- W empik go
Malinka w świecie snów - ebook
Malinka w świecie snów - ebook
Malinka w świecie snów jest opowieścią o dziewczynce, która podczas snu potrafi się przenosić do niezwykłego świata. Poznaje tam wyjątkowych przyjaciół i odwiedza ciekawe miejsca, niedostępne dla zwykłych ludzi. Utwór osadzony na symbolice oraz wartościach onirycznych zdoła dotrzeć nie tylko do najmłodszego odbiorcy. Jego wielowarstwowa struktura zawiera podwójnego adresata: dziecięco-młodzieżowego i dojrzałego odbiorcę, który potrafi odczytać także głębszy sens. Liczba pięć przewijającą się w utworze jest symbolem wolności, ducha przygody, szczęścia, miłości, mądrości oraz samodoskonalenia. Opowieść o Malince ukazuje niepowtarzalną dziecięcą wrażliwość, niewinność, czystość uczuć oraz zdolność do empatii. Książka uczy odpowiedzialności, tolerancji, przyjaźni, szacunku do drugiego człowieka oraz otaczającego nas świata.
— Genowefa Matczak
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66695-35-1 |
Rozmiar pliku: | 3,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Złote dzieci
Kochane dzieci, czy znacie Malinkę − jasnowłosą dziewczynkę o bogatej wyobraźni? Nie? To niemożliwe! Jest jedną z Was!
Ma piękne niebieskie oczy i na główce burzę loków zwijających się w długie świderki. Skończyła pięć lat oraz chodzi do przedszkola. Nie byłoby nic nadzwyczajnego w tej małej istotce, gdyby nie to, że potrafi się przenosić do świata snów, który dostępny jest dla nielicznych dzieci.
A było to tak…
Pewnej wiosennej nocy, gdy wiatr świszczał na dworze i kropelki deszczu leciutko spływały po szybach, Malinka nie mogła zasnąć. Tata jak zwykle opowiadał jej ulubioną bajkę, ale małe oczka nie chciały się zamknąć. Wiedziała, że dopóki powieki nie opadną, będzie nad nią czuwał. Robił to od zawsze. Pragnął, aby w spokoju zasypiała i śniła najcudowniejszym snem, nie wiedząc o nadzwyczajnych zdolnościach swej córeczki.
Musicie wiedzieć, że dziewczynka wychowywała się bez mamy. Bardzo smutna historia… Ale o tym opowiem Wam później.
Było ich w domu troje: ona, starsza siostra Amelka i tata – najukochańszy człowiek pod słońcem. Tej gromadce pomagała pani Genia, która dbała o nich jak o własną rodzinę. Ojej… bym zapomniała, jeszcze stara kotka Nala o białej oraz puszystej sierści, Figa – piesek o wyłupiastych oczach i małym ogonku oraz królik Bąbel – wielki łakomczuch i leniuszek.
Chomik Jacek – nieprzeciętny rozrabiaka oraz spryciarz dołączył do nich niedawno, ale bezgranicznie ujął serca wszystkich mieszkańców.
Malinka uwielbiała swoje zwierzaki, a one z wielką miłością i czułością to odwzajemniały. Chętnie się wspólnie bawili.
Wiatr za oknem nie pomagał Malince w zaśnięciu, wierciła się na wszystkie strony oraz wciąż słyszała odgłosy z dworu. Tata dzielnie siedział przy córce, ale myślami był gdzieś daleko…
Odczuwał zmęczenie po całym dniu pracy, a jeszcze wieczorem czekały na niego obowiązki w domu, które pochłaniały go do reszty. Malince zrobiło się żal taty, więc udała, że już śpi. W małej główce przewijały się wydarzenia z minionego dnia: te radosne i te smutne.
Dziewczynka lubiła chodzić do przedszkola, choć byłaby szczęśliwsza, gdyby dzieci chętniej się z nią bawiły.
Dlaczego od niej stroniły? Do końca nie wiadomo, ale przypuszczam, że z powodu jej małomówności.
Malinka rozumiała wszystko, co do niej mówiono, ale z wielkim trudem się wypowiadała. Coś stało na przeszkodzie. Język dziwnie się zawijał, a wargi przeszkadzały w wydobyciu najmniejszego dźwięku.
Dzieci często ją ignorowały, bo po prostu nie rozumiały, więc dziewczynka zamykała się w sobie i w kąciku odgrywała różne role. Było jej bardzo smutno, ale cóż miała zrobić. Mówiła wtedy do siebie cichutko i jednocześnie odpowiadała, tak jakby rozmawiała ze swoją przyjaciółką, o której zresztą marzyła. W domu było podobnie.
Nikt nie miał cierpliwości i nieraz nie słysząc od niej odpowiedzi, wyręczano ją dla świętego spokoju. Wtedy kiwała głową: tak lub nie. Kiedyś bardzo się zdenerwowała, bo próbowała coś opowiedzieć tacie, a on oczywiście nie słuchając jej uważnie, odparł:
– No, no….
Wtedy z całych sił wykrzyczała:
– Nie, no, no… tylko mnie słuchaj!
Tacie zrobiło się głupio i poprosił o powtórzenie. Myślę, że tym razem się postarał i zrozumiał, co chciała mu przekazać.
Z innymi było podobnie. Wszyscy gdzieś się spieszyli: pani w przedszkolu, Amelka, rówieśnicy, nawet babcia Lusia. Nikt z bliskich nie potrafił poświęcić jej więcej uwagi.
O przepraszam, zapomniałam… Jedyną osobą, z którą bez oporów rozmawiała Malinka, była pani Genia.
Zawsze miała czas dla swej ulubienicy i z wielką cierpliwością wysłuchiwała, co ma do powiedzenia dziewczynka. Kiedy jej nie rozumiała, prosiła o powtórzenie. Wtedy Malinka powoli artykułowała każde ze słów.
Można…? Można!
I tak nasza bohaterka miała jedyne wsparcie w pani Geni. Mimo wszystko było jej często smutno… Nierozumiana przez otoczenie szukała świata, który ją zaakceptuje taką, jaką jest.
Wiatr powoli ustał, a księżyc swą tarczą przenikał do wnętrza pokoju. Malinka zapadała w głęboki sen. Stawała się coraz lżejsza, lżejsza… I jak pyłek na wietrze unosiła się ku górze.
Była przekonana, że leci za księżycem, który wciąż się oddala.
Mijała gwiazdy. Niektóre z nich spadały jak małe iskierki z palącego się drewienka. Jej ciało było tak lekkie, że odczuwała nawet drobny powiew wiatru.
Wtedy się kołysała, to z prawa, to z lewa, niczym gwiezdna baletnica. Rozbawiona całą sytuacją nie spostrzegła, kiedy znalazła się na jednej z gwiazd. Była cała ze złota.
_Dalsza część dostępna w wersji pełnej_