- W empik go
Mikroopowiadania - Mój czas od Be do Zet - ebook
Mikroopowiadania - Mój czas od Be do Zet - ebook
Mikroopowiadania (mikr8powiadania) to zapis chwil codzienności, gdy zaczniesz je zbierać będą dla Ciebie tym, czym jest woda dla ryb, a powietrze dla ptaków. Zatrzymaj się na chwilę w swojej podróży przez życie. Co jest ważne? A co ważne nie jest? Kiedy ważne przestaje być ważne, a nieważne najważniejszym się staje? Kto o tym decyduje? Ludzie? Zdarzenia? A może chodzi w tym wszystkim o coś zupełnie innego? A może odpowiedź ukryta jest w tym, czego nie widzimy? Jakie jest to, co jest? Czy jest tym, czym jest, czy tylko tym, co nam się wydaje? Po co jesteś Ty? Po co jestem Ja? Jaki sens tworzy się, gdy zaczynamy mówić My?
Kategoria: | Opowiadania |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 9788364018053 |
Rozmiar pliku: | 15 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Przychodzi taki dzień, że zaczynasz pisać, robić notatki, bazgrolić... W knajpie na serwetkach, w ciasnym wagonie metra na skrawku gazety, między jednym spotkaniem a drugim, na odwrotnych stronach oferty. Szuflada robi się pełna, o kartonowe pudełka potykasz się każdego dnia. Czarny Moleskine z gumką - na biurku, na szafce przy łóżku, w toalecie, w dziennym pokoju na piramidzie książek. Pióro, stalówka F z granatowym atramentem. Czasem butelka czerwonego wina, kilka szeleszczących dymem papierosów i noc upstrzona milionem gwiazd. Cóż można robić innego w tak wyśmienitym towarzystwie?
Pisanie jest jak dojrzewanie. Zapłodniona myśl pączkuje, rośnie, naciska coraz bardziej na twardą kość czaszki. Ostrym toporem rozpoławiasz ją na dwie części, by wolna mogła cieszyć się jasnym światłem ciekawskich oczu. Zapisaną ktoś stłamsi i wyrzuci do metalowego kosza. Przeczytaną ktoś inny przyjmie i pozwoli wzrastać na żyznym poletku własnych myśli. Wróci ze zdwojoną siłą. Wpadnie do pustego czerepu tworząc koliste fale, promieniujące w całym ciele. Ciało odmienione poprzednim sezonem kwitnących ziaren, pełniejsze o czas zimowych, mroźnych refleksji, obudzi się nowe, choć z rdzeniem wciąż tym samym. Patrz... - ile słoi znajdziesz w ściętym drzewie?
Pisanie to rozmowa z samym sobą. Litery w myślach zwyczajnie „są”, nie mają jednak ani kształtu, ani określonej wielkości. Zapisane w słowach, ciągach zdań, kolejnych akapitach, rozdziałach i woluminach „patrzą” na mnie, na ciebie, na wszystkich ludzi pochylonych nad ręcznym lub maszynowym drukiem. Tworzą obraz ciała i duszy, serca i rozumu. Tworzą tęcze emocji, szarości relacji, czernie i biele wyborów. Wysmakowane, plebejskie, barokowe, puste, rewolucyjnie skąpane we krwi, przekraczające horyzonty wyobraźni. Dzisiaj takie, jutro całkiem inne. Zmienne w ideach, stałe w przekonaniach i wyobrażeniach.
– Porozmawiaj ze mną…
– Rozmawiam.
– Myślisz, że rozmawiasz...
– On to nie Ty, Ty to nie Ja, Ja to być może On.
Pisanie doświadcza falami odpływów i przypływów, umieraniem i odradzaniem. Dzień po dniu, tydzień po tygodniu, rok po roku, czas poniewczasie. Prometejska karma za subiektywne niesienie kaganka bladej oświaty. Syzyfowe toczenie kamienia interpretacyjnego.
Pierwsze litery mojego życia skreślone pismem urzędnika w akcie urodzenia, powstałe bez mojej woli i świadomości, wypaliły przynależność nazwiskiem do rodowych korzeni, a imieniem do przyszłości. Ostatnie, których ja już czytać nie będę, na klepsydrze przyklejonej do kościelnego muru, uwolnią świat ode mnie, a mnie samego od obcych liter. Przyjdę i odejdę, odejdę, by znów przyjść. Klamry początku i końca stracą swą moc, znaczenie i sens w świetle zapisanych przeze mnie historii z mojego własnego życia. Treść pozostanie w jednym podpisie wielu papierowych bohaterów, w wielu podpisach jednego autora.
Pisanie to podróż, której cel zazwyczaj nie jest do końca znany. Podróż, która rozpoczyna się na pierwszej stronie, a kończy na ostatniej. Podróż - od tytułu do kodu kreskowego. Pisanie to tworzenie światów z figur niemożliwych. Pisanie to rozwijanie nici jedwabnika, rozpinanie pajęczych sieci, splatanie kolorowych nitek w obrazy, których sensu i znaczenia nikt pojąć w całości nie może. Pisanie to pytanie z milionem odpowiedzi. Pisanie to wolność w czasie i przestrzeni. Wolność prze de wszystkim od samego siebie...
Domagam się...
Domagam się: stworzenia i finansowania osiedlowych klubów majsterkowicza, instytucjonalnej opieki nad małymi i dużymi samozwańczymi talentami, nienaruszalnego prawa do posiadania zbędnych przedmiotów w piwnicy i garażu, prawa do trzymania gaci w szafie, prawa do głosowania na trzecią płeć, bezwzględnej równości w mówieniu „nie”, „nie mam ochoty”, „boli mnie głowa”, prawa do przyznania otwarcie, że uwalnianie gazów jest rzeczą ludzką, wynagradzania za pracę adekwatnie do urody i wdzięku, wprowadzenia stanowczego zakazu „polowania na męża” metodami prokreacyjnymi, cenzury słowa „niepełnosprawny”, „inwalida”, „sprawny inaczej”, zniesienia emerytury jako wyrazu dyskryminacji osób ze względu na wiek…
Bieda
Bieda to stan ducha i umysłu, mający swe źródło w paraliżującym strachu przed wyobrażeniem, kim chcę być. Wrażliwość, której fundamentem jest potrzeba uczestniczenia we wspólnocie. Samotność rodząca się w odrzuceniu. Bieda sama w sobie jest bogactwem. Posiada to, czego nie ma. Wolna od nieuchronności straty. Gotowa na przyjęcie wszystkiego, co oferuje świat. Zawsze uważna na tu i teraz. Syci się każdą chwilą. Wyrodna w przywilejach, bezwzględna w karach. Egalitarna, równa dla wszystkich. Skąd zatem bierze się głód i przepych?
Bilet słów
Ile? Ile słów można zmieścić na skasowanym bilecie dziennym do metra? Biel przecięta jest opalizującym paskiem, ponad którym grzecznie stoją obok siebie czarne cyfry. Życzenia? Spostrzeżenia? Wyznania? Spotkania? A może poufne kody do drzwi, kart, zamków?
– Proszę bilet do kontroli.
Ziemista twarz, dwie czarne kule po obu stronach grzbietu nosa, usta cięte czerwienią w poprzek.
– Bilet jest nieważny. Proszę wysiąść ze mną na najbliższej stacji. Ziemista twarz, dwie czarne kule po obu stronach grzbietu nosa, usta cięte czerwienią w poprzek.
Triumf, zwycięstwo, wyższość. Wagonik za chwilę stanie. Peron zacznie umykać spod stóp.
Słowo: myślenie
Myślenie „jak” i „o czym” myślisz ma wpływ na to, co się wydarzy.
Jak sprawić, aby myślenie prowadziło do realizacji celów?
Myśleć to układać, porządkować w świadomości poznane fakty, doświadczone zdarzenia, doznane wrażenia… po to, by poznać, zrozumieć rzeczywistość i kierować swoim postępowaniem (poznawać, sądzić, zastanawiać się, rozmyślać, namyślać się).
Myśleć to wykazywać stałą troskę o kogoś, o coś, troszczyć się, dbać, mieć na względzie.
Myśleć to uświadamiać sobie coś i skupiać na tym uwagę, usiłować coś zrozumieć lub rozwiązać.
Myśleć to zamierzać, planować, przewidywać coś.
Myślę, więc jestem... - czy jeśli przestanę myśleć, to również przestanę być? Czy myślenie ma związek z Ja, z Ego, czy z Być?
Słowo: marzenie
Marzenie… Co to takiego? Do czego służy? Jakie ma znaczenie? Po co i w jakiej sprawie działa? Jaka jest jego siła?
Otwieram „Słownik języka polskiego”. Czytam, że „marzenie” to:
- powstający w wyobraźni ciąg obrazów i myśli odzwierciedlających pragnienia, często nierealne;
- przedmiot pragnień i dążeń;
- ciąg myśli i wyobrażeń powstających podczas snu.
„Słownik współczesnego języka polskiego” sens marzenia tłumaczy tak:
- wytwór czyjejś wyobraźni w postaci serii lub zbioru obrazów i myśli, pozwalających oderwać się od rzeczywistości, także wykreowany w myślach obraz czegoś upragnionego;
- to, czego ktoś pragnie, co zamierza lub chciałby osiągnąć, dążenie, pragnienie;
- nierealny, niemożliwy do zrealizowania plan, cel, zamysł, projekt, mrzonka;
- szczyt piękności, doskonałości, ideał.
„Słownik synonimów”:
- fantazjowanie, rojenie, wymyślanie w kontekście rozmyślania o rzeczach przyjemnych, zwykle nierealnych;
- pragnienie, cel, dążenie, kierunek, aspiracje w kontekście myślenia prowadzącego do realizacji zamierzeń.
Rozważania językowe prowadzą moje poszukiwania ku etymologii słowa. Marzenie może być celem poza linią horyzontu – wówczas nie wiemy dokładnie czym jest.
A gdy ruszamy w stronę marzenia, może ono stać się celem. Cel, o którym wiemy, że zostanie zrealizowany, może stać się zadaniem. Zadanie może być tak proste, że stanie się czynnością. Z czasem czynność może stać się niezauważaną codziennością.
Wniosek? Pewnie dla każdego inny, łatwo sprawdzić… Wystarczą do tego cztery kartki, jeden ołówek i minutnik (np. w telefonie).
Ustaw na 3 minuty.
Zapisz w tym czasie listę marzeń na pierwszej kartce.
Ustaw na 3 minuty.
Zapisz w tym czasie listę celów na drugiej kartce.
Ustaw na 3 minuty.
Zapisz w tym czasie listę zadań na trzeciej kartce.
Ustaw na 3 minuty.
Zapisz w tym czasie listę czynności na czwartej kartce.
Wnioski? Pewnie dla każdego inne…
Nasze refleksje
Życie potrafi zaskoczyć, ludzie - tym bardziej. Zadawanie pytań prowadzi czasami do zaskakujących odkryć. Otwiera drzwi, które - wydawałoby się - zostały już dawno zatrzaśnięte na głucho.
Kończę warsztat, myślę o tym w jaki sposób uczestnicy mogą zabrać jeszcze więcej dla samych siebie. Piszę pytania na tablicy. Zachęcam do zastanowienia się przez chwilę i szczerej odpowiedzi…
Mija kwadrans. Milcząca przez dwa dni zajęć kobieta podnosi dłoń i pyta, czy może podzielić się z grupą tym, co napisała. Wszyscy zgadzają się, zapada cisza. Pada pierwsze pytanie i pierwsza, szczera odpowiedź…
Co zacznę robić?
…zupy, duży gar starczy na dwa dni.
Co przestanę robić?
…desery, za bardzo tuczą.
Czego robić będę więcej?
…kotletów mielonych.
Czego robić będę mniej?
…pierogów, zwłaszcza tych z mięsem.
Co będę robić inaczej?
…panierkę do kurczaka.
Cóż, okazuje się, że każdy z nas ma inny próg wrażliwości na samego siebie, inny poziom autorefleksji.
+Ware
Software, hardware, otherware…, a jest tak śnieżnie, że mogę wreszcie docenić walory brązowych, dzierganych rękawiczek. Miłe w dotyku, ciepłe na dłoni. Jeśli chcesz więcej komfortu, to zgódź się na większy dyskomfort, który do tego doprowadzi - motto na wieczór przeczytane z szarej wizytówki ukrywanej w tekturowym pudełku.
Ciepłe mleko z buczącą lodówką w tle. Czynnik chłodzący wyparował, przez co agregat pracuje bez przerwy. Myśl o najbliższym rachunku za prąd sprawia, że mam więcej czasu na czytanie książek – nie mogę spać, dyskomfort…
Mógłbyś napisać coś takiego większego, nie pituniowe akapity czy jednozdaniowe ćwierkadła. Myślę, że mógłbym. Wiem, że nie mam ochoty. Potrzebę mam, a warunków - nie. Czas jest jak guma, a temat leży wszędzie. Spać mi się chce. Czeka cię podróż, która przyniesie szczęście. Otoczysz się ludźmi, którzy pomogą ci zdobyć duże pieniądze - wróżba z ciastka, które dostałem po kolacji wraz z rachunkiem. Gość był zadowolony, w doskonałym humorze. Ja zostałem z rachunkiem i motywującą sentencją na przyszłość. Wywalam do kosza, życie potrzebuje powietrza, świeżości, ciągłego ruchu.
„Ware” to towar. Kajzerki w plastikowych koszach. Piekarnia, która je produkuje. Książka, strona, sentencja, zdanie. Całość czy kawałek? Piekarz czy klient?
A może JA, z lęku przed samym sobą, zwyczajnie rozmieniam się na drobne?