Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Miasto samobójców - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
12 lipca 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
44,90

Miasto samobójców - ebook

Młoda pani psycholog, bardzo utalentowana i jeszcze bardziej pewna siebie, za incydent niegodny terapeuty zostaje zmuszona do wyjazdu na prowincję, gdzie w tytułowym miasteczku ilość samobójstw zdecydowanie przekracza średnią krajową. Przekonana o własnych możliwościach próbuje rozwikłać zagadkę, nad którą od dłuższego czasu biedzi się sztab specjalistów. Nagle okazuje się jednak, że nie jest taka wspaniała, jak zawsze sądziła, a demony przeszłości wyciągają po nią bardzo ostre szpony. Agnieszka Kaźmierczyk pozostaje wierna gatunkowi. „Miasto samobójców” to kolejna powieść tej autorki i kolejny świetny thriller psychologiczny. Bardzo lubię twórczość Agnieszki. Jej książki są mocno osadzone w świecie rzeczywistym, ale czerpią z naszych ukrytych lęków. Budowana na psychologicznej destrukcji jednostki historia dotyka nas w sposób osobisty. Sprawia, że zaczynamy się zastanawiać: a jak ja bym się zachowała? Co mnie pogrążyłoby w takiej otchłani, że jedynym wyjściem byłaby śmierć? Polecam, Barbara Mikulska, autorka książek dla dzieci i młodzieży, horrorów i romansów. TEJ AUTORKI W WYDAWNICTWIE WASPOS Topielica ze Świtezi, Klątwa sióstr, Klątwa sióstr. Czas odpowiedzi. Tom 2. Epidemia uczuć Coś patrzy.

Kategoria: Horror i thriller
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8290-334-8
Rozmiar pliku: 1,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Dr Marlena Stradomska
suicydolog, psychoterapeuta

Zagadnienia zdrowia psychicznego są czymś niezwykle ważnym w wielowymiarowym kontekście. Warto o tym mówić, pisać i dzielić się własnym doświadczeniem – niekiedy przez modelowanie jesteśmy w stanie być dla kogoś inspiracją do zmian i szukania pomocy. Edukować można wszędzie, stąd ogromne podziękowanie dla autorki książki za to, że w jej dziele można umieścić kilka ważnych informacji o zdrowiu psychicznym. Szukajmy rozwiązań i tak starajmy sobie radzić z triggerami (ang. spust , języczek spustowy).

Kwestie dotyczące zachowań samobójczych niewątpliwie są problemem współczesności, choć nie jest to zagadnienie, które pojawiło się dopiero teraz. Martwić może liczba samobójstw przedstawiana przez instytucje działające w Polsce i na świecie. Istotne jest to, aby w sytuacji zagrożenia zdrowia i życia lub chociażby zauważenia u siebie zmian w zachowaniu, wyglądzie czy codziennym funkcjonowaniu – nie czekać, a szukać pomocy. To nie powód do wstydu czy ukrywania problemów, nawet przed najbliższymi.

W sytuacji dostrzeżenia trudności natury psychicznej, w tym myśli czy tendencji samobójczych u siebie lub kogoś w otoczeniu, warto spróbować dowiedzieć się, jaka może być tego przyczyna i co można zrobić w danej sytuacji.

Dziedziną zajmującą się tego typu zagadnieniami jest suicydologia, natomiast ważną i profesjonalną w tym aspekcie stroną internetową jest platforma pomocowa Życie Warte Jest Rozmowy www.zwjr.pl .

To miejsce, gdzie pomoc uzyskają zarówno osoby w kryzysie samobójczym, jak i szukające wsparcia dla kogoś, kto przeżywa trudności psychiczne czy żałobę po samobójczej śmierci bliskiego. Sięgnięcie po pomoc jest pierwszym krokiem do pokonania kryzysu.

Kolejną ważną stroną ze sprawdzonymi informacjami jest ta opisująca zadania Programu Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym w Polsce - https://zapobiegajmysamobojstwom.pl/ .Wielowymiarowe działania w tym aspekcie mogą się okazać kluczowe w tym, aby jak najwięcej osób wiedziało o możliwych formach terapii i pomocy.

Korzystanie z pomocy psychologa, psychoterapeuty czy psychiatry może zmniejszyć lub zniwelować cierpienie, które dana osoba może odczuwać, a jednocześnie doprowadzić do tego, że objawy choroby zostaną przezwyciężone przy odpowiedniej współpracy ze specjalistami z zakresu zdrowia psychicznego. To nie temat tabu. Dbanie o siebie także w ujęciu psychicznym powinno być traktowane w sposób oczywisty. Nikt przecież osobie, która ma stan przedzawałowy, nie każe przyjść do pracy i działać na najwyższych obrotach, podobnie jest w sytuacji zapalenia płuc czy złamanych kończyn. Dlaczego zatem depresja czy inne choroby natury psychicznej traktowane są - nie zawsze - ale w wielu przypadkach jako coś zupełnie innego? Często można spotkać się z tym, że komunikat kierowany do osoby chorującej na depresję jest zupełnie inny od oczekiwanego – to, że zaproponujemy osobie „wzięcie się w garść”, „pomyślenie o tym, że życie jest piękne” lub, że „nie widać po niej/nim choroby” nie pomoże, a wręcz przeciwnie - może doprowadzić do jeszcze większego poczucia niezrozumienia. Zapytajmy zatem inaczej – „czy jest coś, co mogę dla Ciebie zrobić?”, „pamiętaj, że jestem przy Tobie i możesz mi powiedzieć wszystko”, „jeszcze nie wiem, co możemy zrobić z tą sytuacją, ale od teraz jesteśmy w tym razem”.

Samobójstwom nie tylko można, ale i trzeba zapobiegać. To ważne szczególnie, gdy możemy pomyśleć o tym, że Życie Warte Jest Rozmowy.1

Poniedziałek. Dwudziesty czwarty dzień września. Chwila, w której wszystko dla Natalii się skończyło. Nie umiała spojrzeć na swoje życie jak na księgę otwartą w połowie. Uważała, że właśnie ktoś, a może nawet ona sama napisała epilog swojej autobiografii. Doskonale zdawała sobie sprawę, że po każdym zakończonym dniu powinna postawić kropkę, nie przecinek, nie średnik, ale właśnie kropkę. Tak często tłumaczyła to swoim pacjentom. Wszystkie podobne zdania wypowiadane nieraz w gabinecie, że jutro jest wolne od błędów, że każde zakończenie daje nadzieję na przeżycie czegoś nowego – brzmiały teraz w jej głowie jak truizmy oderwane całkiem od rzeczywistości. Jeśli zadzwoni do matki, co zresztą będzie musiała prędzej czy później uczynić, ta powie jej dokładnie to samo i zbagatelizuje sytuację. Oczywiście Natka daruje jej szczegóły. Jakież bowiem byłoby rozczarowanie rodzicielki, ile łez wylałaby, rozprawiając o nieroztropności córki. Dziś nie miała na to ani siły, ani ochoty. Na szczęście sprawa zostanie zamieciona pod dywan. Tak przynajmniej jej obiecano, w to wierzyła i to wreszcie miało stać się na pewien czas jej punktem zaczepienia w poszukiwaniu nowego sensu i celu.

Kiedy przed chwilą słuchała swojego starszego o jakieś trzydzieści lat szefa, cenionego i nagradzanego nie tylko w Polsce, ale i na arenie międzynarodowej psychologa i psychiatry, czuła się jak uczennica wezwana na dywanik do dyrektora za popełnienie wykroczenia na terenie szkoły. Zresztą, musiała pokornie przyznać, że zachowała się trochę jak nastolatka, dała ponieść ułańskiej fantazji, co w tym zawodzie było nie tylko niesmaczne, ale przede wszystkim zabronione i surowo karane.

Tyle że nie była już małą dziewczynką, w maju skończyła przecież dwadzieścia sześć lat, od dwóch pracowała w gabinecie psychoterapii, o którym mogli pomarzyć jej koledzy ze studiów. Ilu jej rówieśników kandydowało? Pamiętała przynajmniej kilkunastu z długiego i wieloetapowego procesu rekrutacyjnego.

