Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Medal będzie mój. Droga na szczyt polskich lekkoatletów - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
4 lipca 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
37,99

Medal będzie mój. Droga na szczyt polskich lekkoatletów - ebook

Kiedy w telewizji oglądasz zmagania olimpijczyków, widzisz sprężysty bieg, pracę mięśni, pełne skupienia twarze. Czasem łzy wzruszenia, grymas bólu albo niezadowolenia i... to wszystko. Nie zdajesz sobie sprawy, ile ich kosztował start w zawodach, jakiej wytrwałości i jakich poświęceń wymagało zdobycie każdego medalu.

Polscy olimpijczycy w niezwykle szczerych rozmowach z Jackiem Kurowskim odkrywają przed nami, jak wielką cenę trzeba zapłacić, by zawalczyć o wpisanie swojego nazwiska na karty historii. Anna [AK1] Kiełbasińska opowiada między innymi o ukrywanych przed fanami niemal agonalnych stanach po biegach, Paweł Wojciechowski o tym, jak niewiele brakowało, by skończył na wózku inwalidzkim, Joanna Fiodorow mówi o samotności i traumie po śmierci ojca, Michał Haratyk o tym, że przez pięć lat sportowej kariery nie zarobił ani złotówki, Piotr Lisek o lęku o przyszłość swojej rodziny, a Ewa Swoboda wyjaśnia, dlaczego może współpracować tylko z trenerami kobietami. Wszyscy mówią o tym, jak pandemia nagle zatrzymała ich kariery i... jak większość z nich dzięki niej odżyła.

„Medal będzie mój. Droga na szczyt polskich lekkoatletów” to pasjonujące opowieści o determinacji, bólu, łzach, ale też sile woli i charakteru.

Ta książka poruszyła mnie do głębi. W każdej historii dostrzegłam cień własnych przeżyć. Przeczytajcie, jeśli chcecie zrozumieć, jaka jest cena medalu.

Agnieszka Radwańska

Czytałem z zazdrością, że to nie ja napisałem tę książkę, ale tym bardziej gorąco polecam.

Przemysław Babiarz

Szybciej, wyżej, dalej! Po olimpijski medal. Tylko za jaką cenę? Znakomite wywiady. Do bólu szczere wyznania sportowców. Kurowski także na medal!

Michał Olszański

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8135-931-3
Rozmiar pliku: 3,8 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZEDMOWA

Sebastian Chmara

Mistrz świata i Europy w wieloboju, wiceprezes PZLA, ekspert TVP Sport

Rok olimpijski 2020 zaczął się zwyczajnie, spokojnie, nawet leniwie. Początki roku dla rycerzy królowej sportu są zwykle podobne – kilka dni odpoczynku, gwarantowanych przez święta czy zabawy noworoczne. Dają one chwilę wytchnienia po pierwszym okresie przygotowań, który z reguły rozpoczyna się z końcem października roku poprzedniego. Styczeń to powrót do maksymalnych prędkości i pełnych technik, zwłaszcza dla zamierzających podjąć walkę pod dachem. Lekkoatletyczne halowe mistrzostwa świata w Nankinie, zaplanowane na początek marca 2020 roku, miały być poważnym sprawdzianem przed zbliżającymi się igrzyskami olimpijskimi. Rzecz jasna, ci, którzy rzucają młotem, oszczepem czy dyskiem, na początku roku są spokojniejsi, ich czas na ­poważną weryfikację przyjdzie bowiem nieco później. Są tacy, którzy świadomie zrezygnowali ze startów w hali, aby nabrać nieco sił i podleczyć kontuzje, wszak igrzyska i dobry na nich występ to marzenie każdego sportowca bez wyjątku, a dróg prowadzących do celu jest, jak zwykle, wiele. Problemy i troski wciąż te same, strach przed urazem, utrzymanie kontraktu, dobrze zaplanowany cykl startów – to właściwie sportowy standard.

Sezon halowy ruszył, karuzela lekkoatletyczna zaczęła się kręcić, pierwsze sukcesy, rozczarowania, jednym słowem: nuda. Każdego roku bywało dokładnie tak samo. Tym razem po spokojnym początku pojawiła się pierwsza zaskakująca i niezrozumiała, wówczas chyba dla nikogo, informacja. Chiny z powodu epidemii COVID-19 odwołały halowe mistrzostwa świata, a IAAF przełożyła je na kolejny rok. Lekkoatletyczny świat zamarł, sport bez wyzwań, celów i barier do pokonania nie istnieje. Aby wejść na szczyt, sportowcy muszą mieć wiele specjalnych cech, i to oczywiście nic odkrywczego, choć uważam, że jedna z nich jest szczególnie ważna. Umiejętność wyciągania wniosków z porażek i szukania w nich motywacji, niezależnie od tego, czy ich przyczyna tkwiła w samym zawodniku, czy przyszła nagle z zewnątrz, sprawia, że każdego dnia jest się skuteczniejszym. Bez tej cechy żaden mistrz nie wdrapałby się na szczyt, sport bowiem to przede wszystkim seria porażek i upadków, która ostatecznie na ów szczyt prowadzi.

W połowie lutego 2020 roku już prawie nikt o Nankinie nie pamiętał, lekkoatletyka pędziła naprzód, sportowcy wyznaczyli sobie nowe cele i zmotywowani ponownie ruszyli do walki. Sezon halowy rozkręcił się na dobre. Halowy rekord Polski Justyny Święty-Ersetic i rekord świata w skoku o tyczce Armanda Duplantisa podczas IAAF World Tour w Toruniu były dowodem na to, że na dworze królowej sportu dzieje się dobrze. Nikt nawet przez chwilę nie pomyślał, że za moment uderzy w nas piorun, przed którym nie jest w stanie uciec nawet gość z szybkością Usaina Bolta. COVID-19, wówczas jedynie hasło coraz częściej pojawiające się w mediach, specjalnie nikogo nie przerażał, zwłaszcza że z Azji raz po raz docierały podobne komunikaty. W dalszym ciągu wszyscy podziwiali latającego w przestworzach Duplantisa, który skakał, jakby nie ważył nic. Pasjonując się Szwedem, martwiłem się nieco o ­Piotrka Liska, bo Mr. Fox czekał na drobny zabieg. Brakowało w hali Ewy Swobody, która tym razem zrezygnowała ze startów. Systematycznie analizowałem wyniki Ani Kiełbasińskiej, Pawła Wojciechowskiego i Michała Haratyka. Jak zwykle sinusoida, raz lepiej, raz gorzej – ot sport. Mimo że o tej porze roku starty w hali przysłaniają wszystko inne, nie sposób nie myśleć o rzutach długich, które pozornie uśpione czekają cierpliwie na swój czas. ­Joasia Fiodorow po niesamowitym sezonie 2019 szykowała się, choć nie bez przeszkód, do olimpijskiego sezonu.

Lekkoatletyczni medaliści, to oczywiste, różnią się od siebie, każdy jest inny, każdy ma swoje tajemnice i swoje pragnienia, ale wszyscy mają ten sam cel i jedno marzenie. Mają swoje sposoby na sukces i swoje ścieżki, którymi podążają. Wiedzą, jak je zabezpieczyć, aby skutecznie doprowadziły do celu, przecież nieraz im się udawało. Pomimo różnego wieku mają ogromne doświadczenie oraz świadomość, czego w treningu – i być może w życiu – unikać, aby nie stanąć gdzieś pośrodku drogi, bez pomysłu, co dalej. Zdawało się, że nikt i nic nie jest w stanie ich zaskoczyć. W pewnym momencie kariery większość sportowców ma za sobą już wszystko – sukcesy, porażki, kontuzje, chwile zwątpienia czy uderzenia wody sodowej. Zawsze są na takie sytuacje gotowi, wiedzą, jak z nich wybrnąć – taki sportowy instynkt przetrwania, bez którego nie ma mowy o sukcesie. A tu niespodzianka: pandemia, lockdown, zamknięte stadiony, hale, pływalnie i siłownie, nawet las zamknięty. Siedzimy w domu i co dalej, nie wiadomo. Z dwóch tygodni zrobiły się kolejne, igrzyska za pasem, a związki sportowe zaczęły cofać ludzi ze zgrupowań.

Takiego zamieszania nie było nigdy i nikt na coś takiego nie był przygotowany. Można było krzyczeć i protestować, ale niewidoczny wróg po cichu coraz bardziej rozwijał skrzydła. Sportowe federacje przekładały terminy imprez i szukały sposobu na ratowanie sytuacji, aż w pewnym momencie okazało się, że ratunku już nie ma. Przełożono igrzyska olimpijskie w Tokio. W sportowym świecie nastała cisza. Brak celu zabija motywację, a bez motywacji wszystko, co do tej pory miało sens, przestało mieć znaczenie. Każdy zadawał sobie wciąż to samo pytanie: co dalej? A dalej było już tylko gorzej, po igrzyskach odwołano lekkoatletyczne mistrzostwa Europy, a co najgorsze, sportowcy nie mieli gdzie trenować. Konkurencje techniczne bez techniki czy sprint bez tartanu to jak sportowiec bez kibiców – w pojedynkę nie istnieją. Takiej sytuacji sport nigdy wcześniej nie doświadczył. Owszem, w czasie wojny igrzyska się nie odbyły, a w 1984 roku do Los Angeles blok wschodni, między innymi z powodu rzekomego smogu, na zawody przyjaźni się nie wybrał. Ale to z pewnością nie to samo. Wówczas trenowano bez przeszkód, a jedynym ograniczeniem rywalizacji sportowej był niepełny skład uczestników. Teraz, w sytuacji bez precedensu, wobec braku procedur czy sprawdzonych metod, wszyscy zaczęli szukać rozwiązań. Swoje pomysły wdrażał rząd, próbowały coś robić związki sportowe, a i sami zawodnicy nie czekali bezczynnie, bo brak treningu jest w pewnym okresie kariery sportowej niestety nie do odrobienia.

Okazało się, że nasi zawodnicy oprócz sportowych zdolności posiedli także inne – od projektowych po budowlane. Taka przerwa to też jak przedłużone wakacje, wszystko można nadrobić. Wyleczyć stare kontuzje, a do treningu wprowadzić to, z czym nigdy wcześniej się nie zdążyło. I tak się stało. Jedno było pewne – każdy zwolnił, pomyślał, wziął głębszy oddech. Bez wątpienia był to czas na refleksję. Przyglądając się sportowym herosom, czytając z nimi wywiady i słuchając telewizyjnych wypowiedzi, możemy sądzić, że w ich życiu nie ma miejsca na słabości, zadumę czy zwątpienie. Zdawać się może, że każdy z nich to zaprogramowana maszyna wykonująca morderczą pracę, która nie zawsze kończy się sukcesem, ale bez niej nie ma mowy o niczym. Czy tak jest? Czy olimpijczycy, medaliści mistrzostw świata i Europy mogą mieć jakiekolwiek słabości? Powiem szczerze, że sam chciałbym to wiedzieć.

Osobiście znam całą szóstkę bohaterów tej książki. Jednych lepiej, innych gorzej, chociażby ze względu na wiek. Kiedy kończyłem swoją karierę sportową, Ewa Swoboda miała zaledwie kilka lat. Pawła Wojciechowskiego znam najlepiej, tak jak ja jest bydgoszczaninem, a że karierę sportową zaczynał w przedszkolu, to parę lat spędziliśmy na wspólnych treningach. Piotrek Lisek – prawie jak Paweł, od zawsze był. Może mam takie wrażenie dlatego, że skok o tyczce zawsze był mi bliski. Z Anią i Asią znamy się dobrze, ich sportową stronę znam doskonale, ale czy coś więcej? Szczerze mówiąc, raczej nie. Z Michałem wyszliśmy parę razy na papieroska. Sam właściwie nie palę, ale to dobry moment, żeby chwilę pogadać o technice kuli czy samochodach. Pisząc ten wstęp, zastanawiałem się, co mógłbym powiedzieć o każdym z nich. Cała szóstka to olimpijczycy, medaliści, bohaterowie sportowych aren. Tyle że to wiedzą wszyscy. O wynikach sportowych i poszczególnych startach można by pewnie zapisać wiele stron. O emocjach, które dzięki nim przeżyłem, również. Ale poza sportową stroną ich życia niewiele więcej wiem. Może poza sportem nic w ich życiu nie istnieje? Będąc młodym zawodnikiem, właśnie tak myślałem – że sport to wszystko i aby odnieść sukces, należy wszystko temu podporządkować. Pewnie sporo w tym prawdy, jednak każdy z nas jest synem, córką, później ojcem, mamą. Każdy ma bliskich czy przyjaciół. Każdy ulega pokusom i w końcu każdy ma rachunki do zapłacenia. Proza życia. Nawet najwięksi twardziele mają zatem swoje słabości czy tajemnice.

Podobno w sporcie, tak jak w życiu, trzeba mieć szczęście, i trudno się z tym nie zgodzić. Choć najwięcej ­szczęścia mają ci, którzy na co dzień nie okazują słabości, którzy potrafią podźwignąć się z porażki, którzy wciąż i wciąż pozostają optymistami i pomimo długich ulewnych deszczy każdego ranka czekają na słońce. Bo to może nie szczęście w życiu trzeba mieć, lecz upór, który sprawia, że w końcu się uda. I tak na koniec, jakbym miał coś powiedzieć o każdym z bohaterów. Są tak uparci, że każdy osioł w okolicy im tego uporu szczerze zazdrości.OD AUTORA

Lekkoatletyka to był dla mnie obcy świat. W telewizji chętnie obejrzę, na stadionie z przyjemnością podopinguję, historię i sukcesy docenię, ale ludzi nie znam – tak to przez lata wyglądało. Życiorysy wielu polskich gwiazd znałem jedynie pobieżnie. Wiedziałem, że Ania Kiełbasińska jest chora, a Joasi Fiodorow umarł tata. Kojarzyłem, że Paweł Wojciechowski miał problemy z nadwagą i plecami, a Ewę Swobodę hejtowali w internecie za tatuaże. Piotr Lisek był dla mnie wiecznie uśmiechniętym gościem z muskulaturą Sylvestra Stallone’a, a Michał Haratyk mrukiem-gejmerem. Dziś, po tych kilku spotkaniach, mogę o nich powiedzieć znacznie więcej. Poznałem ludzi zwyczajnych i niezwyczajnych zarazem. Z jednej strony herosów i bohaterów sportowych aren, z drugiej normalnych ludzi, którzy mają do zrobienia zakupy, do opłacenia raty, którzy boją się o własne zdrowie, miewają wzloty i upadki, kryzysy i chwile zwątpienia, a osiągane sukcesy okupują ogromnym wysiłkiem.

We wszystkich historiach pojawia się ból. Ten fizyczny, związany z wyczerpaniem organizmu, przesuwaniem granic, katorgami przeżywanymi na treningach, obciążeniami i liczbą powtórzeń poszczególnych ćwiczeń, przebiegniętych kilometrów, wykonanych skoków, podniesionych ciężarów. To ten ból odbiera ciału ochotę do czegokolwiek. Do jedzenia, picia, spotkań z przyjaciółmi i rodziną, celebrowania sukcesów czy nawet do pójścia do toalety. Ale boli coś jeszcze. Świadomość porażki, straconej szansy, oddalającego się celu. Wielomiesięczna rozłąka z bliskimi, wyrzeczenia, ograniczenia i treningowy reżim. Zmaganie się z tym, co muszą, a co mogą jeszcze zrobić. Nie zazdroszczę im tego.

Nie było łatwo się do nich zbliżyć. Po pierwsze, bo wciąż są w rozjazdach – raz Europa, raz Ameryka czy Afryka, a po drugie, bo przecież trudno jest zaufać ot tak komuś z zewnątrz, kompletnie obcej osobie. A jednak mi zaufali i na ile mogli, otworzyli się, by opowiedzieć swoją historię. Zdarzyły się w tych opowieściach momenty przykre, nawet bardzo. Pojawiły się łzy, chwile milczenia i wątpliwości, czy naprawdę warto rozdrapywać stare rany. Uważam, że warto. Rozmowa tylko wtedy ma sens, kiedy jest szczera, czasem nawet boleśnie.

Z perspektywy długości ich sportowej kariery nasze spotkania trwały ułamek sekundy. Moi bohaterowie zatrzymali się na moment, podzielili się tym, co czują, i powspominali dawne lub całkiem nieodległe sukcesy, by po chwili znów rzucić się w wir mityngów, rekordów czy rywalizacji. Ich mistrzowska karta nie jest jeszcze zapisana do końca. Oni wszyscy bez wyjątku chcą więcej. Dlatego siłą rzeczy ich historie nie są historiami skończonymi. Przy każdej można dopisać „ciąg dalszy nastąpi”.

Książka miała zostać wydana w maju lub czerwcu 2020 roku, czyli przed igrzyskami olimpijskimi w Tokio. Nasze plany pokrzyżowała pandemia covidu, projekt został zawieszony, a potem, na szczęście i ku mojej wielkiej radości, wznowiony. Z tego powodu niemal każdy rozdział składa się z dwóch części. Pierwszej, która stanowi zapis rozmowy przeprowadzonej przed ogłoszeniem przeniesienia igrzysk w Tokio na 2021 rok, oraz drugiej, nagranej podczas pandemii, po szalonym, pełnym zawirowań i niepewności sezonie.

I dlatego bardzo dziękuję Wydawnictwu Otwartemu za cierpliwość i przekonanie, że warto czekać. Alkowi Dzięciołowskiemu dziękuję za nieocenioną pomoc. A wam, Aniu, Joasiu, Ewo, Pawle, Michale i Piotrze, wielkie dzięki za zaufanie. Powodzenia!
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: