Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Max Verstappen. Nowy król Formuły 1 - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
7 kwietnia 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
49,99

Max Verstappen. Nowy król Formuły 1 - ebook

Najmłodszy kierowca, który kiedykolwiek wystartował w wyścigu Grand Prix

Rekordzista F1, który wywalczył największą liczbę punktów w sezonie 2022

Pierwszy kierowca, który w trakcie jednego sezonu zgarnął piętnaście zwycięstw

Mad Max – zdeterminowany, żywiołowy, odważny i pełen pasji

Od samego początku swojej przygody z Formułą Holender konsekwentnie udowadniał, że w jego wypadku wiek nie gra żadnej roli. Max Verstappen od zawsze robił wszystko, by tak powiedzieć, na maksa. Niemal wychował się w padoku – miał dwa lata, gdy rodzice kupili mu plastikowego quada, a jeździć kartami zaczął w wieku czterech lat. W 2015 roku stał się najmłodszym kierowcą w historii, który ścigał się w F1 – debiutował w wieku 17 lat, nawet nie posiadając jeszcze prawa jazdy. Po swoim pierwszym zwycięstwie w Grand Prix w 2016 roku szybko ugruntował swoją pozycję, po drodze mogąc poszczycić się sławą najmłodszego zdobywcy miejsca na podium i najmłodszego kierowcy z najszybszym okrążeniem w wyścigu. Już w 2021 roku podczas szalonego wyścigu Grand Prix Abu Zabi sięgnął po swoje pierwsze mistrzostwo świata w Formule 1 i tym sposobem odebrał tytuł Lewisowi Hamiltonowi, i to na ostatnim okrążeniu sezonu. W 2022 roku został mistrzem po raz drugi z rzędu.

Max ma wszystko, co jest potrzebne kierowcy Formuły: talent, temperament, pewność siebie. I mnóstwo sezonów przed sobą.

Bernie Ecclestone, wieloletni „car” Formuły 1, w połowie 2021 roku oznajmił z wyraźną przyjemnością, że czasy Lewisa Hamiltona dobiegły końca.

Max. Nowy król formuły 1 to biografia napisana przez czołowego holenderskiego dziennikarza sportowego, specjalisty od F1. Książka ta analizuje niezwykłą drogę Maxa do światowej sławy, szczegółowo przedstawia każdy etap jego kariery, a także zapewnia wgląd w jego charakter i niebywały talent. Idealna pozycja dla fanów Maxa Verstappena i Formuły 1, a także dla wszystkich zainteresowanych niesamowitymi historiami ze świata sportu.

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-240-9434-9
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Przedmowa

Drugi mistrzowski tytuł Verstappena

W pierwszy weekend września 2022 roku tor wyścigowy Zandvoort zalała pomarańczowa fala kibiców. Miliony telewidzów na całym świecie zasiadły przed odbiornikami, aby śledzić wydarzenia, które rozegrały się na maleńkim torze u holenderskiego wybrzeża. Tamtego niedzielnego popołudnia pewien człowiek zdobył to, czego potrzebował: wygrał wyścig Formuły 1 o Grand Prix Holandii na oczach uwielbiających go rodaków.

Psychika sportowca to sfera niedostępna dla zwykłego śmiertelnika, który nie zmrużyłby oka, gdyby następnego dnia miał wziąć udział w jazdach testowych. Jakie myśli przychodziły do głowy Maxowi Verstappenowi, gdy w sobotni wieczór kładł się spać po wywalczeniu pole position? Czy analizował wszystkie możliwe scenariusze? Czy po zgaszeniu światła wyobrażał sobie początek wyścigu? Czy myślał o widzach, którzy przyjdą, aby go zobaczyć? O tym, jak ich rozczaruje, jeżeli nie wygra?

Czy spał dostatecznie dobrze, aby następnego ranka wstać świeży i wypoczęty i jakby nigdy nic zasiąść do śniadania? Czy potrafił prowadzić swobodne rozmowy z przyjaciółmi, rodziną i znajomymi? Czy był w stanie się wyłączyć, czując na sobie wzrok milionów kibiców, gdy szedł przez padok, filmowany przez niezliczone kamery?

Zdjęcia z toru obiegły cały świat. Uchwyciły go w różnych pozach: prowadzącego rozmowę, spacerującego. Czy on w ogóle zdaje sobie sprawę, jak wygląda? Czy ma świadomość, jak się prezentuje? Jak Lewis Hamilton, który na każdy weekend Formuły 1 ubiera się niczym gwiazda popkultury i wie, jak dobrze wypaść?

Kiedy znajduje się w centrum uwagi, Max Verstappen jest w stu procentach sobą. Dostajesz to, co widzisz: młodego mężczyznę, który stał się najlepszy w dyscyplinie niemal tak popularnej jak piłka nożna. On sam daje odpowiedź na pytanie, które często pada podczas konferencji prasowych i programów nadawanych przez różne kanały telewizyjne.

– Czy odczuwasz dodatkową presję na widok tłumu fanów, którzy oczekują, niemal żądają, abyś zwyciężył?

– Zawsze staram się najlepiej, jak potrafię. Nie mogę zrobić nic więcej – pada prostolinijna odpowiedź.

Dopiero gdy zasiada za kierownicą swojego bolidu RB18, z lekko uchyloną osłoną, ciasno przypięty do fotela, może się kompletnie odizolować od towarzyszącej mu uwagi. Jego spojrzenie nie zdradza niczego, utkwione w jakiś daleki punkt, który tylko on potrafi zobaczyć.

Wygrywa wyścig. Ponownie. Nie jest łatwo. To nie bułka z masłem lub koszykarski „wsad”, jak w poprzednim roku, ale zwycięstwo jest przekonujące. Los mu sprzyja. Red Bull ma bezbłędną strategię, Verstappen doskonale prowadzi i wyścig rozgrywa się dokładnie po jego myśli. Zdobywa drugie Grand Prix Holandii, jakby to była najbardziej naturalna rzecz na świecie.

W tym momencie sezonu 2022 Formuły 1 Verstappen miał już na swoim koncie dziesięć wygranych z łącznej liczby czternastu wyścigów. Tydzień później na torze Monza wygrał jedenasty raz. Na koniec sezonu osiągnął rekordowy wynik piętnastu zwycięstw w sezonie. W 2022 roku nie miał sobie równych. Po prostu był niepokonany.

Sezon 2022 rozwiał resztki wątpliwości po kontrowersyjnych okolicznościach towarzyszących wyścigowi w Abu Zabi w 2021 roku, kiedy Verstappen wywalczył pierwszy tytuł mistrza świata. Rok 2022 nabierał stopniowo charakteru triumfalnego okrążenia. Pierwszy tytuł mistrza świata nie był „zwycięstwem jednego sezonu”.

Choć wierni fani Formuły 1 wiedzieli już o tym w głębi serca, szersza publiczność raczej takiej pewności nie miała. Zyskała ją jednak po zakończeniu sezonu 2022.

Pozwolę sobie przytoczyć słowa Davida Coultharda, byłego kierowcy McLarena i Red Bulla: „Verstappen stał się już jedną z największych legend Formuły 1”.

Z dwoma tytułami mistrza świata Verstappen stoi obok wielu dawnych gwiazd Formuły 1 – takich kierowców, jak Alberto Ascari, Jim Clark, Graham Hill, Emerson Fittipaldi, Mika Häkkinen i Fernando Alonso, którzy dwukrotnie zakładali mistrzowską koronę. Max ma dopiero dwadzieścia pięć lat i przed nim długa kariera. Podpisał kontrakt do 2028 roku z zespołem Red Bulla, więc jeśli nadal będą budować bolidy wygrywające wyścigi, do wygaśnięcia umowy Max może zgromadzić jeszcze osiem mistrzowskich tytułów. Na dodatek miałby wówczas jedynie trzydzieści dwa lata. Oczywiście, nie przysłużyłoby się to atrakcyjności sportu motorowego, a poza tym w Formule 1 szczęście bywa zmienne.

W 2022 roku przekonała się o tym ekipa Mercedesa. Rywalizacja pomiędzy Verstappenem i Lewisem Hamiltonem, brytyjskim siedmiokrotnym mistrzem świata, z którym Max toczył tak zażartą walkę w 2021 roku, całkowicie wygasła, i to nie z powodu podpisania traktatu pokojowego, ale dlatego, że zespół Mercedesa kompletnie się pogubił. Wszyscy musieli się przystosować do nowych regulacji FIA (Międzynarodowej Federacji Samochodowej, władz sportu motorowego), lecz Mercedes zawalił sprawę – na początku sezonu jego bolid był trudny do opanowania i brakowało mu mocy.

Lepiej przygotował się zespół Ferrari. Na początku roku Charles Leclerc, jeden z potencjalnych młodych następców Hamiltona, był bardzo trudnym rywalem. Ten Monakijczyk rywalizował już wcześniej z Verstappenem w kartingu. Gdy byli dziećmi, toczyli ze sobą zacięte pojedynki. Darzyli się szacunkiem i łączyła ich profesjonalna relacja pozbawiona tego zajadłego napięcia, jakie istniało między Verstappenem a Hamiltonem. Konflikt pokoleniowy między starym dyktatorem i Verstappenem, nowym dzieciakiem w okolicy, doprowadził do zażartej rywalizacji, którą media chętnie eksploatowały, zawsze szczęśliwe, gdy mogły podsycić animozje na potrzeby gorących nagłówków i kliknięć.

Początkowo Verstappen i Leclerc toczyli wspaniałe boje, które cieszyły fanów. Po wycofaniu się z dwóch z trzech pierwszych wyścigów Verstappen był 46 punktów za Leclerkiem. Monakijczyk miał na swoim koncie dwie wygrane i jedno drugie miejsce, więc zespół Ferrari wrócił do gry. Sfrustrowana ekipa Scuderii łaknęła nowych zwycięstw i wydawało się, że znalazła odpowiednie rozwiązania z Leclerkiem, którego umiejętnie wspierał jego partner Carlos Sainz, a pomagał mu nowy, szybki jak błyskawica samochód. Ostatni tytuł mistrzowski zdobyty przez chaotycznych Włochów pochodził z 2007 roku i czasów Kimiego Räikkönena.

Po drugim wycofaniu panującemu mistrzowi świata wymknęły się słowa, że Red Bull powinien się skupić na „sukcesach za dnia”, bo pierwsze dwa wyścigi – w Bahrajnie i Arabii Saudyjskiej – odbywały się w ciemności, przy sztucznym oświetleniu. Na jego twarzy widać było irytację. Nie tak to sobie wyobrażał po kontrowersjach, jakie przyniósł sezon 2021. Oczekiwał roku bez problemów, bez rywala, który walczy niemal na śmierć i życie. Dla mediów wzajemna wrogość zawodników mogła być zabawna, ale odwracała uwagę od tego, co było naprawdę ważne – od ścigania się na torze – i pozostawiała uczucie niesmaku.

Jasne oczy Verstappena, niezwykle wymowne na tle jego skupionej twarzy, sposępniały, gdy oznajmił, że „nie ma już powodu, by wierzyć, iż w tym sezonie zdobędzie drugi tytuł mistrza świata”. Była to reakcja typowa dla „szkoły Verstappenów”, której motto brzmiało „wszystko albo nic”. Po trzech wyścigach, mając przed sobą jeszcze dziewiętnaście, dodał: „Przestałem nawet o tym myśleć”, spychając marzenia o drugim tytule mistrza świata na dalszy plan.

