-
nowość
Miłość w blasku szafirów. Bennettowie. Tom 2 - ebook
Miłość w blasku szafirów. Bennettowie. Tom 2 - ebook
W życiu Logana Bennetta liczą się tylko dwie rzeczy: rodzina i firma. To im pozostaje bezgranicznie oddany i nie zamierza tego zmieniać. Na miłość nie ma ani czasu, ani tym bardziej ochoty. Zwłaszcza po nieudanym związku z kobietą, która złamała mu serce. Jednak kiedy na jego drodze pojawia się Nadine, jego uporządkowane życie staje na głowie.
Nadine jest seksowna, zabawna i absolutnie hipnotyzująca. A do tego tak samo uparta jak on… jeśli nie bardziej. Już od pierwszego spotkania między nimi aż iskrzy, a ich więź z każdym dniem staje się coraz silniejsza.
Lecz gdy jedna ze stron popełnia duży błąd, wszystko może się zmienić. Czy Logan i Nadine będą potrafili o siebie zawalczyć, zanim będzie za późno?
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Erotyka |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8425-835-4 |
| Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Logan
– Jak się czujesz? – pytam siostrę, gdy tylko wsiada do mojego auta.
– Wolna. W końcu – odpowiada Pippa, prostując się.
Podpisała właśnie papiery rozwodowe, więc przypuszczam, że słowo wolna jest tu jak najbardziej na miejscu. Problem w tym, że wolna nie znaczy szczęśliwa, a moim celem na dziś jest zadbanie o nią i o to, by ją rozweselić.
Kiedy byliśmy młodsi, było to dużo prostsze. Wystarczyło zapewnić jej zapas lodów i ewentualnie zabrać ją do kina. Teraz, gdy Pippa ma już trzydzieści lat, sprawy trochę się skomplikowały. Nadal jednak jestem jej starszym bratem i to moim obowiązkiem jest znalezienie sposobu, żeby podnieść ją na duchu.
– Na co miałabyś ochotę?
– Ava i Sebastian są na kolacji w mojej ulubionej restauracji z sushi. Moglibyśmy do nich dołączyć.
– Sebastian nie będzie zachwycony tym, że psujemy mu randkę – oznajmiam, bo nasz brat zaciekle broni czasu spędzanego sam na sam ze swoją narzeczoną.
– Spokojnie, nie popsujemy – mówi Pippa, po raz pierwszy dziś szczerze się uśmiechając.
Mrużę oczy, wietrząc podstęp. Od czasu, gdy odkryła, jaką straszną szują jest jej były mąż, wkręciła się w bardzo niebezpieczne hobby: swatanie. Powiedziała mamie, że zamierza znaleźć idealnych partnerów dla całego naszego rodzeństwa. Sęk w tym, że jest nas dziewięcioro, więc to dość ambitny plan. Na pierwszy ogień poszedł Sebastian, nasz najstarszy brat. I choć uważam jej pomysł za kompletnie niedorzeczny, to mimo wszystko Sebastian znalazł dla siebie idealną partnerkę.
Nasi rodzice są małżeństwem od ponad trzydziestu lat i wciąż bardzo się kochają. Dlatego rozumiem obsesję Pippy na punkcie idealnie dobranych par, bo sam im tego zazdroszczę. Jestem jednak zdania, że to, co łączy rodziców, jest obecnie jak wygrana w totka. Poszczęściło im się, tak samo jak Sebastianowi i Avie. I tyle.
Niestety, wszystko wskazuje na to, że Pippa postanowiła teraz wziąć się za mnie i z kimś mnie zeswatać. To niewiarygodne. Jestem dyrektorem finansowym firmy wartej grube miliardy dolarów i gdybym tylko chciał, z łatwością mógłbym znaleźć sobie jakąś kobietę. Ale nie chcę.
– Pippo, czy ktoś jeszcze ma dołączyć do Avy i Sebastiana?– Tak, najlepsza przyjaciółka Avy, Nadine. No wiesz, ta, która niedawno się tu przeprowadziła.
Bingo. Wiedziałem, że to nie przypadek. Mam dwa wyjścia: mogę postawić sprawę jasno i kazać siostrze znaleźć sobie inne hobby albo dać się wciągnąć w jej plan. Problem w tym, że nigdy nie potrafiłem odmówić którejkolwiek z moich trzech sióstr, co w przeszłości nieraz wpędzało mnie w niezłe tarapaty. Mam przeczucie, że szykują się kolejne. Mimo wszystko nie potrafię teraz odmówić propozycji Pippy. Jeśli spotkanie z tą całą Nadine sprawi, że choć na chwilę przestanie się zamartwiać, to będzie warto.
– Coś już o niej słyszałem – mamroczę pod nosem.
– Świetnie. W takim razie jedźmy.
Odpalam silnik i zerkam na Pippę. Jest przeszczęśliwa, a to oznacza, że czeka mnie rychły koniec.
Och, Nadine, lepiej, żebyś była zabawna. Albo chociaż seksowna.ROZDZIAŁ DRUGI
Nadine
– Witamy w San Francisco! – mówią jednocześnie Ava, moja najlepsza przyjaciółka, i jej narzeczony Sebastian, stukając się ze mną kieliszkami.
– Jestem taka szczęśliwa, że dopiero teraz zaczyna do mnie docierać, że naprawdę tu mieszkam – wyznaję.
Przeprowadziłam się do San Francisco już dwa tygodnie temu, lecz większość czasu spędziłam na załatwianiu różnych spraw, więc powitalna kolacja trochę się przesunęła. Jesteśmy właśnie w eleganckiej restauracji z zewnętrznym barem, wychodzącym na piękne wzgórza Twin Peaks. To modne miejsce, ale bez zadęcia, co bardzo mi pasuje.
Od momentu, kiedy tu przyjechałam, Ava powtarza mi ciągle, że Bennettowie nie są snobami, choć to miliarderzy. Podejrzewałam jednak, że jej miłość do Sebastiana nieco ją zaślepiła. Ale kiedy poznałam zarówno jego samego, jak i jego siostry, Pippę oraz Alice, zrozumiałam, że moja przyjaciółka miała rację. Są zupełnym przeciwieństwem snobów. Może dlatego, że nie wychowali się w luksusie.
Ava wspomniała mi również, że zanim Sebastian założył Bennett Enterprises ponad dekadę temu, jego rodzina ledwo wiązała koniec z końcem. Dziś to jedna z najbardziej znanych firm jubilerskich w USA. Wzbudza to mój ogromny szacunek. Spotkanie z nimi biorę za dobry znak, że moje życie w San Francisco będzie inne niż to dotychczasowe. Lepsze.
– Pippo, Loganie, cieszę się, że zdążyliście na drinka – odzywa się Sebastian, zwracając się do kogoś za moimi plecami.
Odwracam się i zapiera mi dech w piersiach. Oglądałam zdjęcia rodziny Bennettów i to Logan od początku przykuł moją uwagę, jednak zobaczyć go na żywo to zupełnie inna historia. Ma na sobie granatowy garnitur, w którym prezentuje się tak dobrze, że bez problemu mógłby trafić na plakat reklamujący męskie perfumy. A gdyby tylko powieszono taki plakat na billboardzie, liczba stłuczek w mieście z pewnością by wzrosła.
Logan jest bez dwóch zdań najseksowniejszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek widziałam. Ma szerokie ramiona i muskularną sylwetkę, a wysokie kości policzkowe podkreślają jego niebieskie oczy. Brązowe, zmierzwione włosy wyglądają, jakby dopiero co przeczesał je dłonią, co sprawia, że moje palce aż się rwą, by dotknąć tych miękkich kosmyków.
O rany.
Minęło sporo czasu, odkąd jakiś mężczyzna wywarł na mnie tak silne wrażenie. Przygryzam wnętrze policzka i odwracam wzrok od Logana. Ostatnie, czego mi teraz trzeba, to wzdychanie do faceta, a zwłaszcza takiego, który już niebawem zostanie szwagrem mojej najlepszej przyjaciółki.
– Loganie, to Nadine – przedstawia mnie Ava. Logan bez wahania wyciąga do mnie rękę, a jego dotyk sprawia, że czuję, jakby przeskoczyła między nami iskra.
– Miło cię poznać, Nadine – mówi i nawet jego głos brzmi seksownie. Po chwili zdaję sobie sprawę, że zbyt długo ściskam jego dłoń, więc szybko ją puszczam, obdarzając go delikatnym uśmiechem.
– Pozwólcie, że zamówię wam coś do picia – odzywa się Sebastian i gestem przywołuje kelnerkę. Zamawiamy, a kobieta w okamgnieniu przynosi nam drinki.
Stajemy wokół wysokiego stolika barowego, sącząc napoje. Staram się nie zerkać na Logana, co średnio mi wychodzi. Dobra, chrzanić to… Może i narzuciłam sobie zakaz randkowania, ale przecież nikt mi nie zabroni podziwiać przystojnego faceta, skoro mam go tuż przed oczami. A więc niech oficjalne gapienie się na Logana Bennetta wreszcie się rozpocznie.
– Wznieśmy toast za wolność Pippy – proponuje Sebastian, wyrywając mnie z zamyślenia.
A tak, pamiętam, że Ava mówiła, że Pippa podpisała dziś papiery rozwodowe. Podczas toastu zauważam, że mowa ciała rodzeństwa momentalnie się zmienia. Na słowo wolność uśmiech Pippy wyraźnie przygasa. Logan i Sebastian kładą dłonie na jej ramionach, pragnąc dodać jej otuchy.
– Jeśli chcesz, żebyśmy rozkwasili mu twarz albo zniszczyli mu życie, to powiedz tylko słowo – oznajmia Logan i mam wrażenie, że to nie jest żart.
Mocniej ściska jej ramię, a na usta Pippy wraca uśmiech. To urocze, że tak bardzo troszczy się o siostrę. Jestem jedynaczką, więc nie mam pojęcia, jakie to uczucie, ale domyślam się, że cudownie jest mieć kogoś, na kim można polegać niezależnie od wszystkiego. Ja muszę polegać wyłącznie na sobie.
Kiedy jest mi ciężko, jem czekoladę, wypijam kieliszek wina, a potem zakasuję rękawy i zabieram się do działania.
– Oj, bracie, ty jak zawsze w gorącej wodzie kąpany – mówi Sebastian, kręcąc głową.
– Ktoś musi, skoro ty jesteś taki rozsądny. To irytujące – odpowiada Logan z uśmiechem.
– W takim razie może porozmawiamy o twoim… – zaczyna Sebastian, ale Logan mu przerywa.
– Uważaj na słowa, Sebastianie. Nie chcemy przecież, żeby Nadine od razu się do mnie uprzedziła, czyż nie?
Śmieję się cicho, słysząc, jak się droczą. Ta rodzina zyskuje w moich oczach z każdą sekundą.
– Logan lubi powtarzać, że jest tym miłym bratem – informuje mnie uroczyście Pippa. – I faktycznie jest miły. Do czasu, aż komuś z jego bliskich zaczyna coś zagrażać, bo wtedy robi się niemiły.
– To racjonalne zachowanie – odpowiadam równie uroczystym tonem.
– Widzicie, jaka mądra kobieta? – rzuca Logan, unosząc kieliszek w moją stronę.
Lustruje mnie wzrokiem. Jego spojrzenie rozpala każdy centymetr mojego ciała. Mam na sobie czarną, dopasowaną sukienkę i krótki, rozpięty żakiet, a Logan nawet nie kryje się z tym, że jego oczy wędrują po mojej sylwetce, zatrzymując się na biodrach, potem na piersiach, a następnie wracają do mojej twarzy. Unoszę brew, na co kącik jego ust wykrzywia się w uśmiechu.
A więc tak?
I wtedy dostrzegam, że Pippa uważnie się nam przygląda.
– Zimno mi – mówi niespodziewanie. Zaskakuje mnie to, bo wcale nie jest zimno. – Poczekam na was w środku – dodaje, zerkając porozumiewawczo na Avę.
– Pójdę z tobą – odzywa się Ava. – I tak już skończyłam drinka.
– Nie mógłbym przecież zostawić tych dam samych – oznajmia Sebastian. – Loganie, dotrzymasz Nadine towarzystwa, dopóki nie skończy drinka?
Logan odprowadza rodzeństwo wzrokiem, mrużąc przy tym oczy, a ja ledwo powstrzymuję się od śmiechu. Podsłuchałam rozmowę Avy z Pippą, wiem zatem, że chcą pobawić się w swatki i sparować mnie z Loganem, ale serio, czy mogłyby robić to na jeszcze większym przypale? Nie sądzę. Dziewczyny znikają w restauracji, a Sebastian tuż po nich.
Gdy zostajemy tylko we dwoje, powietrze między nami gęstnieje od napięcia. Logan szybko zapomina o żenującej akcji swojego rodzeństwa i znów obdarza mnie ognistym spojrzeniem. Chcę przerwać tę niezręczną ciszę, ale w jego obecności trudno mi sklecić sensowne zdanie. Jego uwaga odbiera mi rozum i kontrolę nad własnym ciałem. Sutki twardnieją mi pod cienką sukienką, a w podbrzuszu gromadzi się ciepło.
– Nieźle nas załatwili, nieprawdaż? – komentuje. – Tak dla jasności, muszę cię ostrzec, że moje rodzeństwo bawi się…
– W swatanie? Tak, zdążyłam zauważyć. Dużo mi o tobie opowiadali, Loganie. – Uśmiecham się, upijając łyk martini.
– Mam nadzieję, że same dobre rzeczy – stwierdza.
– Dobro jest pojęciem względnym i zależy od interpretacji.
Logan prycha cicho i okrąża stolik, po czym zatrzymuje się tuż obok mnie. Jego bliskość sprawia, że przechodzi mnie gwałtowny dreszcz.
– W kwestii jasności to byłbym wdzięczny, gdybyś zdradziła mi, co ci o mnie naopowiadali, żebym w razie potrzeby mógł obalić te rewelacje.
– Bez obaw, nic strasznego. Wspomnieli, że jesteś inteligentny i ambitny – mówię, po czym z szerokim uśmiechem dodaję: – I że masz wybujałe ego.
Logan rzuca mi spojrzenie pełne satysfakcji.
– A widzisz, to ostatnie jest totalną bzdurą.
– Czyżby?
– Możesz mi wierzyć na słowo.
– Czyny mówią więcej niż słowa, więc czas pokaże, kto tu gada bzdury.
– A więc to coś w rodzaju okresu próbnego, tak? – pyta, nachylając się w moim kierunku.
Biorę głęboki wdech, co okazuje się wielkim błędem. Logan pachnie wprost niesamowicie: oceanem, drzewem sandałowym i rozbrajającą męskością. Miękną mi kolana.
– Może – odpowiadam figlarnie.
Śmieje się, co z jednej strony mnie uspokaja, a z drugiej sprawia, że serce bije mi szybciej. Logan Bennett nie jest po prostu seksownym mężczyzną, on jest chodzącym seksem.
– Ja też sporo o tobie słyszałem – mówi, nie odrywając ode mnie wzroku.
– Powinnam szykować strategię obrony?
– Nie ma takiej potrzeby. Słyszałem same dobre rzeczy.
– Naprawdę? Co na przykład?
– Że jesteś inteligentna, zdeterminowana i pełna pasji.
– Ava jest świetnym marketingowcem, nieprawdaż? – Uśmiecham się szeroko.
– Zdecydowanie, ale zna się też na ludziach.
Ava pracuje z Loganem, Sebastianem i Pippą w Bennett Enterprises. Jest genialna i kocham ją nad życie. Poznałyśmy się na studiach w Nowym Jorku i od tamtej pory jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami.
Nagle ktoś na mnie wpada, tak mocno uderzając mnie od tyłu, że moje ramię i biodro przeszywa ostry ból. Odwracam się i widzę pijanego dupka, który tylko głupkowato się szczerzy, wlepiając zamglony wzrok w mój dekolt. Zaciskam dłonie w pięści, szykując się do ataku. Nie bez powodu chodziłam na lekcje z samoobrony. Jeśli usłyszę choć jeden niestosowny komentarz, nie omieszkam dać mu popalić.
– Przeproś ją – warczy Logan, a tamten momentalnie kurczy się pod jego stanowczym spojrzeniem. Podejrzewam, że imponujący wzrost i potężna postura Logana też mają tu znaczenie.
– Przepraszam – rzuca cicho dupek i prędko się oddala.
Logan przez chwilę gładzi dłonią moje plecy w opiekuńczym geście. Jego dotyk parzy mnie do żywego, a jednocześnie zalewa chłodną falą bezpieczeństwa. To dziwna mieszanka.
– Słyszałem, że chcesz otworzyć sklep z odzieżą – mówi Logan, wyraźnie próbując zmienić temat po tym nieprzyjemnym incydencie.
– Tak, butik z sukniami wieczorowymi.
– Świetny pomysł.
– Naprawdę tak uważasz? – pytam, bo poza Avą chyba nikt nigdy nie zareagował entuzjastycznie. Zazwyczaj słyszę coś w stylu: „Może zajęłabyś się lepiej czymś stabilniejszym, co?”. I tak, może to szalone, ale podążam za marzeniami. Jeśli sama ich nie zrealizuję, nikt za mnie tego nie zrobi.
– No jasne. Kibicuję każdemu, kto decyduje się pójść własną ścieżką.
– To ryzykowne, ale postanowiłam już dłużej tego nie odkładać. Od dawna o tym marzę. Miałam, co prawda, kilka potknięć po drodze, ale teraz zdecydowałam się działać na całego.
„Potknięcia” to dość delikatne określenie tego, co mnie spotkało. Oszczędzałam na ten butik od studiów – zamierzałam go otworzyć przed dwudziestymi piątymi urodzinami. Życie jednak miało dla mnie inne plany. Mama i ojczym stracili pracę, więc wróciłam w rodzinne strony, żeby im pomóc, co pochłonęło wszystkie moje oszczędności. Nie żałuję tego i jeśli zaszłaby taka konieczność, zrobiłabym to jeszcze raz. Kiedy wyszli na prostą, znów zaczęłam odkładać pieniądze.
A potem pojawił się Thomas i znowu wszystko się posypało. Kręcę głową, usiłując odgonić te bolesne wspomnienia. Nie chcę myśleć teraz o swoim byłym. To już za mną i niech tak zostanie. Po jego zdradzie odbiłam się od dna, pracując ciężej niż kiedykolwiek wcześniej. I tym razem musi mi się udać. Logan wpatruje się we mnie z mieszaniną troski i ciekawości w oczach. O rety, naprawdę tak łatwo mnie rozszyfrować?
Wymierzam sobie mentalny policzek. Mam przecież mnóstwo powodów do uśmiechu. Przeprowadziłam się do nowego miasta, mieszkam blisko najlepszej przyjaciółki, a przede mną stoi seksowny mężczyzna, który chyba ze mną flirtuje. Co prawda jest kompletnie poza moim zasięgiem, ale tym pomartwię się później.
– W każdym razie kilka miesięcy temu skończyłam trzydziestkę. Więc jeśli nie teraz, to kiedy? – stwierdzam ze szczerym uśmiechem.
O mój Boże. Naprawdę powiedziałam mu, ile mam lat? Jeszcze nigdy mi się to nie przytrafiło. To jego wina. Czuję się zbyt swobodnie w jego towarzystwie.
– Jeśli naprawdę tego chcesz, to po prostu to zrób. A jeżeli możemy ci w tym jakoś pomóc, to daj znać. W końcu Bennett Enterprises też działa w branży luksusowej.
– Wiem – odpowiadam, nawet nie starając się ukryć tęsknoty w głosie. – Wasza biżuteria jest przepiękna. Za każdym razem, gdy widzę ją w jakimś magazynie, mam ochotę się rozpłakać.
– Rozpłakać? – Marszczy czoło. – Miałem nadzieję, że nasza biżuteria wywołuje raczej uśmiech, a nie płacz. – Pochyla się i dodaje szeptem: – Lśnisz, kiedy się uśmiechasz.
No tak. Zdecydowanie ze mną flirtuje. Zwilżam wargi i zaczynam przestępować z nogi na nogę. Problem w tym, że podoba mi się ten flirt, a nie powinien. Po rozstaniu z Thomasem zbudowałam wokół siebie solidny mur. Wygląda jednak na to, że albo nie jest on tak solidny, jak mi się wydawało, albo Logan ma po prostu wyjątkowy talent do burzenia takich konstrukcji. Tak czy inaczej, muszę popracować nad jego wzmocnieniem.
Logan cofa się o krok.
– Rozglądałaś się już za lokalem? – pyta, zmieniając ton na profesjonalny.
– Jeszcze nie, bo do tej pory byłam pochłonięta przeprowadzką. W przyszłym tygodniu zamierzam rozpocząć poszukiwania miejsca na butik.
– Mój przyjaciel jest świetnym agentem nieruchomości. Mogę cię z nim skontaktować.
– Byłoby wspaniale. – To, że ten niemal obcy mi człowiek od razu oferuje mi pomoc, jest wprost… niebywałe.
Logan nagle się spina.
– Albo wiesz co, lepiej pójdę z tobą na to pierwsze spotkanie.
– Nie ma takiej potrzeby – odpowiadam, przyglądając mu się z ciekawością. Próbuję znaleźć powód tej niespodziewanej zmiany.
– Nalegam.
– Nie przyjmujesz odmowy, prawda?
– Nie. Nigdy – mówi, nie odrywając ode mnie wzroku.
Mrowi mnie skóra, a puls gwałtownie przyspiesza. Cicho pogwizduję, starając się ukryć to, jak Logan na mnie działa.
– Chyba to, co o tobie słyszałam, to jednak prawda.
– Ach, czyli nie zdobyłem dodatkowych punktów za swoje ego?
– Nie, ale chętnie poczekam na kolejne rundy.
– To bardzo wspaniałomyślne. A ten mój przyjaciel agent to patologiczny kobieciarz i czułbym się dużo lepiej, gdybym mógł towarzyszyć ci podczas waszego pierwszego spotkania.
– Potrafię o siebie zadbać.
– Nie wątpię. Mimo to i tak zamierzam pójść tam z tobą – oznajmia dobitnie.
– A kto powiedział, że przy tobie będę bezpieczna? Przecież dopiero co cię poznałam.
– Nazywam się Bennett, a to zobowiązuje. Nie słyszałaś, że uchodzę za tego miłego brata? Można mi zaufać, a przebywanie w moim towarzystwie jest całkowicie bezpieczne.
Mówi to wszystko ze śmiertelną powagą, ale w jego oczach błyszczą figlarne iskierki. Uwielbiam mężczyzn z poczuciem humoru. Niestety nie zgadzam się z Loganem. Może i jest godny zaufania, ale przebywanie w jego towarzystwie na pewno nie jest bezpieczne. Mężczyzna, który potrafi jednocześnie rozbawić mnie słowami i rozpalić spojrzeniem, z definicji jest niebezpieczny.
– A więc będę ci towarzyszył na spotkaniu z moim przyjacielem – mówi tonem nieznoszącym sprzeciwu, więc nawet nie próbuję się sprzeciwiać. Wiem, kiedy warto się spierać, a kiedy odpuścić, i odnoszę wrażenie, że z Loganem łatwo nie będzie. – A teraz proponuję, żebyśmy dołączyli do pozostałych. Umieram z głodu.
– Okej.
Idę przed Loganem i czuję na sobie jego wzrok, przez co moje ciało aż buzuje. Wpadłam w poważne tarapaty i podejrzewam, że będzie jeszcze gorzej.
***
Logan
Kolacja upływa nam w bardzo przyjemnej atmosferze, a w międzyczasie dołącza do nas Alice. Po deserze Ava i Nadine oznajmiają, że będą się zbierać, co – ku mojemu zaskoczeniu – sprawia, że staję się dziwnie rozczarowany.
– Nadine ma jeszcze mnóstwo rzeczy do rozpakowania i zaoferowałam, że jej w tym pomogę – wyjaśnia Ava. – Bawcie się dobrze.
Gdy odchodzą od stolika, nie mogę się powstrzymać, żeby po raz ostatni nie zerknąć z uznaniem na tyłek Nadine. Uwielbiam kobiece tyłeczki, i to w każdym kształcie, a ten należący do Nadine jest perfekcyjny. Zresztą jak ona cała, a wiem, co mówię, bo tego wieczoru zdążyłem się jej dobrze przyjrzeć. Jej długie, brązowe włosy i ciemna karnacja pięknie kontrastują z błękitnymi oczami. A widok jej pełnych piersi i krągłych bioder wywoływał u mnie ślinotok.
Liczyłem, że będzie albo seksowna, albo zabawna, a otrzymałem jedno i drugie. A nawet coś więcej. Z taką pasją i energią opowiadała o swoim butiku, że miałem ochotę ją pocałować… tylko po to, by sprawdzić, czy wtedy jej namiętność będzie równie wielka.
Kiedy Nadine i Ava znikają za drzwiami, mowa ciała Pippy momentalnie się zmienia. Wbija we mnie wyczekujące spojrzenie. Z jej szeroko otwartych oczu bije podekscytowanie. Sebastian czyta coś na telefonie, więc przynajmniej on nie bierze udziału w tej farsie. Alice przegląda menu, wygląda zatem na to, że i ona da mi spokój.
Ale chwileczkę.
Alice co kilka sekund rzuca mi zaciekawione spojrzenia. No nie, czyżby Pippa wciągnęła ją w to całe swatanie? To już po mnie. Problem z moją bezgraniczną miłością do sióstr polega na tym, że one doskonale o niej wiedzą i potrafią ją świetnie wykorzystywać. Kobiety z mojej rodziny owijają sobie nas, swoich mężczyzn, wokół palca, kiedy tylko chcą. Mnie w szczególności. Mam z nimi jakieś szanse, gdy kombinują w pojedynkę, ale jeśli łączą siły? Nie ma opcji.
Liczyłem, że przynajmniej Alice będzie dziś po mojej stronie, ale najwyraźniej nic z tego.
Witamy w rodzinie Bennettów, gdzie sojusze zmieniają się szybciej niż kierunek wiatru, a każdy z rodzeństwa myśli, że wie, co jest dla pozostałych najlepsze. Jest nas dziewięcioro: trzy siostry i sześciu braci. Przyznaję się bez bicia, że zdarza mi się wtrącać w cudze sprawy, ale nie znoszę, gdy inni wtrącają się w moje. Summer, najmłodsza z sióstr, to moja ostatnia nadzieja. Chcę wierzyć, że chociaż ona nie jest w to wszystko zamieszana.
Za dzieciaka sojusze były dużo prostsze. Pippa, Sebastian i ja, czyli najstarsze trio, kontra młodsi od nas, czyli cała reszta. Teraz wszystko się skomplikowało.
– Co myślisz o Nadine? – pyta Pippa, przerywając ciszę.
– Wiem, co knujesz – odpowiadam. – Odpuść. Gdybym chciał, bez problemu znalazłbym sobie partnerkę. Nie potrzebuję twojej pomocy – dodaję, unikając jej spojrzenia. Nadine bardzo mi się spodobała, ale to nie znaczy, że byłbym dla niej odpowiedni.
– Nie zgadzamy się z tobą – oznajmia Pippa.
– Nic a nic – dorzuca Alice, co wcale mi nie pomaga.
– Od rozstania z Sylvią nie przedstawiłeś nam nikogo. A to było dwa lata temu – kontynuuje Pippa. Sebastian podejrzanie milczy i coś czuję, że ten drań za nic mnie nie wesprze.
– To nie znaczy, że nie chodzę na randki – mówię spokojnie. Pippa jest jedyną osobą z rodzeństwa Bennettów, która wzięła ślub, ale ja byłem naprawdę blisko, żeby podzielić jej los, bo zaręczyłem się z Sylvią. – Staram się trzymać swoje życie miłosne z dala od życia rodzinnego.
Jeśli nieudany związek z Sylvią czegoś mnie nauczył, to tego, że kobiety wolą taki stan rzeczy. Jestem uczciwy wobec kobiet, z którymi się spotykam, i już na samym początku znajomości informuję, że nie szukam niczego na stałe i zależy mi tylko na tym, by nacieszyć się chwilą. Spędzamy ze sobą zazwyczaj kilka miłych miesięcy, podczas których zawsze dobrze je traktuję, bo uważam, że każda kobieta na to zasługuje.
Już w liceum postanowiłem, że nigdy nie będę dupkiem. Zdecydowałem o tym, kiedy podsłuchałem jednego z kretynów, który powiedział, że chce „zaliczyć tę laskę”. Miał na myśli Pippę. To wtedy zrozumiałem, że każda dziewczyna jest czyjąś siostrą albo córką, i że nie fair byłoby traktować je w sposób, w jaki nie chciałbym, by ktoś traktował moje siostry.
Może i jestem fanem kobiecych dupeczek, ale dupkiem nie jestem.
Dlatego wobec kobiet, z którymi się umawiam, zachowuję się jak należy. Zabieram je na randki, ale nie dopuszczam ich zbyt blisko siebie. Tak jest po prostu łatwiej. Czy zamierzam tak żyć już zawsze? To kuszące, ponieważ bez emocjonalnego zaangażowania nikt nie może złamać mi serca, tak jak zrobiła to Sylvia. Ale czy naprawdę chcę mieć sześćdziesiątkę na karku i dalej chodzić na randki? Absolutnie nie.
Chcę założyć rodzinę podobną do tej, jaką mają moi rodzice. I tu pojawia się problem, bo jeśli pragnę mieć rodzinę, to muszę wpuścić do swojego życia jakąś kobietę, a na to wciąż nie jestem gotowy. To łamigłówka, której na ten moment nie potrafię rozwiązać. Jako dyrektor finansowy Bennett Enterprises jestem dumny z tego, że potrafię pokonać każdą przeszkodę za pomocą logiki. Tyle że w sprawach sercowych logika w ogóle się nie sprawdza.
Z rozmyślań wyrywa mnie głos Pippy.
– Od dawna nie byłeś w poważnym związku, a to z pewnością dobrze by ci zrobiło.
– A ty jesteś w tym ekspertką, tak?
Pippa się wzdryga. Zaczyna jej drżeć podbródek. Sebastian piorunuje mnie wzrokiem. To wszystko przez tę moją przeklętą impulsywność.
– Przepraszam, to było chamskie i zupełnie nie na miejscu. – Kręcę głową. – To, co się stało z Terence’em, to nie twoja wina. I nie chciałem nic sugerować.
– Wybaczam – odpowiada Pippa. – Masz talent do gadania głupot.
– Ach, nie ma to jak siostrzane komplementy – mamroczę pod nosem. – Choć na ten akurat sobie zasłużyłem. Alice, błagam, nie daj się wciągnąć Pippie w to swatanie.
– Nie wiem, o co ci chodzi. Już kilka razy spotkałam się z Nadine i bardzo ją polubiłam – stwierdza Alice. Wiem, że mówi szczerze, i rozumiem, dlaczego przypadła jej do gustu. Z mojej krótkiej rozmowy z Nadine wywnioskowałem, że jest zdeterminowana, pracowita i lubi rywalizację. A to cechy, którymi wyróżnia się też Alice.
– Czyli nie ma szans, żebyś umówił się z Nadine, tak? – pyta Pippa. – Nigdy?
– No nie. – Kłamię przez zaciśnięte zęby, ale Pippa od razu to dostrzega. Może byłbym bardziej przekonujący, gdyby Nadine nie była tak szalenie seksowna, a spotkanie z nią nie zrobiłoby na mnie tak wielkiego wrażenia. Jej energia była zaraźliwa, a odwaga w dążeniu do celu – niezwykle ujmująca.
Dotknięcie jej pleców sprawiło, że moim ciałem wstrząsnął dreszcz, który powędrował prosto do członka, a kiedy się do niej zbliżyłem, jej kobiecy zapach pobudził mnie jeszcze bardziej. Pachniała jak pomarańcze. Nadine ma w sobie naturalną zmysłowość, i to tak silną, jakiej jeszcze nigdy się nie spotkałem.
Dlatego powinienem trzymać się od niej z daleka. Ava jest jej najbliższą przyjaciółką. A moja rodzina – jak ją znam – z pewnością przyjmie Nadine pod swoje skrzydła i będzie ją zapraszać na wszystkie rodzinne uroczystości. Gdybym zaczął się z nią umawiać, wszystko szybko by się skomplikowało. Nie bawię się w stałe związki, więc angażowanie jej w cokolwiek byłoby nie w porządku. Coś czuję, że Nadine miała wystarczająco dużo komplikacji w swoim życiu i nie zasługuje na kolejne. Chcę, by była tu szczęśliwa.
– W takim razie miło z twojej strony, że skontaktujesz ją z agentem nieruchomości – mówi Pippa. – Tym agentem jest Alex, prawda? Założę się, że zaprosi ją na randkę.
Na samą myśl o Aleksie krew aż się we mnie gotuje. Jest świetnym agentem, ale w stosunku do kobiet zachowuje się jak zwykły dupek. Zrobię wszystko, żeby tylko nie położył swoich łap na Nadine. Niech to szlag. Nie mam prawa być o nią zazdrosny, przecież nie jest moja. Ale to nie znaczy, że pozwolę na to, by ktoś ją wykorzystał.
– Dopilnuję, by Alex niczego z nią nie próbował. – To dlatego zaproponowałem, że będę jej towarzyszył, ale też, szczerze mówiąc, chciałem mieć pretekst, by znów ją zobaczyć. Co stoi w sprzeczności z moim planem trzymania się od niej z daleka. Brawo, Bennett.
– Ależ z ciebie dżentelmen – oznajmia Pippa, uśmiechając się szeroko, kiedy kelner przynosi nam drinki. Gdy mężczyzna znika, moja siostra dodaje: – A wiesz, że Nadine zamierza sprzedawać w swoim butiku również bardzo seksowną bieliznę?
Krztuszę się winem.
– Po co mi to mówisz?
Uśmiecha się zadziornie.
– Żebyś mógł puścić wodze fantazji. Gdybyś się z nią spotykał, mogłaby ci zrobić prywatny pokaz.
Kobiety w seksownej bieliźnie działają na mnie jak kryptonit na Supermana, ale Pippa nie powinna tego wiedzieć. Nie dzielę się takimi informacjami z siostrami. A to oznacza, że wydał mnie jeden z moich kochanych braci. Stawiam na Blake’a. Co za drań.
Z trudem przełykam ślinę.
– Wątpię – rzucam.
– Oczywiście, że by zrobiła – stwierdza triumfalnie Pippa, podczas gdy Alice stuka się z nią kieliszkiem.
– O co wam chodzi? – pytam zaskoczony, bo nawet Sebastian się śmieje.
– Wpadłeś w pułapkę Pippy – wyjaśnia.
– Przyznałeś, że chciałbyś, by zrobiła ci prywatny pokaz – mówi Pippa.
– Jestem mężczyzną z krwi i kości, Pippo. – Chowam twarz w dłoniach. Drużyna Logana: 0. Drużyna zdradzieckich Bennettów: 1. Te dziewczyny mnie wykończą. – Mogłeś mnie ostrzec – zwracam się do Sebastiana.
– Po co? Czerpię dużo większą przyjemność z obserwowania, jak dajesz się złapać. – Unoszę brwi, a Sebastian podnosi ręce w obronnym geście. – Nie miałem z tym nic wspólnego, ale cieszy mnie, że wyszło.
– Srogo mi za to zapłacisz, bracie – ostrzegam go.
Alice i Pippa uśmiechają się szeroko. Wystarczy na nie spojrzeć, by wiedzieć, że mi nie odpuszczą.
Zdecydowanie już po mnie.ROZDZIAŁ TRZECI
Nadine
Jest poniedziałek, a ja budzę się o siódmej rano, choć spotkanie z agentem nieruchomości mamy umówione dopiero na jedenastą. Podczas piątkowej kolacji wymieniliśmy się z Loganem numerami telefonów i w sobotę napisał mi, że jego przyjaciel Alex może się z nami spotkać właśnie po weekendzie. Jestem tak podekscytowana, że nie mogę już dłużej wyleżeć w łóżku. Od lat główkuję, planuję i oszczędzam, by spełnić swoje marzenie, a teraz, gdy do spotkania, dzięki któremu je urzeczywistnię, dzieli mnie zaledwie kilka godzin, jestem kompletnym kłębkiem nerwów.
O ósmej słyszę dźwięk telefonu i czuję motyle w brzuchu, gdy widzę, kto do mnie napisał.
Logan: Gotowa na swój wielki dzień?
Uśmiecham się szeroko i czym prędzej mu odpisuję.
Nadine: O taaaak!!! Gotowa jak nigdy! Nie mogę się już doczekać!!!!!!
Logan: Twoja energia aż bije z tej wiadomości.
Uśmiech wymyka mi się spod kontroli. Może trochę przesadziłam z tymi wykrzyknikami, ale naprawdę jestem superpodekscytowana.
Nadine: Masz dla mnie jakieś rady przed spotkaniem?
Logan: Nie potrzebujesz żadnych rad. Wystarczy twój uśmiech. Jest piękny.
O mój Boże. Co za czaruś. Aż się rozpływam. Biorę głęboki wdech, przypominając sobie, że może i jest czarujący, ale jest też kompletnie poza moim zasięgiem, i odpisuję mu najbardziej profesjonalnie, jak tylko się da.
Nadine: Dziękuję, że postanowiłeś mi towarzyszyć.
Logan: Cała przyjemność po mojej stronie.
Z jakiegoś powodu jego słowa rozgrzewają każdą komórkę mojego ciała. Brawo, Nadine. Pod prysznicem przyznaję przed sobą, że mój nieposkromiony entuzjazm ma jeszcze jeden powód: znów zobaczę Logana. To absurdalne, bo jeśli istnieje najgorszy moment na fantazjowanie o jakimkolwiek mężczyźnie, to właśnie teraz. Jeżeli chcę spełnić marzenie o własnym butiku, muszę w stu procentach skupić się na biznesie. Mimo to cieszę się, że Logan idzie ze mną na to spotkanie. Jego wiara w mój pomysł, którą wyraził w piątkowy wieczór, była jak paliwo, którego potrzebowałam, i akurat dziś przyda mi się go jak najwięcej. Poza tym ten facet to naprawdę niezłe ciacho. A to, że nie chcę się teraz z nikim wiązać, nie znaczy, że nie potrafię docenić seksownego tyłeczka.
Po prysznicu jeszcze raz sprawdzam swój biznesplan, po czym wkładam garsonkę. Zostało mi jeszcze trochę czasu, więc dzwonię do mamy. Odbiera po pierwszym sygnale.
– Cześć, mamo!
– Dzień dobry, skarbie.
Jak zwykle oddycham z ulgą, słysząc, że jest w dobrym nastroju. Odkąd pamiętam, mama zmagała się z depresją, która przychodziła falami. Czasem moja rodzicielka była radosna, innym razem nie wstawała z łóżka i milczała. Gdy miałam pięć lat, opuścił nas mój ojciec. Nigdy więcej o nim nie słyszałyśmy, a żal, który po nim pozostał, przez lata paraliżował mamę. Brak dostępu do leków i stygmatyzacja choroby sprawiły, że z trudem udawało się jej utrzymać pracę.
Przez jakiś czas pomagali nam przyjaciele i rodzina, ale potem przestali, twierdząc, że mama powinna „wziąć się w garść”, jakby była rozpieszczonym dzieckiem, a nie chorą dorosłą. Dorastając, imałam się różnych dorywczych zajęć w naszym małym miasteczku w Karolinie Północnej. Robiłam wszystko: od koszenia trawników, przez roznoszenie ulotek, aż po pakowanie zakupów przy kasie. Starałam się dbać o nas najlepiej, jak potrafiłam. Kiedy byłam w drugiej klasie liceum, wszystko się zmieniło. Mama zaczęła się leczyć. Potem wyszła za Briana, który okazał się najlepszym mężczyzną, jakiego znam.
– Jesteś tam, skarbie? – pyta mama.
– Tak, przepraszam, zamyśliłam się. Chciałam ci tylko powiedzieć, że idę dziś na spotkanie z agentem nieruchomości. Pomoże mi znaleźć lokal na butik.
– Będę trzymać kciuki.
– Dzięki. Jestem równie podekscytowana, co przerażona – wyznaję i jest to coś, czego nie powiedziałabym nikomu poza mamą. – Bo co będzie, jeśli to nie wypali?
– Zawsze możesz wrócić do domu. Jack powiedział, że z przyjemnością przyjmie cię z powrotem do pracy.
– Tak, wiem – mówię i z trudem przełykam ślinę. Jack to mój ostatni szef. Wielokrotnie już powtarzał, że gdybym chciała wrócić w rodzinne strony, bez wahania zatrudniłby mnie ponownie. To mój plan awaryjny. Jeśli nie uda mi się rozkręcić butiku na tyle, by przynosił zysk pozwalający zadbać o mamę i Briana, gdy przejdą na emeryturę, wrócę do Karoliny Północnej i przyjmę ofertę Jacka. Moja dusza będzie co prawda stopniowo usychać w tej pracy, ale przynajmniej mam jakąś alternatywę.
– Wierzę jednak, że tym razem się uda – stwierdza mama. – Za bardzo się wszystkim przejmujesz.
– No tak, w zamartwianiu się nie mam sobie równych.
Przez wiele lat ciągle się zamartwiałam, ale w końcu mama zaczęła brać leki, znalazła stałą pracę i poznała Braiana. Dopiero wtedy mogłam odetchnąć z ulgą i po raz pierwszy od dawna nie musiałam się już martwić o to, czy pójdę spać głodna i czy nie zmarznę w nocy bez ogrzewania. Od tamtej pory minęło już ponad dziesięć lat, mimo to gdzieś z tyłu głowy wciąż tli mi się lęk, że Brian zostawi mamę, tak jak zrobili to mój ojciec i reszta naszej rodziny.
Nigdy nie otrząsnęłam się po tamtych trudnych latach, gdy musiałam o nas zadbać w pojedynkę, nie mając wokół nikogo, na kim mogłabym polegać, i nie czując się ani na moment w pełni bezpiecznie. Wydawało mi się, że tamten czas czegoś mnie nauczył, ale potem pojawił się Thomas i zbyt szybko opuściłam gardę. To był ogromny błąd.
– Dam ci później znać, jak poszło, mamo. Teraz muszę już lecieć. Pozdrów ode mnie Briana.
– Dobrze, skarbie.
Gdy wychodzę z mieszkania, czuję nieprzyjemny ścisk w gardle. Kręcę głową, chcąc odgonić od siebie negatywne myśli, i uśmiecham się, tak jak obiecałam Loganowi.
Musi się udać. Nie mogę sobie pozwolić na porażkę.
***