Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Mężczyzna z przeszłością - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
11 kwietnia 2021
Ebook
29,99 zł
Audiobook
44,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Mężczyzna z przeszłością - ebook

Wiktor próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości i stara się sprawnie manewrować pomiędzy pracą, domem, a opieką nad Agatą i Jankiem. Pewnego dnia do JJ’s Studio trafia Ignacy Zarzycki. W chwili, w której trzynastolatek pojawił się w studiu, świat Różyckiego zatrząsł się w posadach.

Czy skrzywdzony w dzieciństwie Wiktor, stanie na wysokości zadania? Jak ułoży się jego relacją z Igą – kobietą, która w swojej nieobliczalności jest zdolna do wszystkiego? Czy uda mu się pomóc Agacie w powrocie do codzienności? I z czym przyjdzie się zmierzyć Hani i Jakubowi?

Ostatni tom cyklu Niepokorni rozerwie Wasze serca, by następnie stopniowo je posklejać w całość. Tylko, czy aby na pewno?

To już ostatnie spotkanie z bohaterami serii „Niepokorni”, ale za to jakie! Autorka sprawnie prowadzi nas przez miłosne meandry zwaśnionej pary. Historia Igi i Wiktora jest pełna rozterek, ludzkich problemów i magicznej przyziemności, które tak pokochaliśmy w poprzednich tomach. „Mężczyzna z przeszłością” jest prawdziwie wzruszającą książką, a myśl, że to ostatnie spotkanie z bohaterami powoduje tęsknotę jeszcze przed jej ukończeniem. Polecam.
Emilia Szelest, autorka serii o Weronice Kardasz

„Mężczyzna z przeszłością” to niezwykle emocjonująca i wzruszająca historia, która już na zawsze pozostanie w moim sercu. Jestem pewna, że ta historia pochłonie Was całkowicie i po przeczytaniu ciężko Wam będzie wrócić do normalności! Gorąco polecam! 
Justyna Skubis, @justus_reads

„Mężczyzna z przeszłością” to emocjonująca książka, którą należy się delektować i stopniowo cieszyć każdym możliwym zdaniem. Emocje, które autorka wytoczyła czytelnikom są czasem wręcz przytłaczające, ale także uzależniające. „Mężczyzna z przeszłością” to rozliczenie z dawnym życiem i podróż w zupełnie nowe.
Agata Wróblewska, @snieznooka

Powieść, która przyprawia o szybsze bicie serca. Dostarcza niezapomnianych wrażeń, emocjonuje, sprawia, że czyta się z wypiekami na twarzy – warto ją poznać.
Patrycja Saltarius, @czytampod16

Zaczęło się od Jakuba, było niczym jak pierwsze zauroczenie. Potem pojawił się Miłosz i emocje były jeszcze większe. Teraz czas na Wiktora, który poruszy nie jedno serce. Seria Niepokorni dobiega końca, ale emocje jeszcze długo będą we mnie buzować. Rewelacyjna historia o sile przyjaźni, miłości, a także pobudzeniu wiary, że z każdego mroku można wyjść i odnaleźć swoje miejsce na ziemi.
Aneta Robak, @czytamitu

Poruszająca, życiowa, prowokująca do refleksji i uderzająca w najczulsze punkty opowieść, która oplata serce niczym kolorowy tatuaż skórę, a jego najbardziej intensywna barwa mieni się siłą i miłością. Iga i Wiktor mają do stoczenia wiele trudnych walk, a czytelnicy będą śledzić ich losy z zapartym tchem! Polecam gorąco!
Magdalena Studniarz, em.love.book

Piękna, życiowa, wciągająca – taka jest najnowsza powieść Moniki Cieluch. Autorka kolejny raz zabiera nas w podróż pełną emocji, miłości, przyjaźni i nadziei, że każdy z nas ma szansę, na swoje szczęśliwe zakończenie – dajcie się porwać, a nie pożałujecie, istny rollercoaster uczuć gwarantowany.
Karolina, @zakochana_w_romansach

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7995-389-9
Rozmiar pliku: 1,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Prolog

Pytasz, czy istnieje przepis na idealny związek? Nie mam pojęcia. Wiem natomiast, że chciałbym móc kłócić się z tobą do końca swoich dni. Patrzeć, jak z nerwów czerwieniejesz na twarzy i wiedzieć, że to moja zasługa.
Chciałbym móc wieczorami wsuwać się pod kołdrę i spragnionymi ustami przepraszać za kłótnie, które przydarzyły nam się przy śniadaniu, bo lubię, gdy udajesz obrażoną i niedostępną. Nie chcę związku cichego i idealnego. Chcę walić ręką w stół i wrzeszczeć, gdy będę czuł taką potrzebę. Pragnę prawdziwych emocji: szalonej miłości okraszonej kłótniami, bo właśnie taka smakuje najbardziej. To jak będzie Iga? Pokłócisz się ze mną przez kolejne lata?

***

Ignacy Zarzycki stał w oknie sypialni i ze spokojem na twarzy przyglądał się swojej matce, która zarzuciła na ramię torebkę i pospiesznie udała się w kierunku pobliskiej piekarni.

Wiedział, że ma zaledwie kilka minut, zanim Iga wróci do domu, dlatego też, nie tracąc czasu, wsunął bose stopy w kapcie i wciąż w piżamie, pobiegł na korytarz. Wskoczył na niewielki stołek, opuścił drabinę, która ze zgrzytem wysunęła się ze strychu, następnie wspiął się po niej do pachnącego kurzem i wilgocią pomieszczenia. Zapalił światło, otrzepał dłonie i z lekka niepewnym krokiem udał się w kierunku półki, na której stał drewniany kuferek wyraźnie nadgryziony zębem czasu. Przez chwilę przyglądał mu się z zaciekawieniem, czując, jak jego serce tłukło się niespokojnie, a młode dłonie drżały na skutek kotłujących się w nim emocji. Delikatne smugi słońca przedostawały się przez zakurzone okienko ogrzewając swoim ciepłem skórę na karku Ignacego, a drobinki kurzu, które wirowały w powietrzu, drażniły gardło i nos, wywołując kichanie.

Nabrał powietrza w płuca i jednym, zdecydowanym ruchem uchylił wieczko drewnianego kuferka. Z ostrożnością prześledził jego zawartość, przyglądając się licznym pamiątkom z młodości swojej rodzicielki, aż w końcu natrafił na zdjęcie, które widział przed kilkoma miesiącami. Zastygł w bezruchu i z lekką obawą wyciągnął dłoń, a następnie wyjął z ze skrzynki fotografię matki i zupełnie obcego mu mężczyzny. Zatrzymał wzrok na męskiej dłoni, którą zdobił charakterystyczny tatuaż. Dokładnie taki sam nosił Wiktor Różycki − pracownik JJ’s studio, którego w ostatnim czasie często obserwował na jednym z kanałów telewizyjnych. Ignacy był pewien swoich podejrzeń. Mimo kilku wątpliwości, które w podświadomości chłopca czasem dochodziły do głosu, dobrze wiedział, że jego przypuszczenia były uzasadnione. Musiał to sprawdzić. Zasługiwał na prawdę, nawet jeśli miałaby okazać się bolesna.

W końcu... Zawsze chciał mieć ojca.Rozdział 1

Byłaś jak przeszłość, która nie pytając o pozwolenie, zburzyła bezpieczną teraźniejszość, by już na zawsze brutalnie wypaczyć niepewną przyszłość. I wiesz? Gdy cię spotkałem po latach, cholernie bałem się zrobić krok ku przeznaczeniu. Dlaczego? Bo z tobą u boku świat już nie był tym światem, który znałem. Przestał być bezpieczny i spokojny… Stał się nieprzewidywalny, pełen burzliwych emocji, a ja potrzebowałem czasu, żeby zrozumieć, że właśnie tego pragnąłem.

***

Przestraszony wpatrywał się w zielone oczy matki. Ciemnobordowa plama wypływająca spod jej policzka coraz łapczywiej lizała wzorzysty dywan. Włosy miała rozsypane w nieładzie, ciemne niczym noc, dokładnie takie same jak jego. Prosił, żeby wstała, ale nie reagowała. Leżała z nieruchomym wzrokiem. Ostrożnie wyciągnął rączkę i pochwycił w nią sztruksową zabawkę, którą uszyła mu mama. Ów miś miał dwa różne uszka i oczy z dużych czarnych guzików o spojrzeniu równie martwym.

Dźwięk otwieranych drzwi sprawił, że skulił się w sobie, skrywając głowę w ramionach.

– Hej, ależ masz wspaniałego misia. Myślisz, że zechciałby pójść z nami na małą wycieczkę? − Przyjemny kobiecy głos znalazł się na wysokości jego twarzy. Chłopiec poczuł, jak ciepłe dłonie delikatnie suną po jego ramieniu, by w końcu uchwycić w palce drobny podbródek i unieść mu głowę.

– A czy mamusia pójdzie z nami? − zapytał niemal szeptem, przyciskając sztruksową zabawkę do piersi. Znał tę panią. Widywał ją wcześniej. Niedawno rozmawiała z mamusią. Chyba się lubiły...

– Mamusia musi tu zostać i poczekać na lekarza. − Wyciągnęła ramiona i ruchem dłoni zachęciła malca do wyjścia spod stołu.

– I on ją wyleczy?

– Na pewno spróbuje. Chodź, zabiorę cię na wycieczkę. Jechałeś kiedyś prawdziwym wozem policyjnym?

Malec pokręcił głową.

– Będzie fajnie, zobaczysz − przekonywała, mrugając przy tym okiem.

Chłopiec niepewnie wysunął się spod stołu i nim pozwolił wziąć się w ramiona, jeszcze raz spojrzał w kierunku matki. Ciemnobordowa plama zrobiła się jeszcze większa i teraz śmiało lizała palce jego mamusi.

***

Wiktor wpadł do studia dokładnie w chwili, w której młoda, atrakcyjna blondynka minęła go w drzwiach z wyraźnie naburmuszoną miną. Spóźnił się, cholera, i to o całych czterdzieści minut. Do tej pory nigdy mu się to nie zdarzyło, ale w ostatnim czasie jego doba była zdecydowanie zbyt krótka. Starał się dzielić życie między pracę, narzeczoną, a opiekę nad Agatą i Jankiem, i chociaż dwoił się i troił, coraz częściej brakowało mu na wszystko czasu.

Zbawienny chłód klimatyzacji spłynął na niego, niosąc ulgę. Mijając recepcję, uniósł dłoń w geście powitania i uśmiechnął się do Niny, która obsługiwała jedną z klientek studia. Udał się bezpośrednio w stronę biura, obawiając się rozmowy z Kubą. Denerwował się, bo gdzieś w podświadomości czuł, że ich pierwsze spotkanie od śmierci Strażaka nie będzie należało do najprzyjemniejszych.

Przystanął przed wejściem, słysząc wyraźnie zirytowany głos JJ’a, który nie przebierał w słowach. No to będzie zajebiście. − Zdążył pomyśleć, zanim drzwi biura otworzyły się z impetem, a jego oczom ukazała się poczerwieniała twarz Mike’a, wyraźnie zaciskającego szczękę.

– I żebym cię tu więcej nie widział! Masz dokładnie dziesięć minut, żeby spakować swoją dupę i się tu nie pokazywać! − wrzeszczał Jakub zza biurka.

Wiktor odsunął się na bok, umożliwiając Mike’owi opuszczenie pomieszczenia, w milczeniu odprowadził go wzrokiem aż do chwili, w której zniknął na schodach. Nie ukrywając swojego zaskoczenia, potarł dłonią kark i niepewnie wkroczył do biura przyjaciela.

– Cześć, co tu się, do chuja, wyprawia? Dlaczego zwolniłeś mojego człowieka? − Wyciągnął rękę i uścisnął dłoń Jakuba, następnie skrzyżował ramiona na wysokości piersi i stanął w nieznacznym rozkroku, spoglądając zza okularów na wściekłego JJ’a.

– Cześć – odpowiedział wyraźnie wkurzony Jakub. − Człowieku, jak dalej będziecie pracować w taki sposób, to któregoś dnia będzie nam się szykował proces. – Kuba przejechał dłońmi po twarzy i założył ręce za głową, oparł się o fotel, który cichutko zaskrzypiał.

– Jaki proces? Co ty pieprzysz?

– Idiota wpakował w babkę kolorowy tusz, nie sprawdzając wcześniej, czy nie jest uczulona.

– Pieprzysz… − burknął Wiktor, poirytowany brakiem profesjonalizmu Mike’a. Wyciągnął z kieszeni spodni papierosy, następnie, kręcąc głową w geście niedowierzania, wsunął jednego do ust.

– Chyba cię zdrowo popieprzyło, jeśli myślisz, że pozwolę ci tu palić.

Różycki uśmiechnął się krzywo i zajął miejsce w fotelu, dokładnie na wprost przyjaciela.

Jakub Jasiński zmienił się nie do poznania. We włosach przyjaciela dostrzegł kilka srebrzących się nitek, opalenizna niewątpliwie dodała mu powagi, a i dodatkowe kilogramy, które najpewniej nabył za sprawą zdolności kulinarnych Hanki, zmieniły jego sylwetkę. Wiktor dostrzegł nawet, że JJ wyhodował nieznaczny mięsień piwny, którego obecności nie odważył się w żaden sposób skomentować, chociażby przez wzgląd na stan silnego pobudzenia, z którym aktualnie mierzył się Kuba.

– Powinienem go przypilnować, Jasiek. To moja wina.

– Stary, jeśli nie dajesz rady ogarnąć wszystkiego, to weź sobie kogoś do pomocy. Może Ninę albo Leona, jak już wygrzebie się z tych pieluch, ale do cholery, nie róbcie mi takich wałków. − Jakub ponownie przetarł dłońmi po wyraźnie zmęczonej twarzy, na której wciąż był widoczny trud przebytej podróży. − Myślałem, że mogę na tobie polegać, a tymczasem wszystko jest w rozsypce.

Wiktor spuścił głowę, żałując, że w tej konkretnej chwili nie mógł uraczyć się dymem papierosowym. Z pewnością cała sytuacja byłaby wówczas bardziej znośna − pomyślał.

– To ty tutaj rządzisz, Wiktorze. Powinieneś zawsze być pierwszy w miejscu pracy i wychodzić z niego ostatni, a tymczasem…

– Wiem − przerwał Kubie. − Musiałem pomóc Agacie. Przepraszam, to się więcej nie powtórzy − powiedział, patrząc przyjacielowi prosto w oczy, w ustach wciąż trzymając niezapalonego papierosa, w sercu zaś czując, że zawiódł Jakuba na całej linii. A przecież zawsze był odpowiedzialny. To właśnie jemu JJ powierzył swoje studio i realizację piątego sezonu programu telewizyjnego, wierząc, że Wiktor wywiąże się z zadania.

– Coś nie tak z Agatą?

– Z Agatą... − Wzruszył ramionami. − Z Agatą już nigdy nie będzie okay, przynajmniej takie mam wrażenie. Tym razem chodziło o Janka. Skręcił kostkę na treningu i musieliśmy pojechać na prześwietlenie.

– Jestem w stanie to zrozumieć, ale jutro o osiemnastej kiblujesz tu z niezadowoloną klientką i...

– Jasne, nie ma sprawy − powiedział, mimo że miał zupełnie inne plany.

– Wracając do Agaty... Jest aż tak źle?

Wiktor nabrał do płuc powietrza, z ust wyjął papierosa i milcząc, pokiwał głową, by po chwili ponownie zabrać głos:

– Jasiek, mam wrażenie, że jest coraz gorzej. Nie wiem, jak mógłbym jej pomóc. Jest wrakiem człowieka − powiedział, obracając w palcach cienką bibułkę wypełnioną tytoniem i co rusz posyłając przepełnione obawą spojrzenie w stronę Jakuba.

– Może powinna zmienić otoczenie? Sprzedać dom i zacząć życie od nowa?

– Sprzedać dom Miłosza? − parsknął cicho pod nosem. − W życiu się na to nie zgodzi. Wczoraj zaproponowałem jej, że zrobię porządek z rzeczami osobistymi Strażaka, bo wiem, że Agacie brakuje do tego odwagi. I wiesz co? Ruszyła na mnie z pazurami. Jest źle, kurewsko źle. Nie wiem, jak jej pomóc.

Jakub spoważniał. Agata przeżyła straszną tragedię i bardzo jej współczuł. Od śmierci Miłosza minął niemal rok i Kuba pomyślał, że stare przysłowie, jakoby czas goił rany, można było rozbić o kant dupy. Poczuł rodzące się w nim wyrzuty sumienia. Powinien coś zrobić, wesprzeć Agatę w jej żałobie, tymczasem ograniczył się do jednego telefonu w miesiącu i krótkiej niezobowiązującej rozmowy.

– Powinienem się z nią spotkać. Zrobić coś więcej...

– Wiesz, obawiam się, że my już nie pomożemy. Agata potrzebuje rozmowy z psychologiem. − Wiktor sięgnął po karafkę i napełnił szklankę wodą, którą następnie opróżnił jednym haustem.

– Pieprzysz, jest aż tak źle? − zapytał Jakub, a w jego głosie dało się słyszeć szczere współczucie zmieszane z nutką przerażenia.

Różycki wzruszył ramionami.

– Jest naprawdę kiepsko. W dodatku zauważyłem, że kręci się koło niej ten adwokacina od spraw spadkowych. Kilka razy natknąłem się na niego przed domem Strażaka.

Jakub uniósł brew i przez moment dumał.

– Można mu ufać? − spytał po chwili, nie tracąc czujności.

– Nie wiem, człowieku. Naprawdę nie mam cholernego pojęcia. Ale Strażak mu ufał.

– Ufał w kwestii funduszy, a nie nietykalności majtek Agaty.

– Racja − przyznał Wiktor.

– Trzeba go obserwować.

– Postaram się czegoś dowiedzieć. A co u Hanki i Mistrza? − zapytał Różycki, po czym pochylił się i oparł wytatuowane ramiona o chłodny blat biurka.

– Dobrze. Hania wspina się po szczeblach kariery. Trzy miesiące temu objęła posadę ordynatora w szpitalu w Queenstown. Mistrz w dalszym ciągu kopię piłkę i chyba znaleźliśmy nić porozumienia.

– Świetnie słyszeć, że wszystko układa się po waszej myśli. Hania nie wybiera się do nas? − Wiktor ponownie włożył w usta niezapalonego papierosa.

– Będzie tu pod koniec miesiąca. Planuje dwutygodniowy urlop w Polsce, więc przy okazji zahaczy o Londyn.

– A ty? Nie lecisz razem z Hanią i Krzysiem?

Jakub spojrzał na Wiktora, krzywiąc twarz w grymasie.

– Wiesz, jak jest, w domu Malickich nigdy nie będę mile widziany. Zostanę w Londynie, poczekam na nich, a potem wrócimy razem do Arrowtown Village.

– Rozumiem.

– Wykorzystam ten czas na sprawdzenie papierów, mam też umówione spotkanie z telewizją w sprawie dalszej produkcji programu. Przy okazji popatrzę wam na ręce.

– I odciążysz mnie w obowiązkach. − Zaśmiał się Wiktor. Wstał z krzesła ze słowami, które miał na końcu języka od dłuższej chwili: − Idziesz zapalić? Za moment będę miał klienta.

Jakub uniósł głowę znad papierów i rozciągnął usta w nieznacznym uśmiechu.

– Rzuciłem to cholerstwo.

– Fajki?

– Hania nalegała...

Wiktor zaśmiał się tak głośno, że Jakub niemal czuł wibracje jego śmiechu.

– Co się z wami dzieje, do kurwy nędzy? Wchodzicie pod pantofle, jak tylko jakaś panna rozłoży przed wami nogi i pozwoli zatopić się w swoim raju. Najpierw Strażak, teraz ty...

Twarz Jakuba przeszył grymas bólu, gdy Wiktor nawiązał w swojej wypowiedzi do Miłosza. JJ był poniekąd w komfortowej sytuacji. Tuż po pogrzebie Miłka zmuszony był wrócić do Nowej Zelandii, i w związku z tym szybciej odnalazł się w codzienności pozbawionej obecności przyjaciela, pozostawiając ból straty gdzieś za sobą. I właśnie teraz, z chwilą powrotu do Londynu to cierpienie powróciło ze zdwojoną siłą. Łapał się na tym, że kilkakrotnie wyciągnął telefon, chcąc wybrać numer przyjaciela, by porwać go na chłodny browar i rozmowę o przysłowiowej dupie Maryni.

– Porozmawiamy za kilka lat.

– Tak, jeszcze tego brakowało, żeby kobieta decydowała o tym, czy mogę zapalić, czy też nie. − Wiktor obruszył się na samą myśl o rezygnacji z papierosów.

– Jeśli poprosi cię o to ta jedyna, nie będziesz się zastanawiał nawet chwili.

– Tak. I skończę jak ty: pod pantoflem! − Zaśmiał się i sięgnął do kieszeni spodni, szukając zapalniczki. − To tłumaczy twój mięsień piwny, stary. Zajadasz głód nikotynowy?

– Jeszcze słowo, a przestanę być wyrozumiały − zabrzmiał groźnie Jakub, który poczuł się głęboko dotknięty uwagą przyjaciela. Fakt, w ostatnim czasie przybrał nieznacznie na wadze i nie czuł się z tym najlepiej. Obiecał sobie, że weźmie się za siebie, jak tylko załatwi wszystkie sprawy w Londynie. I kategorycznie kończy z deserami przygotowywanymi przez Hanię, które bezustannie podsuwała mu pod nos.

Dwukrotne stukanie w drzwi poprzedziło pojawienie się w nich Niny, która niepewnie wsunęła głowę do wnętrza. Wiktor niemal natychmiast zauważył jej zdenerwowanie. Blada twarz i szeroko otwarte oczy wzbudziły w nim dziwny niepokój. A pamiętał, że Nina nigdy nie należała do osób o panikującej naturze. Była ostoją spokoju i cenił ją za to, że nawet w najbardziej gorących chwilach potrafiła zachować zimną krew.

– Co jest, Ninka? − spytał JJ, idąc w kierunku dziewczyny.

– Mamy jakąś absurdalną sytuację na dole − powiedziała, krzywiąc się nieznacznie.

– Absurdalną? − JJ, marszcząc brwi, wsunął dłonie w kieszenie spodni i posłał podejrzane spojrzenie w kierunku Wiktora, by następnie wrócić nic nie rozumiejącym wzrokiem do dziewczyny.

– Jakiś dzieciak szuka swojego ojca.

– No to niech zaczeka w poczekalni. Zaproponuj mu colę, czy co tam będzie chciał. – Jakub wzruszył ramionami i podszedł do panelu klimatyzacji z zamiarem zmniejszenia temperatury, zupełnie ignorując wciąż widoczny niepokój wymalowany na twarzy Niny.

– Tylko sprawa jest trochę bardziej popieprzona − wyznała dziewczyna, odrobinę ściszając głos i przesuwając wzrok na drugiego mężczyznę. − Twierdzi, że jego ojcem jest Wiktor.

– Że co, kurwa?! − Słowa Wiktora poniosły się po wnętrzu kli­matyzowanego pomieszczenia, rozbijając się o bielone ściany. Czas się zatrzymał, a sam Różycki nie mógł przyswoić zasłyszanej informacji. Oczy Jakuba spoczęły na sylwetce przyjaciela, której mięśnie napięły się do granic możliwości, drżąc w taki sposób, że JJ mógł to dostrzec gołym okiem.

– Słuchaj, ja nie mam pojęcia, coś ty przed laty wyprawiał ze swoim wackiem, ale ten mały na dole wygląda jak skóra zdjęta z ciebie i uparcie twierdzi, że jesteś jego ojcem.

– Ninka, ty mnie nawet nie wkurwiaj, bardzo cię proszę − wycedził przez zaciśnięte zęby, po czym, nie zważając na wcześniejsze upomnienia ze strony JJ’a, zapalił papierosa i zaciągnął się dymem. Odczuł delikatną ulgę, jakby związki chemiczne w połączeniu z nikotyną potrafiły w tempie niemal błyskawicznym ukoić jego nerwy. – Nie zrobiłem nikomu dzieciaka.

– To idź i mu to powiedz. − Nina uniósł ręce w górę w geście rezygnacji, chcąc zakończyć dalsze dywagacje.

– Stary...

– Nie mam żadnego dzieciaka! − krzyknął Wiktor, nim Jakub zdążył dokończyć zdanie, i minąwszy go z wyraźną furią widoczną na twarzy, udał się w kierunku recepcji, niemal potrącając Ninę stojącą w drzwiach.

– Zawsze macie tu tak wesoło? − zapytał Kuba.

– JJ, bez jaj, ale ten mały naprawdę wygląda jak Wiktor. Wiem, że to trochę popieprzone, ale... No chodź. Sam zobaczysz.

Jakub zatopił dłonie w ciemnych włosach, które następnie przeczesał palcami do tytułu i niemal załamany oświadczył:

– Spodziewałem się bałaganu w papierach, ale to przekroczyło nawet moje wyobrażenia.

***

Wiktor czuł, jak krew płynącą w jego żyłach stała się ciężka niczym żelazo. Przecież nie był idiotą. Gdyby zrobił jakiejś kobiecie dziecko, raczej by został o tym poinformowany. Mimo wszystko wiadomość wyraźnie nim wstrząsnęła.

Nie lubił takich sytuacji, miał cholerny problem z akceptacją ludzi, którzy przypisywali mu coś, czego nie zrobił. Lubił stawiać sprawę jasno, bez owijania w przysłowiową bawełnę. Dlatego spojrzy temu dzieciakowi w oczy i w sposób zrozumiały wytłumaczy, że zaszła pomyłka.

Pewny swego chwycił za klamkę i szarpnął szklanymi drzwiami, w podświadomości notując odgłos podążających za nim kroków Niny i JJ’a. Przystanął na widok niewysokiego chłopca ubranego w czarną koszulkę i sprane bermudy. Już z odległości zauważył, że dzieciak nosi aparat słuchowy, dlatego też błyskawicznie zapanował nad swoimi emocjami. Napełnił płuca dużym haustem powietrza i nim się odezwał, w myślach dokładnie przeanalizował słowa, które miał zamiar wypowiedzieć.

Ignacy Zarzycki z otwartą buzią podziwiał wzory tatuaży zdobiące ściany studia oraz liczne fotografie znanych osobistości, które JJ miał okazję tatuować. Czuł się, jakby nieoczekiwanie wkroczył do świata kolorów i wzorów, dostępnego tylko dla nielicznych. Zdjął z głowy czapeczkę bejsbolową i nie spuszczając wzroku z podziwianych rysunków, założył ją tyłem do przodu. W tym samym momencie po klimatyzowanym wnętrzu poniósł się niski głos mężczyzny.

– Hej, młody! Podobno masz do mnie interes?!

Wiktor mówił w języku angielskim, mając na uwadze problemy ze słuchem, które najwyraźniej dotknęły nieznanego mu dzieciaka.

Ignacy natychmiast się odwrócił i stanął twarzą w twarz z człowiekiem, którego do tej pory zwykł oglądać jedynie na okładkach gazet albo w programie telewizyjnym emitującym nagranie na jednym z angielskich kanałów.

Różycki poczuł, że nogi odmówiły mu posłuszeństwa na widok znajomych rysów. Chłopak wyglądał niemal identycznie jak on w latach wczesnej młodości. Mieli ten sam kolor oczu, identyczną śniadą karnację i, co Wiktor z przerażeniem dostrzegł, równie charakterystyczne dołki w policzkach. Pojawiły się, gdy dzieciak się uśmiechnął.

– Cześć, nie musisz krzyczeć. Nie jestem głuchy, mam tylko obu­stronny niedosłuch − powiedział Ignacy, palcem wskazując aparat.

Chciał coś powiedzieć, zareagować w jakikolwiek sposób, ale widok chłopca, tak bardzo podobnego do niego samego, odebrał mu zdolność mówienia. Tkwił jak skamieniały i tylko burza myśli atakowała jego głowę. Starał się cofnąć we wspomnieniach do czasu młodości, przypomnieć sobie chwilę nieuwagi, która mogłaby zaowocować wpadką w postaci niechcianej ciąży, ale za cholerę nic takiego nie przychodziło mu do głowy.

– No, Różycki, albo to jakiś zajebisty zbieg okoliczności, że jesteście do siebie tak podobni, albo mały mówi prawdę − wydedukował JJ, zaciskając dłoń na ramieniu przyjaciela.

– A nie mówiłam...? − Nina wciąż nie mogła uwierzyć w zaistniałą sytuację. Z jednej strony miała ochotę śmiać się do rozpuku, z drugiej zaś była równie przerażona jak Wiktor. I tylko Jakub, zachowawszy przytomność umysłu, podszedł do młodego, przykucnął, ale nim zdążył się odezwać, z ust chłopca padło:

– Wow. Nikt mi w szkole nie uwierzy, że z tobą rozmawiałem.

JJ parsknął śmiechem i odruchowo poklepał młodego po ramieniu, widząc w jego oczach podziw i to, jak ogromną radość sprawił mu swoją obecnością.

– Posłuchaj, młody, masz ochotę na coś zimnego?

– Pewnie!

– Chodź, pokażemy ci nasze zaplecze i przy okazji napijemy się coli, co ty na to? – zaproponował, chcąc w dyskretny sposób zabrać dzieciaka z recepcji, w której kręciło się kilku klientów.

– Mogę? − Ignacy spojrzał na Wiktora, jakby szukał jego aprobaty. Różycki po raz pierwszy od dłuższej chwili przełknął ślinę, która stanęła mu nieprzyjemną gulą w gardle, i nie mówiąc nic, nieznacznie potaknął głową.

– Ale czad! – krzyknął chłopiec entuzjastycznie, po czym uniósł rękę, chcąc przybić z Jakubem piątkę. A gdy JJ z uśmiechem na twarzy uniósł swoją i przyłożył ją do dłoni Ignacego, on patrzył z niedowierzaniem, jakby ten gest był spełnieniem długo wyczekiwanego marzenia.

***

Różycki z nerwami napiętymi jak postronki obserwował chłopca, który dość głośno siorbał colę i co chwilę spoglądał to na niego, to znowu na JJ’a.

Ignacy zdjął z głowy czapkę i ułożył ją na blacie stołu, ukazując tym samym nieco dłuższą fryzurę. Dłonią otarł zgrzane czoło. Wiktor z bólem serca odnotował, że poza tym samym kolorem oczu łączy ich również ten sam odcień włosów. Coraz bardziej drżał na myśl, co przyniosą nadchodzące minuty. Nagle poczuł się oderwany od rzeczywistości, jakby śnił na jawie jeden z najstraszliwszych horrorów albo uczestniczył w akcji kompletnie niezrozumiałego thrillera.

– Ile masz lat, młody? − zapytał JJ, odkręcając butelkę zmrożonej wody i wygodnie sytuując się naprzeciw chłopca.

– Za dwa tygodnie skończę trzynaście.

Jakub upił łyk wody, uśmiechnął się do gościa, a po chwili spojrzał na przerażonego wspólnika.

– Coś ci to mówi, Wiktor?

– Nie, kurwa, nic mi to nie mówi! − odpowiedział być może zbyt nerwowo, ale cała sytuacja zaczynała go przerażać. Czuł, jak niewidzialna siła ścisnęła go za gardło i przydusiła do podłogi. Miał wystarczająco skomplikowane życie i ostatnią rzeczą, jakiej teraz potrzebował, była informacja o posiadaniu dziecka. Nie planował być ojcem, śmiał myśleć, że w ogóle się do tego nie nadawał. Nie po tym, co zmuszony był oglądać w przeszłości.

– Uspokój się, bo go przestraszysz, i nie klnij przy młodym. − Jakub podciągnął rękawy cienkiej bluzki i posłał karcące spojrzenie w stronę Różyckiego.

– Przecież on i tak nic nie rozumie. − Wiktor wzruszył ramionami i nerwowym krokiem zaczął przemierzać długość kuchni.

– Nieprawda, rozumiem wszystko − odezwał się Ignacy po raz pierwszy w języku polskim.

Wiktor zamarł. Przystanął w miejscu i spojrzał na chłopca, czując jak kropelki potu wystąpiły na jego czole.

– Urodziłeś się w Polsce? − zapytał Jasiek tonem znacznie spokoj­niejszym niż Wiktor, który miał problemy z zapanowaniem nad emocjami.

– Nie, w Londynie. − Wzruszył ramionami i ponownie siorbnął zimną colę.

Jakub w milczeniu powędrował wzrokiem od Ignacego do Wiktora, który natychmiast uprzedził jego pytanie, tym razem nieco bardziej panując na nerwami:

– Nie, niczego mi to nie przypomina.

– Dlaczego myślisz, że Wiktor jest twoim ojcem? − Kuba zadał pytanie, którego Różycki bał się jak jasna cholera.

– Znalazłem na strychu zdjęcie mamy i Wiktora. − Błysnął zębami w szerokim uśmiechu.

– Masz je ze sobą? − Wiktor podszedł do Ignacego i nachylił się nad nim, wyczekując odpowiedzi. Przeszył go dreszcz, gdy zagłębił spojrzenie w oczach tak bardzo podobnych do tych, które widywał każdego dnia w lustrze.

– Mam.

– Pokaż − burknął.

– Wiktor, spokojnie. − Jakub wstał i zacisnął dłoń na ramieniu przyjaciela.

Chłopiec sięgnął do tylnej kieszeni spodenek i nim wyciągnął zdjęcie, by pokazać je Wiktorowi, powiedział:

– Wiem, że to ty. Masz taki sam tatuaż na dłoni.

– Daj to cholerne zdjęcie! − Wiktor już zupełnie nie panował nad sobą.

Ignacy drżącą dłonią oddał Różyckiemu starą, z lekka zniszczoną fotografię, następnie wzrokiem zatonął w twarzy Jakuba, chcąc znaleźć w jego oczach chociażby odrobinę wsparcia. Jasiński mrugnął do chłopca i spojrzał przez ramię Wiktora na trzymaną przez niego fotkę.

– To ty − zawyrokował JJ. − A ta kobieta obok, to...?

– Nie wiem, człowieku, nie przypominam jej sobie. Ten małolat to nie mój syn. Nie ma opcji, żebym nie pamiętał kobiety, której rzekomo zmajstrowałem dzieciaka − dedukował głośno Wiktor, nie zważając na obecność Ignacego, który niecierpliwie wyczekiwał finału całej sytuacji.

– Młody, a powiedz nam, jak nazywa się twoja matka?

– Iga. Iga Zarzycka − odpowiedział, spoglądając na Wiktora zaszklonym wzrokiem, w którym można było dostrzec zbierające się łzy.

Różycki po raz kolejny tego dnia poczuł, jak świat niebezpiecznie zwariował mu przed oczami. Teraz sobie przypomniał. Iga... Samo jej imię wywoływało w nim konieczność zaciśnięcia szczęki. Poczuł się, jakby dostał od losu cios wymierzony wprost w splot słoneczny. Wiedziony emocjami wyrzucił ręce w górę, które następnie wsunął we włosy, ciągnąc je z bezradności.

– Ja pierdolę! Tylko nie ona!

Był człowiekiem dorosłym, trzydziestoośmioletnim mężczyzną, a słysząc imię i nazwisko kobiety, której najprawdopodobniej zmajstrował dzieciaka, miał ochotę zapłakać z bezradności. Iga Zarzycka nie była normalna. Wiktor zapamiętał ją jako choleryczkę, w dodatku obsesyjnie zazdrosną. Nigdy się nie dogadywali. Jego związek z kobietą był krótki i kurewsko burzliwy. Różycki skłaniał się nawet do daleko idącego wniosku, że wytrzymał w jej towarzystwie niecałe dwa miesiące tylko dlatego, że w łóżku potrafiła zdziałać cuda.

– Znasz ją? − Jakub ujął w dłonie fotografię, którą Wiktor rzucił na blat stolika.

– Do kurwy nędzy, znam! − krzyknął, niemal zginając się wpół z poczucia złości, jaka zrodziła się w nim w chwili, w której przed oczami stanęła mu twarz Igi Zarzyckiej.

– No to jesteśmy w domu. − JJ ciężko opadł na sofę i zatopił wzrok w smutnym spojrzeniu Ignacego, który ruchem ręki odsunął od siebie szklankę coli, zupełnie tracąc na nią ochotę. Było mu go żal, Wiktora zresztą też. Pomyślał, że los kurewsko dobrze potrafił gmatwać życie i drwić z ludzi. Wydaje ci się, że twój świat, tak starannie budowany,y daje ci poczucie stabilności, aż nagle za sprawą jednej wiadomości wszystko szlag jaśnisty strzela. Jakże on to dobrze znał… A teraz o brutalności losu miał się przekonać Wiktor. I oby wyszedł z tego bałaganu zwycięsko i z sercem w jednym kawałku.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: