daje asumpt do stwierdzenia, iż jest to system niezwykle skomplikowany i wymagający sporego intelektualnego zaangażowania.

Jak to się dzieje, że w XXI wieku w dobie sztucznej inteligencji człowiek ciągle wysila swój umysł, oczekując od jakichś niezdefiniowanych sił posłuszeństwa względem swego jestestwa, łamiąc z założenia zasady fizyki? No właśnie – perorują magowie – czy aby na pewno łamiąc? Gdy choć przez chwilę przyjrzymy się teorii strun, która to scala dwa fundamentalne filary współczesnej fizyki, czyli ogólną teorię względności i mechanikę kwantową, otrzymamy koncepcję zwaną multiversum (wieloświat), będącą nieskończonym zbiorem wszechświatów, czyli światów równoległych. A z tychże jakże blisko do magicznych koncepcji projekcji ciała astralnego mogącego rzekomo podróżować do innych światów będących niewidzialnymi dla naszych zmysłów. W tym kontekście znamiennym faktem pozostaje zbiegnięcie się „złotych lat” spirytyzmu z początkiem ery elektryczności. Fascynacja seansami, na których materializować się miały rzekome byty z nieznanych światów, wirujące stoliki czy szepty zza grobu, zeszły się w czasie z odkryciem fenomenu elektryczności, fal radiowych, telegrafu i komunikacji telefonicznej, gdzie – co warte uwagi – pojawiały się głosy pozbawione ciała, transmitowane z przestrzeni oddalonej o setki kilometrów. Tym samym owe „cuda techniki” odbierane były przez ówczesne społeczeństwo w sposób bardziej diaboliczny niż „kontakty z duchami”. Równocześnie pojawiły się teorie, iż głosy płynące z radioodbiornika czy słuchawki telefonu mogą być lub też bezsprzecznie są głosami z zaświatów. Mary Roach w pozycji _Duch. Nauka na tropie życia pozagrobowego_ wykazuje, iż powstała bardzo interesująca koincydencja. Otóż wszelkie media i badacze „życia zagrobowego” dostali – wraz z nowościami techniki – do ręki narzędzie mające uwiarygadniać działanie spirytyzmu. Z braku innych naukowych koncepcji tłumaczących zagadnienie porozumiewania się z zaświatami to właśnie odkryte impulsy elektryczne miały być brakującym ogniwem kontaktu pomiędzy duchem a medium⁷. Podkreślić w tym miejscu należy, że i sami wynalazcy również byli otwarci na takie hipotezy. Michael Faraday (1791–1867) swe eksperymenty z węgorzami traktował z podziwem i trwogą, uważając, iż badane przezeń zjawisko „przekracza próg tego, czego człowiekowi wolno dowiedzieć się o świecie”⁸. Z podobną nabożnością do elektryczności podchodził Thomas Watson (1874–1956), który w autobiografii przedstawiał elektryczność jako rodzaj tajemnej siły⁹, był zagorzałym spirytystą, a wiara w życie po drugiej stronie mocno rzutowała na jego tezy naukowe. Najsłynniejszym jednakże odkrywcą, którego fascynacja kontaktem z zaświatami pchnęła do pracy nad nekrofonem, czyli telefonem do kontaktów z duchami, był Thomas Edison (1847–1931). Warte odnotowania jest to, iż na zainteresowanie Edisona ezoteryką¹⁰ silny wpływ wywarło spotkanie w 1878 roku założycieli Towarzystwa Teozoficznego¹¹ Henry’ego Olcotta (1832–1907) i Heleny Bławatskiej (1831–1891). Swój pomysł wynalazku (niezrealizowanego) oparł na własnej koncepcji działania ludzkiego mózgu, którego komórki miały zawierać w sobie duszę człowieka i pozostawać nienaruszone w momencie śmierci¹². A zatem zgodnie z tezą George’a Jamesa Frazera (1854–1941) magia pojawiała się wszędzie tam, gdzie konieczne było uzasadnić coś niewyjaśnionego, coś, z czym człowiek nie może w sposób racjonalny na dany moment sobie poradzić. Nazywał zatem magię zdegenerowaną nauką. Wiele lat później Brytyjski pisarz Arthur C. Clarke, któremu zawdzięczamy między innymi powieść _2001: Odyseja kosmiczna_, sformułował w swych esejach trzy prawa, które nazwano jego nazwiskiem. Jedno z nich jest pewnym podsumowaniem niniejszego wywodu, a brzmi następująco: „Każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii”¹³. Czyż więc wszelkiej maści ezoterycy, magowie, czarnoksiężnicy, wiedźmy to oszuści czy pozasystemowi naukowcy? Jakich rezultatów ma się spodziewać (i czy w ogóle ma) czytelnik niniejszej pozycji? Na to pytanie musicie odpowiedzieć sobie sami.

Zbigniew Łagosz

1* A. Wierciński, _Magia i religia_, Kraków 2007, s. 135.

2 Crowley celowo używał zniekształcenia angielskiego słowa „magic” dodając końcowe „k” (stąd w polskim tłumaczeniu magija miast magia), powrócił do jej archaicznej formy, odizolowywał tym samym swój system od magii scenicznych iluzjonistów.

3* A. Crowley, _Magija w teorii i praktyce_, Kraków 2000, (tłum.) D. Misiuna, s. 15.

4 J. Kalat, _Biological Psychology_, New York 2004. s. 266.

5 Z. Grębecka, _Słowo magiczne poddane technologii_, Kraków 2006, s. 93.

6 B. Malinowski, _Magia, nauka i religia_, _Mit, magia, religia,_ _Dzieła_, t. 7, (tłum.) B. Leś i D. Praszałowicz; (red.) A. Paluch, Warszawa 1990, s. 439.

7** M. Roach, _Duch. Nauka na tropie_ _życia pozagrobowego_, (tłum.) M. Sekerdej, Kraków 2010, s. 184.

8* S.P. Thompson, _Michael Faraday. His life and work_, New York 1898, s. 252.

9 T.A. Watson, _Exploring Life. The Autobiography of Thomas A. Watson_, New York 1926.

10* Ezoterykę zachodnią według koncepcji jednego z pierwszych jej badaczy, Antoine Faivre’a, charakteryzują cztery istotne cechy plus dwie mniej istotne, które nie muszą występować, są to: „(1) wiara w niewidzialny, pozaprzyczynowy układ odpowiedników pomiędzy widzialnymi i niewidzialnymi wymiarami kosmosu, (2) postrzeganie natury jako przenikanej i ożywianej boską obecnością albo siłą życiową, (3) koncentracja na wyobraźni religijnej jako mocy dającej dostęp do światów i poziomów rzeczywistości pośredniczących między światem materialnym a Bogiem (4) wiara w proces przemiany duchowej, dzięki której dochodzi do odnowy wnętrza człowieka i nawiązania przezeń ponownego związku z boskością. Dwie inne cechy, niemające charakteru obligatoryjnego, ale często pojawiające się w kontekście »ezoteryzmu« to: (1) wiara w podstawowe podobieństwo licznych czy nawet wszystkich tradycji duchowych, oraz (2) przekonanie o istnieniu mniej lub bardziej tajemnego przekazu wiedzy duchowej” („esotericism” _Dictionary of Gnosis & Western Esotericism_, red. W.J. Hanegraaff, Leiden 2006, s. 340). Wouter Hanegraaff wskazuje, iż koncepcja Faivre’a nie przystaje do zjawisk współczesnych, a jedynie do pewnych renesansowych i być może jeszcze osiemnastowiecznych zjawisk kulturowych, wykazując równocześnie „heurystyczną wartość” Faivre’owskich kategorii (tzn. niczego tak naprawdę nie wyjaśniają, ale są pomocne we wprowadzaniu w krąg pojęć, którymi tu trzeba operować) („esotericism” _Dictionary_…, _op. cit._, s. 340). Definiuje zatem Hanegraaff ezoterykę jako „wiedzę odrzuconą”, stając w opozycji do koncepcji Faivre’a, poprzez ukazanie owego mechanizmu odrzucenia, które w łonie protestantyzmu „stopiły” luźne wcześniej wątki ezoteryczne w jeden, odrzucony właśnie wtedy kłąb idei (W. Hanegraaff, _The Birth of Esotericism from the Spirit of Protestantism_, „Aries” 10:2010, nr 2, s. 197–216). Powstało zatem nowe podejście uwolnione od kategoryzacji Faivre’a, zdefiniowane jako empiryczno-historyczne. Niezwykle trafnie ezoterykę dookreśla Maciej B. Stępień, pisząc: „Jest to (zachodnia ezoteryka – Z.Ł.) zbiór idei ukształtowany przez zderzenie biblijnej i pogańskiej tradycji oraz długofalowe skutki tego spotkania, do którego należą wielorako powiązane ze sobą nurty religijno-filozoficzne o charakterze alternatywnym i dysydenckim w stosunku do głównego nurtu nauki i religii w kulturze zachodniej” (M.B. Stępień, _Okultyzm. Studium ezoteryki zachodniej_, Lublin 2015, s. 88).

11 Na temat Towarzystwa Teozoficznego zob. _Polskie tradycje ezoteryczne 1890–1939_, t. 1: _Teozofia i antropozofia_, red. M. Rzeczycka, I. Trzcińska, Gdańsk 2019.

12* A. Satz, _Typewriter, Pianola, Slate, Phonograph: Recording Technologies and Automisation_, _The Machine and the Ghost. Technology and Spiritualism in Nineteenth to Twenty-First-Century_ _Art and Culture_, (red.) S. Mays, N. Matheson, Manchester–New York 2013, s. 37–56.

13 A.C. Clarke, I. Asimov, _Clarke’s Third Law on UFO’s_, „Science” 1968, vol. 159, iss. 3812, s. 255, https://doi.org/10.1126/science.159.3812.255.c.WSTĘP

Zacznę od podzielenia się z wami pewnym sekretem: bardzo nie lubię pisać o magiji. Stanowczo należę do ludzi twierdzących, że magija ma ściśle doświadczalny charakter.

Tak, studiowanie filozofii i stojącej za nią teologii jest niezbędne (o nie, wygląda na to, że już dotykamy tematu religii). Ale często ktoś grzęźnie, próbując pojąć „wszystko, co istnieje”, i po prostu nigdy nie zaczyna uprawiać magii. Może spotkałeś się kiedyś z terminem „kanapowy magik”, którym określa się osoby czytające o magii, ale nigdy jej niepraktykujące. W doskonałej powieści _Jonathan Strange i pan Norrell_ Susanna Clarke czyni z tej zagadki główny element fabuły. Zdecydowanie polecam ją twojej uwadze, jeśli jeszcze jej nie czytałeś. Dużo bardziej przypominam Jonathana Strange’a niż pana Norrella – należę do tych, którzy ośmielają się faktycznie korzystać z rytuałów, zamiast filozofować o nich w nieskończoność. Mam nadzieję, że kończąc tę książkę, ty też będziesz w tej grupie.

CZYŃ SWOJĄ WOLĘ NIECH BĘDZIE CAŁYM PRAWEM

To jeden z trzech głównych aforyzmów thelemy, zachodniej ezoterycznej i okultystycznej filozofii społecznej lub duchowej oraz nowego ruchu religijnego założonego na początku XX wieku przez Aleistera Crowleya, osławionego angielskiego pisarza, mistyka, okultystę i wszechstronnego polimata. Słowo „thelema” jest angielską transliteracją greckiego rzeczownika koine θέλημα, „wola”, pochodzącego od czasownika θέλω (thélō): „mieć wolę, życzenie, pragnienie lub cel”. Pozostałe dwa aforyzmy to „Miłość jest prawem, miłość podług woli” i „Każdy mężczyzna i każda kobieta jest gwiazdą”, ale wrócimy do nich później.

_Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej_
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij