Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • promocja
  • Empik Go W empik go

Marszałek Józef Piłsudski - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
1 stycznia 2020
2124 pkt
punktów Virtualo

Marszałek Józef Piłsudski - ebook

Młodzi Czytelnicy poznają Marszałka Piłsudskiego – twórcę polskiej niepodległości - w różnych sytuacjach: jako ojca, miłośnika przyrody, mocnej herbaty, twardych krakersów, a także ukochanego przez żołnierzy „Dziadka”, który otrzymywał na imieniny niezwykłe prezenty, człowieka pełnego humoru oraz gotowego na wszystko konspiratora marzącego o wolnej Polsce, człowieka silnej woli, wyjątkowej skromności i uczciwości, człowieka walki, twórcę Państwa Polskiego, obrońcę jego granic w 1920 roku

Kategoria: Dla młodzieży
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8151-104-9
Rozmiar pliku: 4,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Le­d­wie otwo­rzy­ły się drzwi miesz­ka­nia dziad­ków, wy­krzyk­ną­łem:

— Cześć, bab­ciu! Cześć, dziad­ku! Tata za­re­je­stro­wał mnie w Aka­de­mii Pił­kar­skiej Le­gii! Mu­szę cze­kać na za­pro­sze­nie na prób­ne tre­nin­gi. Chy­ba pęk­nę z nie­cier­pli­wo­ści. Tyl­ko gdzie ja będę ćwi­czył do tego cza­su? — do­da­łem na­praw­dę zmar­twio­ny.

— Na wszyst­ko znaj­dzie się rada — po­wie­dział dzia­dek Pa­weł i uca­ło­wał mnie moc­no na po­wi­ta­nie.

— Ła­sko­czesz. Obie­ca­łeś zgo­lić wąsy — przy­po­mnia­łem mu.

Udał wiel­kie zdzi­wie­nie.

— Na­praw­dę? Nic po­dob­ne­go.

— No do­brze, nie ty obie­ca­łeś, tyl­ko bab­cia Zo­sia — spro­sto­wa­łem.

Dzia­dek zer­k­nął na bab­cię z uko­sa.

— Bab­cia Zo­sia ma wąsy? Pierw­sze sły­szę. Je­śli ma, niech je zgo­li. Ja swo­ich nie dam tknąć.

Ro­ze­śmia­łem się, bo wy­obra­zi­łem so­bie bab­cię z wą­sa­mi i go­lar­ką w ręku.

— Bab­cia obie­ca­ła, że cię prze­ko­na — od­par­łem.

Nie mo­głem zro­zu­mieć, dla­cze­go dzia­dek wciąż nosi wąsy. Nie dość, że ła­sko­ta­ły przy po­ca­łun­ku, to były nie­wy­god­ne. Mo­czy­ły się w her­ba­cie, w ka­wie, w zu­pie. Fuj! Ja nie będę no­sił wą­sów. Gdy by­łem młod­szy, dzia­dek opo­wia­dał mi baj­ki o żół­to­brzusz­kach, stwo­rach, któ­re miesz­ka­ły w wą­sach jak w gę­stym le­sie. Cza­sem śni­ły mi się, i to nie były przy­jem­ne sny. Te­raz już nie wie­rzę w żad­ne wy­my­ślo­ne stwo­ry.

— Wi­dzisz, wnu­siu, wąsy cza­sa­mi kry­ją wiel­kie ta­jem­ni­ce... — Dzia­dek zni­żył głos aż do szep­tu.

— Two­je też? — spy­ta­łem z nie­do­wie­rza­niem.

— Moż­li­we, ale my­ślę o in­nym wą­sa­czu, któ­re­go wąsy były zna­ne i sław­ne w ca­łej Rzecz­po­spo­li­tej Pol­skiej, a na­wet poza jej gra­ni­ca­mi.

— I kry­ły ta­jem­ni­cę? — upew­ni­łem się.

Dzia­dek, wi­dząc moje za­in­te­re­so­wa­nie, tyl­ko uś­miech­nął się pod wą­sem. Oho, po­wie­dzia­łem so­bie, znów wy­my­śli coś fan­ta­stycz­ne­go, ja­kieś zie­lo­no­ocz­ki albo krzy­wo­ząb­ki. Uschnę z nu­dów, za­nim skoń­czy o nich opo­wia­dać.

— Za­pra­szam na obiad — zmie­ni­ła te­mat bab­cia Zo­sia i spy­ta­ła tatę. — Zjesz z nami?

— Dzię­ku­ję. Mu­szę gnać. Dziś przy­jeż­dża elek­tryk. — Tata zbu­rzył mi wło­sy. — Bę­dziesz cier­pli­wie cze­kał na wia­do­mość o prób­nych tre­nin­gach, praw­da? — rzu­cił z uśmie­chem i już go nie było.

Cier­pli­wie? To nie­moż­li­we. Tata do­brze wie, że aku­rat cier­pli­wo­ści bra­ku­je mi naj­bar­dziej. Przy­wiózł mnie do dziad­ków na wa­ka­cje, bo ro­dzi­ce są bar­dzo za­ję­ci. Pra­cu­ją i bu­du­ją nowy dom pod War­sza­wą. A poza tym chcą, że­bym le­piej po­znał sto­li­cę. Będę tu prze­cież tre­no­wał. Taką mam na­dzie­ję.

Po chwi­li sie­dzia­łem przed ta­le­rzem zupy po­mi­do­ro­wej i wzdy­cha­łem. U dziad­ków za­wsze jest obiad trzy­da­nio­wy, a ja nie lu­bię zup. Po­mie­sza­łem łyż­ką w ta­le­rzu i się skrzy­wi­łem. Dzia­dek Pa­weł i bab­cia Zo­sia spoj­rze­li na sie­bie po­ro­zu­mie­waw­czo.

— Ada­siu, po­wiedz mi, ile ły­żek zupy jest w two­im ta­le­rzu? — za­py­tał dzia­dek.

Za­sko­czył mnie tym py­ta­niem. Spoj­rza­łem na ta­lerz z zupą. Był na­peł­nio­ny do po­ło­wy, ale ile ły­żek zupy mie­ści?

— Nie mam po­ję­cia — od­po­wie­dzia­łem. — To waż­ne?

— Bar­dzo waż­ne. Je­śli nie wiesz, po­licz, wnu­siu, a od­kry­jesz jed­ną z ta­jem­nic wą­sa­cza, o któ­rym ci wspo­mnia­łem. I spra­wisz nam przy­jem­ność.

Obie­ca­łem ro­dzi­com, że nie przy­spo­rzę dziad­kom kło­po­tu, po­sta­no­wi­łem więc speł­nić nie­zwy­kłą proś­bę. Na­peł­ni­łem łyż­kę.

— Jed­na — od­li­czy­łem i po­łkną­łem jej za­war­tość, żeby się­gnąć po dru­gą i ko­lej­ną. Gdy do­sze­dłem do dwu­na­stej, ta­lerz był pu­sty.

— Bra­wo! — Bab­cia za­kla­ska­ła, a dzia­dek pod­krę­cił wąsa.

— To był pod­stęp! — Zro­zu­mia­łem, ale nie gnie­wa­łem się na dziad­ka, bo zupa oka­za­ła się wy­jąt­ko­wo smacz­na. — Spryt­ny je­steś, dziad­ku!

— To nie ja. To wy­my­ślił ten wą­sacz, o któ­rym ci wspo­mnia­łem. A wiesz, tak so­bie te­raz my­ślę, że szcze­gól­nie ty po­wi­nie­neś po­znać go bli­żej — za­zna­czył i cią­gnął da­lej. — Kie­dy jego cór­ki, Wan­da i Ja­go­da, gry­ma­si­ły przy obie­dzie, py­tał je o licz­bę ły­żek zupy w ta­le­rzu. Oczy­wi­ście nie wie­dzia­ły, więc ra­dził li­czyć pod­czas je­dze­nia.

Nie mo­głem się po­wstrzy­mać od śmie­chu. Śmia­łem się tro­chę z sie­bie, a tro­chę z tych có­rek wą­sa­cza, któ­re dały się tak na­brać swo­je­mu ta­cie.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij