Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Mapa, Piegus i My - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
19 października 2025
15,00
1500 pkt
punktów Virtualo

Mapa, Piegus i My - ebook

Nie każda podróż zaczyna się na lotnisku. Czasem zaczyna się od decyzji, że już dłużej nie chcesz żyć „na później”. „Mapa, Piegus i My” to ciepła, pełna emocji opowieść o dwojgu ludzi, którzy zostawiają wszystko — pracę, mieszkanie, stabilność — i ruszają w drogę starym campervanem zwanym Piegus. Berlin, Toskania, Prowansja, Barcelona, Gibraltar, aż po Maroko — ich trasa to nie tylko mapa Europy, ale też podróż w głąb siebie. Między filiżanką kawy w berlińskiej kawiarni, awarią na włoskiej drodze i zachodem słońca nad Atlantykiem dojrzewa coś więcej niż miłość — dojrzewa wolność. To książka dla wszystkich, którzy marzyli, by rzucić wszystko i pojechać w nieznane. O codzienności w drodze, o prostocie, która daje spokój, i o tym, że czasem, by odnaleźć dom, trzeba najpierw nauczyć się odejść.

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Podróże
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
Rozmiar pliku: 511 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

INFORMACJE WSTĘPNE

MAPA, PIEGUS I MY

_„Mapa, Piegus i My”_ _to nie historia o podróży przez Europę i Afrykę._ _To opowieść o drodze w głąb siebie._ _Bo czasem, żeby odnaleźć dom, trzeba najpierw nauczyć się odejść._

AUTOR: VIA MUNDI

© 2025 VIA MUNDI Wszelkie prawa zastrzeżone.

Żadna część tej publikacji nie może być kopiowana, rozpowszechniana ani odtwarzana w jakiejkolwiek formie

— elektronicznej, mechanicznej, fotograficznej lub innej — bez pisemnej zgody autora.

Wszystkie postacie, miejsca i wydarzenia przedstawione w tej książce, choć inspirowane rzeczywistością, stanowią fikcję literacką. Jakiekolwiek podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest przypadkowe.

PROJEKT I SKŁAD: Via Mundi WYDANIE WŁASNE ROK WYDANIA: 2025

[email protected]_ROZDZIAŁ 1 — OSTATNI DZIEŃ W KORPORACJI_

Dźwięk z ekspresu do kawy był dziś głośniejszy niż zwykle. Może to przez ciszę, jaka zapadła w open space po ich wiadomości. Na ekranie wielkiego monitora świeciły jeszcze resztki niedokończonych prezentacji, a w powietrzu unosił się zapach kawy i nerwowego śmiechu kolegów z działu.

— To serio? — zapytała Anka z marketingu, unosząc brew w geście niedowierzania. — Rzucacie wszystko… dla busa?

Lena spojrzała na nią z uśmiechem, w którym nie było już nawet grama niepewności. — Nie „dla busa”. Dla życia — odpowiedziała spokojnie.

Obok niej stał Adam, z plecakiem przewieszonym przez ramię i błyskiem w oku, jakiego nie miała szansy zobaczyć w ostatnich miesiącach spędzonych na wideokonferencjach. Jeszcze wczoraj do późna dopinali budżet kampanii dla klienta z Londynu. Dziś trzymali w dłoni kluczyki do swojego wymarzonego campervana.

Na parkingu pod biurowcem czekał on — biały, lekko porysowany, ale z duszą. Stary Volkswagen, którego ochrzcili imieniem Piegus. Nazwa wzięła się od małych piegów rdzy, które tu i ówdzie pokrywały karoserię i nadawały mu charakteru oraz uroku. W środku: mini kuchnia, łóżko zrobione własnoręcznie, skrzynka z zapasem makaronu i kawy oraz mapa Europy, na której czerwonym flamastrem zaznaczyli trasę.

Berlin ➝ Alpy ➝ Toskania ➝ Prowansja ➝ Costa Brava ➝ Gibraltar ➝ Maroko.

— Pamiętasz, jak o tym marzyliśmy? — zapytał Adam, gdy zamknęli drzwi biurowca po raz ostatni. — Nie pamiętam — uśmiechnęła się Lena. — Ja w końcu żyję tym marzeniem.

Silnik zaskoczył po krótkim chrząknięciu, a z głośników popłynął utwór „Wasted Years” zespołu Iron Maiden. Ciepłe, letnie powietrze wpadało przez okno, a biurowiec w którym pracowali zostawał coraz dalej w lusterku.

Nie mieli planu B. Nie mieli zabezpieczonej kariery. Mieli tylko siebie, Piegusa ,mapę i oszczędności odkładane latami.

I to wystarczyło._ROZDZIAŁ 2 — POŻEGNANIA_

Na warszawskim Mokotowie pachniało świeżo zmieloną kawą i pierwszym wiosennym deszczem. To był ten dzień. Dzień, który jeszcze kilka miesięcy temu wydawał się odległą fantazją.

Lena siedziała przy kuchennym stole z kubkiem czarnej kawy i patrzyła na ścianę, na której wisiała mapa Europy. Czerwone kropki oznaczały miejsca, które mieli odwiedzić: Berlin, Alpy, Toskania, Prowansja, Barcelona, Gibraltar, Maroko. Przez moment poczuła ukłucie w żołądku. Strach. Ale ten sam strach czuła też, gdy podpisywała umowę z korporacją — i wtedy, i teraz, wiedziała, że to zmieni wszystko.

— Gotowa? — Adam wszedł do kuchni, ocierając dłonie o mokre od deszczu spodnie. Na twarzy miał ten sam błysk, który pojawił się, gdy pierwszy raz zaplanowali podróż. — Gotowa — odpowiedziała. Choć w środku kłębiły się tysiące emocji.

W ciągu dnia mieli spotkać się z rodzicami, kilkoma przyjaciółmi i po prostu… pożegnać się z dotychczasowym życiem. Bez wielkich ceremonii. Bez łez. A przynajmniej tak planowali.

Mama czekała na nich w kuchni z ciastem drożdżowym, jak zawsze, gdy Lena przyjeżdżała. — To nie jest wycieczka weekendowa — powiedziała cicho. — To całe wasze życie w busie. — W campervanie, mamo — Lena uśmiechnęła się łagodnie. — I tak, wiem. — A co, jak coś się stanie? — dopytywała. — Jesteście tacy młodzi… Adam objął Lenę ramieniem i spojrzał matce prosto w oczy. — Właśnie dlatego to robimy teraz. Bo jesteśmy młodzi.

Po południu spotkali się w grupce przyjaciół, koc na trawie, śmiech. Każdy mówił coś innego — od „zazdroszczę wam” po „ja bym tak nie potrafił”. — A co, jak się znudzicie? — zapytał Kuba. — To wrócimy. Ale przynajmniej nie będziemy żałować, że nie spróbowaliśmy — odpowiedziała Lena.

Wieczorem, gdy wrócili do mieszkania, które wynajmowali przez ostatnie trzy lata, było już prawie puste. Kartony oddane na przechowanie do rodziców, klucze zostawione na stole. Ich życie zmieściło się w trzech plecakach i jednym starym Piegusie.

— To koniec — powiedziała Lena. — Nie. To początek — poprawił ją Adam.

Na zewnątrz padał deszcz, a oni czuli spokój, jakiego dawno nie znali._ROZDZIAŁ 3 — PIEGUS_

Poranek był jasny i chłodny. Na niebie nie było ani jednej chmury, jakby świat specjalnie na ten dzień przygotował idealne tło. Przed blokiem stał on — Piegus — stary, biały Volkswagen przerobiony na mały dom na kółkach. Był trochę obdrapany, trochę skrzypiący, ale miał w sobie coś, czego żaden hotel nie mógł dać — wolność.

— Wygląda lepiej niż wczoraj — powiedziała Lena, podchodząc bliżej. — Albo to my patrzymy inaczej — odpowiedział Adam z uśmiechem.

Z bagażnika wystawały jeszcze kartony z kuchennymi gratami, kocami, ubraniami i tym, co uznali za absolutnie niezbędne w podróży życia. Planowali żyć minimalistycznie, ale już po pierwszym pakowaniu wiedzieli, że „minimalizm” to pojęcie względne.

Lista rzeczy do zabrania

ubrania na każdą pogodę,

sprzęt do gotowania i patelnia z wyprawy w Tatry,

dwie ulubione książki Leny,

aparat analogowy Adama,

dziennik podróży, który miał wypełniać się ich wspomnieniami,

i oczywiście — kawa. Dużo kawy.

Adam wsunął ostatnią skrzynkę z zapasami do wnętrza campervana i zatrzasnął klapę bagażnika. Lena tymczasem siedziała na składanym krzesełku obok i patrzyła, jak ich mały dom na kółkach nabiera ostatecznego kształtu. Campervan pachniał drewnem i farbą, bo dopiero dwa tygodnie wcześniej skończyli własnoręczne wykończenia. Każda śruba, każda deska i każdy krzywo docięty kawałek miał w sobie ich historię.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij