- W empik go
Maksio szuka domu - ebook
Maksio szuka domu - ebook
Marta jest bardzo, bardzo szczęśliwa, kiedy otrzymuje wymarzony, upragniony prezent – wspaniałego owczarka staroangielskiego. Dziewczynka i piesek bardzo szybko zostają najlepszymi przyjaciółmi i bardzo się do siebie przywiązują. Kiedy Marta jest w szkole, szczeniak bardzo za nią tęskni, bo nie może się doczekać ich wspólnych zabaw. Pewnego dnia stęskniony szczeniak wyskakuje przez otwarte okno i postanawia wyruszyć na poszukiwania ukochanej Marty. Niestety Maksio nie zna dobrze okolicy, nie potrafi odnaleźć drogi do domu i wpada w poważne tarapaty. Czy Maksiowi uda się odnaleźć drogę do domu, do Marty, która bardzo się o niego niepokoi i martwi się, że utraciła go na zawsze?
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7895-453-8 |
Rozmiar pliku: | 2,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Marta otworzyła furtkę i stała, niecierpliwie czekając, aż rodzice ją dogonią.
– To tutaj! – zawołała. – Numer czterdzieści dwa! – Była pewna, że z wnętrza domu dobiegają piski i szczekanie i nie mogła się już doczekać, kiedy tam wejdzie.
Rodzice znaleźli się wreszcie przy niej.
– No to śmiało, zadzwoń do drzwi.
Marta usłyszała, jak w środku rozległ się dźwięk dzwonka, po którym nastąpił wybuch głośnego szczekania. Potem słychać było tupot łap i stukot pazurów,aż w końcu coś uderzyło o drzwi. Dziewczynka odskoczyła, zaskoczona.
– Dżoker, odejdź! Jak mam otworzyć drzwi, kiedy je tarasujesz? – głos nie był rozgniewany, sprawiał raczej wrażenie,że właścicielka psa próbuje się nie roześmiać. – A wy też wcale nie pomagacie!
Do donośnego szczekania dołączył chór podekscytowanych pisków. Drzwi otworzyły się i sympatyczna kobieta próbowała powstrzymać istną falę biało-czarnych szczeniąt, które tłoczyły się u jej stóp. Obok niej siedział ogromny szary, kudłaty pies.
– O, dobrze, że zamknęli państwo furtkę. Szczenięta są ciekawskie i bardzo chcą wyjść, aby zwiedzać okolicę. Jestem Sylwia Kowal, rozmawialiśmy przez telefon. Zapraszam do środka!
– Jacek Marciniak – przedstawił się tata Marty, podnosząc szczeniaka, który zdołał wdrapać się na stopę gospodyni. – Rozmawiała pani z moją żoną Klarą, a to nasza córka Marta. Ona zupełnie zwariowała na punkcie psów!
Weszli do domu w ślad za szalejącymi szczeniętami. Marta patrzyła na nie,oszołomiona. Pani Kowal powiedziała jej mamie, że szczeniąt jest sześć, ale tutaj na pewno było ich więcej. Wydawało się, że są wszędzie!