To jednak ona zwyciężyła, miała największe osiągnięcia już jako studentka, to ona najlepiej zaprezentowała się podczas każdej z rozmów, każdego z testów. Myślała wtedy o sobie jak o pani świata, jak o kimś, kto złapał pana Boga za nogi. Prestiż, pieniądze, renoma – z tym kojarzyła się ta znana w środowisku spółka.

Kroczyła zatem dumnie po uczelni, stała się może na moment nawet nieco zarozumiała.

Teraz, dwa lata później, wychodząc przed wielki oszklony budynek będący połączeniem tradycji i nowoczesności, na którego frontowej ścianie widniał ogromny szyld: Gorczyński – gabinet psychiatrii i psychoterapii, czuła się nie tylko mała, chciała wręcz zapaść się pod ziemię. Jej współpracownicy z kolei patrzyli na nią nie z litością, a z nieskrywaną pogardą. Szansa, którą dostała, została bezpowrotnie utracona. Ambitne plany musiały zostać zepchnięte na dalszy plan, a ze sławy została tylko ta zła, której wątpliwy zapach roznieść miał się wkrótce w całym branżowym środowisku.

Weszła do swojego mieszkania. Pamiętała dokładnie dzień, kiedy je kupiła. To nic, że na kredyt. Potężny kredyt. Właściwie była zdumiona, gdy dostała pozytywną decyzję. Była przecież singielką. Jednakowoż zarabiała u Gorczyńskiego tyle, że po spłaceniu raty kredytu zostawało jeszcze na całkiem luksusowe życie: najdroższe atelier urody, w którym dokonywała co miesiąc zabiegów złuszczających skórę, masaży kobido i rzecz jasna pielęgnacji twarzy – dbanie o siebie było niepisanym wymogiem w miejscu, w którym karierę właśnie rozpoczynała. Był też najmodniejszy w okolicy salon fryzjerski, ciuchy znanych marek. Nie zgadzała się z matką, która namawiała ją do oszczędzania na czarną godzinę. Hic et nunc! Liczy się to, co jest właśnie teraz… Tak myślała, gdy po pięciu latach zakuwania wreszcie otrzymała pierwszy przelew na konto. Chciała żyć. Nie tylko odliczać dni od pierwszego do pierwszego. Od raty kredytu do kolejnej.

Patrząc w tym momencie na swoje meble, które dalekie były od standardu IKEA, na lakierowane fronty śnieżnobiałej kuchni, na włoski wypoczynek i szklaną szafkę RTV, zastanawiała się, na jakiej stronie internetowej będzie mogła je wystawić, żeby przeżyć kolejny miesiąc, kiedy wynagrodzenie nie wpłynie, a bank będzie domagał się swojej należności. Nie wzięła tego pod uwagę. W wielu scenariuszach, które rodziły się w jej głowie, ani razu nie pojawił się ten z utratą pracy. Znów pomyślała o sobie jak o największej kretynce.

Postanowiła ochłonąć i, na razie, nie robić niczego w emocjach. Przynajmniej nie tych pierwszych, często nieadekwatnych do sytuacji. Miała tendencję do poddawania się urokom chwili nie tylko podczas wyboru salonu fryzjerskiego czy umeblowania apartamentu, ale także w relacjach międzyludzkich. To właśnie chwila nieostrożności, nagłe uniesienia stały się bezpośrednią przyczyną romansu, a w konsekwencji także utraty pracy.

Weszła do łazienki, w której biel ścian mieszała się z beżem dębowych elementów. Jako że lubiła egzotyczne krajobrazy, pojawiła się również zieleń. Zadbał o to projektant wnętrz, Maciek, który także nie należał do najtańszych. Gdy patrzyła na olbrzymią płytkę ze zdjęciem liścia palmowego, znów karciła siebie w myślach.

Zdjęła białą koszulę, rajstopy, ołówkową spódnicę i dopasowaną szarą marynarkę. Spojrzała w lustro, które pokazywało niemal całą jej sylwetkę. Bielizna przypominała jej tamte chwile. Chwile z nim. Chwile w jego ramionach. Chwile nieodczuwanej nigdy wcześniej tak intensywnie przyjemności. Kiedy patrzyła na siebie w tej chwili, tuż po swej wielkiej kompromitacji, upokorzeniu, którego świadkami byli ludzie, których podziwiała i szanowała, nie widziała tej seksownej dziewczyny, którą zachwycił się Robert. Spróbowała skierować myśli na inne tory. Tylko że od kilku miesięcy Robert – był jedynym torem, którym biegły.

Długi, naprzemiennie ciepły i chłodny prysznic dobrze jej zrobił. Zmęczenie, które pojawiło się nagle razem z przeszywającym bólem głowy, odeszło. Natalia zdecydowała, że zamiast dzwonić po dwie najlepsze przyjaciółki, które zawsze pomagały jej wykaraskać się z najgorszego doła, dowie się czegoś więcej o miejscu swojego przymusowego zesłania. Bo przecież dzisiaj jej życie zawodowe się nie skończyło, o czym zapewniali przełożeni, ono wkraczało na ścieżkę rehabilitacji, choć w jej oczach była to raczej resocjalizacja, na którą została skierowana, choć to rzekomo ona miała jej dokonywać, nie zaś zostać nią objęta.

Wróciła myślą do przyjaciółek. Od początku, gdy tylko podzieliła się z nimi nowym wątkiem z życia stolicy, o imieniu Robert, ostrzegały, prosiły, nalegały, by zamknęła go tak szybko, jak został otwarty. Pomijając aspekty moralne, od razu wskazywały na te związane z etyką zawodową i możliwymi konsekwencjami. Przypominały nieustannie, że przecież bez względu na to, co mówił – miał żonę – i to był fakt. A przede wszystkim – był przecież jej pacjentem. Jeśli teraz, po wszystkim, powie im, że Gorczyński dowiedział się o jej romansie i wyrzucił ją, w ich oczach także straci.

Usiadła przy biurku w drugim, mniejszym nieco pokoju, który pełnił w jej trzydziestopięciometrowym mieszkaniu, nazywanym w rozmowach z krewnymi apartamentem, funkcję gabinetu i sypialni. W wyszukiwarce komputera wpisała nazwę miejscowości, do której miała się udać. Poprawiła się w myślach: została przymusowo oddelegowana.

Tytuły artykułów wprawiły ją w jeszcze gorszy – o ile było to w ogóle możliwe – nastrój, choć sądziła przed chwilą, że przecież gorzej naprawdę być już nie może. „Miasto grozy”, „Tu ciąży klątwa”, „Miasto samobójców”, „Miejsce przeklęte”. Tylko takie tytuły kojarzyły się z tym miejscem na ziemi. Dodała do kluczowego wyszukiwania dwa słowa: SZTAB KRYZYSOWY, do którego miała dołączyć jako ekspert. Jednak właściwy etat, jako psycholog, dostała w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym. Nazwa brzmiała ładnie, jednak w istocie wiadomo było, że to jeden z najgorszych poprawczaków w Polsce. Za moment miała przekonać się dlaczego.

Całe popołudnie spędziła przed ekranem monitora. Artykułów na temat jej nowego miejsca pracy znalazła w sieci całe mnóstwo. Żaden jednak nie wlał odrobiny nadziei w jej serce. Wiedziała, że przeprowadzka nie niesie ze sobą nic dobrego.

Kiedy zorientowała się, że słońce już zaszło, postanowiła położyć się spać. Głowa była jednak przepełniona szumem informacyjnym, a wydarzenia minionego poranka stawały jak żywe przed jej oczyma. Choć usiłowała pozbyć się tych obrazów z całych sił, podświadomość odtwarzała w kółko zapamiętane i przechowane informacje.

Gorczyński wezwał ją do siebie. Kazał usiąść. Jego ton był chłodny. Nie patrzyła na niego, miała spuszczoną głowę. Jedyna życzliwa koleżanka z pracy, Marlena, uprzedziła ją, że ktoś mu doniósł i szef jest wprost niewyobrażalnie wkurzony. Wiedziała więc, po co kazał jej przyjść. Już za zamkniętymi drzwiami gabinetu, który należał do najbardziej ekskluzywnych miejsc z zewnętrznymi roletami, wyjątkowo miękką i wygodną kozetką, antykami na jednej ze ścian, wyjął Kodeks Etyczny Psychoterapeuty Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Otworzył księgę na odpowiedniej stronie, a następnie głośno i wyraźnie odczytał: Terapeucie nie wolno przenosić relacji z osobą leczoną poza obszar terapii. Nieetyczne jest nawiązywanie jakiejkolwiek formy bliskości seksualnej z osobami pozostającymi w terapii lub chorymi, którzy uczestniczą w badaniach naukowych”. Schował książkę do szuflady. Sięgnął po drugą, która leżała już przygotowana na biurku. Kodeks Etyki Zawodowej Psychoterapeuty Polskiej Federacji Psychoterapii. I znów zaczął czytać. Natalia podniosła na moment wzrok, choć nie było słychać zdenerwowania w jego głosie, rumieńce zdradzały złość pomieszaną z rozczarowaniem i rozgoryczeniem: „Psychoterapeuta stara się pozostawać wyłącznie w relacji zawodowej z pacjentem podczas procesu psychoterapii. Psychoterapeuta nie podejmuje relacji seksualnych z pacjentami/klientami w trakcie procesu psychoterapii. Psychoterapeuta nie przyjmuje do psychoterapii osób, z którymi wcześniej miał relacje seksualne. Psychoterapeuta nie wchodzi w relację seksualną z byłym pacjentem/klientem co najmniej przez dwa lata od zakończenia relacji zawodowej”. Nie chciała słuchać dłużej, ale jej mentor sięgnął po kolejną pozycję, był to Kodeks Etyczno-Zawodowy Psychologa. Za moment usłyszała jeszcze jedno zdanie, choć wystarczyły poprzednie wyjątki: „Psycholog jako psychoterapeuta jest świadomy niebezpieczeństw wynikających z jego możliwości wpływania na innych ludzi, w związku z czym poddaje się superwizji lub konsultacji”.

Wreszcie zakończył. Przez moment nic nie mówił, jakby zostawiając jej chwilę na autorefleksję, a może ostentacyjne bicie się w piersi i wypowiedzenie: mea culpa. Wreszcie spojrzał na nią karcącym wzrokiem i powiedział:

– Wprawdzie za takie przewinienie jak twoje, na razie nie przewidziano odpowiedzialności karnej, jednak jeśli zgłoszę ten fakt do Polskiego Towarzystwa Psychoterapeutycznego, zostaniesz pozbawiona certyfikatu. – Przerwał, oczekując na reakcję podwładnej i swojej ulubionej studentki, a potem absolwentki. Wiedziała o tym doskonale, czuła się faworyzowana od pierwszych zajęć, na których zabłysnęła wiedzą i kreatywnością. Zdawała sobie sprawę, że dziś było mu wyjątkowo przykro, że ta zdolna i wyjątkowo ambitna dziewczyna, z którą wiązał tyle nadziei, dopuściła się tak bezsensownego wykroczenia.

– Czy istnieje jakieś alternatywne rozwiązanie tej… niekomfortowej dla wszystkich sytuacji? – mruknęła niemal szeptem, jednak bez pożądanej skruchy w głosie.

– Tak. Po to cię tutaj wezwałem. Z twoim talentem – bo nie mówię tutaj o ogromnej i niezaprzeczalnej wiedzy, intuicji, instynkcie – ale z twoim niewyobrażalnym wręcz talentem, nie mam sumienia pozbawić cię praw do wykonywania zawodu, a setek potrzebujących ludzi do utraty możliwości kontaktu z kimś tak wartościowym. – Mimo wszystko miał wobec niej wciąż tak wiele pozytywnych uczuć. Wzruszyło ją to wyjątkowo.

– Ale… – Wiedziała, że musi być ale. Sytuacja była zbyt poważna. Jego spokój był niewspółmierny wobec jej winy.

– Mam dwa rozwiązania, ale obawiam się, że żadne ci się nie spodoba. – Profesor spojrzał na nią uważnie. – Pierwsze: zostajesz zwolniona dyscyplinarnie i możesz się pożegnać z wykonywaniem zawodu. Drugie: przyjmujesz posadę, którą zawsze pogardzałaś.

– Można jaśniej? – Bała się tego, co usłyszy. Dyscyplinarne zwolnienie oznaczało dla niej czerwone światło do wszystkich szanujących się gabinetów psychoterapii, a tylko to ją interesowało. Żadne podrzędne, lokalne, szkolne podwórko…

– Dołączysz do sztabu kryzysowego w Wielkopolsce, popracujesz także w tamtejszym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym z wyjątkowo trudną młodzieżą – powiedział jednym tchem, jakby chciał mieć to już za sobą. Zdawał sobie sprawę z tego, jak mocno ugodzą ją ostatnie słowa.

– W Wielkopolsce? Wyjątkowo oględnie, profesorze. Mówimy o mieście samobójców, prawda? Tym, do którego żaden psycholog w tym kraju nie chce jechać, bo boi się o własne życie, własne zmysły. Każdy, kto tam rusza, przegrywa. Wraca na tarczy. Jest spalony w środowisku. To chyba jakaś kpina! – Nie mogła powstrzymać ciętego języka. Zaczęła nerwowo krążyć po gabinecie.

– Tak. Mówimy o tym mieście. Ktoś wreszcie musi pomóc jego mieszkańcom. – Twarz profesora złagodniała. Zmienił nieco ton. Gdy wreszcie przestała chodzić tam i z powrotem, a ich spojrzenia się spotkały, znów zabrał głos: – Natalia. Coś ty sobie myślała? Ty? Taka zdolna, taka rozważna… i ten podstarzały lowelas manipulant? – Zrobił przerwę. Za moment kontynuował: – Przeklinam ten dzień. To ja miałem go przyjąć. Polityk, a raczej celebryta. Dawny znajomy. Nigdy bym nie pomyślał, że ktoś taki jak ty i … i on? Przepraszam, ale to do ciebie nijak nie pasowało, do dziś nie pasuje. Przecież mogłabyś mieć niemal każdego. Z twoją urodą, inteligencją… Dziewczyno… Na początku tak obiecującej kariery…

Natalia milczała. Nie miała nic na swoje usprawiedliwienie. Gorczyński znów mówił. Zachowywał się bardziej niczym ojciec, którego – można powiedzieć – nigdy nie miała, niż kat czy sędzia.

– Natalia, pojedziesz tam, zabłyśniesz. Odkryjesz tajemnicę tego miasta, pomożesz zmniejszyć liczbę samobójstw, a kiedy ta brzydka sprawa ucichnie…

– Nie zgadzam się. – Kobieta odzyskała rezon.

– Przepraszam? Na co się niby nie zgadzasz? – Profesor także był czujny.

– Nie zgadzam się na dyscyplinarkę. To mi zamyka wszystkie drzwi. Jeśli mi ją profesor zafunduje, idę stąd prosto do Sądu Pracy. Robert zezna, że nie było między nami niczego. Będzie o tym głośno, firma zyska złą sławę… – zaryzykowała, choć nie miała tego w planie. Znów pokierowały nią emocje.

– Więc co proponujesz? – Profesor był niezadowolony. Jego ton się zmienił. Sądził, że będzie w niej więcej pokory i wdzięczności za okazaną pomoc i wyrozumiałość. Inny szef nie miałby żadnych skrupułów.

– Pojadę tam. Spróbuję rozwikłać zagadkę miejsca. Sprawdzę te wszystkie plotki, przy okazji pomogę młodym z ośrodka. Ale jak już to zrobię, wracam do stolicy. Nie będzie mowy o żadnej dyscyplinarce. Porozumienie stron. I potem znów praca. Niekoniecznie tutaj. Ale bez łatki, bez tych okropnych spojrzeń. – Grała pewną siebie, ale szef czuł, że ma płacz na końcu nosa. – Może być?

Po chwili dodała jeszcze tylko ledwo słyszalne „Błagam”, choć przyszło jej to z ogromnym trudem.

Gorczyński zastanawiał się przez chwilę. Patrzył na tę filigranową dziewczynę z kasztanowymi włosami sięgającymi niemal pasa o brązowych oczach i zgrabnym małym nosku. Traktował ją jak córkę, bo znał doskonale jej historię. Matka, nauczycielka przedszkola z marną pensją, ojciec alkoholik, który zapił się na śmierć, gdy była nastolatką. Natalia – jedno z trojga dzieci. Jej bracia, chłopcy po zawodówce, szybko zaczęli pracę. Matka natomiast postanowiła postawić wszystko na edukację córki. W gimnazjum wyróżniająca się uczennica otrzymała stypendium prezydenta, podobnie było w liceum, później musiała już radzić sobie sama. Na studiach korzystała ze stypendium socjalnego, a że Gorczyński był prorektorem, miał wgląd w pewne dokumenty. Dostrzegłszy jej wrodzone umiejętności, postanowił pomóc. Przez całe studia był jej aniołem stróżem. Wyczuwała ogromną sympatię z jego strony, imponował wiedzą i doświadczeniem. Był autorytetem. Teraz musiał podjąć decyzję, która zaważyć miała na jej dalszym życiu, na karierze. Decyzję, która stała w sprzeczności z wartościami, które wyznawała, ale która dawała szansę, by utrzymać się na powierzchni.

– Zgoda. Natalia, tylko nie zrób jakiegoś głupstwa. I uważaj na siebie. Wokół tego miasta narosło wiele legend i dziwnych historii. Rzecz jasna, my jesteśmy ludźmi nauki, więc tylko szkiełko i oko, ale jednak… Miej oczy szeroko otwarte. A jeśli możesz pomóc, pomóż. Nie sprzedawaj na razie mieszkania w Warszawie… – podsumował i rzucił teczkę z przygotowanymi dokumentami na biurko.

Dziewczyna podniosła wzrok. Była jak skazaniec, który właśnie usłyszał ułaskawienie z ust sędziego.

Nie wypadało się uśmiechać szeroko, skinęła tylko głową w podziękowaniu.

– Dobrze. Tak zrobię – powiedziała już całkiem łagodnie, a do oczu napłynęły jej łzy. – Będę bardzo tęsknić. I… dziękuję, że tylko tak… – nie zdążyła dokończyć. Na szczęście w jego gabinecie byli sami, bez świadków. Mentor, przyjaciel… podszedł i przytulił ją.

– Żałujesz? – spytał, gdy już stała w drzwiach.

– Jest pan moim terapeutą i wie doskonale, że zawsze będę się wikłać w związki, które będą dla mnie źródłem cierpienia. I zawsze będę miała problem, żeby odejść. Nie żałuję, że wybrał żonę. Nie żałuję tego, co było między nami. Żałuję jedynie, że mimo wielu lat terapii nadal jestem i już zawsze będę powielała pewne schematy, chociaż rozpracowuję je każdego dnia. Że jestem niczym dziecko we mgle, choć doskonale znam jej każdy składnik i powinnam się przed nią chronić. To takie… frustrujące – wyjaśniała najlepiej, jak potrafiła.

– Nie musi tak być. Tyle razy ci mówiłem, że wszystko leży w twojej głowie. Pamiętaj. Nikt nie przywróci ci dzieciństwa, ale jesteś w pełni świadoma trudności w funkcjonowaniu społecznym i znasz możliwości uzyskania pozytywnych korygujących doświadczeń. No i masz grupy wsparcia, do mnie też możesz dzwonić o każdej porze. Wiesz o tym. Twojego ojca już dawno z nami nie ma. – Profesor przypominał jej to, o czym tyle razy rozmawiali.

– Wiem. Naprawdę dziękuję. Pamięta pan, należę do grupy Żelaznych Dzieci. Dam sobie radę. Do widzenia. – Wyszła i szybko pobiegła korytarzem do wyjścia. Na dobre rozpłakała się dopiero w samochodzie.

Zasnęła grubo po północy. Myślała, co może zrobić z mieszkaniem, z kredytem, wreszcie z Robertem, który nadal tkwił w jej głowie… O ile te pierwsze dwie kwestie były stosunkowo proste, o tyle ta trzecia została rozwiązana bez jej udziału. Klamka zapadła. Wszystko było skończone. Tyle że nie w jej sercu, które rozbite na tysiąc małych kawałków, wciąż wołało jego imię.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: