-
W empik go
Martwy ciąg - ebook
Martwy ciąg - ebook
Andrzej potrafi w życiu jedno – podnosić ciężkie rzeczy i je odkładać.
Uciekając przed przeszłością, trafia do miejsca, które miało stać się dla niego furtką do lepszego życia. Otoczony przez zrujnowane tereny pofabryczne warszawskiej Pragi, Andrzej próbuje odnaleźć się w nowo powstałej siłowni. Razem z trzema innymi chłopakami trafiają tam pod skrzydła trenera Stalińskiego, dla którego pracują za wikt i opierunek.
Niedobory jedzenia, praca od świtu do nocy i brak czasu na trening wydają się akceptowalną ceną za nadzieję na lepsze jutro. Jednak gdy na terenie siłowni dochodzi do śmiertelnego wypadku, sytuacja Andrzeja w kilka chwil zmienia się z trudnej w niemożliwą. Trup to zła wiadomość dla biznesu trenera Stalińskiego. Trupa trzeba się pozbyć. Za wszelką cenę. A kara za niesubordynację może być tylko jedna, ostateczna.
Dni zaczynają się zlewać z nocą, jawa miesza się z koszmarami, a każdy z więźniów siłowni przeżywa własny horror. Andrzej staje przed wyborem: uciekać czy po raz pierwszy stawić czoło swoim demonom? Tylko czy starczy mu siły, by dźwignąć największy ciężar w swoim życiu?
| Kategoria: | Horror i thriller |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-68371-16-1 |
| Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Gdy pisałem – a później publikowałem – pierwszą powieść _Dziewczyna, która klaszcze_, przygotowałem do niej trzy dedykacje, ponieważ nie wiedziałem, co przyniesie przyszłość, czy będzie jeszcze druga okazja, by zadedykować najważniejszym osobom swoją twórczość. Nie byłem pewien, czy uda mi się drugi raz ten wyczyn – skończyć pisać książkę. Nie wiedziałem też, czy znajdę wydawnictwo, które będzie chciało ją wydać. Zwłaszcza jeśli będę miał jakiś szalony pomysł. Na przykład, bo ja wiem, fit-horror? No to by było ryzykowne.
I oto jesteśmy tu, gdzie jesteśmy! Nie tylko udało mi się skończyć powieść, ale też znalazły się wspaniałe osoby, które zechciały ją wydać. I to fit-horror! Nie wiem, co przyniesie przyszłość, dlatego z całego serca chciałbym podziękować wszystkim, dzięki którym dotarłem tak – jak mi się zdaje – daleko.
W pierwszej kolejności pragnę podziękować osobie, od której to wszystko się zaczęło – na wszystkie możliwe sposoby. Dzięki mojej niesamowitej żonie Eli napisałem pierwszą i drugą powieść. Jeśli stworzę trzecią, to też dzięki niej. Ponieważ wiem, że zawsze przeczyta to, co napiszę, że na jej wsparcie zawsze mogę liczyć i że dzięki niej nigdy nie jestem sam. Tym razem dedykacja w powieści jest tylko jedna i cała jest dla niej. Elu, bez Ciebie nic by nie było!
Dziękuję z całego serca Agnieszce Trzeszkowskiej-Berezie. To ona uwierzyła w _Dziewczynę, która klaszcze_ i doprowadziła kilka lat temu do jej wydania. To ona jest jedną z dwóch osób, dzięki którym _Martwy ciąg_ się zmaterializował. Do dziś pamiętam, jak mnie kiedyś spytała na targach, czy poważnie pisałem w mediach społecznościowych o stworzeniu fit-horroru, i to z takim tytułem. Niepewnie odpowiedziałem: „Cóż, to taki żart… raczej…”. Ponieważ faktycznie wtedy to był jeszcze mimo wszystko żart. Po naszej rozmowie zmienił się jednak w rzeczywistość. _Martwy ciąg_ zaczął jako żart, ponieważ nie wierzyłem, że ktoś chciałby go przeczytać. Dzięki Agnieszce uwierzyłem, że może być inaczej!
Do końca świata będę wdzięczny Ewelinie Woldan z polskiego oddziału Lenovo i Cezaremu Krampowi z agencji DeepSense. Dziękuję Wam za wiarę we mnie i nieustanne wspieranie w pisarskich przygodach i wyzwaniach. To niesamowite uczucie być otoczonym przez takich ludzi. Im więcej osób wierzy we mnie i w to, co robię, tym łatwiej i mnie samemu w siebie uwierzyć.
Istnieje też długa lista osób, które przyczyniły się do powstania _Martwego ciągu_, a które mogą się o tym nigdy nie dowiedzieć. Niemniej bardzo chcę o nich tu wspomnieć. Niech się jednak dowiedzą, że zmieniły bieg czyjegoś życia. I niech im będzie dobrze z tą wiedzą.
Dziękuję Pavelowi Tsatsouline’owi za wszystkie jego książki o kettlebellach i ćwiczeniach ze sztangą. Zmienił sposób, w jaki ćwiczę, dokładnie w tym momencie mojego życia, w którym nie wiedziałem, co ze sobą zrobić.
Dziękuję Arnoldowi Schwarzeneggerowi, Sylvestrowi Stalone’owi i Lou Ferrignowi za inspirację do bycia większą i silniejszą wersją siebie każdego dnia.
Dziękuję Stephenowi Kingowi nie tylko za wszystkie niesamowite historie, które rozbudziły moją wyobraźnię, ale przede wszystkim za inspirację do pisania wszędzie i w każdych warunkach. Bez tego nie powstałaby ani pierwsza, ani druga książka, ani żadna.
Dziękuję Tomowi Taylorowi i Robertowi Kirkmanowi za nieustanne uczenie mnie swoimi scenariuszami do komiksów, jak tworzyć fascynujące postaci, które się kocha, lubi lub których się nienawidzi od pierwszej linii dialogu. Mam nadzieję dzień po dniu, krok po kroku dążyć do Waszego poziomu wirtuozerii.
Dziękuję Hiromu Arakawie, autorce _Fullmetal Alchemist,_ za postawienie poprzeczki tak wysoko, że ledwo jestem w stanie ją dostrzec. _Fullmetal Alchemist_ jest dla mnie jednym z najwybitniejszych dzieł popkultury, niezależnie od medium. I mam wielką nadzieję z czasem umieć stworzyć coś tak kompletnego.
Dziękuję zespołom Queen, Shinedown i nieskończonej liście innych niesamowitych wykonawców, których muzyka najpierw była soundtrackiem do mojego życia, następnie do treningów z ciężarami, a na koniec – do pisania. Mam nadzieję, że będę potrafił wzbudzić tyle emocji swoimi słowami, co Wy wzbudzacie swoimi utworami.
Inspiracje są wszędzie dookoła nas, we wszystkich odmianach kultury i popkultury. A Wy daliście mi ich nieprzebrane ilości!
Na koniec dziękuję Wam, Czytelniczki i Czytelnicy, którzy zdecydowaliście się wybrać ze mną w tę szaloną przygodę. Miłej lektury!