Moby Dick - ebook
Moby Dick - ebook
Dwujęzyczna adaptacja powieści „Moby Dick” to atrakcyjna pomoc dla uczących się języka angielskiego. Śledząc losy bohaterów, możemy na bieżąco porównywać tekst angielski i polski.
Adaptacja została przygotowana z myślą o czytelnikach średnio zaawansowanych, jednak dzięki dwujęzycznej wersji z książki mogą korzystać czytelnicy dopiero rozpoczynający naukę angielskiego.
Odnośniki umieszczone przy każdym akapicie umożliwiają zmianę wersji językowej z angielskiej na polską i z polskiej na angielską.
Spis treści
I. CALL ME ISHMAEL / MÓWCIE DO MNIE ISHMAEL
II. CAPTAIN AHAB AND MOBY DICK/ KAPITAN AHAB I MOBY DICK
III. THE MADNESS OF THE PEQUOD/ SZALEŃSTWO NA PEQUODZIE
IV. A COFFIN FOR QUEEQUEG / TRUMNA DLA QUEEQUEGA
V. MOBY DICK IS FINALLY SEEN / MOBY DICK ZOSTAJE
WYPATRZONY
VI. THE CHASE – SECOND DAY / POŚCIG – DZIEŃ DRUGI
VII. THE CHASE – THIRD DAY / POŚCIG – DZIEŃ TRZECI
Kategoria: | Angielski |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-63035-31-0 |
Rozmiar pliku: | 3,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Seria Czytamy w oryginale to atrakcyjna pomoc dla uczących się języka angielskiego. Śledząc losy bohaterów powieści możemy na bieżąco porównywać tekst angielski i polski, ucząc się na podstawie wielkiej literatury. Adaptacja została przygotowana z myślą o czytelnikach średniozaawansowanych, jednak dzięki wersji polskiej z książki korzystać mogą również początkujący.
Aby zmienić wersję językową – kliknij w numer akapitu.
Zapraszamy na www.44.pl gdzie dostępne są dodatkowe pomoce do samodzielnej nauki: angielska wersja audio (format mp3) oraz zeszyt ćwiczeń z kluczem odpowiedzi.
Call me Ishmael. Some years ago – how long is not important – I found myself with no money, and nothing to interest me on land. Whenever I feel depressed like this, I know it is time to go to sea. However, I never go as a passenger, I never have the money to pay. And why should I pay? I always go to sea as a simple sailor, to get paid, to get exercise and to breathe the pure sea air.
I had never been on a whaling ship before, I normally sail on ships that take spices and treasure from one part of the world to another. But this time I decided that I wanted to sail in the hunt for whales, those great monsters of the deep seas.
So I travelled to a town called New Bedford, and on my arrival I found that I had to wait a night and a day for a ship to take me to Nantucket. At the time this was the most famous whaling port in the whole world. After walking the streets for some time I arrived at a place called “The Spouter Inn" – I decided to go in.
There were no free beds in the inn, but the owner told me there was a large bed that I could share with a harpooner from a whaling ship. He told me the man was out, walking around the town trying to sell some human heads. I was not sure I wanted to share a bed, even a large one, with another man, especially a man trying to sell human heads. However, the only alternative was to sleep on a table in the bar, so I asked the owner to show me the room. When I arrived it was empty, so I got into the bed and quickly went to sleep.
Later on that night I was woken up by a man entering the room holding a candle in one hand and a human head in the other. He didn’t see me, and I was able to watch him in the candle light. He was a huge man, with a shaved head and the whole of his body was covered in tattoos. He was clearly from the south sea islands and I wondered if he was even a cannibal. At that moment I was as scared of him as I am scared of the devil.
He looked into a bag he had and took out a wooden idol in the shape of a small baby. For perhaps a minute he whispered some prayers to this tiny god. Then he put out his candle and jumped into bed. He was very surprised to see me.
"Who-e you? I kill-e," shouted the cannibal as he jumped back out of bed.
"Landlord!" I screamed.
Thankfully the landlord came quickly to the room holding a candle.
"Don’t be afraid of Queequeg, he wouldn’t harm a hair on your head," the landlord said with a big smile on his face.
"Why didn’t you tell me he was a cannibal?"
"I thought you would know, I did tell you he was out selling heads. Queequeg, this man sleep-e you – you sabbee?"
"Me sabbee a lot," said Queequeg in a low voice.
For a moment I was able to have a good look at the savage. He was generally quite clean and friendly looking. So I decided that it was better to sleep with a sober savage than a drunken Christian.
When I woke up the next day, my new friend was shaving with his harpoon, which must have been incredibly sharp. I spent some time with Queequeg during the day and he told me about his life. He was from the South Seas and his home was 20 000 miles away. That evening we ate supper together and then smoked some of Queequeg’s tobacco. He told me that I was a great friend and gave me the human head he had been trying to sell.
The next day we decided to sail to Nantucket together and look for a whaling ship we could work on. During the journey I noticed that the crew were making a joke of Queequeg. While he walked around the ship they would follow him and mimic his walk.
Queequeg saw one of them doing this and quite calmly dropped his bag and harpoon, picked the man up and threw him across the deck.
"Captain! Captain! It’s the devil," the man cried.
"Hey you! You could have killed that man," the Captain shouted.
"What him say?" he asked me.
"Him say you near kill-e that man there," I said, trying to speak in his strange way so he could understand me easily.
"Him? No, him small fish. Queequeg no kill-e him, Queequeg kill-e big whale."
When we arrived in Nantucket there were three whaling ships in the harbour. Queequeg told me, he had been talking with his little god, Yojo, and that I should decide which boat to take. I walked to where the ships were, and had a look around. It seemed there were three ships, the Devil-Dam, the Tit-bit and the Pequod. The Pequod is the name of a famous tribe of American Indians, now extinct. I decided that this was the ship that Queequeg and I would travel on.
On the deck of the ship there was a strange tent, in the shape of a wigwam. I could just see that an old man was sitting inside. I walked over to him and asked in a loud voice:
"Are you the Captain of the ship?"
"What if I am? What do you want?" came the reply. I could see his face better now, he had skin like leather. Later on, I found out this was Captain Peleg, one of the owners of the Pequod.
"I want to sail on this ship."
"And what do you know about whaling?"
"I’ve been a sailor and..."
"I asked what you knew about whaling, not sailing," interrupted the old man.
"Well, I want to see the world and I want to see what whaling is."
"You want to see what whaling is? Well, just look at Captain Ahab."
"Who?"
"He’s the one legged captain of this ship."
"What happened to his other leg? Was it lost to a whale?"
"Lost to a whale? It was bitten off and chewed up by a monster of a whale. So if you want to see whaling, look for the Captain and if you want to see the world, look over that side of the ship."
I looked over and saw nothing but the endless ocean.
"What do you have to say?"
"Not much, nothing but water and a few clouds," I replied.
"So what do you think of the world? Do you wish to see any more of it?"
I didn’t know what to say. But the old man helped me.
"I’ll take you, you can sign up now."
After signing my papers, I left, but on the walk back to the inn I began to think about Ahab. It was always a good idea, before sailing on a ship to meet it’s captain. Turning back I walked up to Captain Peleg and asked him where I could find Captain Ahab.
"And what do you want of the Captain?" asked Peleg.
"I would like to speak to him," I replied.
"He isn’t available at the moment, I think he’s a little sick. He’s a strange man, Ahab, but a good one, doesn’t speak much, but when he does speak, you should listen. Anyway, I always say – it’s better to sail with a moody good captain than a laughing bad one."
Hearing this I left the ship and went to meet Queequeg.
Mówcie do mnie Ishmael. Kilka lat temu – nie ważne kiedy – nie miałem ani pieniędzy, ani niczego, co by mnie trzymało na lądzie. Gdy tylko czuję takie przygnębienie wiem, że czas udać się na morze. Jednak nigdy nie płynę jako pasażer – nie mam za co opłacić podróży. A i dlaczego miałbym płacić? Zawsze udaję się na morze jako prosty marynarz, aby zarobić pieniądze, zażyć ruchu i pooddychać czystym morskim powietrzem.
Nigdy wcześniej nie pływałem na statku wielorybniczym – zwykle pracuję na statkach przewożących przyprawy i bogactwa z jednej części świata do drugiej. Jednak tym razem chciałem polować na wieloryby, olbrzymy morskich głębin.
Udałem się więc do miasta New Bedford, a po przyjeździe tam okazało się, że muszę zaczekać jedną noc i jeden dzień na statek, który zabierze mnie do Nantucket. W tym czasie był to najsłynniejszy port wielorybniczy na całym świecie. Spacerując ulicami miasta, po jakimś czasie dotarłem do miejsca zwanego „Spouter Inn". Zdecydowałem się wejść do środka.
W gospodzie nie było wolnych miejsc, jednak właściciel powiedział, że jest jedno duże łóżko, które mógłbym dzielić z harpunnikiem ze statku wielorybniczego. Dodał, że opuścił gospodę na pewien czas i udał się do miasta, chcąc sprzedać kilka ludzkich głów. Nie byłem pewien, czy chciałem dzielić łóżko – nawet duże – z innym mężczyzną, zwłaszcza takim, który handlował ludzkimi głowami. Jednak jedyną alternatywą było spanie na stole w barze, dlatego poprosiłem właściciela, aby pokazał mi pokój. Gdy wszedłem, był pusty, więc położyłem się na łóżku i szybko zasnąłem.
Jakiś czas później obudził mnie mężczyzna wchodzący do pokoju – w jednej ręce trzymał świeczkę, a w drugiej ludzką głowę. Nie zauważył mnie, jednak ja mogłem obserwować go w świetle świecy. Był to ogromny człowiek z ogoloną głową, którego całe ciało pokrywały tatuaże. Wszystko wskazywało na to, że pochodzi z wysp Mórz Południowych i zacząłem się zastanawiać, czy nie jest kanibalem. W tym momencie bałem się go tak bardzo, jak boję się diabła.
Zajrzał do torby i wyjął drewnianego bożka w kształcie małego dziecka. Przez kilka minut szeptem odmawiał jakieś modlitwy. Następnie zdmuchnął świeczkę i wskoczył do łóżka. Był bardzo zdziwiony, gdy mnie tam zastał.
– Kto ty? Ja zabić ciebie! – krzyknął kanibal wyskakując z łóżka.
– Pomocy! – krzyknąłem.
Na szczęście szybko przyszedł właściciel gospody ze świecą w ręku.
– Nie bój się. To Queequeg. On by nawet muchy nie skrzywdził – powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy.
– Dlaczego nie powiedziałeś mi, że to kanibal?
– Myślałem, że wiesz. Mówiłem ci, że sprzedaje ludzkie głowy. Queequeg, ten człowiek spać tu, rozumieć?
– Moja dużo rozumieć – wymamrotał Queequeg.
Przez chwilę mogłem dobrze mu się przyjrzeć. Był dosyć czysty i wyglądał przyjaźnie. Uznałem więc, że lepiej jest spać z trzeźwym dzikusem niż z pijanym chrześcijaninem.
Gdy obudziłem się następnego dnia, mój nowy przyjaciel golił się swoim harpunem, który musiał być niewiarygodnie ostry. W ciągu dnia spędziłem z Queequegiem trochę czasu, a on opowiedział mi o swoim życiu. Pochodził z Mórz Południowych – jego dom oddalony było o 20 000 mil. Tego wieczora zjedliśmy razem kolację, a następnie paliliśmy jego tytoń. Queequeg oświadczył, że jestem jego przyjacielem i podarował mi ludzką głowę, którą wcześniej próbował sprzedać.
Następnego dnia postanowiliśmy, że razem udamy się do Nantucket i poszukamy statku wielorybniczego, na którym moglibyśmy pracować. Podczas podróży zauważyłem, że załoga żartowała z Queequega. Gdy on spacerował po pokładzie, marynarze podążali za nim i przedrzeźniali jego sposób chodzenia.
Queequeg zobaczył to i położywszy spokojnie na ziemi swój worek i harpun, podniósł jednego z mężczyzn do góry i rzucił go na pokład.
– Kapitanie! Kapitanie! To diabeł! – krzyczał mężczyzna.
– Hej ty! Mogłeś zabić tego człowieka! – krzyknął Kapitan.
– Co on mówić? – zapytał mnie Queequeg.
– On powiedział, że ty prawie zabić tego człowieka – odparłem, próbując mówić w ten sam dziwny sposób, aby mógł łatwiej mnie zrozumieć.
– Jego? Nie, on mała ryba. Queequeg nie zabić go, Queequeg zabić wielkiego wieloryba.
Gdy dotarliśmy do Nantucket, w porcie stały trzy statki wielorybnicze. Queequeg wyznał mi, że rozmawiał ze swoim małym bożkiem, Yojo, i że to ja powinienem zdecydować, który z nich wybrać. Poszedłem do miejsca, w którym zacumowane były statki i zacząłem się rozglądać. Statki nazywały się Devil-Dam, Tit-bit oraz Pequod. Pequod to nazwa słynnego plemienia amerykańskich Indian, które już nie istnieje. Postanowiłem, że na tym właśnie statku będziemy podróżować ja i Queequeg.
Na pokładzie statku znajdował się dziwny namiot w kształcie wigwamu. Zobaczyłem, że w środku siedzi stary człowiek. Podszedłem do niego i zapytałem głośno:
– Czy pan jest kapitanem tego statku?
– A jeżeli jestem, to co? Czego chcesz? – usłyszałem w odpowiedzi. Teraz lepiej widziałem jego twarz – była spalona słońcem. Później dowiedziałem się, że był to Kapitan Peleg, jeden z właścicieli statku Pequod.
– Chciałbym żeglować na tym statku.
– A co wiesz o wielorybnictwie?
– Jestem marynarzem i...
– Pytałem, co wiesz o wielorybnictwie, a nie żeglowaniu – przerwał mi starzec.
– No cóż, chcę poznać świat i chcę dowiedzieć się, czym jest wielorybnictwo.
– Chcesz dowiedzieć się, na czym polega wielorybnictwo? Po prostu spójrz na Kapitana Ahaba.
– Na kogo?
– To jednonogi kapitan tego statku.
– Co się stało z jego nogą? Czy stracił ją przez wieloryba?
– Przez wieloryba? Została odgryziona i przeżuta przez wieloryba-potwora. Więc jeżeli chcesz poznać wielorybnictwo, poszukaj kapitana, a jeśli chcesz zwiedzić świat, wyjrzyj za burtę.
Wyjrzałem przez burtę i nie zobaczyłem nic oprócz bezkresnego oceanu.
– I co tam widzisz?
– Niewiele, nic tylko woda i kilka chmurek – odpowiedziałem.
– Co więc myślisz o świecie? Masz ochotę zobaczyć go więcej?
Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Ale staruszek pomógł mi.
– Przyjmę cię, możesz się zaciągnąć.
Po podpisaniu dokumentów wyszedłem, jednak w drodze powrotnej do gospody zacząłem rozmyślać o kapitanie Ahabie. Przed wypłynięciem w rejs zawsze dobrze jest poznać kapitana. Zawróciłem i zapytałem kapitana Pelega, gdzie mogę znaleźć kapitana Ahaba.
– A co od niego chcesz? – zapytał Peleg.
– Chciałbym z nim porozmawiać – odpowiedziałem.
– W tym momencie jest niedostępny. Wydaje mi się, że jest trochę chory. Ahab to dziwny człowiek, ale dobry. Nie mówi dużo, ale gdy już mówi, należy go słuchać. Tak czy inaczej, ja zawsze powtarzam – lepiej żeglować z markotnym, ale dobrym kapitanem, niż z wesołym, ale złym.
Usłyszawszy to opuściłem statek i poszedłem na spotkanie z Queequegiem.
Moby Dick – Moby Dick
The Last of the Mohicans – Ostatni Mohikanin
Dracula – Drakula
Lord Jim – Lord Jim
Three Men in Boat – Trzech panów w łódce
Robinson Crusoe – Robinson Crusoe
The Secret Garden – Tajemniczy ogród
The Adventures of Tom Sawyer – Przygody Tomka Sawyera
The Adventures of Sherlock Holmes – Przygody Sherlocka Holmesa
Alice's Adventures in Wonderland – Alicja w krainie czarów
Treasure Island – Wyspa Skarbów
Gulliver’s Travels – Podróże Guliwera
The Wonderful Wizard of Oz – Czarnoksiężnik z Krainy Oz
White Fang – Biały Kieł
Sense and Sensibility – Rozważna i romantyczna
Pollyanna – Pollyanna
Peter Pan – Piotruś Pan
A Christmas Carol – Opowieść wigilijna
Więcej informacji na www.44.pl