Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Mam marzenia - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 lutego 2013
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Mam marzenia - ebook

„Mam marzenia” to autobiografia Mieczysława Karaszewskiego. Przyszły dziadek, mocno przywiązany do wartości rodzinnych, postanowił opisać wnuczce historię swojej rodziny. Wrócić do bolesnych, opowiedzianych przez Rodziców czasów wojny, napisać o swoim dzieciństwie i młodości, czasach studenckich, pierwszych krokach zawodowych i satysfakcjach płynących z życia rodzinnego, a także o fascynacji podróżami. Książka zawiera przesłanie poparte cytatami cenionych przez autora pisarzy i filozofów pełne optymizmu i wiary w sukces możliwy do osiągnięcia poprzez konsekwentne przezwyciężanie trudności i dążenie do obranych celów. Mottem książki jest wiara w marzenia i ich realizację, mimo wszystkich przeciwności losu.

Mieczysław Karaszewski urodzony w 1953 roku w Nysie, którą opuścił jedynie na czas studiów we wrocławskiej Akademii Rolniczej i gdzie mieszka nadal. Upływ czasu i zbliżająca się „sześćdziesiątka” skłoniły Autora do obejrzenia się wstecz i dokonania bilansu życia.

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7942-905-9
Rozmiar pliku: 4,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Podziękowania

Za pomoc w napisaniu tej książki serdecznie chciałbym podziękować przede wszystkim mojej najbliższej rodzinie: żonie Eli, synom Aleksandrowi i Tomaszowi oraz jego żonie Karolinie. Dziękuje siostrze Eli i bratu Ziutkowi. Bardzo dużą pomocą była kuzynka Hania Karaszewska. Bez wsparcia i miłych słów Joli i Władzia Karaszewskich też byłoby trudno. Bardzo dużą pomocą okazał się wujek Paweł i Aleksander Zworski oraz ciocia Irena Lipska-Zworska. Dziękuję Basi Zworskiej-Raziuk i Leszkowi Raziukowi. Ze znajomych i przyjaciół bardzo pomogli Stanisław Kozak, Piotr Nowicki, Jerzy Chołoniewski, Andrzej Przastalski, Bogdan Wojna i Henryk Tchórzewski. Ceniłem uwagi Józefa Hawruty i Adama Siemieńca. Dziękuję wszystkim osobom zaangażowanym w pracę nad moją książką z wydawnictwa Novae Res. Dużo osób nie wymieniłem. Serdecznie wszystkim dziękuję.Sierpień 2012 roku

Pewne refleksje i przeżycia skłaniają mnie, by zebrać w książce wspomnienia o sobie i swojej rodzinie. Życie napisało wiele scenariuszy. Nie będzie łatwo to wszystko przedstawić, ale postaram się. Za kilka miesięcy skończę sześćdziesiąt lat. To z pewnością dobry powód, żeby opisać swoje życie.

Chciałbym, aby lektura tej książki skłoniła Czytelnika do refleksji. Opiszę w niej życie i marzenia moje i mojej rodziny. Chciałbym, aby pamięć o tych wszystkich zdarzeniach przetrwała, ponieważ w lutym zostanę dziadkiem. Postarali się o to mój młodszy syn Tomasz i Karolina, obecnie jego narzeczona (datę ślubu wyznaczono na 18 maja 2013 roku). Wspomnienia te dedykuję moim synom i wnuczkom, a przede wszystkim wnuczce, która już niedługo się urodzi. Książka adresowana jest przede wszystkim do członków rodziny i znajomych, którzy chcieliby wiedzieć więcej na temat rodziny autora i jego życia.

Chciałbym, aby ci wspaniali ludzie, którzy spowodowali, że jesteśmy na tym pięknym świecie, pozostali w naszych sercach i pamięci. Mam na myśli rodziców swoich i mojej żony oraz ich dziadków i pradziadków. Spisanie wspomnień to sposób na ocalenie od zapomnienia drogich nam ludzi, wydarzeń i miejsc, kawałek historii stron rodzinnych i kraju, cenna i trwała pamiątka dla najbliższych i nie tylko.

Moje dzieci i wnuki będą miały ułatwione zadanie. W tej książce znajdą sporo opowieści o życiu naszej rodziny. Opiszę dzieje moich bliskich sprzed II wojny światowej, z czasów okupacji i zesłania na Syberię, PRL-u, stanu wojennego i okresu po 1989 roku oraz bieżące wydarzenia. PRL to lata mojej szkoły i studiów. Wspominam te czasy z sentymentem, mimo że były trudne. Ale z drugiej strony wszyscy mieli wówczas pracę i podobny status materialny. Służbę wojskową odbywałem podczas stanu wojennego. Następne lata to budowanie gospodarki wolnorynkowej. Każdy z nas różnie ocenia ten czas. Zawsze jednak towarzyszyły nam marzenia.

Postaram się przywoływać w tej książce myśli i przysłowia, które są inteligentne, mądre i sprawiają, że każdy dzień jest weselszy i odrobinę lżejszy. Zachęcam do czytania książek, a szczególnie tych o pozytywnej i optymistycznej wymowie. Moje wspomnienia są i przyjemne, i smutne. Tak to już w życiu bywa: raz lepiej, raz gorzej. Warto jednak pamiętać, że nawet w najtrudniejszych chwilach można liczyć na kogoś bliskiego. Przesłanie powieści i filmu Nietykalni brzmi: „Samemu w życiu jest trudno, a razem łatwiej borykać się z losem”.

I rada ogólna: zawsze po burzy przychodzi ładna pogoda, a po nocy dzień, dlatego pozytywnie i w miarę optymistycznie nastawiajmy się do życia. Zawsze trzeba wiedzieć, że niczego nie dostaje się za darmo. Pamiętajmy, że pieniądze nie są najważniejsze na początku kariery. Tak naprawdę liczą się dobre pomysły oraz pozytywne myślenie. I trzeba wiedzieć, że kluczem do szczęścia jest robienie tego, co się lubi i kocha. Ważne, aby nie pędzić w codziennym życiu, tylko smakować je i utrzymywać dobre relacje z innymi ludźmi. Istotna jest też pewność siebie. Nie zarozumialstwo czy bycie bufonem, lecz świadomość, kim chce się być i do czego się dąży. Nie można pozwolić, aby umysł myślał inaczej, wówczas doprowadziłoby to nas do zguby. Trzeba też pamiętać, że nic nie jest dane raz na zawsze. Ważne, by nie ulegać, jak to się często zdarza, chorej ambicji. Dążyć do celu nie po trupach, tylko dzięki wyważeniu i rozsądkowi. Bo wiadomo – każdy kij ma dwa końce.

Kiedy jednego używa się do bicia, drugim można oberwać. Te wszystkie przykłady udowadniają, że należy dążyć do celu w sposób racjonalny i uczciwy.

Podsumowując: trzeba mieć w sobie wiele entuzjazmu, nie zamartwiać się kłopotami, starać się być szczęśliwym oraz cieszyć się każdym dniem. Najlepiej unikać wiecznych pesymistów. Wiedzieć, że czas to nasze największe bogactwo. Trzeba używać go bardzo rozsądnie, ponieważ nie można go odzyskać. Jest taka piosenka: „I srebro, i złoto to nic, chodzi o to, by młodym być”. Jednak zawsze powinno się szanować starszych, ich mądrość życiową i doświadczenie, chociaż bez ikry młodzieńczej nie byłoby postępu. Należy też wiedzieć, że w życiu bardzo liczy się to, co robimy dla innych. Dlatego starajmy się pomagać. Na co dzień jednak trzeba być twardym negocjatorem.

Życiowy sukces osiągają ci, którzy mają odwagę marzyć, mają zmysł organizacji i nie brak im sił na realizowanie swoich zamiarów. Niektórzy mówią, że gdy przestaje się marzyć, w pewnym sensie przestaje się żyć. Mam niezliczoną ilość marzeń. Nie wszystkie udaje mi się realizować, ale nigdy nie rezygnuję. Uparcie brnę do przodu. Jestem przykładem przywiązania do rodziny oraz tradycji. Mam wiele pomysłów i konsekwentnie je realizuję. Jeśli chcę dopiąć swego, osiągnąć cel, angażuję w to całą swoją wolę, energię, umysł, a wtedy wszystko musi się udać.

W życiu trzeba też mieć pokorę. Daje ona człowiekowi w nagrodę wiele rzeczy, ale każdego dnia trzeba się uczyć czegoś nowego. Jak powiedział Erich Fromm: „Nie jest bogaty ten, kto dużo ma, lecz ten, kto dużo daje”. Ktoś mnie kiedyś zapytał, kim jest ten Fromm. To jeden z moich ulubionych filozofów. Wiele jego myśli jest, moim zdaniem, bardzo trafnych. Podoba mi się też dalszy ciąg tej myśli: „Ten, kto jedynie gromadzi, kto zamartwia się z powodu jakiejś straty, jest w sferze psychologicznej biedny”. Przytoczę jeszcze dwa cytaty autorstwa Fromma, które warto zapamiętać: „Najbardziej zasadniczym rodzajem miłości, która stanowi podstawę wszelkich innych typów miłości, jest miłość braterska”. Kto zna naszą rodzinę, od razu zrozumie, że to prawda. Na zakończenie moja ulubiona myśl niemieckiego filozofa: „Miłość zaczyna się rozwijać dopiero wówczas, gdy kochamy tych, którzy nie mogą się nam na nic przydać”. Zachętą do poznawania twórczości Fromma niech będzie ta ogólna refleksja: „Bez miłości ludzkość by nie mogła istnieć ani jednego dnia”. Dlatego w mojej książce tak często będę się odwoływał do tego uczucia.

Warto też, by Czytelnik, zanim przystąpi do lektury, pamiętał, że bezustannie trzeba mieć nadzieję i wiarę, bo życie zawsze daje nam to, czego gorąco i wytrwale pragniemy. Dlatego marzenia i pragnienia są tak ważne. W ostatnich rozdziałach będę opisywał aktualne wyjazdy, wyprawy, podróże, o których zawsze śniłem. Wyjaśnię, dlaczego w życiu zawodowym warto robić to, o czym się marzy. W dalszej części wspomnę również o swoich pasjach.

Na realizację marzeń nigdy nie jest za późno. Kiedy zaś się uda, zaczniesz się bogacić i z dnia na dzień w każdej dziedzinie wszystko będzie układało się coraz lepiej. Ja zyskuję na wszystkich płaszczyznach. Wytrwałe spełnianie marzeń faktycznie pozwala osiągnąć sukces zarówno zawodowy, jak i finansowy. A zatem jakość życia zależy od właściwego nastawienia do świata. Krótko mówiąc: nic nie stoi na przeszkodzie, żeby stać się bogatym człowiekiem i realizować swoje marzenia. A o tym, poza zdrowiem, każdy marzy.

Czasy, które opisuję we wspomnieniach, były bardzo trudne, ale powrót z Syberii, przetrwanie obozów koncentracyjnych, czasów okupacji oraz trudnych chwil w stanie wojennym i czasach PRL-u to przykłady na to, że zawsze trzeba wierzyć w szczęśliwe zakończenie. Od dna można się już tylko odbić. Gdy zbierały się nade mną czarne chmury, zawsze wierzyłem, że kiedyś znikną i zaświeci słońce. Mam dzisiaj prawie sześćdziesiąt lat, ale zawsze towarzyszyło mi przeświadczenie, że po trudnych chwilach będzie lepiej. Muszę przyznać, że takie myśli nieraz dodawały mi otuchy i wiary. Chciałbym wszystkim powiedzieć, że nawet w najgorszych momentach nigdy nie wolno się poddawać ani załamywać. Zawsze trzeba wierzyć w siebie i iść do przodu.

Moim celem jest, aby po przeczytaniu tych wspomnień każdy nabrał chęci do życia i zaczął doceniać każdy dzień. Szanujmy nasz kraj, nie bądźmy malkontentami i starajmy się dążyć do realizacji swoich marzeń oraz planów. Niektórzy bohaterowie tej książki niech służą za przykład, jak ciężko może być, a jednak trzeba to wytrzymać. Dlatego weźmy los w swoje ręce i starajmy się doceniać wielki skok cywilizacyjny, jaki dokonał się w ostatnich latach. Kiedy przyszedłem na świat, po polskich drogach jeździły syreny 101 z silnikiem dwusuwowym. Potem były fiaty 126p. Następnie pojawiły się polonezy, a później lepsze zachodnie samochody. Dziś niemal każdy ma telefon komórkowy, i to jaki! A przecież dawniej w niewielu domach spotykało się aparat stacjonarny. Skonstruowano komputery i wymyślono Internet. Obecnie dostęp do wiedzy jest nieograniczony. To tylko część udogodnień, które mamy, lecz nie zawsze je doceniamy. Cieszmy się życiem i nie narzekajmy. Pamiętajmy jednak, że skuteczna metoda i dobra organizacja decydują o sukcesie na każdym polu.

Na koniec zacytuję zasadę, którą kierowałem się, gdy byłem prezesem zarządu. Przekazała mi ją moja mama. Reguła owa brzmi: „Nie bądź za słodki, bo cię wyliżą, nie bądź za gorzki, bo cię wyplują”. Odnosi się ona do kontaktów międzyludzkich. Każdego trzeba szanować. Każdy ma godność i wartość.

Na zakończenie chciałbym zacytować myśl, która również wydaje mi się ważna: „Podejmowanie ryzyka w pewnym rozsądnym zakresie jest absolutną koniecznością”. Nie wszyscy są do tego zdolni, są i tacy, którzy nie ruszą się rano z domu bez parasola, choć świeci słońce. Niestety świat nie będzie czekał, aż uda ci się sporządzić listę przewidywalnych strat, czasem musisz po prostu zaryzykować, a błędy korygować na bieżąco, w trakcie działania. Ponadto zamożność, do której dążymy, to nagroda otrzymywana za usługi świadczone innym ludziom. Jeżeli są najwyższej jakości, to można oczekiwać wysokiej zapłaty.

Zawsze trzeba starać się żyć z entuzjazmem. I tak jak głosi tytuł książki, mam marzenia i cały czas je realizuję. Dostaliśmy tylko jedno życie, dlatego nie marnujmy go. Szukajmy szczęścia na własną miarę. Nie zmienimy świata, ale możemy zmienić samych siebie – wystarczy chcieć. Wymaga to jednak pracy nad sobą, refleksyjności i zbierania życiowych doświadczeń. Trzeba walczyć o swoje marzenia, nie poddawać się. Uwierz w marzenia, na nie nigdy nie jest za późno. Są one czymś bardzo ważnym.1. O mnie

Urodziłem się w Nysie 31 maja 1953 roku w kraju, który ma ciężką i trudną historię, ale jest piękny. Przyszło mi tu żyć na przełomie XX i XXI wieku. Jest to kraj, do którego bardzo chętnie wracam z najdalszych zakątków świata. Z tego kraju pochodzą ludzie mieszkający na całym świecie. W czasie dalekich podróży często ich spotykam. Nierzadko opuścili ojczyznę z konieczności. Ten problem istnieje do dzisiaj. W ostatnich latach tylko do krajów Unii Europejskiej wyemigrowały dwa miliony Polaków. Takie są oficjalne dane. Przyczyny wyjazdów z ojczyzny na przestrzeni wielu lat były rozmaite. Po wielkich powstaniach w XIX wieku emigracja była spowodowana terrorem na terenie zaborów. Stanowiła też wyraz sprzeciwu wobec podporządkowania Polski obcym mocarstwom. Polacy liczyli na to, że we Francji i Wielkiej Brytanii znajdą pomoc krajanów, którzy tyle lat byli pod zaborami. Na przełomie XIX i XX wieku chłopi i rolnicy wędrowali za chlebem głównie do Stanów Zjednoczonych, Kanady i Brazylii. W polskich miastach brakowało pracy dla robotników. Emigrowali zatem również do Belgii, Francji i Niemiec. Szacuje się, że po 1939 roku z kraju wyjechało 700-800 tysięcy Polaków, wywożono ich głównie do pracy w Niemczech i Austrii. Różnie później z nimi było. Rodacy nierzadko emigrowali z powodów politycznych, związanych z wojskiem i AK.

W latach osiemdziesiątych XX wieku sytuacja w Polsce była dramatyczna. Brakowało dosłownie wszystkiego. Wiele osób z konieczności wyjeżdżało za granicę za chlebem lub z przyczyn politycznych. Do końca 1989 roku, kiedy to rozpoczęły się przemiany i odbyły się pierwsze demokratyczne wybory, z Polski wyemigrowało ponad 1 200 000 ludzi. Po 1989 roku Polska zaczęła odbudowywać się po latach zastoju. Był to proces długotrwały. Nie wszyscy rodacy chcieli czekać na rezultaty. Wielu z nich opuściło kraj. Po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej i otwarciu granic emigracja znowu przybrała na sile. Tylko w latach 2004–2007 z ojczyzny wyjechało ponad 1,5–2 miliony Polaków. Jak już wspomniałem, to oficjalne dane. Wystarczy rozejrzeć się za granicą. W zasadzie każdy ma w rodzinie emigranta.

Niedawno córka sąsiadki, Beata, przyjechała z Anglii. Jest zadowolona, dobrze zarabia, mieszka w ładnej miejscowości, ale rozłąka z najbliższymi bardzo jej doskwiera. Cieszy się ze spotkania z synami: Bartkiem i Kubą. Dziwi się, jak rosną i mężnieją, a nie widziała ich zaledwie pół roku. Praca opiekunki jest ciężka, ale dzięki niej szlifuje język angielski. Problem niedołężności starszych ludzi występuje wszędzie, ale w Europie najczęściej zajmują się nimi Polki, Węgierki, Hiszpanki i Ukrainki. Taką pracę trzeba też lubić. Opiekunki pracują prawie dwadzieścia cztery godziny na dobę, jedynie z krótką przerwą. Cały czas muszą być do dyspozycji. Marzenie Beatki to praca w handlu lub administracji. W Polsce nie ma na to szans za takie wynagrodzenie. Już drugi syn wkrótce pójdzie na studia. Jeden uczy się zaocznie, musi więc częściowo sam się utrzymywać. Za granicą mieszka tylu Polaków, że w bankach i na niektórych lotniskach mogą liczyć na obsługę w rodzimym języku.

Beata cieszy się, że jest w Polsce, ale niebawem będzie musiała wrócić do pracy. Zawsze wierzy, że najlepsze jeszcze przed nią. Nadmierna emigracja nie jest pozytywnym zjawiskiem. Koniecznie trzeba powstrzymać ten proces. Sytuacja na pewno jest trudna. Przyczyny to bardzo duże bezrobocie i słabe perspektywy zawodowe dla młodych ludzi. Zjednoczenie Europy i zniesienie granic ma oczywiście dużo zalet, ale wykształceni ludzie, i nie tylko, powinni pracować w Polsce. Panowie politycy, pomyślcie o tym, a nie o wiecznych kłótniach. Mimo tych wszystkich kłopotów jestem szczęśliwy, że tu żyję i mieszkam. Teraz jednak czas na dalsze wspomnienia.

Moi rodzice to Krystyna, z domu Zworska, i Tadeusz. Wychowywałem się w przeciętnej rodzinie, jakich wiele. Tato był nauczycielem, a mama księgową. W domu rodzinnym mieszkałem aż do studiów i jeszcze jakiś czas potem, zanim dostałem mieszkanie w Wyszkowie Śląskim koło Nysy. Do miasta wróciłem w czerwcu 1986 roku. Wybudowaliśmy wtedy osiedle w ramach Małej Spółdzielni Mieszkaniowej „Piękna”, której byłem współzałożycielem. Powstała ona na Walnym Zgromadzeniu Członków, podczas zebrania w PBROL-u. Uczestniczyło w nim dwadzieścia pięć osób i każda była do czegoś potrzebna. Mieszkamy tam do dziś. Zajmujemy lokal na drugim piętrze. Dwa lata temu przeprowadziliśmy kapitalny remont, obejmujący również burzenie niektórych ścian i wykonanie otworu w ścianie nośnej. Cała nasza czwórka: ja, żona i dwaj synowie, zaangażowała się w tę pracę, głównie starszy syn Aleksander, który miał najlepsze pomysły. Dzieci przed wyjazdem na czterdzieści cztery dni do Stanów Zjednoczonych pomogły nam zakupić prawie wszystko, co było potrzebne do remontu. Potem ja nadzorowałem prace wykończeniowe i zająłem się zaopatrzeniem w materiały. Po skończeniu remontu wszyscy, którzy nas odwiedzili i odwiedzają, łącznie z kierownikiem budowy, gratulowali nam pomysłu na urządzenie mieszkania. Naszym architektem po sąsiedzku był inżynier Jakub Tomiczek, bardzo sympatyczny i chętny do pomocy człowiek. Remont kosztował sporo pieniędzy i energii, ale dzięki niemu znacznie podnieśliśmy komfort i standard mieszkania. Teraz najlepiej czujemy się we własnym domu. Dużo podróżujemy, ale zawsze z wielką przyjemnością wracamy do Nysy. Tu jest nasze miejsce.

Nowy Jork – wrzesień 2010 rok. Moi synowie Alek i Tomek. Przed turniejem tenisa

Pewnie w to nie uwierzycie, ale jednym z moich marzeń było zamieszkanie w tym właśnie miejscu. Lokalizacja jest wspaniała, blisko parku, centrum, szpitala i kościołów. Gdy będziecie kupować działkę pod budowę domu, pamiętajcie: najważniejsza jest lokalizacja, po drugie – lokalizacja i po trzecie – lokalizacja.

W tym miejscu wspomnę, że wszyscy nasi sąsiedzi są bardzo mili i sympatyczni, niejednokrotnie służyli nam pomocą. W takim towarzystwie naprawdę dobrze się mieszka.

Po skończeniu studiów na Akademii Rolniczej we Wrocławiu pracowałem na stanowisku kierownika produkcji w Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej w Wyszkowie Śląskim. W 1984 roku zostałem jednym z najmłodszych prezesów w województwie opolskim. Zarządzałem wówczas Rolniczą Spółdzielnią Produkcyjną w Prusinowicach koło Nysy. Co istotne, po dwudziestu ośmiu latach prezesury każdemu mogę spojrzeć w twarz. Nikomu nie zaszkodziłem. Tylko raz wnioskowałem na Walnym Zgromadzeniu Członków o wykluczenie ze spółdzielni pięciu osób. To była bardzo trudna decyzja i szczególna sytuacja – moja firma mogła przestać istnieć. Później nasze relacje były całkiem poprawne, a nawet koleżeńskie.

Z satysfakcją muszę stwierdzić, że mam żonę i synów, którzy, mimo że nie mieszkają z nami, są przy nas, tak jak sobie wymarzyłem, i mogę na nich liczyć w każdej sytuacji. Dali już na to dowody. Kocham Was bardzo. Wierzcie mi, że wszystko w życiu robiłem z myślą o rodzinie. Warto było. Gdy ktoś pyta mnie o mój największy sukces, mówię o udanej rodzinie, domu, do którego z chęcią wracam każdego dnia i z każdej podróży. Jesteśmy zgraną rodziną, a to czasem jest najtrudniejsze do osiągnięcia. Oczywiście mam świadomość, że na pewno popełniłem jakieś błędy wychowawcze, ale nie ma ludzi idealnych. Był taki czas, że nadmiar pracy i przenoszenie jej do domu odbiły się na zdrowiu i samopoczuciu mojej rodziny.

Sukces to robienie tego, co się chce i z kim się chce. Tego, co się najbardziej lubi. I to udaje mi się realizować. Ważna jest ponadto możliwość rozwijania swoich pasji. Do moich należą rozrywka, współzawodnictwo, przedsiębiorczość. W tych kategoriach zawierają się oczywiście podróże i poznawanie ciekawych miejsc na świecie, w Europie i kraju. Jazda na nartach i pływanie to też przecież rozrywka. Jakiś czas temu zachwycił nas caravaning – podróżowanie camperem. Odkąd synowie kupili taki pojazd, możemy rozwijać zamiłowanie do zwiedzania świata, poznawania nowych miejsc i ludzi. Od kilkunastu miesięcy koleguję się z Andrzejem z Wałbrzycha. Przed każdą podróżą wzajemnie sobie doradzamy. Andrzej to miłośnik wspomnianej formy podróżowania. Jego marzeniem jest podróż w 2015 roku do Ameryki Południowej camperem, którego zaczął budować. Pojazd ma mieć między innymi napęd na cztery koła. Wymiana doświadczeń, adresów, informacji o bazach noclegowych, campingach jest bardzo istotna. Po kilku podróżach camperem mogę powiedzieć, że jest to forma wypoczynku dla ludzi kochających ruch, niezależność i wolność. Taka wyprawa pozwala spędzić ciekawie wakacje, przeżyć wspaniałą przygodę i choć na chwilę oderwać się od szarej codzienności. Rozpisałem się o podróżach, jednak będzie to temat innego rozdziału. Powróćmy do głównego nurtu opowieści.

Początkowo edukowałem się w Nysie. Najpierw chodziłem do Szkoły Podstawowej numer 5 na ulicy Emilii Gierczak, a potem numer 8 na ulicy Bolesława Prusa. Kilka dni uczęszczałem do szkoły numer 4 na ulicy Kazimierza Pułaskiego. Wspomnienia z tego okresu zawarłem w dalszej części książki.

Po ukończeniu szkoły podstawowej uczęszczałem do Carolinum w Nysie – Liceum Ogólnokształcącego im. Jana III Sobieskiego. Jest to placówka o długiej tradycji i bogatym dorobku. Szkołę otwarto w 1623 roku. Jej absolwenci mieszkają w różnych zakątkach kraju i świata. Wśród nich najbardziej znana jest Marta Klubowicz – znana aktorka teatralna i filmowa. Absolwentem tej szkoły był również Michał Korybut Wiśniowiecki, król Polski w latach 1669–1673. Carolinum ukończyli także Alfons Nossol – biskup opolski i Wanda Pawlik – poetka.

Po maturze rozpocząłem studia na Akademii Rolniczej we Wrocławiu. W 1977 roku zostałem magistrem inżynierem rolnictwa w zakresie ekonomiki. Ponieważ równolegle studiowałem pedagogikę, z uczelnią rozstałem się całkowicie w lutym 1978 roku. Od czwartego roku studiów otrzymywałem stypendium fundowane w wysokości tysiąca czterystu pięćdziesięciu złotych. Podjąłem wówczas pracę w Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej w Wyszkowie Śląskim, zaledwie pięć kilometrów od Nysy. Pracę rozpocząłem 6 marca, przed Dniem Kobiet. A w latach siedemdziesiątych owo święto bardzo hucznie obchodzono w zakładach pracy. I tak trochę na wesoło, bo od imprezy zaczęła się moja praca w rolnictwie. W Wyszkowie Śląskim byłem asystentem kierownika produkcji, a 1 lutego 1981 roku awansowałem na kierownika produkcji. Zarządzałem gospodarstwem o powierzchni ponad tysiąca pięciuset hektarów. W lipcu 1984 roku z rekomendacji prezesa oraz wojewódzkiego Związku zostałem wybrany na Walnym Zgromadzeniu prezesem zarządu w Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej w Prusinowicach. Tam pracowałem do 2010 roku. O pracy zawodowej bardziej szczegółowo napiszę w następnych rozdziałach.

Mój ojciec, Tadeusz Karaszewski, był nauczycielem najdłużej, ponad czterdzieści lat pracował w Zespole Szkół Rolniczych w Nysie. Mama, Krystyna Karaszewska z domu Zworska, była księgową. Mam brata Józefa Franciszka, urodzonego 26 lutego 1951 roku w Sobieszowie, oraz siostrę Elżbietę Teresę, która przyszła na świat 4 lipca 1961 roku w Nysie. 27 sierpnia 1983 roku poślubiła Tadeusza Gabisa, a 21 stycznia 1986 roku urodziła im się córka Ewa. Brat ożenił się w 1979 roku w Nysie z Grażyną Studzizbą, 14 listopada 1981 roku urodziła im się córka Monika Krystyna.

Ja ożeniłem się 5 września 1981 roku w Jagielnicy koło Ścinawy Nyskiej z Elżbietą Marią Bąk, urodzoną w Jagielnicy 28 maja 1959 roku. Wesele odbyło się w Wyszkowie Śląskim, koło Nysy, w świetlicy spółdzielczej. Panowała bardzo przyjemna atmosfera. Zabawę weselną również wspominam miło. Z Elżbietą mam dwóch synów Aleksandra i Tomasza. Pracowałem w dwóch spółdzielniach rolniczych. W Wyszkowie Śląskim pełniłem funkcję kierownika produkcji. W 1984 roku zostałem prezesem zarządu w Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej w Prusinowicach, oddalonych od Nysy o czternaście kilometrów.

W styczniu 2010 roku podjąłem bardzo trudną decyzję o rezygnacji z tego stanowiska. Bardzo to przeżywałem, ponieważ prawie całe moje życie zawodowe związane było z działalnością na rzecz spółdzielni. Problemy z pracy przenosiły się do domu. Żona i synowie wspierali mnie, jak tylko mogli. Jestem im za to bardzo wdzięczny. Często zabierałem dzieci ze sobą do spółdzielni. Cały czas mi towarzyszyły i od małego doradzały. Bez nich nie zdołałbym tyle osiągnąć. Chciałbym przeprosić synów za problemy, jakich przysparzało rodzinie moje zajęcie. Nienormowany czas pracy i ciągła produkcja nie pozwalały mi całkiem oderwać się od spraw zawodowych. Jednak dzięki temu, że traktowałem spółdzielnię jak własny biznes, pokazywałem dzieciom, jak można działać na własną rękę. Synowie od dawna chcieli samodzielnie prowadzić własną firmę. Teraz jestem z nich bardzo dumny. W tak młodym wieku osiągnęli w biznesie naprawdę wiele i wciąż się rozwijają. Prowadzą firmę, tworząc nowe miejsca pracy od ponad dziewięciu lat. Przedsiębiorstwo, które stworzyli, powstało dzięki ich pasji do komputerów i Internetu. Hobbystyczne projektowanie stron internetowych stopniowo przeradzało się w dochodowy biznes. Moi synowie już w 2001 roku zaczęli tworzyć witryny dla siebie oraz na zlecenie innych. Z Internetem zaznajamiali się, odkąd to medium pojawiło się w Polsce, czyli od 1995 roku. Wkrótce zaczęli tworzyć strony internetowe, ich projekty zdobywały popularność. Wreszcie założyli firmę, która do dzisiaj świetnie prosperuje. Działalność przedsiębiorstwa nie ogranicza się do projektów stron WWW. Synowie z czasem rozszerzyli swoją ofertę o urządzenia PowerSlim, służące do wyszczuplania i poprawy kondycji fizycznej, rollmasaże, aparaty do elektrostymulacji. Stworzyli serwis StudioSlim.pl, otworzyli punkt w Nysie, a następnie we Wrocławiu. Wynajmują też nieruchomości. Cały czas dynamicznie się rozwijają. Od początku działalności gospodarczej ja z żoną mocno im kibicujemy i w miarę możliwości doradzamy.

Pora wrócić do wątku o mojej pracy. Bardzo angażowałem się w swoje obowiązki, aż w pewnym momencie pojawiły się symptomy wypalenia zawodowego. W końcu podjąłem decyzję o rezygnacji ze stanowiska prezesa zarządu. Czułem, że prowadzenie tego biznesu przestało przynosić mi satysfakcję i zadowolenie. Uznałem, że to jest ten moment, by odejść, tym bardziej że lata ciężkiej pracy poważnie odbiły się na moim zdrowiu.

Na Walnym Zgromadzeniu Członków 28 czerwca 2010 roku przyjęto moją rezygnację ze stanowiska prezesa zarządu, którą złożyłem 18 stycznia. Prezesem byłem od 2 lipca 1984 roku, a więc ponad ćwierć wieku. Sytuacja gospodarcza i finansowa spółdzielni była bardzo trudna. Udawało się jednak pokonywać różne trudności i, jak mówią, szło się do przodu. Przedsiębiorstwo pozostawiłem w dosyć dobrej kondycji finansowej i gospodarczej.

Niektórzy koledzy z branży, między innymi inżynier Henryk Tchórzewski, prezes z Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej Wyszków Śląski, a od kilkunastu lat prezes Opolskiego Związku Rewizyjnego w Opolu, czy prezesi Wojewódzkiego Związku Rolniczych Spółdzielni Produkcyjnych, wiedzieli, że sytuacja jest niełatwa i będzie trzeba ciężko pracować, aby pokonać kłopoty zarówno gospodarcze, jak i finansowe. Potwierdzili na omawianiu lustracji, że największym sukcesem jest to, że spółdzielnia istnieje i nawet dobrze funkcjonuje. To był dla mnie komplement.

Od 30 grudnia 1996 roku jestem lustratorem Krajowej Rady Spółdzielczej. Wykonałem kilkanaście kontroli spółdzielni pod kątem finansów i gospodarki. Oprócz korzyści materialnych zajęcie to przynosi satysfakcję i pewien prestiż w środowisku, ponieważ w województwie opolskim tylko kilku prezesów ma takie uprawnienia. Pora przedstawić moją najbliższą rodzinę.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: