Miłość po włosku - ebook
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Miłość po włosku - ebook
Delanie Tate ze zdumieniem odkrywa, że mężczyzną, który przejął jej rodzinną firmę, jest Marco Vincienta, dawny narzeczony. Nie sądziła, że jeszcze go zobaczy. Teraz Marco przychodzi z propozycją: zwróci firmę, jeśli Delanie zgodzi się pojechać z nim do Włoch…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-2080-4 |
Rozmiar pliku: | 759 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
ROZDZIAŁ PIERWSZY
– Stało się. – Henry ze stoickim spokojem odłożył słuchawkę telefonu na miejsce. – Przejęcie Tate Unlimited jest faktem.
Delanie siedziała nieruchomo przy biurku, patrząc na masywny, pusty fotel swojego ojca. Większość kobiet, jaka znalazłaby się na jej miejscu, rozpaczałaby, zalewała łzami, czuła przerażenie. Ona jednak zachowała spokój, jakby dotyczyło to kogoś zupełnie innego. Śmierć ojca, a potem utrata wspólnej firmy i niepewna przyszłość.
Oto, co ją spotkało.
Chociaż nie mogła udawać na jego pogrzebie żalu, uważała, że zmarłemu należy się szacunek. Zważywszy na stosunki, jakie łączyły ich, gdy żył, to i tak było bardzo wiele.
– Czy dom i to, co należy do mnie, też utraciłam?
Henry, który od zawsze był prawnikiem jej ojca i którego nazywała wujkiem Henrym, pokiwał głową.
– Wszystko. Chociaż mam dla ciebie dobrą wiadomość. Nowy właściciel Elite Affair zaproponował, że może odsprzedać ci firmę.
– Czego chce w zamian?
Nie, żeby to teraz miało jakiekolwiek znaczenie. I tak nie miała czym zapłacić.
– Jego prawnik nie powiedział mi tego. Oznajmił jedynie, że właściciel osobiście złoży ci propozycję.
Oczywiście. Więcej czekania, więcej dramatu, większy show.
Wstała z ciężkim westchnieniem i poprawiła sukienkę od Dolce & Gabbana. W czarnym kolorze wyglądała blado i mizernie. Tak też się czuła.
Upadek firmy ojca był nieunikniony, miała jednak nadzieję, że smok, który ją połknął, okaże trochę szacunku. Że przynajmniej zechce jej wysłuchać. Że osoba, która kryje się za Varsi Dynamics, ma w sobie coś z człowieka, a nie jest jedynie korporacyjną maszyną.
Teraz jednak nie była już pewna niczego.
Podeszła do okna, zbierając w sobie odwagę na spotkanie z człowiekiem, który stał się przyczyną jej upadku. Zabrał jej wszystko, co miało dla niej jakąkolwiek wartość.
Odsunęła zasłony i spojrzała na płynące po szybie smugi deszczu. Stalowoszare chmury przykrywały całe niebo.
Pogoda była adekwatna do tego, co działo się w jej życiu. Gdybyż tylko mogła odzyskać to, co do niej należało…
– Wiemy przynajmniej, kim jest ten tajemniczy osobnik?
– Nie. – Henry spojrzał na złoty zegarek, który dostał przed laty w prezencie od jej ojca w podziękowaniu za lojalną pracę. – Wkrótce się jednak dowiemy. Ma tu być za kwadrans druga.
– To dobrze. Chcę mieć tę rozmowę za sobą i iść do domu.
Tyle tylko, że domu już nie miała. Nie miała literalnie nic. Dokąd ma pójść? Do przyjaciół? Ma zacząć szukać pracy?
Jakim trzeba być człowiekiem, żeby nalegać, aby takie spotkanie odbyło się w biurze Tate Unlimited w dzień pogrzebu ojca? Ten człowiek najwyraźniej nie miał żadnych skrupułów.
Przejęcie przez niego Tate Unlimited dokonało się dokładnie w ostatnich godzinach życia ojca. Podczas gdy on konał, ten bezduszny człowiek wszedł w posiadanie wszystkiego, co należało do jej rodziny.
– Domyślam się, że nowy właściciel z przyjemnością osobiście zwolni wszystkich pracowników – powiedziała, zatrzymując się za oparciem fotela ojca.
Henry poluzował nieco krawat.
– Jego prawnik zapewniał mnie, że wszyscy pracownicy dostaną sześciomiesięczny okres wypowiedzenia.
Zamrugała ze zdziwieniem powiekami.
– Jestem zaskoczona.
– To prawda. – Henry ponownie spojrzał na zegarek. – Czas stawić mu czoło. Jesteś pewna, że dasz sobie radę?
Jego troska wzruszyła ją.
– Tak. Możesz być spokojny.
Henry skinął głową i ruszył energicznie do drzwi.
Delanie została sama. Wiedziała, że nie będzie tęsknić za Tate Unlimited, ale Elite Affair było jej dzieckiem. Spełnieniem marzeń. Środkiem do utrzymania niezależności.
Zacisnęła palce na oparciu fotela. W powietrzu wciąż unosił się zapach wody po goleniu ojca, jakby wyszedł stąd zaledwie przed kilkoma chwilami. Odczuła ten sam ból co zawsze, gdy o nim myślała. Ojciec uważał, że kobieta jest stworzona jedynie do tego, by wyjść za mąż i urodzić potomka. Syna. Niestety, jej matka nie spełniła tego oczekiwania. W jego oczach Delanie nie była lepsza. Sam fakt, że urodziła się kobietą, skazywał ją na przegraną. Gdyby jej nie zmuszał do pozostania, odeszłaby od niego już dawno. Żałowała, że tego nie zrobiła. Być może nie zostałaby teraz z przysłowiową ręką w nocniku.
Usłyszała dźwięk windy oznajmiający, że ktoś wjechał na górę. Po chwili na marmurowej posadzce rozległy się energiczne kroki. Serce zaczęło jej bić jak oszalałe.
Czekanie się skończyło.
Był tutaj.
Stała wyprostowana jak struna, starając się oddychać głęboko i wolno. Mimo to czuła, jak drżą jej kolana, a serce łomocze w piersiach jak ptak.
Po chwili dobiegł ją głos Henry’ego.
– Panna Tate jest w biurze ojca. Tędy, proszę, sir.
– Dziękuję, może pan odejść – usłyszała głęboki męski głos, od którego zrobiło jej się słabo.
To nie może być prawda. Jej oszołomiony mózg na pewno sprawił jej jakiegoś psikusa.
– Sir, może jednak mógłbym być pomocny…
– Powiedziałem, żeby nas pan zastawił!
Teraz miała już pewność. Mężczyzna z przeszłości był tuż za drzwiami. Ale dlaczego? Dlaczego to właśnie on ograbił ją ze wszystkiego?
Z każdym krokiem Marca serce biło jej coraz mocniej. Po chwili usłyszała, że zatrzymał się przed drzwiami gabinetu. Przełknęła z trudem. Czy właśnie poluzowywał krawat, którego noszenia nie cierpiał? A może zbierał siły, żeby dokonać na niej rytualnego mordu?
Wspomnienia ogarnęły ją z nową siłą. Z każdą sekundą traciła pewność siebie, którą z takim wysiłkiem starała się zachować. Mężczyzna, którego miała nadzieję nigdy więcej już nie zobaczyć, wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi. Wysoki, pewny siebie, uderzająco przystojny.
Ciemne oczy spojrzały na nią uważnie i długo.
– Ciao, Delanie.
Wbiła paznokcie w skórzane obicie fotela, który był jedyną tarczą osłaniającą ją przed wrogiem. Nigdy w życiu nie zgadłaby, że to jej były narzeczony, Marco Vincienta, jest tym rekinem, który ją połknął. Miał tylko jeden powód, żeby to zrobić, a była nim chęć zemsty.
– Marco – powitała go. Ileż to razy wypowiadała to imię z miłością, mając nadzieję, że potrafi nią uleczyć jego poranione serce.
Wyglądał dojrzalej niż przed laty. Wysoki, umięśniony i znacznie przystojniejszy, niż zapamiętała. Sprawiał wrażenie dużo bardziej niebezpiecznego niż kiedyś. Przypominał jej uwięzionego w klatce wilka, który szuka wzrokiem ofiary.
– To ty kryjesz się za Varsi Dynamics – powiedziała.
Na jego twarzy pojawił się uśmiech, na widok którego nie potrafiła pozostać obojętna.
– To jedna z moich mniejszych firm.
– Mniejszych? – Delanie nie potrafiła ukryć zaskoczenia.
– Trudno ci uwierzyć, że ten mały drań, któremu ukradliście z ojcem firmę, tak dobrze sobie radzi, co?
– Nie miałam nic wspólnego z tym, co robił mój ojciec. I wszystko, co do ciebie czułam, było prawdziwe.
– Podobnie jak twoja wyciskająca łzy opowieść o tym, jak to twój ojciec znęcał się nad tobą. Dziwne tylko, że wyznałaś mi to dopiero wtedy, kiedy powiedziałem, że między nami wszystko skończone. Trochę późno. Być może gdybyś opowiedziała mi o tym, zanim mnie zdradziłaś…
– Nigdy cię nie zdradziłam. Dlaczego nie chcesz uwierzyć w oczywistą prawdę? Dlaczego zakładasz to, co najgorsze?
Uniósł rękę, żeby jej przerwać.
– To już historia. To, co wydarzyło się wtedy, nie ma żadnego związku z moją obecnością tutaj.
Delanie podniosła brodę i spojrzała mu w oczy.
– Trudno w to uwierzyć po tym, jak z premedytacją pozbawiłeś mnie wszystkiego, co miało dla mnie jakąkolwiek wartość.
Marco skrzyżował ręce na piersi, a jego twarz nie wyrażała w tej chwili żadnych emocji. Był obcym człowiekiem, w niczym nieprzypominającym włoskiego kochanka, dla którego straciła głowę i który złamał jej serce.
– Potrzebuję twojej pomocy – powiedział ostro. – Profesjonalnej.
Delanie zamrugała powiekami. Miała zaplanować dla niego ślub?
– Czy to jakiś dowcip?
– Nie. Chcę, żebyś jeszcze dzisiaj pojechała ze mną do Włoch.
Te same słowa wypowiedział do niej przed laty. Jedź ze mną do Włoch… Zostaw matkę, ojca i jedź ze mną…
Wtedy nie mogła tego zrobić i teraz też nie zamierzała.
– Nic z tego. Zgodziłam się dziś z tobą porozmawiać tylko dlatego, że ponoć masz jakąś propozycję związaną z Elite Affair.
Jedna z ciemnych brwi uniosła się.
– O tym właśnie mówię. Pojedź ze mną do Włoch i zorganizuj ślub. Jeśli panna młoda będzie zadowolona, Elite Affair będzie z powrotem twoje.
Czyżby to było takie proste? Nie, z Markiem nic nie było proste. A już na pewno nie przygotowywanie jego ślubu. Dla niej byłoby to piekło. Istna tortura. Choć, jeśli dzięki temu miałaby odzyskać Elite Affair, może warto spróbować?
Jej oczy napotkały jego wzrok i serce zaczęło bić szybciej. Wiedziała, że prowadzi niebezpieczną grę, ale w obecnej chwili nie miała nic do stracenia, za to wiele do zyskania.
– Dobrze. Ale zaplanuję ten ślub z Londynu. Do Włoch wyślę któregoś z moich pracowników, żeby dopilnował wszystkiego na miejscu.
Marco potrząsnął przecząco głową.
– Nie. Będziesz tam osobiście od początku do końca.
Delanie obeszła biurko i stanęła naprzeciw niego.
– Po co? Jakie to ma znaczenie? Liczy się tylko to, żeby twoja panna młoda była zadowolona.
Marco przejechał palcami przez włosy i spojrzał na nią tak intensywnie, że odruchowo się cofnęła.
– Panna młoda nalega na to, żebyś była tam osobiście i wszystkiego dopilnowała.
– A ty zrobisz dla niej wszystko.
– Si. Chcę, żeby ten dzień był wyjątkowy.
I mówi to mężczyzna, który kiedyś poprosił ją, żeby została jego żoną. Który obiecał przy niej stać, chronić jej i jej wierzyć.
I nie dotrzymał żadnej z tych obietnic.
– Chcę dostać gwarancję na piśmie, że jeśli się zgodzę, otrzymam swoją firmę z powrotem.
– Nie. Odzyskasz ją, jeśli panna młoda będzie zadowolona z efektów twojej pracy.
– A jeśli nie będzie?
– Cieszysz się opinią osoby, która potrafi zadowolić najbardziej wymagających klientów.
– Wiem.
Omal się nie uśmiechnął.
– Zostaniesz godnie wynagrodzona za swoją pracę.
Ma znów zrobić z siebie idiotkę? Potrząsnęła głową. Już raz mu zaufała i nic dobrego z tego nie wyszło.
– Nie zgadzam się.
– Obawiam się, że nie masz wyjścia.
Popatrzył na nią kamiennym wzrokiem. Ten, który kiedyś był najbardziej namiętnym kochankiem, jakiego miała. Zranił ją bardziej, niż sądziła, że jest to możliwe. Wciąż ją ranił.
– Nigdy tak naprawdę cię nie znałam, Marco. Ale tylko dlatego, że nie dałeś mi się poznać – wyznała, pozwalając, aby dostrzegł w jej oczach ból. – Otoczyłeś się murem i nie chciałeś mówić o przeszłości ani o tym, co cię gnębi.
– Mimo to zgodziłaś się za mnie wyjść.
– Byłam młoda i bardzo naiwna. Ufałam ci.
Marco odwrócił się do niej tyłem, a jego dłonie zacisnęły się w pięści. Delanie poczuła pod powiekami łzy. Niech to diabli! Potrafiła powstrzymać się od płaczu przez cały pogrzeb, więc nie da mu teraz tej satysfakcji i nie pokaże, jak bardzo poruszyła ją ta rozmowa. Z wysoko uniesioną głową ruszyła do drzwi. Dalsze negocjacje nie miały sensu. Niech Henry zajmie się resztą.
Nie ma domu, nie ma pracy. Nie zostało jej nic oprócz dumy.
– Jeszcze z tobą nie skończyłem.
– To szkoda, bo ja z tobą tak – oznajmiła, ze wszystkich sił starając się zapanować nad drżeniem głosu.
Jeszcze kilka kroków i mogła zamknąć za sobą drzwi gabinetu. Rzuciła się biegiem w stronę kolejnych drzwi, które prowadziły na korytarz, nie wiedząc, co czeka ją za nimi.
– Stało się. – Henry ze stoickim spokojem odłożył słuchawkę telefonu na miejsce. – Przejęcie Tate Unlimited jest faktem.
Delanie siedziała nieruchomo przy biurku, patrząc na masywny, pusty fotel swojego ojca. Większość kobiet, jaka znalazłaby się na jej miejscu, rozpaczałaby, zalewała łzami, czuła przerażenie. Ona jednak zachowała spokój, jakby dotyczyło to kogoś zupełnie innego. Śmierć ojca, a potem utrata wspólnej firmy i niepewna przyszłość.
Oto, co ją spotkało.
Chociaż nie mogła udawać na jego pogrzebie żalu, uważała, że zmarłemu należy się szacunek. Zważywszy na stosunki, jakie łączyły ich, gdy żył, to i tak było bardzo wiele.
– Czy dom i to, co należy do mnie, też utraciłam?
Henry, który od zawsze był prawnikiem jej ojca i którego nazywała wujkiem Henrym, pokiwał głową.
– Wszystko. Chociaż mam dla ciebie dobrą wiadomość. Nowy właściciel Elite Affair zaproponował, że może odsprzedać ci firmę.
– Czego chce w zamian?
Nie, żeby to teraz miało jakiekolwiek znaczenie. I tak nie miała czym zapłacić.
– Jego prawnik nie powiedział mi tego. Oznajmił jedynie, że właściciel osobiście złoży ci propozycję.
Oczywiście. Więcej czekania, więcej dramatu, większy show.
Wstała z ciężkim westchnieniem i poprawiła sukienkę od Dolce & Gabbana. W czarnym kolorze wyglądała blado i mizernie. Tak też się czuła.
Upadek firmy ojca był nieunikniony, miała jednak nadzieję, że smok, który ją połknął, okaże trochę szacunku. Że przynajmniej zechce jej wysłuchać. Że osoba, która kryje się za Varsi Dynamics, ma w sobie coś z człowieka, a nie jest jedynie korporacyjną maszyną.
Teraz jednak nie była już pewna niczego.
Podeszła do okna, zbierając w sobie odwagę na spotkanie z człowiekiem, który stał się przyczyną jej upadku. Zabrał jej wszystko, co miało dla niej jakąkolwiek wartość.
Odsunęła zasłony i spojrzała na płynące po szybie smugi deszczu. Stalowoszare chmury przykrywały całe niebo.
Pogoda była adekwatna do tego, co działo się w jej życiu. Gdybyż tylko mogła odzyskać to, co do niej należało…
– Wiemy przynajmniej, kim jest ten tajemniczy osobnik?
– Nie. – Henry spojrzał na złoty zegarek, który dostał przed laty w prezencie od jej ojca w podziękowaniu za lojalną pracę. – Wkrótce się jednak dowiemy. Ma tu być za kwadrans druga.
– To dobrze. Chcę mieć tę rozmowę za sobą i iść do domu.
Tyle tylko, że domu już nie miała. Nie miała literalnie nic. Dokąd ma pójść? Do przyjaciół? Ma zacząć szukać pracy?
Jakim trzeba być człowiekiem, żeby nalegać, aby takie spotkanie odbyło się w biurze Tate Unlimited w dzień pogrzebu ojca? Ten człowiek najwyraźniej nie miał żadnych skrupułów.
Przejęcie przez niego Tate Unlimited dokonało się dokładnie w ostatnich godzinach życia ojca. Podczas gdy on konał, ten bezduszny człowiek wszedł w posiadanie wszystkiego, co należało do jej rodziny.
– Domyślam się, że nowy właściciel z przyjemnością osobiście zwolni wszystkich pracowników – powiedziała, zatrzymując się za oparciem fotela ojca.
Henry poluzował nieco krawat.
– Jego prawnik zapewniał mnie, że wszyscy pracownicy dostaną sześciomiesięczny okres wypowiedzenia.
Zamrugała ze zdziwieniem powiekami.
– Jestem zaskoczona.
– To prawda. – Henry ponownie spojrzał na zegarek. – Czas stawić mu czoło. Jesteś pewna, że dasz sobie radę?
Jego troska wzruszyła ją.
– Tak. Możesz być spokojny.
Henry skinął głową i ruszył energicznie do drzwi.
Delanie została sama. Wiedziała, że nie będzie tęsknić za Tate Unlimited, ale Elite Affair było jej dzieckiem. Spełnieniem marzeń. Środkiem do utrzymania niezależności.
Zacisnęła palce na oparciu fotela. W powietrzu wciąż unosił się zapach wody po goleniu ojca, jakby wyszedł stąd zaledwie przed kilkoma chwilami. Odczuła ten sam ból co zawsze, gdy o nim myślała. Ojciec uważał, że kobieta jest stworzona jedynie do tego, by wyjść za mąż i urodzić potomka. Syna. Niestety, jej matka nie spełniła tego oczekiwania. W jego oczach Delanie nie była lepsza. Sam fakt, że urodziła się kobietą, skazywał ją na przegraną. Gdyby jej nie zmuszał do pozostania, odeszłaby od niego już dawno. Żałowała, że tego nie zrobiła. Być może nie zostałaby teraz z przysłowiową ręką w nocniku.
Usłyszała dźwięk windy oznajmiający, że ktoś wjechał na górę. Po chwili na marmurowej posadzce rozległy się energiczne kroki. Serce zaczęło jej bić jak oszalałe.
Czekanie się skończyło.
Był tutaj.
Stała wyprostowana jak struna, starając się oddychać głęboko i wolno. Mimo to czuła, jak drżą jej kolana, a serce łomocze w piersiach jak ptak.
Po chwili dobiegł ją głos Henry’ego.
– Panna Tate jest w biurze ojca. Tędy, proszę, sir.
– Dziękuję, może pan odejść – usłyszała głęboki męski głos, od którego zrobiło jej się słabo.
To nie może być prawda. Jej oszołomiony mózg na pewno sprawił jej jakiegoś psikusa.
– Sir, może jednak mógłbym być pomocny…
– Powiedziałem, żeby nas pan zastawił!
Teraz miała już pewność. Mężczyzna z przeszłości był tuż za drzwiami. Ale dlaczego? Dlaczego to właśnie on ograbił ją ze wszystkiego?
Z każdym krokiem Marca serce biło jej coraz mocniej. Po chwili usłyszała, że zatrzymał się przed drzwiami gabinetu. Przełknęła z trudem. Czy właśnie poluzowywał krawat, którego noszenia nie cierpiał? A może zbierał siły, żeby dokonać na niej rytualnego mordu?
Wspomnienia ogarnęły ją z nową siłą. Z każdą sekundą traciła pewność siebie, którą z takim wysiłkiem starała się zachować. Mężczyzna, którego miała nadzieję nigdy więcej już nie zobaczyć, wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi. Wysoki, pewny siebie, uderzająco przystojny.
Ciemne oczy spojrzały na nią uważnie i długo.
– Ciao, Delanie.
Wbiła paznokcie w skórzane obicie fotela, który był jedyną tarczą osłaniającą ją przed wrogiem. Nigdy w życiu nie zgadłaby, że to jej były narzeczony, Marco Vincienta, jest tym rekinem, który ją połknął. Miał tylko jeden powód, żeby to zrobić, a była nim chęć zemsty.
– Marco – powitała go. Ileż to razy wypowiadała to imię z miłością, mając nadzieję, że potrafi nią uleczyć jego poranione serce.
Wyglądał dojrzalej niż przed laty. Wysoki, umięśniony i znacznie przystojniejszy, niż zapamiętała. Sprawiał wrażenie dużo bardziej niebezpiecznego niż kiedyś. Przypominał jej uwięzionego w klatce wilka, który szuka wzrokiem ofiary.
– To ty kryjesz się za Varsi Dynamics – powiedziała.
Na jego twarzy pojawił się uśmiech, na widok którego nie potrafiła pozostać obojętna.
– To jedna z moich mniejszych firm.
– Mniejszych? – Delanie nie potrafiła ukryć zaskoczenia.
– Trudno ci uwierzyć, że ten mały drań, któremu ukradliście z ojcem firmę, tak dobrze sobie radzi, co?
– Nie miałam nic wspólnego z tym, co robił mój ojciec. I wszystko, co do ciebie czułam, było prawdziwe.
– Podobnie jak twoja wyciskająca łzy opowieść o tym, jak to twój ojciec znęcał się nad tobą. Dziwne tylko, że wyznałaś mi to dopiero wtedy, kiedy powiedziałem, że między nami wszystko skończone. Trochę późno. Być może gdybyś opowiedziała mi o tym, zanim mnie zdradziłaś…
– Nigdy cię nie zdradziłam. Dlaczego nie chcesz uwierzyć w oczywistą prawdę? Dlaczego zakładasz to, co najgorsze?
Uniósł rękę, żeby jej przerwać.
– To już historia. To, co wydarzyło się wtedy, nie ma żadnego związku z moją obecnością tutaj.
Delanie podniosła brodę i spojrzała mu w oczy.
– Trudno w to uwierzyć po tym, jak z premedytacją pozbawiłeś mnie wszystkiego, co miało dla mnie jakąkolwiek wartość.
Marco skrzyżował ręce na piersi, a jego twarz nie wyrażała w tej chwili żadnych emocji. Był obcym człowiekiem, w niczym nieprzypominającym włoskiego kochanka, dla którego straciła głowę i który złamał jej serce.
– Potrzebuję twojej pomocy – powiedział ostro. – Profesjonalnej.
Delanie zamrugała powiekami. Miała zaplanować dla niego ślub?
– Czy to jakiś dowcip?
– Nie. Chcę, żebyś jeszcze dzisiaj pojechała ze mną do Włoch.
Te same słowa wypowiedział do niej przed laty. Jedź ze mną do Włoch… Zostaw matkę, ojca i jedź ze mną…
Wtedy nie mogła tego zrobić i teraz też nie zamierzała.
– Nic z tego. Zgodziłam się dziś z tobą porozmawiać tylko dlatego, że ponoć masz jakąś propozycję związaną z Elite Affair.
Jedna z ciemnych brwi uniosła się.
– O tym właśnie mówię. Pojedź ze mną do Włoch i zorganizuj ślub. Jeśli panna młoda będzie zadowolona, Elite Affair będzie z powrotem twoje.
Czyżby to było takie proste? Nie, z Markiem nic nie było proste. A już na pewno nie przygotowywanie jego ślubu. Dla niej byłoby to piekło. Istna tortura. Choć, jeśli dzięki temu miałaby odzyskać Elite Affair, może warto spróbować?
Jej oczy napotkały jego wzrok i serce zaczęło bić szybciej. Wiedziała, że prowadzi niebezpieczną grę, ale w obecnej chwili nie miała nic do stracenia, za to wiele do zyskania.
– Dobrze. Ale zaplanuję ten ślub z Londynu. Do Włoch wyślę któregoś z moich pracowników, żeby dopilnował wszystkiego na miejscu.
Marco potrząsnął przecząco głową.
– Nie. Będziesz tam osobiście od początku do końca.
Delanie obeszła biurko i stanęła naprzeciw niego.
– Po co? Jakie to ma znaczenie? Liczy się tylko to, żeby twoja panna młoda była zadowolona.
Marco przejechał palcami przez włosy i spojrzał na nią tak intensywnie, że odruchowo się cofnęła.
– Panna młoda nalega na to, żebyś była tam osobiście i wszystkiego dopilnowała.
– A ty zrobisz dla niej wszystko.
– Si. Chcę, żeby ten dzień był wyjątkowy.
I mówi to mężczyzna, który kiedyś poprosił ją, żeby została jego żoną. Który obiecał przy niej stać, chronić jej i jej wierzyć.
I nie dotrzymał żadnej z tych obietnic.
– Chcę dostać gwarancję na piśmie, że jeśli się zgodzę, otrzymam swoją firmę z powrotem.
– Nie. Odzyskasz ją, jeśli panna młoda będzie zadowolona z efektów twojej pracy.
– A jeśli nie będzie?
– Cieszysz się opinią osoby, która potrafi zadowolić najbardziej wymagających klientów.
– Wiem.
Omal się nie uśmiechnął.
– Zostaniesz godnie wynagrodzona za swoją pracę.
Ma znów zrobić z siebie idiotkę? Potrząsnęła głową. Już raz mu zaufała i nic dobrego z tego nie wyszło.
– Nie zgadzam się.
– Obawiam się, że nie masz wyjścia.
Popatrzył na nią kamiennym wzrokiem. Ten, który kiedyś był najbardziej namiętnym kochankiem, jakiego miała. Zranił ją bardziej, niż sądziła, że jest to możliwe. Wciąż ją ranił.
– Nigdy tak naprawdę cię nie znałam, Marco. Ale tylko dlatego, że nie dałeś mi się poznać – wyznała, pozwalając, aby dostrzegł w jej oczach ból. – Otoczyłeś się murem i nie chciałeś mówić o przeszłości ani o tym, co cię gnębi.
– Mimo to zgodziłaś się za mnie wyjść.
– Byłam młoda i bardzo naiwna. Ufałam ci.
Marco odwrócił się do niej tyłem, a jego dłonie zacisnęły się w pięści. Delanie poczuła pod powiekami łzy. Niech to diabli! Potrafiła powstrzymać się od płaczu przez cały pogrzeb, więc nie da mu teraz tej satysfakcji i nie pokaże, jak bardzo poruszyła ją ta rozmowa. Z wysoko uniesioną głową ruszyła do drzwi. Dalsze negocjacje nie miały sensu. Niech Henry zajmie się resztą.
Nie ma domu, nie ma pracy. Nie zostało jej nic oprócz dumy.
– Jeszcze z tobą nie skończyłem.
– To szkoda, bo ja z tobą tak – oznajmiła, ze wszystkich sił starając się zapanować nad drżeniem głosu.
Jeszcze kilka kroków i mogła zamknąć za sobą drzwi gabinetu. Rzuciła się biegiem w stronę kolejnych drzwi, które prowadziły na korytarz, nie wiedząc, co czeka ją za nimi.
więcej..