Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Minecraft. Twierdza Redstone - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
18 października 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
34,30

Minecraft. Twierdza Redstone - ebook

Sir Radża, syn znanego podróżnika i bohatera Lorda Maharadży chciałby dorównać sławnemu ojcu. Łatwo mu to nie przyjdzie, bo po pierwsze – lubi wygodne życie, a po drugie – jest tchórzem. W licznych, ale nieudanych wyprawach towarzyszy mu wierny służący Pal oraz ciekawa świata i zafascynowana podróżami Faith. Pewnego dnia Radża spotyka kartografa, a on oferuje mu starą mapę, na której widoczna jest droga do Twierdzy Redstone – opuszczonej fortecy pełnej cudów techniki. Kto dotrze do Twierdzy, ten okryje się wieczną chwałą. Nawet ojcu Radży nie udało się tego dokonać.

Radż po licznych perypetiach zdobywa netheryt, którego zażądał kartograf, i cennym minerałem płaci za mapę. Teraz troje podróżników ma przed sobą wielkie wyzwanie: chcą dotrzeć do starych fortyfikacji. Droga jest najeżona przeszkodami – rozległe bagna i gwałtowne burze, spotkanie z wiedźmami czy atak zombi – ale szczęśliwie udaje im się je pokonać.

Gdy Radż, Pal i Faith są już u celu swej wędrówki, nagle budzi się monstrum, które od lat mieszka w Twierdzy. Jak się zakończy spotkanie z trójgłowym potworem?

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-287-2756-4
Rozmiar pliku: 1,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ 1

– Auć, to boli!

– Przepraszam, mój panie. Będę ostrożniejszy. Tylko że te strzały dość trudno wyciągnąć. Proszę się jeszcze chwilę nie ruszać. Została tylko jedna.

Pal mocno chwycił ostatnią strzałę. Jak im się udało trafić aż tyle razy? Trzy strzały prosto w siedzenie Sir Radży? Na szczęście miał tam solidną warstwę ochronną, bo inaczej mógłby zostać poważnie ranny. Delikatnie przekręcił strzałę…

– Jesteś, panie, bardzo dzielny.

– Oczywiście, że jestem! Dzielność to moje drugie imię! Trzeba o wiele więcej niż… au!

Pal uniósł ostatnią strzałę.

– Gotowe! Już po wszystkim!

Cisnął ją w ogień i zaczął szperać w plecaku.

– Kończy nam się jedzenie. Musimy się wybrać do miasta i dokupić więcej.

Faith szturchnęła płomienie, żeby wykrzesać z nich więcej życia.

– Za co? Od tygodni nie zdobyliśmy żadnych łupów. Wciąż tylko uciekamy, tak jak dziś.

– Nie zdołalibyśmy pokonać tylu szkieletów, było ich za dużo! – warknął Sir Radża, mocując się z podciąganymi spodniami. – I wcale nie uciekliśmy. Przeprowadziliśmy strategiczny odwrót! To coś zupełnie innego. – Prychnął. – Wszystko jedno, i tak nie zrozumiesz militarnych terminów.

– Rozumiem, że gdybyśmy zrobili to, co proponowałam: ukryli się między drzewami, nie zostalibyśmy otoczeni – odgryzła się nadąsana Faith.

Radża parsknął.

– Ukrywać się? Jak tchórze? To nie przystoi bohaterom. Prawdziwi bohaterowie stawiają czoła wrogom z mężnym sercem i mieczem w dłoni. Gdzie mój miecz?

Pal podniósł diamentową klingę.

– Proszę, panie. Obchodź się z nim ostrożnie. Sercołamacz sprawia wrażenie nieco… wygiętego.

– Bzdura! To wciąż najlepsza broń w całym kraju! – Sir Radża wywinął mieczem zamaszystą ósemkę. – Te szkielety nie miałyby teraz żadnych szans. Posiekałbym je na kawałeczki, starłbym na kupki kościanego prochu!

– Jasne, że tak. Po prostu wzięły nas z zaskoczenia. Praktycznie rzecz biorąc, oszukiwały. Żaden kościotrup nie mógłby się mierzyć z wielkim Sir Radżą i potężnym Sercołamaczem, mieczem bohaterów!

– Właśnie tak! – oświadczył Sir Radża, wściekle dziabiąc powietrze. – Gdyby zjawiły się teraz, wymordowałbym je co do jednego! Zrobiłbym… co to było?

Poza kręgiem światła rzucanego przez ognisko rozległ się dźwięk. Pal chwycił własną broń – prymitywną, nieporęczną kamienną siekierę – i wpatrzył się w ciemność. Coś tam było. Wszyscy usłyszeli trzask zeschniętej gałązki pod czyjąś stopą. Pozostali też się podnieśli, Sir Radża jęknął, wciągając spodnie na obolałe pośladki. Faith stanęła przy nim ze strzałą na cięciwie łuku.

Pal spojrzał na towarzyszy. Jak to możliwe, że tak skończyli? Opuszczali dwór pełni wielkich ambicji. Mieli zostać bohaterami! Zamierzali walczyć z potworami, ratować potrzebujących i zgromadzić wielką górę skarbów. Lecz wszystko szybko zaczęło się sprowadzać do nocy przesypianych w strugach deszczu, zimnych oszronionych poranków oraz posiłków z mdłych wodorostów. Któż mógł przewidzieć, że Sir Radża będzie się brzydził zabijać zwierzęta na mięso? W tej chwili Pal wiele by oddał za kilka baranich kotletów.

Może powinni przyznać, że to nie dla nich. Nie każdemu jest przeznaczone zostać bohaterem. Mogliby się spakować i wrócić do domu. Lord Maharadża przyjąłby ich z powrotem, prawda? W głębi duszy chyba wiedział, że jego syn nie jest stworzony do takiego życia. Praktycznie przyznał to w rozmowie z Palem tego dnia, kiedy wyruszyli.

Pal usiłował sobie przypomnieć, jak wyglądała jego komnata we dworze. Jakiego koloru była pościel leżąca na łóżku? Czerwona? Brązowa? Wszystko jedno, łóżko było ciepłe i przytulne.

Po prostu tęsknisz za domem. Przywykniesz do tego.

Do czego? Do uciekania z krzykiem? Drzemania co noc czujnie jak zając pod miedzą? Wysłuchiwania kłótni Radży z Faith? Warto było?

A do czego innego się nadajesz? Jesteś giermkiem.

No właśnie. Miał za zadanie służyć innym. Dodawać Radży sił w trudnych chwilach, podczas takich nocy jak ta. Pal obejrzał się przez ramię. Radża ściskał w dłoni Sercołamacz i obracał się w kółko, wytrzeszczając oczy ze strachu, a na jego czole perlił się pot.

Zdecydowanie… coś krążyło w pobliżu.

Żałował, że nie są podobni do Śmiałków. No bo to prawdziwi bohaterowie! Widział ich jakiś czas temu, akurat wracali z misji, obładowani klejnotami i skarbami, przechwalając się, ile mobów pokonali. Mieli na sobie najlepsze zbroje, ich ostre jak brzytwa klingi lśniły. Cała kraina wkrótce będzie śpiewać o nich pieśni. Radża gderał, zarzekając się, że z następnej wyprawy przyniesie dwa razy więcej łupów, przez co skończyli tutaj: zagubieni w sercu ponurego lasu, w którym czyhały tabuny szkieletów i… coś jeszcze.

Pal chwycił siekierę obiema rękami, skrzypnął łuk, gdy Faith przyciągnęła pierzysko strzały do policzka.

Zbliżało się.

Co to było? Nie kościotrup, to na pewno. Już rozpoznawał ich klekocący chód. Zombi też nie. Z nimi była jeszcze większa katastrofa niż ze szkieletami. Penetrowali właśnie starożytne ruiny, z nadzieją, że trafią na jakieś zapomniane skarby, lecz za bardzo się ociągali. Zbadali dopiero połowę terenu, gdy zaszło słońce, a mrok wypełniły upiorne jęki. Powłóczący nogami zombi wyłonili się z pobliskich ruin, zbudzeni blaskiem księżyca. Otoczyli ich i cała trójka marnie by skończyła, gdyby nie Faith. Znalazła drogę ucieczki: wdrapywali się na starożytne ruiny, przeskakiwali zdradliwe odstępy między budynkami, a w dole gromadzili się zombi. Niewiele brakowało.

– Widzę to – oznajmiła Faith.

– Widzisz co? – zapytał. – Ja nie widzę…

Faith wypuściła strzałę prosto w ciemność. Rozległ się dziki, wściekły syk i nagle z mroku wypadł wielki zielony potwór. Głośno syczał, a Faith wpakowała w niego drugą strzałę.

– Creeper! – wrzasnął Radża. – Uciekajmy!

Lecz Faith miała już na cięciwie trzecią strzałę.

– Możemy go pokonać! Musisz zostać i walczyć!

Co powinien zrobić? Stwór był niemal przy nich. Faith chybiła celu, bo creeper dał susa nad zwalonym pniem drzewa.

– Uciekaj! – wrzasnął Radża.

– Walcz! – krzyknęła Faith, szykując się do wypuszczenia ostatniej strzały.

Uciekać? Walczyć? Walczyć? Uciekać?

Nie wiedział! Dlaczego w ogóle opuścili dwór?

Creeper zaczął syczeć.

Cóż, było źle. Naprawdę źle.

– On ma rację! Uciekaj! – krzyknął i chwycił Faith za ramię, przez co źle wycelowała i posłała ostatnią strzałę wielkim łukiem w nocne niebo. Nieważne, potem zrobi dla niej więcej strzał. Spiorunowała go wzrokiem, ale Pal już gorączkowo odciągał ją na bok.

Radża sporo ich wyprzedził, wbiegł głębiej w las. To miał być ten bohater, za którym Pal przysięgał iść? Zostawili cały dobytek w obozowisku!

Syczenie ustało.

Pal zerknął przez ramię. Może stwór…

Creeper rozerwał się w samym środku obozowiska, zalewając polankę oślepiającym blaskiem, a fala uderzeniowa zrównała wszystko z ziemią. Eksplozja powyrywała drzewa z korzeniami, wyrzuciła w górę falę ziemi i szczątków i zbiła z nóg całą trójkę. Pal wrzasnął, gdy oderwała go od Faith, koziołkował w powietrzu, wszystko wokół się rozmyło i nagle… łup! Huknął o ziemię, przysypał go piach i świat zgasł.ROZDZIAŁ 2

– Jak tam twoja głowa? – zapytał Pal, dosiadając się do Faith przy niewielkim stoliku.

– Jeszcze dzwoni mi w uszach po tym, jak creeper wybuchł tuż przede mną. – Faith potarła twarz. – A moje brwi nieprędko odrosną.

Jak udało im się wrócić – nadal nie miał pojęcia. Pierwsze, co dotarło do jego świadomości po wybuchu, to pobudka w małym, chybotliwym łóżku, z powrotem w gospodzie. Usłyszał Radżę, który piętro niżej narzekał na zimne kotlety z baraniny i wykłócającą się z nim Faith. Znowu.

Wszystko wróciło do normalnego stanu. Czyli kompletnego zamętu.

Zabrał się do roboty przy swoim warsztacie. Wyjął zapakowane materiały i po cichu zaczął pracę, nie zwracając uwagi na dobiegające z dołu wrzaski. Praca rękami – to coś, co potrafił. Tworzenie różnych rzeczy pozwalało mu się oderwać od całego tego dramatu. Przez krótki czas Pal robił coś… satysfakcjonującego.

Pora zaprezentować owoce jego pracy pozostałym.

Gospoda była pełna, bo w taki sposób zarabiają tanie miejsca: wabiąc tłum ludzi ilością jedzenia i picia, a nie jakością. Faith siedziała w kącie przy stole, ale Radży nigdzie nie było widać. Prawdopodobnie wybiegł, oburzony brakiem poduszek.

– Może to cię trochę rozweseli. – Rzucił strzały na stół. – Tuzin pocisków do twojego kołczanu. Na następny raz.

Faith uśmiechnęła się szeroko, podnosząc strzałę.

– Dobra robota, Pal. Co za pierzysko. Jesteś artystą, wiesz o tym?

– To tylko garść strzał, Faith. Nic szczególnego.

Ukłuła się w palec grotem i drgnęła.

– Następnym razem, kiedy wpadniemy na creepera, wykończymy go, zanim znajdziemy się w jego zasięgu. Założę się, że te strzały dolecą aż do horyzontu.

Dlaczego robiła tyle szumu wokół paru strzał? To tylko kilka patyków, piór i odłamków krzemienia. Gdyby miał prawdziwe surowce, mógłby zrobić coś spe­c­jalnego…

Po drodze do miasta mijali kuźnię. Gdy Pal zerknął do przysadzistego, usmolonego sadzą budynku, zobaczył kowala wykuwającego miecz, którego klinga lśniła od diamentów. To był kunszt. Jakiś podróżnik wręczył kowalowi ciężki mieszek szmaragdów za jego dzieło.

Faith podsunęła mu talerz z kawałkami pieczonego kurczaka.

– Nie jest zły.

Nie czuł głodu, ale zjadł, leniwie przepatrując tłum.

– Gdzie Sir Radża?

– Na targu. Powiedział, że musi się z kimś spotkać.

– Z kim?

Faith wzruszyła ramionami, wsuwając strzały do kołczana. Podniosła udko kurczaka.

– Za naszą kolejną eskapadę! Niech przyniesie nam chwałę i złoto!

– Jesteś w radosnym nastroju.

Faith puściła do niego oko.

– Nasz los się odmieni. Czuję to, Pal. Dopiero stajemy na nogi. Wiadomo, że na początku będzie parę niepowodzeń. Takim bohaterem jak Lord Maharadża nie zostaje się z dnia na dzień. Przypuszczam, że i on zaczynał od kilku porażek. Dzięki temu zwycięstwa są później słodsze, co?

– Powiem ci, jak mi się jakieś przydarzy.

Szturchnęła go.

– Daj spokój, Pal. To dopiero początek. Przyznaję, Radża nie jest nieodrodnym synem swego ojca, choć taką miałam nadzieję, ale ma Sercołamacz. Czy jego ojciec nie pokonał tym mieczem Smoka Kresu?

– Tak opowiadają. Ale to długa historia, a Sercołamacz nie jest już tym mieczem, co kiedyś. Słyszałaś, jak brzęczy, kiedy Radża coś nim uderzy? Nie brzmi to dobrze. Brzmi… źle.

– To diamentowy miecz. Lepszego nie dostaniesz.

Naprawdę? Nie był taki pewien.

– Trzeba go naprawić, tylko o to mi chodzi.

Faith westchnęła.

– Więc będziesz potrzebował diamentów?

I na tym polegał problem, czyż nie? Nie mieli żadnych diamentów. Teraz w ogóle niewiele mieli. Zbroja Radży się rozpadała, Sercołamacz się tępił, a jedyne, co Pal był w stanie zrobić, to pęk strzał. Nie zdobędą żadnej wspaniałej fortecy taką żałosną zbieraniną broni. Skończył jeść udko i rzucił kość bezpańskiemu kotu czającemu się na skraju rynku. Kot chwycił ją w prawie bezzębne szczęki i czym prędzej wziął nogi za pas. Tym właśnie byli, bezzębnymi ścierwojadami walczącymi o resztki.

– Znów masz tę minę – zauważyła Faith. Objęła go ręką za ramiona. – Los się odmieni, sam zobaczysz.

– Kiedy, Faith? Nie masz już dość czekania?

– Musisz tylko… patrz. Szef wrócił i wygląda na to, że znalazł sobie kumpla.

Radża lawirował w tłumie na rynku. Wyglądał… dziwnie. Uśmiechał się, a właściwie szczerzył radośnie, a to nie było normalne. Ciągnął ze sobą jakiegoś człowieka. Kupca, jeśli sądzić po wyglądzie. Radża odepchnął kilku miejscowych i razem z towarzyszem klapnęli na ławę. Oczy Radży lśniły jasnym blaskiem.

– Znalazłem nam kolejną misję. I to nie byle jaką. – Szturchnął siedzącego obok mężczyznę. – To Kartograf.

Kartograf uchylił kapelusza.

– Dobry wieczór. Cóż za przyjemność… ba, wręcz honor! poznać was wszystkich.

– Pokaż im, co masz – ponaglił Radża.

Kartograf się wyprostował, dumny i napuszony.

– To, co wam zaraz pokażę, było przekazywane kolejnym pokoleniom od najdawniejszych czasów. To wskazówka, jak zdobyć fortunę, która przyćmi wszystko inne. Jeśli powiedzie się wam w tej misji, moi przyjaciele, zostaniecie kimś więcej niż bohaterami, będziecie legendą.

– Po prostu pokaż nam, o co chodzi – rzucił Pal. Ten człowiek mówił jak kolejny naciągacz. Jemu podobni wydawali się lgnąć do Radży, jakby wyczuwali w nim naiwność. Wszyscy troje już dość stracili z winy takiego czy innego cwaniaka.

Kartograf chyba zauważył nieufność Pala. Odchrząknął i sięgnął do torby.

– To autentyczna mapa, moi zacni przyjaciele.

Mapa okazała się wystrzępionym arkuszem pożółk­łej bibuły. Kartograf rozłożył ją z wielką ostrożnością, ale jego ruchy i tak były zbyt gwałtowne, a papier sprawiał wrażenie, że za chwilę się pokruszy. Faith przysunęła świecę nieco bliżej.

– No więc co tu mamy? Znowu jakaś mapa skarbu?

Radża pokręcił głową.

– Prawdziwa mapa skarbu.

Pal spojrzał na mapę. Atrament dawno zblakł, a język był mu nieznany, lecz kilka szczegółów dało się zauważyć. Rzeka, jakieś góry, bagno i wielkie miasto.

– Dokąd prowadzi?

Radża powoli opuścił palec, wskazując miasto narysowane wyblakłym, czerwonym atramentem.

– Do Twierdzy Redstone.

* * *

koniec darmowego fragmentu
zapraszamy do zakupu pełnej wersji
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: