Matylda II Jak zabić muchę - ebook
Matylda II Jak zabić muchę - ebook
Dalsze losy Matyldy, głównej bohaterki książki "Matylda, czyli pora na życie" W tej pozycji poznacie jeszcze dokładniej, na co stać babcię, która postanowiła żyć po swojemu.
Spis treści
Fantastyczna powieść Haliny Elżbiety Daszkiewicz “Matylda II Jak zabić muchę” przedstawia codzienne życie pokolenia Matyldy w gorzowskich realiach. Jest tu galeria oryginalnych postaci na czele z Magdą, przyjaciółką tytułowej bohaterki Matyldy, która bez przerwy objada się ciastem na jej życzenie, pieczonym przez Matyldę. Jest córka Hanka, zakupoholiczka, nieudany biznesmen i nawiązanie do mądrego alkoholika Zenka i jego psa Felusia. Są jeszcze liczni przedstawiciele pokolenia młodzieży po kolei wyjeżdżający do Anglii, a pozostawiający na miejscu starszych rodziców. Jest też wątek Adama, który….tego dowiecie się sami, czytając książkę.
Tą pozycję trzeba mieć w domu i przeczytać:)
Kategoria: | Biografie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-955976-2-6 |
Rozmiar pliku: | 2,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– O trzynastej wychodzimy – ukroiła solidny kawał gorącego jeszcze ciasta. – Akurat wyjdą spod Katedry, a my wyjdziemy naprzeciw, to chociaż zobaczymy wszystko.
– Jest dziesiąta, nie musisz mi przypominać. – Matylda zalała świeżą herbatę.
Obserwowała przyjaciółkę. Okruszek przylepił jej się w kąciku ust. Pazerność Magdy bawiła ją.
– Muszę czy nie muszę, ale przypominam – ugryzła następny kawałek, chuchając przedtem na ciasto. – Skąd korony weźmiemy?
– Może na placu Grunwaldzkim będą rozdawać – Matylda siorbnęła herbaty. Gorący, brązowy płyn rozgrzewał powoli jej ciało. W domu było ciepło, ale wczoraj się lekko przeziębiła. Tak to jest, jak w zimie jeden dzień mróz, trzy dni pada, jeden dzień temperatura na minusie, trzy dni na dużym plusie.
– Chyba pod Katedrą, bo stamtąd pochód rusza.
– A nie z placu?
– Sama już nie wiem… Zresztą nieważne, pójdziemy, to zobaczymy.
– Adam kiedy jedzie?
– We wtorek.
– Smutno będzie.
– No będzie – Matylda spojrzała w okno. Słońce lekko wychylało się zza chmur.
„Oby nie padało” – pomyślała nie wiadomo dlaczego. Jak na razie nic nie zapowiadało deszczu. To nie były chmury deszczowe. Nie chciała dzisiaj rozmawiać o wyjeździe Adama.
Jeszcze ma czas o tym myśleć. Dzisiaj jest święto i tego ma się trzymać.
Wyjście z dziećmi na jakąkolwiek imprezę wiązało się z dobrym przygotowaniem logistycznym. Należało zabrać coś do picia, co najmniej jakiś batonik do przekąszenia, chusteczki i wiele innych, często nieprzydatnych rzeczy, za to obciążających torebki babć.
Piątka tak żywych dzieci do ogarnięcia to już było „coś”. Nie wiadomo było właściwie, które, w jakiej ilości są u Magdy czy u Matyldy. Jedne i drugie drzwi trzaskały co chwilę. Do kuchni co chwilę wbiegało inne dziecko. U Matyldy stało pokrojone ciasto i soki, u Magdy kanapki, produkowane w ilości hurtowej przez Mirka, znikały w przyspieszonym tempie.
– Słuchaj, Magda – Mirek szykował następną turę chleba z wędliną, pomidorem, jajkiem i rzeżuchą. – Czy rodzice tych dzieci ich nie karmią?
– Zapytaj rodziców a nie mnie – Magda roześmiała się. – Nie pamiętasz już, jak nasze jadły?
– Patrz, jak to człowiek zapomina.
Mirek ułożył kanapki na tacy i umył deskę. Zuzia wpadła po następną kanapkę, za nią wtargnął do kuchni Mateusz.
– Dobrze, niech się najedzą, bo zaraz wychodzimy.
Ubieranie się zajęło trochę czasu. Czapka Mateusza gdzieś się zapodziała, jeden but Zuzi wywędrował nie wiadomo gdzie i dlaczego, Amelka siedziała obrażona w łazience i nie chciała wyjść. Wreszcie cała gromada ruszyła.
– Babciu, a czemu tu autobus staje, a nie tramwaj?
Na przystanku stał autobus oblepiony plakatami, garstka ludzi wsiadała do pojazdu.
– Tramwaje nie jeżdżą, bo będzie szedł pochód.
– Ten, co my będziemy szli?
– Tak. My też będziemy szli w tym pochodzie.
Ile trzeba mieć cierpliwości, żeby odpowiadać na te miliony pytań zadawane przez dzieci. Najgorzej, kiedy nie zna się odpowiedzi albo nie wiadomo, jakiej odpowiedzi udzielić.
Adam nie był przyzwyczajony do takich kontaktów z dziećmi, do tego rodzaju pytań. Zawsze wydawało mu się, że trudne pytania zadają dorośli. Teraz przekonał się, że trudne pytania to zadają jednak dzieci.