Miłość bez scenariusza - ebook
Miłość bez scenariusza - ebook
Idealny partner istnieje tylko na papierze…
Po zerwaniu z chłopakiem Chloe Anderson napisała powieść, w której wykreowała ideał mężczyzny – a jej literacki debiut szybko zdobył serca czytelniczek. Teraz bohater Chloe może podbić Hollywood, bo jej książka ma zostać zekranizowana.
Kiedy autorka dowiaduje się, że do głównej roli wybrano Liama Hamiltona, hollywoodzkiego bad boya, jest przerażona. Bez ogródek przedstawia producentce swój sprzeciw wobec wyników castingu. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że jej wybuch słyszy sam gwiazdor.
Aby rozwiązać problem ze złą reputacją Liama, jego menedżer tworzy plan poprawy jego wizerunku i jednocześnie promocji filmu i książki. Podczas zdjęć w Stillwater Bay aktor i pisarka mają udawać, że są w stałym związku. Fani Liama zobaczą go w innym świetle, a Chloe zyska rozgłos. Bohaterowie przystają na ten układ, nie wiedząc jednak, jak dalece sprawy mogą się wymknąć spod kontroli.
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66977-95-2 |
Rozmiar pliku: | 3,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W świecie, w którym niespodzianki nie zawsze były miłe, Chloe Anderson wolała cieszyć się chwilą. Właśnie to sobie pomyślała, gdy zobaczyła swoją debiutancką powieść na wystawie księgarni. Jej literackie dziecko. Nawet po roku od premiery na jej widok czuła radość i wdzięczność.
Dźwięk dzwoneczka powitał ją, kiedy weszła do sklepu. Ciepły żar wdzięczności tłumiła w niej tylko troska o najlepszą przyjaciółkę. Podeszła prosto do lady, za którą Meghan rozmawiała przez telefon. Jej długie blond loki, zazwyczaj opadające falami na smukłe ramiona, dzisiaj były związane w niski kucyk, a na ustach nie było nawet śladu szminki. Jednym słowem: kłopoty miała wypisane na twarzy.
Chloe miała nadzieję, że w księgarni będzie cicho, i tak było, nie licząc rozmowy prowadzonej przez Meghan.
– Przykro mi, pani Evelyn. Jeśli przyniesie pani tę książkę, wymienimy ją na inny egzemplarz… – Meghan zauważyła Chloe i pomachała do niej palcami, jednocześnie wywracając oczami. – Przykro mi… Nie, nie wiedziałam, że potrzebuje ją pani na dyskusyjny klub książki. To mało czasu, ale pani szybko czyta, więc na pewno… Tak, rozumiem. Odłożę egzemplarz pod ladę, więc jeśli mnie nie będzie… Jeszcze raz przepraszam za kłopot… W porządku, do widzenia, pani Evelyn. Proszę pozdrowić mamę.
– Co znowu? – spytała Chloe, gdy tylko przyjaciółka się rozłączyła.
Pani Evelyn była znana z tego, że zwracała każdą kupioną książkę, nawet jeśli już ją przeczytała.
– Tym razem miała słuszną skargę. W książce brakuje całego pierwszego rozdziału.
– Co? To w ogóle możliwe? Dzięki Bogu, że o tym nie wiedziałam.
Chloe odchodziła od zmysłów i zamartwiała się każdym szczegółem przed premierą swojej powieści – jak się okazało, zupełnie niepotrzebnie.
Meghan wyjęła smartfon i zaczęła stukać w ekran.
– Jak się czujesz? – spytała Chloe. – Potrzebujesz czegoś? Czekolady? Alkoholu? Cyjanku? Dla niego, nie dla siebie.
– Naprawdę nie musisz codziennie sprawdzać, co u mnie – powiedziała Meghan, nie unosząc wzroku znad telefonu. – Wszystko jest w najlepszym porządku.
– Wiem. Ale rozumiem też, jakie to trudne, i chcę być przy tobie.
Trzy lata temu po utracie pracy mąż Meghan, Kyle, snuł się po domu i pił, podczas gdy Meghan harowała w księgarni Beachfront, żeby opłacić rachunki. Po dwóch latach bezskutecznego nakłaniania go, by zasięgnął profesjonalnej pomocy, wniosła o separację. Dała mu jeszcze rok, żeby się za siebie wziął, ale nic z tego. W zeszłym tygodniu rozwód został sfinalizowany.
– Doceniam twoją troskę, ale naprawdę nic mi nie jest. Muszę tylko przez to przejść, aż nastaną lepsze dni.
– Powiedz mi, że nie siedzisz znowu w tej apce – odparła Chloe.
Meghan wciąż wlepiała wzrok w ekran.
– Nie siedzę znowu w tej apce.
– Kłamczucha!
Meghan trzymała się całkiem nieźle, do czasu, kiedy pół roku temu odkryła, że Kyle zaprosił swoją dziewczynę z czasów liceum, by się do niego wprowadziła. Wtedy Meghan przypomniała sobie o aplikacji w telefonie, która pozwalała zdalnie sterować termostatem w starym domu Kyle’a.
– Dzisiaj w domu mojego byłego będzie gorąca atmosfera – powiedziała. – Może tak z dwadzieścia dziewięć stopni…
Chloe nie mogła winić Meghan za jej zgorzknienie, ale miała nadzieję, że szybko jej przejdzie.
– A co z tymi „lepszymi dniami”? Masz piękną księgarnię… I mnie. Czego jeszcze ci potrzeba?
Meghan ostatni raz stuknęła w ekran i schowała telefon do kieszeni, uśmiechając się triumfalnie.
– I ot tak, od razu czuję się lepiej. A jeśli już mówimy o tobie, to czy widziałaś moją wystawę? Twoja książka stoi z przodu na samym środku i nadal sprzedaje się jak świeże bułeczki.
– Och, jesteś dla mnie zbyt dobra. – Meghan nie tylko była jej największą fanką; to ona w ogóle zachęciła Chloe do napisania powieści. – Powinnam dopisać twoje nazwisko na okładce.
– Wzmianka w podziękowaniach w zupełności wystarczyła. Pokazuję ją każdemu, kto wchodzi do księgarni.
– I dobrze!
Meghan wyszła zza lady.
– Kiedy wyjdzie film, powinnyśmy znowu zorganizować spotkanie z rozdawaniem autografów.
Bo owszem, książka Chloe miała zostać zekranizowana. Nie dla telewizji czy Netflixa, tylko jako prawdziwy kinowy film. Na wielkim ekranie. Chloe po raz nie wiadomo który poczuła się przytłoczona własnym szczęściem i wyciągnęła rękę do Meghan, która posłusznie ją uszczypnęła.
– Kiedyś to do ciebie dotrze.
– Ale nie dziś. To wszystko zawdzięczam tobie. – Uściskała przyjaciółkę.
– Co ty pleciesz? To twój sukces. To ty napisałaś miłosną historię, którą chce przeczytać każda kobieta.
– Stworzyłam bohatera, o którego istnieniu wszystkie marzą.
– Racja. Ledger Ford jest tak bardzo wart wielkich uniesień, że to aż niedorzeczne. Jeśli spotkasz jego odpowiednik w prawdziwym życiu, przyślij go do mnie.
Serce Chloe zmiękło. Niczego tak nie pragnęła, jak znowu zobaczyć radosny uśmiech na twarzy przyjaciółki. Taki szczery.
– Załatwione.
– Chodź, podziwiaj moje dzieło.
Chloe podeszła za Meghan do okna wystawowego. Trzy lata temu lamentowały nad brakiem bohaterów z prawdziwego zdarzenia. Chłopak, z którym Chloe chodziła prawie rok, zdradził ją i złamał jej serce. Evan był ostatnim z całej serii romantycznych rozczarowań. Meghan nalegała, żeby Chloe w końcu przelała na papier tę powieść, którą od zawsze pragnęła napisać. Chloe poczuła natchnienie – wreszcie mogła sama wykreować bohatera według własnych wytycznych. Jeśli idealny facet nie istniał, mogła stworzyć go ze słów! I właśnie tak zrobiła.
Epicka historia miłosna opowiadała o młodej wdowie, która wraca do swojego rodzinnego miasteczka nad morzem i ponownie spotyka dawną miłość – człowieka, który wiele lat wcześniej złamał jej serce. Z pomocą agenta Chloe sprzedała prawa wydawnictwu Rosewood Press.
Ledger Ford spodobał się czytelniczkom romansów tak bardzo, że Chloe nawet o tym nie śniła. W ciągu kilku miesięcy od premiery wydawca udzielił licencji na jej historię dużemu producentowi filmowemu. Czy to coś dziwnego, że Chloe wciąż musiała się szczypać?
– Jakieś wieści z castingów? – spytała Meghan.
Daisy Hughes miała zagrać rolę Cate – co według Chloe było doskonałym wyborem.
– Nic nowego ostatnio nie słyszałam. Tak się denerwuję tym, kogo wybiorą do roli Ledgera. To kluczowa sprawa, jeśli ta adaptacja ma być udana.
– Nadal liczę na Chrisa Evansa.
– Wspomniałam o nim, ale zobaczymy. Mam nadzieję, że aktor, którego wybiorą, ma dobrą reputację.
– Jasne, ale aktor i postać to nie to samo.
– Wiem. Po prostu nie chcę, żeby jakiś paskudny skandal splamił dobre imię Ledgera.
– Jesteś konsultantką producenta, więc masz coś do powiedzenia. Ale wiem, jakie to jest dla ciebie ważne. I osobiste.
To dlatego, że Ledger był bohaterem serca Chloe. Człowiekiem, którego pragnęła spotkać gdzieś w prawdziwym życiu. Tym, który ją pokocha, będzie wobec niej lojalny i jej nie porzuci. Była gotowa, a nawet bardzo chętna, to wszystko odwzajemnić.
– Faktycznie o wszystkim mnie informują i słuchają, co mam do powiedzenia, ale to nie jest tak, że mam ostatnie słowo. – Stanęły przy wystawie. – Skąd masz cały ten piasek?
– Z plaży, rzecz jasna. To dziwne, że brat ci o tym nie wspomniał.
– A co ma do tego Sean?
– Poprosiłam go, żeby pożyczył mi pick-upa, a skończyło się na tym, że mi pomógł. Przegonili nas jacyś działacze z ochrony środowiska, ale zdążyliśmy zwędzić dość piasku na wystawę. Niezła zabawa.
Chloe zmarszczyła brwi, widząc uśmieszek na ustach Meghan i błysk w jej oku. Chloe kochała brata, naprawdę. Ale jej przyjaciółka była w bardzo trudnej sytuacji, a Sean miał w sobie pewien urok, który złamał już wiele kobiecych serc. Obawiała się, że nigdy się nie ustatkuje.
– Czy wiaderka to przesada?
– Nie, są super. Jesteś bardzo kreatywna. – Chloe zawiesiła wzrok na okładce jakiejś powieści historycznej i sięgnęła po nią. – Wygląda ciekawie. Fajne, stonowane kolory.
– Akcja toczy się w Chicago w latach dwudziestych ubiegłego wieku. Bohaterka to amatorka czekolady, która otwiera sklep z czekoladkami.
– Będę mogła się z nią utożsamić. – Chloe wcisnęła książkę pod ramię i podeszły do kasy. – Muszę wracać do domu i przebrać się do pracy.
Razem z bratem pracowali w restauracji Docksiders, należącej do mamy.
Kiedy Meghan kasowała książkę, zadzwonił telefon Chloe. Na ekranie zobaczyła nazwisko producentki wykonawczej filmu. W żyłach dziewczyny od razu zabuzowała adrenalina.
– To Simone Jackson.
– Nowinki filmowe! Odbierz.
Z sercem w gardle Chloe przesunęła palcem po ekranie i przywitała się z kobietą.
– Cześć, Chloe – odpowiedziała Simone. – Jak się miewasz, kochana?
– Świetnie. Dobrze. A co u ciebie?
Meghan stuknęła palcem w swoją dłoń, bezgłośnie mówiąc: „Głośnik!”. Chloe włączyła tryb głośnego mówienia i księgarnię wypełnił głos Simone.
– Mam dla ciebie doskonałą wiadomość i nie mogłam czekać, musiałam do ciebie zadzwonić.
Meghan cicho klasnęła w dłonie.
– A ja nie mogę się doczekać, aż ją usłyszę. Wydajesz mi się podekscytowana.
– Ty też będziesz. Wiesz, że przez ostatnie dwa miesiące pracowaliśmy nad castingiem. Co powiesz na to, że Ledgera zagra nie kto inny, jak… Liam Hamilton!
Chloe spojrzała w rozszerzające się oczy Meghan. Liam Hamilton był wielkim gwiazdorem. Ale też największym podrywaczem, jakiego widziało Hollywood. Sławę kilka lat temu przyniosła mu rola w ulubionej komedii romantycznej Chloe, w której grał mężczyznę zdradzającego narzeczoną z jej druhną. I zagrał tę postać całkiem przekonująco!
W prawdziwym życiu był równie niewierny i niepokorny. To kobieciarz. Może nie był diabłem wcielonym, ale na pewno był anty-Ledgerem!
Simone się zaśmiała.
– Widzę, że z szoku odebrało ci mowę.
Chloe zaczęła chodzić, żeby coś zrobić z energią, która buzowała w niej jak prąd elektryczny. Musiała coś powiedzieć. W imieniu Ledgera, wszystkich jego fanek, dla dobra filmu. Simone przyjęła jej komentarze i uwagi do scenariusza. Może to były drobiazgi, ale Chloe była autorką tej książki! Ona stworzyła Ledgera Forda. Na pewno powinna mieć coś do powiedzenia w kwestii tego, kto zagra rolę postaci, którą niektórzy fani (i Publishers Weekly) okrzyknęli najlepszym książkowym amantem w historii!
Chloe zatrzymała się przed Meghan. „Powiedz coś!” – podsunęła przyjaciółka bezgłośnie.
– Chloe? – odezwała się Simone.
– Ekhm, tak, jestem tu. I rzeczywiście jestem zaskoczona. Chodzi o to, że… – Słowa zabulgotały w niej i wykipiały. – Naprawdę nie przychodzi mi do głowy nikt, kto mniej pasowałby do roli Ledgera Forda. To bohater w każdym sensie tego słowa. Jest doskonały. Ma cechy, których w partnerze szuka każda kobieta. A Liam Hamilton…
– Chloe…
– On nie ma żadnej z tych cech i chociaż widziałam go tylko w jednym filmie, to jego reputacja…
– Liam jest…
– …mówi sama za siebie. A aktorzy na pewno przenoszą te cechy na plan zdjęciowy. Po prostu nie uważam, że on jest…
– …tutaj.
– …właściwym wyborem do tej roli. Przepraszam, co mówiłaś?
– Liam. Jest tutaj, ze mną. Teraz. Słucha nas.
– Cześć, Chloe – odezwał się niski głos z lekkim napięciem.
Chloe spojrzała na Meghan, której brązowe oczy były tak szeroko otwarte, że w innych okolicznościach wydałoby się to komiczne. Ale nie teraz.
– Właściwie to Liam właśnie podpisał kontrakt! – Głos Simone dźwięczał entuzjastycznie. W słuchawce coś zaszeleściło i kobieta ciągnęła dalej, przyciszonym tonem. – Odeszłam od stołu. To było naprawdę niezręczne.
– Czy on…? – Głos Chloe zabrzmiał piskliwie, więc odchrząknęła i zapytała: – Czy on słyszał wszystko, co powiedziałam?
– Trochę za późno wyłączyłam głośnik.
Chloe jęknęła i oparła głowę na ladzie.
– O nie. Przepraszam. – A potem przypomniała sobie, co powiedziała Simone. – Czekaj. Podpisał kontrakt?
– Umowa zawarta.
Och. Chloe zakryła dłonią twarz. Czy jej się to podobało, czy nie, Liam Hamilton miał zagrać Ledgera. Och, dlaczego nie zapytali jej o zdanie? Rozmawiali o castingu i nazwisko Hamiltona nie pojawiło się ani razu!
– Myślałam, że będziesz zadowolona. Dowiedzieliśmy się, że Chris Evans nie jest dyspozycyjny, a Liam jest dobrze znany w studiu i doskonale pracuje. Wszyscy tutaj się cieszą, że przyjął tę rolę. Są świadomi problemu z jego złą prasą, ale będą się przyglądać sytuacji. Faktycznie, mamy z tym trochę pracy. Ale zaufaj mi, studio sobie z tym poradzi, a on przyciągnie wielką publiczność. Przecież właśnie tego chcemy. Wiem, co robię, Chloe. Nie masz się czym martwić.
Chloe zignorowała uczucie ogromnego ciężaru w żołądku. Niech będzie. Klamka zapadła. To była kobieta, która odpowiadała za produkcję jej filmu. Pora być dużą dziewczynką. Wysiliła się na odrobinę entuzjazmu.
– Na pewno masz rację. Jesteś ekspertką. A ja tylko pisarką.
– Niesamowitą pisarką. Ale musisz mi zaufać. Liam będzie doskonały u boku Daisy. Będzie między nimi niezła chemia, zobaczysz. Studio chce, żeby postać Ledgera zdobyła taką popularność jak ty. Rozumieją, jak ważny jest sukces tego filmu, więc zrobimy wszystko, żeby przenieść urok twoich słów na wielki ekran.
– Oczywiście. Na pewno wam się uda.
– Wszystko idzie zgodnie z planem i zaczynamy zdjęcia w czerwcu. Potrwają jakieś trzy miesiące. Kręcimy w Stillwater Bay, tam, gdzie toczy się akcja książki.
– Nie wierzę, że to już za kilka miesięcy.
– Będzie super, zobaczysz. – W słuchawce rozległ się szelest. – O kurczę. Muszę wracać do Liama. Chyba trochę go zdenerwowałaś.
Chloe się skrzywiła.
– Jeszcze raz bardzo za to przepraszam.
– Aktorzy i te ich delikatne ego. Nie przejmuj się. Ugłaskam go.
Chwilę później Chloe się rozłączyła, a jej ciało zwiędło jak odwodniona begonia w letnim słońcu.
– To koniec. Mój film jest zrujnowany.
– Och, skarbie. Nie za wcześnie na takie oceny? Może nie będzie tak źle. W Porzuconej był bardzo przekonujący.
Chloe posłała Meghan oschłe spojrzenie.
– Jako kobieciarz.
– No cóż… To prawda.
– Czytałaś o tym najnowszym skandalu? Podobno zdradził Brittney Bloom z Katie Simpson. Z nim zawsze coś.
– Te plotki nie zawsze są prawdziwe, wiesz?
– Ha! Może czasem tu i tam trafi się jakaś plotka, ale eskapady Liama mają stałą rubrykę! – Zakryła twarz. – Naprawdę, nie mogli wybrać gorszego aktora do tej roli. Co Simone sobie myślała?
– Hmmm… Wasza relacja nie zaczęła się najlepiej.
– Dzięki za podsumowanie.
Meghan uśmiechnęła się litościwie i poklepała ją po ręce.
– Będzie dobrze. Spodobał ci się aktor wybrany do roli młodego Ledgera.
– To prawda. – Duża część historii ukazywała Ledgera i Cate za czasów, gdy byli nastolatkami. – Jest idealny do tej roli. A aktorka grająca młodą Cate to strzał w dziesiątkę. Ale przecież… ja właśnie zniechęciłam aktora, który ma grać dorosłego Ledgera!
– Kiedy Liam tu przyjedzie, przekonasz go do siebie. I kto wie? Może Simone ma rację – stwierdziła. – Może cię zaskoczy i mimo wszystko udźwignie tę rolę.
Zanosiło się na wielką katastrofę. Wszystkie jej nadzieje i marzenia o tym, że zobaczy, jak Ledger ożywa na dużym ekranie, zostały pogrzebane przez jeden tragiczny telefon.
Liam Hamilton! Okropność!
– Przynajmniej jest przystojny – podsunęła potulnie Meghan.
Chloe odpowiedziała długim, żałosnym westchnięciem.Rozdział 2
Stillwater Bay nieźle nadawało się na miejsce ucieczki. Liam Hamilton ściągnął daszek czapki z logo Bravesów niżej nad okulary przeciwsłoneczne i wszedł w tłum na głównej ulicy. Z jednej strony ciągnęła się promenada, na której spacerowicze mogli podziwiać zapierający dech widok smaganej wiatrem plaży. Po drugiej stronie restauracje dumnie obnosiły się wolnymi miejscami na patio, a przed sklepikami z markizami wystawiono stojaki z ubraniami. W to słoneczne niedzielne popołudnie ludzie przeglądali wieszaki z towarem na wyprzedaży.
On jednak nie przyjechał tu na zakupy, broń Boże. Był tutaj, żeby wybadać miejsce, w którym miał nakręcić swój najnowszy film. I owszem, chciał też uciec z Hollywood przed ostatnim skandalem.
Zabuczał jego telefon. Dzwonił Spencer. Skoro już mowa o ostatnim skandalu, jego menedżer i zarazem najlepszy przyjaciel przez cały dzień próbował się do niego dodzwonić. Liam odrzucił połączenie, schował smartfon do kieszeni i rozejrzał się wokół.
Miasteczko miało fajny, wyluzowany klimat. Całkowicie różniło się od kalifornijskiego wybrzeża. Nie było tu tylu znanych marek i chudych dziewczyn pragnących zostać aktorkami. Więcej codziennych strojów, naturalnych twarzy i południowych uprzejmości. Liam czuł, że mógłby się do tego przyzwyczaić.
Spacerował promenadą przez kilka minut, a następnie przeszedł na drugą stronę ulicy i ruszył po zatłoczonym chodniku. Telefon znowu zawibrował. Spojrzał na ekran. Zastygł, a potem wyszedł z tłumu i schował się w cieniu między butikiem i piekarnią.
– Cześć, mamo. Co słychać?
– Wszystko po staremu. Właśnie czytałam sobie gazetę.
Na pewno przeglądała ogłoszenia o nieruchomościach taty.
– Jestem teraz na Wschodnim Wybrzeżu, w Karolinie Północnej. Pięknie tu.
– Słyszę ocean. Ach, ty to masz życie. A ja myślałam, że będziesz muzykiem.
Było wczesne popołudnie, a ona już lekko przeciągała słowa.
– Może kiedyś zagram muzyka w filmie.
Mama zaśmiała się zbyt głośno.
– Tak dobrze ci idzie. Gdyby tylko udało się coś zrobić, żeby te tabloidy przestały o tobie plotkować.
– Obiecałaś, że przestaniesz je czytać.
– Nic takiego nie robiłam.
Pomyślał o ostatnim skandalu i dwuletnim zdjęciu, które mu towarzyszyło. Wywrócił oczami.
– Nikogo nie zdradziłem, przecież wiesz.
– Oczywiście, że wiem. A skoro mowa o zdradach, masz jakieś wieści od ojca? – W jej głosie pobrzmiewała nadzieja i Liam miał ochotę nią potrząsnąć… A ojcu porządnie przyłożyć.
– Raczej nie. Jest zajęty pracą.
Ojciec był wziętym pośrednikiem nieruchomości w Riverside w Kalifornii, rodzinnym mieście Liama. Teraz jego rozwiedzeni rodzice mieszkali na jego przeciwległych końcach.
– Nadal spotyka się z tą rudą?
– Z tego, co wiem, to tak.
Mama westchnęła. Minęło wiele lat, odkąd ojciec porzucił ją dla blondynki o dwadzieścia lat młodszej od siebie. Od tamtej pory zmieniał dziewczyny jak rękawiczki. A mama wciąż robiła sobie nadzieję.
Musiała w końcu zamknąć ten rozdział i żyć dalej. Może wtedy przestałaby pić i znalazłaby sobie innego partnera. Była atrakcyjną pięćdziesięciolatką i zasługiwała na kogoś lepszego niż jego ojciec – jak każda kobieta zresztą.
– Dobrze, nie zatrzymuję cię już. Odpocznij sobie i naciesz się urlopem.
Pożegnał się i schował telefon, wzdychając z ulgą, że nie poprosiła o pieniądze. Ostatnio zdarzało się to coraz częściej. Zawsze jej je dawał. Może nie była Matką Roku, ale zawsze miał wszystko, czego potrzebował. Znosiła jego przeciągającą się fazę buntu i etap punkowca, gdy założył zespół, z którym ćwiczył w garażu obok domu. Nie skarżyła się, kiedy trzy dni po ukończeniu liceum oznajmił, że wyjeżdża do Hollywood, żeby zostać gwiazdą. (Tak naprawdę został kelnerem i baristą, a w pewnym momencie również świnią tańczącą na ulicy, by wabić klientów do knajpy Barnyard Joe’s BBQ).
Nagle jego wzrok spoczął na kobiecie stojącej przy jednym ze sklepów i przeglądającej wieszaki na ulicznej wyprzedaży. Jej brązowe włosy opadły, kiedy schyliła się, żeby spojrzeć na metkę. Gdy odwiesiła ubranie, lśniąca kurtyna się uniosła, odsłaniając znajome szerokie niebieskie oczy i łukowate brwi. Miała zbyt szerokie usta i zbyt kwadratową twarz, ale jakimś cudem to połączenie dawało ładny efekt.
Naprawdę ładny.
Ze zgromadzonych ostatnio informacji dowiedział się, że Chloe Anderson była autorką tylko jednej książki, która okazała się oszałamiającym sukcesem. W wywiadach elokwentnie opisywała proces twórczy i swoje życie w Karolinie Północnej. Była blisko związana z rodziną (rodzicami i bratem) i w odróżnieniu od Liama miała nieskazitelnie czystą reputację.
Jej książka też była nieskazitelna – owszem, przeczytał ją, kiedy przyjął tę rolę – a jednocześnie realistyczna i wciągająca.
Po kilku tygodniach czytania o Chloe Anderson nie był w stanie znaleźć żadnego powodu, by jej nie lubić, i to go irytowało.
Nie podobała mu się jednak jej opinia na jego temat. Sposób, w jaki zareagowała na wieści od Simone, był uwłaczający, mimo jej uroczego południowego akcentu.
Chloe przeglądała stojak z jaskrawymi hawajskimi koszulami, kiedy zabuczał jej telefon. Zerknęła szybko na ekran i powitała brata.
– Co powiesz na jajka nadziewane ostrym sosem sriracha? – spytał Sean bez wstępów.
– Mmm… Muszę skosztować.
– Właśnie chłodzą się w lodówce.
– Pracujesz w niedzielę?
– Tworzenie nowych dań to nie praca.
Jej brat, szef kuchni, odziedziczył po mamie wszystkie kucharskie geny. Planowali dodać nową przystawkę do letniego menu. Wcisnęła telefon między ramię a ucho i uniosła koszulę. Za długa na jej krótki tułów.
– Spróbuję jutro, jak wpadnę.
– Mogłabyś być godzinę wcześniej, żeby pomóc z przygotowaniami? Mamy braki w obsłudze.
Kiedy podeszła do kolejnego stojaka, jej wzrok spoczął na mężczyźnie stojącym w wąskiej alejce między sklepami. Czy to…? Zamrugała, wpatrując się w niego.
To na pewno Liam Hamilton.
Miał na sobie przebranie zarezerwowane do miejsc publicznych, czyli czapkę z daszkiem i ciemne okulary. Przez ostatnie trzy miesiące Chloe widziała wszystkie jego niepozowane zdjęcia i czytała wszystkie sprośne artykuły na jego temat. Wszędzie rozpoznałaby te doskonałe ostre rysy twarzy.
Czy on się na nią gapił? Trudno było powiedzieć przez te okulary, ale na pewno patrzył w jej stronę. Obejrzała się za siebie. Mógł przypatrywać się komukolwiek, niekoniecznie kobiecie, która utarła mu nosa przez telefon.
– Chloe? – odezwał się Sean. – Jesteś tam?
Liam ruszył w jej stronę!
– Muszę kończyć! – pisnęła.
Schyliła się, żeby jej nie zobaczył, i rozejrzała się za kryjówką. Okrągły stojak z ubraniami. Zanurkowała do środka, stukając wieszakami. Jeden z nich spadł na ziemię u jej stóp. Dopiero kiedy bezpiecznie, choć niepewnie kucała na chodniku, dotarło do niej, że Liam nie miał powodu, by ją rozpoznać. Żadnego!
No cóż. Postanowiła przeczekać, aż sobie pójdzie. Co on w ogóle robił tutaj tak wcześnie? Aktorzy mieli przyjechać dopiero w przyszłym tygodniu na próby. Zdjęcia miały się zacząć tydzień później. Wtedy będzie musiała widywać Liama prawie codziennie.
Ubranie, które wisiało przy jej twarzy, miało doszyte pióra. Bardzo łaskoczące pióra. Ponieważ rękami podpierała się o chodnik, żeby nie upaść, dmuchnęła, by je odsunąć. Jedno z piór wróciło mściwie jak pocisk samonaprowadzający i trafiło wprost do jej dziurki w nosie.
Kichnęła. A potem znowu.
Na chodniku tuż przed nią pomiędzy ubraniami pojawiła się para klapek Birkenstock.
– Cześć, Chloe.
Kurde. Zamknęła oczy, przez krótką chwilę udając sama przed sobą, że w ten sposób uda jej się zniknąć. Ale znowu zbierało jej się na kichnięcie. Cholerne pióra! Zacisnęła usta i wstrzymała oddech.
– Potrzebujesz pomocy?
– Aaa… psik!
– Na zdrowie.
Wyjrzała nieśmiało spomiędzy ubrań i powiodła wzrokiem w górę, wzdłuż umięśnionych nóg, szortów z niską talią i obcisłego T-shirtu aż do twarzy mężczyzny, z którym miała przecież stanąć oko w oko dopiero za tydzień, jeśli nie dwa.
– O, cześć! Ty jesteś Liam. Ja właśnie… – Gorączkowo obmacała ziemię i jak ostatnią deskę ratunku złapała jakiś zapodziany wieszak. – Upuściłam coś… I właśnie to podnosiłam.
Wzięła się w garść i jak gdyby nigdy nic wyszła ze środka stojaka na ubrania, prostując się do pełnego metra sześćdziesięciu. Liam był wyższy, niż sądziła – zapewne dlatego, że zwykle towarzyszyły mu aktorki o posturze posągów.
– Mam! – Uniosła uratowany wieszak. – Przez przypadek upuściłam moje nowe…
– Sznureczkowe bikini?
Oszołomiona spojrzała na to, co trzymała w dłoni. Owszem. Z wieszaka zwisały jaskrawożółte stringi – właściwie bardziej wstążka niż ubranie.
Bez góry do kompletu.
– To będziesz nosić na planie?
W życiu by tego nie założyła!
– Po przemyśleniu… – Odwiesiła kostium kąpielowy z powrotem na wieszak. – To jednak nie mój kolor.
Naciągnęła pasek torebki na ramię, zadarła podbródek i starała się wyglądać rześko i spokojnie. Przez te okulary trudno było powiedzieć, co Liam sobie myślał, ale jego postawa ciała i pyszałkowaty uśmieszek jasno wyrażały arogancję.
– Myślałam… Co tutaj robisz już teraz?
– Lubię przyjeżdżać wcześniej i zrobić rozpoznanie terenu.
Nie wiedziała, co to znaczy. Ale źle zaczęli tę znajomość – i to już drugi raz. A Chloe kilka tygodni temu doszła do wniosku, że jeśli istniała jeszcze jakaś nadzieja na uratowanie tego filmu, to w całości spoczywała w nim.
Może będzie umiał ożywić Ledgera, jeżeli pozna go tak dobrze, jak ona. A to będzie możliwe tylko, jeśli się dogadają.
Pora przełknąć dumę.
– Posłuchaj, nawet się cieszę, że na ciebie wpadłam.
Ponad oprawką jego okularów pojawiła się zmarszczka wyrażająca sceptycyzm. No tak. Nadal się na nią gniewał.
– Chcę cię przeprosić za moją pochopną reakcję, kiedy Simone zadzwoniła do mnie kilka miesięcy temu. – W jego okularach odbijała się jej spięta (i wykrzywiona) twarz. Nic nie odpowiedział, dlatego dodała: – A więc przepraszam, że zraniłam twoje uczucia, czy coś.
Przechylił głowę na bok i nastała niezręczna cisza, która wypełniła całą przestrzeń między nimi. Puchła jak podmorska fala. Narastała i narastała…
– Chodzi o to, że widziałam cię w Porzuconej i oczywiście natknęłam się na artykuły o tobie w tabloidach i… wiem, że nie bez powodu nazywa się je szmatławcami, ale no wiesz… Nie ma dymu bez ognia. – Jej nerwowy śmiech zawisł w powietrzu między nimi, a potem upadł i rozkwasił się u jej stóp.
– A więc nie aprobujesz mojego stylu życia.
Jego monotonny głos nie zdradzał prawdziwych emocji.
– Hmmm… „Nie aprobuję”, jak to poważnie brzmi. Ja po prostu… – Zmień temat! Odchrząknęła. – Posłuchaj, chcę tylko wyjaśnić, że postać, którą grasz, jest najważniejsza w całej tej historii. Zatem moje gratulacje! – Znowu nerwowy śmiech. – Widzisz, cała ta historia opiera się na Ledgerze. To dzięki niemu książka zyskała tylu czytelników i myślę, że mogłoby ci pomóc… wejść w rolę… gdybyś ją przeczytał… Bo chyba nie czytałeś?
– A więc scenariusz też ci się nie podoba?
Niczego nie ułatwiał! Jej policzki zapłonęły żarem.
– Scenariusz jest cudownie napisany, ale to tylko dialogi i suche wskazówki. Powieść pozwala ci wejść w głowę bohaterów. Poznajesz ich myśli i uczucia i dopiero wtedy ich czyny stają się dla ciebie jasne, wiesz? – Nawet jeśli teraz się do tego nie przyznał, wiedziała, że nie przeczytał jej książki. Mówił o tym w Vanity Fair.
– To brzmi, jakbyś mi dyktowała, jak mam wykonywać swoją pracę.
Powstrzymała się, żeby nie tupnąć nogą.
– Celowo zachowujesz się jak głupek. Nie chodzi o twoje umiejętności aktorskie…
– Sama wspomniałaś o Porzuconej.
– Martwię się o tę konkretną postać, a ponieważ to ja stworzyłam Ledgera, znam go lepiej niż ktokolwiek inny. Ty grasz go w filmie, więc może mógłbyś przeczytać książkę i wszystkiego się o nim dowiedzieć, poznać powody, dla których milion czytelniczek się w nim zakochało.
Przestąpił z nogi na nogę, a jego twarz pozostawała zagadką. Och, zdejmij te durne okulary!
– A ty? – spytał.
– A ja co?
– Też zakochałaś się w Ledgerze?
Otworzyła usta. I zaraz je zamknęła. Osobiste pytanie, co, ważniaku? Coś jej mówiło, że również podchwytliwe.
– Ja… Stworzyłam go z miłością w swoim umyśle i przelałam na papier z własnymi łzami, krwią i potem. Zdaję sobie sprawę, że dla ciebie to po prostu kolejna fikcyjna postać, ale dla wielu kobiet to najlepszy literacki amant i to ważne, żebyś…
– Literacki amant?
Prychnęła.
– To termin oznaczający…
– Rozumiem jego znaczenie, dzięki. I doceniam to, że film ma gotową widownię w postaci twoich czytelników. Postaram się ich nie zawieść. A teraz nie zatrzymuję cię już. Wracaj do… – Zerknął na stringi. – … zakupów. Do zobaczenia na planie.