- W empik go
Mikołaj do wynajęcia – świąteczny romans erotyczny - ebook
Mikołaj do wynajęcia – świąteczny romans erotyczny - ebook
Kamila ma plan, aby razem z zastąpionym w ostatniej chwili Mikołajem rozdać w swoim dawnym Domu Dziecka mnóstwo fantastycznych prezentów. Tylko że Mikołaj nie do końca jest taki, jak sobie wyobrażała (myślał, że to innego rodzaju fucha), a sytuacja szybko staje się tragikomiczna. Niewygodny strój Elfki, Mikołaj dla niegrzecznych dziewczynek i śnieżyca, która sprawia, że trzeba improwizować, bo przecież ta noc musi być magiczna...
Czy wydarzy się świąteczny cud i wszystko pójdzie zgodnie z planem? A może los ma w zanadrzu dla tych dwojga gorącą niespodziankę?
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-271-2723-1 |
Rozmiar pliku: | 232 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Strój wciskał jej się w tyłek, do tego zalatywał stęchlizną, mimo że wyprała go już ze sto razy. Na domiar złego był za mały. Była przekonana, że złośliwie dano jej rozmiar mniejszy.
– Wyglądasz, jakby cię ktoś chciał wycisnąć. – Agnieszka, jej współlokatorka, spojrzała na nią z politowaniem. Lustro zrobiłoby to samo, gdyby mogło. Piersi były ściśnięte, przez co wyglądały, jakby zaraz miały wysadzić przód.
– Nie dobijaj mnie – mruknęła, próbując zapiąć kokardki. Agnieszka zachichotała i przekręciła się na łóżku.
– Wiesz, nie wygląda to źle. Gdybyś miała wziąć udział w nagraniach do filmu porno, powiedziałabym, że nawet genialnie – dodała i zrobiła unik, gdy Kamila rzuciła w nią butem. But był zielony, wysoki, sznurowany i miał dzwoneczki. Miał ich mnóstwo – gdy dziewczyna wyciągnęła je z kartonika, przez myśl przeszło jej, że ta praca nie była jednak tego warta. But zadźwięczał, gdy Aga go podniosła.
– Bardzo zabawne, nie każdemu rodzice opłacają stancję. Niektórzy muszą robić z siebie idiotów w centrum handlowym – powiedziała Kamila, przypinając ostatnią z kokard.
Czy wyglądała jak elf? Strój był zielony, miał też obowiązkowe białe, futerkowe obramowanie i czerwono-białe leginsy. Były również czerwone kokardki – przyczyna jej rosnącej frustracji. W pierwszym dniu pracy okazało się, że przez sposób przyczepienia drapią. Spędziła osiem godzin, walcząc z potrzebą oderwania ich, zrobiła to dopiero w domu, z wściekłością rzucając nimi na prawo i lewo. Potem spędziła trzy godziny na naprawie stroju, a ostatecznie i tak negocjowała z Agnieszką, by użyła odrobiny swojego talentu i zrobiła to za nią.
– Wolałabym się wcisnąć w ten strój niż odbębniać obowiązkowe święta w domu. – Aga zadźwięczała butem i usiadła na łóżku. – Pamiętasz, jak było rok temu? Matka miała focha, ojciec dojechał na ostatnią godzinę, a moje szanowne rodzeństwo znów przez cały dzień krytykowało moje studia.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.