-
nowość
Między światłem a cieniem - ebook
Między światłem a cieniem - ebook
Mam nadzieję, że Wasze serca zostaną na chwilę zatrzymane — by odnaleźć w tych słowach własne ślady emocji. Niech zawarte tu myśli odnajdą tych, którzy najbardziej ich potrzebują.
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Poezja |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8431-895-9 |
| Rozmiar pliku: | 2,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kochani Czytelnicy
Oddaję w Wasze ręce tomik pełen światła, które nie boi się cienia — intymny, refleksyjny, utkany z chwil, które trwają, mimo upływu czasu. Każdy wiersz to okno, przez które można zajrzeć w przeszłość, to echo wspomnień, to dotyk nieobecności. Przeznaczony dla tych, którzy kochali, żegnali i nadal pamiętają.
_„Idziemy naprzód, wciąż naprzód, żyjemy w chaosie dat…”_ W świecie, który pędzi bez wytchnienia, poezja może stać się przystankiem, okazją do zatrzymania czasu. Pozwala nam zajrzeć w głąb siebie, dotknąć tego, co kruche i wieczne zarazem.
Zapraszam tych, którzy chcą na chwilę wyjść z chaosu dat — by zatrzymać się i poczytać o miłości, utracie i pamiętaniu.
Wszak między światłem a cieniem jest wiele barw, które malują nasze życie. I każda z nich jest ważna.Pierwszy pocałunek
Jest niby wiatru lekkie muśnięcie
Niby zapach słodkich płatków róż
Jest jak kielich przepełniony szczęściem
Kropelka wody słonej w oceanie mórz.
Ma słodycz i smak miodu pszczelego
Jest chwilą wzlotu ponad ziemię całą
Jest mym szczęściem i szczęściem każdego
Jest jedną, jedyną chwilką małą.
Pozostawia ślad do końca życia
Zawraca w głowie niczym mocny trunek
Ten mały, może trochę niezdarny
Mój pierwszy pocałunek.Dwa wyrazy
Miłość — to jest pusty wyraz
Miłość — to zwyczajne słowo
Miłość — może miły, miła?
Miłość — …i znowu na nowo.
Kocham — jeden wyraz krótki
Kocham — to litery poskładane
Kocham — jedno słówko malutkie
Kocham — noce nieprzespane.
NIE!
Miłość — to jest coś pięknego!
Miłość — to jest wielkie słowo
Miłość — może coś miłego?
Miłość — …i znowu na nowo.
Kocham — wyznanie miłosne
Kocham — mówi chłopak do dziewczyny
Kocham — jedno słówko radosne
Kocham — no i zaręczyny!!Jesień
Tak ciężko mi dzisiaj na sercu i źle
Tak wszystko trwoży mnie i przestrasza
Jesień za oknem. Nie kochasz już mnie.
I liście więdną — nie, to miłość nasza.
Złoto — brązowe okruchy spadają
I drzewa takie żałośnie smutne
Twoje oczy już nie kochają
A przecież kochały mnie tak okrutnie.
Czemu w życiu zazwyczaj tak bywa
Że jesień zabiera to, co najdroższe
Czemu w sercu żal się odzywa
I gorzkie się staje to, co najsłodsze.Taniec
Nie mogę się już doczekać
Tej chwili, dnia, wieczoru
Gdy oczy moje spotkają się nagle
Z tamtymi — zielonego koloru.
W tańcu obejmiesz mnie ramieniem
Ma dłoń z Twoją nagle się spotka
Nasze twarze złączone jak półmrok z cieniem
I muzyka — upojna i tak słodka.
Mój wzrok popędzi szybko ku Twojemu
Byle prędzej, prędzej Cię już dopaść
A gdy Cię znajdzie w dalekim półcieniu
Pobiegnie za Tobą gdzieś w przepaść.
I utoną nasze oczy jak w głębokiej rzece
Nie uratują się już i nie wydostaną
Zatracą się w sobie bezmiernie, dalece
Gdy serca nasze na moment bić przestaną.
I tak będziemy trwać wieczność całą
Bo wiecznością jest ta muzyka
Albo może jedną chwilką małą
Chwilką co była i nagle — znika?
Muzyka urwie się nagle i ostro
Boleśnie a jednak cudnie
I wiem, że następny taniec
Będzie znów tak piękny obłudnie…Miłość
Z miłością różnie w życiu bywa
Bo miłość jest tak jak kwiat
Może być piękna, gorąca żywa
Jak ognisty w polu mak.
Może być podła, beznadziejna
Ukryta głęboko wśród tylu innych
To znów jak drzewo na wietrze chwiejna
Lub ciepła i swojska — jak dom rodzinny.
Może być także bolesna, okrutna
Upajająca, rozradowana
Choć nieraz pewnie jest bardzo smutna
Cierpiąca z wieczora aż do rana.
A która miłość trafi do Ciebie?
Za którą po nocach tak tęsknie szlochasz?
Tego nikt Ci nie powie, bo nie wie
Lecz sama zobaczysz… jak pokochasz.Rozstanie
Zmierzch już zapada, na niebie gwiazdy płoną
I księżyc już wyszedł na swój conocny rejs
Dźwięki melodii gdzieś w oddali toną
A my wracamy myślą do swych dawnych miejsc.
Wspominamy chwile spędzone tak pięknie
Już po raz ostatni idąc ramię w ramię
Spoglądamy na siebie, spoglądamy tęsknie
I w mojej pamięci tonie Twoja pamięć.
Ciężko się rozstać, ciężko i tak smutno
Gdy dłoń Twoja ściska moją rękę
Jednak być może spotkamy się jutro
Więc zanućmy ostatnią miłości piosenkę.
Trzeba wierzyć i ufać w swe siły nawzajem
Trzeba nadzieję nosić w duszy swojej
Jutro znów świat zabłyśnie pięknym majem
I znów moja ręka dotknie dłoni Twojej.Portret
Twój głos — jego brzmienie
Twój śmiech — wesoły, jedyny
Twoje oczy — a raczej ich spojrzenie
Błyski w nich i cień kpiny.
Twe ręce delikatne — ich uścisk
I włosy Twe jasne, zmierzwione
I znów oczy — zalotny błysk ich
Błękitne i tak rozmarzone.
Twa sylwetka — tak jeszcze chłopięca
A mająca w sobie siłę męskości
Ty nie wiesz jak ona zachęca
Do prawdziwej, gorącej miłości.
Ten portret mą ręką skreślony
To wszystko co mi pozostało
Twój obraz jest już zamglony
A portret — to tak bardzo mało…Złudzenie
Wzrok mój błądzi dookoła, jak żal omota kąty
Pustka wyziera z oczu i gorzki zapach łez
Wspominam dni minione, dni naszej rozłąki
I wiem, że to jest mego szczęścia kres.
Smutek niczym triumfator — zwycięzca
Wyszedł zewsząd otaczając mnie
Zwyciężył i nie ma już miejsca
Na wesele, na radość, na śmiech.
Rozpaczliwie się bronię, walczę sił ostatkiem
Nie chcę tonąć w smutku i w bezmiarze łez
Pragnę, wołam — wyratuj mnie przypadkiem
Bo wiem, że tak naprawdę nie uratujesz mnie.
Więc choć przez przypadek i przez zapomnienie
Oddaję w Wasze ręce tomik pełen światła, które nie boi się cienia — intymny, refleksyjny, utkany z chwil, które trwają, mimo upływu czasu. Każdy wiersz to okno, przez które można zajrzeć w przeszłość, to echo wspomnień, to dotyk nieobecności. Przeznaczony dla tych, którzy kochali, żegnali i nadal pamiętają.
_„Idziemy naprzód, wciąż naprzód, żyjemy w chaosie dat…”_ W świecie, który pędzi bez wytchnienia, poezja może stać się przystankiem, okazją do zatrzymania czasu. Pozwala nam zajrzeć w głąb siebie, dotknąć tego, co kruche i wieczne zarazem.
Zapraszam tych, którzy chcą na chwilę wyjść z chaosu dat — by zatrzymać się i poczytać o miłości, utracie i pamiętaniu.
Wszak między światłem a cieniem jest wiele barw, które malują nasze życie. I każda z nich jest ważna.Pierwszy pocałunek
Jest niby wiatru lekkie muśnięcie
Niby zapach słodkich płatków róż
Jest jak kielich przepełniony szczęściem
Kropelka wody słonej w oceanie mórz.
Ma słodycz i smak miodu pszczelego
Jest chwilą wzlotu ponad ziemię całą
Jest mym szczęściem i szczęściem każdego
Jest jedną, jedyną chwilką małą.
Pozostawia ślad do końca życia
Zawraca w głowie niczym mocny trunek
Ten mały, może trochę niezdarny
Mój pierwszy pocałunek.Dwa wyrazy
Miłość — to jest pusty wyraz
Miłość — to zwyczajne słowo
Miłość — może miły, miła?
Miłość — …i znowu na nowo.
Kocham — jeden wyraz krótki
Kocham — to litery poskładane
Kocham — jedno słówko malutkie
Kocham — noce nieprzespane.
NIE!
Miłość — to jest coś pięknego!
Miłość — to jest wielkie słowo
Miłość — może coś miłego?
Miłość — …i znowu na nowo.
Kocham — wyznanie miłosne
Kocham — mówi chłopak do dziewczyny
Kocham — jedno słówko radosne
Kocham — no i zaręczyny!!Jesień
Tak ciężko mi dzisiaj na sercu i źle
Tak wszystko trwoży mnie i przestrasza
Jesień za oknem. Nie kochasz już mnie.
I liście więdną — nie, to miłość nasza.
Złoto — brązowe okruchy spadają
I drzewa takie żałośnie smutne
Twoje oczy już nie kochają
A przecież kochały mnie tak okrutnie.
Czemu w życiu zazwyczaj tak bywa
Że jesień zabiera to, co najdroższe
Czemu w sercu żal się odzywa
I gorzkie się staje to, co najsłodsze.Taniec
Nie mogę się już doczekać
Tej chwili, dnia, wieczoru
Gdy oczy moje spotkają się nagle
Z tamtymi — zielonego koloru.
W tańcu obejmiesz mnie ramieniem
Ma dłoń z Twoją nagle się spotka
Nasze twarze złączone jak półmrok z cieniem
I muzyka — upojna i tak słodka.
Mój wzrok popędzi szybko ku Twojemu
Byle prędzej, prędzej Cię już dopaść
A gdy Cię znajdzie w dalekim półcieniu
Pobiegnie za Tobą gdzieś w przepaść.
I utoną nasze oczy jak w głębokiej rzece
Nie uratują się już i nie wydostaną
Zatracą się w sobie bezmiernie, dalece
Gdy serca nasze na moment bić przestaną.
I tak będziemy trwać wieczność całą
Bo wiecznością jest ta muzyka
Albo może jedną chwilką małą
Chwilką co była i nagle — znika?
Muzyka urwie się nagle i ostro
Boleśnie a jednak cudnie
I wiem, że następny taniec
Będzie znów tak piękny obłudnie…Miłość
Z miłością różnie w życiu bywa
Bo miłość jest tak jak kwiat
Może być piękna, gorąca żywa
Jak ognisty w polu mak.
Może być podła, beznadziejna
Ukryta głęboko wśród tylu innych
To znów jak drzewo na wietrze chwiejna
Lub ciepła i swojska — jak dom rodzinny.
Może być także bolesna, okrutna
Upajająca, rozradowana
Choć nieraz pewnie jest bardzo smutna
Cierpiąca z wieczora aż do rana.
A która miłość trafi do Ciebie?
Za którą po nocach tak tęsknie szlochasz?
Tego nikt Ci nie powie, bo nie wie
Lecz sama zobaczysz… jak pokochasz.Rozstanie
Zmierzch już zapada, na niebie gwiazdy płoną
I księżyc już wyszedł na swój conocny rejs
Dźwięki melodii gdzieś w oddali toną
A my wracamy myślą do swych dawnych miejsc.
Wspominamy chwile spędzone tak pięknie
Już po raz ostatni idąc ramię w ramię
Spoglądamy na siebie, spoglądamy tęsknie
I w mojej pamięci tonie Twoja pamięć.
Ciężko się rozstać, ciężko i tak smutno
Gdy dłoń Twoja ściska moją rękę
Jednak być może spotkamy się jutro
Więc zanućmy ostatnią miłości piosenkę.
Trzeba wierzyć i ufać w swe siły nawzajem
Trzeba nadzieję nosić w duszy swojej
Jutro znów świat zabłyśnie pięknym majem
I znów moja ręka dotknie dłoni Twojej.Portret
Twój głos — jego brzmienie
Twój śmiech — wesoły, jedyny
Twoje oczy — a raczej ich spojrzenie
Błyski w nich i cień kpiny.
Twe ręce delikatne — ich uścisk
I włosy Twe jasne, zmierzwione
I znów oczy — zalotny błysk ich
Błękitne i tak rozmarzone.
Twa sylwetka — tak jeszcze chłopięca
A mająca w sobie siłę męskości
Ty nie wiesz jak ona zachęca
Do prawdziwej, gorącej miłości.
Ten portret mą ręką skreślony
To wszystko co mi pozostało
Twój obraz jest już zamglony
A portret — to tak bardzo mało…Złudzenie
Wzrok mój błądzi dookoła, jak żal omota kąty
Pustka wyziera z oczu i gorzki zapach łez
Wspominam dni minione, dni naszej rozłąki
I wiem, że to jest mego szczęścia kres.
Smutek niczym triumfator — zwycięzca
Wyszedł zewsząd otaczając mnie
Zwyciężył i nie ma już miejsca
Na wesele, na radość, na śmiech.
Rozpaczliwie się bronię, walczę sił ostatkiem
Nie chcę tonąć w smutku i w bezmiarze łez
Pragnę, wołam — wyratuj mnie przypadkiem
Bo wiem, że tak naprawdę nie uratujesz mnie.
Więc choć przez przypadek i przez zapomnienie
więcej..