Marzenia się spełniają - ebook
Marzenia się spełniają - ebook
Hallie Hatfield nie zamierzała nigdy informować właściciela hoteli Cristiana Morettiego, że urodziła mu syna. Nie mogła mu wybaczyć, że po jednej wspólnej nocy zwolnił ją z pracy, a potem nie odbierał telefonów. Teraz jednak Hallie bardzo potrzebuje pieniędzy na utrzymanie dziecka. Przyjaciółki namawiają ją, by poprosiła o nie Morettiego. Hallie jest przekonana, że Cristiano da jej pieniądze i będzie szczęśliwy, gdy ona zniknie na zawsze z jego życia…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-4731-3 |
Rozmiar pliku: | 924 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dla Hallie Hatfield rodzina była wszystkim. Rodzina oznaczała dom. Dawała poczucie bezpieczeństwa, ochronę i wsparcie w najgorszych i najtrudniejszych momentach. Nawet gdy nie starczało już na chleb. Rodzina, to zawsze mieć do kogo się zwrócić i odwdzięczyć się tym samym.
Gdy mała Hallie dorastała w starym drewnianym domu, zbudowanym przez pradziadka, bawiąc się w ogrodzie z bratem, śpiewając radosne piosenki z mamą i odbywając odkrywcze wyprawy z tatą, nie miała wątpliwości, jak powinno wyglądać jej życie i czego od niego oczekiwała. Pewnego dnia wyjdzie za mąż. Będzie wychowywać swoje dzieci, może bez wielkiego bogactwa, ale w domu przepełnionym miłością. Razem z mężem zamieszkają nieopodal i będą z nadzieją i ufnością patrzeć w przyszłość, spacerując pośród zielonych wzgórz Appalachian, gdzie się urodziła. Ich życie będzie rozbrzmiewać muzyką i śmiechem.
Aż nagle, gdy miała dziewiętnaście lat, całkowicie bez ostrzeżenia, Hallie w jednej chwili straciła rodzinę, dom. Wszystko, co się dla niej liczyło i dawało poczucie bezpieczeństwa, nagle przestało istnieć.
Teraz, gdy miała dwadzieścia cztery lata, jej jedyną rodziną było nowo narodzone maleństwo, które tuliła w ramionach. Mieszkała w Nowym Jorku, była bez pracy, bez pieniędzy i nie miała dokąd pójść. Ale, żeby to miało być rozwiązaniem jej problemów? Wykluczone.
– Nie. Nie ma mowy! – zadecydowała.
– Ależ, Hallie…
– Mam powiedzieć mojemu byłemu szefowi o dziecku? – spytała, zniżając głos, by nie obudzić małego. – Po tym, jak mnie potraktował? Przenigdy!
Przyjaciółki spojrzały na nią z troską. Poznała te dwie wspaniałe kobiety kilka miesięcy temu, na grupie wsparcia dla samotnych matek. Łączyło je to, że były w ciąży z pierwszym maleństwem i żadna nie powiedziała jeszcze o tym ojcu dziecka.
Jeśli chodziło o Hallie, miała ku temu powody. Przez całe swoje życie starała się widzieć w ludziach wszystko, co najlepsze. Być miła i współczująca dla innych. Ale do Cristiana Morettiego czuła wyłącznie nienawiść. Po tym, co jej zrobił, nie zasługiwał na to, by się dowiedzieć, że ma syna.
– Ale jest ojcem twojego dziecka – nalegała łagodnie Tess Foster. Urocza, uśmiechnięta i płomiennie ruda nowo upieczona matka, która pracowała w cukierni swojego wuja. – Potrzebujesz pomocy, Hallie. Musisz mu powiedzieć.
– Nie możesz pozbawiać własnego dziecka tego, co mu się słusznie należy – zawyrokowała Lola Price, stanowcza blondynka, wciąż oczekująca na rozwiązanie. Ostatnio była coraz bardziej rozdrażniona, ale przyjaciółki rozumiały doskonale jej stan. – Po prostu nie masz do tego prawa. To byłoby nieuczciwe wobec twojego syna.
Hallie doskonale wiedziała, że nie miała też prawa pozwolić, by jej szef, hotelowy miliarder, tak łatwo ją uwiódł. W jednej chwili przepadły jej marzenia o rodzinie, domu… Wszystko przez jedną namiętną noc. Nawet nie całą noc! Pół nocy, bo Cristiano wyrzucił ją z łóżka zaraz po północy, a następnego ranka dowiedziała się, że nie pracuje już w jego hotelu, gdzie była zatrudniona jako pokojówka. Kto tak postępuje? Tylko egoistyczny drań bez serca. Mężczyzna, który bez litości skazał ją na biedę i bezdomność, bo pozbawił ją także miejsca w hotelu dla pracowników. Tylko dlatego, że nie chciał się czuć skrępowany, gdyby kiedyś natknął się na nią na hotelowym korytarzu.
Hallie spojrzała z czułością na synka śpiącego w jej ramionach. Kochała go z każdym dniem coraz mocniej. Zawsze marzyła o tym, żeby mieć dzieci. Teraz Jack był dla niej całym światem. Zrobi wszystko, żeby był szczęśliwy i bezpieczny.
– Przecież nie masz się nawet gdzie podziać – zmartwiła się Tess.
– U mnie nie możesz się zatrzymać – oświadczyła Lola, bez słowa wyjaśnienia.
– Chciałabym móc cię zabrać do siebie, ale wiem, że ciotka i wuj się nie zgodzą – stwierdziła Tess żałosnym tonem. – Grożą, że i mnie wyrzucą – westchnęła. – Nie powinnaś była drzeć tego czeku, który szef włożył do koperty z twoją odprawą.
– Mam swoją dumę – uniosła się Hallie.
– Ale to było sto tysięcy dolarów! – wykrzyknęła Tess.
– A dumą nie nakarmisz syna – mruknęła Lola.
Hallie opadły ramiona. Lola może nie była tak czuła jak Tess, ale pomagała jej trzeźwo spojrzeć na sytuację.
Była w szoku, gdy wręczono jej nagłe wypowiedzenie i kopertę z wypłatą. Ku jeszcze większemu zaskoczeniu, w środku znalazła czek, osobiście podpisany przez Cristiana. Jak gdyby myślał, że jeśli zapłaci jej za zabrane dziewictwo, to wszystko będzie załatwione. Zraniona do głębi podarła czek bez zastanowienia.
Teraz boleśnie zdała sobie sprawę, jak bardzo te pieniądze mogły zmienić jej życie. I jej syna. Bo rok później nie miała już zupełnie nic. Ale wtedy nie wiedziała jeszcze, że zaszła w ciążę. Do diabła z dumą. Wiele by oddała, by dziś mieć ten czek.
– Idziemy! – Lola wstała zdecydowanie. Kilka samotnych matek siedzących przy stoliku obok w jadalni ich ośrodka spojrzało na nie zdziwione.
– Dokąd?
– Zobaczyć się z ojcem twojego dziecka. Natychmiast. To jedyne wyjście.
Hallie obawiała się, że jej przyjaciółka ma rację. Ale myśl o tym, że miałaby stanąć twarzą w twarz z Cristianem, przerażała ją.
– Nie mogę.
– Dlaczego?
– Mówiłam ci przecież. Byłam dla niego tylko przygodą na jedną noc. Zachował się bardzo okrutnie…
– Okrutnie? Nigdy nie mówiłaś. Co ci zrobił? Uderzył cię? Groził ci?
– Oczywiście, że nie.
– Więc o co chodzi?
– Wyrzucił mnie z pracy – przyznała.
– Ale jesteś pewna, że to on jest ojcem?
– Oczywiście.
– Więc niech płaci. Przynajmniej na dziecko.
Hallie pomyślała o tym, jak desperacko potrzebowała pieniędzy.
– Nie mogę.
– Nie masz wyboru. Nie masz rodziny, która mogłaby ci pomóc. Naprawdę chcesz iść pod most, podczas gdy ojciec twojego dziecka mieszka w luksusowym hotelu, popijając szampana?
– Zresztą nigdy nie wiadomo, może będzie szczęśliwy, gdy się dowie o dziecku – zasugerowała Tess głosem pełnym otuchy. – Może jest jakieś logiczne wytłumaczenie, dlaczego tak się zachował.
Gdyby tylko… Hallie westchnęła ciężko. Miała powiedzieć Cristianowi o dziecku? Miała pokazać się w luksusowym hotelu, w którym pracowała kiedyś jako pokojówka, i błagać o pomoc bezlitosnego i aroganckiego miliardera? Dać mu możliwość, by osobiście odrzucił ją i dziecko? Wykluczone.
Ale gdy spojrzała na słodką twarzyczkę swojego synka, wiedziała, że Lola miała rację. Robiła wszystko, co mogła, aby przetrwać i zachować dumę. Ale teraz naprawdę nie miała już dokąd pójść.
– Dobrze – zgodziła się cicho.
– Zrobisz to? – chciała się upewnić Lola, a w jej głosie wybrzmiewała ulga. Hallie wiedziała, że za tą pozornie szorstką postawą kryły się ogromne pokłady czułości.
– Masz rację – przyznała posępnie. – Nie mam wyboru.
Trzy przyjaciółki i dwoje niemowląt wsiadło do taksówki. Gdy dojechali przed wielki hotel, Hallie już żałowała swojej decyzji. Zaledwie kilka godzin w ramionach Cristiana prawie ją zniszczyło. Jak będzie w stanie stawić mu czoło?
Tess patrzyła z zachwytem na niebotycznie strzelisty budynek hotelu.
– Jest tu dyrektorem? – spytała z niedowierzaniem.
– Jest właścicielem.
Przyjaciółki odwróciły się gwałtownie i zmierzyły ją wzrokiem.
– Ojcem twojego dziecka jest Cristiano Moretti?
Hallie przytaknęła, czując się nieswojo.
– Myślałam, że jest po prostu dyrektorem – wyznała Tess.
– To bez znaczenia, kim on jest – ucięła Lola. – Żądaj tego, co ci się należy zgodnie z prawem. Dla Jacka.
Popychając wózek, Hallie weszła do środka. Po prawej stronie rozbrzmiewały dźwięki muzyki z hotelowego jazz klubu. Kiedyś marzyła o tym, by móc tam zaśpiewać. Teraz jej plany muzycznej kariery były ledwie bladym wspomnieniem.
Co zrobi, jeśli Cristiano nie zgodzi się jej przyjąć? A jeśli będzie się domagał praw do dziecka? Gdyby tylko udało jej się przekonać go, żeby dał jej ten czek, który prawie rok temu tak nieopatrznie podarła.
– Wejdziecie ze mną? – spytała niepewnie przyjaciółki.
– Oczywiście, żeby cię wspierać – oświadczyła Lola.
– Żebyś nie czuła się sama – dodała Tess.
Gdy weszły do przestronnego marmurowego holu, rozejrzały się ciekawie. Hallie zatrzymała się niepewnie.
– Co się stało? – spytał Lola.
– Wiesz, gdzie jest jego biuro?
– Tak, ale nie mogę tam wejść. Ochrona mnie nie wpuści. Żeby wjechać na to piętro, trzeba mieć specjalną przepustkę.
– Zadzwoń do niego.
– Nie mam numeru – przyznała zakłopotana. – Nigdy do niego nie dzwoniłam. Może po prostu zostawię wiadomość jego sekretarce albo…
Nagle ucięła, widząc, jak Cristiano wychodzi z windy. Spojrzenia wszystkich skierowały się w jego stronę, jak gdyby był gwiazdą filmową na czerwonym dywanie. U jego boku uśmiechała się olśniewająco piękna modelka, a ochroniarze torowali im drogę.
Hallie nie mogła oderwać od niego wzroku. Wyglądał oszałamiająco w doskonale skrojonym garniturze od włoskich projektantów. Hallie przypomniała sobie w jednej chwili tę niezwykłą noc, gdy ją uwiódł. Noc, która odmieniła całe jej życie.
Jako jedna z najlepszych i najbardziej zaufanych pokojówek dostawała czasem polecenie, by posprzątać osobiste apartamenty właściciela. Gdy odkurzała jego zdjęcia w towarzystwie celebrytów i najznamienitszych polityków, wyobrażała sobie, że jest pełnym honoru i dobrym człowiekiem. Bardzo się myliła.
Jego uśmiech sprawiał, że kobietom miękły kolana. Był wprost nieprzyzwoicie przystojny. Wydawał się królem świata, spędzając przyjemnie czas ze swoją pięknością, podczas gdy ona ostatni rok spędziła, starając się związać koniec z końcem. Popijał szampana, jak powiedziała Lola. Naprawdę zapomniał, że ktoś taki jak ona w ogóle istniał. Nie zastanawiając się dłużej, podała chłopca przyjaciółce.
– Potrzymaj go chwilę.
– Może będzie chciał zobaczyć swojego syna – zasugerowała Lola.
– Chcę mu najpierw powiedzieć.
– To chyba nie jest dobry pomysł… – zaczęła Lola, ale Tess jej przerwała.
– Niech robi, jak uważa.
Hallie niepewnym krokiem skierowała się w stronę Cristiana. Serce waliło jej jak młotem. To wszystko wydawało się szalonym pomysłem. Gdyby dziś rano mogła przypuszczać, że zobaczy ojca swojego dziecka, założyłaby może inny strój i umalowała się trochę. Teraz, gdy spojrzy na jej wypłowiałą sukienkę, będzie się zastanawiał, jak to się stało, że wylądował w łóżku z kimś tak niepozornym jak ona. Ale było już za późno. Zresztą, już nigdy więcej nie spędzi z nim nocy, więc co za różnica.
Gdy podchodził bliżej, ochroniarz zdecydowanym gestem kazał się jej odsunąć.
W jednej chwili ich oczy się spotkały i wiedziała, że ją rozpoznał.
– W porządku, Luther. Co tu robisz, Hallie? – spytał, podchodząc bliżej.
A więc pamiętał, jak miała na imię. Była zaskoczona. Chciała w jednej chwili wyrzucić z siebie wszystko, nie tylko o dziecku, ale też prawdę o tym, że złamał jej serce.
– Muszę z tobą porozmawiać. Na osobności.
– To nie jest dobry pomysł – stwierdził, bezwiednie się odsuwając.
– Muszę powiedzieć ci coś ważnego.
– Więc mów.
– Tutaj? – spytała zaskoczona, rozglądając się po zatłoczonym holu. Miała wrażenie, że wszyscy przyglądają im się z zaciekawieniem. Na pewno się zastanawiali, kim jest ta niepozorna dziewczyna, z którą rozmawia Cristriano Moretti. Przez moment miała ochotę uciec i zapomnieć o wszystkim.
Ale potem zobaczyła swoje przyjaciółki i małego chłopca w ramionach Loli.
– To naprawdę ważne.
– Nie jestem zainteresowany.
Odwrócił się, ale znów stanęła mu na drodze.
– Albo porozmawiasz ze mną na osobności, albo zrobię tu scenę – zagroziła.
Cristiano spojrzał na nią, jakby się zastanawiając, a po chwili podniósł rękę, powstrzymując ochroniarza, który szykował się już, by odsunąć ją siłą.
– Jedź na galę, Natalio – polecił. – Mój kierowca cię zawiezie. Dołączę do ciebie za moment.
– W porządku, kochanie – odparła modelka, rzucając niechętne spojrzenie na Hallie.
– A więc chodźmy – ustąpił Cristiano, wskazując jej drogę do windy. Hallie spojrzała na przyjaciółki i bez słowa poszła za nim.
Odciskiem palca otworzył drzwi do swojego gabinetu na ostatnim piętrze. Nie zastanawiając się, podszedł do małego stolika barowego i nalał sobie whisky.
– Ty też chcesz? – spytał.
Hallie pokręciła głową.
Wypił jednym haustem, grając na czas. Hallie Hatfield była jego największym błędem. A w wieku trzydziestu pięciu lat, z jego skandaliczną przeszłością, to naprawdę było osiągnięcie.
– Jesteśmy sami. Czego chcesz? – spytał krótko.
Hallie zawahała się. Widział, że próbuje coś powiedzieć, ale nie musiała. Doskonale zdawał sobie sprawę, po co tu była. Chciała pieniędzy. Jak mógł być tak głupi, wyrzucał sobie w duchu.
Wiedział, że tak się to skończy. Dziwiło go tylko, że minął prawie rok. Hallie na pewno rozmawiała z prawnikiem, który wykazał jej, że może go pozwać za nieuprawnione zwolnienie z pracy. Pozwolił, by ten jeden, jedyny raz kierowały nim emocje. Nigdy ani wcześniej, ani potem nie zrobił już nic tak głupiego.
Patrząc na nią, przypomniał sobie dlaczego. Miała przepiękne oczy. A jej oszałamiająca figura! W tej luźnej letniej sukience jej ciało wyglądało jeszcze piękniej, niż pamiętał. Ciemne włosy układały się gęstymi falami na pełnych piersiach. Doskonale pamiętał, jak to było trzymać ją w ramionach. Jej wspaniałe ciało.
Uwiódł ją. Nie było co do tego wątpliwości. Wrócił wcześniej do Nowego Jorku i usłyszał jej słodki melodyjny głos w sypialni. Jej śpiew przepełnił go niesamowitymi emocjami. Zatęsknił za czymś, co stracił. Czego nigdy nie miał. O czym nawet nie mógł marzyć. A potem ją zobaczył. Niezwykle piękną i zmysłową kobietę. Nawet w surowym mundurku pokojówki wyglądała niezwykle podniecająco.
Gdy odwróciła się i spojrzała na niego, na jej twarzy malowało się zaskoczenie, onieśmielenie. Przez chwilę patrzyli na siebie bez słowa, a on zapomniał, jak się nazywa.
– Jesteś tutaj nowa? – spytał, uśmiechając się niezobowiązująco.
– Kamila musiała zostać z chorym synem – wyjaśniła. – Miałam skończyć, zanim zdąży pan wrócić – przyznała zakłopotana.
Cristiano podszedł bliżej, pożerając ją wzrokiem.
– Co śpiewałaś?
– To stara piosenka z Appalachian.
– Piękna – przyznał, podchodząc tak blisko, że mógł jej dotknąć. – Ty także.
Zarumieniła się, a jej malinowe usteczka rozchyliły się bezwiednie, zapraszająco.
Sięgnął po nią. Wiedział, kto był winien. Pragnął jej, więc ją wziął. Nie zastanawiając się nad konsekwencjami. Gdyby choć przez sekundę pomyślał, powstrzymałby się. Miał zasadę, by nie sypiać z podległymi mu pracownicami.
Ale nie tylko tę zasadę złamał. Hallie nie tylko była jego pracownicą. Była też dziewicą. W ogóle się z takimi nie spotykał. Nie bawił się kobietami, które mogły pomylić seks z miłością i sprawiać później kłopoty.
Zorientował się, że była dziewicą, jak tylko ją pocałował. Drżała w jego ramionach, czuł jej wahanie, jej wstydliwość i niedoświadczenie. Wiedział, że nikt wcześniej nie dotknął tej niewiarygodnej kobiety.
Ale to go nie powstrzymało. Po raz pierwszy wszystkie jego honorowe zasady wzięły w łeb. A już szczególnie, gdy zwolnił ją za to, że się z nim przespała. Oczywiście nie ten powód podał w kadrach. Ale dla Hallie to było jasne. Dla jej prawnika najwyraźniej też.
Teraz miał poważną trudność z tym, by się skupić na myśleniu o prawnikach, i marzył tylko o tym, żeby znów trzymać ją w ramionach. Przez rok robił wszystko, co mógł, by o niej zapomnieć. Teraz wiedział, że okłamywał sam siebie.
– Dlaczego tu jesteś? – ponowił pytanie.
– Przyszłam, bo muszę ci powiedzieć…
Jej drżący głos zamilkł. Spojrzała na niego, a on musiał się mocno powstrzymywać, by nie ulec pokusie i nie wziąć jej znów w ramiona, pocałować i sprawdzić, czy jej usta smakują tak samo, jak pamiętał. Przyciągała go jak magnes.
Ten jeden raz mu nie wystarczył. To było stanowczo za mało. Chciał więcej. Nie pomagało też, że patrzyła na niego, jakby była w nim zakochana. Jakby chciała więcej niż jego ciała. Czy jego pieniędzy. Ale seks i pieniądze to wszystko, co mógł dać kobiecie. Więc odesłał ją, a potem jeszcze długo tęsknił za jej ciepłym i miękkim ciałem, jak za zakazanym owocem. Pierwsza rzecz, jaką rano zrobił, to polecił ją zwolnić. Dla jej własnego dobra. I jego też.
Ale nigdy nie przestał jej pragnąć.
– Powiedz, czego potrzebujesz.
– Muszę ci coś powiedzieć. Coś bardzo ważnego.
– To już mówiłaś.
Może, gdyby przespał się z nią jeszcze raz… Przestań! Nakazał sobie.
Hallie znów się zawahała, przygryzając wargę. Czy świadomie tak go kusiła?
– To nie jest dla mnie łatwe – wyszeptała.
– A więc może ja to powiem – zaproponował. – Wiem, dlaczego tu jesteś.
– Wiesz? – spytała osłupiała.
– Nigdy nie zrealizowałaś czeku.
– Czeku? – spytała zaskoczona.
– Tego, który dostałaś z odprawą.
Odwróciła wzrok.
– Nie. Podarłam go i wyrzuciłam.
– Bo wiedziałaś, że będziesz mogła poprosić o więcej.
Spojrzała na niego badawczo.
– Mogę? Dasz mi pieniądze, jeśli poproszę? Dlaczego?
– Mam powiedzieć to na głos? – spytał, a potem przyciągnął ją gwałtownie do siebie, dotykając jej bioder.
– Co ty wyprawiasz?
– Sprawdzam, czy masz mikrofon.
– Puść mnie – wyszeptała.
Opuścił ramiona i cofnął się.
– Jak się nazywa twój prawnik? – spytał zimno.
– Mój prawnik?
– Nie udawaj. Rozmawiałaś przecież z prawnikiem. Wiedziałaś, że będę chciał uniknąć skandalu. Wcale nie jestem z tego dumny.
– Z czego? – spytała, jakby nie rozumiejąc.
– To nie byłoby dobre dla mojej firmy, gdybym został oskarżony o molestowanie seksualne.
– Ach! – wykrzyknęła zaskoczona.
Nie mógł przestać myśleć o tym, jak by to było, gdyby na tym biurku, zadzierając jej sukienkę… Musiał się jej pozbyć, zanim znów zrobi coś, czego będzie potem gorzko żałował.
– Powiedz ile.
– Ile?
– Ile chcesz pieniędzy.
– Chcę… tyle samo, ile wtedy.
– Sto tysięcy dolarów? – spytał z niedowierzaniem.
– Już nigdy więcej mnie nie zobaczysz. Daję ci moje słowo.
Cristiano nie mógł uwierzyć, że prosiła o tak mało. O wiele mniej, niż by zapłacił, gdyby zdecydowała się na proces. Mniej, niż płacił swoim prawnikom na miesiąc. Czy to jakaś pułapka? A może doradzał jej najgorszy prawnik pod słońcem?
– Będziesz musiała podpisać klauzulę poufności – ostrzegł.
– Podpiszę wszystko, co zechcesz – zapewniła błagalnie, co jeszcze bardziej wzmogło jego podejrzenia.
– I oświadczenie, że zwolniłaś się na własną prośbę.
Tego ranka, gdy postanowił się jej pozbyć, skontaktował się z kadrami, aby sprawdzić jej akta. Szukał uzasadnienia, ale kadry nie miały zanotowanego najmniejszego przewinienia. Nigdy się nie spóźniała, chętnie brała nadgodziny i zastępstwa za koleżanki w dni świąteczne.
Dlaczego więc teraz zgodziła się na sto tysięcy? Na tej sprawie mogła przecież ugrać miliony. Z trudnością się powstrzymywał, by jej nie powiedzieć, jaki zły interes ubiła. Ale jego celem było pozbyć się jej, zanim wyrządzi więcej szkód – osobiście czy zawodowo.
– W porządku. – Podszedł do biurka i szybko napisał tekst oświadczenia, który podsunął jej do podpisu.
– Lepiej, jeśli będziemy trzymać prawników z dala od tego i zaoszczędzimy sobie mnóstwo czasu i pieniędzy. Podpisz i dostaniesz czek.
– Najpierw czek – powiedziała zdecydowanie.
– Co? – zaśmiał się. – Nie ufasz mi?
– Nie. Wiem już, kim naprawdę jesteś.
– Co masz na myśli? – parsknął.
– Uwiodłeś mnie. A potem wyrzuciłeś z pracy, by przypadkiem się ze mną nie spotkać.
Miała rację. I nienawidził jej za to.
– A teraz wiemy już, kim i ty jesteś, prawda? – zauważył lodowatym tonem. – Kobietą, która zrobi wszystko, by dostać sto tysięcy dolarów.
Oburzenie, które malowało się na jej twarzy nagle zgasło.
– Tak – przyznała cicho. – Chyba tak.
– W porządku.
Wyjął książeczkę czekową, wpisał sumę i podał jej.
– Dziękuję – wyszeptała. – Nie wyobrażasz sobie, ile to dla nas znaczy.
– Dla nas?
– Dla mnie – powiedziała szybko.
Najwyraźniej znalazła już nowego kochanka. Odsunął zdecydowanie na bok tę niemiłą myśl. Nie miał do niej żadnych praw, a teraz, gdy już podpisała oświadczenie, ona nie będzie miała nic do niego.
– Czy teraz podpiszesz?
– Oczywiście.
Wzięła od niego pióro i pochyliła się, by podpisać dokument. Wydawała się dziwnie radosna, jakby jakiś ciężar zdjęto jej z ramion.
– Dziękuję ci. Do widzenia.
Patrzył z niedowierzaniem, jak ukłoniwszy się niczym pensjonarka, odwraca się w kierunku drzwi.
– I to wszystko?
– Przecież chciałeś się mnie pozbyć.
Nie mógł uwierzyć, że tak łatwo było jej odejść od niego, podczas gdy jemu było tak trudno na to pozwolić. Gdy to wymagało od niego całej siły woli, żeby nie…
– Może jeszcze zostaniesz chwilę? Tylko jeden drink. Wzniesiemy toast za przyszłość.
