Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Memory Almost Full - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
16 sierpnia 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
38,00

Memory Almost Full - ebook

Julia Biel, autorka bestselleru To nie jest, do diabła, love story, tym razem w powieści z wątkiem fantastycznym i mnóstwem zagadek – nie tylko dla fanów Trylogii Snów.

Amelia od dzieciństwa kocha anagramy, przyjaciółkę Kiki i swoją rodzinę. Kiedy wraca ze szkolnej wymiany, okazuje się, że w domu czeka na nią zupełnie inne życie i rzeczywistość, z którą niełatwo się pogodzić. W dodatku w ręce dziewczyny trafia list, a z nim tajemnica, która solidnie zamiesza w jej życiu oraz w jej… snach. Już wkrótce Amelia nie będzie w stanie stwierdzić, gdzie przebiega granica między jawą a snem i do którego świata należy. Zwłaszcza że i w jednym, i w drugim wymiarze spotyka chłopaka o szmaragdowych oczach…

Miłość, przygoda i tajemnica spiętrzone do granic przyzwoitości.

Czas na niezapomnianą przygodę! Wspólnie z bohaterami będziecie rozwiązywać zagadki, odkrywać rodzinne tajemnice i poszukiwać odpowiedzi na stale pojawiające się pytania. Gwarantuję, że ta powieść trafi na listę Waszych ulubionych książek. Sięgnijcie po "Memory Almost Full" i tak jak ja zakochajcie się w twórczości Julii Biel!

Karolina Łukawska, @ksiazkidobrejakczekolada

MAF to genialny pomysł, zaskakujące zagadki, powalające gry językowe, mój ulubiony humor i plot-twist, przez który zaniemówicie… albo zaczniecie krzyczeć z emocji. Obie reakcje są jak najbardziej możliwe!

Natalia Gawrońska, @nattrook

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8265-625-1
Rozmiar pliku: 2,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Play­li­sta

Hyp­no­ti­zed

PUR­PLE DI­SCO MA­CHINE, SO­PHIE AND THE GIANTS

Dream

IMA­GINE DRA­GONS

Dream on

AE­RO­SMITH

A Mil­lion Dre­ams

P!NK

Wa­iting for Love

AVI­CII

Sweet Emo­tions

JE­SPER JEN­SET X GRO­MEE

Tram­po­line

SHAED

Hold Me While You Wait

LE­WIS CA­PALDI

Wake Me Up

AVI­CII

Be­au­ti­ful Mad­ness

MI­CHAEL PA­TRICK KELLY

Young­blood

5 SE­CONDS OF THE SUM­MER

Lit­tle Do You Know

ALEX & SIERRA

Stay

RI­HANNA

.

CZAS NIE JEST MOIM SPRZY­MIE­RZEŃ­CEM.

NI­GDY NIE BYŁ.

DRZEWO I DRWA,

RÓŻE I KOLCE,

CE­GŁA I MUR,

PUSTKA I PRÓŻ­NIA.

TA­JEM­NICA I ŻAL,

BLI­ZNY I RANY,

PRZE­SZŁOŚĆ I TE­RAŹ­NIEJ­SZOŚĆ,

SPLE­CIONE W UŚCI­SKU

NI­CZYM PARA KO­CHAN­KÓW.

I PEW­NOŚĆ, ŻE ZDA­RZY SIĘ DZIEŃ,

CO RANY ZA­BLIŹNI, I ŻE ULGA NA­STA­NIE

PO OBY­DWU STRO­NACH.

JE­STEM.

TRWAM.

CZE­KAM.

ROZ­DZIAŁ

– 1 –

Ame­lia

OD PA­TRZE­NIA NA LIST BO­LAŁA MNIE GŁOWA.

Le­ża­łam na ka­na­pie i usi­ło­wa­łam przy­cią­gnąć my­ślami moją naj­lep­szą przy­ja­ciółkę Kiki. Znów gdzieś po­sia­łam te­le­fon i to wła­śnie w chwili, kiedy po­sta­no­wi­łam jej się zwie­rzyć. Tylko ona była w sta­nie zro­zu­mieć za­mie­sza­nie w mo­jej du­szy.

To prawda, że nie wi­dzia­łam Mags od roku. I to prawda, że prze­ga­pi­łam ostat­nie mie­siące, a te­raz ją stra­ci­łam.

Ode­szła na za­wsze.

Wy­jeż­dża­jąc za gra­nicę na szkolną wy­mianę, nie mia­łam po­ję­cia, że de­men­cja tak szybko ją po­kona, że z cza­sem od­bie­rze jej wszystko, by wresz­cie uwol­nić od tru­dów nie­pa­mięci.

Kiedy wró­ci­łam do Pusz­czy­kowa pod Po­zna­niem i za­sta­łam pu­sty po­kój, długo nie mo­głam się po­zbie­rać. Jak­bym wró­ciła tylko po­ło­wicz­nie.

Niby znów tu by­łam, ale jakby nie­ko­niecz­nie. Nie do końca. Wspo­mnie­nia bla­kły w za­stra­sza­ją­cym tem­pie, a ja pil­nie usi­ło­wa­łam je za­trzy­mać, żeby nie stra­cić ich na za­wsze.

Cza­sem re­ak­cje na­szych bli­skich na roz­wój rze­czy­wi­sto­ści są dla nas tak nie­zro­zu­miałe, że na­szą je­dyną re­ak­cją jest za­mknąć się w so­bie i nie re­ago­wać wcale.

A ja po­cząt­kowo zu­peł­nie nie po­tra­fi­łam po­ra­dzić so­bie z tym, co mnie cze­kało.

Sie­dzia­łam te­raz z li­stem – dzi­wacz­nym, wzru­sza­ją­cym i mocno chwy­ta­ją­cym za gar­dło – i nie wie­dzia­łam, czy mam się wście­kać, czy pła­kać.

Trudno mi było za­ak­cep­to­wać, że mama nie chciała mnie za­smu­cać, więc utrzy­mała w ta­jem­nicy śmierć Mags. To było dla mnie nie­po­jęte, nie­zro­zu­miałe, nie­ak­cep­to­walne. Prze­cież wró­ci­ła­bym na po­grzeb w każ­dej chwili, rzu­ci­ła­bym to pie­przone sty­pen­dium, cier­pia­ła­bym z całą ro­dziną, a tak cier­pia­łam te­raz sama.

Trzy mie­siące póź­niej.

I szok do­dat­kowo wpły­wał na to, że było mi smutno, źle i przy­kro.

Babci już nie było.

Wszy­scy – z lep­szym czy gor­szym efek­tem – już zdą­żyli się z tym po­go­dzić.

Wszy­scy oprócz mnie.

Wes­tchnę­łam z bó­lem, opusz­kami pal­ców po­wio­dłam po li­te­rach za­pi­sa­nych dło­nią babci i po raz trzeci z rzędu za­głę­bi­łam się w lek­turę li­stu.

Li­stu, który miał zmie­nić wszystko.

Ko­chana Ame­lio!

Pi­szę ten list, bę­dąc jesz­cze w miarę przy zdro­wych zmy­słach . (Tu się uśmie­cham!). Co­raz trud­niej mi ze­brać my­śli, co­raz trud­niej zmu­sić je do po­słu­szeń­stwa.

Skoro czy­tasz te słowa, to zna­czy, że mnie już nie ma i nie mu­szę się wsty­dzić, że znów za­po­mnia­łam o czymś nie­sły­cha­nie waż­nym, do­pro­wa­dza­jąc Twoją matkę do szew­skiej pa­sji.

Czas nie jest moim sprzy­mie­rzeń­cem. Wi­dzę to te­raz, bo choć wiem, że mu­szę Cię o coś po­pro­sić, wciąż mi się to wy­myka.

Chcę Ci coś dać, ale nie mogę tego zna­leźć.

Chcę Cię bła­gać o po­moc, ale za­po­mi­nam, w ja­kiej spra­wie.

Wiem tylko, że to dla mnie bar­dzo, bar­dzo ważne. Co­raz trud­niej mi jed­nak so­bie przy­po­mnieć dla­czego...

Nie do wiary, jak bar­dzo czło­wiek jest kru­chy, a jego ży­cie ulotne.

Za­pi­sa­łam dwie my­śli, za­nim zdą­żyły mi umknąć. Mam na­dzieję, że zro­zu­miesz z nich wię­cej, niż ro­zu­miem ja (gdyby to nie było dla mnie ta­kie ważne, by­łoby na­wet za­bawne).

OBA­CZYĆ TEN WZÓR TA­PET I AMEN?

To wła­śnie cią­gle ko­ła­cze mi się po gło­wie.

I jesz­cze jedno nie daje mi spo­koju:

PIĘĆ ŁAP NA MA­PIE O NA­ZWIE R

Ach, i ostat­nia sprawa. Mia­łam na­pi­sać, że­byś się nie mar­twiła, że ma­tura to trauma (za­py­taj Kiki! To ważne! I po­wiedz jej ode mnie: „Tylko się nie trwóż, Kiki”).

Znajdź go, to chyba ważne, i noś.

Tak, chyba się go nosi.

Znaj­dziesz, zro­zu­miesz, za­dzia­łasz.

Ko­cham Cię, moja wspa­niała, dzielna Wnuczko. Bądź silna i pa­mię­taj, że Mic­kie­wicz wiel­kim po­etą był!

(Choć co­raz mniej pa­mię­tam dla­czego...).

I za­cho­waj treść tego li­stu w se­kre­cie!

(Z wy­łą­cze­niem Kiki).

(Ona ma na imię Kiki, prawda?).

Bab­cia Mags

Ból głowy się na­si­lał.

Za­uwa­ży­łam le­żące na sto­liku ta­bletki na ból głowy i wi­ta­minę C, choć w obec­nym sta­nie po­trze­bo­wa­łam ra­czej C4. Ta­bletki naj­pew­niej zo­sta­wiła mi mama, która za­miast cie­szyć się z mo­jego po­wrotu, trak­to­wała mnie jak in­truza.

Uni­kała roz­mowy ze mną, szybko tra­ciła cier­pli­wość i ro­biła się nie­przy­jemna.

Mia­łam nie­od­parte wra­że­nie, że w za­stra­sza­ją­cym tem­pie za­czy­nało przy­by­wać rze­czy­wi­sto­ści, a im wię­cej jej było, tym mniej by­łam na nią go­towa.

Znów wró­ci­łam do li­stu.

Bab­cia Mag­da­lena, która lu­biła, kiedy zwra­ca­ły­śmy się do niej imie­niem Mags, nie pa­mię­tała na­wet, po co chciała do mnie na­pi­sać. Czu­łam wzru­sze­nie, że pi­sała jesz­cze wtedy, gdy pa­mię­tała o moim ist­nie­niu, że wie­działa, jak mam na imię, i czuła, że mnie ko­cha. Na­wet je­śli nic z tego, co na­pi­sała, nie miało sensu. Nic!

Nie wie­dzia­łam, dla­czego mam py­tać Kiki o ma­tu­ralne traumy i jaki wzór ta­pet mam „oba­czyć”. Nie mia­łam bla­dego po­ję­cia, ja­kich łap na ja­kiej ma­pie mam szu­kać i dla­czego ten cu­dow­nie od­je­chany list mam za­trzy­mać dla sie­bie.

Nie poj­mo­wa­łam, czym so­bie za­słu­ży­łam na miano dziel­nej wnuczki, zwłasz­cza że to­wa­rzy­szyły mi wy­rzuty su­mie­nia, że bę­dąc da­leko, nie wal­czy­łam o to, żeby ją usły­szeć czy zo­ba­czyć przez Fa­ce­Time. Pod­da­wa­łam się jej de­men­cji, jakby po­ko­ny­wała nie tylko ją, ale i mnie. A te­raz już ni­gdy nie mia­łam po­znać od­po­wie­dzi na żadne z py­tań, ja­kie chcia­łam za­dać babci.

Ale cie­szy­łam się, że mogę za­cho­wać w pa­mięci Mags cha­otyczną i ener­giczną, lecz pełną ży­cia. Mags ko­cha­jącą książki i krzy­żówki, ta­jem­nice i za­gadki, i za­wsze bu­ja­jącą w ob­ło­kach.

Mags praw­dziwą.

Moja przy­ja­ciółka Sa­skia, którą wszy­scy piesz­czo­tli­wie na­zy­wa­li­śmy Kiki, sie­działa, mię­to­sząc w pal­cach cał­ko­wi­cie za­smar­kaną chu­s­teczkę.

– Naj­pierw się po­ry­cza­łam ze szczę­ścia, że wró­ci­łaś i mnie tu we­zwa­łaś, po­tem z roz­pa­czy, że Mags już nie ma, a te­raz ry­czę, że pa­mię­tała o mnie, mimo że nie pa­mię­tała na­wet, w ja­kim celu chciała do cie­bie na­pi­sać. To ta­kie ko­chane... I ta­kie straszne! – Kiki za­szlo­chała i znów za­trą­biła w chu­s­teczkę, która już dawno przy­po­mi­nała fi­rankę i nie speł­niała swo­jej funk­cji.

– Dla­czego ja nie mogę pła­kać? – wy­szep­ta­łam z gar­dłem ści­śnię­tym od emo­cji.

To wła­śnie py­ta­nie za­da­wa­łam so­bie bez prze­rwy od po­wrotu z wy­miany. Emo­cje wzbie­rały we mnie, ale nie znaj­do­wały uj­ścia.

– To pro­ste, naj­zwy­czaj­niej je­steś w szoku. – Kiki mach­nęła chu­s­teczką w kie­runku drzwi. – Nie wiesz, na kogo je­steś naj­bar­dziej wście­kła. Ja na twoim miej­scu też bym nie wie­działa. Twoja mama mil­czała jak za­klęta, brat cię olał, a durny los znów nam coś ode­brał, choć znów nie by­ły­śmy na to go­towe. – Kiki wie­działa, o czym mówi, bo nie miała już dziad­ków ani ze strony mamy, ani taty.

Po­ki­wa­łam głową.

– Sama bym le­piej tego nie pod­su­mo­wała – przy­zna­łam. – Cie­szy­łam się, że wra­cam na wa­ka­cje, a te­raz mam wiel­kiego doła, który sięga ni­żej niż de­pre­sja na Żu­ła­wach El­blą­skich.

Uża­la­nie się nad sobą nie przy­no­siło uko­je­nia. Nie po­tra­fi­łam so­bie po­ra­dzić z nową sy­tu­acją.

– Je­śli cię to po­cie­szy, to ja też je­stem wście­kła na twoją mamę – wy­znała. – Nam też nie dała znać, ale pew­nie dla­tego, że wie­działa, że za­raz bym ci wszystko wy­ga­dała. Co za dno. – Kiki szlo­chała za nas obie. – Dno i trzy me­try mułu. I my na tym dnie, ko­chana, bę­dziemy smu­cić się ra­zem, a po­tem wyj­dziemy i wy­sprzą­tamy cały po­kój Mags, słowo!

Ga­da­nina Kiki miała je­den plus – wy­wo­ły­wała uśmiech. Na­wet je­śli to było w pu­stym po­koju po uko­cha­nej oso­bie.

In­te­re­su­jące, że lu­dzie tłu­mią smu­tek po odej­ściu ko­goś bli­skiego przez za­my­ka­nie okru­chów jego ży­cia w pu­deł­kach i kar­to­nach. Jakby to słu­żyło wie­lo­ra­kim funk­cjom – da­wało za­ję­cie, po­zwa­lało za­jąć my­śli i głowę, przy­no­siło po­czu­cie sensu, kiedy sensu za­czy­nało bo­le­śnie bra­ko­wać.

Cie­kawe tylko, że to za­ję­cie trzy mie­siące cze­kało na mnie. Na mój po­wrót. Na moje my­śli i moją głowę.

Nie by­łam pewna, czy mama po­pro­siła, że­by­śmy jej po­mo­gły w po­rząd­ko­wa­niu dla­tego, że sama cier­piała i wo­lała nie prze­glą­dać rze­czy babci Mags, czy to był jej nie­cny plan, żeby czymś za­jąć mnie. Może wszyst­kiego po tro­chu. Pró­bo­wała mnie prze­ko­nać, że bab­cia w ciągu ostat­nich ty­go­dni nie była sobą, ni­kogo nie po­zna­wała i że wresz­cie od­na­la­zła spo­kój.

Do­my­śla­łam się, że spo­kój zna­la­zła naj­wy­żej mama i że ja nie za­znam go jesz­cze długo.

„Bab­cia miała wspa­niałe ży­cie. Po pro­stu przy­szedł jej czas. Nie chcia­łaby, że­byś się za­mar­twiała” – po­wie­działa ty­dzień temu, kiedy przy­le­cia­łam zza oce­anu i gdy spu­ściła na mnie bombę.

Wciąż by­łam tro­chę zła, ale sama nie za­cho­wa­łam się le­piej, bo Sa­skii po­wie­dzia­łam o śmierci Mags do­piero te­raz, kiedy po sied­miu dniach od po­wrotu wresz­cie od­wa­ży­łam się z nią zo­ba­czyć.

Snu­łam się po miesz­ka­niu, nie mo­gąc się zmu­sić choćby do uło­że­nia sto­siku ze znacz­ków pocz­to­wych, o po­rząd­nym wy­sprzą­ta­niu po­koju uko­cha­nej babci nie wspo­mi­na­jąc.

– Okej. – Przy­ja­ciółka siąk­nęła no­sem ostatni raz. – Nie ro­zu­miem, dla­czego my na­dal je­ste­śmy w ta­kim nie­oga­rze. Mags była szczę­śliwa, uśmiech­nięta i ko­chała ży­cie. Na pewno te­raz świet­nie się bawi po dru­giej stro­nie tę­czy i ma ubaw, spo­glą­da­jąc na nas z góry, jak sie­dzimy tu po­ważne jak na kółku ró­żań­co­wym, do któ­rego zresztą nie na­le­żała. Uwa­żam, że po­win­ny­śmy wy­pić jej zdro­wie. Co piją sta­ruszki? Sok po­mi­do­rowy?

Po­pa­trzy­łam na nią z po­li­to­wa­niem.

– Ob­sta­wiam, że to bę­dzie ra­czej Be­che­ro­vka albo Jäge­me­ister. – Wresz­cie się uśmiech­nę­łam.

– I to jest myśl! – Ro­ze­śmiała się per­li­ście.

Ze wsty­dem mu­sia­łam przy­znać, że strasz­nie bra­ko­wało mi przy­ja­ciółki.

Gdy prze­nio­sły­śmy się do po­koju babci, w któ­rym pa­no­wał nie­ziem­ski ba­ła­gan, rze­czy­wi­ście zna­la­zły­śmy ciem­no­zie­loną bu­telkę Be­che­ro­vki. Przy­cią­gnę­ły­śmy na­wet my­ślami Au­gu­sta, mo­jego star­szego brata, który na­gle po­ja­wił się nie­pro­szony i na­tych­miast po­jął po­wagę sy­tu­acji. Wcale się z nami nie draż­nił i bez wy­głu­pów na­lał al­ko­holu do nie­wiel­kich szkla­ne­czek, które nie wia­domo skąd wy­cza­ro­wał.

Choć Kiki i Au­gust jesz­cze rok temu nie­szcze­gól­nie za sobą prze­pa­dali, te­raz wszy­scy troje kul­tu­ral­nie usie­dli­śmy po­środku pod­łogi, która przy­po­mi­nała pole mi­nowe. Są­cząc zio­łową na­lewkę i za­gry­za­jąc ta­bliczką cze­ko­lady, za­czę­li­śmy z Au­gu­stem wspo­mi­nać Mags, jaką pa­mię­ta­li­śmy z dzie­ciń­stwa – za­wsze go­tową do za­bawy. I to, o dziwo, przy­no­siło mi uko­je­nie.

Bab­cia cze­sała nas do szkoły, sa­dziła z nami po­mi­dorki i pa­pryczki, roz­ko­chała w da­le­kich po­dró­żach i na­uczyła cie­szyć się ży­ciem. No i za­wsze była go­towa za­grać w ka­lam­bury.

– Mama ma tro­chę ra­cji – za­czął mój brat ostroż­nie i jakby z za­kło­po­ta­niem prze­su­nął dło­nią po blond wło­sach. – Ostat­nio Mags była na­prawdę... trudna. Py­tała mnie co chwila o łapy na ma­pie, wzór ta­pet i chyba zde­wo­ciała, bo cią­gle po­wta­rzała amen i amen. – Rzu­cił mi prze­pra­sza­jące błę­kit­no­okie spoj­rze­nie. – Do­brze, że ty i ja pa­mię­tamy ją taką, jaka była kie­dyś.

– Au­gust to mistrz wraż­li­wo­ści i taktu... – Sa­skia się skrzy­wiła.

– Do­brze, że ty, ja i Kiki pa­mię­tamy ją taką, jaka była kie­dyś – po­pra­wił się, na co Kiki prze­wró­ciła oczami.

– Nie cho­dzi mi o to, że mnie po­mi­ną­łeś, idioto, tylko o to, jak na jed­nym wde­chu wspo­mnia­łeś o niej z tę­sk­notą i wy­zwa­łeś ją od de­wo­tek. – Po­krę­ciła głową.

– Mags sprzed kil­ku­na­stu lat by cię wy­śmiała. Ro­ze­śmia­łaby ci się w twarz – rzu­cił i wzru­szył ra­mio­nami. – Pew­nie starsi lu­dzie tak mają. Do­sze­dłem do wnio­sku, że po pro­stu od dłuż­szego czasu przy­go­to­wy­wała się do przej­ścia na tam­ten świat. Swoją drogą to cie­kawe, że na­wet czło­wiek z de­men­cją nie za­po­mina tek­stu mo­dlitw, nie? Poza tym pa­ko­wała te swoje świeczki z logo „Mags Es” w pu­dełka i śred­nio co dwa dni mi tłu­ma­czyła, że świet­nie się spraw­dzą jako zni­cze.

Mags od Mag­da­lena i Es od Es­sa­kow­ska.

Wes­tchnę­łam.

O tak, Au­gust był mi­strzem wraż­li­wo­ści i taktu.

A ja na­dal nie po­tra­fi­łam za­pła­kać.ROZ­DZIAŁ

– 2 –

Jo­na­tan

MAMA MIAŁA MI­GRENĘ.

Po­dobno.

Jo­achim wy­je­chał, oj­ciec urzę­do­wał na Czar­to­rii, a matka zwy­czaj­nie mnie uni­kała. Kiedy był Jo­achim, mo­gła przy­naj­mniej uni­kać pa­trze­nia na mnie, ale kiedy wy­jeż­dżał w in­te­re­sach, po pro­stu uni­kała mnie.

Pew­nie nie za­wsze ro­biła to świa­do­mie, ale ten fakt wcale nie po­pra­wiał mi sa­mo­po­czu­cia. Przy niej za­wsze czu­łem się jak śro­dek do prze­ty­ka­nia rur – ko­nieczny, ale zbyt draż­niący, żeby trzy­mać go na wi­doku.

Dla niej już za­wsze mia­łem być tym, który nie po­zwa­lał jej za­po­mnieć, co uczy­niła in­nym i co zro­biono jej.

Przy­po­mi­na­łem jej męża, a wraz z nim jego przod­ków – dziadka, pra­dziadka i ich wąt­pliwe re­pu­ta­cje. Tym sa­mym dla niej by­łem trę­do­waty. Jo­achim za to po­dobny był do niej, więc lu­biła prze­by­wać w jego to­wa­rzy­stwie. Tyle że ja­koś nie po­tra­fiła za­ak­cep­to­wać tego, że on nie­ko­niecz­nie lu­bił jej to­wa­rzy­stwo.

Po­wie­dział­bym na­wet, że bał się jej jak ognia.

Nie zno­siła tego, że ją igno­ro­wał, ale i tak do niego lgnęła.

No cóż. To w za­sa­dzie za­bawne, że była ska­zana tylko na mnie.

I sama była so­bie winna.

Się­gną­łem po klu­czyki do auta i wsłu­cha­łem się w ci­szę nie­mal pu­stego domu.

Ma­rzy­łem, żeby jej udo­wod­nić, że się myli.

I wie­dzia­łem, że zro­bię wszystko, żeby tego do­wieść.

Nie mia­łem jesz­cze tylko po­ję­cia jak.

------------------------------------------------------------------------

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: