Miastenia i Ja - ebook
Miastenia i Ja - ebook
Autorka, Daria Piotrowska opisuje codzienne zmagania z rzadką chorobą, miastenią. Dowiemy się, jak zachorowała, jak długo trwała diagnoza i jak jest traktowana i postrzegana przez bliskich i znajomych.
Spis treści
Otwierasz drzwi, zapinasz guzki, niesiesz kubek, wchodzisz do wanny, idziesz po schodach…wykonujesz wiele czynności automatycznie, nie zastanawiasz się, że może to stanowić jakiś problem…a jednak…jest taka grupa chorych z MIASTENIĄ GRAVIS, gdzie takie zwykłe czynności wymagają niebywałej siły, nie dajemy rady, męczymy się przy najmniejszym wysiłku, nawet przy mówieniu i wielu codziennych działaniach…dlatego PROSZĘ, KUP TĄ KSIĄŻKĘ , PRZECZYTAJ I POWIEDZ INNYM, ŻE MIASTENICY SĄ WŚRÓD NAS.
Kategoria: | Biografie |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-955976-9-5 |
Rozmiar pliku: | 6,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Od samego rana czułam, że coś jest ze mną nie tak. Byłam osłabiona, czułam zmęczenie, chociaż wydawało mi się, że nie robiłam nic takiego, abym mogła je czuć. Myślałam, że to
może początki grypy, że złapałam jakiegoś wirusa. Stwierdziłam, pewnie to coś w tym rodzaju i nie przejmowałam się za bardzo. Kiedy zajęłyśmy miejsca, jedną z moich przyjaciółek zaczęło coś we mnie niepokoić. Gdy przyjrzała mi się bardziej, zobaczyła, że jedna z moich powiek jest niesymetryczna i lekko przymknięta. Pomyślałam, że pewnie jestem niewyspana albo że coś się jej wydawało. Po dłuższej chwili zaczęłam odczuwać, że z tą powieką faktycznie coś jest nie w porządku. Zaczęła opadać i czułam, że nie mogę otworzyć oka. Nie wiedziałam, co o tym myśleć… Nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim
objawem. Byłam przekonana, że to tylko chwilowe i mimo wszystko minie. Udałam się z mamą do okulisty, by sprawdzić, czy może coś ze wzrokiem dzieje się niedobrego, ale wszystko było w jak najlepszym porządku. Kilka dni później oprócz opadającej powieki pojawiło się dziwne zmęczenie.
Któregoś wieczoru, wracając do domu, zaczęłam się bardzo męczyć. Poruszałam się
powoli, a mimo to czułam się, jakbym przebiegła maraton. Było to dla mnie bardzo dziwne,
ponieważ szłam powolnym tempem, prostą drogą, a nie mogłam złapać tchu. Podczas wejścia
po schodach było jeszcze gorzej… Weszłam do domu, usiadłam na łóżku i próbowałam spokojnie oddychać. Odpoczęłam chwilę i znów czułam się dobrze. Tak jakby nic się nie wydarzyło. Coraz bardziej zaczęłam się zastanawiać. Przecież przy grypie czy innym wirusie
nie byłoby takich „dziwnych” wtedy dla mnie objawów. Nie dawało mi to spokoju.
Opowiedziałam o wszystkim mamie, a ta zarejestrowała mnie do endokrynologa, ponieważ miała podejrzenia, iż mogę mieć problem z tarczycą. Na wizytę musiałyśmy czekać kilka dni.
Do tego czasu pojawiły się kolejne objawy. Prócz zmęczenia oraz opadającej powieki pojawiły się problemy z jedzeniem.
Problemy z jedzeniem? Tak. A dokładnie problemy z gryzieniem oraz przełykaniem
pokarmu. Podczas jedzenia, kiedy musiałam je gryźć, było mi bardzo ciężko, gdyż moja żuchwa była osłabiona i nie miałam siły przeżuwać żadnych posiłków. Z połykaniem było podobnie. Kiedy piłam jakieś napoje, krztusiłam się. Nie miałam zielonego pojęcia, dlaczego tak się dzieje, co jest ze mną od kilku dni.