Metastazy rozkoszy. Sześć esejów o kobietach i przyczynowości - ebook
Metastazy rozkoszy. Sześć esejów o kobietach i przyczynowości - ebook
Fascynująca jazda bez trzymanki od filozofii Habermasa i Hegla po kino Davida Lyncha i mizoginię Ottona Weiningera… i oczywiście z powrotem.
Wszystko, co chcieliście wiedzieć o kobietach (i o mężczyznach też), ale baliście się zapytać mamy i taty. Najsłynniejszy filozoficzny DJ włącza swój intelektualny mikser, by wprawić czytelnika w chwilowe osłupienie, ale zaraz potem pozwala mu w pełni zrozumieć swoje zawiłe koncepcje.
Jeśli ci jeszcze mało, przeczytaj zawarty w książce obszerny wywiad Žižka z samym sobą, w którym żołnierskimi słowami wyjaśnia on sam sobie po kolei co trudniejsze „kawałki” z Hegla i Lacana („znaczące fallusa” też).
Dla Slavoja dyskusja o Lacanie i Heglu to jak oddychanie.
Judith Butler
Žižek to najbardziej godny podziwu i błyskotliwy przedstawiciel psychoanalizy, a tak naprawdę teorii kultury w ogóle.
Terry Eagleton
Gigant z Ljubliany dostarcza największego intelektualnego haju od czasów Anty-Edypa.
„Village Voice”
Slavoj Žižek (1949) - słoweński filozof, socjolog i krytyk kultury. Jedna z najważniejszych postaci współczesnej sceny teoretycznej i jeden z najbardziej znanych intelektualistów na świecie. Nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej ukazały się m.in. jego książki W obronie przegranych spraw (2008), Kruchy absolut (2009) i Od tragedii do farsy (2011).
Kategoria: | Filozofia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-63855-54-3 |
Rozmiar pliku: | 4,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Seria wprowadza w polski obieg idei najważniejsze prace z zakresu filozofii i socjologii politycznej, teorii kultury i sztuki. W serii publikowane są przekłady, a także prace polskich autorów oraz wznowienia. Jej głównym celem jest systematyczna budowa intelektualnej bazy dla ruchów lewicowych oraz aktywne włączanie w polskie debaty publiczne nowych dyskursów krytycznych. Chodzi o radykalną zmianę języka publicznego, a co za tym idzie – sposobów myślenia o najistotniejszych kwestiach współczesności.Od Sarajewa do Hitchcocka… i z powrotem
Gdzie można dostrzec rozkosz jako czynnik polityczny w najczystszej formie? Słynne zdjęcie z czasów nazistowskich pogromów antysemickich przedstawia przerażonego żydowskiego chłopca, zapędzonego w róg i otoczonego przez grupę Niemców. To wyjątkowo interesująca grupa, ponieważ wyraz twarzy jej członków oddaje całą skalę potencjalnych reakcji ludzkich. Jeden z nich „rozkoszuje się sytuacją” w bezpośredni, idiotyczny sposób; drugi jest wyraźnie przestraszony (być może ma przeczucie, że mógłby być następny?); trzeci skrywa pod maską obojętności dopiero co rozbudzoną ciekawość, itd., aż do jedynego w swoim rodzaju wyrazu twarzy pewnego młodego mężczyzny, który jest całą sprawą ewidentnie zażenowany, a nawet zniesmaczony, przy czym nie potrafi oddać się tej sytuacji całkowicie, choć jest nią zafascynowany i sprawia mu to intensywną rozkosz, znacznie wykraczającą poza głupotę bezpośredniej przyjemności. T o o n j e s t n a j g r o ź n i e j s z y: jego rozedrgane niezdecydowanie ściśle pokrywa się z niepowtarzalnym wyrazem twarzy Człowieka-Szczura, dostrzeżonym przez Freuda w chwili, gdy Człowiek-Szczur relacjonował historię szczurzej tortury: „We wszystkich ważniejszych momentach opowieści zauważa się u pacjenta szczególnie skomplikowany wyraz twarzy, który potrafię rozszyfrować tylko jako grozę wywołaną własną, nieznaną jednak rozkoszą”¹.
Ta rozkosz jest pierwotnym elementem generatywnym, a jej metastazy (przemieszczenia) rozkładają się na dwa ściśle sprzęgnięte ze sobą ciągi: ten polityczny i ten seksualny; tłumaczą one również podział niniejszej książki na dwie części. Jak jednak mamy rozumieć to sprzęgnięcie? Jesienią 1992 roku, tuż po wygłoszeniu przeze mnie wykładu o Hitchcocku na pewnej amerykańskiej uczelni, ktoś z publiczności zapytał z oburzeniem: „Jak może pan mówić o tak błahym temacie, kiedy pana były kraj ginie w ogniu wojny?”. Odpowiedziałem: „Jak w Stanach Zjednoczonych m o ż n a m ó w i ć o H i t c h c o c k u?”. Nie ma w tym nic traumatycznego, jeśli zachowuję się, jak przystoi ofierze, i daję świadectwo strasznym wydarzeniom w mojej byłej ojczyźnie – takie zachowanie może tylko wzbudzić litość i fałszywe poczucie winy, będące rewersem narcystycznego zadowolenia, czyli negatywem świadomości moich słuchaczy, że oni mają się dobrze, gdy tymczasem moje sprawy mają się źle. Ale naruszam milczący zakaz w momencie, kiedy zaczynam zachowywać się tak jak oni i mówić o Hitchcocku, a nie o grozie wojny w byłej Jugosławii…
Moje doświadczenie wiele mówi o tym, co dla zachodniego spojrzenia jest rzeczywiście nieznośne w bałkańskim konflikcie. Wystarczy odwołać się do typowych doniesień z oblężonego Sarajewa. Reporterzy rywalizują ze sobą o to, który z nich wynajdzie bardziej odrażającą scenę: rozerwane na strzępy dziecięce ciała, zgwałcone kobiety, zagłodzeni więźniowie. Wszystko to jest doskonałą pożywką dla zachodnich oczu. Jednak media są znacznie bardziej oszczędne w słowach dotyczących innego faktu: mieszkańcy Sarajewa rozpaczliwie próbują zachować pozory normalnego życia. Uosobieniem tragedii Sarajewa jest pewien starszy człowiek, urzędnik, który każdego dnia, tak jak przed wojną, idzie pieszo do biura, choć na którymś skrzyżowaniu musi przyspieszyć kroku, ponieważ na pobliskim wzgórzu czai się serbski snajper; jest nim działająca „normalnie” dyskoteka, mimo że w tle słychać wybuchy bomb, i młoda kobieta przedzierająca się przez ruiny do sądu, aby dostać rozwód, bo w ten sposób będzie mogła zacząć nowe życie z kochankiem; wreszcie numer bośniackiego miesięcznika poświęconego kinu, który ukazał się wiosną 1993 roku i zamieścił eseje o Scorsesem i Almodóvarze…
To nie różnica jest nieznośna. Nieznośny jest natomiast fakt, że w pewnym sensie ŻADNEJ RÓŻNICY NIE MA nie ma w Sarajewie egzotycznych, spragnionych krwi „Bałkańczyków”, są tam po prostu normalni obywatele, tacy sami jak my. Z chwilą, gdy w pełni fakt ten dostrzegamy, granica oddzielająca „nas” od „nich” odsłania się w całej swej arbitralności i jesteśmy zmuszeni wyrzec się bezpiecznego dystansu zewnętrznych obserwatorów. Jak we wstędze Möbiusa część i całość zbiegają się ze sobą, więc nie da się już wyznaczyć wyraźnej i niedwuznacznej linii podziału między nami, żyjącymi w „prawdziwym” pokoju, a mieszkańcami Sarajewa, którzy, na ile to możliwe, stwarzają pozory, że żyją w pokoju. Jesteśmy też zmuszeni przyznać, że w pewnym sensie my również naśladujemy pokój, żyjemy w fikcji pokoju. Sarajewo nie jest wyspą czy wyjątkiem wewnątrz morza normalności; wręcz przeciwnie, ta rzekoma normalność sama jest wyspą fikcji w obszarze powszechnych działań wojennych.
Właśnie to usiłujemy pominąć, stygmatyzując ofiarę – czyli umieszczając ją w mętnym obszarze między dwiema śmierciami: jak gdyby ofiara była p a r i a s e m, rodzajem żywego trupa zamkniętego w uświęconej, fantastycznej przestrzeni.
Doświadczenie to tłumaczy teoretyczny i polityczny kontekst mojej książki. Część pierwsza analizuje strukturalną rolę przemocy w późnym kapitalizmie, kreśląc tym samym szersze polityczno-ideologiczne tło dla współczesnych scen grozy w Bośni. Część druga natomiast koncentruje się na perypetiach postaci kobiety w nowoczesnej sztuce i ideologii. Jej celem jest „ocalenie” dla nowoczesnej myśli autorów, których z reguły odrzuca się jako beznadziejnych reakcjonistów. Obie części Metastaz rozkoszy, które wbrew pozorom nie należą do dwóch różnych obszarów: analizy politycznej i studiów kulturowych, odnoszą się do siebie jak dwie powierzchnie wstęgi Möbiusa – posuwając się naprzód wystarczająco daleko po jednej powierzchni, znajdziemy się nagle na powierzchni odwrotnej. Zawarta w części pierwszej analiza ideologii prowadzi do ustanowienia relacji pomiędzy przemocą a jouissance féminine; natomiast rozpatrywanie dyskursywnego statusu kobiet w części drugiej przemieszcza się w stronę tematyki relacji władzy.