- W empik go
Milionowy banknot - ebook
Milionowy banknot - ebook
Historia opowiedziana przez młodego mężczyznę, zatrudnionego jako urzędnik w kopalni złota w San Francisco. Podczas niefortunnego rejsu wypływa na pełne morze i ostatecznie dociera do Londynu. Tam zostaje wciągnięty w historię zakładu pomiędzy dwoma braćmi. Postanawiają oni sprawdzić, jaki los spotkałby posiadacza banknotu o wartości miliona funtów, wydanego przez bank na potrzeby transakcji zagranicznej. Aby się tego dowiedzieć, szukają przypadkowego człowieka, który otrzyma pieniądze.
Kategoria: | Opowiadania |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-281-0240-4 |
Rozmiar pliku: | 298 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W sobotę miałem zwykle wolne popołudnie i spędzałem je zazwyczaj na łódce żaglowej, którą w porcie wynajmowałem. Pewnego dnia puściłem się na cokolwiek dalszą wycieczkę i wiatr przeciwny zapędził mnie na pełne morze. O zmroku, kiedy już nadzieję ocalenia prawie zupełnie straciłem, wyratował mnie okręt płynący do Londynu. Długa to była i burzliwa podróż, a musiałem odsłużyć za swój przejazd, spełniając obowiązki prostego majtka. Kiedy wylądowałem w Londynie, ubranie moje było w łachmanach, a cały mój majątek składał się z jednego dolara. Żyłem z niego przez dwadzieścia cztery godziny, następną zaś dobę spędziłem bez jedzenia i bez dachu nad głową.
Około dziesiątej następnego ranka, wlokłem się głodny i niewyspany wzdłuż Portland Place. W tej chwili przeszło koło mnie dziecko ze swą niańką i rzuciło pyszną, zaledwie nadkąszoną gruszkę do rynsztoka. Naturalnie przystanąłem, z tęsknotą spoglądając na ten zabłocony skarb. Ślinka mi szła do ust na widok tej gruszki, żołądek mój o nią prosił, całe moje jestestwo dopominało się o nią. Ale każdym razem, gdy miałem się po nią schylić, jakiś przechodzień zdawał się odgadywać mój zamiar i oczywiście prostowałem się, udając zupełną obojętność. Trwało to tak długo, że doprowadzony do rozpaczy, miałem ją już podnieść wbrew wszystkiemu, gdy nagle otworzyło się okno obok, i jakiś pan się przezeń odezwał:
— Proszę no tu wejść na chwilkę.
Wygalantowany lokaj otworzył bramę i wprowadził mię do wspaniałego pokoju, w którym siedziało dwóch niemłodych panów, kończących właśnie śniadanie. Na widok jadła, ogromne wzruszenie mną ogarnęło, ale, że nie zaproszono mnie do stołu, musiałem się opanować.
Na chwilę przed moim przybyciem, zaszło podobno między tymi dwoma braćmi małe nieporozumienie, które postanowili rozstrzygnąć na angielski sposób, to znaczy, za pomocą zakładu. Dowiedziałem się o tym później dopiero, ale mogę od razu opowiedzieć, o co chodziło.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.