Masz w sobie to coś - ebook
Masz w sobie to coś - ebook
Czy można poważnie traktować aplikację randkową? Zwłaszcza gdy dobiera w parę osoby należące do skłóconych rodzin? Gdyby nie aplikacja k!smet, Maggie i Jericho nigdy nie poszliby na randkę. Nigdy nie odkryliby, że jest między nimi chemia i nie spędzili razem wielu namiętnych dni i nocy. Seks był świetny, ale i bez niego myśleliby o sobie nieustannie...
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8342-855-0 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Jericho Winters odebrał plakietkę VIP-a i ruszył z dumą przez atrium Winters Expo Centre. Jego firma architektoniczna RoyalGreen wygrała przetarg na zbudowanie nowego centrum w jego rodzinnym mieście, Royal w stanie Teksas. Jericho sam je zaprojektował, wykorzystując nowatorskie technologie, by stworzyć przestrzeń, która płynnie łączy się z krajobrazem, a także pozwala oszczędzać energię.
Jego brat Trey nalegał, by przyjechał do ByteCon na prezentację ogromnie popularnej aplikacji _k!smet_, w którą Trey zainwestował. W rodzinie pojawiło się nieco kontrowersji, ponieważ twórczyni aplikacji Misha Law zatrudniła swoją najlepszą przyjaciółkę Maggie Del Rio, która miała zadbać o graficzną stronę promocji aplikacji.
Rodziny Del Rio i Winters od ponad stu lat z sobą rywalizowały. Zaczęło się tego, że Eliza Boudreaux porzuciła swojego amanta Fernanda Del Rio i poślubiła Teddy’ego Wintersa. Jericho niespecjalnie interesował się tymi sporami, wolał pogrążyć się pracy i oglądać mecze ulubionej drużyny koszykówki Dallas Maverics.
Potarł kark. Nie wiedzieć czemu ta przestrzeń wywoływała w nim mieszane uczucia na temat Royal i jego tam pozycji. Mógłby otworzyć firmę w każdym innym miejscu na świecie, ale został tutaj. Lubił to miasto, tutejszych ludzi i ich przyjazne twarze. Tolerował nawet lokalne plotki, bo stanowiły część uroku tego miejsca. Ostatnio jednak coraz bardziej odczuwał napięcie związane z konfliktem dwóch rodzin.
Woń jaśminu, a zaraz potem stukot obcasów na posadzce atrium kazały mu się odwrócić. Maggie Del Rio.
Wysoka i zaokrąglona gdzie trzeba, miała długie ciemne włosy, które zwykle nosiła rozpuszczone. Po raz pierwszy zauważył ją w barze w Teksaskim Klubie Hodowców. Niedawno dołączył do tego Klubu – istniał w Royal od ponad stu lat, a został założony właśnie przez miejscowych hodowców. Już miał się przedstawić, kiedy Trey mu powiedział, kim jest ta kobieta. A zatem przeniósł uwagę na inną, ale… pragnął Maggie.
Wiedział, że to tylko pożądanie. Nie mogło być inaczej, gdyż dotąd jej nie poznał, ale obsesja na jej punkcie doprowadziła do tego, że zaczął szukać informacji w sieci. Naprawdę robiła wrażenie. Trzydziestolatka odniosła ogromny sukces jako graficzka i dyrektor artystyczny. Lista jej sławnych klientów pozwoliła mu zobaczyć jej prace i przekonać się, że zasłużyła na uznanie.
Nie znalazł prawie żadnych informacji dotyczących jej życia prywatnego poza artykułem sprzed dwóch lat na stronie stacji Royal Tonight, gdzie wspomniano o zerwanych zaręczynach. Więc nie był nawet pewny, czy jest singielką. Tylko to go obchodziło, a nie fakt, że ktoś zerwał z nią zaręczyny, i może nie bez powodu.
Jego libido to nie interesowało. Pragnął jej również dlatego, że była owocem zakazanym. Mogli co najwyżej mieć przelotny romans. Żadne z nich nie ryzykowałoby totalnej wojny ze swą rodziną. To akurat mu pasowało. Potarł znów kark i pokręcił głową. Nie prześpi się z Maggie, nawet jeśli od wizyty w barze wciąż mu się śniła.
Szedł holem, spotykając starych przyjaciół, choćby Briana Coopera, z którym chodził do szkoły.
- Hej, stary, piękne miejsce. Słyszałem, że wygrałeś przetarg i nie mogłem się doczekać, co tu zrobisz – rzekł Brian, uścisnąwszy mu dłoń.
- Dzięki. Chciałem, żeby było tu jak najwięcej rozwiązań przyjaznych dla środowiska – odparł Jericho.
- Piper jest zachwycona. Mówi, że masz oko artysty.
Partnerka Briana Piper była artystką i właścicielką znanej galerii w Dallas. Para dzieliła czas między Dallas i Royal. Brian pracował w firmie prawniczej w Dallas.
- Przekaż jej moje podziękowania – poprosił Jericho. – A co właściwie chciałeś tu zobaczyć?
- _K!smet!_ Piper ściągnęła tę aplikację i poleciła mi do pracy. Korzystałeś z tego?
- Ściągnąłem aplikację, ale nie korzystałem z niej, byłem zajęty – odparł Jericho. Poza tym nie był pewien, czy chciałby poznać kobiety, które wybierze mu algorytm.
Aplikacja zyskiwała jednak zainteresowanie. Tego wieczoru miała zadebiutować nowa funkcja aplikacji – Zaskocz mnie! – która odpowiadała nastrojowi Jericha.
Zwykle spotykał się z kobietami z branży, architektkami czy deweloperkami. Umawiał się z kobietą, która przez ostatnie trzy lata pomieszkiwała w Dallas. Ale to był tylko seks, oboje tego chcieli. Ta aplikacja… Cóż, nie miał pojęcia, co się wydarzy.
- Piper korzystała z biznesowej części aplikacji, skojarzyła ją z autorem graffiti, którego teraz jest mentorką – oznajmił Brian.
Kierowali się w stronę sceny, gdzie wisiał banner _k!smet_. Był tam też duży ekran z logo firmy. Brian pożegnał Jericha, który znalazł spokojne miejsce, wyjął telefon, otworzył aplikację k’smet i nacisnął przycisk: Szukam pary. Kiedy wejdziesz między wrony… A skoro już tu jest…
- Boże, ale dziś gorąco. Sierpień w Teksasie jest gorszy niż czyściec – zauważyła Maggie, wchodząc do pokoju za kulisami. Jej przyjaciółka Misha Law przeglądała się w lusterku, dotykając uszminkowanych warg.
Misha miała rude, ostrzyżone na boba włosy. Piwne oczy podkreśliła grubą warstwą tuszu, który wydłużył rzęsy. Była naprawdę dobra w technologii informacyjnej. Maggie cieszyła się, że aplikacja, której formę graficzną zaprojektowała, radzi sobie tak znakomicie.
- Świetnie. To znaczy, że więcej ludzi przyjdzie na naszą prezentację, bo tu się ochłodzą. Mówi się, że inwestorzy mogą sprzedać aplikację w ofercie publicznej, co byłoby fantastyczne – mówiła Misha. – Mam nadzieję, że funkcja „Zaskocz mnie” zostanie dobrze przyjęta. Kiedy mój brat po raz pierwszy o tym wspomniał, byłam pełna zapału, ale teraz, kiedy mam wyjść na scenę…
Maggie ścisnęła jej ramię.
- Będzie świetnie. Znasz potrzeby ludzi, a Nico to geniusz.
- Tak. Szkoda, że go tu dzisiaj nie ma.
- Wiem, ale ja jestem. I będę cię wspierać.
Nico niedawno wyszedł z więzienia, gdzie odsiadywał karę za napad, choć został w to wrobiony. Większość ludzi w Royal nie chciała go tu widzieć. Maggie to irytowało. Nawet gdyby Nico popełnił przestępstwo, odsiedział swoje i został zresocjalizowany. To wystarczy.
- Wiem. Dzięki, Mags. Cieszę się, że jesteś.
- Ja też.
- Więc…
- Więc?
Misha przewróciła oczami.
- Zalogowałaś się do aplikacji?
Maggie sięgnęła do torebki po telefon, nie patrząc na przyjaciółkę. Misha wiedziała lepiej niż ktokolwiek inny, że Maggie nie przepada za randkami, odkąd dwa lata temu rzucił ją Randall. Nie potrafiła pogodzić się z tym, że bardzo się co do niego pomyliła. Nie chodziło tylko o to, że nie chciał się z nią ożenić. Miał prawo podejmować własne decyzje, aby być szczęśliwym. Chodziło o to, że go kochała, a on widział w niej tylko nazwisko i majątek.
Dopiero kiedy jej ojciec zaczął nalegać na intercyzę, Randall stchórzył.
- Ja… boję się – westchnęła Maggie.
- Dlatego powinnaś skorzystać z aplikacji. Nikt nie każe ci wybrać właściwej osoby, aplikacja robi to za ciebie – powiedziała Misha i objęła przyjaciółkę.
- Myślę, że z pierwszą randką po rozstaniu z Randallem wiążę zbyt duże nadzieje. To tylko randka, a ja zaczęłam sobie wyobrażać różne rzeczy.
- Dlatego dasz mi swój telefon. – Misha wyciągnęła rękę.
Maggie niechętnie położyła telefon na dłoni przyjaciółki, a ta spojrzała na jej profil.
- Takie zdjęcie? Chyba żartujesz?
- To dobre zdjęcie.
- Sylwetka od tyłu. To z plaży z zeszłego roku?
- Tak. Kazałaś mi wybrać zdjęcie, na którym jestem szczęśliwa.
- Chyba wiesz, że ludzie zechcą zobaczyć twoją twarz. – Misha wzięła ją za rękę. – Zaraz coś wymyślimy.
- Nie masz nic ważnego do roboty? – spytała Maggie.
- Pomaganie przyjaciółce jest ważne. Jeśli nie chcesz nikogo poznać, nie będę nalegać. Ale już długo jesteś sama, a gdybyś ty była szczęśliwa, ja też byłabym szczęśliwa. Nie wiem, czy się umartwiasz, czy tylko boisz…
Maggie przygryzła wargę.
- Chyba się karzę za to, że byłam taka głupia.
- To przestań. Nie jesteś głupia, wszyscy popełniamy błędy, kiedy w grę wchodzą emocje, zwłaszcza miłość. To co?
- Zrób mi zdjęcie.
Misha pokazała jej, gdzie ma stanąć. Zrobiła zdjęcie, załadowała je, a potem nacisnęła przycisk wyszukujący odpowiedniego partnera i oddała telefon Maggie.
- Proszę. Teraz czekaj na wyniki. Żadnego nie musisz akceptować.
- Dzięki.
- Nie ma za co. Będę transmitowana na żywo w internecie. Możesz zerkać na komentarze?
- Jasne, po to tu jestem. Czego mam szukać?
- Hejtu i spamów – odparła Misha.
Maggie uczestniczyła w kilku streamingowanych prezentacjach Mishy. Większość komentarzy była przyjazna i pozytywna, ale znalazło się też kilku hejterów, a także mężczyźni, którzy robili nieprzyzwoite propozycje.
- Zablokuję je.
- Dzięki. Jestem taka podekscytowana. Miło robić to w Royal i mieć tylu widzów.
- W holu słyszałam mnóstwo pozytywnych głosów – rzekła Maggie. – Ludzie polubią „Zaskocz mnie!”.
- Dzięki. Lepiej już pójdę – rzekła Misha, słysząc muzykę.
Maggie ją uściskała, po czym wróciła do laptopa.
- Witaj, ByteCon! Jestem Misha Law, twórczyni _k’smet._ Jestem podekscytowana, że mogę się dzisiaj z wami podzielić aplikacją, która na żywo dobierze parę. Jeśli jeszcze nie macie naszej aplikacji, pobierzcie ją szybko. Na pewno chcielibyście być pierwszymi, którzy wypróbują nową funkcję „Zaskocz mnie!” i znajdą dziś idealnego partnera. A zatem…. nadeszła chwila, na którą czekaliśmy. Skorzystamy z przycisku „Zaskocz mnie!” i _k!smet_ dobierze parę – oznajmiła i nacisnęła przycisk.
Ekran za jej plecami zapełnił się tłumem postaci, grafiką będącą dziełem Maggie. Tłum powoli topniał, aż zostały tylko dwie osoby. Gdy odsłonięto ich twarze, wśród zebranych przed ekranem rozległy się westchnienia. Maggie ujrzała na ekranie swoją twarz. Zaraz potem głośno wciągnęła powietrze, widząc, że aplikacja połączyła ją z Jerichem Wintersem. Zerknęła na telefon i zobaczyła prośbę, by zaakceptowała partnera.
Misha obejrzała się przez ramię, profesjonalny uśmiech zamarł na jej wargach. Maggie wiedziała, że przyjaciółce bardzo zależy na tej prezentacji, więc nie chciała pozwolić, by odwieczny spór dwóch rodzin to zepsuł. Niewiele myśląc, nacisnęła przycisk, akceptując partnera.
Teraz ruch należał do Jericha Wintersa.
Przeklął pod nosem. Kilka stojących obok osób odwróciło się z zaciekawieniem. Ci, którzy go znali i wiedzieli o sporze między rodzinami, wlepiali w niego wzrok. Ale… ta kobieta, której od tygodni nie mógł wyrzucić z głowy, została dla niego wybrana. Jego hormony przekonywały rozum, że jest w tym coś więcej niż faktycznie było. Nacisnął: Akceptuję.
