- W empik go
Mały Książę powraca - ebook
Mały Książę powraca - ebook
Pewnego dnia w Pradze pojawia sie najmniej spodziewana osoba na świecie. Świadkiem tego jest pewien młody człowiek zaczynający swoją pisarską karierę. Mężczyzna w napotkanej osobie rozpoznaje Małego Księcia. Podczas wędrówki po Hradczanach wysłuchuje jego niesamowitej opowieści. Mały książę opowiada o swoich przygodach na różnych planetach, gdzie podróżował w poszukiwaniu swojego zaginionego baranka...
Kategoria: | Opowiadania |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7859-873-2 |
Rozmiar pliku: | 2,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Będąc małym chłopcem uważałem, że jeśli na wsi, gdzie dorastałem, danego dnia pada deszcz, musi padać na całej kuli ziemskiej. Ludzie na ulicach chodzili z parasolami, więc z całą dziecięcą pewnością wierzyłem, że tego dnia tak wygląda cały świat: zachmurzone niebo, krople deszczu spadające na ziemię i ludzie uciekający przed ulewą.
Gdy zapytałem mamę, dlaczego ci ludzie uciekają, odpowiedziała:
– Boją się, że zmokną.
Nie rozumiałem tego, ponieważ bardzo kochałem deszcz. Właściwie można powiedzieć, że wyczekiwałem go z utęsknieniem. I za każdym razem, gdy wreszcie nadchodziła ta straszliwa dla dorosłych ludzi pogoda, prosiłem matkę, żeby pozwoliła mi wyjść przed dom. Na szczęście była wspaniałą i wyrozumiałą matką, dlatego pozwalała mi biegać po śliskiej zielonej trawie i bawić się w strugach deszczu, nie bacząc na przemakające buty, które potem należało wysuszyć. Cały czar krył się właśnie w mokrym ubraniu i kroplach ciepłego deszczu spływającego po moim małym ciele. Włosy przylepiały mi się do głowy, oczy zalewał deszcz, ziemia zamieniała się w błoto i wszędzie pojawiały się kałuże pełne ciepłej wody, do których wskakiwałem radośnie, rozpryskując je na wszystkie strony. Ścieżka przed domem wyglądała jak mały rwący potok, więc biegałem po niej radośnie tam i z powrotem.
I pachniało tak przyjemnie. Deszczem...
W tamtym okresie swojego życia wierzyłem też, że jeśli będę miał parasol, wystarczy tylko że wejdę na pobliski pagórek i trzymając go mocno w ręce, skoczę w dół. Parasol powinien zamienić się w spadochron, jak to często widywałem w bajkach, a ja sam miałem spadać powoli w dół. Oczywiście, jak się szybko przekonałem, nie działało to w ten sposób. Chociaż próbowałem wiele razy, zawsze spadałem ciężko na ziemię.
Deszcz oznaczał dla mnie zabawę i śmiech.
Na ludzi uciekających z krzykiem, próbujących ukryć się przed deszczem patrzyłem jak na gości z obcej planety. Przecież można bać się potworów czających się za rogiem, ale nie deszczu! Nie rozumiałem dorosłych.
Będąc dzieckiem, zaobserwowałem jeszcze wiele ciekawych zjawisk występujących na świecie, jednak najbardziej dziwiłem się ludziom wiecznie narzekającym na brak czasu.
Dzień dla dziecka jest długi jak tydzień, a czasem nawet miesiąc dla dorosłego. Zdaje się, że trwa wiecznie i nigdy nie chce się skończyć. Czas jest pojęciem względnym. I może rzeczywiście czas dla dziecka nie istnieje, ponieważ jak może istnieć coś, czego nie ma...
Dzień dorosłego człowieka trwa krótko i często zdarza się, że wielu ludzi nie zdąży załatwić swoich spraw. Nieustannie słyszałem:
– Ja nie zdążę tego zrobić...
– Brak mi na to czasu...
– Ten czas tak szybko ucieka...
A przecież mieli oni tego czasu równie wiele jak ja. Oczywiście z wiekiem zrozumiałem, o co w tym wszystkim chodziło: im człowiek robił się starszy, tym więcej przybywało mu obowiązków i dlatego nagle zaczynało mu brakować czasu.
Później odkryłem tajemnicę szybko biegnącego czasu i potrafiłem go spowolnić. Aby zrozumieć jej działanie należało powrócić do czasu wczesnej młodosci.
Otóż należało w ciągu dnia zaprzątać sobie głowę tylko takimi sprawami, które naprawdę były tego warte. W chaosie i nawale pracy człowiek nie potrafi myśleć racjonalnie lub uważa, że wszystko, co musi zrobić i załatwić naprawdę jest potrzebne i niezwykle ważne. To nieprawda. Dzięki obserwacji mojego własnego świata stałem się panem czasu i od tamtego momentu żyłem o wiele szczęśliwiej.
Kiedy poszedłem do szkoły, poznałem historię Małego Księcia. Oczywiście byłem już zbyt duży aby w niego wierzyć, jednak jego historia bardzo silnie na mnie wpłynęła, ponieważ przez długie lata nie mogłem o niej zapomnieć.
Prawdą jest, że ludzie dorośli zatracają wiarę i przestają widzieć rzeczy czy świat oczami, jakimi patrzy na nie dziecko. I ja się zmieniałem. Albo może zmieniał mnie świat, w którym przyszło mi żyć...
Wiedziałem też, że Antoine de Saint-Exupéry musiał wymyślić opowieść o małym chłopcu z innej planety. Przecież każdego dnia ludzie wymyślają różne historie i piszą najdziwniejsze książki. Opisana przez niego osoba to wytwór bujnej wyobraźni autora. Taką miałem pewność.
Ludzie podczas pisania książek wymyślają nieprawdziwe historie, potrafią to robić nawet w życiu osobistym, czego byłem świadkiem nie raz.