Minimalizm religijny - ebook
Minimalizm religijny - ebook
Eseje o tematyce religijno-kulturowej. Książka składa się z trzech niepowiązanych tekstów. Pierwszy, tytułowy, próbuje przenieść na obszar religii idee minimalizmu wzięte z muzyki i sztuki. Drugi na podstawie fenomenów mistyki gór i mistyki sztuki wprowadza na scenę mistyki nowego aktora – świeckiego. Trzeci to uwagi, czasami krytyczne, czasami entuzjastyczne, do wybranych aspektów myśli A. de Mello.
Spis treści
Minimalizm religijny
Mistyka w czasie demokracji
De Mello – mistrz podejrzeń
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66664-28-9 |
Rozmiar pliku: | 552 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Minimalizm religijny bierze się, po pierwsze, ze specyficznego doświadczenia lektury Pisma Świętego. W którymś momencie pojawiła się potrzeba pogłębienia rozumienia poszczególnych jego fragmentów. Samodzielne czytanie, jak również to, co oferowano w czasie mszy, przestało wystarczać. Człowiek zapragnął głębszego sensu podpartego autorytetem. Zwróciłem się więc do oficjalnego wydawnictwa kościelnego przedstawiającego egzegezę Nowego Testamentu¹. I w trakcie lektury przeżyłem mały szok poznawczy. A związane było to z kwestią Kazania na Górze. Człowiek wychowany na kościelnym, niedzielnym czytaniu Pisma Świętego stanął wobec nowego, nagiego faktu, że oto nie było ono na górze, lecz wiarygodniejsza wersja jest ta, że wydarzyło się to na równinie, jak przedstawia to Ewangelia św. Łukasza. Jakież to wywołało zdumienie i niedowierzanie. Oto przecież Nowy Testament, natchniony, święty, a tu taka niespodzianka. Wersja św. Mateusza mija się z prawdą albo, jak to pisze biblista, „Mateusz zmienił miejsce ze względów teologicznych”². Sztandarowy, kanoniczny tekst chrześcijaństwa ma więc istotne wady. Pojawia się problem wiarygodności. No i sama emblematyczność tego określenia: „Kazanie na Górze” trzeba zmienić na „Mowa na Równinie”.
Ale problem wiarygodności Ewangelii św. Mateusza narastał. Dotyczy on również samych błogosławieństw. Obecnie zauważalny jest rosnący konsensus wśród badaczy Nowego Testamentu, że biorąc pod uwagę całość błogosławieństw, wersja Łukasza z czterema błogosławieństwami jest bliższa Jezusowi niż wersja Mateusza z ośmioma³. W tym sporze warto sięgnąć do minimalizmu. Sama jego istota wskazywałaby, aby przyjąć wersję mniej wybujałą, a więc bardziej prawdopodobną, tzn. tę św. Łukasza, i w ten sposób zachować spokój ducha w obliczu problemów, jakie stwarza współcześnie lektura Pisma Świętego. Bo nie był to koniec przykrych niespodzianek. Następna dotyczyła kwestii posłania przez Jezusa apostołów na misję. Okazało się tym razem, że św. Łukasz zmienił wersję św. Marka (Mar. 6,8) i uczynił wyposażenie apostołów skromniejszym, niż było to w rzeczywistości, zmieniając tym samym słowa samego Jezusa posyłającego apostołów i polecającego im minimalny zestaw rzeczy, które mieli zabrać ze sobą. Poszło tylko o laskę, której brak w wersji Łukasza (Łuk. 9,3), ale właśnie. „Łukasz radykalizuje nakaz wyzbycia się wszelkich dóbr”⁴ – jak pisze biblista, wyjaśniając tę kwestię. Ale co to oznacza? To, że Jezus wyszedł według Łukasza na radykała! Śmieszne to, niebywałe, niedopuszczalne, ale w końcu i obrazoburcze. Jezus radykałem?! Czy taki obraz Jezusa wyłania się z całości Jego nauki? Przyzwyczajeni jesteśmy jednak do czegoś innego. Dlatego teologiczne zabawy Łukasza musimy odstawić na bok. Pozostał wszakże posmak małego szoku. No bo jak to? Pismo Święte, osoba Jezusa i Jego unikalne, święte wypowiedzi, a tu okazuje się, że autor Ewangelii coś w niej zmienia według swego teologicznego uznania, nie mając respektu nawet wobec autentycznych słów Jezusa. Aura świętości Pisma w tym momencie doznała poważnego uszczerbku. Lektura Nowego Testamentu wyskoczyła z torów tradycyjnego, opartego na autorytecie czytania. I zaczęły się następne schody, bo to nie był koniec przykrych niespodzianek. Pojawił się zasadniczy problem autentyczności treści Nowego Testamentu.