- Jericho, czy mógłbyś przyjść do mnie na scenę? – powiedziała Misha. – Chciałabym zamienić słowo z naszą świeżo dobraną parą. Myślę, że nasz dobór idealnie pokazuje nieprzewidywalność, czyli rzetelność aplikacji.
Obchodząc ogrodzoną sznurem przestrzeń, by dostać się na scenę, Jericho słyszał, że Misha nadal coś mówi. Gdy wszedł za kulisy, poczuł woń jaśminu. Zobaczył Maggie, która stała z boku, przygryzając palce. Potem, jakby wyczuła jego obecność, opuściła rękę i podniosła wzrok.
- Jericho Winters. – W jej ustach jego imię i nazwisko zabrzmiało jak najgorsze przekleństwo.
- Maggie Del Rio. – Nieskutecznie próbował powiedzieć to takim samym wrogim tonem. Z bliska widział bursztynowe plamki w jej oczach i czarne rzęsy, a kiedy nieco spuścił wzrok, omal nie jęknął na widok pełnych warg. Och, zauważył je wcześniej. Nocami o nich fantazjował. Do diabła, potrzebował seksu. Cała ta apka to jakaś tragiczna pomyłka.
Maggie westchnęła.
- Przepraszam, nie powinnam mówić takim tonem.
- Rzeczywiście – przyznał. – Powinniśmy chyba się przedstawić, zanim zgodnie z tradycją naszych rodzin skoczymy sobie do gardła.
- Zapewne. Ale nie jest wykluczone, że jest pan przyzwoitym człowiekiem.
Nie mógł powstrzymać uśmiechu.
- Niewykluczone. A pani mogła mnie pomylić z moim bratem.
Odpowiedziała mu nieśmiałym uśmiechem.
- Maggie Del Rio, właścicielka i dyrektor artystyczny MaggieInk. – Wyciągnęła do niego rękę.
- Jericho Winters. RoyalGreen Architects.
Przeszedł go dreszcz. Nic dziwnego. Jego obsesja na punkcie Maggie to gwarantowała. Nie spodziewał się jednak, że Maggie wzbudzi jego sympatię. Zaczerwieniła się, zabrała rękę, a potem potarła dłonie.
- To pan zaprojektował tę przestrzeń, prawda?
Kiwnął głową, niepewny, czy oczekiwała, że zacznie opowiadać o swoim pomyśle tak jak Brianowi. Rozejrzał się i zobaczył, że Misha wciąż przemawia na scenie.
- Co z tym zrobimy? – spytał. – Mój brat zainwestował w tę aplikację. Nie chciałbym zrobić niczego, co wywoła negatywny skutek.
- Ani ja. Misha to moja przyjaciółka. Może po prostu umówimy się na randkę, a potem powiemy, że nie ma między nami chemii. Moja rodzina i tak wpadnie w furię.
- Cała rodzina?
- Jakby pańska mogła zareagować inaczej.
- To prawda. Pomyślałem nawet, że może być zabawnie. Nikt się nie spodziewa, że umówimy się na randkę.
- Zgadza się. Nie znoszę być przewidywalna – odparła, ale on nie był pewien, czy to prawda. Jej oczy mówiły, że coś ukrywa. Zanim o to spytał, podbiegła do nich Misha.
- O mój Boże! Nie miałam pojęcia, że to wy zostaniecie dobrani. Więc co robimy? Prawie na tobie wymusiłam, żebyś zainstalowała aplikację. Chcesz się wycofać? – zwróciła się do Maggie. – Mogę powiedzieć, że wystąpiła usterka.
- Na pewno nie chciałabyś powiedzieć, że aplikacja nie zadziałała prawidłowo podczas twojej prezentacji – zauważyła Maggie. – I do niczego mnie nie zmusiłaś.
- Postanowiliśmy właśnie, że nie rozczarujemy ludzi – odrzekł Jericho. – Ale co dalej? Co nas czeka?
- Zależy od was. Aplikacja zasugeruje randki, które pasują do waszych profili – wyjaśniła Misha. – Chciałam, żeby pierwsza randka była pokazywana na żywo, ale jeśli wolicie spotkać się prywatnie…
Maggie znów przygryzła wargę, a Jericho zdał sobie sprawę, że jest zdenerwowana. Spojrzał na Mishę i poprosił, by dała im chwilę. Misha zerknęła na Maggie i się oddaliła.
- Co myślisz? – spytał, uświadamiając sobie, że chce, by Maggie się zgodziła. Chciał zrobić wszystko, co aplikacja uzna za dobre dla nich dwojga. Czemu zatem udawał, że robi to tylko przez wzgląd na inwestycję Treya?
- Zróbmy to – powiedziała.
Kismet – (tur.) przeznaczenie, los, fatum (przypis redakcja).