Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Miłość i pocałunki - Ponadczasowe historie miłosne Barbary Cartland - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
31 marca 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Miłość i pocałunki - Ponadczasowe historie miłosne Barbary Cartland - ebook

Arilla i Harry są przyjaciółmi od najmłodszych lat. Oboje jednak znajdują się obecnie w kiepskiej sytuacji finansowej. Harry,który mieszka w Londynie prowadzi dość rozrzutne życie, Arilla zaś został osierocona. Ojciec zmarł po długiej śpiączce zostawiając córkę bez środków do życia. Harry odwiedza Arillę, a ta ma dla niego do przekazania swój pomysł, w którym oczekuje jego pomocy. Arilla chce udać się do Londynu. Tam zamierza podać się za wdowę po sir Rodericku Lidseyu swoim ojcu. Zadaniem kuzyna jest rozpuszczenie wici wśród jego bogatych znajomych, że przyjedzie bogata dama, która szuka bogatego męża. Arilla ma jedyną cenną rzecz, perły po matce, które zamierza sprzedać, aby zakupić sobie odpowiednie stroje. Zadaniem Harrego ma być zapewnienie jej jakiegoś lokum podczas pobytu w Londynie. Harry jest zaskoczony tym pomysłem, ale ponieważ i on znajduje się w kiepskiej sytuacji godzi się na ten pomysł. Dysponuje też tymczasowo pewnym mieszkaniem, gdyż jedna z jego przyjaciółek właśnie wyjechała z Londynu, a Arilla mogłaby zatrzymać się w jej mieszkaniu. Czy plan Arilli się powiedzie? Czy Harry okaże się obojętny na wdzięki swej przyjaciółki? Czy tę dwójkę spotka szczęście?

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-117-7174-7
Rozmiar pliku: 393 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

OD AUTORKI

Aż do czasów wiktoriańskich pojedynki nie były właściwie oficjalnie zabronione, mimo że władze spoglądały na nie nieprzychylnym okiem. Wciąż jednak funkcjonowały w opinii społecznej jako honorowy sposób rozstrzygania sporów pomiędzy dżentelmenami.

W 1809 roku lord Castlereagh stoczył pojedynek o politykę rządową z George’em Canningiem, a słynny książę Wellington pojedynkował się z hrabią Winchilsem.

W 1798 roku William Pitt Młodszy pojedynkował się z politykiem ze stronnictwa wigów, George’em Tierneyem. Ponieważ Pitt był niezwykle szczupły, a Tierney niezwykle gruby, powstał pomysł, by zarys ciała Pitta zaznaczyć kredą na ciele Tierneya i liczyć tylko trafienia w obrębie tego konturu!

W moim domu wisi portret pięknej, choć cieszącej się złą sławą hrabiny Shrewsbury, która została pochowana w kościele St.Giles. Była ona kochanką drugiego księcia Buckingham, wybornego Strzelca. Razem planowali zamordowanie jej męża. Hrabina uczestniczyła w fatalnym pojedynku przebrana za pazia. Obserwowała jak hrabia umiera od kuli jej kochanka. Potem spała z księciem, ubrana w poplamioną krwią koszulę zmarłego męża.ROZDZIAŁ 1

ROK 1817

Arilla spojrzała na zaniedbany podjazd i westchnęła. Nigdy w zasadzie nie liczyła na to, że on przybędzie, ale nie traciła też nadziei. Kiedy zrezygnowana już miała odwrócić się w stronę domu, dostrzegła jakiś ruch w oddali. Sekundę potem zdała sobie sprawę, że ktoś zbliża się konno. Krzyknęła z radości. By lepiej widzieć, wbiegła na omszałe schody. Niektóre stopnie były pokruszone, lecz schody wciąż jeszcze wiodły ku drzwiom frontowym.

Miała rację. Oto zbliżał się faeton zaprzęgnięty w parę doskonale dobranych kasztanów. Czekała, a oczy zdawały się wypełniać jej drobną twarzyczkę. Pojazd zatoczył koło i zatrzymał się tuż przed nią.

Na chwilę odebrało jej mowę. Dopiero gdy prowadzący faeton zerwał cylinder z głowy, ukazując ciemną czuprynę, odzyskała głos.

– Harry! Wiedziałam, że przyjedziesz!

Dżentelmen oddał wodze koniuszemu, który wygramolił się z małego siedzonka z tyłu faetonu, i zeskoczył na ziemię.

Faeton był wysoki, choć nie tak wspaniały, jak typ wprowadzony kilka lat wcześniej przez księcia regenta. Pojazd Harry’ego był wszakże lżejszy, miał lepsze resory i z pewnością szybciej mógł poruszać się po drogach, które z wyjątkiem obecnej pory roku, często po deszczu przypominały bajoro.

Dżentelmen nie spiesząc się okrążył faeton. Zanim wszedł na schody, przyjrzał się domowi. Na jego przystojnej twarzy pojawił się wyraz lekceważenia. Nic w tym dziwnego, skoro ściany domu wymagały odnowienia, a szyby w oknach były popękane, zarośnięte nie przycinanymi od dawna pnączami.

Dżentelmen prezentował się niezwykle elegancko. Jego krawat, zawiązany w skomplikowany sposób, odpowiadał, jak zgadywała Arilla, najnowszym trendom mody lansowanym przez dandysów z klubu St. James.

– Dokładnie dwie godziny zajęło mi dotarcie tutaj – powiedział wchodząc na schody. – Zdaje się, że pobiłem własny rekord. Chyba że ktoś inny uzyskał lepszy rezultat od czasu, kiedy byłem tu po raz ostatni?

– Nikt nie potrafi tak powozić jak ty, Harry! – odparła Arilla. – No i oczywiście nie podejmujemy tu gości, których konie mogłyby się równać z twoimi. – Czy są twoje? – zapytała z wahaniem, widząc skrzywienie na jego twarzy.

Odpowiedź była oczywista, Arilla nie spodziewała się niczego innego.

– Dziś tak! Pożyczyłem je, jak zwykle!

– Ach, Harry! Czy jesteś pod kreską?

– Naturalnie! A co myślałaś?

Przeszli do holu, który sprawił na Harrym wrażenie jeszcze bardziej zniszczonego, niż go pamiętał. Stamtąd udali się do salonu, niegdyś pięknego, lecz teraz znajdującego się, jak reszta domu, w opłakanym stanie. Kotary były wyblakłe, obicia podarte, dywan wytarty. Ślady na ścianach wskazywały miejsca, gdzie kiedyś musiały wisieć obrazy lub lustra.

Harry Vernon zostawił w holu cylinder i rękawice do konnej jazdy, a teraz przygładzał ręką włosy. Kiedy się odezwał, jego głos zabrzmiał inaczej niż poprzednio.

– Przykro mi z powodu śmierci twego ojca, Arillo.

Arilla lekko westchnęła. Odpowiedziała, nie patrząc na niego.

– Zawsze byliśmy z sobą blisko, odkąd pamiętam, ale sam wiesz, Harry, że to najlepsze, co mogło się zdarzyć.

– Czy było aż tak źle? – zapytał Harry ze współczuciem w głosie.

– Ostatni rok był naprawdę okropny. Tata żył w śpiączce – dodała po chwili. – Nawet mnie nie rozpoznawał. Nie mieliśmy pieniędzy na doktorów ani na kurację, którą mu zalecali.

Harry zmarszczył brwi.

– Dlaczego nic mi o tym nie powiedziałaś? – zapytał ostrym głosem.

– A cóż by to dało? – odparła. – Chyba że nagle stałbyś się bogaty, co było raczej mało prawdopodobne.

– Zupełnie nieprawdopodobne! – przyznał. – Ale chociaż spróbowałbym pomóc.

– Wiem o tym – odparła Arilla. – Lecz naprawdę nic nie mógłbyś – zrobić. – Zawahała się. – Teraz, kiedy to wszystko się skończyło, mogę powiedzieć tylko jedno i zrozumiesz, co mam na myśli: tata umarł naprawdę już rok temu.

Harry Vernon wiedział dokładnie, o czym mówiła jego kuzynka.

Jej ojciec, sir Roderick Lindsey, został częściowo sparaliżowany po fatalnym upadku z konia podczas polowania. Od tego momentu był już właściwie martwym człowiekiem, choć jego serce wciąż biło. Doktorzy nie mogli przywrócić go do świadomości, ale wciąż żył. Była to prawdziwa tragedia dla córki, jego jedynego dziecka, która pielęgnowała go z oddaniem.

Teraz Harry uświadomił sobie, jak ciężkie musiało być dla niej takie życie, lecz i tak nie mógłby nic na to poradzić.

– Nie przejmuj się tym! – powiedziała Arilla, jakby czytając w jego myślach. – To już skończone, a ja potrzebuję teraz twojej pomocy. Proszę, Harry, pomóż mi, nie mam nikogo więcej, do kogo mogłabym się zwrócić.

– Wiesz, że zrobię wszystko, co będzie w mojej mocy – odparł Harry – ale to niezbyt wiele.

Mówiąc to, przechadzał się pod oknem, jakby zakłopotany, przyglądając się zaniedbanemu ogrodowi. Wiosna pokryła złotym kobiercem żonkili przestrzeń pod drzewami, pośród rozkwitającego bzu i syryngi. Ogród wyglądał pięknie, choć bardzo dziko, ale Harry myślał tylko o tym, jak bardzo lubił bawić się w nim jako dziecko.

Rodzice przywozili go do dworu w Little Marchwood, gdzie był zawsze mile widziany przez sir Rodericka i lady Lindsey. Chociaż jego ojciec i lady Lindsey byli kuzynami, myślał czasem, że ona i jej mąż traktują go jak syna, którego nigdy nie mieli.

To właśnie sir Roderick przekonał jego ojca, który czasami bywał dość uparty, żeby posłał go do Eton. Również sir Roderick postarał się, aby przyjęto go do gwardii, choć jego ojciec twierdził, że może sobie pozwolić jedynie na pułk piechoty.

Przypuszczam – pomyślał Harry – że to właśnie sir Roderick rozbudził we mnie zamiłowanie do kosztownego sposobu życia.

– Pomogę ci, Arillo – powiedział na głos – oczywiście, że ci pomogę, choć, na Boga, nie będzie to łatwe.

– Nie proszę o pieniądze, Harry.

Odwrócił się, a na jego twarzy malowało się zdumienie.

– Jak to...? – zaczął.

– Pozwól, że ci opowiem, co zaplanowałam i dlaczego potrzebuję twojej pomocy.

– Oczywiście, mów – zgodził się Harry.

– Ale najpierw musisz się czegoś napić – powiedziała Arilla. – Powinnam zaproponować to już wcześniej, lecz taka byłam przejęta twoim przyjazdem. – Uśmiechnęła się. – Została jeszcze jedna butelka najlepszego czerwonego wina papy. Schowałam ją, inaczej doktorzy wypiliby wszystko. A ja chciałam je zachować dla ciebie, kiedy znów nas odwiedzisz.

– Nie powiększaj moich wyrzutów sumienia! – błagał Harry.

Przeszedł na drugi koniec salonu, gdzie, jak wiedział, zwykle stała taca z trunkami. I rzeczywiście znalazł tam karafkę wina i pięknie wypolerowany kryształowy kieliszek. Nalał sobie wina.

– Nie dołączysz do mnie? – zapytał uprzejmie.

– Nie, wszystko jest dla ciebie – odparła zdecydowanie Arilla. – Będziesz tego potrzebował!

– Cóż za intrygę uknułaś? – zapytał Harry. – Gdy tak na ciebie patrzę, przychodzi mi do głowy, że od kiedy widzieliśmy się po raz ostatni, wyrosłaś na całkiem ładną dziewczynę, Arillo.

Arilla uśmiechnęła się w odpowiedzi na komplement. Na jej policzkach pojawiły się dołeczki, a fiołkowe oczy zdawały się sypać skry.

– Miałam nadzieję, że tak powiesz.

– Bo to prawda – zapewnił Harry, sącząc wino. – Mimo że jesteś trochę za szczupła – ciągnął po chwili – to wyglądasz znacznie lepiej, niż gdy byłaś pucołowatą dziewczynką, jaką pamiętam z mojej ostatniej wizyty tutaj!

– To już dawne czasy! – zaprotestowała Arilla. – Teraz mam dziewiętnaście lat. Rozumiesz, Harry? Dziewiętnaście! Czuję się tak staro!

– A ja mam dwadzieścia siedem – powiedział – i zbliżam się do wieku matuzalemowego!

Roześmiali się oboje. Harry usiadł ostrożnie, gdyż jego spodnie w kolorze szampana były, zgodnie z ostatnią modą, bardzo ciasne. Usadowiwszy się na fotelu, odstawił kieliszek.

Arilla przyniosła karafkę i postawiła ją na małym stoliku obok kieliszka Harry’ego. Potem zamiast usiąść na krześle naprzeciw, przykucnęła na dywanie obok niego.

– Chcę, Harry – powiedziała – żebyś spojrzał na mnie obiektywnie, jakbym była kimś obcym a nie twoją kuzynką, którą znasz od kołyski.

– Mówię szczerze, Arillo, jesteś bardzo ładna, a nawet śliczna!

– Naprawdę tak myślisz? Mówisz poważnie?

– Gdybyś kupiła nową suknię, a włosy uczesała w modną fryzurę, wywołałabyś sensację w towarzystwie!

Zobaczył jak zajaśniały jej oczy i pomyślał, że zachowuje się właściwie jak głupiec. Jaki mógł być pożytek z mówienia jej prawdy, jeśli jedynymi, którzy mogli ją tu podziwiać, nie licząc ptaków i pszczół, była garstka starych prostaków! Nikt inny nie mieszkał w Little Marchwood. Harry zawsze uważał to miejsce za dziurę zabitą deskami.

– Miałam nadzieję, że będziesz tego zdania – wyszeptała zachwycona Arilla, jakby mówiła do siebie. – Wszyscy uważają, że jestem podobna do mamy, więc pomyślałam, że nie mogę być brzydkim kaczątkiem.

– Nie jesteś brzydkim kaczątkiem! – powiedział Harry. – Ale jaki z tego pożytek w tym miejscu, gdzie diabeł mówi dobranoc? Czy przybył ktoś w sąsiedztwie?

– Jeśli chodzi ci o potencjalnych kandydatów do mojej ręki – odparła Arilla – to, szczerze mówiąc, nie!

Harry zmarszczył brwi. Arilla wiedziała, że zastanawia się, czy udałoby mu się sprowadzić tu jakichś mężczyzn z Londynu. Ale gdyby nawet tego dokonał, nie byłaby w stanie ugościć ich odpowiednio, ani zapewnić choćby czegoś do picia, gdyż Harry właśnie wypijał ostatnią butelkę wina z piwnicy ojca.

– Przypuszczam – powiedział głośno – że teraz, kiedy twój ojciec nie żyje, udasz się do jakichś krewnych?

Arilla roześmiała się.

– Znasz moich krewnych równie dobrze jak ja! Wszyscy albo są już jedną nogą w grobie, albo cierpią taką samą biedę jak my. Nic się nie zmieniło, Harry – dodała po chwili – od czasu, kiedy byliśmy dziećmi. Twoi krewni są w równie kiepskim położeniu, z wyjątkiem oczywiście księcia.

– Książę! – w głosie Harry’ego zabrzmiała pogarda. – Słyszałem historyjkę o najnowszym dowodzie skąpstwa Jego Wysokości, i o tym, jak markiz musi oszczędzać na napiwkach. Ale opowiem ci o tym później. Teraz mówmy o tobie.

Arilla obiecała sobie, że nie zapomni spytać Harry’ego o tę historyjkę na temat kuzyna. Był on głową rodziny Vernon i w pewien sposób dostarczał im wszystkim rozrywki. Książę Vernonwick nosił bowiem miano największego skąpca w Anglii. Nigdy nie słyszano, żeby pomógł komukolwiek z rodziny, niezależnie od tego, w jak trudnej sytuacji ów ktoś się znajdował. Powszechną rozrywką wszystkich Vernonów było kolekcjonowanie i przekazywanie sobie historyjek na jego temat. Tylko niektóre z nich były przesadzone.

Harry pamiętał wciąż to, co kiedyś z goryczą w głosie powiedział jego ojciec. „Jedyną rzeczą, jaką kiedykolwiek dał nam książę, jest możliwość pośmiania się z niego”!

Nikt nie wiedział lepiej od Arilli, że kiedy rodzice Harry’ego umierali, byli równie biedni, jak jej właśni. Harry zaliczał się do wytwornego towarzystwa tylko dlatego, że mimo swego ubóstwa pochodził ze starego rodu. Poza tym był na tyle atrakcyjny i przystojny, że książę regent uczynił go jednym ze swoich zaufanych przyjaciół.

– Wracając do rzeczy! – powiedziała Arilla. – Mówisz, że jestem ładna i gdybym się odpowiednio ubrała, wyglądałabym równie ślicznie jak mama. A więc – dodała po krótkiej przerwie – postanowiłam udać się do Londynu!

Harry wpatrywał się w nią z niedowierzaniem.

– Jak chcesz tego dokonać? – zapytał.

– O tym właśnie chciałam ci opowiedzieć – odparła Arilła – a także, dlaczego potrzebuję twojej pomocy. – Usadowiła się wygodniej na dywanie. – Zdecydowałam, że jeśli nie chcę tu umrzeć z głodu, jedyne co mogę zrobić, to poślubić bogatego człowieka!

Harry już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale rozmyślił się.

– Sam powiedziałeś – ciągnęła Arilla – że w Little Marchwood, mąż mi raczej z nieba nie spadnie. – Uśmiechnęła się. – Nie ma szans na to, by u naszych wrót wywrócił się powóz i bym mogła zaopiekować się jego bogatym pasażerem. Takie rzeczy zdarzają się tylko w książkach.

Harry przyznał jej w myśli rację, lecz nie przerywał.

– Więc – ciągnęła Arilla – zamierzam jechać do Londynu i z twoją pomocą stać się niezrównaną.

– Ale to niemożliwe! – zaprotestował Harry. – Nie rozumiesz, że...

– Poczekaj chwilę – przerwała Arilla, podnosząc dłoń. – Jeszcze nie skończyłam. Oczywiście, nie mogę być niezrównaną wyglądając tak jak teraz. Wiem też, że jeśli przybyłabym do Londynu i próbowała odbyć sezon jako debiutantka, musiałabym znaleźć opiekunkę i narazić się na wiele wydatków, którym nie byłabym w stanie sprostać.

– Więc jak...? – zaczął Harry, ale Arilla znów go uciszyła.

– Zamierzam zatem przybyć do Londynu nie jako ja, lecz jako młoda wdowa po świętej pamięci sir Rodericku Lindseyu.

To zaskoczyło Harry’ego do tego stopnia, że nie mógł wykrztusić słowa protestu. Wpatrywał się jedynie w kuzynkę jakby postradała zmysły.

– Wdowa po twoim ojcu?

– Tak. To właśnie powiedziałam i tak zamierzam uczynić – odparła Arilla. – Nikt poza tobą i ludźmi z wioski nie wie, że papa umarł. Jak się domyślasz, nie miałam pieniędzy, żeby umieścić tę informację w „The Gazette” lub „Morning Post”. Zresztą, szczerze mówiąc, uważałam za stratę czasu powiadamianie tych kilku krewnych, mieszkających daleko stąd i nigdy nie przejawiających zbytniego zainteresowania osobą papy.

– To rozumiem – powiedział Harry. – Jednak nie widzę sensu w udawaniu przez ciebie wdowy po własnym ojcu.

– Nie bądź głupi – odparła Arilla. – Dopiero co powiedziałam, że dużo trudniej być debiutantką niż piękną, bogatą wdową.

– Bogatą? – Harry niemal wykrzyczał to pytanie.

– Tak oznajmimy światu, w którym ty błyszczysz!

Harry wyprostował się gwałtownie w fotelu i stuknął dłonią w czoło.

– Chyba zwariowałaś! A skąd weźmiemy te pieniądze?

– Z mojej i twojej wyobraźni.

– A co zamierzasz wydawać?

– To właśnie chciałam ci wyjaśnić.

– Myślisz, że ktokolwiek nam uwierzy?

– Uwierzą tobie – powiedziała Arilla. – Jeśli powiesz ludziom, którzy się liczą, a którzy są twoimi przyjaciółmi, że bardzo atrakcyjna, spokojna, dobrze wychowana młoda wdowa, którą uważasz za czarującą, przybyła do Londynu i nie zna nikogo.

Ujrzała wyraz niedowierzania na twarzy Harry’ ego.

– Musisz wzbudzić w nich zaciekawienie osobą lady Lindsey i sprawić, by zaprosili ją na jedno, dwa przyjęcia, na których okaże się sensacją.

– Wyglądając tak, jak w tej chwili? – zapytał Harry twardo.

– Nie jestem taka głupia, za jaką mnie masz – odpowiedziała Arilla. – Planowałam to bardzo długo. Właściwie od momentu, gdy zrozumiałam, że papa nie wróci nigdy do zdrowia. – Zawahała się. – Wiedziałam, że kiedy umrze zostanę tu sama i nie będę miała do kogo ust otworzyć poza starymi Johnsonami, którzy powinni odejść na emeryturę już dawno temu.

– Cały ten pomysł jest niedorzeczny – powiedział Harry – ale mów dalej.

– Jedyną rzeczą, której nigdy nie sprzedałam, a jak wiesz prawie wszystkie przedmioty przedstawiające jakąkolwiek wartość spotkał ten los, to perły mamy. Zostawiła mi je wraz z diamentową gwiazdą, którą nosiła przy dekolcie sukni. Kochałam je – ciągnęła drżącym głosem – i należały do mnie, więc przywiązałam się do nich i nigdy do głowy mi nie przyszło, by je sprzedać, aż do momentu, gdy zdałam sobie sprawę, że to może mi umożliwić wstęp do innego świata. To świat, który wymarzyła dla mnie mama, gdybyśmy tylko mogli sobie na to pozwolić. Myślę, że to właśnie ona zaszczepiła ten pomysł w mojej głowie.

Harry nie odezwał się.

– Właściwie, to jestem tego pewna! – ciągnęła Arilla po chwili. – Często czuję obecność mamy przy sobie. Wiem, że chciałaby, żebym właśnie to uczyniła.

– Nie uwierzę, żeby twoja matka chciała, abyś próbowała osiągnąć niemożliwe.

– Ale dlaczego to ma być niemożliwe? – zapytała porywczo. – Pomyśl tylko, Harry: sam mówiłeś, że jestem ładna, a jeśli będę ostrożna, starczy mi pieniędzy na stroje, w których się mnie nie powstydzisz. Wystarczy mi pieniędzy na jakieś dwa miesiące – zakończyła.

– Myślałem, że miałaś być bogata? – zapytał Harry.

Arilla roześmiała się i był to bardzo miły śmiech.

– Pomyślałam, że o to zapytasz, ale wiesz przecież, równie dobrze jak ja, że bogaci ludzie nigdy nie sypią pieniędzmi na lewo i prawo. Tylko pomyśl, o ilu ludziach mówi się, że są bogaci, choć praktycznie nie dają tego po sobie poznać.

– Chyba masz rację.

– Wiele jest ludzi tak dziwnych jak książę. Pomyśl o lordzie Coltonie, który mieszka w pobliżu i ma reputację bogacza – Arilla podniosła wzrok na Harry’ego. – Nigdy nie dał ani pensa na dobroczynność, a papa opowiadał, że kiedy lord podejmował gości, potrawy były niejadalne, a wino tak tandetne, że było po prostu afrontem podawać je gościom!

Nastąpiła chwila milczenia.

– Z pewnością masz rację – odezwał się Harry. – Kiedy się zastanawiam, znam wiele ludzi w Londynie, o których wiem, że są bogaci, ale nie wydają pieniędzy lekką ręką.

– Jedyną bogatą osobą, którą znałam była moja matka chrzestna – powiedziała Arilla. – Zwykła przysyłać mi na Boże Narodzenie karty, które sama dostała rok wcześniej!

Harry roześmiał się.

– Więc widzisz, Harry, że jedyne co musisz zrobić, to zaszczepić w umysłach ludzi przekonanie, że piękna lady Lindsey jest bogata. Nie będą oczekiwali żadnego konkretnego dowodu poza tym, żeby była dobrze ubrana.

– A gdzie zamierzasz się zatrzymać w Londynie? – zapytał Harry.

Arilla spojrzała na niego szybko i zaraz odwróciła wzrok.

– Pomyślałam, że... może ty... mógłbyś mi pomóc w tej sprawie. Jeśli wynajmę dom na dwa miesięce... nie zostanie mi zbyt wiele pieniędzy na... stroje!

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: