Miłość tyranów - ebook
Miłość tyranów - ebook
Jak kochali Stalin, Lenin, Mao, Napoleon, car Piotr I, caryca Katarzyna II? I czy w ogóle tyrani byli zdolni do miłości?
Fascynująca opowieść oparta na historycznych faktach. Opis namiętności, rozwiązłego życia dworów, bogactwa, okrucieństwa, ale i zaskakujących romantycznych uniesień najsłynniejszych postaci w dziejach.
Frapująca lekcja historii!
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7700-131-8 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Jak się wydaje, klucz do zrozumienia fenomenu miłości tyranów tkwi w próbie znalezienia odpowiedzi na pytanie, dlaczego nimi zostali. Gdy śledzi się uważnie ich losy, nieodparcie nasuwa się wrażenie, że ludzie, którzy zaważyli na dziejach świata, stali się krwawymi tyranami dlatego, że tak naprawdę nie potrafili prawdziwie kochać. Wskutek traum z dzieciństwa, wychowania, środowiska, alkoholizmu lub innych uzależnień od środków zmieniających świadomość miłość pomylili z podporządkowaniem, kontrolą, dominacją.
Oczywiście mieli mnóstwo kobiet. Od wieków lgnęły one do reprezentantów władzy. Wabiła je siła, choć często się okazywało, że pod pancerzem tyrana tkwi zagubione, spragnione opieki dziecko, które miota się między chęcią pozyskania zastępczej matki a totalnym podporządkowaniem sobie kobiety. Toteż mroczne uczucia władców doprowadzały wiele z nich do samobójstwa albo chorób psychicznych. Szczególnie dotyczyło to trzech największych zbrodniarzy w historii: Hitlera, Stalina i Mao.
Rządzili podobnie – bezwzględnie narzucając swą wolę poddanym. Kochali również podobnie – pozbawiając swoje kobiety możliwości decydowania o sobie. Taka miłość rodziła pustkę, a nie spełnienie.
Królowa Egiptu Kleopatra VII Filopator bardzo pragnęła władzy. Nie wiemy właściwie, kiedy ta żądza się w niej narodziła. Może wtedy, kiedy się okazało, że jest zdolniejsza niż jej otoczenie? A może wraz z lękiem o własne życie na śmiertelnie niebezpiecznym dworze Ptolemeuszy?
Szybko opanowywała język za językiem, obywając się bez tłumaczy: „przeważnie sama bezpośrednio odpowiadała Etiopom, Troglodytom, Hebrajczykom, Arabom, Syryjczykom, Medom, Partyajom (Partom). A mówią, że znała wiele innych jeszcze języków – podczas gdy królowie egipscy przed nią nawet języka egipskiego nie zdołali sobie przyswoić, niektórzy zaś zapomnieli nawet macedońskiego”, pisał o Kleopatrze i jej poprzednikach historyk Plutarch z Cheronei w I–II w.
Dlaczego tak pilnie uczyła się języków? Wskazywałoby to nie tyle na chęć zdobywania wiedzy, ile na lęk przed knuciem spisków za jej plecami, co u Ptolemeuszy było na porządku dziennym. Urodzona w 69 r. przed Chr., wyrastała Kleopatra na dziewczę o ogromnym uroku. „Piękność jej sama w sobie nie była – jak podają – niezrównana i olśniewająca wzrok ludzki, ale zetknięcie się z nią miało coś zniewalającego. Jej postać przy ujmującej łatwości w rozmowie i jednocześnie tchnąca z niej jakaś kultura obyczajów wywoływały swoiste wrażenie. Przyjemny miała już sam głos w rozmowie” – pisał Plutarch.
Dzisiaj jednak Kleopatra nie zrobiłaby kariery jako miss piękności. Na starożytnych monetach widać, że miała wysunięty podbródek i haczykowaty nos. Istna baba-jędza. Jej portret emanuje raczej pychą niż urokiem.
Królowie egipscy i ich poddani uważali, że władcy pochodzą od bogów; królowe uznawały się za wcielenie bogini Izydy. To dawało mieszankę piorunującą w zestawieniu z narkotykami, których używano niejednokrotnie w nadmiarze, bogactwem i krwawymi intrygami dworskimi. Ponadto zawieranie krewniaczych i kazirodczych związków po jakimś czasie zaczęło negatywnie wpływać na dynastię Ptolemeuszy. W morderstwach dynastycznych czynny udział brały kobiety. „Przypominały modliszki pożerające swych partnerów po spłodzeniu następcy lub następców tronu”, zauważył Ernle Bradford, biograf Kleopatry. Synowie Ptolemeuszy wyniesieni przez matki na tron odwdzięczali się mordowaniem ich, jak to miało miejsce w przypadku Kleopatry III. Jej syn Ptolemeusz X kazał zabić swą współrządzącą matkę.
Ojciec naszej bohaterki Kleopatry VII prawdopodobnie nie należał do dynastii ptolemejskiej. Został jednak powołany na tron jako nieślubny syn. Jako Ptolemeusz XII przyjął tytuł Nowy Dionizos, bóg wina. Pijaną radość z zyskania tronu szybko popsuło mu ujawnienie testamentu poprzednika, ostatniej woli podyktowanej przez dyktatora rzymskiego Sullę. Z testamentu wynikało, że następczynią na tronie Egiptu jest republika rzymska.
Aby utrzymać władzę, należało więc gotować się do wojny z wszechpotężnym Rzymem. Ale Ptolemeusz XII nie chciał walki. Za bardzo lubił pić, grać na flecie, dzięki czemu zyskał miano Auletes – Flecista, i słuchać muzyki. Przekupywał więc senatorów i wodzów rzymskich, by pozwolili mu rządzić. A to oznaczało, że lud musi płacić wyższe podatki. Doprowadziło to do buntu i wygnania Flecisty na Rodos.
Z pomocą rzymskich legionów w Syrii Ptolemeusz zdołał jednak wrócić do Aleksandrii w 55 r. przed Chr. Pierwszym krokiem było zabicie własnej córki Bereniki IV. Jak nakazywał zwyczaj, poślubił też swą siostrę Kleopatrę V Tryfajnę. Nasza bohaterka, Kleopatra VII, narodzi się jednak z niewiadomej matki, podobnie jak czworo ostatnich dzieci Ptolemeusza XII. Niemniej pochodziła ona zapewne ze sfer kapłańskich czy arystokratycznych, gdyż Kleopatra uznana została za prawowitą dziedziczkę w obrębie dynastii.
W 51 r. przed Chr. Ptolemeusz Flecista, pogrążający się w pijackim delirium, zmarł. Władzę przejęli jego 18-letnia córka jako Kleopatra VII i 10-letni syn Ptolemeusz XIII. Wszystko wskazuje na to, że zgodnie z tradycją połączył ich ślub. Oczywiście zaraz zaczęła się walka na dworze.
Kleopatra znalazła się w kleszczach. Z jednej strony zagrażali jej opiekunowie Ptolemeusza XIII: grecki mówca Teodotos, dowódca armii Achillas oraz przebiegły minister skarbu, eunuch Potejnos. Z drugiej zaś była pod presją Rzymu, od którego zależała jej pozycja. Zdając sobie z tego sprawę, zdusiła bunt w wojsku, które nie chciało maszerować na pomoc legionom rzymskim w Syrii. Jej poczynania udowodniły otoczeniu Ptolemeusza XIII, że nie będzie jedynie marionetką. Ambitną królową dwór chciał więc zamordować, jak to było w zwyczaju. Zagrożona Kleopatra w porę uciekła do Syrii. Był rok 48 przed Chr.
Tymczasem w Rzymie wybuchła wojna domowa pomiędzy trzema ambitnymi triumwirami: Cezarem, Pompejuszem i Krassusem. Kleopatra postawiła na Pompejusza. Wybór nie był trafny. Wprawdzie Krassus został rozbity przez Partów i utracił życie, ale Pompejusz doznał z rąk Cezara i jego legionów druzgocącej klęski pod Farsalos w greckiej Tesalii. W tym czasie Kleopatra zorganizowała swoje wojsko i podeszła pod granice Syrii z Egiptem. Naprzeciw stały potężne siły Achillasa, wodza Ptolemeusza XIII. Natomiast Pompejusz, bez wojska, czekał na rozwój sytuacji koło Peluzjum w delcie Nilu. Obawiając się sojuszu Kleopatry z Pompejuszem i zemsty Cezara, Achillas i jego otoczenie uradzili, żeby zamordować Pompejusza. Zaproszono go na brzeg, tam wbito mu miecze w plecy, a głowę odcięto. Mordowi przyglądała się z okrętu przerażona żona Pompejusza.
Cezar, z właściwą sobie bezczelnością i pewnością siebie, mimo niebezpieczeństwa wylądował w Aleksandrii. Tam Teodotos z triumfem pokazał mu przywiezioną z Peluzjum głowę Pompejusza. Na jej widok nawet twardy Cezar wybuchł płaczem i odprawił Teodotosa jak niewolnika. Grek zrozumiał ten gest i uciekł w obawie przed gniewem Cezara. Złapie go jednak przeciwnik dyktatora, jego przybrany syn Marek Brutus. I… każe ukrzyżować. Rzym miał swoje surowe zasady – zabójstwo obywatela Rzymu, ktokolwiek by nim był, nie mogło ujść bezkarnie.
Cezar zajął pałac królewski w Aleksandrii i postanowił odpocząć po trudach podboju połowy ówczesnego świata. Ten 52-latek był w rozkwicie sił, towarzyszyła mu legenda pochodzenia od Wenus. Mit ten pozwalał mu przejść przez wszystkie trudy wojen, bitew, politycznych przekupstw i miłosnych podbojów. Mimo bladości i delikatności skóry, jak pisał Plutarch, w toku kampanii wojennych stał się odporny na choroby, silny i wytrzymały. Doskonale fechtował, jeździł konno i pływał. Wygrywał wszystkie kampanie, osobistym przykładem porywając za sobą legiony, co dodatkowo wbiło go w pychę.
Podobno podczas wypraw nie przepuszczał żadnej kobiecie, a większość żon jego przyjaciół została przezeń uwiedziona. Był najwyraźniej seksoholikiem, ale potrafił traktować seks i małżeństwa jako narzędzie walki politycznej. Dlatego ożenił się (a potem rozwiódł) z Pompeją, siostrą swego przyjaciela Pompejusza. Legenda o boskim pochodzeniu była fundamentem jego niezwykłej pewności siebie i pozwalała łamać wszelkie tabu, na przykład żelazną rzymską zasadę podziału na dominujących i zdominowanych, co dotyczyło też sfery seksu. Normalne było, że pan wskazywał na niewolnika i mówił „wejdę w ciebie”. Sytuacja odwrotna była nie do pomyślenia i groziła karą śmierci. A Cezar uważany był, jak to złośliwie zauważył Kurion Starszy w swej przemowie w senacie, za „męża wszystkich kobiet i żonę wszystkich mężczyzn”.
Teraz zwycięski dyktator usiłował z Aleksandrii zaprowadzić pokój między Kleopatrą a jej bratem. Wysłannicy Ptolemeusza zdawali się mieć przewagę, gdy zjawili się przed obliczem Cezara; mieli też armię pięciokrotnie większą niż 4 tysiące legionistów dyktatora. Potejnos wręcz groził Cezarowi, „by się na razie stamtąd usunął i dalej prowadził swoje wielkie dzieło”. Groźby bezczelnego eunucha sprawiły, że Cezar pojął, iż musi jak najszybciej wysondować zamiary Kleopatry. Czy może ona stać się ewentualną sojuszniczką, nim rozprawi się z armią Achillasa? Z pewnością wiele wiedział już o jej urodzie i inteligencji.
Jednakże Kleopatra go wyprzedziła. Postanowiła zaskoczyć dyktatora i tym zyskać jego względy. Ona również była przekonana o swoim boskim pochodzeniu. To podsycało jej ambicję panowania. Wychowana w tradycjach kultury macedońsko-grecko-egipskiej, wiedziała, czym może zaimponować wielkiemu wodzowi. Z pewnością dotarły też do niej wieści o skłonnościach Cezara do miłostek. Kleopatra w towarzystwie oddanego sługi Apollodorosa podpłynęła zatem pewnego wieczoru do cichej przystani w Aleksandrii, pod pałac. „Ponieważ zaś nie mogła się inaczej ukryć, weszła do skórzanego worka na pościel, ułożyła w nim wzdłuż, po czym Apollodoros zasznurował worek rzemieniem i tak poniósł wprost do Cezara”. Gdy Apollodoros rozwiązał worek, zdumionym oczom Rzymianina ukazała się ponętna kobieta, która przedstawiła się jako królowa Egiptu.
„Ta przemyślność Kleopatry od razu podbiła serce Cezara”, stwierdził Plutarch, „a niebawem przez swą zalotność, i całe zachowanie się, i wdzięki, zwycięstwo swoje nad nim jeszcze bardziej utrwaliła, doprowadzając do tego, że Cezar pogodził ją z bratem i zapewnił jej udział w rządach”.
Cezar rzeczywiście musiał być pod urokiem młodej Kleopatry i spędzanych z nią nocy, skoro zgodził się na niebezpieczne pojednanie. Czy podziałało tylko jej młode ciało? Chyba w niewielkim stopniu, gdyż wokół pełno było młodych niewolnic. Bardziej prawdopodobne jest, że miał do czynienia z dziewicą, gdyż jej mąż-brat miał 13 lat, kiedy zmusił Kleopatrę do opuszczenia Aleksandrii. I na dodatek ta dziewica była „boginią”, co uwznioślało ich miłość, potrafiła też docenić talent, intelekt i dowcip „boskiego Juliusza Cezara”. Już to wystarczyło do wzajemnej fascynacji i namiętności. Narodziło się uczucie, tym mocniejsze, że Cezar mógł przywrócić Kleopatrze władzę nad Egiptem, a może i więcej. Dyktator na ogół był cyniczny, uczuciami raczej się nie kierował, a jeśli już, to starał się traktować je jako element politycznego działania. Nie inaczej mogło być w odniesieniu do Egiptu.
Pozostaje tylko kwestią otwartą, czy kraj ten był dla niego przystankiem w drodze do władzy dyktatora nad imperium rzymskim, czy może punktem centralnym we wprowadzeniu władzy imperatorskiej w Rzymie. Jeśli dążył do zmiany ustroju Rzymu na monarchiczny, to osoba „boskiej Kleopatry” mogła mu być potrzebna jako „boska”. I tak „boski Juliusz” mógłby ożenić się z „boską Kleopatrą” noszącą miana: Królowa, Nowa Bogini, Bogini Miłująca Ojca, Bogini Miłująca Ojczyznę. Cezar był też pod wrażeniem Aleksandrii, piękniejszej niż zatłoczony, cuchnący Rzym; Aleksandrii, gdzie znajdowały się skarby kultury i największa biblioteka starożytnego świata.
Rozpoczęła się gra pomiędzy miłością a polityką, której Kleopatra VII była bardzo świadoma mimo młodego wieku.
Następnego dnia po pierwszym spotkaniu z Kleopatrą Cezar wezwał Ptolemeusza XIII do stawienia się przed nim. To musiał być szok dla młodzieńca, kiedy u boku Cezara zobaczył swą żonę-siostrę, z którą jego wodzowie zamierzali się bić. Tymczasem na wieść o pojawieniu się Kleopatry w pałacu Aleksandrią wstrząsnęły potężne zamieszki. Aby je rozładować, Cezar odczytał przed tłumem testament Ptolemeusza Flecisty, oddającego Egipt pod opiekę Rzymu, po czym dla uspokojenia tłumu oddał Ptolemeuszowi XIV i jego siostrze Berenice Cypr, zajęty niedawno przez Rzymian.
Ugodę miała zwieńczyć uczta pojednania. Jednak uczucie, które związało Cezara z Kleopatrą, stało się widoczne na dworze aleksandryjskim. Uruchomiło nową sieć intryg. Dla obozu królewskiego było jasne, że trzeba się jak najszybciej pozbyć Cezara i Kleopatry, mimo że grozi to gniewem Rzymu. Jeśli wierzyć Plutarchowi, fryzjer czy cyrulik Cezara, „człowiek tak ostrożny, że swą tchórzliwością przeszedł wszystkich innych, który wszędzie węszył, wszędzie podsłuchiwał i do wszystkiego się mieszał, spostrzegł, że wódz królewski Achillas i eunuch Potejnos przygotowują na Cezara zamach. Cezar przeprowadził natychmiast śledztwo, kazał salę otoczyć wojskiem i Potejnosa zabić. Achillas jednak zdążył na czas umknąć do obozu wojsk królewskich”.
Chroniąc się przed spiskiem, dyktator rzymski wywołał wojnę, co było na rękę Kleopatrze. Uczucie do niej o mało nie zapędziło go w ślepy zaułek. Pod Aleksandrię podeszła bowiem 20-tysięczna armia Achillasa, podczas gdy Cezar miał do obrony zbuntowanego miasta 4 tysiące legionistów. A Aleksandria była drugim pod względem liczebności miastem na świecie po Rzymie: liczyła 300 tysięcy wolnych mieszkańców i tyle samo niewolnych.
Achillas nie usiłował zdobywać miasta. Kazał zamurować kanały wodociągowe, by odciąć legionistom dopływ słodkiej wody. Ale Cezar poradził sobie z tym fortelem, każąc kopać studnie. Aby utorować drogę swej flocie nadciągającej z 37. legionem, nie wahał się też rzucić ogień na okręty przeciwnika. Wiedział, jak bardzo ryzykuje, i stało się: ogień przeniósł się na Bibliotekę Aleksandryjską, trawiąc znaczną część największych zbiorów na świecie.
Mimo że Cezar zdołał wprowadzić do delty Nilu idący na pomoc z Syrii 37. legion za cenę dużych strat, to jego sytuacja nie była bezpieczna. Pozostało mu czekać, aż nadejdzie z Pergamonu w Azji wielka armia Mitrydatesa. Tymczasem musiał przemienić się w polityka, w którym to żywiole czuł się zresztą równie dobrze, jak na polu bitwy i w łożu kochanki. Ekscytowała go myśl, że Kleopatra w tym czasie zaszła w ciążę, a jego potomek będzie mógł się ubiegać o władzę nad Egiptem. A może i więcej.
Wśród ludu egipskiego rozpuszczano zatem wieści o boskim pochodzeniu rodu Juliuszów, z którego wywodził się Cezar. To uświęcało związek Kleopatry i Cezara, z którego oboje chcieli uczynić instrument politycznego działania. Wiara plebsu w Aleksandrii sprawiała, że parę uznano za boską. Gdy wreszcie dotarła armia Mitrydatesa, Cezar sprytnym manewrem oszukał Ptolemeusza XIII i pobił jego armię. Nieszczęsny młodzian, nie zakosztowawszy nigdy wdzięków siostry-żony, utopił się. Rozpoznano go po złotym pancerzu.
Po ustąpieniu trwogi wojennej otworzyły się bramy miłosnego raju. W 47 r. przed Chr. Cezar i Kleopatra mogli już bezpiecznie zwiedzać wybrzeża Nilu. Swetoniusz opisujący w I–II w. żywoty cesarzy, dostrzegał, że łączyła ich miłość, a nie tylko polityczne dążenia. Cezar, dotąd raczej powściągliwy w używaniu alkoholu i biesiadowaniu, „najwięcej jednak kochał Kleopatrę, z którą często ucztował aż do świtu, z nią też jadąc na tym samym statku zaopatrzonym w kabiny, zwiedziłby Egipt aż po granice Etiopii, lecz wojsko wypowiedziało posłuszeństwo i nie chciało iść dalej z nim”. W opisie tym po raz pierwszy widzimy Cezara odżywiającego się lepiej i pijącego więcej wina; dotąd uchodził za najbardziej trzeźwego z tych, którzy zburzyli republikę rzymską.
Podczas podróży towarzyszyło tej parze 400 mniejszych statków i legion żołnierzy. Może była to zatem nie tylko wycieczka krajoznawcza, lecz także wyprawa wojenna? Atenajos w II–III w. opisywał statek zakochanej pary jako pływający pałac z kolumnadami, świątyniami, grotami i ogrodami. Ta „flotylla bogów” musiała wywierać ogromne wrażenie propagandowe – i o to zapewne tak Cezarowi, jak Kleopatrze również chodziło.
Tymczasem zbliżał się czas narodzenia ich wspólnego dziecka. Jednocześnie nadciągały wieści o buntach i klęsce Rzymian w Azji. Nie wiemy, czy Cezar poczekał na urodzenie się syna pod koniec czerwca lub w końcu lipca 46 r. przed Chr., czy wieść o tym dotarła do niego w drodze. Zezwolił jednak, aby nadano mu jego imię – Ptolemeusz Cezar. Lud aleksandryjski ochrzcił go zaś złośliwie Cezarionem („Cezarkiem”). Wkrótce Cezar zdołał pobić zbuntowane wojska Farnakesa koło Efezu, uporządkować sprawy wschodnie i wrócić do Rzymu, gdzie senat powołał go na dożywotniego dyktatora. Stał się innym człowiekiem: zwycięstwa umocniły jego wiarę we własną boskość, a miesiące spędzone w Egipcie utrwaliły w nim tendencje monarchistyczne.
Cezar wezwał do Rzymu Kleopatrę z jej bratem Ptolemeuszem XIV i Cezarionem. Tymczasem Kalpurnia nadal pozostawała małżonką Cezara; nie widać jednak, by dyktator zamierzał wziąć z nią rozwód. Ale może to tylko preludium do jakiejś gry?
Bo nagle Kleopatra znika z kart dziejopisów. Nie widzimy jej podczas wjazdów triumfalnych. Bo niby w jakiej roli miałaby wystąpić? Pokonanej? Z pewnością ani Cezarowi, ani Kleopatrze nie o to chodziło. Cezar gościł ją, a może i pocieszał się nią w jednej ze swych willi nad Tybrem i mógł do woli cieszyć się synkiem. Jego córka Julia zmarła, więc miał tylko Cezariona jako następcę. Kleopatrę trzymał zapewne jako główny atut w planowanej wielkiej grze o władzę.
„Najwięcej jednak jawnej nienawiści do Cezara, która w końcu ściągnęła na niego śmierć, spowodowała jego żądza godności królewskiej” – dowodził Plutarch. „Ona to dla tłumów była pierwszą przyczyną niechęci do niego”. Zaczęto go nawet tytułować królem. Podczas święta luperkaliów w lutym 44 r. przed Chr. przyjaciel Cezara Marek Antoniusz usiłował nałożyć Cezarowi na głowę koronę. Wiele wskazuje, że był to test Cezara i Kleopatry, czy senatorowie i lud są gotowi zaakceptować króla zamiast republiki.
Cała tradycja republikańskiego Rzymu opierała się jednak na walkach z królami Tarkwiniuszami. Monarchii nienawidzono i tłum zaprotestował. Wtedy Cezar nałożył diadem Antoniuszowi. Tym razem tłum nie protestował, wiedząc dobrze, że jedynie Cezar w roli króla jest groźny dla republiki.
Natomiast „ludzie, którzy chcieli mu do osiągnięcia tej godności dopomóc, rozsiewali wśród ogółu obywateli wieść, która głosiła, że według Ksiąg sybillińskich Rzymianie mogą pobić Partów tylko wtedy, gdy się wyprawią na nich ze swym królem”. A Cezar właśnie wybierał się na Daków znajdujących się na terenie dzisiejszej Rumunii i Węgier, a potem właśnie na Partów z ich silną armią.
Obawy w Rzymie wobec planów Cezara narastały. Wielu sądziło, że zaczyna on lekceważyć nawet senat, nie wstając na powitanie konsulów i pretorów. Z kolei Cezar tłumaczył to „zwykłym atakiem swej choroby. Mówił mianowicie, że w takim momencie ludzie, którzy cierpią na tę chorobę, nie mogą utrzymać się przy świadomości, gdy mają przemawiać do publiczności i przy tym stać; zaraz zaczynają drżeć i odczuwać zawroty głowy, po czym następują wstrząsy i zupełna utrata przytomności”. Moglibyśmy mu nie wierzyć, gdyby nie fakt, że jest to dokładny opis napadu tzw. małej epilepsji.
Obawa narastała, aż znalazła ujście w spisku. 15 marca 44 r. przed Chr. w idy marcowe senat miał dyskutować nad proroctwem Sybilli. Zachodziła obawa, że na tym posiedzeniu Cezar uzyska władzę królewską. Wtedy Gajusz Kasjusz i domniemany syn Cezara Marek Brutus postanowili zasztyletować go w senacie w obronie republiki.
Mord wstrząsnął Rzymem tym bardziej, że ponoć Kalpurnia po złowieszczym śnie błagała rano męża, by nie szedł do senatu. Najwierniejsi przyjaciele – odznaczający się wielką siłą i gwałtownością konsul Marek Antoniusz, którego Cezar ściągnął do senatu, oraz Marek Lepidus, zatrzymani przez spiskowców przed senatem pod pozorem pogawędki, po morderstwie rozbiegli się, ukrywając w domach. Antoniusz zdarł nawet togę z purpurowym szlakiem, by przedrzeć się jako plebejusz do swej willi, w której się zabarykadował. Stąd dotarł do Kalpurni i obejrzał skrwawione ciało Cezara. Wtedy pojął, że to nie spiskowcy działający bez planu, ale on, Antoniusz, jest panem sytuacji. Jako konsul miał bowiem za sobą legiony, a Lepidus był dowódcą jazdy. Tymczasem spiskowcy działali bez programu, licząc głównie na poparcie ludu rzymskiego.
Nie wiemy, co uczyniła Kleopatra. Pewnie poczuła się śmiertelnie zagrożona, gdyż jej imię łączono z królewskimi planami Cezara. Jeśli tak, to obawy te rozwiało przeczytanie testamentu Cezara przez Antoniusza. O Cezarionie nie było w nim mowy; dyktator mianował swym następcą wnuka swojej siostry Oktawiana, któremu przekazywał trzy czwarte majątku. Każdy z obywateli dostał też po 300 sestercji, a willę i ogrody nad Tybrem, w których czekała Kleopatra, Cezar oddał na rzecz ludu! Jeszcze zza grobu zadbał o swą dobrą pamięć i popularność, tak jak zwykł czynić za życia.
Cała sprawa związana z dążeniem Cezara do monarchii okazała się w oczach ludu nadmuchanym balonem. Antoniusz zdołał przywrócić Cezarowi dobre imię i wielkość w ciągu kilku dni, co potwierdziły spontaniczne uroczystości pogrzebowe. Gniew ludu skierował się przeciw spiskowcom.
Kleopatra zapewne przeżyła wstrząs, kiedy okazało się, że w testamencie nie ma słowa o Cezarionie, a tym bardziej o niej; jej nadzieja na stworzenie dynastii ptolemejsko-juliańskiej prysła. Czuła się chyba skrajnie upokorzona.
W życiu Kleopatry pojawił się jednak nowy ważny gracz – Antoniusz. Czy rozmawiała z nim w czasie „rzymskich wakacji”? Chyba tak, ale tego nie jesteśmy pewni. Potwierdzenie możemy wysnuć jedynie z tego, że Antoniusz był przyjacielem Cezara, więc ten raczej nie krył się ze swą królową. Być może to Antoniusz doradził Kleopatrze wyjazd w obliczu szykującej się wojny domowej. Przy swej inteligencji i biegłości w intrygach królowa mogła jednak zrozumieć, że nic tu po niej, i po dwóch latach spędzonych w Rzymie wróciła z synem do Aleksandrii.
Jej nadzieje zgasły. W Egipcie lub na granicach stacjonowały przecież cztery legiony rzymskie niezbyt zorientowane, co się dzieje w Italii. Kleopatra zdołała je zatrzymać i nie poszły one na pomoc armii zabójców Cezara, Kasjusza i Brutusa. Tymczasem Antoniusz zawarł z Oktawianem i Lepidusem triumwirat i armia zabójców Cezara została pokonana w bratobójczej bitwie pod Filippi w Macedonii. Brutus popełnił samobójstwo, Kasjusz kazał niewolnikowi przebić się mieczem. Antoniusz, jeden ze zwycięzców spod Filippi, otrzymał pod zarząd prowincje wschodnie.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.Henryk VIII Tudor wstąpił na tron angielski 22 kwietnia 1509 r. Koronacja połączona ze ślubem z Katarzyną Aragońską odbyła się 24 czerwca. Jako następca swego zimnego, ponurego, podejrzliwego ojca Henryka VII król zapowiadał nowe czasy: tak dwornych, jak i ludowych zabaw, wojenek i intelektualnych potyczek.
Wszyscy się cieszyli, trochę jak swego czasu w chwili objęcia władzy przez Nerona. Król bowiem był równie młodziutki, miał 18 lat, uchodził za niezwykle pięknego, otwartego i zdolnego, a o jego krzepie krążyły legendy. Potwierdzają to barczyste ramiona odmalowane na kilku portretach. Wyrósł też na wysokiego młodzieńca.
Ogromny wpływ na małego Henryka wywarła babka Małgorzata Beaufort, osoba władcza, a jednocześnie nieznośnie emocjonalna, często wybuchająca szlochem, która usiłowała zdominować królewicza. Wywołało to u Henryka niechęć do kontrolujących kobiet i wyzwoliło podejrzliwość wobec pań, która towarzyszyć miała mu przez całe życie. O edukację Henryka Tudora zadbał poeta John Skelton, wedle Erazma z Rotterdamu „niedościgłe światło i ozdoba literatury brytyjskiej”. Nie tylko wprowadził królewicza w arkana wiedzy, lecz także nauczył go rubaszności i niefrasobliwości oraz wygimnastykował mu umysł.
Do ćwiczeń muzycznych i fizycznych Henryk rwał się sam. Opanował znakomicie jazdę konną, fechtunek, sztukę polowania i zapasy, w których nie miał sobie równych. Znakomity słuch muzyczny pozwalał mu mistrzowsko grać na lutni, klawikordzie i innych instrumentach, a dzięki talentowi komponował dojrzałe utwory, uznawane za jedne z najlepszych w tej epoce. Jego wielki hymn O Boże, twórco wszelkich rzeczy do dziś jest śpiewany w angielskich kościołach. Pisał też wiersze wychwalające urodę życia. Być może w ten sposób chciał zaznaczyć swą odrębność wobec prób zdominowania przez babkę. Nic dziwnego, że gdy objawiał swe talenty, wychwalano go jak kogoś stworzonego ponad ludzką miarę. Z pewnością zaważyło to na jego przekonaniu o własnej charyzmie, które przeszło w pychę.
Stan ducha poddanych i cudzoziemców po wstąpieniu Henryka VIII na tron dobrze oddaje głos pewnego Wenecjanina: „Miłość do króla ogarnia każdego, kto go ujrzy, albowiem Najjaśniejszy Pan wydaje się nie osobą z tego świata, ale kimś, kto zstąpił z niebios”. „Można by powiedzieć, że Henryk jest geniuszem wszechstronnym”, zauważał Erazm z Rotterdamu, który miał możliwość osobistego poznania 8-letniego Henryka w Eltham. Biograf króla Albert Frederick Pollard zreasumował te zachwyty ówczesnych Anglików, którzy dla podkreślenia wagi podziwu wygłaszali je w języku francuskim: Le nouveau Messie est le roi, nowym Mesjaszem jest król.
Rzeczywiście, Henrykiem zachwycali się i mężczyźni, i kobiety: „Najjaśniejszy Pan jest najurodziwszym spośród wszystkich możnych władców, jakich w życiu widziałem, powyżej przeciętnego wzrostu, o łydce nadzwyczaj kształtnej, cerę ma jasną i bez skazy, włosy kasztanowe zaczesane gładko i krótko przycięte na modłę francuską, a twarz okrągłą, tak piękną, że pasowałaby do pięknej kobiety”, pisał jeden z obserwatorów. A czwarty baron Mountjoy William Blount dodawał w liście do Erazma z Rotterdamu: „wszyscy tu cieszą się z tak wielkiego księcia. Niebo śmieje się, ziemia weseli, świat opływa mlekiem, miodem, ambrozją! Wygnano z kraju skąpstwo”, którym odznaczał się ojciec młodego króla, zgorzkniały Henryk VII.
Świat doznał wiele takich zachwytów, gdy pojawił się nowy władca. Taka jest natura ludzka, że z nową władzą rodzi się nowa nadzieja. Jak wspomnieliśmy, podobnie zachwycano się 17-letnim Neronem – muzykiem, poetą, śpiewakiem, dobroczyńcą ludu i zbiedniałych senatorów – gdy wstępował na cesarski tron. Jednakże często ci zdolni młodzi pięknisie, rokujący tak wielkie nadzieje, po okresie młodzieńczej dobroci przeplatanej wybrykami zmieniali się w tyranów i despotów. Na ogół cierpieli na aleksytymię, czyli postępujące odcięcie od uczuć wyższych.
W przypadku Henryka już opis króla autorstwa Williama Thomasa wzbudza nasze podejrzenia. Pisał on, że Henryk VIII „był natury tak niewzruszonej, że chyba nikt nie pamięta, aby mienił się na twarzy za przyczyną jakiejś nowiny, czegoś zaskakującego czy jakiejś przeciwności”. Dziś wiemy, że tak właśnie „po kowbojsku”, czyli nie okazując emocji, reagują ludzie nieczuli na nic, cechujący się jedynie przewrażliwieniem na tle własnej osoby. Praktycznie ich świat to oni sami, reszta to statyści ich świata.
Król Henryk, skoro znalazł się w roli najlepszego z najlepszych, aby utrzymać sam przed sobą i przed światem to przekonanie, musiał się bezustannie wykazywać na rozmaitych polach życia. Po objęciu tronu 22 kwietnia 1509 r. ogłosił amnestię. Wyprawił się następnie do Francji, zajął dwa miasta, dwornie postępował z jeńcami, zyskując uznanie w rycerskiej Europie. W tym czasie w znacznie ważniejszym boju Szkoci pod wodzą króla Jakuba IV Stuarta zaatakowali Anglię. Zostali jednak rozbici w puch 9 września 1513 r. pod Flodden Field przez Thomasa Howarda.
„Króla Harry’ego” nie zachwycił fakt, iż to nie jemu przypadł zaszczyt zmiażdżenia i uśmiercenia króla szkockiego. Ale Henryk VIII początkowo sprawiał wrażenie, jakby się tym nie przejmował. Wiódł radosne życie, pełne zabaw ze starszą od niego żoną Katarzyną Aragońską, w której zdawał się być szczerze zakochany. Była ona siostrą Joanny Szalonej, wdową po Arturze, bracie Henryka VIII. Ciężar sprawowania władzy król oddał wtedy kanclerzowi kardynałowi Thomasowi Wolseyowi.
Jednak mimo częstych kontaktów miłosnych z Katarzyną nie doczekał się syna. Wprawdzie Aragonka poczęła pięcioro dzieci, ale oprócz Marii, późniejszej królowej, umierały one po narodzeniu. To było pierwsze przebudzenie Henryka VIII ze snu o jego wszechpotędze, podtrzymywanego przez niego samego i przez świat. Nie miał syna, a czas młodości upływał nieubłaganie.
Nadal jednak wydawał się przekonany, że stoi niemal ponad prawami natury. Wszak w pojedynkach bił wszystkich, w poważnych dyskusjach okazywał się najbystrzejszy i najbardziej przekonujący, w muzyce nie ustępował wirtuozom. Mógł zabłysnąć przed światem możliwościami intelektualnymi, kiedy to skromny augustianin Marcin Luter ogłosił w Wittenberdze tezy godzące w teologię Kościoła papieskiego. Gdy po roku 1517 Europę ogarnęły luteromania i „nowinkarstwo”, król napisał uczony traktat Obrona siedmiu sakramentów, skierowany przeciw dziełu Lutra O niewoli babilońskiej Kościoła. Dzieło było niemal naukowe, wyważone, zostało publicznie wygłoszone w maju 1521 r. w Londynie, podczas gdy obok dymiły palone na stosie księgi Lutra.
Papież był wzruszony i pełen podziwu dla wiedzy teologicznej i intelektualnej Henryka VIII zawartej w traktacie: „nigdy by nie pomyślał, że taką księgę zawdzięczać można monarsze, który musiał poświęcić swój czas innym czynom, skoro ludzie, którzy przez cały czas poświęcają czas studiom, nie potrafią zdobyć się na podobną”. W październiku 1521 r. Klemens VII nadał Henrykowi VIII zaszczytny tytuł Fidei Defensor, czyli Obrońca Wiary, który królowie brytyjscy noszą do dzisiaj.
Jednakże ambicje nowego Obrońcy Wiary sięgały coraz wyżej. Zachowały się opisy relacji króla z otoczeniem. W początkowych zachowaniach Henryka widać było, jak bardzo chciał się bratać ze wszystkimi i być w „osobistej, bliskiej z nimi relacji”, jak to zauważał kanclerz Tomasz More (Morus). Otóż takich kontaktów bliskości ze wszystkimi się nie da utrzymać. Gdy i ta iluzja się rozwiała, król uważający siebie za cud niebios poczuł dotkliwe rozczarowanie, że świat i ludzie nie grają tak, jak on chce. Najpierw szukał ukojenia w miłości do Katarzyny Aragońskiej. Ale i ona nie zagrała w jego sztuce tak, jak chciał, i nie urodziła mu syna. Rozczarowany Henryk przeszedł od zbratania do skrajnej pogardy i nienawiści do świata i ludzi, którzy nie dostosowywali się do jego „genialnej” osobowości.
Najpierw spróbował pokojowej drogi. Ponieważ nie miał syna, chciał, aby jego córka Maria poprzez mariaż z cesarzem Karolem V Habsburgiem panowała nad całą Europą. Ale Karol V pomimo wstępnej umowy małżeńskiej ożenił się z Izabelą Portugalską.
Wtedy w Henryku obudził się wściekły lew, który wesołkowatego i pysznego młodzieńca zmienił w okrutnego despotę. Całą wściekłość wylał Henryk najpierw na żonę Katarzynę Aragońską za brak syna. Królowa po 18 latach małżeństwa nagle mu zbrzydła. Zaczął dostrzegać, jak jest niewielka wzrostem i uległa we wszystkim. Następnie wymyślił sobie lub raczej podpowiedzieli mu to spowiednicy czy biskupi, że jego związek jest kazirodczy, gdyż ożenił się z wdową po swoim bracie Arturze. A przecież Księga Kapłańska głosi: „Ktokolwiek bierze żonę swojego brata, popełnia kazirodztwo. Odsłonił nagość swojego brata – będą bezdzietni”. Dlatego Bóg odmówił mu dotąd błogosławieństwa w postaci syna ze związku z Aragonką.
Wszyscy z jego otoczenia zdawali się jednak zapominać o słowach Mojżesza potwierdzonych przez Jezusa w Ewangelii św. Mateusza: „Jeśli kto umrze bezdzietnie, niech jego brat weźmie wdowę po nim i wzbudzi potomstwo swemu bratu”. Jednakże Henryk VIII szukał pretekstu, by rozstać się z bezpłodną, jak sądził, i starszą żoną.
Od jakiegoś czasu interesował się dwórką Anną Boleyn. Wywodziła się ona z rodu, który miał w swych szeregach księcia, hrabiów i kupców. Anna Boleyn dzięki ojcu Thomasowi, wybitnemu dyplomacie i lingwiście, dłuższy czas przebywała na dworze francuskim, gdzie przyjrzała się rozpustnym zwyczajom króla Franciszka I Walezjusza (co nie znaczy, że je polubiła). Nauczyła się tam finezyjnej konwersacji, zalotnych aluzji i dwornych obietnic, których nie zamierzała spełniać. Jak było w zwyczaju, dziewictwo pozostawiła dla wybranego męża.
W tej sprawie wezwano ją właśnie około roku 1521. Zdaje się, że miała wtedy 20 lat; data jej urodzin nie jest jednak pewna. Proponowane jej małżeństwo w opinii swatów miało wpłynąć na rozjaśnienie gmatwaniny spraw majątkowych rodu Boleynów. Chodziło o pewną schedę, do której aspirował też sir Thomas Boleyn.
I tak Anna znalazła się jako dama na dworze Katarzyny Aragońskiej. 1 marca 1522 r. wystąpiła na balu maskowym, na którym grała rolę Wytrwałości. Tam właśnie, zapewne specjalnie, zwróciła uwagę jednego z najbogatszych dziedziców Anglii lorda Henry’ego Percy’ego. Według obserwatora tych zdarzeń George’a Cavendisha, sekretarza kanclerza Thomasa Wolseya, Percy bywał w komnatach królowej Aragonki. Co tam robili, pozostało tajemnicą, ale sam fakt bywania stanowił dla ówczesnych dowód zażyłości.
Tamże Percy z wzajemnością zakochał się w Annie. Jednakże przeciwny temu związkowi był kardynał Wolsey. Doszło do małej scysji, podczas której Percy powoływał się na „królewskie pochodzenie” Anny i na własną pozycję rodową. Zwołano więc tajną naradę, na której rozzłoszczony lord ojciec Percy wygłosił przemowę. Nie znamy jej treści, ale wiele wskazuje na to, że powoływał się na przysięgę zaręczynową syna związującą go z Anną Boleyn. Być może wyjawił więcej, na przykład o tajnym ślubie, a może i o utracie dziewictwa. Spory zakończyły się przyniesieniem kielichów z winem do komnaty kanclerza. Następnie uczczono związek młodego Percy’ego… z Mary Talbot.
Ich ślub odbył się w 1524 r., ale Mary była nieszczęśliwa w tym małżeństwie. Dowiedziała się bowiem, że jej mąż jest związany przysięgą poślubienia Anny Boleyn. Podejrzewała, że Anna straciła dziewictwo podczas schadzek, gorących uścisków i wymiany namiętności z Percym. Wszystko to powiększało tylko nerwowość zainteresowanych stron, pomimo że w 1536 r. lord Percy uroczyście zaprzeczył: „Niech będę potępiony, jeśli kiedykolwiek doszło do umowy czy obietnicy małżeństwa między mną a nią ”.
Antonia Fraser, autorka pracy o żonach Henryka VIII, sądzi, że lord mówił nieprawdę. Podyktowane to było ówczesną sytuacją. „Trzeba lordowi Percy’emu wybaczyć bluźnierstwo pod przymusem, jakie najpewniej popełnił”, pisała. Gdyby zaręczyny Henry’ego Percy’ego z Anną się nie odbyły, król w 1527 r. nie asekurowałby się przed poślubieniem panny Boleyn. Kanclerz Wolsey uzyskał wtedy dyspensę na małżeński kontrakt wstępny (zaręczyny) i „potajemny kontrakt ślubny” Henryka VIII z Anną. Z pewnością chodziło tu o przysięgi Percy’ego i panny Boleyn.
Jaką osobą była Anna? Wiemy, że przyciągała powszechną uwagę. We Francji nauczyła się manier i finezji, poruszała się z gracją, miała roziskrzone spojrzenie. Jeszcze w czasie romansowania Boylen z Percym zakochał się w Annie – albo tak mu się wydawało – poeta sir Thomas Wyatt. Pisał do niej miłosne wiersze:
I teraz w ślad za węglem płynę
Z Dover do Calais, aby ten żar tłumić.
Za wysokie były to progi nawet dla tak utytułowanego poety. Tym bardziej że około 1526 r. sam król Henryk VIII inaczej spojrzał na Annę Boleyn. Nagle w 34-latku wybuchła namiętność: on, który nie znosił pisania listów, zaczął pisać do Anny miłosne epistoły. Spośród zachowanych siedemnastu, co ciekawe, odnalezionych w końcu XVII w. w Bibliotece Watykańskiej, 9 było pisanych po francusku, którym to językiem obydwoje posługiwali się biegle. Chodziło o podkreślenie wyjątkowości namiętności króla i zachowanie elementarnego bezpieczeństwa. Listy Anny król zniszczył.
Henryk znienacka donosił ukochanej, że „przeszło rok temu zraniła go strzałą miłości”. Więc błaga ją, by odpowiedziała, czy może liczyć na jej wzajemność. Określał się „najwierniejszym sługą”, obiecywał pozbyć się innych kochanek i, jak zapewniał, służyć tylko jej.
Co takiego spowodowało, że Henryk VIII wpadł w sidła miłości? Uroda Anny nie była oszałamiająca, zdaniem wielu raczej przeciętna. Była czarnooką brunetką, co odbiegało od ówczesnego ideału złotowłosej i jasnookiej piękności. Anna miała smagłą cerę o oliwkowym odcieniu. By nadać jej stosowną bladość, używała zapewne bielideł i siarki. Na twarzy rozsiane były pieprzyki. Ukrywała starannie szósty szczątkowy palec lewej ręki, przez co był jeszcze bardziej widoczny. Usta miała ponoć zbyt pełne, a wówczas w cenie były raczej wargi wąskie jak linijka. Natomiast blask jej gęstych włosów był bez wątpienia wabikiem, informował bowiem o zdrowiu właścicielki. Uwagę przyciągały oczy i mocno nakreślone jedwabiste brwi – „dary Wenery”, jak je sławiono. Na dodatek Anna umiała panować nad wyrazem spojrzenia. Owe błyski zdradzały jednak skłonność do kaprysów. Wzrostem przewyższała malutką Katarzynę Aragońską, choć sama była osobą przeciętnego wzrostu.
Króla, oprócz roziskrzonych oczu Anny i jej gracji, przyciągnęły bez wątpienia inteligencja, dowcip, rezolutność i śmiałość ukochanej. Henryka ogarnęło miłosne opętanie. Nadal „dzielił łoże i stół” z Katarzyną, podczas gdy Annie słał listy i upolowanego jelenia niczym uczniak, oczekując na pochwały „pani serca”.
Czy rzeczywiście król zakochał się w Annie, czy też w swych planach przewidział ją na następczynię bezdzietnej Katarzyny Aragońskiej? Wiemy, że w pewnym momencie były mu na rękę uwagi ambasadora francuskiego w Anglii, Gabriela de Gramonta, biskupa Tarbes, że prawowite pochodzenie księżniczki aragońskiej jest podważalne. Tym samym małżeństwo mogło zostać unieważnione. Henryk VIII nadal chciał syna, a mała córeczka Maria była „tak szczupłą, drobną i małą, że niemożliwością jest, by wyszła za mąż jeszcze przez trzy następne lata”, pisano wiosną 1527 r.
Niecierpliwy król sposobił więc sobie grunt do rozwodu. Ścieżkę przetarł mu uwolniony z niewoli król Francji Franciszek, wynosząc w 1527 r. swoją kochankę do roli księżnej. Henryk VIII znał go dobrze, kiedyś się z nim mocował samowtór na Polu Złotogłowia i go pokonał. Dlaczego teraz miałby się okazać gorszy? I tak w maju 1527 r. poprzez kanclerza Wolseya wystąpił o zbadanie ważności małżeństwa z Katarzyną Aragońską, które wedle niego zostało zawarte nieprawomocnie.
Co zatem zadecydowało o związku króla z Anną Boleyn? Miłość czy interes polityczny? Cavendish, który był blisko tych spraw, nazwał uczucie króla „zgubną i nieumiarkowaną miłością zmysłową”. Biorąc pod uwagę finał tej „miłości”, była ona nie tyle dojrzałym uczuciem, ile gorącą namiętnością, podsycaną przez Annę niedopuszczaniem króla do swego ciała.
Ponadto Anna nie była typem kobiety uległej, jak Katarzyna, co początkowo działało na jej korzyść. Przeciwnie, pozwoliła, aby król starał się o jej wdzięki kilka lat, grając na jego uczuciach. Znała dzieje kochanki Henryka Bessie Blount, która urodziła mu syna Henryka Fitzroya – ale z nieprawego łoża. A przecież szło o los dynastii Tudorów. Antonia Fraser sądzi, że najpierw król się jednak zakochał, a potem zaczął snuć plany rozwodowe w rytm rozmów z Anną, która zapewniała króla, że urodzi mu syna. Jednakże zaraz zaczęły się problemy. W Księdze Kapłańskiej stało o „dzieciach”, a nie „synach”, a córkę Marię z Katarzyny Aragonki Henryk już miał. Mnożyły się kolejne przeszkody w postaci wersów z Księgi Powtórzonego Prawa o zastąpieniu zmarłego brata we wzbudzaniu potomstwa itd.
Los zdawał się nie sprzyjać Henrykowi VIII także w innych sferach. Podczas Sacco di Roma w maju 1527 r. żołdacy z wojsk cesarskich Karola V złupili Rzym. Papież Klemens VII nie zdołał się obronić w Zamku św. Anioła i zdał się na łaskę siostrzeńca Katarzyny Aragońskiej, cesarza Karola V. Tym samym wydawało się, że polityczna rola Aragonki wzrasta, skoro stał za nią zwycięski siostrzeniec cesarz.
Mimo to Henryk zdecydował się działać. 22 czerwca tegoż roku w kaplicy król Henryk VIII poinformował żonę o swych obiekcjach dotyczących ich blisko 20-letniego małżeństwa. Wedle „niektórych uczonych mężów żyją w grzechu”. W odpowiedzi Katarzyna wybuchła płaczem. Ale się nie poddała. Dotąd wpatrzona w męża jak w obraz, bardzo mu uległa, zmieniła się w lwicę, broniąc się odważnie przed unieważnieniem ich związku. Odwołała się do Rzymu, słała też listy do siostrzeńca cesarza. Na dodatek w samej Anglii John Fisher, biskup Rochester, poważany i świątobliwy, był przeciwny rozwiązaniu małżeństwa Henryka VIII.
Kardynał Wolsey w sprawie swego władcy popłynął do Francji. Do Rzymu Tudor pchnął sir Williama Knighta z prośbą o dyspensę papieską na drugie małżeństwo. Gdy papież uwolnił się z niewoli wojsk cesarskich, pojawili się następni legaci Henryka VIII z listem wychwalającym „niewinną i łagodną”, „krwi królewskiej” Annę. Działania nie przynosiły skutku, gdyż Klemens VII nie chciał się zgodzić ani na zwołanie soboru powszechnego, czego domagał się cesarz, ani na osłabienie swej władzy, czego dowodem byłaby zgoda na rozwiązanie małżeństwa Henryka VIII.
Tymczasem król Henryk, wciągany w tryby walki o unieważnienie małżeństwa, wydawał się coraz bardziej zakochany. Zapewniał Annę: „Odtąd moje serce będzie poświęcone tobie jedynej, i pragnę gorąco, by tak było również z moim ciałem, gdyż Bóg, jeśli zechce, może to zdziałać”. W 1528 r. wszystkie dwory Europy wiedziały już o nowej namiętności Henryka VIII. Nikt jednak się nie spodziewał, że w tak szybkim czasie będzie ona brzemienna w skutki. Choć luteranizm szerzył się w całej Europie, nikt nie przypuszczał, że niedawny Defensor Fidei stanie się wielkim przeciwnikiem papieża. Podobno zainicjowała to Anna, która zaczęła pokazywać królowi zakazane, „heretyckie” księgi.
Jak wiemy, król nie cierpiał jednej czynności – pisania. Po straszliwym wysiłku 4-godzinnego gryzmolenia A Glass of the Truth, w którym udowadniał nieważność swego małżeństwa, Henryk VIII marzył tylko o jednym: „Chciałbym znaleźć się (zwłaszcza wieczorami) w ramionach mojej ukochanej, której śliczne cycuszki będę niebawem całował”. Anna przeżywała wtedy „epidemię potową”, czyli jak się wydaje, dotknęła ją grypa, której król uniknął. Boleyn też zdołała się wywinąć z choroby. Czyż to nie znak, że Bóg im sprzyjał?
Tymczasem z Rzymu do Londynu wyruszył legat papieski kardynał Lorenzo Campeggio. Henryk i Anna szaleli ze szczęścia, gdyż nadeszły wieści, że Klemens VII opowiedział się w końcu za odejściem Katarzyny Aragońskiej do klasztoru. Potwierdził to w liście z grudnia 1528 r. Ale za dobrą wiadomością przyszły gorsze. Najpierw lud londyński ośmielił się stanąć po stronie Katarzyny. Niczym w bajce szerzonej wśród plebsu „zła młoda jędza” kradła męża „dobrej starszej i wiernej królowej”.
Jednakże to, co dla ludu było oczywiste, dla króla było oburzające.
Przybyły od papieża legat najpierw wyspowiadał królową i wypytał o jej dziewictwo. Następnie stwierdził, że nie widzi podstaw do unieważnienia małżeństwa i wstąpienia Katarzyny do klasztoru. W relacji przekazanej papieżowi wskazywał też, że król jawnie całował Annę Boleyn i „zwracał się do niej publicznie, jakby była jego żoną”. Legat nie zauważył jednak, aby sypiali ze sobą; wręcz przeciwnie, król dzielił stół i łoże z Katarzyną, choć z nią nie współżył. Przy okazji królowa wyjawiła kardynałowi Campeggio, że zna pewne sekrety z brewe papieża Juliusza II, które przekreślają zamiary Henryka VIII.
Zaszachowany król usiłował zneutralizować lud i dostojników niezwykle przebiegłym ruchem. Wygłosił mowę pochwalną pod adresem „łagodnej, pogodnej i urodziwej” Anny „najszlachetniejszej krwi”. Wyjawił, że… ożeniłby się z nią, gdyby nie fakt, iż jest to i będzie niezgodne z prawem Bożym. Tym samym Henryk VIII przekreślił blisko 20 lat pożycia z Katarzyną.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.