– Natalia chyba na ciebie czeka.
– Kto?
– Jak to kto? Ta olśniewająca modelka, z którą widziałam cię przed chwilą.
– To tylko koleżanka – odparł niecierpliwie. Wiedział, że rosyjska modelka miała nadzieję na coś więcej. Ale to nie miało dla niego najmniejszego znaczenia. Dzisiejsze spotkanie z Hallie sprawiło, że wróciło wszystko, o czym chciał zapomnieć przez ostatni rok. – Napij się ze mną.
Przez chwilę się wahała, ale potem wyprostowała dumnie.
– Czy po tym, jak mnie potraktowałeś, myślisz, że chciałabym spędzić w twoim towarzystwie więcej czasu, niż to absolutnie niezbędne? Nie chcę cię już nigdy więcej widzieć. Nigdy.
Odwróciła się i wyszła.
Cristiano, który został sam w gabinecie, wpatrywał się osłupiały w zamknięte drzwi. Wiedział, że Hallie nie narobi mu kłopotów. Koszt nocy spędzonej z nią był minimalny, o wiele mniejszy, niż gotów był zapłacić. A teraz odeszła. Na dobre.
Tego właśnie chciał, prawda? Chciał pozbyć się pokusy, jaką dla niego była. Nigdy nie czuł takiego pociągu do jakiejkolwiek kobiety.
Spał już z wieloma pięknościami. Różnica była jednak ogromna. Hallie miała w sobie coś osobliwego, co trafiało mu prosto do serca. Ta szczerość w spojrzeniu i głębia w głosie. Sprawiała, że czuł takie emocje, do których nie chciał się przyznać. I nie chodziło nawet o to, jak reagowało jego ciało, ale o duszę. Więc gdy ją zwolnił, nakazał sekretarce, by nigdy nie łączyła rozmów z Hallie, jeśli kiedyś przyszłoby jej do głowy dzwonić i go napastować.
A teraz to on ją prosił, by została. A Hallie, bez najmniejszych trudności ani żalu wzięła, na czym jej zależało, i odeszła. Miała w sobie coś nowego. Dojrzałość. Ostrożność. Odniósł wrażenie, że coś przed nim ukrywała. Miała jakąś tajemnicę. Jakiś sekret.
Nagle coś go uderzyło. Coś się nie zgadzało. Gdy Hallie spotkała go w lobby, wydawała się bardzo spięta i zdenerwowana. Chciała mu coś ważnego powiedzieć. Ale chodziło tylko o pieniądze?
Wybiegł z gabinetu i szybko zjechał na dół. Rozglądał się po zatłoczonym lobby i dojrzał Hallie rozmawiającą z dwiema młodymi kobietami. Po chwili wyciągnęła ręce i odebrała coś od jednej z nich. To było dziecko. Niemowlę. Uśmiechnęła się do niego. Dziecko.
Cristiano zamarł w jednej chwili. Później nawet nie był w stanie sobie przypomnieć, jak do niej dotarł. Gdy Hallie się odwróciła, uśmiech na jej twarzy nagle zmienił się w przerażenie.
– To twoje dziecko?
Lęk w jej oczach powiedział mu wszystko, co potrzebował wiedzieć.
– Nie powiedziałaś mu? – spytała jedna z kobiet stojących obok Hallie, w mocno zaawansowanej ciąży.
– Hallie… – szepnęła druga błagalnie.
– Proszę, idźcie już. Zadzwonię – obiecała.
Po krótkim wahaniu przytaknęły i odeszły. Hallie wreszcie odważyła się na niego spojrzeć.
– Wszystko ci wytłumaczę.
Cristiano przyjrzał się dziecku o ciemnych oczach, takich samych jak jego. Nagle doskonale zrozumiał, po co tu dziś przyszła. I dlaczego zmieniła zdanie.
– A więc masz dziecko – powiedział powoli, starając się trzymać nerwy na wodzy.
– Tak – przyznała cicho.
– Kto jest ojcem? – spytał zimno.
– Proszę, Cristiano… – wyszeptała błagalnie.
– Kto? – powtórzył groźnie.
– Ty.
To proste słowo nagle zmieniło cały jego świat. Miał dziecko? Spojrzał na śpiące niemowlę i zalały go nieznane emocje.
– Jesteś pewna?
– Tak. Wiesz, że byłam dziewicą, gdy…
– Wiem – uciął. – Ale może potem…
– Myślisz, że po tym, co się wydarzyło, zaraz wskoczyłam komuś innemu do łóżka? Jesteś jedynym mężczyzną, z jakim byłam. Jack jest naszym synem.
A więc miał dziecko? Syna?
– Dlaczego nie powiedziałaś mi, że zaszłaś w ciążę?
– Próbowałam – wyszeptała. – Zostawiłam dwie wiadomości twojej sekretarce z prośbą o kontakt.
Ale on nigdy nie dostał tych wiadomości, bo kazał sekretarce je ignorować. Ale nie chciał przypisywać sobie jakiejkolwiek winy. Tylko ona była winna.
– Użyłem zabezpieczenia. Jak więc mogło do tego dojść?
– Ty mi powiedz – odpowiedziała. – To ty masz doświadczenie.
– Powinnaś była próbować bardziej się ze mną skontaktować.
– Po tym, jak mnie potraktowałeś, w ogóle nic nie powinnam robić. Dlaczego dawać ci szansę odrzucenia naszego dziecka, tak jak odrzuciłeś mnie?
Miała rację.
– Więc zamierzałaś tak po prostu odejść? Gdy już dostałaś pieniądze, nie miałaś powodu, by mi mówić o dziecku. Zamierzałaś trzymać go przede mną w tajemnicy do końca życia?
Hallie przytaknęła, po chwili wahania.
– Dlaczego?
– Nigdy nie wiedziałam, czym jest nienawiść – stwierdziła, patrząc na niego hardo. – Dopóki nie spotkałam ciebie.
Zaskoczyła go wściekłość i poczucie zranienia w jej spojrzeniu.
– To przecież nie było nic takiego. Ledwie się znaliśmy – próbował bagatelizować.
– Byłeś tak czuły. Myślałam, że zależy ci na mnie. Że coś dla ciebie znaczę. Ale jak już dostałeś to, co chciałeś, okazało się, że to było kłamstwo. Pozbawiłeś mnie pracy i mieszkania. Byłam w ciąży, sama, bez żadnego wsparcia. Sama urodziłam dziecko i się nim opiekowałam. Czy wiesz, jak ciężko jest znaleźć pracę z takim małym dzieckiem? Walczyłam, by zapewnić nam dach nad głową, podczas gdy ty udawałeś, że nie istnieję. – Rozejrzała się po luksusowym lobby. – Piłeś wtedy szampana i chodziłeś na wytworne przyjęcia.
– Nigdy nie powiedziałaś…
– Przyszłam tutaj, żeby błagać cię o pieniądze, Cristiano. Potrafisz sobie wyobrazić, jak to jest błagać o pomoc kogoś, kogo nienawidzisz?
O tak. Cristiano doskonale pamiętał tę chwilę. Tylko że wtedy wszystko wyglądało inaczej. Był bezdomnym sierotą, desperacko biednym, ale jego motywy były zupełnie inne. No i nie miał wtedy ze sobą niemowlęcia, za które byłby odpowiedzialny.
– A więc dałem ci pieniądze, a ty postanowiłaś zabrać mojego syna i uciec.
– Wyświadczam ci przysługę. Przecież nie chcesz być ojcem. Więc po prostu zapomnij, że tu przyszłam. Że w ogóle istnieję.
Odwróciła się i odeszła. Gdy patrzył za nimi, miał wrażenie, że lśniąca marmurowa podłoga usuwa mu się spod nóg. Przypomniał sobie, jak miał sześć lat, a potem dziesięć. Przenoszono go z jednego mieszkania do drugiego, w zależności od tego, którego następnego drania jego matka pijaczka brała sobie na kochanka. Czuł się wtedy taki bezradny i samotny. Nigdy nie był wystarczająco długo w jednej szkole, by zdobyć przyjaciół.
Często nie miał co jeść, bo ważniejszy był alkohol, a ubrania dostawał z kościelnych organizacji charytatywnych. Nigdy nie miał ojca, który mógłby o niego dbać czy go chronić.
Niewiele myśląc, podszedł do Hallie i chwycił ją za ramię.
– Nie pozwolę ci tego zrobić – stwierdził stanowczo. – Nie pozwolę ci zabrać naszego dziecka.
– Dlaczego? Bo nagle chcesz być ojcem? – spytała kpiąco. – Nie rozśmieszaj mnie. Jesteś samolubny i niedojrzały. Nie umiesz kochać. Teraz, gdy mam już wystarczająco dużo pieniędzy na utrzymanie mojego dziecka, niczego od ciebie nie chcę.