Małżeństwo, jakiego zawsze chcieliście - ebook
Małżeństwo, jakiego zawsze chcieliście - ebook
Wasze małżeństwo może się zmienić na lepsze, a proces zmian może się rozpocząć nawet dziś!
Zastanawialiście się kiedyś nad tym, po co wam małżeństwo? A może po kilku latach związku już nie czerpiecie z niego satysfakcji? Myślicie, że wina leży po stronie współmałżonka? Jeśli te pytania są wam bliskie, koniecznie przeczytajcie tę książkę!
Gary Chapman, światowej sławy specjalista w zakresie związków i miłości, autor bestsellerowych poradników, swoją uwagę skupia na kilku najważniejszych aspektach małżeństwa: miłości, umiejętności słuchania, podziale ról, wspólnym podejmowaniu decyzji, seksie, rozwiązywaniu konfliktów i planowaniu domowego budżetu. Tylko tyle i aż tyle!
Za pomocą pasjonujących historii i ciekawych ćwiczeń pokazuje najczęstsze błędy, które popełniają małżeństwa i skutecznie radzi, jak je naprawić. Sięgnij po kartkę papieru i ołówek, zaproś do stołu małżonka i wspólnie zaplanujcie przyszłość swojego wymarzonego związku!
„Jeśli wciąż szukacie odpowiedzi na pytanie, czy istnieje idealna relacja dwojga ludzi, jak poradzić sobie z nadmiarem bądź brakiem miłości lub gdzie odnaleźć harmonię w czasach totalnego chaosu – ta pozycja Chapmana jest dla Was. Amerykański guru par i małżeństw odkrywa kolejne sekrety udanego życia. I to bez banałów. Serdecznie polecam.”
Weronika Płocha, KOBIETA.PL
„Ta książka to fenomenalny zestaw wskazówek, jak pozbyć się egoizmu i małżeńskich kłótni, oraz odpowiedź na pytanie, dlaczego pary do szczęścia potrzebują odpowiedniej komunikacji.”
Małgorzata Górecka, POLKI.PL
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65349-87-3 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Mam wielki dług wdzięczności wobec tych par, które otworzyły się przede mną i pomogły mi w pracy nad komunikacją. Podczas indywidualnych sesji oraz spotkań w małych grupach wiele z tych par po raz pierwszy usłyszało porady, które zamieściłem w tej książce, a inni podzielili się praktycznymi rozwiązaniami, o których również będzie tutaj mowa. Imiona par, których historie przytoczyłem, zostały zmienione.
Dziękuję Tricii Kube, mojej asystentce, nie tylko za pomoc w przygotowaniu maszynopisu, ale także za dopilnowanie wszelkich spraw administracyjnych, dzięki czemu mogłem skupić się wyłącznie nad książką. Jestem wdzięczny Betsey Newenhuyse z wydawnictwa Moody Publishers za to, że przedarła się przez pierwszą wersję tekstu, odrzuciła jego część i zostawiła tylko najlepsze fragmenty oraz zasugerowała dopisanie nowego materiału. Dzięki temu udało się doskonale połączyć tekst oryginalny z nowym.
Byłbym niesprawiedliwy, gdybym nie wspomniał w tym miejscu o wszystkich osobach, które wiele lat temu pomogły mi w pisaniu oryginalnej części tekstu, W drodze do idealnego małżeństwa; były to Melinda Powell, Ellie Shaw, Karen Dresser, Doris Manuel i moja żona, Karolyn. Dzięki nim udało się zebrać pomysły początkującego doradcy małżeńskiego w coś, co później miało się stać przydatnym źródłem pomocy dla tysięcy par. Jestem im naprawdę zobowiązany.Wstęp
Smutna statystyka
George Barna, naukowiec zajmujący się wiarą chrześcijańską, wylicza, że 35% wierzących ma za sobą doświadczenie rozwodu. Co więcej, 23% – a więc prawie jedna czwarta z nich – rozwiodło się więcej niż raz! „Ale – zaprotestujecie – z pewnością wierzący rozwodzą się rzadziej niż niewierzący”. Właśnie że nie, odpowie Barna, liczby są identyczne: 35% „naszych” i 35% z „nich”¹.
Co więcej, w każdym kolejnym pokoleniu liczba rozwodów jest wyższa. Szacuje się, że połowa wszystkich obecnie zawieranych związków małżeńskich skończy się rozwodem. I nawet tym małżeństwom, które kierują się miłością i nauką Jezusa, nie udaje się żyć taką pełnią życia, jaką On nam obiecał.
Bycie wierzącym i zakochanym najwyraźniej nie wystarcza, aby nasze małżeństwo było udane. W mojej pracy doradcy małżeńskiego widziałem, jak podejście małżonków przechodzi od „On/ona jest idealny/idealna!” do „Nie mogę już go/jej znieść!”. Jak to możliwe, że z wysokości bodaj Mount Everest nasze nadzieje potrafią spaść na poziom dna oceanu, a wszystko to niekiedy w ciągu zaledwie kilku miesięcy? Nawet jeśli to stara nauka, trzeba ją powtarzać każdemu kolejnemu pokoleniu: udane małżeństwo nie przychodzi samo.
Bóg, na szczęście, nie zostawił nas samych sobie. W Piśmie Świętym znajdujemy Jego rady, jak mamy żyć, a także przykład życia Jezusa. Zarówno nowożeńcy, jak i małżeństwa z najdłuższym stażem mogą korzystać z tej mądrości. To, czego uczy nas Bóg, jest nie tylko wspaniałe, ale też sprawdzone przez czas. Tysiące par, które poznałem w czasie mojej pracy doradcy, potwierdzają, jak wielką wartość mają rady płynące z Biblii. Mówiąc w skrócie: są skuteczne.
Oczywiście nie zdziałamy wiele samą teorią. Dopiero praktyka może przynieść owoce. A zatem nie wystarczy przeczytać książkę i stwierdzić: „Święte słowa, doktorze Chapman!”. Na końcu każdego rozdziału znajduje się część Twoja kolej, którą każdy mąż i każda żona powinni przejrzeć. W czasie lektury zastanawiajcie się nad proponowanymi tam rozwiązaniami i rozmawiajcie o nich z miłością i nadzieją, od nowa zawierzając wasze małżeństwo Bogu, od którego to małżeństwo pochodzi i dla którego jest naprawdę ważne.
dr Gary Chapmanrozdział 1 Dlaczego ludzie się pobierają?
Zanim rozpoczniemy dyskusję o tym, jak sprawić, aby nasze małżeństwo było udane, zadajmy sobie pytania: Jaki jest cel małżeństwa? Co próbujemy osiągnąć, pobierając się? Gdybyście poprosili waszych przyjaciół o udzielenie odpowiedzi, jak sądzicie, ile zupełnie różnych opinii moglibyście usłyszeć?
Poniżej zamieszczam kilka wybranych odpowiedzi, które otrzymałem zarówno od osób niebędących w związku, jak i od małżeństw:
• seks
• przyjaźń
• miłość
• stworzenie domu dla dzieci
• bycie akceptowanym przez społeczeństwo.
W obecnych czasach dyskusja nad znaczeniem małżeństwa skupia się przede wszystkim na tych kwestiach. Niektórzy twierdzą: „To wszystko można mieć bez małżeństwa! Nie trzeba brać ślubu, żeby utrzymywać z kimś stosunki seksualne – o tym przecież zadecydowaliśmy dawno temu”. W czasach, gdy według statystyk połowę gospodarstw domowych stanowią single, ślub nie gwarantuje ani akceptacji społecznej, ani korzyści ekonomicznych. Wciąż rośnie liczba par współdzielących gospodarstwo domowe. A co z miłością, bezpieczeństwem, przyjaźnią albo domem dla dzieci? Czy tego nie da się osiągnąć bez małżeństwa? Po co zatem w ogóle brać ślub?
Aby udzielić odpowiedzi na te pytania, musimy najpierw zaufać Bogu i jego mądrości. Biblia pokazuje nam zupełnie inną perspektywę. Już w Księdze Rodzaju, pierwszej księdze Pisma Świętego, która opowiada o stworzeniu świata, czytamy, że Boża wizja małżeństwa opiera się na połączeniu dwóch istnień w najgłębszy możliwy sposób, tak aby stworzyły one nową jakość. Ta nowa jakość ma dawać obojgu szczęście i jak najlepiej służyć Bożym celom.
Przyjaźń i zaangażowanie
Serce ludzkie zawsze szuka przyjaźni. Jesteśmy przecież istotami społecznymi. Bóg powiedział do Adama: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam, uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc” (Rdz 2, 18). Dodam, że zdanie to zostało wypowiedziane przed upadkiem ludzkości, kiedy człowiek cieszył się serdeczną obecnością Boga. I Bóg dodał: „To jeszcze nie wszystko!”.
Widząc potrzeby mężczyzny, Bóg stworzył kobietę (Rdz 2, 8). Hebrajskie słowo, którego użyto w tym miejscu w Biblii oznacza „nieodłączny towarzysz”. Bóg zatem stworzył kogoś, z kim mężczyzna mógł tworzyć trwały związek. Mowa tutaj o szczególnym związku, w którym dwoje ludzi łączy nierozerwalne porozumienie – takie, które zaspokaja największe pragnienia ludzkiego serca.
Małżeństwo było zatem odpowiedzią Boga na największą potrzebę ludzkości – potrzebę związku, jaki dwie osoby tworzą na całe życie. Nie jest to związek tylko fizyczny. Nie polega też wyłącznie na dawaniu albo udzielaniu wsparcia emocjonalnego. Jest to coś w rodzaju całkowitej jedności dwóch istnień w rozumieniu intelektualnym, społecznym, duchowym, uczuciowym i fizycznym.
Takiej jedności nie można jednak osiągnąć bez głębokiego i trwałego zaangażowania, które w Boskim zamiarze ma towarzyszyć małżeństwu. Małżeństwo nie jest rodzajem umowy dla zalegalizowania stosunków seksualnych. Nie jest też instytucją społeczną dla dobra dzieci. To więcej niż gabinet psychologiczny, w którym szukamy wsparcia emocjonalnego. To wreszcie coś ważniejszego niż sposób podniesienia naszego statusu społecznego albo stabilności ekonomicznej. Nawet jeśli małżeństwo stanowi motor dla miłości i wspólnego życia, jakkolwiek wielka jest ich wartość, cel jest jeszcze ważniejszy.
Najpotężniejszym celem małżeństwa jest zjednoczenie dwóch osób najgłębiej, jak to tylko możliwe.
Najpotężniejszym celem małżeństwa jest zjednoczenie dwóch osób najgłębiej, jak to tylko możliwe. To z kolei ma dać tym dwojgu ludziom najwspanialsze uczucie spełnienia, ale i służyć Boskim zamiarom.
Być jednością, czyli kim?
Sam ślub, rzecz jasna, nie gwarantuje jeszcze jedności. Być w związku, a być jednością, to dwie różne sprawy. Jak mówił pewien stary kaznodzieja: „To tak, jakby związać za ogon dwa koty i przewiesić je przez płot. Będą związane, ale do jedności jeszcze im brakuje”.
Najlepszy przykład jedności pochodzi od samego Boga i ma postać słowa, którego użyto dla określenia jedności w Księdze Rodzaju (Rdz 2, 24). Mówiąc: „Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem”, użył Bóg tego samego hebrajskiego słowa, które wypowiedział w Księdze Powtórzonego Prawa (Pwt 6, 4): „Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem – Panem jedynym”.
Słowo „jeden” odnosi się do tej jedności, jaką tworzy zbiór, w przeciwieństwie do czegoś zupełnie pojedynczego. Czytamy w Piśmie Świętym, że Bóg, choć składa się z Ojca, Syna i Ducha, jest jeden. Trójca to nie trzy pojedyncze bóstwa, ale jedność. Znajdujemy na to wiele potwierdzeń w Biblii, tutaj natomiast podam jeden popularny przykład, który opisuje swoiste cechy tej jedności.
Podstawą tego trójkąta może być którykolwiek z jego boków; tak samo Ojciec, jak i Syn, i Duch Święty mogą tworzyć dowolny bok trójkąta. Nie ma to znaczenia, gdyż Bóg jest jeden. Czego jednak nie da się zrobić, to usunąć jednego z boków trójkąta. Muszą być trzy. Bóg jest Trójcą i jednością. Być może to stwierdzenie jest dla nas zbyt skomplikowane, ale skoro Bóg objawił się nam w taki sposób, tak musimy o nim mówić. Przecież sami nie moglibyśmy na to wpaść.
Bóg jest jednością, a z drugiej strony – jest różny. Nie możemy powiedzieć, że pomiędzy osobami Trójcy nie ma różnic. To nie Duch Święty, ale Syn oddał za nas życie na krzyżu. Nas, jako wierzących, nie wypełnia Ojciec, ale Duch Święty. I mimo że osoby Trójcy Świętej odgrywają przypisane im role, to pozostają jednością. Nie mogą stać się oddzielnymi jednostkami. Znajdujemy w Księdze Rodzaju takie słowa: „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz” natomiast w Apokalipsie św. Jana (Ap 22, 16 – 21) czytamy o Trójcy Świętej, która działa jako jedność powstała ze zbiorowości.
Jakie znaczenie dla małżeństwa może mieć ta Boska wspólnota? Przyjrzyjmy się drugiemu trójkątowi: nie da się go postawić na byle którym boku, gdyż to Bóg zawsze musi stać na jego wierzchołku. Możemy jednak wymiennie przypisywać boki mężowi i żonie, którzy będą tworzyć tę jedność.
W czasach, kiedy liczy się indywidualizm, bycie w jedności może niektórym wydać się bezwartościowe. Tymczasem jedność małżeńska nie oznacza związku, w którym osoby wyrzekają się swojej wyjątkowości. Jest to wspólnota, dzięki której możemy podkreślić naszą odrębność, a jednocześnie doświadczyć bycia jednością z naszym partnerem. Bądź tym, kim Bóg chciałby, abyś był, i doświadczaj wszystkiego, czego dla ciebie zapragnął, kiedy zjednoczył osoby w małżeństwie. Trudno o zasadę, która dawałaby nam więcej wolności i satysfakcji.