Między Chrystusem a Antychrystem - ebook
Między Chrystusem a Antychrystem - ebook
Między Chrystusem a Antychrystem
KIM JEST ANTYCHRYST?
JAK GO ROZPOZNAĆ?
CZY JEGO PRZYJŚCIE POPRZEDZĄ KONKRETNE ZNAKI?
A MOŻE JEST ON JUŻ WŚRÓD NAS?
W najnowszej książce KS. ROBERT SKRZYPCZAK analizuje tajemniczą postać ANTYCHRYSTA. Powracając do znamiennych zapowiedzi biblijnych, objawień maryjnych i spostrzeżeń wybitnych postaci czasów współczesnych, stara się odczytać konkretne znaki czasów. Przywołuje wstrząsające nauczanie kard. Biffiego oraz profetyczne słowa z książki Włodzimierza Sołowjowa i dostrzega, że Antychryst będzie miał twarz pojednawczą, będzie zwodzicielskim, „UŚMIECHNIĘTYM TRUCICIELEM”. Wniesie do świata wiele humanizmu, lecz jednocześnie zrobi wszystko, by samym sobą zakryć prawdziwego Chrystusa. Jak się temu przeciwstawić?
Autor przypomina wielkie postacie, które w dziejach zbawienia odegrały potężną rolę – często ich wędrówka naznaczona była licznymi cierpieniami i prześladowaniami. To właśnie oni mogą dziś być naszymi przewodnikami w podróży po tym, co niepewne, a przede wszystkim w walce z księciem ciemności.
KS. PROF. ROBERT SKRZYPCZAK – ceniony rekolekcjonista, autor i tłumacz wielu książek, m.in. ks. Dolindo Ruotolo, W twej duszy jest niebo. Konferencje i świadectwa. Jeden z pierwszych popularyzatorów osoby ks. Dolindo w Polsce. Profesor Akademii Katolickiej w Warszawie. Wyróżniony nagrodą Totus (2013) za propagowanie nauczania św. Jana Pawła II oraz Medalem św. Edyty Stein (2017). Współpracuje z redakcją „Gościa Niedzielnego”.
Ksiądz Robert Skrzypczak to jeden z najwybitniejszych chrześcijańskich apologetów w Polsce na początku XXI wieku. Jego książka Między Chrystusem a Antychrystem pozwala nam lepiej odczytywać znaki czasów i dokonywać duchowego rozeznania otaczającej nas rzeczywistości.
GRZEGORZ GÓRNY, dziennikarz, publicysta, pisarz
To nie jest po prostu kolejna książka o zepsuciu cywilizacji i kryzysie Kościoła. Ksiądz Robert Skrzypczak pisze o tym, jak w dzisiejszych czasach wygląda działanie tego, który chciałby uchodzić za Chrystusa, i o tym, że Chrystus przez cały czas go powstrzymuje, nawet jeśli nie od razu to widać.
JAKUB JAŁOWICZOR, dziennikarz „Gościa Niedzielnego”
Każdego dnia kusi nas wszystkich zwodniczy powab doczesnego władztwa Antychrysta. Ksiądz profesor Robert Skrzypczak sięga do nieprzebranego skarbca świętych i błogosławionych Kościoła, by wskazać nam, jak uniknąć pułapek złego ducha i iść możliwie najpewniejszą drogą do królestwa Bożego. Ta książka, wierzę, może być dobrym drogowskazem w codziennych zmaganiach naszego życia o pierwszeństwo, jakie winni jesteśmy oddać Bogu.
