Międzyświaty. Opowieści nieoczywiste - ebook
Międzyświaty. Opowieści nieoczywiste - ebook
Międzyświaty– to zbiór opowiadań osadzonych w przestrzeni, która wymyka się jednoznacznej klasyfikacji. Poruszone w nich tematy dotykają dawnych legend, mitów i spotkań z pozaziemskimi istotami.
Fikcyjne światy, jakie stworzyła Emilia Franek, ukazują życie oglądane z innej perspektywy. Książka ta jest podróżą po krainach z pogranicza snu i jawy, wycieczką po miejscach wypełniających próżnię, połączeniem dystopi z fantastyką i opowieścią gotycką. Osiem historii przeprowadza czytelnika przez krainy, które dalece odbiegają od racjonalnego postrzegania rzeczywistości, a towarzyszące temu emocje – strach, rozpacz, zauroczenie – dostarczą wielu wrażeń podczas lektury.
Emilia Franek (autorka) – ur. w 2004 r., absolwentka Liceum Ogólnokształcącego w Zespole Szkół im. Emilii Sczanieckiej w Pniewach, gdzie ukończyła profil matematyczno-informatyczny. W 2022 r. zdobyła wyróżnienie w konkursie Irlandzkie opowiadaniez dreszczykiem. Laureatka II Wojewódzkiego Konkursu Literackiego Nieznane oblicze mojej okolicy oraz ósmej edycji Wojewódzkiego Konkursu W hołdzie obrońcom Ojczyzny. Finalistka Międzynarodowego Przeglądu Poezji im. Stanisława Andrzeja Łukowskiego XXVJesienne Debiuty Poetyckie. Jej pierwsze utwory – zarówno proza, jak i poezja – powstały, gdy miała dwanaście lat. Od tego czasu wciąż pisze i nie wyobraża sobie życia bez książek i muzyki.
Dominika Grobys (ilustratorka)–ur. 2004 r., absolwentka Liceum Ogólnokształcącego w Zespole Szkół im. EmiliiSczanieckiejw Pniewach, gdzie ukończyła profil matematyczno-informatyczny. Na swoim koncie ma wernisaż w Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury we Lwówku oraz wystawę prac w Liceum Ogólnokształcącym w Pniewach. Rysuje od dziecka, jednak profesjonalną naukę rysunku rozpoczęła w wieku piętnastu lat. Miłośniczka powieści kryminalnych i fantastycznych oraz literatury grozy.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67737-16-6 |
Rozmiar pliku: | 3,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Właśnie zaczęło zachodzić słońce. Szybko! Trzeba się schować! W szafie, pod biurkiem, w łazience… Nie ma znaczenia gdzie. Byle nikt nas nie znalazł.
Ethan wziął siostrę za rękę i pociągnął za sobą, prowadząc ją do kryjówki. Każdy w rodzinie miał wyznaczone w domu miejsce, w którym mógł się ukryć. Amelia, od kiedy skończyła pięć lat, chowała się pod swoim łóżkiem. Znajdowała się pod nim duża szuflada, a dziewczynka była na tyle mała, że bez problemu się w niej mieściła.
– Wskakuj – powiedział chłopak, wskazując palcem na wyścieloną kołdrą i poduszkami skrytkę.
– Do zobaczenia rano – pisnęła wesoło, zanim wsunął szufladę z powrotem pod łóżko.
Dziewiętnastolatek spojrzał przez okno, ostatni raz tego wieczoru obrzucając ulicę wzrokiem. Była cicha i zupełnie pusta, jak zwykle podczas wigilii Samhain – irlandzkiego święta obchodzonego pod koniec lata, kiedy to wrota zaświatów otwierały się, a duchy przodków przedostawały się do świata żywych. Tego dnia wszyscy ludzie w Irlandii zamykali drzwi na klucz, zasłaniali okna i ukrywali się w domach. Przypominało to narodową zabawę w chowanego. Niestety, w tym przypadku, jeśli przegrasz, znikasz jak zdmuchnięty z dłoni pył… Rozpływasz się, rozsypujesz w drobny mak. Nikt nie wie, gdzie jesteś i co się z tobą dzieje.
Ethan nie do końca wierzył w duchy i zaświaty. Brał w tej „grze” udział ze względu na rodziców, jednak nie był przekonany, aby akurat trzydziestego pierwszego października coś miało wejść do jego domu i opętać członka jego rodziny. Mimo że bawił się w to każdego roku, wydawało mu się to irracjonalne.
– Ethan, nie patrz za okno. Zasłoń je – pouczył go ojciec, skrapiając pokój córki wodą święconą.
Ethan nawet nie zauważył, kiedy ten się w nim pojawił.
– Ja podziękuję – odparł, gdy mężczyzna wyciągnął kropidło w jego stronę.
– To dla twojego bezpieczeństwa, synu. – Głos matki zabrzmiał zza ściany.
– Skąd wiedziała, o co chodziło? – zapytał sam siebie. Westchnął i obrócił się przodem do ojca. Pozwolił, aby chłodna ciecz spryskała jego twarz.
– Dzięki – wymruczał, idąc w stronę własnej skrytki.
– Powodzenia, synu! – usłyszał, zanim ojciec wyszedł.
Ethan był typem nocnego marka i znacznie lepiej funkcjonował nocą. Miał wtedy lepsze pomysły, więcej motywacji i – przede wszystkim – spokój. Dlatego też niełatwo było mu zasnąć wcześniej niż w okolicach północy. W tym momencie bardzo tego żałował. Przekręcał się z boku na bok, coraz mocniej zaciskając powieki. Miał nadzieję, że przyspieszy to nadejście snu.
Wcześniej próbował wymyślić sobie jakieś zajęcie, ale wszystko, o czym pomyślał, wymagało dostępu do światła. Niestety, rodzice dla bezpieczeństwa wyłączyli bezpieczniki, aby przypadkiem żadne urządzenie się nie włączyło i tym samym nie wskazało duchom drogi do ich domu.
Chłopak przewrócił oczami. Spróbował wyprostować nogi, ale jego garderoba nie była aż tak duża, aby mógł leżeć w niej na wznak. Ethan nie należał do najmniejszych osób, był dość postawnym nastolatkiem.
Zamknął oczy i wziął głęboki wdech. Liczył na to, że gdy się uspokoi, Sidhe zagra mu na harfie melodię, która uśpi jego rozbiegane myśli. Tej nocy udało mu się zasnąć wcześniej niż zwykle.
Głośny krzyk wybudził Ethana ze snu. Młody mężczyzna poderwał się z miejsca. Przed jego oczami pojawiły się mroczki, a serce biło głośno i szybko, jakby skończył właśnie trening biegowy.
Co się stało? Nabrał głęboko powietrza, aby wyrównać oddech i odgarnął okrywającą go pościel.
Uchylił drzwi do szafy i wyjrzał przez szparę. Wszystko wydawało się takie samo, jak w chwili, gdy ostatni raz patrzył na swój pokój. Lampka nocna dalej stała na swoim miejscu, ubrania wciąż leżały rozrzucone na fotelu, a obrazek z superbohaterami wisiał na ścianie. Nic się nie zmieniło.
Ethan uznał, że jest bezpiecznie, więc, nie wahając się dłużej, opuścił garderobę. Na palcach pokonał korytarz i zszedł po schodach. Wszystko wokół pochłaniała ciemność. Na skórze dało się poczuć delikatny powiew wiatru, niosący za sobą zapach nocy i letniego deszczu. Chłopak, lekko zaniepokojony, zmarszczył brwi, ale nie zatrzymywał się, szedł dalej.
– Ethan! – Wzdrygnął się, słysząc szept ojca po swojej prawej stronie, sekundę przed tym, jak został przez niego szarpnięty za ramię, po czym wylądował na ścianie.
– Co? – zapytał, nie mając pojęcia, co jest powodem dziwnego zachowania rodzica.
Mężczyzna przyłożył palec do ust, nakazując synowi, aby ten był cicho. Sam się jednak wychylił, jakby chciał sprawdzić pomieszczenie obok.
– Co ty tutaj robisz?
– Słyszałem krzyk i przyszedłem sprawdzić, czy wszystko w porządku – wytłumaczył, przyglądając się twarzy ojca. Liczył na to, że znajdzie na niej jakąś wskazówkę, odpowiedź na pytanie: „Co się tutaj dzieje?”. – Gdzie mama?
Ojciec mocno zagryzł dolną wargę, uciekając przed wzrokiem syna.
– Tato, gdzie mama? – powtórzył, przestraszony brakiem odpowiedzi.
Mężczyzna wskazał głową kierunek, z którego wiało chłodnym powietrzem.
– Ktoś rozbił okno – zauważył, lecz nie wiedział, co to oznacza.
– Nie wiem, jak to się stało. – Mężczyzna chwycił się za głowę, a następnie zsunął dłonie na twarz i ścisnął palcami nasadę nosa. – Duch się tutaj dostał.
– Nie… – Ethan wyparł myśl, która zakiełkowała w jego głowie. – Gdzie? Jest? Mama? – wycedził przez zęby, starannie oddzielając każde słowo i nie przyjmując do wiadomości, że nie ma jej z nimi.
– Eth…
– Skoro to prawda, dlaczego nigdy nie wyjechaliśmy?! – przerwał ojcu, zanim ten zdążył wypowiedzieć jego imię. – Mogliśmy przeprowadzić się do innego kraju! Dlaczego tego dotąd nie zrobiliśmy?!
Twarz chłopaka z każdą chwilą stawała się coraz bardziej czerwona. Był wściekły. Nie był nawet pewien na kogo bardziej – na siebie samego za to, że nigdy nie przygotowywał się odpowiednio do wigilii Samhain, czy na rodziców, że nie zabrali ich daleko stąd, do jakiegoś bezpiecznego miejsca, w którym zabłąkane dusze są tylko mitem.
Ojciec nie podjął dyskusji z synem. Zamiast tego przytulił go do siebie, tak jak wtedy, gdy jako mały chłopiec, skręcił sobie kostkę spadając z roweru.
– Proszę, idź do pokoju Amelii i zobacz, czy wszystko u niej dobrze. Jeśli słyszała krzyk, będzie przerażona.
Ethan skinął głową, pociągając nosem. Zamrugał, aby odgonić nazbierane pod powiekami łzy. Nie chciał płakać. Nie teraz kiedy ojciec na niego liczył.
– Tato – wyszeptał przed wejściem na pierwszy schodek. – Uważaj na siebie.
Dobrze wiedział, że ojciec będzie musiał czymś zastąpić rozbitą szybę. Okna w salonie skierowane były na ulicę. Była to ryzykowna, ale niezbędna akcja, jeśli nie chcieli, aby inne duchy dostały się do środka.
Ethan poczuł na ramieniu dłoń rodzica. Zastanawiał się, czy zobaczy go po raz kolejny.
Dochodziła godzina dwunasta w nocy, kiedy chłopak wszedł do pokoju siostry. Kilka razy spojrzał za siebie, zanim wysunął szufladę. Musiał mieć pewność, że jest bezpiecznie. Nie chciał narazić małej siostry na niebezpieczeństwo.
Zaglądając do środka, dostrzegł Amelię, przyciskającą do klatki piersiowej pluszowego misia. Jej oczka były szeroko otwarte, a pod nimi zauważył mokre plamy. Dziewczynka wytarła je rękawem piżamki. Starszy brat uśmiechnął się do niej.
– Musimy być cicho – powiedział, uprzedzając jej reakcję.
– Czy to mama krzyczała? Czy wszystko z nią w porządku? – Spojrzała na niego. Jej oczy błyszczały smutkiem.
Ethan nie potrafił znaleźć słów, którymi mógłby wyjaśnić siostrze, co się stało. Otwierał tylko buzię, aby za chwilę ją zamknąć. Nie wiedział, co powiedzieć. Wątpił w to, że słownik posiada choćby jedno sformułowanie, którego mógłby teraz użyć.
– Mama się przewróciła… – Zdecydował się skłamać, choć wiedział, że nie było to dobrym wyjściem. – Za szybko biegała po domu.
– Mogę pobiegać z nią?
– Nie, Amelio… – Chwycił ją za rączkę i pomógł wstać z podłogi. – Boli ją teraz kolano.
– Gdzie idziemy? – Dziewczynka zapytała szeptem, wzdrygając się na widok wszechobecnej ciemności. Otwarła szerzej oczka, myśląc, że tak będzie widzieć więcej.
– Posiedzimy chwilę u mnie, okej? W grze w chowanego też nie można ukrywać się cały czas w tej samej kryjówce. – Puścił do niej oczko.O AUTORCE I ILUSTRATORCE
EMILIA FRANEK - ur. w 2004 r., absolwentka Liceum Ogólnokształcącego w Zespole Szkół im. Emilii Sczanieckiej w Pniewach, gdzie ukończyła profil matematyczno-informatyczny.
W 2022 r. zdobyła wyróżnienie w konkursie _Irlandzkie opowiadanie z dreszczykiem._ Laureatka II Wojewódzkiego Konkursu Literackiego _Nieznane oblicze mojej okolicy_ oraz ósmej edycji Wojewódzkiego Konkursu _W hołdzie obrońcom Ojczyzny_.
Finalistka Międzynarodowego Przeglądu Poezji im. Stanisława Andrzeja Łukowskiego XXV _Jesienne Debiuty Poetyckie_.
Jej pierwsze utwory - zarówno proza, jak i poezja - powstały, gdy miała dwanaście lat. Od tego czasu wciąż pisze i nie wyobraża sobie życia bez książek i muzyki.
DOMINIKA GROBYS - ur. w 2004 r., absolwentka Liceum Ogólnokształcącego w Zespole Szkół im. Emilii Sczanieckiej w Pniewach, gdzie ukończyła profil matematyczno-informatyczny.
Na swoim koncie ma wernisaż w Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury we Lwówku oraz wystawę prac w Liceum Ogólnokształcącym w Pniewach. Rysuje od dziecka, jednak profesjonalną naukę rysunku rozpoczęła w wieku piętnastu lat. Miłośniczka powieści kryminalnych i fantastycznych oraz literatury grozy.