- promocja
- W empik go
Miłość duszy. Żyj miłością, którą zaplanowałeś, zanim się urodziłeś - ebook
Miłość duszy. Żyj miłością, którą zaplanowałeś, zanim się urodziłeś - ebook
W swojej pierwszej, przełomowej książce „Odważne dusze” Robert Schwartz wprowadził koncepcję planowania przedurodzeniowego do głównego nurtu. W swojej drugiej książce, „Dar duszy”, zagłębił się w temat jeszcze bardziej, analizując przedurodzeniowe planowanie innych typowych wyzwań życiowych.
Tym razem autor bada przedurodzeniowe planowanie wyzwań związanych z romantycznymi związkami lub ich brakiem: niewiernością, impotencją, samotnym wychowywaniem dzieci po śmierci partnera, byciem singlem i związkami w celibacie. Współpracując ponownie z kilkoma utalentowanymi medium i channelerami oraz włączając regresję duszy pomiędzy życiami, którą przeprowadza jako wykwalifikowany hipnotyzer, Schwartz wydobywa wielką mądrość i miłość z "drugiej strony", aby wyjaśnić, dlaczego planujemy takie doświadczenia jeszcze przed narodzinami.
Dzięki opowieściom zawartym w tej książce dowiesz się, jak:
- wzbudzić większą miłość i szacunek zarówno do partnera, jak i do siebie samego;
- głębiej współczuć swojemu partnerowi;
- wybaczyć swojemu partnerowi i sobie wszelki ból, co pozwoli uzdrowić związek;
- romantyczny związek wspiera ewolucję twoją i twojego partnera.
- zastąpić opór i cierpienie trwałą radością i pokojem.
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8321-054-4 |
Rozmiar pliku: | 3,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
WIELU LUDZI NIE STAĆ NA KUPOWANIE KSIĄŻEK. Moją misją jest udostępnienie uzdrawiających informacji zawartych w tej publikacji jak największej liczbie osób, łącznie z tymi, którzy nie mogą sobie pozwolić na jej zakup. Poproś swoją bibliotekę o zamówienie egzemplarza lub przekaż jej swój, gdy już go przeczytasz. Ten prosty akt życzliwości wpłynie na życie wielu ludzi. Dziękuję za pomoc we wnoszeniu do świata uzdrawiającej świadomości związanej z planowaniem przedurodzeniowym.
Z wdzięcznością,
Robert Schwartz
[email protected]ĘKOWANIA
JESTEM GŁĘBOKO WDZIĘCZNY ODWAŻNYM DUSZOM, których historie pojawiły się w tej książce. Kierując się miłością i pragnieniem służenia światu, otworzyli przede mną swoje serca, abyś ty, drogi czytelniku, mógł bardziej otworzyć swoje serce zarówno na swoich bliskich, jak i na samego siebie.
Jeszcze raz dziękuję Barbarze Brodsky i Aaronowi, Pameli Kribbe i Jeszui, Corbie Mitleid, a także Staci Wells i jej przewodnikowi duchowemu za podzielenie się ze światem swoją miłością i mądrością. Jesteście prawdziwymi drogowskazami. To dla mnie wielka radość i zaszczyt kroczyć razem z wami tą ścieżką.
Liesel, miłości mojego życia, dziękuję ci za twoją miłość i niezachwiane wsparcie. Każdego dnia inspirujesz mnie do stania się lepszą wersją siebie.
Jak zawsze dziękuję Sue Mann za wnikliwą, dokładną redakcję. Ta książka nie mogłaby się znaleźć w lepszych rękach. Wyrazy wdzięczności również dla Emily Han za niezwykle staranną korektę, Sarah Blum za piękny projekt wewnętrznego układu, a Barbarze Hodge za wspaniałą okładkę.
Dziękuję Sylvii Hayse za pomoc w rozpowszechnianiu moich książek na całym świecie.
Jestem również wdzięczny dr Lindzie Backman za pozwolenie na korzystanie z opracowanego przez nią wprowadzenia do hipnozy, jakie wykorzystałem w sesjach z osobami, które dzielą się swoimi wyzwaniami na tych stronach.
Ta książka nie powstałaby bez wkładu wielu innych osób, które dzielą się swoją mądrością i oferują wsparcie innym – szczególne podziękowania kieruję tutaj do Michelle McCann i Kat Baillie.
Dziękuję przewodnikom, nauczycielom, pomocnikom, aniołom, mistrzom i innym istotom duchowym, które umożliwiły powstanie tej książki, w tym Istotom Światła, które channeluje moja żona. Jesteście moimi nauczycielami, kolegami z jednej drużyny i przyjaciółmi.PRZEDMOWA
JAKO CZTERDZIESTOLATEK wiodłem bardzo niesatysfakcjonujące życie. Pracowałem w korporacji, gdzie wykonywałem pracę pozbawioną głębszego sensu. Poza tym, choć bardzo tęskniłem za romantycznym związkiem, nie potrafiłem przyciągnąć partnerki. Miałem poczucie, że dryfuję przez życie bez celu, a każdy kolejny dzień jest równie pusty i nudny jak poprzedni. Zastanawiałem się, dlaczego w ogóle znalazłem się na Ziemi. Nie miałem pojęcia, jak brzmi odpowiedź na to pytanie ani nawet jak jej szukać. Czasem marzyłem, żeby już wrócić do domu.
W końcu, w poszukiwaniu sensu życia, odbyłem swoją pierwszą sesję z medium. Połączyła się z moimi przewodnikami duchowymi, którzy powiedzieli mi, że zaplanowałem swoje największe wyzwania życiowe jeszcze przed narodzinami w intencji swojego duchowego rozwoju. Wkrótce potem poznałem kobietę, która potrafi łączyć się ze swoją duszą. W trakcie około piętnastu godzin channelingu jej dusza szczegółowo opowiedziała mi, jak działa proces planowania przedurodzeniowego. Temat ten bardzo mocno ze mną zarezonował i w głębi duszy wiedziałem, że to wszystko prawda.
Mniej więcej w tym samym czasie doświadczyłem czegoś, co nazywamy duchowym przebudzeniem. Pewnego dnia, idąc ulicą, poczułem nagle czystą, ogromną, bezwarunkową miłość do wszystkich ludzi, których mijałem. Różniła się ona zasadniczo od uczucia, jakim darzymy zwykle rodzica, dziecka, czy partnera: była to boska, transcendentna, wszechobejmująca, nieograniczona miłość. Poczułem intuicyjnie, że to doświadczenie jest darem od mojej duszy, która przypomina mi tym samym: „Tak naprawdę to ty jesteś tą miłością”.
Postanowiłem opuścić świat korporacji i zacząć pisać książki o tym, dlaczego planujemy nasze największe wyzwania jeszcze przed narodzinami. W następnych latach napisałem Odważne dusze, Dar duszy oraz książkę, którą teraz czytasz. Wszystkie te pozycje zmieniły moje życie, które jest teraz w pełni zgodne z moim prawdziwym ja i tak głęboko satysfakcjonujące, że tamten nieszczęśliwy czterdziestolatek nie mógłby sobie go wyobrazić nawet w najśmielszych marzeniach. Ponadto, co równie ważne, badania, które przeprowadziłem na potrzeby tych książek, pokazały mi, że ludzkie cierpienie nie jest przypadkowe ani bezcelowe, lecz ma głęboki sens. To zrozumienie pozwoliło mi doświadczyć głębokiego uzdrowienia i mam nadzieję, że stanie się ono również twoim udziałem.
Należy zaznaczyć, że nie istnieje tylko jeden ściśle określony liniowy plan na życie danej osoby. Każdy z nas ma plan A, ale też B, C, D, E i tak dalej – tyle różnych scenariuszy, że ich pełne zrozumienie wykracza poza możliwości ludzkiego umysłu. Dzieje się tak dlatego, że dusza zawsze bierze pod uwagę różne wybory, jakich może dokonać człowiek, kierując się swoją wolną wolą. Każdy z nas ma wolną wolę i to dzięki niej ta ziemska szkoła ma sens. Bez niej bylibyśmy zaledwie automatami, niezdolnymi do żadnej prawdziwej nauki.
Plan A jest planem o najwyższej wibracji, czyli życiem, w którym osobowość (część energii duszy w ciele fizycznym) w każdej kolejnej chwili podejmuje decyzje najbardziej przepełnione miłością. W takim przypadku nie ma różnicy wibracyjnej między osobowością a duszą, gdyż dusza w pełni zamieszkuje ciało i żyje bez zniekształceń stworzonych przez ego czy też małe ja. Taki plan mogą realizować święci i mistrzowie, ale reszta z nas nieuchronnie podejmuje co najmniej kilka, a zwykle znacznie więcej decyzji pozbawionych miłości. Chociaż takie wybory mogą przynosić ból zarówno nam, jak i innym, prowadzą one również – jeśli żyjemy świadomie – do uzdrowienia, rozwoju i znacznego pogłębienia naszej zdolności do kochania. Dlatego też popełnianie błędów nie jest niczym „złym” – tak naprawdę przybyliśmy tu właśnie po to, aby je popełniać. Nasze błędy to właśnie nasz rozwój, a rozwój to służba światu i bliźnim.
Obecność, akceptacja i wdzięczność to kombinacja boskich jakości, które pozwalają nam realizować plany przedurodzeniowe o wyższych wibracjach. Kiedy jesteś w pełni obecny i wdzięczny, a przynajmniej akceptujesz wszystko, co pojawia się w twoim życiu, dostrajasz się do pola nieskończonego potencjału wszechświata. Twoja obecność, akceptacja i wdzięczność komunikują wszechświatowi „Tak!”: „tak” dla uzdrowienia, dla głębszego zrozumienia, duchowego prowadzenia, obfitości, zdrowia, jasności duchowej i twórczych rozwiązań dla najwyższego dobra nas wszystkich.
Emanowanie tym „tak” wymaga wiary i zaufania w dobro życia i wszechświata. Możemy je w sobie pielęgnować na kilka sposobów, a jednym z najważniejszych i najbardziej pomocnych jest głębokie poczucie wewnętrzne, że wyzwania, które zaplanowaliśmy przed urodzeniem, mają głęboki sens i ważny cel. Książka ta ma być ścieżką, która zaprowadzi cię do tego poczucia.
Jeśli zapisałeś się na mój newsletter (co można zrobić na stronie www.yoursoulsplan.com), to już wiesz, że publikuję channelingi mojej żony Liesel. Przekazuje ona przesłania grupy mądrych, kochających, niezwykle troskliwych istot duchowych, przebywających w stanie świadomości jedności i które z czułością nazywamy Istotami Światła. Oto co powiedzieli na temat planów przedurodzeniowych:
Jesteśmy zachwyceni możliwością połączenia praktyki uważności w chwili obecnej z twoją pracą.
Z perspektywy mentalnej mogą się one wydawać sprzeczne ze sobą, ale tylko pozornie. Obecność (czyli bycie obecnym w danej chwili w stanie akceptacji lub wdzięczności za to, co „jest”) odgrywa ważną rolę w planowaniu przedurodzeniowym, gdyż pozwala wdrożyć w życie najwyższą wersję planu duszy.
Wspomnieliśmy już wcześniej, że przełożenie naszego języka na język angielski przypomina próbę ograniczenia nieskończonej liczby słów do kilkuset. Na podobnej zasadzie plany przedurodzeniowe zawierają w sobie zasadniczo nieskończoną liczbę różnych kombinacji. To może wydawać się niepojęte dla ludzkiego umysłu (bo jak można nazywać „planem” nieskończoną liczbę możliwości), ale zapewniamy cię, że twoja dusza bierze pod uwagę wiele scenariuszy.
Wszystkie wersje planów mieszczą się na rozkładzie, który nazywamy probabilistyczną, wielowymiarową krzywą. Aby pomóc ją wam sobie wyobrazić, przypominamy jej uproszczoną wersję, nazywaną w matematyce i statystyce krzywą dzwonową¹.
Niektóre plany przedurodzeniowe uwzględniają bardzo prawdopodobny przebieg wydarzeń, a inne znajdują się na dalekich krańcach krzywej dzwonowej. Dla wielu osób głębokie połączenie z duszą może znajdować się na dalekich krańcach krzywej prawdopodobieństwa, a jednak ta więź duchowa jest tak naprawdę najwyższym planem przedurodzeniowym, jaki mogłyby w danym momencie realizować.
Tak więc w obrębie krzywej prawdopodobieństwa znajdują się takie wersje planu przedurodzeniowego, których realizacja może rozświetlić Wszechświat bardziej niż realizacja innych. Wszystkie wybory ostatecznie prowadzą do nauki i oświecenia, ale niektóre ścieżki są znacznie prostsze niż inne.
Ścieżki najbardziej zestrojone z najgłębszą Jaźnią, Obecnością, Duchem i Świadomością, są najprostsze, a więc najmniej skomplikowane.
Innymi słowy, ogromna większość naszych planów uwzględnia raczej pewne możliwości lub potencjały niż pewniki. Plany życiowe są płynne, fraktalne i organiczne. To, czy konkretny plan zostanie urzeczywistniony, czy też nie, zależy od wolnej woli jednostki, jej aktualnej wibracji i zewnętrznych wydarzeń lub decyzji podjętych przez pozornie oddzielonych od niej „innych”. Gdy jesteśmy w pełni obecni tu i teraz, w naturalny sposób dostrajamy się do najwyższego wibracyjnie planu i możemy go realizować na płaszczyźnie ziemskiej. Ta wersja naszego planu życia jest najmniej żmudną i bolesną ścieżką zarówno głębokiej służby, jak i samorealizacji, wielkiej radości i spełnienia.
Ta książka jest trzecią z serii książek zgłębiających plany przedurodzeniowe związane z poważnymi wyzwaniami życiowymi. Na następnych stronach przyjrzymy się zaplanowanym na płaszczyźnie duchowej wyzwaniom w obszarze związków. Podobnie jak w moich poprzednich poradnikach duchowych, zamieszczone tutaj uzdrawiające wglądy i pouczające informacje pochodzą od mądrych, współczujących istot duchowych. Barbara Brodksy channeluje Aarona (wniebowstąpionego mistrza), a także Boską Matkę, najwyższą zbiorową żeńską świadomość w naszym wszechświecie (będącą połączeniem Maryi, Quan Yin i innych). Corbie Mitleid channeluje duszę wybranej osoby lub jej Wyższą Jaźń, Staci Wells swojego duchowego przewodnika, a Pamela Kribbe Jezusa, który używa swojego hebrajskiego imienia Jeszua.
Dodatkowe wglądy pochodzą z regresji do przeszłych wcieleń oraz do życia pomiędzy wcieleniami – formy hipnozy, w której się specjalizuję. W trakcie takich sesji możemy porozumieć się bezpośrednio z bardzo wysoko rozwiniętymi istotami duchowymi (często określanymi jako Rada Starszych), które wiedzą, co zaplanowaliśmy dla siebie na obecne wcielenie i dlaczego, a także jak sobie radzimy z realizacją tych planów i co możemy zrobić, aby to sobie ułatwić. Regresje do życia pomiędzy wcieleniami zawierają skróconą regresję do poprzedniego wcielenia.
Obyś na następnych stronach zobaczył także siebie i swoje życie. Niech mądrość i uzdrowienie, jakich zaznały te odważne dusze, staną się również twoim udziałem.
* Pojęcie wywodzące się z rozkładu normalnego (rozkładu Gaussa) w statystyce. Jest to jeden z najważniejszych rozkładów prawdopodobieństwa, a jego wykres to krzywa w kształcie dzwonu (tzw. krzywa dzwonowa). (Wszystkie przypisy pochodzą od tłumaczki).ROZDZIAŁ 1. ZDRADA
BADANIA WYKAZUJĄ, że jeden na pięciu dorosłych w związkach monogamicznych zdradził swojego partnera, a prawie połowa ludzi przyznaje się do niewierności na pewnym etapie swojego życia. Kiedy romans wychodzi na jaw, zdradzony partner zwykle czuje się głęboko zraniony, rozgoryczony, a nawet bezwartościowy. Nierzadko odczuwa wściekłość i całkowicie traci zaufanie do najbliższej osoby. Niewiernego partnera z kolei dręczy często poczucie winy, a nawet nienawiść do samego siebie. Zdrada może z dnia na dzień doprowadzić do rozpadu więzi budowanej przez lata.
Biorąc pod uwagę powszechność tego zjawiska, wydało mi się bardzo prawdopodobne, że planujemy je przed narodzinami. Tylko dlaczego jedna dusza miałaby chcieć zostać zdradzona, a inna zgodzić się być zdrajcą? Jak takie bolesne doświadczenie miałoby posłużyć naszemu rozwojowi i jak możemy wykorzystać wiedzę na temat naszego planu przedurodzeniowego, by uzdrowić ból związany ze zdradą? Aby zaoferować czytelnikom odpowiedzi na te i inne pytania, przeprowadziłem rozmowę z Tricią, która doświadczyła zdrady w swoim małżeństwie.
TRICIA
W czasie naszej rozmowy Tricia miała siedemdziesiąt lat. Zaczęła od opowiedzenia mi o swojej pierwszej randce z Bobem, jej nieżyjącym już mężem. Oboje mieli wtedy po trzydzieści kilka lat.
– Byliśmy zafascynowani sobą i chcieliśmy wiedzieć o sobie wszystko – wspominała. – Poszliśmy na kolację, a gdy restaurację zamknięto, spacerowaliśmy bez końca, rozmawialiśmy i śmialiśmy się aż do północy. Czułam się, jakbym odnalazła dom. Byłam zachwycona żywiołowością i beztroską tego mężczyzny! W pewnym momencie podziwialiśmy gwiazdy, a on zapytał, czy może mnie pocałować. Oczywiście, że się zgodziłam. Zrobiło mi się słabo i kolana mi się ugięły! Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułam. Po prostu wiedziałam, że skądś go znam. Po tej pierwszej randce byliśmy już razem.
Tricia i Bob pobrali się cztery miesiące później.
– Byliśmy tak szczęśliwi, że niczym się nie przejmowaliśmy – relacjonowała dalej Tricia. – Podczas naszej podróży poślubnej na Hawaje ktoś ukradł wszystkie pieniądze z naszego pokoju, a my tylko się z tego śmialiśmy.
Przez następne siedemnaście lat Tricia i Bob cieszyli się pełnym harmonii małżeństwem. Ich związek okazał się dla Tricii spełnieniem marzeń. Potem jednak niespodziewanie coś się zmieniło.
– Któregoś dnia Bob wrócił do domu z konferencji i opowiedział mi o kobiecie o imieniu Claire. Słyszałam już o niej od jego kolegów, więc wiedziałam, że jest piękną, młodą, wysportowaną i niezwiązaną z nikim dziewczyną. Bob był zachwycony, ponieważ dostał od niej jakąś wiadomość. „Dlaczego Claire miałaby ci napisać wiadomość?” – zapytałam, a on odburknął „Nie wiem”, zeskoczył z kanapy i ostentacyjnie sobie poszedł. Nigdy wcześniej się tak nie zachowywał. Były też inne wskazówki świadczące o ich romansie, a jedna z nich była bardzo wymowna. Znalazłam ślady wytrysku na jego ubraniu. W swojej niewinności i miłości do niego, robiąc pranie, pomyślałam: „Mam nadzieję, że wszystko w porządku. Nic nie powiem, bo nie chcę go zawstydzać”. Byłam taka naiwna.
Tricia wkrótce zaczęła mieć koszmary, w których Bob kochał się z Claire. We śnie mówił Tricii: „Odchodzę. Już cię nie kocham. Kocham ją”. Kiedy opowiedziała o tym Bobowi, skomentował: „Tak mi przykro, że przez to przechodzisz”, ale nie uspokoił jej, że nie ma żadnego powodu do zmartwień.
– Pewnego razu Bob wrócił do domu z jednego ze spotkań, w których uczestniczyła Claire, i chciał mnie pocałować. Pachniał kobiecymi perfumami. Cofnęłam się i powiedziałam: „Obrzydlistwo! Co to za zapach?”, a on wymyślił na poczekaniu historyjkę o tym, jak to na kolacji z przyjaciółmi niespodziewanie przytuliła go kelnerka.
Niedługo potem Bob, który nie był zadowolony ze swojej pracy, powiedział Tricii, że chciałby się przeprowadzić do Oregonu. Zgodziła się. Po przeprowadzce znalazł nową pracę, która mu odpowiadała. Minęło dziesięć lat, podczas których „wrócili do swojej bajki”, jak to określiła Tricia, a ona pozornie zapomniała o tamtych niepokojących sytuacjach.
Pewnego wieczoru Bob pisał w swoim dzienniku, a Tricia przygotowywała się do snu.
– Nagle poczułam przypływ emocji – relacjonowała. – Gdzieś głęboko z trzewi. Zaczęłam ciężko oddychać. Bob zapytał: „Wszystko w porządku?”, a ja odpowiedziałam zmienionym głosem, który nie przypominał mojego: „Nie, nic nie jest w porządku! Czuję złość. Musisz coś dla mnie zrobić. Chcę, żebyś opowiedział mi o wszystkim, co robiłeś z Claire”. Od dziesięciu lat nie rozmawialiśmy o Claire, która dawno zniknęła z naszego życia. Nie miałam pojęcia, dlaczego w ogóle zaczynam tę rozmowę. Czułam się jak w sztuce, w której po prostu musiałam wypowiedzieć swoją kwestię. Bob aż wytrzeszczył oczy ze zdumienia! Rzucił swój dziennik na bok i z przerażonym wyrazem twarzy wyznał: „Trochę się całowaliśmy”. Rzuciłam w niego telefonem i uderzyłam go w twarz.
Wtedy przyznał, że przez rok miał romans z Claire.
– Upadłam na podłogę – kontynuowała Tricia. – Myślałam, że umrę! Rozmawialiśmy o tym przez całą noc. Było mi tak niedobrze, że wymiotowałam. Wykrzykiwałam słowa, których nigdy wcześniej nie użyłam. Widziałam po jego twarzy, że bardzo go to boli. Usłyszałam głos w swojej głowie: „Trzymaj się go. Po prostu go kochaj”, ale go zignorowałam. Bob pogrążył się w żalu i wyrzutach sumienia.
Tricia krzyczała na męża każdego wieczoru przez wiele tygodni.
„Czego ode mnie chcesz, Tricio?” – pytał.
„Chcę, żebyś umarł!” – odkrzykiwała.
Sześć miesięcy później Bob zaczął źle się czuć. Biopsja wykazała, że ma najagresywniejszą postać raka prostaty i tylko trzy miesiące życia przed sobą.
Tricia odłożyła na bok swój gniew i urządziła mu hospicjum w domu, żeby Bob mógł oglądać telewizję i oglądać ptaki przez okno. Sama spała w nogach jego łóżka.
– Robiłam dla niego wszystko, troszczyłam się o niego, kąpałam, próbowałam nakłonić do jedzenia.
Oglądali razem stare zdjęcia i filmy, rozmawiali o najszczęśliwszych latach w ich związku. Znaleźli też sposób na uzdrowienie.
– Zaczęliśmy odgrywać scenki, w których wracaliśmy do wspomnień sprzed romansu Boba, i zmieniliśmy scenariusz zdarzeń w najlepszy możliwy sposób. Mówiliśmy sobie wszystko, co należało wtedy powiedzieć. Najpierw wyobrażaliśmy sobie, że Bob wraca z pracy i wyznaje mi, że kusiła go tamta młoda dziewczyna, a potem rozmawialiśmy, która miała nas uchronić przed tym romansem. To było jak poprawianie błędów i okazało się bardzo skuteczne, bo za każdym razem, gdy to robiliśmy, nasze rany się goiły.
Stopniowo Tricia zaczęła czuć, że jej gniew znika.
– Powiedziałam Bobowi – i mówiłam prawdę – że całkowicie mu wybaczyłam. I wtedy zobaczyłam w nim coś, czego nigdy wcześniej nie widziałam: bezwarunkową miłość, absolutną bezwarunkową miłość do mnie.
Trzy miesiące po otrzymaniu diagnozy Bob zmarł.
– Żyje nadal w moim sercu – powiedziała miękko Tricia. – Wiem, że tam jest. Słyszę go. Czasami słyszę jego głos, a innym razem tylko go czuję.
Jeszcze przed tą rozmową Tricia podejrzewała, że razem z Bobem i Claire zaplanowali wspólnie to doświadczenie przed narodzinami.
– Dlaczego, twoim zdaniem, zaplanowaliście dla siebie to wyzwanie? – zapytałem ją.
– Bob poczuł w pewnym momencie, że w tym życiu miał się wykazać siłą charakteru i przeciwstawić manipulacji ze strony drugiej osoby – wyjaśniła.
Zaciekawiło mnie, czy Bob ma teraz poczucie, że zawiódł na tym polu, i czy chce zaplanować dla siebie kolejne wcielenie, w którym będzie mógł zrealizować ten cel.
– Co do mnie, to przybyłam tu, aby nauczyć się bezwarunkowej miłości – powiedziała Tricia. – Bob był w tym dla mnie największym nauczycielem. Dzięki niemu poznałam, czym właściwie jest miłość bezwarunkowa. W młodości złamałam wiele serc. Uwodziłam i porzucałam mężczyzn, a raz nawet wdałam się w romans z żonatym mężczyzną. Nie miałam pojęcia, jaki ból sprawiam innym. Największą lekcją było dla mnie przekonanie się, jakie cierpienie możemy sprawić, gdy nie zważamy na cudze uczucia.
A co do Claire, to rozmawiałam z nią kilka razy – kontynuowała. – Powiedziała, że zawsze czuła się ofiarą i tylko uwodzenie i manipulowanie ludźmi (mężczyznami, kobietami i członkami rodziny) dawało jej poczucie siły i pewność siebie. Prawdopodobnie przyszła tu uzdrowić przekonanie, że wszyscy są przeciwko niej. Kiedy rozmawiałam z nią po raz pierwszy, nie odniosłam wrażenia, że tego dokonała. Ostatnim razem rozmawiałyśmy kilka lat temu. Była już znacznie mądrzejsza i bardzo dla mnie życzliwa.
Całe to doświadczenie okazało się uzdrawiające w niewyobrażalny sposób – dodała Tricia. – Zmieniło nasze życie.
– Tricio, niektórzy moi czytelnicy prawdopodobnie czują się skrzywdzeni przez partnera, który wdał się w romans, i odczuwają w związku z tym głęboki ból. Czytając twoje słowa, mogą pomyśleć: „Mam zaakceptować to, że partner mnie zdradził, bo sobie to zaplanowaliśmy? Ale ja wcale nie odczuwam akceptacji. Cierpię i czuję wściekłość!”. Co byś im powiedziała?
– Doskonale znam ten ból – odpowiedziała Tricia. – Kiedy sama byłam w nim pogrążona, nic nie mogłoby mnie przekonać, że cała ta sytuacja nie jest wcale najstraszniejszą i najtragiczniejszą rzeczą w moim życiu. Gdyby moje życie było filmem, byłoby dramatem, ale z uwalniającym zakończeniem.
Komentarz Tricii potwierdzał to, co zaobserwowałem u swoich klientów, którzy uzdrowili się po swoich największych wyzwaniach. W samym środku bolesnego doświadczenia ważne i konieczne jest uznanie, uhonorowanie i pełne odczucie bólu. Wiele lat później ci, którzy mieli odwagę to zrobić, dostrzegli wartość wyzwania życiowego na swojej ścieżce rozwoju.
Następnie Tricia bardzo mnie zaskoczyła pewnym wyznaniem: Bob powiedział jej kiedyś, że jeszcze przed narodzeniem wszyscy razem zaplanowali jego romans z Claire.
– Kiedy ci to powiedział? – zapytałem.
– W hospicjum, na kilka dni przed śmiercią.
– Jak do tego doszedł?
– Poszedł na tak zwaną drugą stronę, a kiedy do mnie wrócił, jego oczy błyszczały. Powiedział mi wtedy, że wszyscy planujemy swoje życie – piszemy pewien scenariusz, w którym zakładamy, że stawimy czoła rzeczom, które mają nam pomóc w naszym rozwoju duchowym, ale zachowujemy potem wolną wolę.
Zapytałem Tricię, czy jest coś jeszcze, co chciałaby powiedzieć osobom cierpiącym z powodu zdrady partnera.
_Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej_