Mandatum. To czyńcie na moją pamiątkę - ebook
Mandatum. To czyńcie na moją pamiątkę - ebook
Porywające rozważania nad znaczeniem Jezusowego wezwania „To czyńcie na moją pamiątkę”, których punktem wyjścia jest wielkoczwartkowy obrzęd obmywania nóg, nazywany mandatum. Autor pokazuje, że nie jest to nakaz celebrowania jakiegoś kolejnego religijnego rytuału przez kastę kapłanów, ale skierowane do każdego z chrześcijan wezwanie do stania się nowym człowiekiem. Człowiekiem, którego charakteryzować będzie postawa wyrażona może najpełniej w zaskakującym i szokującym dla uczniów geście Jezusa podczas Ostatniej Wieczerzy. „Jaka treść kryje się ostatecznie w wypowiedzianych przez Chrystusa słowach: „TO czyńcie na moją pamiątkę”? Co to tak naprawdę znaczy?Czy chodzi jedynie o to, aby «odprawiać Mszę świętą», czy także o to, aby Eucharystia sprawiała w nas to, do czego została ustanowiona?Czy chodzi tylko o święte obrzędy? Jeśli tak, to dlaczego Jan w ogóle nie zamieścił opisu tego obrzędu — opisu ustanowienia Eucharystii?! Jak przeżył ten obrzęd Jezus i jak przeżyli go Jego uczniowie? Przeczuwamy, że chodzi tu o coś więcej niż obrzęd. Tu chodzi o nowego człowieka. Eucharystia uzdalnia człowieka do przyjęcia nowej postawy względem bliźniego — postawy służby. Bez takiej przemiany — nie ma Eucharystii; nie ma pamiątki Pańskiej”. Fragment książki
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-7482-592-4 |
Rozmiar pliku: | 575 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W czasie Wigilii Paschalnej Kościół pyta każdego z nas:
„Czy wierzysz w Boga, czy wierzysz w życie wieczne, czy wierzysz w Kościół? Czy wyrzekasz się szatana, czy wyrzekasz się grzechu, czy wyrzekasz się zła? Czy chcesz żyć zgodnie z przyrzeczeniami złożonymi na chrzcie świętym?
Jest to najważniejszy dialog w roku.
Jeśli pytania te nas zaskoczą, to znaczy że czas Wielkiego Postu zmarnowaliśmy.
Czy wierzę?
Zadajemy sobie to pytanie.
A Pan Jezus pokazuje nam, skąd bierze się w nas niewiara, co nam przeszkadza być wierzącymi.
On mówi:
„Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga?” (J 5, 44).
A więc co przeszkadza człowiekowi wierzyć?
To, że „szuka on własnej chwały”.
W języku biblijnym słowo «chwała» pochodzi od słowa «ciężar». Godzien chwały jest ten, kto dużo «waży».
Obrazowo jest to ukazane w rozdziale piątym Księgi Daniela:
Oto król Baltazar wyprawia wielką ucztę, na którą zaprosił tysiąc osób. Kiedy wszyscy są już zdrowo podchmieleni, król każe przynieść naczynia, które jego ojciec zdobył w Jerozolimie. Były to naczynia ze Świątyni Jerozolimskiej – konsekrowane, poświęcone Bogu. Kiedy król pije wraz ze swymi gośćmi z tych właśnie naczyń, na ścianie ukazuje się ręka pisząca jakieś słowa. Król nie rozumie ich znaczenia, więc woła Daniela, aby je przetłumaczył. Wśród trzech słów wypisanych na ścianie ręką Boga jest m.in. słowo «_tekel_», które znaczy: „Zważono cię i okazałeś się za lekki”.
Baltazarowi wydawało się, że jako syn królewski, jako potomek zwycięzcy, który podbił wszystkie narody, jako ktoś, kto ma tysiąc osób na usługi, bardzo wiele waży, czyli – mówiąc po polsku – jest ważny. Tymczasem...
Chcemy uchodzić za ważnych.
Chrystus ostrzega jednak, że poszukiwanie własnej chwały, pragnienie, aby być ważnym, może zamknąć człowieka na wiarę.
„Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga?”
Może być tak, że komuś – jak królowi Baltazarowi – wydaje się, że jest ważny, a w oczach Boga wszystko to, w czym pokłada nadzieję i w czym upatruje swoją wielkość, jest „za lekkie” – nie ma żadnego powodu do chlubienia się.
Święty Paweł pisze do Koryntian:
„Nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc” (1 Kor 4, 5).
Wobec innych bowiem jesteśmy bardzo podejrzliwi, oceniamy ich po tym, co jest widoczne, a więc po tym, co kupili, jaki mają tytuł przed nazwiskiem i tak dalej. Tymczasem nie mamy zielonego pojęcia o tym, co kryje się w ich sercach.
Bardzo często chwalimy kogoś na wyrost albo odwrotnie: nie dostrzegamy ogromnej wartości człowieka ukrytej za ubogą powierzchownością.
Chrystus przestrzega nas przed szukaniem i odbieraniem chwały od siebie nawzajem, od ludzi, bo zabieganie o uznanie w oczach innych może nas blokować na Boga.
W Ewangelii według św. Jana jest taki oto wstrząsający tekst:
„Wielu w Niego uwierzyło, ale z obawy przed faryzeuszami nie przyznawali się, aby ich nie wyłączono z synagogi. Bardziej bowiem umiłowali chwałę ludzką aniżeli chwałę Bożą” (12, 42–43).
Szukamy uznania w oczach innych, dążymy do tego, żeby nas zaakceptowano, zabiegamy o stanowiska, a tymczasem może się okazać, że ceną tego jest zdrada Boga.
Często bowiem jest tak, że – osiągnąwszy uznanie w oczach ludzi czy uzyskawszy jakieś stanowisko – nie mamy odwagi przyznać się do Boga, czujemy się zakłopotani, gdy mamy wyznać swą wiarę w Niego.
Człowiek, który chce spotkać się z Bogiem, powinien być pokorny.
Święty Augustyn pisze w _Wyznaniach_ o swojej wędrówce do Boga, o trudnościach, jakie miał z czytaniem Biblii.
Był on człowiekiem wykształconym, nauczycielem rozmiłowanym w języku łacińskim i Biblia wydawała mu się literaturą nie na jego poziomie. Nie mógł jej czytać, bo uważał taką lekturę za banalną, za prostacką wręcz.
Wspominając to po latach, wyznał Bogu: „Moja pycha tak mi nadęła policzki, że mi zasłoniły oczy”.
To niesamowite, jak bardzo zaślepiony może być człowiek z powodu pychy. Uważa on, że nie można dotrzeć do Boga, wybrawszy prostą drogę, że proste środki nie wystarczą.
Tymczasem Bóg ma nieustającą skłonność do posługiwania się właśnie prostymi znakami.
Trzeba wielkiej pokory, żeby postępować według zasad wiary i innych prowadzić do wiary.
Trzeba wielkiej pokory, żeby wziąć na siebie odpowiedzialność za innych – jak Mojżesz.
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej