Małżeństwo po grecku - ebook
Małżeństwo po grecku - ebook
Elizabeth Young prowadzi biuro matrymonialne. Nikt nie wie o tym, że dziesięć lat temu była mężatką, lecz mąż, grecki milioner Xander Trakas, porzucił ją wkrótce po ślubie. Teraz Elizabeth nie wierzy już w miłość, a jedynie w racjonalny dobór partnerów. Pewnego dnia zgłasza się do niej jej były mąż. Elizabeth sądzi, że oczekuje od niej pomocy w wyborze żony, dlatego umawia się z nim na spotkanie w Grecji. Xanderowi chodzi jednak o coś zupełnie innego…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-3836-6 |
Rozmiar pliku: | 591 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Xander Trakas myślał, że ten tydzień już nie może być gorszy, a jednak znów otrzymał fatalne wieści. Według amerykańskich prawników jego małżeństwo z Elizabeth Young rzeczywiście zostało zawarte zgodnie z prawem. Brakowało też dowodów na jego unieważnienie. Wciąż byli małżeństwem.
Xander złapał się za kark i potarł go mocno, głęboko oddychając. Cała ta draka z gazetą „Clebrity Spy!” nieustannie się pogłębiała. To, co zdawało się jedynie szumną zapowiedzią ujawnienia „najpikantniejszych i skandalicznych szczegółów” na temat najbardziej pożądanych i rozwiązłych kawalerów, rozrosło się w skandal dziesięciolecia. I pomyśleć, że początkowo zlekceważył te przechwałki… Owszem, uznawano go za jednego z najbardziej pożądanych kawalerów na świecie, ale żeby nazywać go „rozwiązłym”? Te parę romansów, które nawiązał na przestrzeni lat, nie mogło się równać z legendarnymi wyczynami Dantego Manciniego, Benjamina Cartera czy szejka Zayna Al-Ghamdiego.
Kolejne teksty, ukazujące się nie tylko w „Celebrity Spy!”, ale też w konkurencyjnych tabloidach i w internecie, sportretowały go tak, że po prostu się nie rozpoznawał. Trzy byłe kochanki sprzedały swoje historie, rozdmuchując i podkręcając to, co on uważał za zupełnie normalne romanse. Co do tego pół tuzina kobiet, które sprzedały opowieści o ich wspólnie spędzonej nocy… być może kiedyś wymienił z nimi uścisk dłoni. Wszystko to były zupełne brednie.
Mógł liczyć jedynie na dyskrecję kobiety, z którą wziął ślub dziesięć lat temu, by niemal natychmiast się zorientować, że popełnił błąd. Tym niemniej wystarczy, że jeden wytrwały reporter przekopie się przez akta sądowe, a o jego małżeństwie dowie się cały świat. Nie potrwa długo, aż ktoś połączy jedno z drugim i zrozumie, że kiedy porzucona przez niego grecka narzeczona była w rozsypce, on romansował z amerykańską pięknością, a potem ją poślubił. Nigdy nikomu nie mówił o swoim małżeństwie z Elizabeth. Nawet swoim rodzicom ani przyjaciołom. Nie mieszkali ze sobą jako mąż i żona. Poznali się, pobrali i poszli własnymi ścieżkami po szalonych dwóch tygodniach spędzonych w raju zakochanych – na St. Francis.
Elizabeth, przekląwszy go na dobre, obiecała załatwić unieważnienie małżeństwa. Tyle że owo unieważnienie zostało odrzucone… Czy Elizabeth miała tego świadomość? Czy swatka milionerów wiedziała, że jest legalną żoną milionera? Trudno uwierzyć, że nie, ale przez te wszystkie lata nigdy się do niego nie odezwała. Ani razu.
Będzie musiał postępować ostrożnie. Przygotowany na jego zlecenie raport na jej temat przedstawiał zupełnie inną kobietę niż ta, którą wtedy znał. Nie była już beztroską dziewiętnastolatką, żyjącą tylko po to, by czuć wiatr we włosach i słońce na twarzy. Odkąd się rozeszli, zbudowała sobie nowe, pełne sukcesów życie.
Myśli przerwało mu wibrowanie telefonu. Dzwonił ojciec, ale Xander nie miał sił na kolejną kłótnię. Wczoraj późnym wieczorem jego bratową przyjęto do szpitala z objawami zatrucia alkoholowego. Zdiagnozowano niewydolność wątroby. Jeśli brat Xandera nie przestanie przyjmować narkotyków, jego ciało też nie wytrzyma. Wszystko to samo w sobie było wystarczająco trudne, nawet bez konieczności użerania się z prasą, która wylansowała „Celebrity Spy!”.
Dziś wieczorem musiał się pozbierać i myśleć jasno. Oddzwoni do domu jutro z samego rana, ale teraz czeka go doroczna gala charytatywna dla Hope Foundation. Na oczach wielu dziennikarzy czterej mężczyźni znajdujący się w samym centrum skandalu po raz pierwszy spotkają się pod jednym dachem. Od lat są rywalami, choć ich biznesy obejmują różne obszary. Dziś będą musieli pokonać swą zwykłą milczącą wrogość. Wszyscy czterej znaleźli się w oku cyklonu i im szybciej wymyślą sposób, by się z niego wydostać, tym lepiej.
Dwa tygodnie później
Elizabeth Young z ogromnym poczuciem ulgi weszła do swojego mieszkania w West Village, w centrum najstarszej dzielnicy Nowego Jorku. Po tygodniowym wyjeździe do Rzymu cieszyła się z powrotu do domu. Od momentu wylądowania na lotnisku Johna F. Kennedy’ego co chwilę sprawdzała swoją komórkę, wmawiając sobie, że wcale nie robi tego w oczekiwaniu na telefon od byłego męża. Trzech spośród mężczyzn zamieszanych w skandal „Celebrity Spy!” zadzwoniło do niej, chcąc skorzystać z jej usług, było więc naturalne, że po pomoc zwróci się także czwarty z nich. Benjamin, Zayn i Dante – wszyscy twierdzili, że polecił im ją Xander. Nie miała pojęcia, skąd wiedział, czym ona się zajmuje, ani skąd wziął jej namiary. Leviathan Solutions działało w całkowitej tajemnicy, opierając się na reklamie szeptanej. Przekonywała samą siebie, że choć polecił ją innym, niekoniecznie sam potrzebuje jej usług. Był w innej sytuacji niż pozostali. Timos SE należał wyłącznie do rodziny Trakasów. Firma posiadała niezliczone produkty kosmetyczne i odzieżowe sprzedawane na całym świecie. Ich klienci nie przejmowali się tym skandalem. W dodatku Timos nie miał akcjonariuszy, których należałoby uspokoić, ani akcji, które mogłyby spaść. Xander nie potrzebował się żenić, by ocalić wizerunek.
W tych pierwszych trudnych dniach po tym, jak ją rzucił, żyła jak we mgle – zimnej i wypełnionej niezrozumieniem. Budziła się, mając nadzieję, że to tylko zły sen i że gdy wyciągnie dłoń, zastanie go śpiącego przy jej boku. Czwartego dnia, kiedy po raz setny spoglądała na telefon, do pokoju weszła jej matka. Elizabeth spojrzała na swój telefon, a potem na kobietę, która ją wychowała. To wtedy różowe okulary, które nosiła przez całe życie, spadły z jej nosa.
Romantyzm i wieczna miłość to bajki. Wystarczyło spojrzeć na rodziców, a ona zachowywała się jak naiwna idiotka, myśląc, że w jej przypadku będzie inaczej. Od tej pory jej życie się zmieniło. Przez kolejne lata odrzucała wszelką myśl o mężczyźnie, który złamał jej serce. Nie istniał dla niej przez trzy lata, dopóki nie trafiła na artykuł o nowo mianowanym szefie Timos SE, Xanderze Trakasie. To z tego tekstu dowiedziała się o Anie Soukis, jego sympatii z dzieciństwa. Mieli wziąć ślub, ale Ana zginęła w wypadku samochodowym. Xander miał wtedy dwadzieścia lat. W tym wieku wziął ślub z Elizabeth, kłamliwy drań. Albo ożenił się z nią, gdy był zaręczony z inną kobietą, albo wtedy, gdy powinien był opłakiwać miłość swojego życia.
Spaliła ten artykuł i dziękowała swoim szczęśliwym gwiazdom, że ta kreatura porzuciła ją, zanim zrobiło się zbyt późno, by zdobyć unieważnienie. Nie byłaby w stanie uporać się z rozwodem. Chociaż miała to sobie za złe, przez te wszystkie lata zwracała uwagę na wzmianki o nim pojawiające się w mediach. Nigdy ponownie się nie ożenił. Zresztą, po co miałby to robić? Kobiety same pchały mu się w ramiona…
Nie powinnam o nim myśleć, skarciła samą sobie i zatkała wannę. Rozebrała się i zanurzyła w parującej, spienionej wodzie, oparła głowę o brzeg wanny i zamknęła oczy. Wtedy właśnie zadzwoniła jej komórka. Elizabeth wzięła głęboki oddech i otworzyła oczy, spoglądając na biały sufit i próbując uspokoić roztrzęsione ciało. To wcale nie musiał być on. Wśród jej klientów znajdowali się najbogatsi z bogatych, osoby przekonane, że skoro ją zatrudniają, to nawet w piątkowy wieczór po dziesiątej powinna odebrać, gdy zechcą do niej zadzwonić. Spojrzała na telefon leżący na małej półce w zasięgu ręki. Zanim zdołała się zmobilizować, by zrobić cokolwiek, połączenie zostało przekierowane na pocztę głosową. W ciągu dziesięciu sekund znów rozległ się dzwonek. Wytarła dłoń w ręcznik, a potem chwyciła telefon. Nieznany numer.
– Halo – powiedziała drżąco.
– Elizabeth?
Słysząc głęboki głos Xandera tuż przy uchu, doznała takiego wstrząsu, jakby zanurzyła się w wiadrze lodu. A przynajmniej jej ciało zareagowało dokładnie tak, jakby do tego doszło – telefon wysunął jej się z zesztywniałych palców i z pluskiem wylądował w wodzie.
Dwadzieścia minut później, z ciśnieniem już niemal w normie, wytarta i zawinięta w szlafrok Elizabeth odłączyła suszarkę do włosów skierowaną na kartę SIM wyjętą z zamoczonego telefonu. Wciąż przeklinając się za głupotę, włożyła kartę do starego telefonu. Przez trzy długie minuty czekała, zanim okazało się, że manewr się udał i że wszystkie kontakty się zachowały. Niestety nie było sposobu, by wyśledzić numer Xandera, ale intuicja podpowiedziała jej, że wkrótce znów się odezwie. Przeczucie jej nie zawiodło.
W starej komórce zachowały się wszystkie ustawienia, łącznie z mejlem. Na jej skrzynkę odbiorczą przyszła wiadomość: „Elizabeth, tu Xander. Zdaje się, że masz kłopoty z telefonem. Oto mój numer. Zadzwoń do mnie tak szybko, jak tylko się da”.
A więc zamierzał pójść w ślady pozostałych donżuanów i ją zatrudnić. Co za tupet. Prostactwo. Totalny brak wrażliwości! I po co mu w ogóle żona?
Kusiło ją, by wysłać mu wściekły mejl i obrazowo wytłumaczyć, co takiego może zrobić ze swoim poleceniem natychmiastowego oddzwonienia. Ale się powstrzymała. Xander zostawił ją dziesięć lat temu. Gdyby zachowała się nieuprzejmie albo gdyby go zignorowała, uznałby, że wciąż jest na niego zła, i mógłby zakładać, że nigdy nie przebolała ich rozstania, co samo w sobie wydawało się śmieszne. Była po prostu zmęczona i poddenerwowana po kilku pracowitych tygodniach. Udowodni, że nic do niego nie czuje.
Stanęła przed lustrem w sypialni i policzyła do trzydziestu, potem wybrała jego numer. Odebrał po pierwszym sygnale.
– Dzięki, że oddzwaniasz.
Skupiając się na swoim odbiciu, Elizabeth uśmiechnęła się, by w jej głosie nie można się było doszukać żadnych resztek uczuć do Xandera.
– Żaden problem. Przepraszam za to wcześniej. Upuściłam komórkę w Rzymie i od tej pory wariuje. – Kłamstwo gładko przeszło jej przez usta.
– Czy może nam znów przerwać?
– Nie. Jestem z powrotem w domu i przełączyłam się na stary telefon.
– Dobrze. – Bez żadnej pauzy dodał: – Muszę się z tobą zobaczyć.
– Okej. Kiedy ci pasuje? – Gdyby mogła się z tego wykręcić, zrobiłaby to, ale jej firma i reputacja opierała się na osobistym podejściu. Personel, który zatrudniała, zapewniał jedynie wsparcie techniczne i duchowe.
– Niedługo będę po twojej stronie globu. Czy możesz się ze mną spotkać jutro?
Xander mieszkał na jednej z greckich wysp, w innej strefie czasowej. Elizabeth dokonała szybkich obliczeń.
– Mówiąc „jutro”, masz na myśli…?
– Sobotę. Powinienem wylądować koło piętnastej czasu wschodniego.
– Jutro jestem umówiona na lunch.
– Więc po południu dasz radę. – Raczej stwierdził, niż zapytał, wprawiając ją w popłoch.
– Mam wolną niedzielę – powiedziała, próbując odroczyć spotkanie, choćby o jeden dzień. – Czy wiesz, gdzie jest moje biuro?
– Nie będziemy spotykać się w biurze. Chciałbym, żebyś przyleciała się ze mną spotkać.
– Dokąd?
– Do St. Francis.
Uśmiech zniknął jej z twarzy.
– Nie zdążę wysłać po ciebie mojego odrzutowca, więc wyczarteruję jakiś samolot, żeby zabrał cię po twoim lunchu – ciągnął. – Zapakuj rzeczy potrzebne na noc i zarezerwuj dla mnie niedzielę.
Elizabeth nie była w stanie się odezwać. Jej mózg zamarł w stuporze, kolana zmiękły tak bardzo, że cofnęła się i osunęła na skraj łóżka.
– Czy to jakiś problem, Elizabeth? – Biznesowy ton jego głosu zabrzmiał wyzywająco.
– Żaden problem. Spotkamy się tam, gdzie najbardziej ci pasuje. – Starała się zachować opanowany głos i równy oddech. – Wiesz, że w przypadku podróży zagranicznych oczekuję zaliczki w wysokości jednej czwartej mojej stawki?
– Wyślij mi numer konta i wysokość kwoty do zapłaty.
Zanim zdążyła wymyślić jeszcze jakieś zastrzeżenie, powiedział:
– No, to wszystko ustalone. Do zobaczenia jutro.
I połączenie zostało przerwane. Odjęła telefon od ucha i wpatrzyła się w niego tak, jakby miał ją nagle ugryźć.
Czy to się naprawdę stało?
Nawykła do milionerów ważniaków i do konieczności przystosowywania się do ich kaprysów i fanaberii. To dzięki temu stała się tak popularna w ich świecie. Rozmowa z Xanderem przypominała rozmowy, które dziesiątki razy prowadziła z innymi klientami. Zresztą, cóż w tym dziwnego? W końcu byli dwojgiem nieznajomych, którym zdarzyło się wziąć ślub i spędzić razem ledwie czternaście dni. Najwyraźniej on też już nic do niej nie czuł.
Co innego wytrąciło ją z równowagi – miejsce spotkania. Dlaczego wybrał właśnie St. Francis? Na tej samej wyspie, na której się spotkali, pobrali i rozstali, jej były mąż chciał jej zlecić znalezienie mu nowej żony…