Małżeńska pomyłka - ebook
Małżeńska pomyłka - ebook
Szejk Jaul od dwóch lat nie ma kontaktu z Chrissie Whitaker, z którą wziął ślub, lecz to małżeństwo okazało się prawnie nieważne. Teraz dowiaduje się, że został wprowadzony w błąd i Chrissie nadal jest jego żoną. Jedzie więc do Londynu, by osobiście ją o tym powiadomić i w tej sytuacji wystąpić o rozwód. Spotkanie z Chrissie przynosi jednak nowe niespodzianki…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-2540-3 |
Rozmiar pliku: | 734 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Król Jaul, który niedawno wstąpił na tron Marwanu, zaraz po śmierci swojego ojca, Luta, wyglądał przez okno gabinetu na dziedziniec pełen palm daktylowych. Piękna brunetka bawiła się tam piłką ze swoimi bratankami. Nazywała się Zaliha. Wykształcona, elegancka i równie słodka, co szlachetnie urodzona, doskonale sprawdziłaby się w roli królowej. I on to wiedział. Dlaczego więc nie poruszył jeszcze tego tematu?
Marwan był jednym z krajów położonych nad Zatoką Perską, małym, lecz bogatym dzięki złożom ropy, a także ogromnie konserwatywnym. Samotny król nie mógł długo pozostać u władzy. Urzędnicy państwowi nie kryli swojej niecierpliwości względem planów matrymonialnych Jaula. Król potrzebował dziedzica, żeby zapewnić ciągłość rodu królewskiego, zwłaszcza że był jedynym dzieckiem zmarłego władcy, który także nie miał rodzeństwa.
W gazetach nieustannie pojawiały się spekulacje. Jaul nie mógł nawet porozmawiać spokojnie z młodą kobietą, żeby nie wzbudzić podejrzeń. Ściągnął usta na wspomnienie swojego dawnego życia. Gdyby był ze sobą szczery, odpowiedziałby sobie na pytanie, dlaczego wciąż był kawalerem. Poza tym, chociaż Zaliha zachwycała urodą, nie rozbudzała w nim namiętności. Ale może właśnie tego powinien był szukać: małżeństwa z rozsądku.
Z zamyślenia wyrwało go pukanie do drzwi.
– Przepraszam, że przyszedłem trochę wcześniej – oświadczył Bandar, doradca prawny, niewysoki i łysiejący. Skłonił się nisko z należnym szacunkiem.
Jaul wskazał mu krzesło, po czym sam usadowił się za swoim biurkiem, z niechęcią myśląc o czekającej go dyskusji na temat prawa konstytucyjnego, które zdawało się fascynować Bandara bardziej niż kogokolwiek innego.
– Pragnę poruszyć dość delikatną kwestię – oświadczył nerwowo doradca. – Jako doradca waszej wysokości nie mogę jej przemilczeć.
Jaul przyjrzał się uważnie starszemu mężczyźnie.
– Możemy rozmawiać o wszystkim…
– Mimo to, kiedy osiemnaście miesięcy wcześniej wspomniałem o tym swojemu poprzednikowi, Yusufowi, polecił mi milczeć, jeśli nie chcę obrazić waszej wysokości – wyjaśnił trwożnie Bandar. – Dlatego jeśli istotnie tak się stanie, proszę wybaczyć mi zawczasu.
Jaul ściągnął gęste czarne brwi, zastanawiając się, z jakim sekretem ojca przyjdzie mu się zmierzyć. Był pewien, że musiało chodzić właśnie o to. Bo co innego miałoby zasługiwać na miano delikatnej kwestii?
– Niełatwo mnie urazić, a do twoich obowiązków należy troska o przestrzeganie prawa w moim kraju – odparł Jaul. – I ja to szanuję.
– W takim razie przejdę do sedna – mruknął Bandar bez przekonania. – Dwa lata temu poślubił wasza wysokość młodą Angielkę i najwyższa pora zrobić z tym porządek.
– Przecież nie było żadnego ślubu – odparł cierpko Jaul. – Zostałem poinformowany, że ceremonia nie miała wiążącej mocy prawej, ponieważ mój ojciec nie wyraził na nią zgody.
– Obawiam się, że to pobożne życzenie ojca waszej wysokości. Pragnął, żeby tak było, a Yusuf nie miał odwagi, żeby wyprowadzić go z błędu…
Jaul zbladł.
– To znaczy, że naprawdę mam żonę? – zapytał z niedowierzaniem.
– Nasze prawo nie zakazuje księciu Marwanu poślubienia kobiety, którą sam sobie wybierze. Miał wasza wysokość dwadzieścia sześć lat, więc raczej nie nazwiemy tego nastoletnim zauroczeniem. Co więcej, wasza wysokość nigdy nie zakończył tego małżeństwa.
Szerokie, silne ramiona napięły się pod kremową lnianą tkaniną długiej szaty, w którą Jaul był ubrany. Z pochmurną miną próbował zmierzyć się z faktem, że jego plany matrymonialne właśnie legły w gruzach. Był mężem kobiety, z którą spędził zaledwie kilka tygodni, zanim ją porzucił.
– Nigdy go nie zakończyłem, ponieważ poinformowano mnie, że w świetle prawa nigdy nie zostało zawarte – odezwał się zszokowany.
– Niestety rzeczywistość wygląda całkiem inaczej. – Bandar westchnął. – Żeby się rozwieść, wasza wysokość musi postąpić zgodnie z prawem brytyjskim i marwańskim.
Jaul podszedł do okna, z którego nadal było widać Zalihę bawiącą się z dziećmi.
– Nie miałem o tym pojęcia. I nie rozumiem, dlaczego dowiaduję się o tym dopiero teraz.
– Jak już wspomniałem, Yusuf zabronił mi poruszać tę kwestię…
– Ale od śmierci mojego ojca minęły już trzy miesiące – przerwał mu Jaul stanowczym głosem.
– Musiałem się upewnić i wszystko sprawdzić. Odkryłem, że żona waszej wysokości także nie złożyła wniosku rozwodowego.
Jaul skamieniał.
– Nie nazywaj, proszę, tej kobiety moją żoną – mruknął groźnie.
– Mam mówić o niej królowa? – zapytał Bandar, nie wykazując się taktem. – Ponieważ Chrissie Whitaker właśnie nią jest, bez względu na to, czy zdaje sobie z tego sprawę. Żonie króla Marwanu zawsze przysługuje tytuł królowej.
Jaul zacisnął pięści, z trudem tłumiąc złość. Popełnił w życiu tylko jeden błąd, ale wyglądało na to, że przyjdzie mu za niego słono zapłacić. Poślubił chciwą naciągaczkę, która bez mrugnięcia okiem zgodziła się zostawić go w spokoju w zamian za okrągłą sumkę.
– Oczywiście szanuję zdanie ojca waszej wysokości, który nie pochwalał wyboru tej młodej kobiety na żonę waszej wysokości, ale być może teraz…
– Nie, mój ojciec dobrze ją ocenił. Nigdy nie pasowała do roli mojej żony i królowej. – Jaul poczuł ukłucie gniewu. – Byłem zbuntowanym synem, Bandarze, ale dostałem nauczkę.
– Młodość często daje się nam we znaki – skomentował cicho doradca. Z ulgą stwierdził, że obecny król bardzo się różni od swojego ojca, który nie przepuścił nikomu, kto powiedział coś, czego tamten nie chciał usłyszeć.
Tymczasem Jaul pogrążył się w przykrych wspomnieniach. Oczami wyobraźni ujrzał, jak Chrissie oddala się od niego z gracją, której nie powstydziłaby się gazela. Przywołał się jednak do porządku, upominając się w duchu, że od samego początku z nim pogrywała. Uwodziła go i mamiła, a on na wszystko dał się nabrać. Rozegrała tę partię po mistrzowsku. Udawała niedostępną, a skoro przed nią Jaulowi nie odmówiła żadna kobieta, wydawała się tym atrakcyjniejszą zdobyczą. Zdobył ją po dwóch latach starań, a ostatecznie i tak musiał wsunąć jej na palec obrączkę, żeby wpuściła go do swojej sypialni. W tym niezwykle długim okresie celibatu i frustracji Chrissie Whitaker stała się jego obsesją, której nie potrafił się oprzeć.
Rachunek za tę słabość okazał się ogromny i najwyraźniej ciągle narastał. Zanim Jaul opuścił Oxford, żeby wrócić do swojej ojczyzny, między nim a Chrissie doszło do awantury. Od tamtego dnia nie widział jej ani razu. Właściwie dopomógł mu w tym los. Zdarzył się wypadek, po którym Jaul spędził wiele czasu w szpitalu. Kiedy odzyskał przytomność, ujrzał twarz ojca, wyrażającą żal i troskę.
Zanim przekazał synowi złe wieści, król Lut niezdarnie uścisnął jego rękę. Nigdy wcześniej nie zdobył się na tak czuły gest względem Jaula. Potem jednak powiedział mu, że Chrissie nie odwiedzi go w szpitalu, ponieważ przyjęła okrągłą sumkę za to, żeby zniknąć z jego życia. Ponadto król dodał, że ich ślub był niezgodny z prawem.
Ale kobieta, która wzięła pieniądze za to, żeby nie trwać u jego boku, ostatecznie okazała się jego prawdziwą żoną.
– Muszę wiedzieć, co wasza wysokość zamierza zrobić w tej sprawie – odezwał się Bandar, przywołując króla do rzeczywistości. – Za pośrednictwem naszego ambasadora w Londynie udało mi się zatrudnić firmę prawniczą, która przygotowała stosowne dokumenty i zobowiązała się przeprowadzić rozwód. Czy mam im polecić, żeby niezwłocznie skontaktowali się z Chrissie Whitaker?
– Nie. – Jaul wykonał gwałtowny ruch w kierunku Bandara. – Jeśli ona nie ma pojęcia, że istotnie jesteśmy małżeństwem, sam powinienem jej wszystko wyjaśnić. To mój obowiązek.
Starszy mężczyzna zmarszczył czoło, zdumiony zaciętością swojego władcy.
– Tak, ale…
– Jestem jej to winien. W końcu to mój ojciec wprowadził ją w błąd i przekonał, że nasze małżeństwo nie ma mocy prawnej. Chrissie jest wybuchowa. Myślę, że mój udział pozwoli nam znacznie szybciej doprowadzić sprawy do końca. Przekażę jej stosowne dokumenty.
– Rozumiem. – Bandar pokiwał głową. – To będzie dyplomatyczne i dyskretne podejście.
– Skoro tak mówisz… – odparł Jaul, próbując stłumić dreszcz ekscytacji na myśl o ponownym spotkaniu z Chrissie. Żadna kobieta nie rozbudzała w nim takich emocji jak ona. Oczywiście tym razem nie spodziewał się niczego podobnego, skoro wiedział już, jak bezwzględna i bezduszna była to kobieta.
Chociaż dawniej pozwalał hormon dyktować jego każdy krok, te czasy minęły bezpowrotnie. Nauczył się, jak zgubne może się okazać pożądanie, i szybko zaczął czerpać z tej wiedzy. Poprzysiągł sobie, że nigdy więcej nie da się wykorzystać żadnej kobiecie. I właśnie dlatego postanowił jak najszybciej wybrać dla siebie odpowiednią partnerkę i poślubić ją.
Z naręczem prezentów i kartek z życzeniami Chrissie pchnęła ramieniem drzwi frontowe szkoły podstawowej, w której uczyła najmłodsze dzieci, po czym ruszyła do samochodu.
– Pozwól, że ci pomogę – zwrócił się do niej wysoki brunet o promiennym uśmiechu. Wziął od niej część podarków, dzięki czemu mogła otworzyć auto. – Chyba jesteś ogromnie popularna w swojej klasie!
– Tylko nie mów, że ty nic nie dostałeś – odparła Chrissie swojemu koledze Danny’emu, wychowawcy szóstej klasy.
– Wręcz przeciwnie. Mogę się pochwalić niezłą kolekcją dobrego wina i wody kolońskiej – wyjaśnił wyraźnie rozbawiony. – W tej zamożnej londyńskiej dzielnicy zakończenie roku szkolnego przypomina wygraną na loterii.
Chrissie się uśmiechnęła, a jej niebieskie oczy rozbłysły jasnym światłem.
– Obdarowywanie nauczycieli zdecydowanie wymknęło się spod kontroli – przyznała. – Rodzice wydają zdecydowanie za dużo na prezenty dla nas.
Danny zatrzasnął bagażnik, w którym Chrissie upchała wcześniej prezenty.
– Masz jakieś wakacyjne plany?
– Odwiedzę siostrę i może trochę pozwiedzam.
– Tę siostrę, która wyszła za mąż za bogatego Włocha? – upewnił się Danny.
– Mam tylko jedną siostrę – wyjaśniła Chrissie, niecierpliwie pobrzękując kluczykami.
Danny ściągnął brwi.
– Masz tylko jedną młodość. Może warto czasem uwolnić się od rodzinnych zobowiązań i zaszaleć. Nie uważasz?
Chrissie z trudem zachowała pogodną minę. Dwa lata wcześniej pokonała naprawdę wyboistą drogę, niestety z tragicznym skutkiem. Od tego czasu nigdy nie ryzykowała, zawsze postępowała rozsądnie i ciężko pracowała nad poprawą relacji ze starszą o pięć lat siostrą, Lizzie. Uwielbiała ją i kochała. Dlatego tym bardziej ciążyło jej poczucie winy, odkąd Lizzie ubzdurała sobie, że ponosi odpowiedzialność za jej błędy.
– Lizzie pragnie twojego szczęścia – powiedział kiedyś jej szwagier, Cesare. – Gdybyś tylko wyjawiła jej całą prawdę, na pewno poczułaby się lepiej.
Ale Chrissie zachowała historię o swoim upadku wyłącznie dla siebie. Postąpiła nierozsądnie i musiała za to zapłacić. Tym bardziej nie chciała, żeby ktokolwiek oceniał ją przez pryzmat tamtej fatalnej pomyłki.
– Pamiętaj, że znajdziesz mnie w Kornwalii – przypomniał jej Danny, który od miesięcy opowiadał wyłącznie o wakacyjnym surfowaniu każdemu, kto chciał go słuchać w pokoju nauczycielskim.
– Udanego wyjazdu. – Chrissie przecisnęła się obok niego, żeby otworzyć drzwi.
Danny chwycił ją za szczupły nadgarstek i spojrzał na nią z żalem.
– Byłby znacznie bardziej udany, gdybyś zgodziła się pojechać ze mną – odparł. – Masz ostatnią szansę, Chrissie. Pozwól sobie na odrobinę zabawy.
Chrissie spiorunowała go wzrokiem, wyrywając rękę z jego uchwytu.
– Jak już mówiłam, mam inne plany.
– Jakiś facet musiał wyciąć ci niezły numer – skwitował Danny, wsuwając ręce do kieszeni. – Ale pamiętaj, że nocą nie wszystkie koty są czarne. Możesz odzyskać swoje życie, wystarczy, że po nie sięgniesz.
Oddychając gwałtownie, Chrissie usiadła za kierownicą i zatrzasnęła drzwi. Pragnęła żyć zupełnie inaczej niż teraz. Marzyła o kontynuowaniu studiów, uzyskaniu stopnia doktora i wypłynięciu na szerokie wody. Ale nauczyła się, że los potrafi płatać figle i rujnować nawet te plany, których realizacja wydawała się niemal pewna. Tak czy inaczej, musiała na nowo zdefiniować swoje priorytety, odkąd na jej barkach spoczęły nowe obowiązki. Nie była już niezależna ani wolna. I co gorsze, musiała żyć ze świadomością, że nie poradziłaby sobie, gdyby nie hojność jej siostry. Dlatego nie mogła popełnić ani jednego błędu więcej.
Zanim Chrissie poznała Jaula, razem z Lizzie odziedziczyła maleńką grecką wyspę po matce. Mąż Lizzie, Cesare, kupił Lionos od sióstr za małą fortunę. Do sprzedaży doszło na długo przed poczęciem bliźniaków, dlatego też Chrissie zdecydowała się na ulokowanie większości swoich pieniędzy na funduszu powierniczym, którego nie będzie mogła zlikwidować przed ukończeniem dwudziestu pięciu lat. Wtedy takie rozwiązanie wydawało się rozsądne. Od samej myśli o tak zawrotnej kwocie Chrissie kręciło się w głowie. Poza tym obawiała się, że odziedziczyła rozrzutność po matce. Francesca Whitaker była ekstrawagancka i nierozsądna, kiedy w grę wchodziły pieniądze, a Chrissie chciała zachować ten nieoczekiwany zastrzyk finansowy na późniejszy etap swojego życia.
Obecnie miała dwadzieścia cztery lata i żyła ze świadomością, że gdyby nie zamroziła tych pieniędzy, mogłaby być finansowo niezależna. Zamiast tego, żeby móc realizować się zawodowo, musiała korzystać z pomocy siostry, która zapewniła jej nianię Sally. Z nauczycielskiej pensji sama nigdy nie opłaciłaby opiekunki z takimi doskonałymi kwalifikacjami.
Na szczęście posłuchała Cesarego i zanim wpłaciła pieniądze na fundusz, wykorzystała ich część na zakup mieszkania z dwiema sypialniami, a także nieduży samochód. Ponadto z comiesięcznej pensji pokrywała część wynagrodzenia Sally. Oczywiście Lizzie wciąż powtarzała, że to Chrissie wyświadcza jej przysługę, zapewniając pracę Sally podczas ich nieobecności w Londynie.
Rozmyślając o swojej siostrze, Chrissie wypakowała z bagażnika liczne torby z prezentami, po czym otworzyła drzwi frontowe swojego mieszkania. Powitała ją Sally, stając na progu kuchni.
– Masz ochotę na herbatę? – zapytała brunetka o ciepłym uśmiechu.
– Z przyjemnością. Nie wychodzisz nigdzie dzisiaj wieczorem? – zażartowała Chrissie, ponieważ Sally prowadziła bujne życie towarzyskie i niemal codziennie spieszyła się na jakąś imprezę albo spotkanie.
– Nie dzisiaj. Potrzebuję chwili dla siebie – odparła Sally ze śmiechem.
Chrissie odstawiła pakunki na ziemię, po czym ruszyła do salonu, gdzie dwoje dzieci bawiło się plastykowymi klockami na środku dywanu. Zarówno Tarif, jak i Soraya mieli zdumiewająco czarne włosy i bardzo ciemne oczy. Chłopiec rzucił swój klocek, wydał okrzyk zachwytu i energicznie zaczął raczkować w kierunku matki. Tymczasem jego siostra roześmiała się i uniosła ręce w oczekiwaniu, aż Chrissie ją weźmie.
– Cześć, kochani – odezwała się do nich Chrissie, klękając obok Tarifa. Przytuliła go, jednocześnie sięgając po córkę.
– Ma-ma-ma – powiedziała Soraya z powagą, delikatnie dotykając drobnym paluszkiem policzek matki.
Chłopiec pociągnął ją za włosy i cmoknął w policzek, wtulając się w nią. I w ułamku sekundy wszystkie troski i obawy opuściły Chrissie.
Bliźniaki zawładnęły jej światem w dniu, w którym się urodziły. Wystarczyło jedno spojrzenie, żeby pokochała je całym sercem. W trakcie ciąży myślała o nich jak o dzieciach Jaula i nie potrafiła pogodzić się z sytuacją, w której ją postawił. Nie czuła się gotowa na macierzyństwo, zwłaszcza że nie miała u boku kochającego męża, który służyłby pomocą. To się jednak zmieniło w dniu ich narodzin, a Lizzie nauczyła ją wszystkiego, co powinna wiedzieć młoda matka.
– Po południu zabrałam je do parku. Tarif urządził niezłe przedstawienie, kiedy ściągnęłam go z huśtawki – oświadczyła Sally. – Rzucał się tak bardzo, że musiałam go położyć i zaczekać, aż się uspokoi. Bardzo mnie zaskoczył.
– Kiedy jest nie w humorze, potrafi dać w kość – odparła Chrissie. – Ale Soraya zachowuje się dokładnie tak samo, kiedy coś idzie nie po jej myśli. Oboje lubią szukać granic. I są bardzo emocjonalni.
Podobnie jak ich ojciec, dodała w myślach. W tej samej chwili obraz Jaula odżył w jej wspomnieniach. Wysoki, potężny, z ciemnymi, długimi włosami opadającymi na szerokie ramiona i błyszczącymi oczami pełnymi złości. Był porywczy i nieokiełznany we wszystkim, co robił. Chrissie poczuła znajome ciepło między nogami.
– Dobrze się czujesz? – zapytała Sally, wyjmując dzieci z luźnego uścisku matki. – Przez moment byłaś bardzo blada i nieobecna.
– Już dobrze. – Czerwieniąc się po same uszy, Chrissie wstała i pospiesznie oddaliła się do ciasnej kuchni, żeby zaparzyć herbatę.
Czasami przeszłość dopadała ją bez ostrzeżenia. Wystarczyło jedno słowo albo konkretny zapach, żeby przeniosła się do przeszłości, a stare rany znów zaczęły krwawić. Gdyby nie kochała Jaula, znacznie łatwiej byłoby jej o nim zapomnieć. Mimo to cieszyła się, że jej dzieci były owocem miłości, nawet jeśli wyłącznie jej – nawet jeśli ukochany ją wykorzystał, okłamał i porzucił.
Pieniądze, które zaproponował jej jego ojciec, były kroplą, która przelała czarę goryczy. Ta upokarzająca propozycja uzmysłowiła jej, jakim draniem był mężczyzna, który przysięgał, że nigdy jej nie opuści. Jaul uważał, że pieniądze rozwiązują wszystkie problemy, pozwalają zapomnieć o zranionych uczuciach i zawiedzionych nadziejach. Ogromne bogactwo zapewniało mu ucieczkę od uciążliwych komplikacji, takich jak ona.
Chrissie podała kubek z herbatą Sally, która zdążyła posadzić dzieci z powrotem na podłodze.
– Spakowałam wszystkie ich ulubione zabawki i zabrałam je do swojego samochodu. W ten sposób będziesz miała jedno zmartwienie mniej na głowie podczas jutrzejszego pakowania – powiedziała opiekunka.
Odcinając się od napierających na nią wspomnień, Chrissie uśmiechnęła się do opiekunki.
– Dzięki, ale tak często przeprowadzamy się do Lizzie, że weszło mi to w nawyk.
– Max i Giana na pewno będą zachwyceni, że bliźniaki są już takie komunikatywne – zauważyła Sally.
– Giana na pewno się nie ucieszy, kiedy dorwą się do jej zabawek. – Chrissie roześmiała się, wyobrażając sobie swoją małą siostrzenicę, która dotąd traktowała bliźniaki jak lalki i wyprawiała dla nich przyjęcia z podwieczorkiem.
Po wyjściu Sally Chrissie nakarmiła i wykąpała dzieci. Kiedy czytała im na dobranoc, zastanawiała się, czy po przerwie wakacyjnej nadal będzie miała pracę. W końcu dyrekcja szkoły podpisała z nią umowę na czas określony i nikt nie obiecywał jej przedłużenia. Z głową pełną trosk wcześniej udała się do łóżka i zapadła w niespokojny sen.
Następnego dnia ciekawość zawiodła Jaula prosto z lotniska pod adres, który zdobył dla niego Bandar. Okazało się, że Chrissie miała mieszkanie w dość luksusowej londyńskiej dzielnicy. Najwyraźniej urządziła sobie wygodne życie za pieniądze, które dostała od jego ojca.
Zadzwonił do drzwi i usłyszał czyjeś kroki. Po chwili uchyliły się na tyle, na ile pozwalał zabezpieczający je od środka łańcuch.
– Słucham?
– Wpuść mnie – powiedział nagląco. – To ja, Jaul.
Kobieta szeroko otworzyła oczy ze zdumienia, przyglądając mu się uważnie, po czym zatrzasnęła mu drzwi przed nosem. Wtedy Jaul przeklął pod nosem i zniecierpliwiony ponownie wcisnął przycisk dzwonka.
– Chrissie – warknął wściekle. Nie zamierzał odejść z pustymi rękami, tym bardziej że ona nie mogła ukrywać się przed nim w nieskończoność.