-
nowość
Miłość ma wiele imion - ebook
Miłość ma wiele imion - ebook
Miłości tak naprawdę uczy nas życie. Stąd nigdy o niej zbyt dużo ani zbyt głęboko. Książka pisana jest życiem i oglądem problemów, dotyczących zarówno miłości w sensie relacji męsko-damskich, jak i bardziej ogólnym, zrozumienia miłości w szerszym wymiarze. Pokazuje jej przestrzenie, jak i głębię przeżywania, od zmysłowej do duchowego jej wymiaru. Bezcenna w rozwoju człowieczeństwa i uczenia się miłości, aby stawać się nią na przestrzeni życia i dzielić się nią z innymi i wszystkim wokół.
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Psychologia |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8431-934-5 |
| Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Niniejsza książka ma podwójne znaczenie. Jest z jednej strony szukaniem odpowiedzi na zadawane sobie w trakcie wielu lat pytanie o znaczenie miłości w moim życiu i życiu innych ludzi, z drugiej — poszukiwaniem całości znaczeń (większego sensu), nie tylko indywidualnego, ale szerszego kontekstu. Jest on szczególnie ważny dla kolejnych pokoleń, by nie zgubiły istoty życia i poszukiwały jej lub były uczone jej znajdowania (edukacja) od najmłodszego wieku i zaprzestały uczenia się na życiowych błędach starszych, ciągnących się pokoleniowo. Dzięki uświadamianiu bowiem sobie znaczenia miłości w życiu każdego człowieka od zarania życia, poddawaniu refleksji własnych doświadczeń i sumowaniu sensu, jesteśmy w stanie budować zdrowe związki i zdrowe rodziny oraz wychowywać dzieci w miłości i prawdzie o sobie, gdzie miłość jest istotą istot (istnienia) każdego człowieka.
Rozwijający się blog, a obecnie książka jest osobistą refleksją, zarówno publikowaną już w różnych miejscach lub będącą częścią jakiś opracowań, bądź spontaniczną inspiracją pojawiającą się w trakcie kolejnego wpisu, jeszcze wtedy nie istniejącą. Dlatego też nie ma on konkretnej struktury, a każda część stanowi jakiś fragment całości — jak puzzle. Przyjęta forma, jako pointa, będąca życiową mądrością, pochodzącą z doświadczeń nie podlega ocenom innych, jedynie może stać się inspiracją do szukania i znajdowania odpowiedzi na zadawane pytania w sobie — każdej osoby — i zbierania ich w większą całość zrozumienia miłości w życiu ludzi. Życzę wszystkim pomyślności w poszukiwaniach _swego sensu_.Miłość szerzej…, głębiej…, inaczej…
Intencją pisania początkowo bloga, a następnie książki jest inspirowanie ludzi do wyrażania miłości w codziennym życiu.
Miłości potrzebujemy wszyscy. Jest ona tym, co trzyma nas przy życiu, za czym tęsknimy i czego mamy stale za mało, a przynajmniej tak nam się wydaje.
Ta najgłębsza i najsilniejsza potrzeba może być wyrażana, a tym samym uruchomiona w nas, poprzez rozpoczęcie i nieustanne kontynuowanie jej wyrażania, pozwolenie, aby płynęła.
Język miłości jest najbardziej wzniosłym, a jednocześnie najbardziej intymnym, najbliżej nas, naszej istoty językiem wyrażania naszych potrzeb i pragnień,
Miłość jest najważniejszym uczuciem w życiu człowieka. Całe życie za nią tęskni, wychodzi jej naprzeciw i jednocześnie ponosi najbardziej sromotne klęski. Czego nie rozumie, czego ma się nauczyć w życiu o sobie, innych i świecie?
A więc zaczynamy… zagłębiać się w tę dziedzinę… i rozumieć siebie coraz bardziej…, szerzej… i głębiej.
AutorkaMiłość jako ogród
Miłość trzeba pielęgnować jak rośliny w ogrodzie: pomagać im wykiełkować, podlewać, nawozić, zasilać pozytywną myślą — energią, stwarzać sprzyjającą atmosferę (najbliższe otoczenie) — nasycać je pięknem, dobrocią, wkładając w to swoje serce i całą swą istotę. Stawać się miłością — być nią przesiąkniętą/ym, emanować nią wokół.
Miłość „odkrywa się” w sobie, piętro za piętrem, schodek po schodku, budując krok po kroku każdą warstwę na zewnątrz. Ona jest w środku każdego, czekając na odkrycie, rozmiłowanie się w niej, delektowanie, zasmakowywanie (rozsmakowywanie). Jest jak doglądanie wzrostu rośliny (drzewa), aby wzrastało pięknie, dorodnie, okazale, aby następnie zakwitło i wydało owoce.Miłość wymaga kształtowania
Miłość jest jak dzień rozpoczynający się porankiem, gotowym do kształtowania, jeszcze nie wiadomym rano, jakim będzie, ale potencjalnie wspaniałym, który można wypełnić tym wszystkim, co ma się najpiękniejszego w sobie, czym/kim się jest w głębi. To wydobywanie tej nostalgii za czymś, co woła z wewnątrz nas, z naszego jestestwa, co czeka na odkrycie, co nuci melodię czegoś niespełnionego, a jednak możliwego; co tęskni w Tobie i zaprasza o uwagę, o chwilę czasu dla siebie. Jakie głębokie pragnienia, jakie potrzeby kryją się w głębi i nucą tęskne melodie?
— o czym?
— o kim?
— czego potrzebują?
— kogo wołają?
— czego się domagają?
— o co proszą?
Gdy systematycznie zaczniesz odkrywać swoje potrzeby, możesz szukać jeszcze głębiej, kolejnego poziomu tęsknot. Czy jest coś głębiej? Co to jest? Kop dalej: jakie bogactwa, kruszce, precjoza kryją się pod spodem? Co możesz wyjąć z siebie i co ofiarować? Komu? Czemu? Ile tego masz? Czy jest to „skończone”, mające kres, a więc nieprzeliczalne, niepoliczalne, nieskończone?
— Czy musisz tego chronić, osłaniać, zabezpieczać przed złodziejami, czy wprost przeciwnie: to Ty wydobywasz, odkrywasz, decydujesz i rozdajesz według własnego uznania.
— Czy dzięki temu wzrastasz, wzbogacasz się jeszcze bardziej? Pozwalasz na krążenie miłości, uruchamiasz przepływ?Czy to miłość?
_Czy to miłość_? Takie pytanie zadano mi niedawno w trakcie konsultacji, abym na nie odpowiedziała. Czy więc istnieją jakieś atrybuty miłości, zwiastuny, by rozpoznać, czy to już miłość czy jeszcze nie?
Można by zadać przewrotne pytanie: „_A jak chciałabyś/chciałbyś rozpoznać miłość_? Co ona ma w tobie spowodować, zmienić? Bo jeśli nie widać różnicy między tym jak czuła/eś się kiedyś — wtedy, gdy nie było nikogo, a teraz — gdy ktoś jest — to znaczy, że to spotkanie nic ci nie przyniosło, niczego w tobie nie zmieniło? Ale czy tak jest naprawdę? Może nie widzisz różnicy? Może jej nie dostrzegasz, bo jesteś mało na niej skupiona/y?
Miłość nie zawsze objawia się szaleństwem hormonalnym, zauroczeniem od pierwszego wejrzenia, magią przyciągania, której trudno nie zauważyć u obydwojga partnerów. Bo to jest jak magnes — nieprawdopodobna siła, która pcha do siebie i domaga się spełnienia omalże natychmiastowego. Trzeba ją czasem wstrzymywać, aby nie eksplodowała. Nie pielęgnowana jak ogród, bywa, że tak jak szybko zakwitła, tak i w szybkim tempie wygasa, wypala się.
Często jednak bywa, że miłość dojrzewa, ukazuje powoli, ale systematycznie swoje liczne oblicza, kiełkuje, zakorzenia się, wzmacnia, aby wkrótce wybuchnąć, rozpalić się i ogarnąć ją/ jego płomieniem. Szczególnie dotyczy to osób, które boją się miłości, są ostrożne w wychodzeniu do innych, mają poczucie niskiej wartości, myślą, że nie zasługują na miłość.
A więc zamiast skupiać się na tym, czym miłość NIE JEST, radzę skupić się na oglądaniu jej różnorodnych twarzy — czym STAJE SIĘ KAŻDEGO DNIA i jak wzrasta. A wtedy zobaczysz, poczujesz, dotkniesz, przeżyjesz w pełnej, tylko dla ciebie UNIKALNEJ krasie to — CZYM JEST MIŁOŚĆ.Miłość to pozytywna energia
Miłość to pozytywna energia, czekająca na odkrycie wewnątrz i uruchomienie przepływu. To jak odkręcenie kranu czy przekręcenie (naciśnięcie) przycisku: niech płynie woda czy prąd; niech woda nasyca wszystko i wszystkich wokół, włącznie ze mną; niech się staje światłość. Stajesz się wtedy punktem przepływu we wszechobecnym przepływie, a jednocześnie jego źródłem. Wchodzisz w przepływ, a jednocześnie on ogarnia wszystko wokół, nie zostając w ciemności (dotyczy światła) czy bez napoju (dotyczy wody) lecz wprost przeciwnie, rozświetlając i rozświecając (dając światło wokół), nasycając (pojąc) i pozwalając nasycać innych, będąc źródłem.Miłość to pozwolenie na bycie sobą
Miłość to pozwolenie drugiej osobie na istnienie jakim jest z głębi siebie, z całym swym bogactwem i na uzewnętrznianie tego, ale też ze swoimi słabościami i wspieranie jej rozwoju, zamiast krytyki i odrzucenia. To radość z możliwości dzielenia się sobą i radość czerpania z bycia z drugim człowiekiem i uczeniem się „inności”, różnorodności.
Miłość nie rodzi się jednak na zewnątrz. Ona ma swoje głębokie korzenie w miłości własnej. _„Kochaj bliźniego swego jak siebie samego_” dotyczy najpierw odnalezienia siebie, swej tożsamości, tego kim jestem. Dzięki temu nie jestem kimś oddzielonym, lecz wprost przeciwnie — znajduję siebie, doceniam swoje istnienie i to co reprezentuję. Dzięki temu doceniam swoją wartość dla siebie, a w perspektywie dla drugiej osoby, podobnie jak wartość drugiej osoby — takiej jaka jest. Obdarzasz ją wtedy szacunkiem za samo jej istnienie, niezależnie od tego jak się ubiera, co je i jak myśli i czuje. Nie ma to nic wspólnego z egoizmem, bo egoizm to podporządkowywanie innych swoich pragnieniom, zachciankom, to narzucanie swych potrzeb, które mają spełnić inni.
Miłość własna jest pełnym odnalezieniem siebie, swojej natury i tego co mam w sobie, zarówno blasków jak i cieni… i zaakceptowanie całego tego „inwentarza” w sobie. Bo jak pokochasz kogoś innego, jeśli w sobie nie umiesz zaakceptować swoich wad, swoich słabych stron? Przy najbliższej okazji, gdy opadną zasłony zauroczenia, zaczniesz wymawiać drugiemu człowiekowi jego niedociągnięcia, jego postrzeganie sytuacji, Ciebie, inaczej niż chcesz czy oczekujesz.
Miłość własna przynosi także poszanowanie osobistej wolności, a nie zawłaszczanie kogoś, narzucanie drugiej osobie swoich nawyków, sposobów spędzania wolnego czasu, robienia tego, co ty chcesz i potrzebujesz.
Wolność wypływa z głębi swojej natury, z potrzeby nieustannego wzrastania, doświadczania, bycia sobie sterem, żeglarzem, okrętem. Nie da się tego nauczyć z książek, przeczytać i wprowadzić w życie. Tego trzeba doświadczyć, poczuć w sobie potrzebę „bujania w obłokach”, wypływania na szerokie wody, postrzeganie wszystkiego aż po horyzont i przesuwanie go dalej i dalej. Osoby, które żyły w związkach i doświadczyły poczucia niewoli, wiedzą, co znaczy wydostać się na wolność, poczuć wiatr w żaglach. One trudno dadzą się uwikłać w nowe uzależnienia, a jeśli tego dokonają, to tylko z partnerami, którzy sami doświadczyli, co znaczy wolność. Wtedy będą mogli zbudować związki partnerskie oparte na wolności bycia sobą.Wzorce miłości
Wzór dla miłości czerpiemy z własnego dzieciństwa. Właściwie nie ma w nich wzorców miłości bezwarunkowej. Może istnieją one w pierwotnej formie we wczesnym niemowlęctwie, gdy obdarowujemy dziecko miłością, za to, że jest jakie jest, a nie za to, co robi. Ten wzorzec ulega jednak radykalnej przemianie wraz z pojawianiem się ewidentnych zachowań dziecka, których nie akceptujemy, lub gdy dziecko zaczyna nas denerwować z powodu swoich zachowań (np. płacze, a my mamy już tego dość. Kontaktujemy się wtedy z własnymi komunikatami słyszanymi kiedyś dawno, skierowanymi do nas od naszych opiekunów i jak automat, zupełnie nieświadomie je kopiujemy. Ponieważ pamięć-myśl wywołuje (wyzwala) konkretne skojarzenia z przeżytymi kiedyś emocjami. Jak na zawołanie pojawia się w nas odpowiedź na reakcję dziecka w postaci rozwiązania: jak osiągnąć zamierzony skutek, aby dziecko podporządkowało się czemuś. I tu pojawiają się komunikaty typu: jak dziecko zje zupkę…, posprząta pokój…, zrobi cokolwiek, co jest zgodne z wymogami rodzica na daną chwilę… to będzie on (mama) je kochał…, przytuli, pocałuje…, da…, kupi. I tak powstają uwarunkowania, którymi jesteśmy uwikłani ze wszystkich stron, także w szkole. Początek wszystko bierze z uwarunkowanej miłości, jako fundamentu miłości, która jest jednak z samej natury istotą istnienia, bez warunków. I zarówno dziecko jak i dorosły oddałby za nią wszystko…, nawet zaparł się siebie, jakim jest ze swej istoty, autentyczny.
A potem życie przynosi kolejne sytuacje, gdy zaczynamy grać role (zwykle cudze) i wymagamy od innych spełniania jakiś warunków im podporządkowanym i przestajemy lub gubimy prawdziwy obraz bycia sobą, stając się kimś innym. Ten obraz pojawia się w nas jednak na chwilę w momencie zakochania, gdy zaczynamy wyrażać to wszystko, co w nas najlepsze i najpiękniejsze…, aż do chwili, gdy już obiekt miłości staje się naszą własnością (uwłaszczamy go). Wtedy zapominamy o istocie naszego istnienia, a zaczynamy powielać uwarunkowania kochania za jedną sprawę czy zachowanie, a za co innego przestajemy. Ale w głębi siebie wiemy jacy jesteśmy naprawdę, gdyż pojawia się to wielokrotnie, gdy zakochujemy się ponownie lub ktoś nas o coś oskarża, że jesteśmy bez serca. My dobrze wiemy jacy jesteśmy wewnątrz i jacy chcielibyśmy być …, ale bywa, że to jakoś nie wychodzi, bo okoliczności…, uwarunkowania…, bariery…, coś…, ktoś…, inni ludzie wymagają od nas czegoś innego.
I tak tworzymy nowe oblicze miłości, nieadekwatne do tego, jacy jesteśmy i co chcielibyśmy ofiarować. I widzimy na zewnątrz w naszym życiu i związkach kolejne porażki. Jeśli bylibyśmy autentyczni, każdy byłby taki i darzylibyśmy nasze dzieci i swoich partnerów bezwarunkową miłością, to jak by wyglądały rodziny, relacje, społeczeństwa, cały świat? Przecież, jeśli zasiewamy róże nie wyrastają kąkole? Jeśli zasiewalibyśmy nieustannie miłość, podlewalibyśmy ją miłością w wielu jej pięknych odcieniach — to wyrastałaby tylko miłość. A dlaczego tak nie jest? Co stoi na przeszkodzie, aby tak było? Bo zasiewamy stale stare wzorce, a nie odkopujemy siebie ze środka, ze swej istoty. To jest codzienna, żmudna praca kultywowania miłości w swoim życiu — tak jak pielęgnowanie ogrodu oraz docenianie i włączanie do niej innych, ich wkładu, tego, że są, jacy są i stają się coraz lepsi i lepsi, aby wyrażać miłość, będącą pełnią siebie. Tu nie można się usprawiedliwiać, że nie mam czasu, że partner…, ktokolwiek i cokolwiek, bo budujemy swoje związki, swoją przyszłość i przyszłość naszych dzieci. Cena miłości jest najwyższą ceną i największą wartością dla każdego i warto jej dedykować tę pracę.Miłość niejedno ma imię
Miłość ma wiele znaczeń, zależnie od osoby, jak również jej wieku. Dla tej samej osoby ma również wiele wymiarów. Niektórzy uważają ją jedynie za seksualne pożądanie. Inni — jako uczucie i romans. Podobnie jeszcze inni widzą w niej wzajemne przyciąganie i dążenie do jedności. Miłość może być też rozumiana jako troska i akceptacja drugiej osoby. Jak zastanowimy się dłużej możemy znaleźć wiele jej definicji. Jednakże definiowanie miłości nie oddaje jednak jej prawdziwego sensu. Każdy człowiek jej potrzebuje, podobnie jak i o niej marzy w okresie nastoletnim.
Miłość jest wyrażaniem siebie w świecie w stosunku do drugiego człowieka. Miłość potrzebuje relacji — wyraża się poprzez związek z drugą osobą. Jest tym, kim jesteśmy, naszym wyrazem miłości skierowanym do drugiej osoby, wyobrażeniem jej i jednocześnie wyrażaniem, specyficznym sposobem dla siebie, unikalnym dla każdej osoby. Jest to jednocześnie najtrudniejsze zadanie dla każdego — dedykowanie się miłości, bycie miłością, niezależnie od okoliczności.
Miłość możemy dzielić, aby ją mnożyć. Urodziliśmy się bowiem do kochania i bycia kochanym, do wyrażania miłości w swoim życiu.Odpowiedzialność za miłość
Wezwanie do miłości wymaga od nas odpowiedzialności i odwagi oraz determinacji. Miłość bowiem bazuje na wrażliwości i stawia ją na pierwszej linii ognia. Wyrażanie miłości naraża nas też czasem na ryzyko bycia odtrąconym, niewłaściwie zrozumianym. Jednakże, aby kochać, potrzeba szczególnej wrażliwości, bez której jest ona niemożliwa, a bez miłości życie pozbawione jest blasku i brak mu pełni.
Miłość jest płynącą w nas, trudną do określenia silną energią, która porusza w nas każdą komórkę ciała, wibrując pozytywną energią wewnątrz nas i wokół nas, poruszając nas. do działania, do jej odwzajemniania, do dzielenia się sobą z drugą osobą, do dawania tego, co w nas najlepsze i najpiękniejsze. Miłość jest źródłem tryskającym z nas, pozytywną emanacją dobra.
Miłość wzbudza w nas najwspanialsze doznania, podobnie jak pozwala nam uruchamiać w nas takie uczucia jak czułość, delikatność, bliskość, troska, ofiarowywanie, dedykowanie się, przyzwalanie. Miłość przesuwa nasze granice, dopuszczając drugiego człowieka do siebie coraz bliżej i bliżej…Miłość nie zna granic
Miłość nieustannie poszerza nasze granice. Pozwala i pomaga przekraczać siebie. Gdy kochamy, bliska jest nie tylko osoba, którą obdarzamy miłością. Emanujemy nią na zewnątrz, stajemy się życzliwi dla wszystkich wokół i świata, który nas otacza. Jesteśmy w stanie dostrzegać potrzeby innych, wychodzić im naprzeciw. Stać nas na gesty w stosunku do ludzi. Otwierając serce, potrafimy znaleźć w sobie nadmiary energii, którą jesteśmy w stanie podarować innym ludziom w darze z siebie, stajemy się także hojni w sensie materialnym.
Miłość poszerza nasze horyzonty myślenia. Stajemy się jakby lżejsi, bardziej bujamy w obłokach, podobnie jak pozwalamy na to innym ludziom. Nasz system wartości i postrzegania siebie i świata zmienia swoją optykę. Stajemy się bardziej tolerancyjni w stosunku do ludzi, widzimy ich bardziej ludzkimi, podobnie jak siebie odbieramy bardziej miękko. Przybywa nam życzliwości, tolerancji, akceptacji. Świat i wszyscy oraz wszystko wokół wydaje się piękne, bogate, dobre, bliższe naszemu odczuwaniu. Dzięki temu łatwiej nam jest otworzyć się na innych ludzi, zyskać ich sympatie, przyjaźnie, nowe znajomości. Nawet prosząc o cokolwiek, a będąc w stanie zakochania, z reguły nie spotykamy się z odmową, gdyż miłość emanuje z nas, czyniąc nas bardziej wiarygodnymi, godnymi zaufania i sympatii. Miłość więc zmiękcza serca, kruszy mury, pozbawiając je zatwardziałości, przetwarzając „kamienne serca” w „miękkie serca”, pełne dobroci dla wszystkiego, co nas otacza.
Miłość pozwala widzieć świat i osobę, którą się nią obdarza przez różowe okulary. Dzięki takiemu postrzeganiu każda osoba staje się tym, kim chciałaby być, gdyż w oczach miłości nikną wszelkie jej słabości i niedoskonałości, zmieniając je w najpiękniejsze cechy, widziane poprzez kochające oczy. Widzenie oczami miłości poszerza widok na kochaną osobę o jej otoczenie i świat, w którym żyje. Staje się on przyjazny, bliski, bezpieczny, wypełniony wszystkim, co nam odpowiada. Świat widziany oczami miłości staje się światem wyobrażeń, zrealizowanych marzeń, które ujawniły się w naszej rzeczywistości wraz z kochaną osobą do której tęskniliśmy, a ona stała się naszą rzeczywistością.Świat widziany oczami miłości
Świat widziany oczami miłości — to świat przyjazny, widziany „od święta”, lepszy świat, jakby podniesiony do wyższej sfery- sfery wyobrażeń, marzeń sennych czy snu na jawie. Gdy bowiem odchodzi miłość, ten codzienny świat jest zupełnie inny: szary, brudny, wręcz brutalny, obcy, a ludzie w nim są dalecy, nieznajomi, niesympatyczni.
Gdy pozwolimy sobie więc na bycie w przepływie miłości, możemy zmienić świat, poprzez przemianę jakości myślenia, odczuwania, pozytywnych wibracji, które emanujemy na zewnątrz do innych i świata. Będąc nią mamy bowiem wpływ na innych, a oni na nas. Będąc miłością, stajemy się kroplą w oceanie miłości, unikalną cząstką niezmierzonej całości, która, będąc nią, otacza nas ciepłem i wszelkimi darami, które niesie miłość. Obdarowując miłością stajemy się nie tylko jej dawcami, ale tym samym jej biorcami tego bezcennego daru, który odtąd staje się naszym udziałem. Tym samym wracamy do prapoczątku — do wzorca miłości zakodowanego w nas, jako istoty naszego jestestwa, uruchamiając jego istnienie, a tym samym przepływ w nas i poprzez nas do świata.Miłość jako balsam dla duszy
Miłość jest jak balsam dla duszy i ciała, jak coś, co powoduje, ze czujemy się pewnie, bezpiecznie, że komuś jesteśmy potrzebni, że docenia i my doceniamy jego wartość dla samego bycia — że jesteśmy tacy, jacy jesteśmy.
Miłość jest potrzebna każdemu w ciągu całego życia, przez cały okres ciąży, do chwili narodzin i przez cale życie, aż do jego końca. Ona jest klejem, który skleja najbliższych i przyciąga innych, wszystkich i wszystko co istnieje i żyje wokół.
Miłość nie zna granic — trudno ją zmierzyć, dokąd sięga i kiedy się zaczyna lub kończy.
Miłość jest początkiem i końcem: z nią wiąże się zaranie istnienia i kres życia. Tylko życie daje nam możliwość, aby ją wyrażać i odczuwać.
Miłość jest odczuwaniem. Jest dzieleniem się sobą z innymi i światem. Nie da się jej ogarnąć intelektem — rozumem. Miłość się czuje — nie myśli.
Nie zawsze tak jest, bywa, ze już w dzieciństwie miłość zaczyna być dawkowana jak lekarstwo, ale nie „na coś”, tylko „za coś”: za zjedzenie zupki, za brak płaczu, nie kończących się pytań, za spokój w domu… Dziecko rosnące bez miłości jest jak roślina pozbawiona wody, która będzie wszelkimi sposobami dążyć, aby ją zdobyć, nawet kosztem swego normalnego wzrostu.Przejawy miłości
Miłość ma różne przejawy. Może ujawniać się ślepym przywiązaniem, a nawet uwiązaniem siebie lub innej osoby do siebie. Przy głębszym przyjrzeniu się, okazuje się, że obydwa doznania przynoszą szkodę zarówno jednej jak i drugiej stronie. Pozornie mogłoby wydawać się, że jest to objaw czułości, niemniej po jakimś czasie obydwie strony zaczynają czuć się z tym niewygodnie. Jedna strona odczuwa silne więzy, które krępują ją przed jakimkolwiek działaniem zewnętrznym, ponieważ zaczyna się jej wydawać, że oddala się od obiektu przywiązania. Z drugiej strony to ją jednak więzi i krępuje, stara się te więzy z siebie zrzucić i powoli krok po kroku uruchamia podświadomie proces ich zrzucania. Objawia się on często zdenerwowaniem, wynikającym z byle powodu, które wylewa na drugą osobę. Bywa też, ze tłumacząc się stale z jakiegoś działania na zewnątrz, odbieranego przez drugą osobę jako oddalanie się od niej, zaczyna czuć się wkurzona, że musi się w ogóle tłumaczyć. A potem żałuje swego złego nastroju, starając się nadzwyczaj wylewnie okazać przywiązanie. Ta znowu czuje się przez moment usatysfakcjonowana, a po chwili zaczyna to odbierać jako sztuczne, nieszczere. I w ten sposób dochodzi do głosu podejrzliwość.
Nadmierne przywiązanie do partnera/ki lub dziecka objawia się również ze szkodą dla siebie. Konieczność opuszczenia go, choćby na krotką chwilę rodzi poczucie tęsknoty i bólu oderwania, jakby były to dwa organizmy złączone ze sobą, które rozdzielono na siłę. Przynosi to cierpienie, rozdarcie, konieczność bycia stale z partnerem/ką.
Kiedyś jedna pani powiedziała w trakcie warsztatów o miłości, których była uczestniczką: „Zaczęłam uczyć się żyć oddzielnie. Zrozumiałam, że swoim postępowaniem krzywdzę nie tylko innych, ale i siebie”
Istnieją dwa rodzaje miłości: ślepa i rozumna.. Miłość musi być rozumna, mądra. Ślepa krzywdzi innych i nie pozwala im ani tobie wzrastać. Rozumna — daje im siłę do dojrzewania i zaufanie do samych siebie.Uczenie się miłości
Gdy jesteśmy otwarci na uczenie się siebie w miłości i otwarci na popełnianie błędów, zauważamy, że jesteśmy nieustannie w szkole życia. Jesteśmy uczniami/uczennicami w trakcie nauki uwalniania oczekiwań i przyjmowania tego, co się wydarza, dzieje, przychodzi — takie jakie jest. Zwykle doświadczamy największych trudności z odpuszczeniem oczekiwań, z potrzebą jakby przymuszania drugiej osoby do bycia razem, przywiązania jej. Gdy zaczniemy przyglądać się sobie, zauważymy i wręcz doświadczymy potrzeby drugiej osoby bycia wolną, niezwiązaną, decydowania o sobie co chce robić, z kim chce być. To bardzo trudne zadanie „odpuszczenia sobie”. Długo nie uczymy się tej najważniejszej w życiu lekcji — daniu sobie i drugiej osobie wolności, aby być razem. Po długim czasie dopiero ją sobie unaoczniamy, jednocześnie uświadamiając sobie swoje ograniczenia, chęci. Dla sukcesu w miłości potrzebujemy nie narzucać nikomu czegokolwiek, ani wymuszać, nie naprzykrzać się ze swymi uczuciami. Wyjściem jest znaleźć ujście gdzie indziej, jakkolwiek, a właściwie zrozumieć, na czym to polega i jak temu dać właściwy przepływ. Decyzja leży pomiędzy, pośrodku. Nie dotyczy jednej strony i jej przymusu w stosunku do drugiej, narzucania co ona ma robić z powodu, że druga strona jest zakochana. To jeszcze nie powód, aby druga strona czuła to samo. To zaledwie pokazanie, co czuje druga strona z powodu. Nie przymusisz natomiast drugiej strony do deklaracji miłości. Trzeba odpuścić sobie, odpuścić drugiej stronie, dać jej wolność decydowania, co czuje i myśli.Ułomna miłość
Miłość ułomna jest kalejdoskopem doznań, huśtawką uczuć, obdarzaniem i odbieraniem miłości, jej wycofywaniem. Iluzyjna miłość jest namiastką kochania — miłością warunkową za coś…, z powodu…, ponieważ. Jest obdarzaniem i odbieraniem. Ona nie wzrasta, ona schylając się z poziomu ducha wnika nieustannie w materię, obniżając tym samym swoje loty. Prawdziwa — jest nieustannie otwarta na doświadczanie, uczenie się, doskonalenie, uwznioślanie, wydobywaniem siebie, a tym samym człowieka — swego człowieczeństwa. Tym samym nieustannie podwyższa się jej jakość, wysubtelnia jej odbieranie i obdarzanie. Jest alchemicznym procesem sublimacji uczucia, ukierunkowanym na rozwój. Taka miłość przechodzi próbę czasu zwycięsko, nabywając coraz wyższej jakości, o coraz szerszej gradacji, pokazując swoje przestrzenie, niczym diament.
Miłość nieprawdziwa, nieautentyczna traci wartość z upływem czasu. Rozpada się, dewaluuje.Poziomy miłości
Miłość ma swoje poziomy, patrząc z perspektywy rozwoju człowieka. Najbardziej podstawowym jest „poziom przeżycia”. Potrzebujemy miłości aby przetrwać. Każde dziecko od urodzenia wymaga i zasługuje na miłość. Dzieci jej pozbawione więdną jak kwiaty bez wody. Gdy byliśmy jej pozbawieni w dzieciństwie lub była ona wyrażana w ułomny sposób, jak na receptę, taki ułomny obraz jej nosimy w sobie. Nie możemy żyć bez niej, odczuwając na nieświadomym poziomie istnienia nieustanny niepokój. Tym samym w realnym świecie stale mamy jej niedostatek i lęk przed jej utratą, nawet, gdy jest w zasięgu naszej świadomości. Chcemy jej coraz więcej i więcej. Mamy więc nieustanny przymus jej oczekiwania i jednocześnie nie możemy zaspokoić jej „głodu”. Brak, a nie zaspokojenie jest wzorcem, który towarzyszy nam w codziennym życiu i dopóty jego nie zmienimy, będzie nam towarzyszył zarówno w związkach, jak i tym bardziej bez nich.
Sięgnięcie do korzeni i ich odkrycie wyzwala z nieustannego błędnego koła, a uzdrowienie dzieciństwa zwalnia partnerów z obowiązku wypełnienia przeszłości jakością tej miłości, której nam brakowało. Nie są oni bowiem w stanie zaspokoić tej potrzeby w takiej formie i treści jakiej istnieje potrzeba.
Wyzwolenie z przeszłości pomaga w budowaniu zdrowych, zrównoważonych związków, opartych na partnerstwie, równo cennym wkładzie w relacje miłości dwojga ludzi. Nie mamy już potrzeby oglądania się za tym, co dostaniemy, jedynie skupiamy się na dawaniu i wzrastaniu w miłości, jak równorzędne jednostki.Klęska miłości
Miłość czerpana z wadliwego wzorca jest ułomna. Fascynacja drugą osobą, odczuwana na początku zaistnienia związku nie zapowiada późniejszej klęski. Mówi się zresztą, że „miłość jest ślepa”, bo tak jest istotnie — w zauroczeniu nie widzimy nie tylko ułomności w wyrażaniu drugiej osoby, a tym bardziej własnych. Ta pierwsza miłość wydaje się jak pierwsze pąki, wróżące wspaniałe zakwitanie i wydanie owoców. Ale nie widać w niej od razu tego, co pod spodem, na jakim fundamencie jest budowana. Jeśli fundament jest nieprawidłowy, nie ma możliwości pięknego rozkwitu. Wkrótce wkrada się jak echo to, co jest jej podstawowym modelem — wynurza się to z samej głębi — miłość wyniesiona z domu, głównie matczyny wzorzec. Kopiujemy bowiem jak przez kalkę nasze wczesne, często nieświadome doświadczenia i reakcje na otrzymywanie miłości lub jej zaspokajanie. Także nieświadome sposoby jej pozyskiwania.
W dorosłym życiu bywa podobnie. Potrzebujemy usilnie czucia bliskości drugiego człowieka — partnera, męża/żony. Szczególnie z upływem lat i własnego przyzwyczajenia, w natłoku codziennych spraw i problemów, zapominamy o okazywaniu sobie wzajemnego zainteresowania. Mężczyźni angażują się w pracę zawodową, często dla osiągnięcia sukcesu wpadają w pracoholizm. Kobiety, zwłaszcza zajęte pracami domowymi i życiem rodzinnym (z konieczności lub potrzeby) zaczynają czuć się opuszczone, pozbawione męskiego wsparcia i opieki. W rodzinie nie potrafimy o tym mówić. Dom rodzinny zwykle nie przygotowywał nas do rozmawiania o uczuciach, więc kryjemy je w sobie, szukając jednak innych sposobów dla zainteresowania partnera. Bywa, że zaczynamy symulować chorobę, złe samopoczucie, ból głowy czy inne dolegliwości. Pod tym kryje się „wołanie o miłość”. Ale tego nie dostajemy — tylko usługę, współczucie lub zaledwie łaskę. Gdy sytuacja się powtarza, a nasze potrzeby nadal nie są zaspokojone, zwielokrotniamy działania… i wywołujemy prawdziwe symptomy. „Programowana choroba” ujawnia się w rzeczywistości. Ale wywołuje zupełnie odwrotny skutek — zaniechanie pomocy, a często ucieczkę w jeszcze intensywniejszą pracę, izolację lub poszukiwanie zdrowego partnera, poza związkiem. Od tego trudno już szukać odwrotu.
Znany jest mi przykład, gdy z powodu trudnego porodu pewna matka nie mogła przez wiele lat życia wybaczyć córce, która była tego powodem. Robiła to zupełnie nieświadomie, niemniej nie przytulała jej w dzieciństwie, jedynie dbała, aby miała to, czego normalnie dziecko potrzebuje do zabezpieczenia podstawowych potrzeb fizycznych. Przez wiele lat, gdy córka — już jako dorosła osoba opowiadała jej o sobie, swoich osiągnięciach, matka zawsze zmieniała temat na osiągnięcia syna, chwaląc jego, pozostawiając jej opowiadania bez komentarza lub znajdując przysłowiową „dziurę w całym”. Córka usiłowała dociec, co było tego przyczyną, niemniej każde spotkanie z matką powodowało u niej wielkie cierpienie.
Psychologiczna praca nad problemem uwidoczniła części ciała córki (szczególnie ramiona i plecy, czyli te części, które są obejmowane najczęściej u dziecka), które były dla niej obce, jakby drętwe. Gdy je „zasymilowała”, integrując je jako części siebie, uwolniła ogromny ból tkwiący w niej latami. Proces wybaczania, jako uwolnienie tego dramatu, zlikwidował zupełnie jej problem „odrzuconych części ciała”, jak również uzdrowił relacje z matką.Korzenie relacji miłości
Twoja podróż w odkrywaniu korzeni relacji z matką zaprowadzi cię daleko. Na swojej drodze życia będziesz czuć miłość i ból, złość i radość, sukcesy i porażki. W swojej autonomii, integralności twego ja, będziesz kontynuować podróż poprzez pagórki i doliny, które stale są na drodze. Nigdy miłość cię nie opuści. Jest to twoje prawo od urodzenia. Ona przychodzi z wewnątrz. Nie potrzebujesz nikogo, aby cię kochał, bo ona jest w tobie. Potrzebujesz siebie i świata, którego jesteś częścią. Gdy spojrzysz do lustra — zobacz miłość, którą jesteś. Gdy spojrzysz w oczy innej osoby — zobacz miłość, która cię zaprasza. I kiedy poczujesz obecność matki i córki — wiedz, że miłość jest tam obecna.
Jeśli uważasz, że Twoja miłość jest ważna — wybierz kochać. Gdy wybrałaś miłość — daj jej moc. Gdy ją wzmocnisz, znajdź jak ma ona w pełni znaleźć realizację w twoim codziennym życiu.Przemiana miłości
Miłość w życiu niektórych zmienia swoją twarz w nienawiść. Nie zostaliśmy bowiem nauczeni właściwej komunikacji z innymi ludźmi, wyrażania swoich emocji w zdrowy i konstruktywny sposób, pytania i proszenia o wyjaśnienie sytuacji, rozumienia funkcjonowania ich, a szczególnie innej płci.
Zwykle umiemy jedynie bronić się przez „atak”, a tym samym ranimy drugą osobę, sami dostając rany w zamian. Tym samym nawarstwiają się pretensje i żale i okopywanie się w gromadzonej złości do przeciwnika, a tym samym zacietrzewienie w nich i niechęć do wzięcia części odpowiedzialności za zaistniałą sytuację. W tej sytuacji jest niemożliwym przesunięcie się w kierunku ugody, przyznania się do błędnej oceny osoby i sytuacji, a tym samym zrobienia kroku w kierunku wybaczenia.
Bywa, że niektóre osoby nie chcą słyszeć o wybaczeniu komukolwiek, lub wprost przeciwnie uważają, a nawet są przekonane, że wybaczyły już drugiej osobie lub jakiemuś członkowi rodziny, którego nie akceptowali. Życie przynosi jednak doświadczenia, które przeczą zupełnie temu przekonaniu: albo są nadal samotne po rozstaniu z parterem/partnerką lub nadal relacje z osobą, do której miały pretensje są nadal napięte lub ich nie ma wcale. Jest to ewidentny dowód, że proces wybaczania nie został zakończony, a nawet, że w ogóle nie zaistniał.
Nie wystarczy bowiem powiedzieć sobie czy komuś, że mu się wybacza (niektórzy tak mówią, że już wybaczyli), ponieważ jest to „proces”, przez który należy przejść, aby uzyskać ewidentny efekt — a jest nim uzdrowienie relacji. On dzieje się również w rzeczywistości, choć sam proces jest naszym indywidualnym głębokim doświadczeniem. A potem trzeba „wybaczyć sobie”.
Konflikt z drugą osobą powoduje nagromadzenie negatywnych emocji, które są skumulowane w organizmie i zdeponowane w nim w różnych miejscach. Tym samym wywołują one negatywne skutki w postaci autoagresji, a w konsekwencji autodestrukcji. Dlatego wybaczenie jest koniecznością dla nas samych, aby nie doprowadzać do własnej zagłady i ewidentnych fizycznych skutków nagromadzonej złości, wściekłości, gniewu, żalów, pretensji, w postaci dolegliwości bólowych i niszczenia komórek i tkanek własnego organizmu.
Gdy po latach noszenia tych negatywnych energii w sobie zostaje zdiagnozowana jakaś groźna choroba, ludzie pytają: Dlaczego mnie to akurat dotknęło? Nie mają świadomości, że to oni nic z tym nie zrobili, aby sobie pomóc natychmiast, gdy doszło do jakiejś konfliktowej sytuacji. Narazili się sami na skumulowanie negatywnej energii, która dokonała spustoszenia, aktywując procesy metaboliczne, prowadzące do autodestrukcji. W taki sposób to miłość przetransformowana w nienawiść i nagromadzona w organizmie staje się „ładunkiem ze spóźnionym zapłonem”, prowokującym przewlekłe, postępujące choroby.
Dopóki nie zaczniemy procesu odkodowywania nagromadzonych zapasów negatywnej energii, nie zrozumiemy wkładu we własną zagładę.Miłość jako przyzwolenie
Prawdziwa miłość nie wymaga od nikogo niczego. Miłość jest pozwoleniem sobie na odczuwanie, doznawanie, niezależnie od tego co dzieje się każdego dnia. Miłość jest dostępem do pozytywnej energii, pozwalającej na czucie się radośnie, bycie w dobrostanie, odczuwanie go i wzmacnianie.
Miłość jest dla niektórych jak powiew rześkiego powietrza, jak morska bryza, która przynosi nowy smak, zapach, świeżość lekkość, pozytywne wibracje. Jest jak stale nowe doznanie, ożywianie i odżywianie siebie i drugiej osoby czymś wyjątkowym, widzenie jej nowymi oczami, dostrzeganie w niej nowej odsłony jej samej, zaspokajaniem ciekawości znajdowania odmienności i uczenia się z niej i poprzez nią nowych doznań w sobie.
Miłość wymaga bycia nieustannie w jej przepływie, nie porzucanie go, lecz wzmacnianie, integrowanie z sobą. Każde wyjście z głównego nurtu budzi bowiem strach, a ten wyzwala agresję, poczucie zagrożenia, zazdrości, ocenianie drugiej osoby poprzez swoje ograniczone widzenie swoich niezaspokojonych potrzeb W ten sposób tworzy się ułomna miłość, zaborcza, uwarunkowana, raczej nie miłość, a wymóg kochania za coś.
Miłość prawdziwa odnosi się zarówno do osób, zwierząt jak i otoczenia. Jest byciem z nimi w jedności, współodczuwaniu emanującej z nich pozytywnej energii. Gdy przytulamy się do brzozy, czujemy jej wibracje, które przyciągają nas, pozwalają na bycie przy niej blisko. Podobnie jest ze zwierzęciem. Np. głaszcząc psa odczuwamy jego pozytywną reakcję, ujawniającą się w postawie czy ruchu ciała, lub wyrazie jego oczu. Te reakcje wyzwalają w nas wyjątkowe doznania, coś na kształt dostępu do nieograniczonego uczucia radości, gejzeru szczęśliwości, który ogarnia nas i wciąga do wewnątrz. Dzięki temu stajemy się bardziej pozytywni, promieniujemy miłością na zewnątrz, a tym samym dzielimy to szczęście i radość wokół nas, obdarzając najbliższe otoczenie.Miłość spontaniczna
Jeśli miłość wyrosła spontanicznie, wytryskując jak gejzer w jednej chwili (tak bywa z miłością od pierwszego wejrzenia), jest zwykle poddana wielkiej próbie — próbie czasu. Jeśli dwie osoby mają ze sobą stały kontakt, jest to zwykle prostsze niż gdy są od siebie oddalone, szczególnie gdy dzielą je duże odległości. Jest to wyjątkowe zadanie dla obydwu stron, jeżeli ta miłość ma swe głębokie korzenie wewnątrz nich samych. Pierwsza fascynacja nie świadczy jeszcze o zaistnieniu głębokiego uczucia. Wymaga weryfikacji, odkopania głębi, zrozumienia siebie i tego, czym jest dane uczucie i co powoduje. Zwykle jest to trudne, gdyż uruchamia pokłady złożone z warstw innych, bywa wcześniejszych doznań, całej historii doświadczania miłości na przestrzeni życia. Ujawnia warstwa za warstwą wszystko, co jest składowymi tego uczucia od zarania naszych dziejów, odkrywając zarówno pozytywy jak i negatywy naszych doznań, warte zmiany, jeśli chcemy, aby uczucie miało okazję zakwitnąć.Historia miłości
Nie ma osoby, która byłaby pozbawiona swojej historii miłości. Niemniej większość osób nie jest świadoma jej oddziaływania na kolejne uczucie i kształt miłości. Wcześniejsze niespełnione miłości, jakiekolwiek one były lub ich nie było, czerpią swe korzenie z podstawowego, rodzinnego wzorca. Bywa też, że kobiety czy mężczyźni są w trakcie rozpadu związków lub długie lata samotni po niezbyt udanych związkach,. Tymczasem poszukują nowych związków i bywa, ze ich nie znajdują.
Powodów jest wiele, a jednym z nich jest wadliwy wzorzec, zamknięcie na miłość, nie zrozumienie i nie zakończenie poprzedniego uczucia. Może tak być, gdy osoby cały czas tkwią w negatywnym odbiorze swego poprzedniego związku, robiąc nieustanne rozliczenia i poddając go wewnętrznemu osądzaniu. Ich myśli, a szczególnie negatywne emocje nie pozwalają na emanowanie pozytywnym uczuciem wokół nich. One same zamykają drzwi do siebie, a tym samym odpychają od siebie kogokolwiek, emanując osądy, żale, pretensje, a brak im wibracji miłości do świata i innych osób. Zrozumienie nie tylko swoich korzeni, ale i tego, co przyciągamy i odpychamy, pozwoli na zakończenie nieudanych związków i otwarcie się na głębokie uczucie.Miłość w duszy gra
Szukaj tego, co ci w duszy gra, a ponieważ w duszy gra miłość — podążaj za nią. To ona — ta melodia duszy pozwala ci wzrastać. To ona wydobywa z ciebie coraz piękniejsze tony; to ona pozwala na jeszcze więcej i pełniej wyrażać miłość. Nie poddawaj się lękowi, on niszczy miłość. Pozwól sobie wzrastać duszy, wydobywać najczystsze jej tony. Stawaj się miłością, bądź nią w każdej chwili.
Gdy myślisz o czymkolwiek — kontaktuj się z sercem. Ono pokaże ci drogi do wnętrza ciebie, a tam zakopana jest miłość.. Odkopuj ją każdego dnia po trochu, a dostrzeżesz nieustanne zmiany w swoim życiu. Zaczniesz powoli równoważyć każdą sferę swego życia, a to przywoła coraz więcej pozytywnych zdarzeń, odmieniając jakość twego życia. Dostrzeżesz zmiany w relacjach, które zaczną stawać się coraz bardziej przyjazne, kochające, wspierające ciebie i innych. Zauważysz pozytywne zmiany w innych sferach życia, które ukierunkują cię na celowe działania, wspierające to, co masz do oferowania światu ze swych doświadczeń. Odtąd praca zacznie zmieniać się w pasję życia, w wyrażanie tego, co w tobie najlepsze i najcenniejsze i co masz unikalnego, specyficznego tylko dla siebie. To stanie się twym drogowskazem w podążaniu za drogą serca. Jak mawiał kiedyś wieszcz: „Miej serce i patrz w serce”. Odtąd będzie prowadziło cię ono przez życie i stanie się twym sensem i drogą, nadając mu kierunek i cel.Kochanie życia
Miłość pozwala nam kochać życie. Jeśli w naszym dzieciństwie pozwolono nam odczuwać świat jako bezpieczne miejsce, w którym przyszło nam żyć, to świat i życie są dla nas miejscem, które zasługuje na miłość. Ponieważ życie jako takie jest dla nas bezcenne, bo zostaliśmy nim obdarzeni jako darem — darem życia. Będąc unikalną częścią życia, jednocześnie jesteśmy przekaźnikiem miłości, emanacją jej w świecie i jako świadome istoty mamy nie tylko prawo, ale obowiązek ją przekazywać, dzielić się nią z innymi. To dzielenie się ma jednak wyjątkową dla nas wartość, ponieważ przynosi ją nam ze świata, jeśli dzielimy się nią z innymi. Tak więc miłość rodzi miłość, a to prowadzi do afirmacji życia, do dążenia do podnoszenia jego jakości, a tym atrybutem w osiąganiu jej jest miłość. Tym samym świat napełnia się miłością, a ona zaczyna stanowić przeciwwagę do strachu i nienawiści.
Jeśli zasiewamy miłość — wyrasta miłość.Uzależnienie w miłości
W miłości mamy czasem do czynienia ze stanem podobnym do nałogu — uzależnieniem. Zaczyna się on niewinnie od zainteresowania osobą, po którym czuje się przyciąganie do niej. Jeśli od dzieciństwa naszą słabą stroną był brak miłości, wkrótce ten stan przeradza się w przywiązanie, czego ewidentnym objawem jest potrzeba bycia z daną osobą coraz więcej i więcej.
Przywiązanie może przybierać ekstremalne rozmiary, a druga strona może zacząć się w nim czuć niczym złapana w klatkę, z której trudno uciec. Gdy dochodzi do takiej sytuacji, biorą w nas górę silne emocje, które są ewidentnym sygnałem, że coś nie jest w porządku i że obrana droga jest niewłaściwa.
Tymczasem coraz bardziej napierająca silna tęsknota, nie mogąca być zaspokojona, wyzwala coraz silniejsze negatywne nastroje, prowadząc do uzależnienia, a w konsekwencji, z powodu braku zaspokojenia tej tęsknoty, do depresji. Tym samym im mniejsza równowaga wewnętrzna i nadmierne pożądanie miłości, tym łatwiej wpada się w nałóg, a w efekcie osoba płaci najwyższą cenę za potrzebę kochania i bycia kochanym/ą. Taka miłość nie przynosi więc radości, szczęścia, a wprost przeciwnie doprowadza do rozgoryczenia, depresji i niezmiernego cierpienia oraz problemów zdrowia fizycznego.
Aby więc zapobiec tego rodzaju groźnym wieloaspektowym konsekwencjom, niezbędnym jest przyjrzenie się własnym wzorcom, na którym budowana jest miłość i ich odkodowanie, a szczególnie uzdrowienie problemów miłości wyniesionych z dzieciństwa.