Jeśli Verstappen czuł się przygnębiony po trzech wyścigach sezonu, to jak musiał się czuć Hamilton? Ośmiokrotny mistrz świata, mający ambicję, aby zostać największym kierowcą Formuły 1 wszech czasów (o jeden tytuł mistrzowski lepszy od Michaela Schumachera), zaczął znikać z pola widzenia. On i George Russell (nowy kolega z zespołu, który zastąpił Valtteriego Bottasa) musieli walczyć z bolidem, który kołysał się na asfalcie jak wyścigowa łódź motorowa na wzburzonych falach.

Bezstronni fani wyścigów uznali za dar to, że zespół Ferrari powrócił do gry. W końcu jest to jedna z czołowych ekip, która zapisała się na kartach Formuły 1, uczestnicząc w wyścigach nieprzerwanie od początku rywalizacji o mistrzostwo świata w 1950 roku. Mając w swoim zespole Leclerca i Sainza, Włosi wystartowali znakomicie. Peter Windsor, brytyjski dziennikarz relacjonujący zawody Formuły 1, cytowany w dalszej części książki, mówi, że Leclerc jest kierowcą tej samej klasy co Verstappen i ma potencjał, by sięgnąć po tytuł mistrza świata.

Chwileczkę, ale Ferrari… Ten zespół – można by rzec – jest odbiciem włoskiego społeczeństwa, w którym zdarza się panować radosny chaos. Z tego powodu Verstappen nie mógłby zostać kierowcą ekipy Ferrari. Powiedział to głośno. Ferrari ma skłonność do tego, aby regularnie strzelać sobie w kolano, popełniać strategiczne błędy i pomyłki, które innym się nie zdarzają.

Tak też się stało. Zespół Ferrari znalazł się na straconej pozycji do końca sezonu 2022, ciągnąc za sobą Leclerca, który z bohatera nie stał się może nikim, ale z pewnością nie pretendentem do tytułu mistrza świata. Z kolei Red Bull przegrupował się po falstarcie w wyścigu grand prix na torze Emilia-Romania i odniósł pierwsze z sześciu kolejnych zwycięstw – pięciu wygranych Maxa i jednego zwycięstwa Sergio Péreza, jego kolegi z zespołu. Pasmo sukcesów z pewnością pozwoliło zapomnieć o kiepskim początku sezonu.

Po krótkiej przerwie zwycięskiej passy, gdy zespół Ferrari zanotował podwójne zwycięstwo, Red Bull stał się niepokonany, odnosząc łącznie siedemnaście zwycięstw w dwudziestu dwóch wyścigach, z czego piętnaście należało do Verstappena.

Dla wtajemniczonych obserwujących karierę Verstappena, z którymi rozmawiałem, zbierając materiały do książki, nie było to żadne zaskoczenie. Obserwowali tego dzieciaka w różnych fazach jego wyścigowej kariery, nie tylko od debiutu w Formule 1, gdy miał siedemnaście lat. Ludzie dobrze poinformowani wiedzieli, że są świadkami narodzin nowej ery.

Nieprzerwana dominacja Maxa sparaliżowała rywali. Cała głodna zwycięstw ekipa Red Bulla była gotowa powtórzyć z udziałem Verstappena swój poprzedni sukces odniesiony z Sebastianem Vettelem. Niemiecki kierowca – który, jak Verstappen, był protegowanym ich doradcy Helmuta Marki – zdobył cztery tytuły mistrza świata z rzędu w latach 2010–2014. Verstappen i Red Bull sprawiali wrażenie, jakby zmierzali tym samym kursem.

Wyścig na torze Zandvoort nie musiał być momentem, w którym Verstappen i Red Bull ostatecznie złamali morale swoich rywali. Tydzień wcześniej na torze Spa-Francorchamps utorowali już sobie drogę do mistrzostwa w wyścigach Formuły 1. Wszystkie przepowiednie ekspertów, których cytuję na kartach tej książki, zbiegły się podczas wyścigu o Grand Prix Belgii. Z powodu karnego obniżenia pola startowego Verstappen musiał rozpocząć wyścig na końcu stawki. Po starcie doszło do bezprecedensowego pokazu. W jednym z najlepszych wyścigów w swojej karierze Verstappen wyruszył z czternastego miejsca po zwycięstwo. Cierpliwy i zdeterminowany, pruł po torze niczym prawdziwy mistrz.

Zwycięstwo na Spa-Francorchamps uciszyło nawet największych sceptyków, rekrutujących się najczęściej spośród Brytyjczyków, co było w pewnym sensie zrozumiałe po tym, jak Verstappen zdetronizował Hamiltona. Tydzień po wyścigu w Zandvoort, na torze Monza, Verstappen został wygwizdany przez _tifosi_ (włoskich kibiców) marzących o powrocie zespołu Ferrari na szczyt. Jednak swoim kolejnym zwycięstwem po finiszu za samochodem bezpieczeństwa, przed Leclerkiem, który ukończył wyścig jako drugi, Verstappen tak podrażnił bolesną ranę, że fani rywala nie byli już w stanie zapanować nad frustracją.

Max może i nie był najpopularniejszym zawodnikiem na torze, ale z pewnością był najszybszy, co potwierdził sezon 2022.

* * *

Gem, set i (prawie) mecz. Uważam, że te słowa dobrze podsumowują sezon 2022 Maxa. Był tylko jeden zgrzyt, niewielki defekt, drobna skaza, która tłumaczy, dlaczego Verstappen nie jest najbardziej popularnym kierowcą Formuły 1. Oczywiście, w Holandii jest gigantem, czego dowiodę w tej książce. Zdaniem holenderskich fanów Max – i tylko Max – przywrócił duszę Formule 1. Dzięki niemu nadmorskie miasteczko Zandvoort stało się na nowo holenderskim centrum sportów samochodowych, dzięki niemu transmisje z wyścigów Formuły 1 należą do najbardziej popularnych programów telewizyjnych w kraju, dzięki niemu sprzedaje się mnóstwo egzemplarzy magazynów sportowych, dzięki niemu reporterzy i dziennikarze zyskali na znaczeniu i nawet dentyści zmienili fach, aby stać się reporterami z padoku i samozwańczymi ekspertami Formuły 1. Oprócz niego nie ma innego punktu odniesienia. Dziennikarstwo dedykowane Formule 1 nie przypomina dziennikarstwa piłki nożnej. W świecie Formuły 1 tradycja niezależnego dziennikarstwa prawie nie istniała, więc każdy, kto wiedział, że samochód ma cztery koła i silnik, oraz miał odpowiednie koneksje, mógł zrobić karierę. Holandia uwielbiała to wszystko, a fani byli spragnieni wiadomości o kierowcy z Limburga, który żył sobie wygodnie w Monako.

A przecież Max nie robił nic innego poza tym, że był sobą, synem Josa. Bezpośredni i prostolinijny, nie owijał niczego w bawełnę i mówił, co mu leżało na sercu, nawet jeśli dawało to efekt przeciwny do zamierzonego lub czyniło go niepopularnym. Było tak w 2019 roku po Grand Prix USA w Austin, w Teksasie, gdy oskarżył zespół Ferrari o oszustwo, bo wydawało się, że Scuderia nieoczekiwanie przyspieszyła. „Tak się dzieje, gdy przestajesz oszukiwać”, powiedział, sugerując, że u Włochów ma miejsce coś nie do końca legalnego i powinni się tym zająć. W tym czasie FIA prowadziła śledztwo w sprawie ekipy Ferrari, podejrzewając włoską ekipę o stosowanie niedozwolonego paliwa.

Czy postępowanie Maxa było mądre? Czy musiał zareagować aż tak zuchwale? Czy to coś dało? Tak. Doprowadziło do niemal klasycznego skandalu w Formule 1 rozstrzygniętego w drodze tajnej umowy, co wywołało mnóstwo protestów ze strony innych ekip.

Było to jednak typowe zagranie Verstappena. Kiedy dostrzeże okazję, nie będzie milczeć ani owijać słów w bawełnę i wyrazi swoje zdanie. Może właśnie dlatego tak postępuje. Mówi tak ostro, jak prowadzi. Nie będzie jednomyślnym bohaterem międzynarodowej społeczności Formuły 1, jak jest nim Senna dzisiaj i jak był za czasów swojej sportowej kariery. Z drugiej strony nawet Ayrton Senna nie unikał kontrowersji – więcej, jego kariera była ich pełna. Tylko działo się to przed powstaniem mediów społecznościowych, zanim wyścigi Formuły 1 stały się cotygodniowym wydarzeniem medialnym, i przed emisją serialu _Formuła 1: Drive to Survive_. Senna był postacią mityczną, bo żył w mitycznych czasach. Wszyscy w Formule 1 kochali Ayrtona Sennę.

Na początku swojej kariery, gdy zaczynałem pisać tę książkę, Max był uroczym dzieciakiem. Zamiast zarostu miał trądzik na brodzie i prezentował się doprawdy rozbrajająco. Skromny siedemnastoletni chłopak – którego ojciec był przeciętnym, choć zwariowanym kierowcą wyścigowym Formuły 1 – z ogromnym talentem. Właśnie dlatego Max stał się ulubieńcem babć i wymarzonym synem każdego ojca kochającego wyścigi samochodowe. Był odważny, czasem nawet lekkomyślny, czego dowiódł fatalnym wypadkiem podczas wyścigu w Monako w 2015 roku, gdy jeździł dla zespołu Toro Rosso, wypadku, który jeszcze dziesięć lat wcześniej, gdy nie było tylu środków bezpieczeństwa, mógłby się zakończyć tragedią. Ale chłopak szybko się uczył. Dzisiaj, zaledwie siedem lat później, miejsce dzieciaka zajął w pełni rozwinięty, bezkompromisowy kierowca wyścigowy, który myśli tylko o jednym – o wygranej. Jeśli nie wygrywa w konkursach popularności, niech i tak będzie, dopóki jest zwycięzcą. W wyścigach i mistrzostwach świata.

Popularności, jaką cieszy się we własnym kraju, dorównuje niechęć, jaką darzą go w innych – jeśli sądzić po buczeniu i gwizdach, którymi powitano go po ostatnim wyścigu sezonu w Abu Zabi w listopadzie 2022 roku lub po zwycięstwach odniesionych w Anglii i we Włoszech, a także po dużej liczbie nienawistnych wpisów w mediach społecznościowych, gdzie każdy może otwarcie powiedzieć, co mu leży na sercu. Bez cenzury.

Podczas rozmowy o tym, że Max nie należy do osób szczególnie lubianych, mój angielski wydawca stwierdził, że Lewis Hamilton do tej pory boryka się z tym samym problemem. Na początku swojej kariery siedmiokrotny mistrz świata nie cieszył się sympatią nawet w Zjednoczonym Królestwie. Oczywiście, był w tym motyw rasowy, ale wielu brytyjskich fanów Formuły 1 nie lubiło go za to, że uważał się za nieomylnego, był arogancki, zawsze elegancko i modnie ubrany, no i zwracał na siebie uwagę.

Myślę, że taki już jest los każdego znanego kierowcy wyścigowego: nienawidzisz go lub kochasz, kochasz go nienawidzić lub nienawidzisz kochać. Cyrk medialny otaczający Formułę 1 i stale rosnąca siła oddziaływania mediów społecznościowych kształtują wizerunek dzisiejszych bohaterów. Serial Netflixa _Formuła 1: Drive to Survive_ ukształtował obraz gwiazd Formuły 1 silniej niż tor wyścigowy. Na dobre i na złe.

Nie byłem zaskoczony, gdy Verstappen w 2021 roku odmówił udziału w tych programach. Uważał, że są zmanipulowane, że dla ich twórców dramaturgia jest ważniejsza od ukazania prawdziwego szybkiego świata Formuły 1. Czy był to faktyczny powód odmowy, czy chodziło o inne kwestie (np. warunki finansowe)? Nigdy się tego nie dowiemy, ale pozostaje faktem, że odrzucenie propozycji Netflixa nie spodobało się fanom. Skoro nawet siedmiokrotny mistrz świata nie odmówił współpracy, dlaczego kierowca mający – w 2021 roku – tylko jeden mistrzowski tytuł nie postąpił podobnie? Bo chciał mieć nad wszystkim kontrolę, choć to Netflix robił serial telewizyjny, a on był kierowcą wyścigowym?

W 2022 roku miał miejsce także inny incydent z mediami. Max przestał rozmawiać z Tedem Kravitzem, reporterem telewizji Sky, po tym, jak Brytyjczyk powiedział: „W 2021 roku Max Verstappen ukradł tytuł Lewisowi Hamiltonowi”.

W obydwu przypadkach Verstappen w końcu się zgodził. Odnowił znajomość z Kravitzem i od 2023 roku będzie współpracować z Netflixem, pod warunkiem że otrzyma prawo weta do wykorzystania uzyskanych materiałów.

W 2022 roku Max, który jeszcze w 2015 roku był dzieciakiem, stał się szefem – szefem, który zdobył dwa tytuły mistrza świata i zmierzał po trzeci. W nowej erze Formuły 1 Verstappen jest niemal niepokonany. Wyznacza linie, wokół których poruszają się wszyscy w orbicie jego wpływów. Jego „nie” wypowiedziane w Singapurze w 2015 roku pobrzmiewa echem przez lata. Wtedy kazano mu, żeby oddał prowadzenie koledze z zespołu, Carlosowi Sainzowi. Mieli „zamienić się miejscami”, bo to leżało w interesie zespołu Toro Rosso. Verstappen wykrzyknął gniewne „nie!” do mikrofonu w swoim kasku. Ojciec skomentował później reakcję syna, mówiąc, że gdyby ten przepuścił Sainza, byłby go ukarał. Przeczytaliśmy to i owo, więc wiemy, że Verstappen nie pozwoli nikomu się wyprzedzić.

Dowiódł tego w niedzielę, 13 listopada 2022 roku w Sao Paulo podczas wyścigu o Grand Prix Brazylii. Sezon 2022 nie mógł być lepszy dla Verstappena i austriackiego zespołu Red Bulla. Nie mógł? Może dałoby się poprawić jeden drobny szczegół, zaradzić błahemu incydentowi.

Zwycięskim gemem było drugie mistrzostwo świata Verstappena, seta wygrał Red Bull – austriacki zespół, który w końcu zdobył tytuł w klasyfikacji konstruktorów po długoletniej dominacji Mercedesa (niemiecki zespół miał na swoim koncie osiem tytułów z rzędu). I wygraliby mecz – odnieśliby całkowite zwycięstwo – gdyby drugim kierowcą sezonu okazał się Meksykanin Sergio Perez, pomocnik Maxa podczas wyścigu w Abu Zabi w 2021 roku. W decydującym ostatnim wyścigu sezonu Perez przytrzymał jadącego po zwycięstwo Brytyjczyka na tyle długo, aby Verstappen mógł zmniejszyć dystans dzielący go od prowadzącego w wyścigu.

W Brazylii 2022 roku Verstappen mógł powrócić do łask i dać się wyprzedzić koledze z zespołu, aby ten mógł zająć drugie miejsce i zmniejszyć dystans dzielący go od Charles’a Leclerca w klasyfikacji generalnej. Jednak tego nie zrobił. Kiedy poproszono go przez radio, aby zwolnił i pomógł „Checo” odnieść zwycięstwo, odpowiedział: „Przecież ci mówiłem ostatnim razem… więcej mnie o to nie proś. Czy to jasne? Wyjaśniłem ci powody i będę się tego trzymać”.

Później podczas wywiadu telewizyjnego, po przedyskutowaniu sprawy z szefem zespołu Christianem Hornem, powiedział: „Mam swoje powody. Przed chwilą o tym rozmawialiśmy”.

No cóż, reakcja Verstappena pasuje do tradycji jego rodziny. Verstappenowie nigdy nikogo nie przepuszczą, a przysługi oddane w przeszłości nie mają żadnego wpływu na teraźniejszość. We wspomnianym incydencie było jednak coś więcej niż widać jedynie na pierwszy rzut oka. Max rzadko zapomina i nie wybacza. Plotkowano, że była to odpłata za incydent, który miał miejsce tamtego roku w Monako.

Jak powszechnie wiadomo, wyścig w Monako to niewybaczające błędów kryterium uliczne, w którym kwalifikacje są równie ważne jak sam wyścig. Przy obecnych osiągach bolidów Formuły 1 wyprzedzenie rywala na wąskich uliczkach i przy wolnych zakrętach jest rzeczą prawie niemożliwą. Dlatego wywalczenie pierwszego miejsca startowego jest takie ważne. Verstappenowi to się nie udało, bo w kluczowym momencie trzeciego wyścigu kwalifikacyjnego, gdy znajdował się na ostatnim okrążeniu, jego kolega z zespołu spowodował sytuację, która doprowadziła do przerwania wyścigu. Max nie mógł dokończyć okrążenia. W rezultacie pozycja startowa, która była możliwa do zdobycia, znalazła się poza jego zasięgiem. Prestiżowy wyścig w Monako, istną perłę w koronie Formuły 1, wygrał Perez. Incydent ten stał się przysłowiowym kamykiem w bucie Holendra, kamykiem, którego pozbył się w Brazylii. Ta wersja wydarzeń została uznana za prawdziwą w padoku, chociaż sami kierowcy nigdy jej nie potwierdzili. Nigdy też nie dowiedziono, że kolizja, którą Perez spowodował w Monako, była celowa.

Tak więc sezon 2022 zakończył się triumfem i drobną kontrowersją wokół Maxa Verstappena oraz jego zespołu. Może to tłumaczyć, dlaczego holenderski kierowca nie jest tak popularny i lubiany jak jego rówieśnicy z przeszłości. Ale zapytam ponownie: kogo to obchodzi? Bo z pewnością nie Verstappena. Może Pereza, ponieważ zespół Red Bulla ma tę sprawę w głębokim poważaniu.

Z drugiej strony mogło chodzić o inny kamyk, który utkwił w czyimś bucie. W bucie Pereza lub Verstappena. Jego karierze w Formule 1 towarzyszyły kontrowersje, co było korzystne dla sportu motorowego, który przed przybyciem holenderskiego kowboja coraz silniej zalatywał nudą. Verstappen zmienił wyścigi, ponownie uczynił je ekscytującymi. Dzisiaj, po zdobyciu dwóch tytułów i walce o kolejny, wyścigi powoli przestają go cieszyć, sprawiać mu radość, która go napędzała i dawała motywację. Kiedy został ikoną – Dawidem, który przeistoczył się w Goliata – wyścigi Formuły 1 stały się jego pracą. Zaczął już przebąkiwać o swojej przyszłości bez Formuły 1 po wygaśnięciu kontraktu z Red Bullem w 2028 roku, co dowodzi, że nawet sportowy sukces ma datę ważności.

Bańka otaczająca Formułę 1 jest bliska osiągnięcia rekordowych rozmiarów. Łączna liczba wygranych, łączna liczba pierwszych miejsc startowych, łączna liczba najszybszych okrążeń, łączna liczba tytułów mistrza świata itd. Jeśli jest coś, czym Max Verstappen nie jest zainteresowany, to chyba ustanawianie nowych rekordów. On nie ma ambicji, żeby stać się legendą. Chce się po prostu cieszyć z wygranych wyścigów.

Kiedy zniknie radość z wyścigów, zniknie i on.Prolog

Przede wszystkim zwycięzca

Jak przystało na holenderskiego mistrza, Max Verstappen ożywił Formułę 1, napisał na nowo jej reguły, sprawił, że sport wyścigowy stał się bardziej ekscytujący, i umieścił Holandię na mapie sportów motorowych. Jego wpływ na tę dyscyplinę trudno przecenić, pamiętając, że Formuła 1 to sport międzynarodowy, przemawiający do wyobraźni i młodszych, i starszych, z natury nowoczesny, dynamiczny, ale też bezwzględnie konkurencyjny, a do tego przypominający polityczny kocioł. Tymczasem kiedy siedemnastoletni Max przystępował do rywalizacji w 2015 roku, można było odnieść wrażenie, że z miejsca poczuł się w Formule 1 jak w domu i szybko osiągnął imponujące wyniki, czyniąc to najpierw nieśmiało, a później z coraz większą pewnością siebie i przekonaniem. Do 2021 roku, który okazał się dla niego przełomowym sezonem, zaczął zdobywać pole position i odnosić pierwsze zwycięstwa, aby po dramatycznym, pełnym napięcia wyścigu zostać mistrzem świata.

Jego twarz stała się rozpoznawalna na całym świecie. We własnym kraju, gdzie jego pozycja gwiazdy sportu dorównuje JC, piłkarzowi Johanowi Cruyffowi, stał się niemal mesjaszem. W 2021 roku przewyższył osiągnięcia Cruyffa, zdobywając tytuł mistrza świata Formuły 1 – podczas gdy bohaterowi holenderskiej piłki nie udało się mu dorównać, gdyż reprezentacja Holandii przegrała finał mistrzostw świata z drużyną RFN w 1974 roku.

Od chwili gdy Jos Verstappen, ojciec Maxa, wprowadził go do świata sportowej rywalizacji w kartingu, ambicją Verstappena stało się zdobycie tytułu mistrza świata. W odróżnieniu od Cruyffa, który za główny cel uważał grę w piłkę na najwyższym poziomie, Verstappenowie, ojciec i syn, byli skłonni zadowolić się jedynie najwyższym zaszczytem, koroną Formuły 1. Nie wystarczało im wygrywanie poszczególnych wyścigów. Po zakończeniu długiego sezonu liczył się wyłącznie tytuł mistrza świata, z tym, że jeden tytuł nie wystarczył. Ich głód sukcesu zostanie w pełni zaspokojony tylko wtedy, gdy zdobędą go kilkakrotnie.

W Holandii Max osiągnął wyjątkową pozycję w międzynarodowych sportach motorowych. Do czasu jego pierwszego zwycięstwa w Barcelonie w 2016 roku holenderscy kierowcy wyścigowi odgrywali w tym sporcie wyłącznie drugoplanowe role. Pamiętne sukcesy udało się osiągnąć jedynie Gijsowi van Lennepowi i Janowi Lammersowi w Le Mans, gdzie zwyciężyli w prestiżowym dwudziestoczterogodzinnym wyścigu. W Formule 1 Holendrzy byli znani wyłącznie jako sprawcy kraks i najsłabsi zawodnicy.

Dzięki wysokiej pozycji Maxa Holandia odzyskała swoje grand prix. Menno de Jong, współwłaściciel toru wyścigowego w Zandvoort, który po trzydziestosześcioletniej nieobecności w 2021 roku powrócił do kalendarza Formuły 1, szczerze powiedział: „Bez Maxa nie byłoby Grand Prix Holandii. Bez niego organizowanie wyścigu nie miałoby sensu”.

Max Verstappen jest jednak na razie zaledwie dwudziestoczteroletnim mistrzem świata, który przez ponad dekadę może zajmować czołową pozycję. Powiedział, że zadowoliłyby go trzy tytuły mistrza świata, co postawiłoby go obok największych asów w historii tego sportu: Jacka Brabhama, Jackiego Stewarta, Nelsona Piqueta i Ayrtona Senny (każdy z nich zdobył po trzy tytuły), podczas gdy Alain Prost i Sebastian Vettel – o którym jakoś się ostatnio zapomina – wywalczyli cztery. Niewykluczone, że mógłby zakończyć karierę z siedmioma lub więcej tytułami, podążając śladami dwóch największych mistrzów wyścigowych: Michaela Schumachera i Lewisa Hamiltona. Wiele jest jednak niewiadomych, czynników, których nie da się przewidzieć: zmian przepisów, trudności technicznych, zwyczajnego pecha…

W Holandii mała świta Maxa szybko przekonała się do jego umiejętności. Za granicą jego wielkim fanem został David Coulthard. Do jego popularności przyczynili się również dziennikarze Peter Windsor i Will Buxton, szczególnie ten ostatni, kiedy zauważył, że młody, szesnastoletni Max dominuje w serii wyścigów American Racing. Sir Jackie Stewart najlepiej wie, jak trudno poradzić sobie z presją osiągania wyników na najwyższym poziomie: „W tym sporcie najważniejszą rzeczą jest panowanie nad psychiką. Max doskonale sobie z tym radzi, chociaż w pierwszych latach był nieco szalony”.

Verstappen stał się jednym z wielkich, niezależnie od tego, czy zdobędzie trzy, cztery czy osiem tytułów mistrza świata. Nie ma to jednak wpływu na sir Jackiego, który uważa, że „aby zwyciężyć w wyścigu, trzeba najpierw dojechać do końca”. Inaczej mówiąc, człowiek nie zostaje mistrzem świata na pierwszym zakręcie.

Pod pewnymi względami Verstappen uwolnił ten sport od nudnej przewidywalności, o ironio, zastępując ją nową. Stało się tak dlatego, że mimo wszystkich pamiętnych wyścigów młodego Holendra oraz jego słynnych manewrów wyprzedzania Max woli się ograniczyć do wyprzedzania drugorzędnych kierowców (np. w Austrii i Meksyku podczas sezonu 2021) i pewnie jechać do zwycięstwa. Potwierdza to jeden z jego dawnych współpracowników: „Jeśli dasz Maxowi dobry samochód, na starcie odjedzie wszystkim i zobaczą go dopiero po ukończeniu wyścigu”. Max potwierdza te słowa: „Lubię tak to rozgrywać”.

Bernie Ecclestone, wieloletni „car” Formuły 1, w połowie 2021 roku oznajmił z wyraźną przyjemnością, że czasy Lewisa Hamiltona dobiegły końca. Ecclestone pamiętał, że dominacja Michaela Schumachera w Formule 1 przyniosła więcej szkody niż pożytku. Sport rozkwita, gdy mamy do czynienia z szybką serią bohaterów. Chociaż skumulowane statystyki ładnie się prezentują, schlebianie superbohaterom nie powinno trwać za długo, bo stają się dyktatorami. Bohater, który spada z piedestału, ma znacznie wyższą wartość biznesową, ponieważ przyciąga uwagę, a więc przynosi dochody. Bernie zawsze myślał o pieniądzach. W ten sposób stał się jednym z najbogatszych obywateli Wielkiej Brytanii.

Postępy Verstappena od czasu, gdy jako bardzo młody człowiek wystartował w Formule 1 we włoskim zespole Toro Rosso, są rzeczywiście imponujące. Swój pierwszy rok (2015) zakończył na dwunastym miejscu klasyfikacji generalnej. W 2016 roku był już piąty (startował głównie w zespole Red Bulla), w 2017 – szósty (wówczas, gdy siedmiu kierowców wycofało się z rywalizacji), w 2018 – czwarty i trzeci w latach 2019 i 2020 (również dzięki niezawodnemu silnikowi Hondy, który nie uległ ani jednej awarii). W 2020 roku jego postępy brutalnie przerwała pandemia, która zatrzymała cały świat; ruszył na start ponownie w 2021 roku. Do końca 2021 roku Max wygrał dwadzieścia wyścigów grand prix Formuły 1, w tym dziesięć w sezonie zakończonym zdobyciem tytułu mistrza świata.

Formuła 1 uwielbia statystyki i listy. Eksperci analizują każdy aspekt tego sportu. Verstappen zdołał już zgromadzić niezłą kolekcję wyników jako:

- najmłodszy kierowca, który wystartował w wyścigu grand prix Formuły 1: Australia 2015; miał 17 lat i 166 dni,
- najmłodszy kierowca, który zdobył punkty w grand prix: Malezja 2015; 17 lat i 180 dni,
- najmłodszy kierowca prowadzący w wyścigu grand prix: Hiszpania 2016; 18 lat i 228 dni,
- najmłodszy kierowca na podium grand prix: Hiszpania 2016; 18 lat i 228 dni,
- najmłodszy kierowca, który zwyciężył w wyścigu grand prix: Hiszpania 2016; 18 lat i 228 dni,
- najmłodszy kierowca, który wykonał najszybsze okrążenie w grand prix: Brazylia 2016; 18 lat i 44 dni,
- najmłodszy zwycięzca wielkiego szlema (pole position, najszybsze okrążenie, zwycięstwo i prowadzenie na każdym okrążeniu wyścigu): Austria 2021; 23 lata i 277 dni.

Nieliczni obserwatorzy i fani tego sportu byli pewni jego talentu już w 2015 roku, kiedy debiutował jako zaledwie siedemnastolatek. Wspominali Josa, jego ojca, który też był szybki, choć impulsywny. Nagle pojawił się dzieciak – syn kierowcy, który przez dziesięć lat uparcie zgrzytał zębami, wkurzając się na realia wyścigów Formuły 1 i odnosząc jedynie sporadyczne sukcesy. Siedemnastolatek? Dajcie spokój!

Nie widzieli, że korzystając z pełnej anonimowości, junior i senior Verstappenowie związali się ze sobą bardzo mocno. Ojciec szybko poznał się na talencie syna i – co miało równie duże znaczenie – wiedział z doświadczenia, co należy zrobić, aby dostać się do świata Formuły 1.

W czasach młodości Max przypominał nieoszlifowany diament i Verstappen senior oraz jego najbliżsi przyjaciele szybko się zorientowali, że chłopak ma ogromne możliwości. Paul Lemmens, właściciel słynnego toru kartingowego w Genk, obserwował, jak Max doskonalił umiejętności, widział też, jak ojciec i syn – znał Josa, gdy ten był chłopcem – postępowali. Rozpoznał w Maxie materiał na mistrza. Jako siedmiolatek Max wystartował w pierwszym wyścigu gokartów i natychmiast został mistrzem w klasie mini. Lemmens zauważył również, jak dobrze ojciec i syn ze sobą współpracują. Na Maxa nigdy nie wywierano presji. Bywało, że on sam nie wiedział, kiedy przestać. Wołał do Josa: „Proszę, tato! Jeszcze jedno okrążenie!”. Był jednak systematycznie szkolony przez zawodowy i cierpliwy zespół trenerski, w którego skład wchodził między innymi Huub Rothengatter, dawny menedżer Josa. Jednym słowem, został starannie przygotowany do sławy.

Na początku 2014 roku Max pojechał do Stanów Zjednoczonych, żeby wziąć udział we Florida Winter Series, stosunkowo mało znanych zawodach. Pomysł wyszedł od zespołu Verstappena. Była to na razie mała grupka obejmująca oprócz Maxa i Josa Verstappenów Huuba Rothengattera i Raymonda Vermeulena. Korzystając z niewielkiego zainteresowania mediów, bezcennego w tym momencie, wspomniana czwórka wzięła udział w serii czterech wyścigów na Florydzie w ciepłym lutym, kiedy w Europie nie odbywają się żadne wyścigi torowe. Jos, równie ambitny jak wtedy, gdy sam był kierowcą wyścigowym, uciekał przed europejską zimą do Nowej Zelandii, gdzie wówczas było lato. Wyjazdy sporo kosztowały i przynosiły niewiele więcej poza samym doświadczeniem.

Podczas pobytu na Florydzie Max przez nieuwagę uderzył w samochód stojący w alei serwisowej. Zespół Verstappena nie należał do bogatych, więc dotkliwie ich to zabolało. Kto miał zapłacić za poważne zniszczenie pojazdu? Ojciec, który całymi latami szkolił syna, nie miał żadnych dochodów z wyścigów. Skarbonka nagle zrobiła się pusta.

Jos zarobił dużo pieniędzy w Formule 1. Jeździł w dobrych zespołach, a do tego był skutecznym menedżerem, który wiedział, jak sobie radzić w finansowym świecie sportu motorowego. Dbając o karierę syna, Verstappen senior nadwerężył jednak swoje oszczędności. Kariera kartingowa Maxa kosztowała fortunę, a jego ojciec za wszystko zapłacił. Dochodów było niewiele, wydatków zaś mnóstwo. Jos robił wszystko sam: jeździł na tor wyścigowy, płacił za benzynę, przerabiał gokarta, aby stał się bardziej konkurencyjny; nawiasem mówiąc, było to zajęcie, w którym okazał się bardzo dobry i mógłby się z pewnością z tego utrzymać. Decyzja zainwestowania w Maxa oznaczała, że pieniądze zawsze mogą się skończyć. Dostanie się na szczyt w wyścigach samochodowych kosztuje mnóstwo pieniędzy, często grube miliony. Ayrton Senna, na przykład, pochodził z naprawdę zamożnej brazylijskiej rodziny, więc mógł sobie pozwolić na podróżowanie po Europie i wyrabianie marki za pieniądze ojca.

W Holandii nie było jednak żadnego garnca złota, z którego mógłby czerpać obiecujący młody kierowca zmierzający po sławę. Poza tym trenowanie po cichu, w atmosferze pewnej anonimowości, nie przynosiło rozgłosu, który mógłby przyciągnąć pieniądze. Wypadek na Florydzie, kiedy Max uszkodził czyjś samochód, bo sprawdzał dane wyświetlane na kierownicy, kosztował zespół wiele tysięcy dolarów. Max był wprawdzie zamieszany w organizowanie prywatnych wyścigów, ale nie spłynęła na niego za to fala krytyki. Verstappen senior powiedział później w filmie dokumentalnym: „Max nie powinien być powstrzymywany z obawy przed spowodowaniem jakichś zniszczeń. Z takim nastawieniem nie można się ścigać”.

Przygoda w Ameryce przyniosła mnóstwo doświadczeń, między innymi politycznych. Jos zdawał sobie sprawę ze znaczenia polityki w Formule 1, gdzie karty rozdaje „klub piranii”, grupa najbardziej potężnych i wpływowych postaci w padoku. Jeżdżąc w zespole Benettona, Verstappen senior zawarł umowę z Flaviem Briatorem, „ojcem chrzestnym” Formuły 1. „To żadna tajemnica – wspomina dziennikarz David Tremayne – że kierowcy Benettona jeździli różnymi samochodami. Jeden był Josa, a drugi, szybszy, Michaela ”.

_Dalsza część dostępna w wersji pełnej_

Ang. _pole position_ – pierwsze pole startowe. (Wszystkie przypisy pochodzą od tłumacza).
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: