Miesiąc w Notting Hill - ebook
Miesiąc w Notting Hill - ebook
Znany londyński prawnik Flynn Carlyon otrzymuje nietypowe zlecenie. By je wykonać, musi nawiązać kontakt z aktorką Kat Winwood. Ucieka się do podstępu i przez znajomych podsuwa jej propozycję zaopiekowania się przez miesiąc domem w Notting Hill. Nieświadoma niczego Kat zamieszkuje tam. Jej sąsiadem okazuje się Flynn, którego będzie odtąd codziennie widywała…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-3155-8 |
Rozmiar pliku: | 668 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Nie będę obsługiwać klienta przy dziewiątce! – oświadczyła gniewnie Kat Winwood, wchodząc do barowej kuchni i mijając zaskoczoną Meg. Może i miała aspiracje, żeby zostać wielką aktorką, ale odgrywanie usłużnej kelnereczki dla tego zarozumiałego i wyniosłego adwokaciny w drogim włoskim garniturze, szytym na miarę, znacznie wykraczało poza jej repertuar. Nie mogła jednak pozwolić sobie na to, by stracić i tę pracę. Przynajmniej dopóki nie uda jej się zdobyć roli w wymarzonej londyńskiej sztuce. To będzie początek świetlanej kariery. Jak jej się powiedzie, już nigdy więcej nie będzie musiała obsługiwać nadętych klientów albo grać w nędznych reklamach papieru toaletowego.
Meg dyskretnie spojrzała na klienta.
– Czy to nie Flynn Carlyon? Słynny adwokat tych wspaniałych aktorów, Richarda i Elisabetty Ravensdale?
– Owszem – parsknęła Kat, wrzucając z impetem noże do zmywarki, jakby wbijała je w oczy Flynna Carlyona. Jak ją odnalazł? I to już kolejny raz!
Kat nie chciała, żeby koleżanki z pracy, a już tym bardziej szef, dowiedzieli się, że jest wstydliwą tajemnicą Richarda Ravensdale’a. „Dzieckiem miłości”. A tak naprawdę, parszywym skandalem. Nieślubnym dzieckiem jego i pokojówki pracującej w hotelu, w którym kiedyś się zatrzymał. Już sama myśl o tym była dla niej gorzka, a czytanie o tym w najgorszych szmatławcach, wyłożonych w każdym londyńskim kiosku i supermarkecie przez ostatnie trzy miesiące, było prawdziwym piekłem. Nie mogła uwierzyć, że Richard Ravensdale mógł być tak dwulicowy. Publicznie cieszył się z jej „odnalezienia”, ale nikt nie wiedział, jak wyglądała prawdziwa historia. „Dziecko miłości”, dobre sobie. Miłość nie miała nic wspólnego z jej poczęciem, które było wynikiem wyłącznie chwilowego pożądania. Była wstydliwym sekretem, za którego pozbycie się Richard odpowiednio zapłacił.
Jak do tej pory nikt w nowej pracy jej nie rozpoznał. Ufarbowała i obcięła włosy, więc niełatwo było skojarzyć dziewczynę z fotografii w prasie bulwarowej z nią. Zmieniła nawet nazwisko, żeby wścibscy dziennikarze wreszcie zostawili ją w spokoju. Przez ostatnie miesiące Flynn robił, co mógł, aby zgodziła się odgrywać rolę „szczęśliwie powracającej na łono rodziny”, ale nie zamierzała pozować do fotografii, na których obejmuje swojego biologicznego ojca i wykrzykuje, jak bardzo się cieszy, że go odnalazła. Nigdy w życiu! Jeśli Flynn sądził, że czeki z pokaźnymi sumami będą w stanie ją kupić, to grubo się mylił.
– Czy ty go znasz? – spytała Meg ze zdziwieniem. – Mam na myśli, osobiście?
– Znam go na tyle, by wiedzieć, że pije podwójne espresso i zawsze prosi o szklankę wody źródlanej, bez lodu – stwierdziła sucho, podając jej tacę.
Meg podeszła niepewnie do stolika Flynna, który wydawał się zatopiony w lekturze lokalnego dziennika. Gdy wróciła do kuchni, jej mina nie wróżyła nic dobrego.
– Powiedział, że jak nie obsłużysz go w ciągu najbliższych dwóch minut, porozmawia z menedżerem – wyszeptała przepraszająco.
Kat spojrzała na swojego szefa, Joe, z którym nie była w najlepszych układach. Jeśli straci i tę pracę, nigdy nie uda jej się uzbierać wystarczająco pieniędzy, aby wynająć dla siebie choćby najmniejsze mieszkanie. Na szczęście dziś wieczorem zaczynała swoją nową, tymczasową pracę. Miała się opiekować luksusową willą w Notting Hill oraz kotem, podczas nieobecności właścicieli. Praca była tylko na cztery tygodnie, ale miała nadzieję, że przez ten czas uda jej się odłożyć sumę na wynajem.
Wyprostowała się dumnie i podeszła do stolika Flynna z profesjonalnym uśmiechem dobrze wytresowanej kelnerki.
– W czym mogę panu pomóc? To, co zwykle? – spytała słodko.
– A więc teraz nazywasz się Kathy… – stwierdził, uśmiechając się z triumfem w oczach, pod hasłem „i tak cię znalazłem”. – Tak, poproszę o kawę, ale w filiżance, nie rozlaną na moich spodniach.
– Czy życzy pan sobie coś do kawy? Ciastko?
– O której kończysz pracę?
– Do moich obowiązków należy obsłużyć pana, jeśli chce pan coś zjeść albo się napić, ale nie dzielić się szczegółami z mojego prywatnego życia.
– Czy twój szef wie, kim naprawdę jesteś?
– Nie. I wolałabym, żeby tak pozostało. A więc, co podać? – spytała, wyjmując ołówek.
– Richard wydaje przyjęcie z okazji swoich sześćdziesiątych urodzin. Bardzo chciałby, żebyś się na nim pojawiła.
Jego ton sugerował, że jest przyzwyczajony do tego, że zawsze dostaje to, co chce. Ale nie na próżno Kathy odgrywała w przedszkolu rolę najbardziej upartego osiołka.
– Dlaczego chciałby, żebym pojawiła się na tym jego przyjęciu, skoro zapłacił mojej matce, żeby się mnie pozbyła, zanim się urodziłam?
Gdzie był, gdy najbardziej go potrzebowała? Jak wiele razy w dzieciństwie modliła się o ojca, który by ją kochał i się nią opiekował. Tymczasem Richard nawet nie miał na tyle odwagi, aby przyjść i spotkać się z nią twarzą w twarz. Zamiast tego wysłał tego aroganckiego adwokata.
– Niepotrzebnie się upierasz.
Niepotrzebnie? Oczywiście, że potrzebnie. Jej duma była wszystkim, co jej pozostało, po śmierci matki.
– Powtórzę to drukowanymi literami. NIE.
Flynn spojrzał na nią takim wzrokiem, że Kat zrobiło się nagle gorąco. Jego usta rozciągnęły się w leniwym uśmiechu, a ona nie mogła oderwać od nich oczu. Jak mężczyzna, którego tak bardzo nie cierpiała, mógł mieć tak wspaniałe usta? Jedyne słowo, jakie przychodziło jej na myśl, by je opisać to: grzeszne. Kat była doskonale świadoma, że jej obsesja jest wynikiem celibatu, do którego zobowiązały się razem z Maddie Evans, najbliższą przyjaciółką. W listopadzie postanowiły nie spotykać się z żadnymi mężczyznami, zawierając pakt wstrzemięźliwości na trzy miesiące. Kat postanowiła, że go nie złamie. Pozostał jej jeszcze tylko miesiąc. Nie zamierzała powtarzać scenariusza z życia matki. Sami nieodpowiedzialni faceci, jeden po drugim. Kat na pewno mogła wytrzymać bez seksu przez trzy miesiące.
– A więc espresso i woda bez lodu? – spytała, przywołując się do porządku.
– On jest twoim ojcem. Jedynym rodzicem, jaki ci pozostał – stwierdził Flynn.
– Z takim ojcem wolę od razu trafić prosto do sierocińca – odparowała.
Coś zastanawiającego przez chwilę pojawiło się w jego wzroku, ale natychmiast zniknęło.
– Czy chciałabyś zjeść dziś ze mną kolację?
– Czy tobie naprawdę się wydaje, że wszystkie kobiety będą robić dokładnie to, co im powiesz? Mam wrażenie, jakby jeszcze nigdy żadna ci nie odmówiła.
– Nic nie podnieca mnie bardziej jak wyzwanie. Im trudniejsze, tym bardziej ekscytujące.
Joe pojawił się znikąd.
– Kat, ty pracujesz, czy tracisz czas na flirtowanie z klientami?
– Przepraszam – odpowiedziała zakłopotana. – To było wyjątkowo skomplikowane zamówienie.
– Stolik siódmy i dziesiąty czekają na rachunek. Trzeba posprzątać stoliki dwa i osiem. To bar, a nie agencja towarzyska – rzucił Joe, odchodząc.
– To się panu nie uda, panie Carlyon – stalowe nuty zabrzmiały w jej głosie. – Nieważne, ile razy jeszcze stracę przez pana pracę. I tak nie zamierzam zrobić tego, na co mnie pan namawia.
Flynn odchylił się z nonszalancką miną, jakby miał przed sobą mnóstwo czasu do stracenia.
– Swoją drogą, byłaś doskonała w tej reklamie papieru toaletowego. Bardzo przekonująca.
Kat poczuła, jak oblewa się rumieńcem. Tylko jedna rzecz mogła być bardziej upokarzająca od zagrania w reklamie papieru toaletowego – że oglądał ją jej największy wróg.
– O czym rozmawialiście? – spytała Meg zaciekawiona. – Jesteś tak rozpalona, że mogłabym usmażyć jajecznicę na twoich policzkach.
– Rozpalona? Ostatkiem sił powstrzymywałam się, żeby nie wybuchnąć. Nie rozumiem, co kobiety widzą w tym aroganckim typie.
– Dla mnie jest przepiękny – stwierdziła Meg, uśmiechając się w rozmarzeniu, podczas gdy Kat w milczeniu szykowała kawę.
– Proszę – zachęcała słodko, stawiając przed Flynnem filiżankę. Przybrała przy tym pozę, która świadczyła o jej dobrych kelnerskich manierach.
– Powinnaś zostać aktorką – roześmiał się Flynn.
– Taki jest plan – odpowiedziała poważnie.
– I jak ci idzie?
Kat nie zamierzała mu mówić o przesłuchaniu, jakie miała za kilka dni w teatrze West End. Przymierzali się do grania Sylwii A.R. Gurneya. Nie mogła lepiej trafić. Była to jej ukochana sztuka i wiedziała w głębi duszy, że jest idealna do roli tytułowej Sylwii, która była psem. Świat uwielbiał tę sztukę, a najbardziej właśnie tę postać. Jeśli dostałaby rolę, to mógłby to być początek jej wielkiej kariery. Chciała zdobyć tę rolę ze względu na własny talent, a nie wstawiennictwo sławnego aktora, swego biologicznego ojca. Nie ufała Flynnowi i obawiała się, że mógłby powiedzieć o tym Richardowi, który zrobiłby wszystko, by ją wypromować, dla swojej korzyści, oczywiście.
– Dziękuję. Czy podać coś jeszcze?
– Chciałbym zobaczyć się z tobą dziś wieczorem.
– Nie ma takiej możliwości – stwierdziła stanowczo. – Mam dziś spotkanie z pewnym bardzo kulturalnym i wytwornym kotem.
– Nie wiedziałem, że masz kota.
– Nie mam. Dostałam tymczasową pracę, jako opiekunka kota i całego domu, pod nieobecność właścicieli.
– Na jak długo?
– Na miesiąc.
– Tu, w Londynie?
– Dlaczego miałabym panu to powiedzieć? – spytała z cynizmem. – Żeby dniem i nocą prześladował mnie pan naleganiem, bym spotkała się z pewnym niczego nieświadomym dawcą nasienia?
– A więc do zobaczenia przy najbliższej okazji – pożegnał się, uśmiechając się enigmatycznie.
Mam nadzieję, że już nigdy więcej, pomyślała, odwracając się na pięcie i bez słowa wracając do barowej kuchni.
Flynn przyglądał jej się, aż zniknęła za drzwiami. Polowanie na nową kobietę zawsze go ekscytowało, ale to było coś więcej. Kat Winwood była wyjątkowa. Bardzo seksowna. Udawała, że go nie cierpi, ale za błyskawicami jej spojrzeń dojrzał coś więcej. Coś, do czego ona sama nie chciała się przed sobą przyznać. Pociągał ją. Zrozumiał to, gdy przyglądała się jego ustom, jakby ją przyciągała niewidoczna i nieodparta siła. Czuł dokładnie to samo, gdy tylko znalazł się blisko niej. Być może potrwa to dłużej niż zwykle, aż skapituluje, ale to właśnie sprawiało, że był jeszcze bardziej zdeterminowany. Przyzwyczaił się, że od razu dostawał wszystko, czego chciał. Robiło się to już coraz bardziej nudne. Nie mógł sobie przypomnieć, gdy po raz ostatni jakaś kobieta powiedziała mu „nie”.
Od kiedy Claire go porzuciła. Starał się zablokować te wspomnienia. Nie chciał wracać pamięcią do tego, jak bardzo czuł się wtedy odrzucony. Pragnął bezgranicznie czyjejś bliskości, rodziny, wspólnej przyszłości i zostało to okrutnie wykorzystane. Teraz był już innym człowiekiem. Interesowały go wyłącznie romanse. I właśnie na to miał ochotę z Kat Winwood. Chciał poczuć jej wspaniałe ciało na sobie, jej usta na swojej skórze, jej język pieszczący wnętrze jego ust. Chciał usłyszeć ten słodki, szkocki akcent, gdy wykrzykuje jego imię, wibrując z rozkoszy. Kat mogła udawać, że nic do niego nie czuje, ale jak długo jeszcze będzie mogła ignorować ten wzajemny pociąg? Szczególnie, gdy znajdzie się o wiele bliżej niej, niż kiedykolwiek mogłaby przypuszczać.
Znacznie bliżej.