PAWEŁ CHMIELEWSKI, publicysta, dziennikarz PCh24
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67291-31-6 |
Rozmiar pliku: | 1,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Historia ludzka jest we władaniu dwóch potężnych sił: Bożej opatrzności i ludzkiej wolności. Działanie Boga prowadzi ludzi ku dobru i szczęściu, choć człowiek w swej wolności może je przyjąć lub odrzucić. Święty Augustyn w dziele Państwo Boże pisał, że żyjemy pomiędzy dwiema miłościami: miłością do samego siebie, która prowadzi człowieka do wzgardzenia Bogiem, oraz miłością do Boga posuniętą aż do pogardzenia samym sobą. Pierwsza miłość szuka chwały własnej, druga nastawiona jest na odnalezienie i oddanie chwały Panu Bogu. Nasza egzystencja przebiega zatem między dwiema cywilizacjami, dwoma miastami: Jerozolimą i Babilonią. Niech każdy zapyta siebie – mówił św. Augustyn – co kocha, a pojmie, którego z tych miast jest obywatelem. Chrystus na końcu czasów będzie nas sądził z miłości. Tych, którzy Mu zaufali i pozwolili się Mu odmienić, zaprosi do wiecznej szczęśliwości ze sobą w niebie, tych zaś, którzy Nim wzgardzili, wraz z demonami oddali na wieki do piekła, które dla siebie zbudowali, nie chcąc kochać. Człowiek postawiony przed dobrem i złem jest bezsilny. Nie byłby w stanie sprostać nawet temu, czego gorąco pragnie. Stąd konieczność Chrystusa do zbawienia. Chrystus zaś – jako najwyższy wyraz Bożej opatrzności – pragnie nas włączyć do swego Kościoła, który nazwał swoją owczarnią, winnicą, wreszcie swoim Ciałem. Kościół to szczególne środowisko dojrzewania do szczęścia i zbawienia w Bogu – do świętości.
Chrześcijanie pierwszych wieków nie mieli wątpliwości: „Nie można dostąpić łaski Bożej, nie będąc w Kościele”. Tychoniusz, genialny teolog z drugiej połowy IV wieku, twierdził: „Nikt na całej ziemi nie może mieć Ducha Bożego poza Kościołem”¹. Podobnie uważał św. Cyprian z Kartaginy: „Nie może mieć Boga za Ojca, kto nie ma Kościoła za Matkę”². Nie będzie też innego objawienia poza tym, które otrzymał Kościół. Ma się to nijak do pojawiającego się w wielu środowiskach sloganu: Chrystus – tak, Kościół – nie. Prowadzi to nieraz do „cichej bądź jawnej apostazji”, czyli opuszczenia Chrystusa wraz z Jego Kościołem, na przykład pod wpływem zgorszenia jego grzechami albo niezgody na wymogi, zwłaszcza dotyczące etyki seksualnej, stawiane wiernym przez Kościół; albo do zjawiska tak zwanego chrześcijaństwa ekstraeklezjalnego.
Tymczasem Kościół wyłonił się z życia, śmierci i Ducha Jezusa Zmartwychwstałego. Chrystus i Kościół ściśle się ze sobą łączą. Jeśli Kościół jest prawdziwie Kościołem, wówczas na jego obliczu jaśnieje światło Chrystusa, światło Jego zmartwychwstania. Cóż zatem zrobić w sytuacji, gdy w tymże Kościele pojawia się coraz więcej przejawów zła, gorszących grzechów, a nawet bijącej w oczy niewiary? Jak wytłumaczyć, że w wielu miejscach Kościoła jego wierni nie ufają już żywemu Bogu, postępują wbrew Ewangelii, a nawet głoszą w autorytecie tego Kościoła tezy zaprzeczające jego dotychczasowemu nauczaniu? „Wydaje mi się, że Kościół czekają ciężkie czasy. Jego właściwy kryzys dopiero się zaczął. Trzeba się liczyć z poważnymi wstrząsami”³ – mówił Joseph Ratzinger. 29 czerwca 1972 papież Paweł VI wyznał: „Moglibyśmy powiedzieć, że przez jakąś tajemniczą szczelinę, ale nie, nie jest tajemnicza; przez jakąś szczelinę do świątyni Boga przedostał się dym szatana. Spodziewaliśmy się po Soborze słonecznego dnia dla dziejów Kościoła, a tymczasem nadciągnęły chmury, burze, mrok i niepewność…”⁴. Wizjonerka Simona na wyspie Ischia zobaczyła „pęknięcie na kopule św. Piotra i obfity, gęsty czarny dym wydobywający się z wnętrza, który wypełniał cały plac”. Wtedy Matka Boża powiedziała: „Gdy upada któryś z moich ukochanych synów, pociąga za sobą wiele dusz. Módlcie się o dobrych pasterzy, potrafiących doglądać i strzec stada Pańskiego”⁵.
Działanie diabła przeniknie także do Kościoła, tak że kardynałowie będą się zwalczać nawzajem, podobnie też biskupi… Kapłani, którzy oddają mi cześć, będą pogardzani i zwalczani przez swych współbraci, kościoły i ołtarze plądrowane, Kościół będzie pełen miłośników kompromisów, diabeł zaś będzie nakłaniał wielu kapłanów i dusze Bogu poświęcone do porzucenia służby Pańskiej⁶.
Swąd, powiedzieliśmy, mąci i zaciemnia. Szatan zaciemnił umysł wielu z tych, którzy stali na czele struktur, a którzy powinni pełnić posługę w duszpasterstwie zbawienia. Zgromadzenia, zakony, seminaria, klasztory, kolegia, szkoły, plebanie, kościoły… piekielny dym dotarł wszędzie! Zresztą, dym jest jak woda: widzisz, że napływa, lecz nie wiesz skąd. Czai się, przenika, brudzi, bez jakiegokolwiek sygnału. Takie było i takie jest działanie szatana. Zainfekowane seminaria? I to ile! Zainfekowane zakony? To samo! Swąd piekielny rozszedł się wszędzie, nie oszczędzając nawet Watykanu⁷.
Jak to wszystko zrozumieć? Jak się nie poddać zniechęceniu czy pragnieniu opuszczenia takiego Kościoła? Czy działa w nim jeszcze Boża opatrzność?
Wspomniany przeze mnie Tychoniusz – mający notabene wielki wpływ na św. Augustyna, zwłaszcza na powstanie jego Państwa Bożego – którego papież Benedykt nazwał „wielkim teologiem”⁸, doszedł do przekonania, że Kościół stanowi ciało dwuczęściowe: jedna część należy do Chrystusa, druga natomiast do diabła. Innymi słowy, istnieją w Kościele jakby dwa aspekty: lewy i prawy, winny i błogosławiony. I oba stanowią jedno ciało. Pieśń nad Pieśniami mówi: Fusca sum et decora… – „Czarna jestem, lecz piękna, córki jerozolimskie. Nie patrzcie na mnie, że jestem czarna, że mnie spaliło słońce. Synowie mej matki rozgniewali się na mnie, postawili mnie na straży winnic: a ja mej własnej winnicy nie ustrzegłam” ⁹. Łaska i grzech są w jednej wspólnocie, jednej strukturze. Święty Augustyn wolał rozgraniczyć te rzeczywistości, twierdząc, że choć Kościół jest „złożony” (permixta) z dobra i zła, to chodzi o dwa różne miasta: Jerozolimę i Babilonię. Tychoniusz natomiast uważał, że Kościół to jedno miasto złożone z dwóch części. Kościół jest zarazem Kościołem Chrystusa i Kościołem Antychrysta. „Stąd wniosek – pisał Joseph Ratzinger w 1953 roku – że Antychryst należy do Kościoła, wzrasta w nim i z nim aż do wielkiego discessio (rozdzielenia), które nadejdzie wraz z ostatecznym, definitywnym revelatio (ukazaniem się) powracającego Chrystusa”¹⁰. Mamy zatem Kościół czarny (Ecclesia fusca), złożony ze złych – „ciało szatana” – oraz Kościół poddających się zbawieniu w Chrystusie (Ecclesia decora) – „Ciało Chrystusa”. Oba ciała Kościoła są nierozdzielne: od męki Chrystusowej aż do chwili, gdy Kościół uwolniony zostanie od tajemnicy bezbożności i ukaże się światu „człowiek nieprawości”.
Kim jest ów „człowiek nieprawości”? Sięgnijmy po odpowiedni fragment Drugiego Listu św. Pawła do Tesaloniczan:
W sprawie przyjścia Pana naszego, Jezusa Chrystusa, i naszego zgromadzenia się wokół Niego, prosimy was, bracia, abyście się nie dali zbyt łatwo zachwiać w waszym rozumieniu ani zastraszyć bądź przez ducha, bądź przez mowę, bądź przez list, rzekomo od nas pochodzący, jakoby już nastawał dzień Pański. Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi, bo , dopóki nie przyjdzie najpierw odstępstwo (apostasia) i nie objawi się człowiek grzechu, syn zatracenia (ho anthropos tes anomias; Wulg. homo peccati, iniquus, dosł. człowiek pozbawiony prawa), który się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co nazywane jest Bogiem lub co odbiera cześć, tak że zasiądzie w świątyni Boga, dowodząc, że sam jest Bogiem. Czy nie pamiętacie, jak mówiłem wam o tym, gdy wśród was przebywałem? Wiecie, co go teraz powstrzymuje (to katechon; Wulg. qui tenet, quid detineat), aby objawił się w swoim czasie. Albowiem już działa tajemnica bezbożności (mysterion tes anomias; Wulg. mysterium iniquitatis lub misterium facinoris). Niech tylko ten, co teraz powstrzymuje (to katechon), ustąpi miejsca, a wówczas ukaże się Niegodziwiec (anomos, bez prawa), którego Pan Jezus zgładzi tchnieniem swoich ust i wniwecz obróci objawieniem swego przyjścia. Pojawieniu się jego towarzyszyć będzie działanie szatana, z całą mocą, wśród znaków i fałszywych cudów z wszelkim zwodzeniem ku nieprawości tych, którzy idą na zagładę, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, aby dostąpić zbawienia. Dlatego Bóg dopuszcza działanie na nich oszustwa, tak iż uwierzą kłamstwu, aby byli osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, ale upodobali sobie nieprawość .
Prawosławna grecka mistyczka Vassula Rydén twierdziła: „To są znaki końca czasów. Nie są to znaki końca świata, lecz znaki końca epoki”¹¹. Podobne stwierdzenia padają w przesłaniach Marii Valtorty i ks. Stefano Gobbiego, natomiast Conchita González, wizjonerka Matki Bożej z Garabandal, precyzowała: „Dziewica nie mówiła o końcu świata, lecz o końcu czasów”¹².
Z tak zwanym „końcem czasów” związane są dwie biblijne postaci: człowiek nieprawości (anomos) i ten lub to, co powstrzymuje jego pojawienie się (katechon). Święty Paweł nie znał jeszcze pojęcia „Antychryst”, ale inni ojcowie Kościoła: Ireneusz, Hipolit, Orygenes, Tertulian i Augustyn, posługiwali się chętnie określeniem z Pierwszego Listu św. Jana , mając na myśli pojedynczą postać. Tymczasem Tychomiusz mówił o Ecclesia fusca, w odróżnieniu od Ecclesia decora. Chodzi o „złych i obłudników, będących w Kościele, aż liczba ich utworzy wielki lud Antychrysta”. Święty Augustyn przy tej okazji mawiał, że antychryści są w nas. Jest to tajemnica grzechu ukrytego. Wielu niewierzących – według wielkiego ojca Kościoła z Hippony – opuści Kościół, lecz Antychryst pozostanie w nim ukryty do końca, aż zostanie zdemaskowany¹³. Corruptio optimi pessima, czyli „najgorsze jest zepsucie najlepszych” – mawiali starożytni.
Sekret owego „wielkiego ludu Antychrysta” próbował wyrazić Fiodor Dostojewski w Legendzie o Wielkim Inkwizytorze, rzucając światło na niektóre środowiska kościelne usiłujące pozbyć się Chrystusa. W rozmowie przybyłego z Sewilli dostojnika kościelnego z Jezusem padają słowa: „Piętnaście wieków męczyliśmy się z tą wolnością, którą nam przyniosłeś, ale teraz to się skończyło, i skończyło się na zawsze. Po cóżeś teraz przyszedł nam przeszkadzać? Nikt tak sobie nie zasłużył na nasz stos jak Ty. Jutro cię spalę. Idź i nie przychodź więcej, nigdy nie przychodź, nigdy, nigdy!”¹⁴.
22 kwietnia 2009 roku papież Benedykt XVI – dwa miesiące przed symbolicznym położeniem swego paliusza na płycie grobu Celestyna V – przywołał postać Tychoniusza przy okazji katechezy poświęconej innemu teologowi z VIII wieku – Ambrożemu Autpertowi. On także „dotarł do przekonania, że Kościół jest ciałem dwuczęściowym: jedna część należy do Chrystusa, druga zaś do diabła”¹⁵. Nie bez znaczenia pozostaje powołanie się na tak dramatyczną wizję Kościoła przez urzędującego papieża, który w dodatku przypomniał, że na „końcu czasów” musi dojść do owego discessio, wielkiego oddzielenia złych od dobrych.
Kiedy należy spodziewać się nadejścia owych „czasów ostatecznych”, eschatologicznych? Ernst Troeltsch, niemiecki teolog z przełomu XIX i XX wieku, gorzko zauważył, że Kościół już od dawna zamknął swój eschatologiczny urząd, zajmując się tymczasowością. Eschatologia oznacza koniec czasów powstrzymujący wszelkie działanie, definitywny paraliż wydarzeń historycznych, ale może też oznaczać coś, co dzieje się niejako „podskórnie”, równolegle z ludzkimi dziejami, co zmierza do nadania ostatecznego sensu sprawom, którymi ludzie się zajmują, i nakierowanie ich na ostateczny cel: zbawienie wieczne. Święty Paweł w tym znaczeniu przestrzegał: „Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi, bo , dopóki nie przyjdzie najpierw odstępstwo (apostazja) i nie objawi się człowiek grzechu” . Chodzi więc nie tyle o „koniec czasów”, ile o „czas końca”, wewnętrzne przeobrażenie naszych dziejów poprzez moc wkroczenia w nie Chrystusa Zmartwychwstałego. Chodzi o dramat historii: w każdym jej momencie w grę wchodzi zbawienie lub potępienie, a w związku z tym zagłada ludzkości.
„Życie wieczne to nie żarty” – przestrzegał ks. Dolindo Ruotolo. W tym świetle należałoby się zastanowić, czy zapowiadane przez Tychomiusza „wielkie discessio” ma dotyczyć odległej przyszłości, czy też ma tu i teraz ukierunkować życie każdego chrześcijanina – od papieża do najprostszego wiernego – na jego ostateczny cel: adorację, modlitwę i krzyż, na Kościół należący do Chrystusa. Kościół nie przeżyje, jeśli będzie biernie odkładał na „koniec czasów” rozstrzygnięcie wewnętrznego konfliktu targającego jego „dwuczęściowe ciało”. Jeśli będzie świadomie usiłował zignorować tę rzeczywistość, wówczas Ecclesia fusca weźmie górę nad Ecclesia decora. Wtedy też eschatologiczna dramaturgia dziejów będzie na przegranej pozycji.
Symbolami zdrowia eklezjalnego są krzyż i katechon. Święty Jan Paweł II nauczył nas postawy opierania się o krzyż: w ferworze działania i podróżowania, w momencie cierpienia i opuszczania tego świata. Kościół został wyposażony w zdolność powstrzymywania naporu sił przeciwnych zbawieniu, sił Antychrysta. Według Massimo Cacciariego wycofanie się papieża Benedykta XVI z papieskiego urzędu w 2013 roku, poza wyczerpaniem się sił fizycznych i duchowych starszego człowieka, mogło oznaczać, iż Kościół nie jest w stanie sprostać temu zadaniu – nie zdoła powstrzymać sił antychrystycznych w Kościele¹⁶. Głównym celem nowych papieży będzie rzucenie wyzwania Antychrystowi.
Mamy dziś do czynienia z erupcją postnowoczesności w jej płynnej, zmiennej, nieuchwytnej postaci. Teologiczna wymowa Antychrysta w Apokalipsie św. Jana jest skojarzona właśnie z symbolem elementu płynnego. Bestie, jedna po drugiej, wyłaniają się z morza. Płynność stała się kluczem hermeneutycznym opisu obecnego postmodernistycznego świata. Obecnie dokonuje się nieunikniony proces zmian modeli kulturowych, struktur i zachowań społecznych, które powodują, że styl życia, relacje, organizacje, system produkcji, wartości i środki komunikacji mają już niewiele wspólnego z ich odpowiednikami z przeszłości. Dzisiejsze społeczeństwo jest płynne, a dokładniej ‒ rozlane. Zmierza w kierunku zindywidualizowania podmiotów i rozwodnienia istoty¹⁷.
Płyny, w odróżnieniu od ciał stałych, nie zachowują swojej formy, ale przyjmują kształt naczyń, do których trafiają, zawsze gotowe się zmienić w zależności od wpływu otoczenia. Właśnie te tymczasowe wpływy powodują, że ich postać pozostaje taką tylko przez chwilę¹⁸. To, co do niedawna uznawane było za coś stałego i solidnego, na naszych oczach ulega rozpuszczeniu. Nie ma już tego, kto prowadzi i kto daje się prowadzić. Wszystko w życiu staje się grą hazardową. Jeśli liczy się na jakąś rekompensatę, należy po nią sięgnąć natychmiast. Cokolwiek może zaoferować mi życie, niech da mi to tu i od razu, w jednej chwili. Kto wie, co może zdarzyć się jutro? Odwlekanie nagrody straciło swój powab. Ludzie są dziś samotni i niejako skazani na samych siebie. Łatwo nimi zarządzać, łatwo ich zagospodarować, wyposażyć w kod kreskowy i PESEL, poddać szczepieniom, odwrócić ich uwagę od nieba i życia wiecznego, a skoncentrować na doraźnej korzyści. Poczucie pustki jest przenikliwe. Łączy się z niecierpliwą tęsknotą – nie wiadomo, za kim lub za czym.
Moce Antychrysta mają związek z płynnością i powietrzem, wymiarem morskim i przestrzennym. Siły morskie i powietrzne są najtrudniejsze do opanowania. Moce Antychrysta stamtąd atakują oparty o skałę bastion stabilności, jakim jest Kościół. Przestają mieć znaczenie słowa wyryte na tablicach kamiennych, wielkie osobowości i materia sakramentu. Zwiększa się siła nośników morskich i powietrznych: fal, bitów, trendów. Informacja i finanse – oto potęga Antychrysta. Kościół po raz pierwszy staje wobec prawdziwej jego natury. Wcześniej był atakowany przez ziemskie, wymierne władze, które usiłowały go przegnać z jakiegoś terytorium lub pozbawić wpływu. Zostawiliśmy za plecami krwawe totalitaryzmy, które zrodziły wielu męczenników, świadków wiary. Krew męczenników okazała się posiewem chrześcijan. Względem tych jawnych, buntowniczych, prometejskich sił Kościół spełnił rolę katechonu. Teraz nadeszła epoka Epimeteusza – „wstecz myślącego”. To jeden z tytanów z mitologii greckiej. Mimo ostrzeżeń ze strony swego brata Prometeusza poślubił Pandorę. Za jej namową otworzył puszkę, sprowadzając na ludzkość potworne nieszczęścia.
Antychryst ma twarz pojednawczą, jest „uśmiechniętym trucicielem”. Wnosi do Kościoła wiele humanistycznych wartości i organizuje akcje dobroczynne, lecz jednocześnie czyni wszystko, by samym sobą zakryć prawdziwego Chrystusa. Pod jego wpływem Kościół traci swą wyjątkową oryginalność: przestaje głosić kerygmat o Ukrzyżowanym, wstaje z kolan, ignoruje Najświętszy Sakrament, za to angażuje się chętnie w walkę z nierównościami, cierpieniem, zanieczyszczeniem środowiska i efektem cieplarnianym. Mówi o powszechnym braterstwie mieszkańców matki Ziemi oraz angażuje swe siły w powszechny projekt edukacyjny, nowy humanizm. Chrystus przestaje być Alfą i Omegą. O ile jeszcze jest wzmiankowany, służy raczej za pretekst do zajęcia się innymi tematami. Im bardziej Kościół pozwoli wypłukać z siebie nadprzyrodzoną substancję, tym mniej będzie w stanie sprostać powinności bycia „znakiem sprzeciwu” wobec dotkniętego globalną duchową obojętnością świata. Antychryst przenika Kościół, by go pozbawić mocy katechonu, siły powstrzymania ukazania się człowieka nieprawości. Cywilizacja Antychrysta narasta. Dzięki nowym możliwościom technologicznym ludzie stają się silniejsi, ale wcale nie lepsi. Nic tak nie niszczy człowieka, jak wzrost jego mocy, która nie idzie w parze ze wzrostem dobroci.
Jednak nasz Pan Jezus Chrystus wielkiego niegodziwca „zgładzi tchnieniem swoich ust” . W tym względzie potrzebujemy ścisłej współpracy ze świętymi oraz wielkiego błagania o nowych ludzi, którzy nauczyli się iść pod prąd, którzy swą uległą i pokorną ufnością okazywaną Zmartwychwstałemu są w stanie stawić opór mrocznym obszarom naszego świata i Kościoła.
W Kościele istnieją dwa elementy nie do pogodzenia, a zarazem nierozdzielne: tymczasowość i wieczność, ekonomia i eschatologia. Gdy w chrześcijańskim działaniu, myśleniu, aspiracjach eschatologia przygasa, element tymczasowości i światowości nie tylko bierze górę, ale wręcz wszędzie boleśnie się panoszy. Kościół w imię swego nadprzyrodzonego powołania i przeznaczenia musi nieustannie wyrzekać się „światowości”. Odwracać się od sondaży i ekspertów, a zwracać twarz ku świętości. O wszystkim rozstrzygnie to, czy w naszym myśleniu i działaniu dążyć będziemy do bycia szczęśliwymi mieszkańcami Ziemi, czy też odkupionymi w Chrystusie obywatelami nieba. Wysiłek polega na czujności, by nie zgubić tego bezcennego azymutu.
Papież Jan Paweł II niejednokrotnie powtarzał, że „Kościół dzisiejszy nie potrzebuje nowych reformatorów. Kościół potrzebuje nowych świętych”¹⁹. Kluczową kwestią dla Kościoła uwikłanego w globalny kryzys duchowy ludzkości zdaje się to, czy są w nim święci gotowi dokonać czegoś nowego i żywego. Inaczej, bez owego radykalnego wezwania do świętości, „Kościół odzwierciedli ducha epoki”.
Czemu zamartwiacie się i niepokoicie? – pisał przed wielu laty ks. Dolindo Ruotolo, użyczając pióra niejako samemu Jezusowi. – Zostawcie Mi troskę o wasze sprawy, a wszystko się uspokoi. Zaprawdę powiadam wam, że każdy akt prawdziwego, ślepego i całkowitego oddania się Mnie rozwiązuje trudne sytuacje. Oddanie się Mnie nie oznacza zadręczania się, wzburzenia, rozpaczania, a później kierowania do Mnie modlitwy pełnej niepokoju, abym podążał za wami. Oddanie się oznacza zamianę niepokoju na modlitwę. Oddanie się oznacza spokojne zamknięcie oczu duszy, odwrócenie myśli od udręki i poddanie się Mnie, bo tylko dzięki Mnie poczujecie się jak dziecko uśpione w objęciach matki, gdy pozwolicie, abym mógł przenieść was na drugi brzeg. To, co wami wstrząsa, co was boli bezgranicznie, te wasze wątpliwości, wasze przemyślenia, wasze niepokoje i chęć przedsięwzięcia odpowiednich kroków za wszelką cenę, aby zapobiec temu, co was trapi. Czegóż nie dokonuję, gdy dusza, tak w potrzebach duchowych, jak i materialnych zwraca się do Mnie, patrzy na Mnie, mówiąc: „Ty się tym zajmij”, zamyka oczy i znajduje ukojenie! Doznajecie niewielu łask, kiedy się męczycie i dręczycie, aby je otrzymać; otrzymujecie ich bardzo dużo, kiedy modlitwa jest pełnym oddaniem się Mnie. Zamknij oczy i powiedz całą swoją duszą: „Jezu, Ty się tym zajmij!”. Tysiące modlitw nie mają takiej wagi, jak ten akt pełnego ufności oddania się Mnie; zapamiętaj to sobie dobrze. Nie ma skuteczniejszej nowenny od tej: „Och Jezu, oddaję się Tobie, Ty się tym zajmij!”²⁰.------------------------------------------------------------------------
¹ ComAp ad 1,15 (CCL 107A, 108). Pierwsze łacińskie komentarze do Apokalipsy. Hipolit, Wiktoryn, Hieronim, Tychoniusz, Warszawa 2011, s. 167–229.
² De catholicae unitate Ecclesiae: PL 4, 503 A.
³ J. Ratzinger, Przyszłość wiary. Refleksje teologiczne, tłum. ks. J. Marecki SDS, Kraków 2019, s. 131.
⁴ Paweł VI, Homilia w uroczystość Apostołów Piotra i Pawła, 29 czerwca 1972, cyt. za: A. Tornielli, Paolo VI. Il timoniere del Concilio, Milano 2003, s. 53.
⁵ Przesłanie z Zaro, 8 marca 2018, S. Gaeta, Proroctwo o dwóch papieżach, tłum. ks. R. Skrzypczak, Kraków 2019, s. 116.
⁶ Przesłanie z Akity, 13 października 1973, S. Gaeta, Proroctwo…, dz. cyt., s. 116.
⁷ Przesłanie do ks. Ottavia Micheliniego, 12 czerwca 1976, S. Gaeta, Proroctwo…, dz. cyt., s. 118.
⁸ Benedykt XVI, Św. Ambroży Autpert. Audiencja generalna z 22 kwietnia 2009, „L’Osservatore Romano”, 6 (2009). Tychoniusz pozostawił po sobie dzieło Liber regulorum zawierające opis siedmiu reguł interpretacji Pisma Świętego. Nas interesuje tutaj druga reguła „De Domini corpore bipartito” oraz siódma „De diabolo et eius corpore”.
⁹ Cytaty biblijne podano za: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Biblia Tysiąclecia, wyd. 5, Poznań 2015.
¹⁰ J. Ratzinger, Beobachtungen zum Kirchenbegriff des Tyconius im „Liber regularum”, „Revue des études augustiniennes” 1956, t. 2, s. 180.
¹¹ V. Rydén, Prawdziwe Życie w Bogu, zapisek z dnia 31 stycznia 1990, https://vassula.pl/d-v-009.html.
¹² Wypowiedź z 20 grudnia 1962.
¹³ Por. św. Augustyn, Państwo Boże, XX, 19: PL 41, 686.
¹⁴ F. Dostojewski, Bracia Karamazow, tłum. A. Watt, Warszawa 1984, s. 289–312.
¹⁵ Benedykt XVI, Św. Ambroży Autpert. Audiencja generalna z 22 kwietnia 2009, dz. cyt.
¹⁶ Por. M. Dotti, Cacciari: il nuovo Papa dovrà sfidare l’Anticristo, „Vita”, 11 marca 2013.
¹⁷ Por. Z. Bauman, The Individualized Society, Cambridge 2001.
¹⁸ Por. Z. Bauman, Płynna nowoczesność, tłum. T. Kunz, Kraków 2006, s. 6‒8.
¹⁹ Raport o stanie wiary. Z ks. Kardynałem Josephem Ratzingerem rozmawia Vittorio Messori, tłum. Z. Oryszyn, J. Chrapek, Kraków–Warszawa–Struga 1986, s. 35.
²⁰ D. Ruotolo, List do Eleny Montelli z 6 października 1940, G. Ruotolo, L. Regolo, Święty w mojej rodzinie. Życie ks. Dolindo Ruotolo we wspomnieniach jego bratanicy, tłum. ks. R. Skrzypczak, Kraków 2020, s. 165.