Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Mężczyznologia - ebook

Format:
EPUB
Data wydania:
24 czerwca 2025
59,00
5900 pkt
punktów Virtualo

Mężczyznologia - ebook

„Mężczyznologia” to pierwsza na polskim rynku empiryczna publikacja kompleksowo poświęcona socjologii męskości. Autorka – Katarzyna Wojnicka – opierając się na wieloletnich badaniach własnych, wprowadza Czytelników i Czytelniczki w kluczowe debaty dotyczące współczesnych mężczyzn i męskości. Książka jest unikalna, nie tylko dzięki nowatorskiemu podejściu, ale również przez połączenie aktualnych tematów społecznych z pogłębioną analizą teoretyczną. Czytelnicy i Czytelniczki znajdą tu rozdziały poświęcone m.in. męskiemu zdrowiu, ojcostwu, męskim emocjom i pracy, a także takim zagadnieniom jak migracje, wojna i aktywizm. Książka łączy socjologiczną głębię z przystępnym językiem, co czyni ją wartościową zarówno dla akademików i studentów, jak i wszystkich osób zainteresowanych tematyką męskości. Jedyna publikacja w Polsce, która w sposób naukowy, empiryczny i przystępny analizuje wielowymiarowo współczesne męskości – od ojcostwa po migracje i wojny. „Książka stanowi znakomitą i wnikliwą analizę socjologiczną, wrażliwą na niuanse współczesnych debat dotyczących męskości. Autorka odważnie podejmuje krytyczne pytania o to, jak rozumieć i badać męskość, ukazując jednocześnie, jak wysoką cenę płacą społeczeństwa, wspólnoty, kobiety, osoby niebinarne, a także sami mężczyźni za utrwalanie wzorca hegemonicznej męskości. Publikacja imponuje erudycją oraz niezwykle bogatym wykorzystaniem literatury przedmiotu, która nie została potraktowana powierzchownie, lecz dogłębnie i z namysłem. To nie tylko dzieło akademickie, ale również ważny głos w refleksji społecznej, oferujący nowe spojrzenie na kluczowe zagadnienia.” dr hab. Katarzyna Leszczyńska, prof. AGH (z recenzji

Kategoria: Socjologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-01-24372-2
Rozmiar pliku: 1,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WPROWADZENIE

Wszystko zaczęło się, kiedy w 2004 roku przeczytałam artykuł prasowy o modnym wtedy zjawisku metroseksualności. W tym samym czasie postanowiłam też, że chcę napisać doktorat z socjologii i w związku z tym uznałam, że czas najwyższy, by zacząć brać udział w konferencjach naukowych. Jako że już wtedy byłam dość dobrze zorientowana w tym, co dzieje się w polskiej socjologii płci, uznałam, że ja, zaledwie wtedy studentka, muszę zaproponować temat wystąpienia, jakiego jeszcze nie było. Postawiłam na Davida Beckhama. Napisałam referat o nim, o męskości i metroseksualności, który potem z „pewną taką nieśmiałością” wygłosiłam na mojej pierwszej konferencji naukowej i który dwadzieścia lat później doprowadził mnie do napisania wstępu do książki o socjologii męskości.

A może jednak zaczęło się wtedy, gdy na pierwszym roku studiów doktoranckich dostałam od mojej promotorki zadanie specjalne, a mianowicie misję stworzenia pierwszego w kraju kursu uniwersyteckiego o bezpretensjonalnej nazwie socjologia męskości? Misji podołałam i przez kilka lat dyskutowałam z krakowskimi studentkami i studentami o tym, co się dzieje ze współczesnymi mężczyznami i czym w ogóle jest męskość.

Alternatywnie można też przyjąć, że moja przygoda ze studiami nad mężczyznami i męskościami zaczęła się już prawie 25 lat temu, kiedy na pierwszym roku studiów w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego pierwszą pracę zaliczeniową napisałam o bardzo wtedy zmaskulinizowanej subkulturze polskich skinheadów, a drugą o zjawisku fali w wojsku polskim? Obie prace zaliczyłam.

A może wreszcie wszystko tak naprawdę zaczęło się w latach 80. ubiegłego wieku, kiedy jako mała dziewczynka marzyłam, żeby być chłopcem? Chociaż nie, tak na serio nie chciałam być chłopcem, bo lubiłam bycie dziewczynką, z perspektywą noszenia tych wszystkich sukienek, butów na obcasach i malowania się szminkami, na które wtedy składała mi się kobiecość, a które lubię do dziś, choć kobiecość definiuję już inaczej. Chodziło mi wtedy raczej o to, by móc robić takie same rzeczy jak chłopcy (wychowałam się z bratem i kuzynami, których w tym miejscu pozdrawiam) i żeby nikt mi nie mówił, że jako dziewczynce czegoś mi nie wypada. Nie rozumiałam wtedy, co jest podstawą do różnicowania tego, co mogą chłopcy, a czego nie mogą dziewczynki i bardzo chciałam zgłębić istotę tej tajemniczej chłopięcości. I chyba właśnie dlatego zostałam profesorką mężczyznologii.

Innymi słowy badaniami nad mężczyznami i męskościami zajmuję się już od ponad 20 lat. Z „mężczyzn i męskości” zrobiłam doktorat, a potem habilitację. Napisałam ponad setkę artykułów naukowych, raportów, wystąpień konferencyjnych na temat kulturowych uwarunkowań męskości, ról i pozycji mężczyzn we współczesnych społeczeństwach, czy to polskim, niemieckim, szwedzkim, brytyjskim albo po prostu europejskim. Zredagowałam kilkanaście numerów czasopism naukowych dotyczących różnych aspektów życia mężczyzn, a także jedną z pierwszych na polskim rynku książek poświęconych tej tematyce, pod wciąż, moim skromnym zdaniem, uroczym tytułem Karuzela z mężczyznami (Wojnicka i Ciaputa, 2011). A teraz napisałam tę książkę.

Dlaczego dopiero teraz spytacie? Powodów jest co najmniej kilka. Pierwszy to specyfika współczesnej akademii, która od kilkunastu lat promuje pisanie krótszych form nieliterackich, a mianowicie artykułów naukowych, które publikowane są w (najlepiej prestiżowych) czasopismach naukowych. Tak przynajmniej wygląda sytuacja w szwedzkiej akademii, w której pracuję, i dlatego wśród moich dotychczasowych publikacji dominują właśnie tego typu prace. Po drugie, mimo że pisanie książek nie jest zakazane, i ogólnie w którymś momencie wręcz wypada to zrobić, napisanie książki po polsku, w sytuacji, gdy pracuje się poza krajem, jest raczej trudne, bo trzeba ją pisać w czasie wolnym, nieopłacanym z kieszeni szwedzkiej podatniczki, która nawet nie będzie mogła przeczytać gotowego produktu. Co też doskonale rozumiem, pisząc te słowa w sobotnie, sierpniowe popołudnie, ostatniego tygodnia moich wakacji. A więc czas. Po trzecie, jeśli czas, to zwykle i pieniądz. I tak też jest w tym przypadku. Napisanie książki to jedno, jej wydanie to zupełnie inna sprawa. Zwłaszcza gdy jest to książka naukowa, jak w tym przypadku, mimo że starałam się ją napisać w jak najbardziej przyjaznym dla pozaakademickich czytelniczek i czytelników języku. Czy mi się to udało, ocenicie już sami i same. Wracając jednak do procesu wydawniczego, opublikowanie takiej książki wiąże się z kosztami, które zazwyczaj pokrywa uczelnia, jednak w moim przypadku było to niemożliwe, patrz punkt drugi, czyli szwedzki uniwersytet nie sfinansuje książki napisanej w języku innym niż angielski czy szwedzki, bo zwyczajnie nie ma to z jego perspektywy sensu. Na szczęście oba te problemy znalazły nieoczekiwane rozwiązanie we wrześniu 2023, kiedy zostałam laureatką nagrody imienia Emmy Goldman, przyznawanej przez holenderską Fundację Flax europejskim naukowczyniom, badaczom i aktywistkom zajmującym się problematyką nierówności społecznych. Nagroda umożliwiła mi nie tylko sfinansowanie publikacji tej książki, ale dała też czas, który wykorzystałam, spędzając wiosnę 2024 roku na Wydziale Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego (a także w bibliotece tegoż uniwersytetu, którą uwielbiam, a najmilsze pracujące tam panie szatniarki także pozdrawiam), gdzie w niezwykle wspierającej atmosferze napisałam znaczną część tej książki. Druga jej część powstała podczas mojego pobytu w stolicy Austrii, gdzie przez dwa miesiące korzystałam z gościnności biblioteki Uniwersytetu Wiedeńskiego, a cały proces redagowania jej odbywał się z kolei w licznych bibliotekach należących do Uniwersytetu Harvarda, gdzie jako visiting scholar spędzałam wiosenny semestr 2025 roku.

Jednak czas i pieniądze, co nie jest chyba specjalnie zaskakujące, nie wystarczą, żeby napisać (dobrą) książkę. Zwłaszcza naukową, a już zwłaszcza o mężczyznach. W odróżnieniu od wielu innych tematów, pisanie o społeczno-kulturowych uwarunkowaniach męskości, o roli i miejscu mężczyzn w społeczeństwie jest zadaniem karkołomnym, o które potknęły się dziesiątki osób. Jest to związane z wielowymiarowością tego zjawiska, co w wielu przypadkach może prowadzić do wpadnięcia w zero-jedynkową pułapkę polegającą na tym, że osoba pisząca, czy to naukowiec, czy dziennikarka, czy aktywista społeczny, koncentruje się na jednym aspekcie męskiego doświadczenia. Albo na męskiej dominacji, przywilejach i zyskach, jakie czerpią mężczyźni z racji swojej płci, albo na analizowaniu męskiej władzy, roli mężczyzn w tworzeniu, podtrzymywaniu i obronie patriarchatu oraz ich wkładzie w dyskryminację kobiet, tudzież innych płci. Drugim biegunem popularnej refleksji o mężczyznach i męskości jest koncentracja na krzywdach, jakich doznają oni we współczesnych społeczeństwach, na ich dyskryminacji i na obronie tezy, że patriarchat dawno się skończył, a my żyjemy teraz, jeśli nie w matriarchacie, to przynajmniej w społeczeństwie postpatriarchalnym, w którym dominują kobiety. Krótko mówiąc, mężczyźni są albo straszni, albo mają strasznie.

Oba sposoby analizowania i pisania o sytuacji współczesnych mężczyzn są jak kot Schrödingera, jednocześnie poprawne i błędne. Poprawne, bo faktycznie, w dzisiejszym społeczeństwie mówić możemy zarówno o zyskach, jakie osoby identyfikujące się i identyfikowane przez innych jako cismężczyźni czerpią z prostego faktu przynależności do tej konkretnej kategorii społecznej, jak i o kosztach z tym związanych. To pierwsze zjawisko najsłynniejsza badaczka męskości, Raewyn Connell, do której prac będę często na łamach książki wracać, określa mianem dywidendy patriarchalnej, czyli całego zestawu korzyści, jakie mężczyźni, jako zbiorowość, czerpią z ogólnego podporządkowania kobiet w patriarchalnym społeczeństwie. Koncepcja Connell pokazuje, w jaki sposób mężczyźni, jako grupa, korzystają ze struktur i systemów, które utrwalają męską dominację i nierówności płci, nawet jeśli poszczególne jednostki świadomie nie wspierają tego systemu i osobiście nie angażują się w seksistowskie czy dyskryminacyjne praktyki (2000). Przykładem dywidendy patriarchalnej jest to, co robi tłumacz Google, gdy poprosimy go o przełożenie na polski zdania „Professor entered the room”. Sprawdźcie sobie sami, jakiej płci będzie ta osoba. Jeśli jednak nie macie na to czasu, to powiem, że polski odpowiednik tego zdania to „Profesor wszedł do pokoju”, co oznacza, że zdaniem sztucznej inteligencji osoba wykonująca jeden z najbardziej prestiżowych zawodów świata z założenia musi być mężczyzną. Jeśli jednak wpiszemy zdanie, gdzie wymienia się jeden z najmniej poważanych zawodów „The cleaner entered the room” otrzymamy polskie tłumaczenie „Sprzątaczka weszła do pokoju”. To samo dzieje się też poza siecią. W pokoju siedzą kobieta i mężczyzna, wyglądający mniej więcej na równolatków. Jedna z tych osób ma tytuł profesorski, druga jest na studiach doktoranckich, a osoba, która wchodzi do pokoju, ma za zadanie porozmawiać z tą z tytułem profesorskim, nie wiedząc, kto jest kim. Osoba ta zwykle podejdzie do mężczyzny. Wiem, bo nie zliczę, ile razy byłam tą nierozpoznaną profesorką. Automatyczne przypisywanie mężczyznom wyższego statusu to jednak tylko czubek góry lodowej. Wśród innych benefitów, jakimi się cieszą, wymienia się zwykle władzę polityczną, czyli fakt, że niemal we wszystkich krajach świata większość władzy ustawodawczej, wykonawczej, a już zwłaszcza tej autorytarnej znajduje się w rękach mężczyzn, o czym piszę szerzej w rozdziale na temat polityki. To samo dotyczy władzy ekonomicznej i faktu, że na liście dziesięciu najbogatszych ludzi świata roku 2023 znajdowali się sami mężczyźni, a także tego, że w większości społeczeństw mężczyźni statystycznie zarabiają więcej od kobiet. Zjawisko to nazywa się luką płacową i piszę o nim więcej w rozdziale dotyczącym pracy. Nie można zapomnieć też o prawach, które przysługują mężczyznom, a nie należą się kobietom. Wśród nich wymienić można prawa polityczne, takie jak prawo wyborcze czy prawo do dysponowania własnym majątkiem, które w Europie dopiero w ubiegłym wieku zaczęło dotyczyć także i kobiet, o czym piszę w rozdziale o polityce. Takich praw do dziś nie mają na przykład kobiety w Afganistanie. Ale chodzi tu także o prawo do decydowania o własnym ciele, które w Polsce mają mężczyźni, i w związku z tym mogą bez przeszkód poddać się zabiegowi wazektomii, czego odmawia się polskim kobietom, którym nie wolno poddać się ani zabiegowi podwiązania jajników, ani tym bardziej nie wolno im zdecydować o przerwaniu bądź kontynuowaniu ciąży.

Jednak zyski płynące z bycia częścią tej zbiorowości to tylko jedna strona medalu. Druga dotyczy ceny, jaką wielu, jeśli nie większość mężczyzn, płaci za męskość. Wśród nich znajdują się przede wszystkim kwestie (gorszego) stanu zdrowia mężczyzn i statystycznie wcześniejszego wieku, w którym umierają, o czym szerzej piszę w rozdziale poświęconym, uwaga, niespodzianka, zdrowiu. W tym samym rozdziale podnoszę też kwestie związane z normami dotyczącymi ekspresji emocjonalnej mężczyzn, które inaczej niż w przypadku kobiet, mocno dyscyplinują to, jakie emocje mężczyzna może, a jakich nie powinien okazywać, a repertuar tych ostatnich jest znaczenie ograniczony i sprowadza się do kilku określonych emocji. Wśród tych ostatnich dominuje gniew uznawany tradycyjnie za męską emocję. Oczywiście każda osoba może go doświadczać i nie jest to emocja, którą przejawiają wyłącznie mężczyźni, natomiast tylko oni mają społeczne przyzwolenie na jego wyrażanie. Nie znajdują za to zbyt wiele zrozumienia, przynajmniej w większości współczesnych społeczeństw, gdy chcą zamanifestować swój smutek, strach czy wstyd. Oczywiście, obecnie ulega to pewnej zmianie, ale jest ona bardzo powolna i często dotyczy tylko niektórych grup społecznych, a koszt emocjonalny wciąż przekłada się na inne koszty męskości. Na te związane z niechodzeniem do lekarza, bo to ostatnie zakłada przyznanie się i pokazanie innym słabości (ciała czy umysłu), i na te związane ze statystykami samobójstw czy kryzysami bezdomności, bo wśród osób ich doświadczających zdecydowanie dominują mężczyźni. Dyscyplinowanie męskich emocji odbija się także na relacjach z innymi i powoduje, że wielu mężczyzn nie potrafi nawiązać tak głębokich relacji ze swoimi bliskimi, jak w przypadku kobiet. Gdy tymi osobami są dzieci, o czym szerzej piszę w rozdziale o ojcostwie, może to czasem skutkować utratą bądź ograniczeniem relacji z tymi ostatnimi w momencie rozpadu związku z matką dziecka. To ona jest zazwyczaj osobą, która zostaje główną opiekunką małoletnich dzieci, a ojciec zwykle, choć nie zawsze, zostaje rodzicem dochodzącym. Wreszcie mężczyzn nie omija też dyskryminacja prawna, którą najlepiej pokazuje to, co z relacjami płciowymi dzieje się podczas wojny. Nie jest to wprawdzie uniwersalne zjawisko i na przykład w Polsce, w momencie gdy piszę te słowa, od prawie 15 lat obowiązkowa służba wojskowa dla mężczyzn jest zawieszona, ale biorąc pod uwagę obecną sytuację geopolityczną, może to w każdej chwili ulec zmianie i możemy znaleźć się w podobnym momencie, w jakim jest dziś Ukraina. Gdy w lutym 2022 roku Rosja zaatakowała Ukrainę, kobiety i dzieci miały prawo opuścić kraj i szukać schronienia za granicą. Natomiast mężczyźni bardzo szybko zostali pozbawieni wyboru, musieli pozostać w kraju, wielu zostało wcielonych do armii, a kolejni każdego dnia mogą otrzymać powołanie do wojska. W ciągu zaledwie kilku tygodni społeczeństwo ukraińskie powróciło do bardzo patriarchalnego porządku relacji między kobietami i mężczyznami, w którym mężczyzna musi poświęcić swoje zdrowie, a czasem życie w celu obrony kraju, narodu, rodziny, a kobieta ma chronić dzieci, ale i siebie, nie musi też narażać swojego życia w walce zbrojnej. Trudno mi sobie wyobrazić lepszy przykład kosztu, jaki niesie za sobą przynależność do zbiorowości mężczyzn, a jeśli chcecie dowiedzieć się o tym konkretnym aspekcie życia społecznego więcej, to przeczytajcie rozdział o wojnie.

W związku z tym panujący obecnie wśród większości badaczy męskości i mężczyzn naukowy konsensus zakłada, że podczas analizowania sytuacji tych ostatnich pod uwagę należy brać obie kategorie. Samo wprowadzenie tego modelu analizy zawdzięczamy Michaelowi Messnerowi, jednemu z najlepszych socjologów męskości, którego prace stanowią ważny punkt odniesienia dla moich rozważań i do którego także będę niejednokrotnie powracać. W każdym razie Messner, który w swojej długiej karierze zajmował się zarówno męskim sportem, jak też weteranami wojennymi czy edukacją, najbardziej znany jest z prac poświęconych męskim ruchom społecznym. W jednej ze swoich przełomowych książek, wydanej po raz pierwszy w 1997 roku, dokonał analizy męskich inicjatyw społecznych, wśród których znaleźli się zarówno przedstawiciele ruchu obrony praw ojców, mężczyźni definiujący się jako feminiści, a także męscy aktywiści ruchów odnowy religijnej, zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie. W celu przeprowadzenia jak najbardziej wnikliwej analizy badanych zjawisk amerykański socjolog zaproponował nowatorski model, określony jako „teren polityk męskości” (2000: 91), dzięki któremu mógł nakreślić charakter poszczególnych rodzajów męskich inicjatyw, na podstawie ich stosunku do kwestii kosztów i przywilejów męskości. Do tych dwóch zmiennych autor dodał kolejną, również niezwykle kluczową, a mianowicie różnicę, a sam model został zobrazowany w postaci trójkąta, który pozwoliłam sobie rozrysować i który wygląda tak:

I teraz, im mniejsza odległość od danego wierzchołka trójkąta, tym większe jest skupienie aktywistów danego ruchu czy grupy na konkretnej kwestii i odwrotnie – im usytuowanie jest bliższe środka, tym mniejsze ich skupienie czy na kwestii przywilejów, kosztów czy różnic między mężczyznami. Przekładając model na praktykę, można powiedzieć, że męscy feminiści znajdują się zwykle najbliżej wierzchołka przywilejów, koncentrując się głównie na benefitach płynących z faktu przynależności do zbiorowości mężczyzn, i angażując się w działania mające na celu albo przekuwanie tych ostatnich w pomoc kobietom, albo w ich dekonstruowanie. Z drugiej strony klasyczni aktywiści ruchów obrony praw ojców skupiają się wokół wierzchołka kosztów, podnosząc jedynie kwestie związane z dyskryminacją mężczyzn, zupełnie ignorując przywileje. Z kolei na przykład przedstawiciele grup zrzeszających młodych Afroamerykanów podkreślają różnice, jakie istnieją między mężczyznami, pokazując, że kolor skóry czy przynależność do określonych grup etnicznych determinują pozycję danych grup mężczyzn w strukturze społecznej, co sprawia, że dystrybucja przywilejów i kosztów męskości jest nierówna. Więcej na ten temat możecie przeczytać w rozdziale poświęconym męskiemu aktywizmowi.

Model Messnera bardzo szybko zyskał popularność wśród innych badaczy męskości, którzy dostrzegli jego uniwersalizm i zaczęli stosować go nie tylko w odniesieniu do analiz męskich ruchów społecznych. Wśród nich wymienić można chociażby Elli i Christiana Scamborów, autorów pracy pod przewrotnym tytułem Men’s Involvement in Gender Equality – Three Sides of a Coin (2012), co tłumaczę jako „Zaangażowanie mężczyzn w równość płci – trzy strony medalu”, w której analizują kwestie równości genderowej poprzez pryzmat sytuacji i doświadczeń mężczyzn mieszkających w Europie. Austriaccy badacze dochodzą do wniosku, że tylko uwzględnienie tych trzech faktorów pozwala na wnikliwą ocenę miejsca i roli mężczyzn nie tylko w samym dyskursie genderowym, ale i w społeczeństwie w ogóle. Pozwala to zminimalizować niebezpieczeństwo popadnięcia w skrajności skupiania się tylko na kosztach lub wyłącznie na przywilejach męskości oraz uniknąć szkodliwych generalizacji, według których wszyscy mężczyźni są tacy sami, a to umożliwia wprowadzenie kategorii różnicy. Pisząca te słowa całą sobą zgadza się z takim podejściem, a w związku z tym analizy, jakie prezentuję wam w tej książce, uwzględniają te trzy niezwykle istotne wymiary.

Skąd jednak biorą się te analizy i o czym konkretnie jest ta książka, skoro właśnie się okazało, że mężczyźni są różni, a w związku z tym, czy można ich sytuację przeanalizować w jednej tylko książce? Zacznę odpowiadać od końca, bo łatwiej. Nie, nie można o mężczyznach i męskościach powiedzieć wszystkiego w jednej książce, i ja nie zamierzam tego robić. Jednocześnie, opierając się na wynikach badań, jakie prowadzę od ponad dwudziestu lat, pokażę wam analizy doświadczeń wybranych mężczyzn, które podzieliłam na te związane z życiem prywatnym i dotyczące męskich związków intymnych, ojcostwa, a także zdrowia, następnie te odnoszące się do miejsca mężczyzn w życiu publicznym i obejmujące kwestie pracy zarobkowej, polityki i aktywizmu społecznego mężczyzn. Na końcu zaś przedstawię analizy, gdzie podejście intersekcjonalne, o którym więcej w następnym rozdziale, odgrywa najbardziej istotną rolę, bo mówię tu o przemocy, wojnie i migracjach mężczyzn. Dodatkowo książka zawiera też rozdziały, w których pokazuję i tłumaczę najważniejsze teorie męskości, jakimi posługuję się w swojej pracy, a także metodologiczne niuanse związane z prowadzeniem badań nad mężczyznami i męskościami, szczególnie w sytuacji, gdy takie badania prowadzi kobieta. A więc trzymajcie się, będzie się działo.

Jednocześnie, jak już wspomniałam, nie jestem w stanie w jednej książce napisać o wszystkim i o wszystkich. Musiałam zatem dokonać wyboru i zdecydowałam się skupić wyłącznie na tematach, które sama, czy to indywidualnie, czy zespołowo, empirycznie zbadałam. Innymi słowy, każda część tej książki opiera się na wynikach co najmniej jednego projektu badawczego, w jaki byłam zaangażowana, a których specyfikę przybliżam w rozdziale metodologicznym. To z kolei znaczy, że niektóre dyskutowane w książce kwestie zostały już wcześniej przeze mnie opisane i opublikowane, zazwyczaj w formie artykułów naukowych, które ukazały się w (zwykle anglojęzycznych) czasopismach naukowych lub w formie rozdziałów w monografiach zbiorowych. Prace te stanowią dla mnie ważny punkt odniesienia, a osoby zainteresowane dalszą lekturą tychże mogą do nich dotrzeć dzięki przypisom, które dołączam zawsze, gdy do którejś z nich się odwołuję. Jednocześnie ta książka to znacznie więcej niż tylko streszczenie wcześniejszych prac, i mam nadzieję, że szybko się o tym przekonacie.

Kolejną implikacją moich wyborów jest specyfika mężczyzn, którzy są bohaterami tej pracy. To w zdecydowanej większości, cis-, heteroseksualni, dorośli mężczyźni zamieszkujący w Europie, głównie tej środkowo-wschodniej, północnej i zachodniej. Naturalnie zdarzają się wśród nich także osoby nieheteroseksualne czy nienormatywne genderowo, lecz stanowią raczej margines, albowiem lwia część moich badań dotyczy tych jak najbardziej normatywnych, czyli mówiąc po niesocjologicznemu, przeciętnych czy też standardowych. Nie oznacza to oczywiście, że doświadczenia innych mężczyzn, ich praktyki i pozycja w strukturze społecznej nie są moim zdaniem ważne. Wręcz przeciwnie, uważam że są niezwykle istotne, jednak w obliczu faktu, że doba trwa tylko 24 godziny, nie jestem w stanie poświęcić im naukowej uwagi. Przynajmniej nie w tym życiu.

Na szczęście na polskim rynku wydawniczym znajduje się już spora liczba prac, które skupiają się na męskościach nienormatywnych. Należą do nich chociażby książki i artykuły Bartłomieja Lisa, który zajmuje się męskościami nieheteronormatywnymi, na czele z wydanymi w 2015 roku Gejowskimi (nie)męskościami. O nienormatywnych męskościach spod znaku queer, którym terminem określam tu wszystkie osoby spod znaku LGBTAI+, pisze też Anna Kłonkowska zajmującą się problematyką transmęskości (2015, 2018). Normatywność w moich badaniach odnosi się także do kwestii etniczności, albowiem zdecydowana większość uczestników tych badań to osoby białe, urodzone w Europie, choć tutaj znów można wskazać kilka wyjątków, przede wszystkim w kontekście moich badań nad mężczyznami migrantami, gdzie miałam okazję rozmawiać z osobami pochodzącymi spoza Europy, reprezentującymi różnorodne grupy etniczne. Decyzja, by pisać wyłącznie na tematy, na których się bardzo dobrze znam, odbija się także w nieobecności pewnych wątków. Należą do nich analizy obrazów mężczyzn w mediach i form tamtejszych przekazów dotyczących męskości, kwestie męskiego sportu, ciała i (hetero)seksualności, problematyka męskości z peryferii, a także bardzo szeroka tematyka dotycząca chłopców i chłopięctwa, na czele z edukacją. Na szczęście część tych tematów jest już całkiem nieźle opracowana, więc nie trzeba po raz kolejny pisać rozdziału o tym, jakie modele męskości dominują we współczesnych przekazach medialnych, bo na przykład od lat, i to z powodzeniem, robi to Krzysztof Arcimowicz, autor takich książek jak Obraz mężczyzny w polskich medoach: prawda, fałszy, stereotyp z 2003 roku i wydanej siedemnaście lat później pracy pod tytułem Oblicza męskości w neoserialach: hegemonia – kontaminacja – inkluzja, a także licznych artykułów naukowych nie tylko na temat mediów, ale i kwestii związanych z męską cielesnością, które bardzo polecam. Z kolei osoby zainteresowane męskim sportem odsyłam do licznych prac Radosława Kossakowskiego, który zajmuje się głównie piłką nożną, także w odniesieniu do jej fanów. O tych ostatnich pisze w książce Od chuliganów do aktywistów? Polscy kibice i zmiana społeczna (2017), która nie jest może klasycznym przykładem pracy z zakresu socjologii męskości, ale z której wiele się można o mężczyznach dowiedzieć. Jeśli ktoś jest zainteresowany tematem męskości z peryferiów, odsyłam do prac Marty Gospodarczyk, która zajmuje się upłciowioną socjologią wsi i sporo miejsca poświęca męskościom spoza centrum, wielkich nieobecnych w kontekście dyskusji prowadzonych z perspektywy wielkomiejskiej akademii (2019, 2024). Jeśli chodzi o chłopców i chłopięctwo, to sytuacja wygląda znacznie mniej kolorowo, do dziś nie powstały bowiem w Polsce dobrze napisane książki dotyczące sytuacji i doświadczeń najmłodszych mężczyzn i jest to zdecydowanie luka, którą jak najszybciej powinniśmy wypełnić. Jeśli więc czytają mnie w tej chwili młode osoby zamierzające pisać doktorat, które jeszcze nie znalazły dla siebie ciekawego tematu badawczego, bardzo zachęcam do zainteresowania się socjologią chłopców i chłopięctwem. Z chęcią takie książki w przyszłości zrecenzuję. A skoro już jesteśmy przy socjologii, to mimo że książka nosi tytuł Mężczyznologia, to zdecydowana większość analiz, a także teorii i metod, jakich w swojej pracy używam, wywodzi się z tej właśnie dyscypliny. W związku z tym nie znajdziecie tu wiele ani na temat historii mężczyzn i męskości, a jeszcze mniej będzie tu wątków dotyczących szeroko pojętych kwestii kultury, w tym literatury. Na szczęście tego rodzaju tematyka analizowana jest od lat przez grono polskich literaturoznawców i w tej chwili z czystym sumieniem polecić mogę fantastyczną książkę Macieja Dudy o prekursorach współczesnych feministów Emancypanci i emancypatorzy. Mężczyźni wspierający emancypację Polek w drugiej połowie XIX i na początku XX wieku z 2017 roku czy też pracę Przemysława Góreckiego pod tytułem Kruche jest piękne. Męskości w polskiej prozie emancypacyjnej po 1989 roku, która ukazała się w 2024 roku nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Wreszcie w książce tej nie znajdziecie ani pół narracji odwołujących się do jakże medialnie chwytliwego, a jednocześnie jeszcze bardziej bezproduktywnego, żeby nie powiedzieć szkodliwego, dyskursu dotyczącego tak zwanego kryzysu męskości. O ów kryzys pytana jestem w co drugim wywiadzie, jakich zdarza mi się czasem udzielać mediom, a o którym zawsze mówię dokładnie to samo. A więc nie ma czegoś takiego jak kryzys męskości, a pod tą o tyle sensacyjną, co bezużyteczną koncepcją kryją się po prostu specyficzne przemiany społeczne, które wpływają na to, że transformacji ulegają role kobiece, role męskie, a to odbija się na zmianie w postrzeganiu i definiowaniu kobiecości, męskości i innych tożsamości genderowych, które wychodzą poza ten binarny podział. Zmiany te zachodzą na naszych oczach, ale nie ma w nich niczego niepokojącego. W narracji o kryzysie męskości najzabawniejsze jest jednak to, że towarzyszy ona ludzkości od stuleci (Anthony i Bridges, 2024). Pierwsze doniesienia, jakoby męskość była w kryzysie pochodzą co najmniej z czasów Rewolucji Francuskiej, a ogłaszanie kryzysu męskości zbiega się zwykle w czasie z momentami historycznymi, w których kobiety zaczynają domagać się równych czy wręcz jakichkolwiek praw dla siebie. Kryzys męskości ogłaszano zatem z uporem wartym lepszej sprawy na przełomie XIX i XX wieku, kiedy zaczynał zyskiwać znaczenie ruch sufrażystek, po II wojnie światowej, kiedy kobiety zastępowały w fabrykach i warsztatach samochodowych mężczyzn walczących na frontach, a po wojnie ociągały się z ustąpieniem ze swoich pozycji i powrotem do domów, a przynajmniej tak wyglądała sytuacja w krajach Europy Zachodniej czy Stanach Zjednoczonych. O kryzysie męskości zrobiło się na tak zwanym Zachodzie znów szczególnie głośno w latach 60. XX wieku, co było reakcją na drugą falę feminizmu i ogromne zmiany w sytuacji kobiet będące jej następstwem. O kryzysie męskości była także jedna z pierwszych rodzimych książek naukowych poświęconych problematyce mężczyzn, wydana w 2002 roku. Mowa o pracy Kryzys męskości w kulturze współczesnej Zbyszka Melosika, która już jakiś czas temu straciła aktualność. Dementi w sprawie tegoż kryzysu składałam wreszcie wielokrotnie w Onecie, „Gazecie Wyborczej”, „Wysokich Obcasach”, „Dużym Formacie” oraz „Tygodniku Powszechnym”, i mam wrażenie, że to nie koniec. Jeśli jednak nie kryzys męskości, to co, zapytacie. Wszystko inne, o czym piszę w kolejnych rozdziałach tej książki.PRZYPISY

Wbrew oczekiwaniom większości studentek i studentów nigdy nie udało nam się znaleźć zadowalającej wszystkie osoby definicji męskości, bo jest to po prostu bardzo trudne. Jednocześnie, biorąc pod uwagę fakt, że czytacie, jakby nie było, książkę naukową, to wypada mi wytłumaczyć, co mam na myśli, kiedy piszę o męskości czy męskościach. A zatem, jako że jestem socjolożką, opisywane zjawiska traktuję jako konstrukty społeczne, a zatem przynależące przede wszystkim do świata kultury, które w zależności od czasu historycznego czy regionu, mogą przybierać różne formy. Jednocześnie męskość jest dla mnie kategorią niezwykle szeroką, bo uznaję ją zarówno za zestaw określonych praktyk społeczynych, przypisywanych i odgrywanych głównie przez mężczyzn, ale także za zestaw norm, których ci ostatni powinni przestrzegać, oraz specyficzny rodzaj tożsamości, z którą identyfikują się znów, zwykle, choć nie tylko, osoby uznawane czy też uznające się za mężczyzn. I tak, wiem, że brzmi to dość skomplikowanie, jednak staram się to lepiej wyjaśnić na pozostałych 200 stronach tej książki, więc nie poddawajcie się, proszę, tak łatwo.

Jak już się pewnie zdążyliście zorientować, w książce posługuję się wymiennie terminami „płeć” i „gender”, „płciowy” i „genderowy” i im podobne, które tak samo jak w przypadku męskości, traktuję przede wszystkim jako konstrukty społeczne. Ma to związek z faktem, że w polskojęzycznej literaturze naukowej używa się obu tych pojęć, gdzie płeć nie zawsze oznacza wyłącznie płeć biologiczną, a gender nie zawsze uznawany jest za termin, który powinien być stosowany zamiast tejże. Stąd też, kiedy piszę „płeć” lub „gender”, chodzi mi o to samo, natomiast w przypadku, gdy (z rzadka) odwołuję się do biologii, uściślam wtedy, że chodzi mi o płeć biologiczną.

Cismężczyzna czy ciskobieta to określenie osób, u których występuje spójność pomiędzy ich płcią przypisaną przy narodzinach a ich aktualną tożsamością płciową. Czyli cisosobami są wszystkie kobiety, którym po urodzeniu wpisano w dokumentach płeć żeńską, i które uważają się za kobiety, i wszyscy mężczyźni, którym wpisano płeć męską, i którzy do dziś czują się mężczyznami. Innymi słowy, zdecydowana większość polskiego społeczeństwa jest osobami cis.

Czyli lesbijki, geje, osoby biseksualne, transseksualne, aseksualne i interseksualne.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij