Moc kabały - ebook
Moc kabały - ebook
Wiele osób wciąż nie wie, że są twórcami swojej rzeczywistości. Wystarczy, że poznają i zastosują prawa kosmiczne zgodnie z zasadami kabały. Gwiazdy, takie jak Madonna i wiele innych celebrytów, są zagorzałymi wyznawcami tej filozofii. Kabała zajmuje się najgłębszymi prawami wszechświata i tym, jak możesz ich używać. Ta książka wyjaśnia na czym polega kabała, symbole kabały i zasady kabały. Dowiesz się, jak połączyć współczesną psychologię, starożytną wiedzę kabały i intuicję. Poznasz anielskie imiona, cyfry i litery hebrajskie jako nośniki energii twórczej oraz jak możesz je wykorzystać na co dzień. Praktyka kabały, medytacje i pozytywne myślenie pomogą ci w rozwoju duchowym i uzdrawianiu energią. Prawa kosmiczne i zasady kabały do codziennego wykorzystania.
Spis treści
I - Skąd przychodzimy i dokąd zmierzamy?
Jabłko jako drogowskaz
Nauka kabały
Sens życia
Historia stworzenia
Drzewo życia
Stworzenia Boże
II - Widzę to, czego ty nie widzisz
Herbatnik to nie tylko herbatnik
Kalejdoskop postrzegania
Twardy dysk duszy
Nasze wewnętrzne zwierzę
III - Zmiana perspektywy
Dobre czy złe?
Zasada oporu
High and good bye
Niedzielna wycieczka
Narwany nerwus trafia na znak stopu
Spełnienie czy chaos?
IV - Ja, ja, ja
Dawanie jest darem
Zawalidroga
Ego – dobre zło
Mistrz iluzji
Ciemny pokój
Areny działania ego
Twój udział
V - Zohar – księga mądrości kabały
Historia powstania Zoharu
VI - Narzędzia stworzenia
Medytacja Ana Bekoach
Kiedy i gdzie – najlepsza pora na pracę duchową
VII - Proces stworzenia
Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu
Raj
Zew duszy
Bibliografia
O Autorze
Kategoria: | Ezoteryka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8301-509-5 |
Rozmiar pliku: | 2,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
SKĄD PRZYCHODZIMY I DOKĄD ZMIERZAMY
Jabłko jako drogowskaz
Moja czwarta noc na pustyni. Samotnie wykonuję zagrażające życiu zadanie z obciążeniem, które i bez tego byłoby duże. Te sprawdziany to część mojego szkolenia w armii izraelskiej. Podczas siedmiu kolejnych nocy muszę odnaleźć po pięć wcześniej wyznaczonych miejsc, gdzie pozostawiono karteczki z pewnymi kombinacjami liczb – mam je zabrać i okazać następnego dnia jako dowód. Współrzędne celów zapamiętałem dzień wcześniej na podstawie szkiców. Teraz rozgwieżdżone niebo jest moim najlepszym i jedynym przyjacielem, towarzyszem i doradcą.
Przede mną trzydzieści kilometrów marszu.
Noce w lutym są zimne także na pustyni. O tej porze roku występuje jednak nadal zgromadzona przez zimę woda, toteż wyczuwa się nawet jeszcze puls życia. Pełne gwiazd nocne niebo, jak kosztowna ozdoba z pereł, rozpościera się ponad nieskończonym bezmiarem jałowego krajobrazu. Przytłoczony tym cichym spektaklem, czuję potężną moc natury.
Dziś zmęczenie odbiera mi siły, a przede wszystkim zdolność koncentracji. Staram się wyraźnie przypomnieć sobie współrzędne mojej trasy, co mi się jednak nie udaje. Już dawno powinienem dotrzeć do pierwszego celu. Pojawia się strach, który paraliżuje impuls, by zrobić kolejny krok. Nie wolno mi jednak ulegać pokusie choćby chwilowego odpoczynku, bo pot od razu zamarzłby mi na skórze. Każdy krok po tym nieprzebytym piargu jest dla mnie trudny, zupełnie straciłem orientację. W którym kierunku mam dalej iść? A jeśli nie znajdą mnie koledzy, którzy będą mnie szukać następnego dnia? Nagle strach przed śmiercią ściska mi serce. Dość już tych rozmyślań, trzeba po prostu iść dalej!
Czy ta skała po lewej stronie to nie punkt orientacyjny? Nadzieja przyspiesza moje kroki. Nagle widzę, jak skała się porusza. Jakaś przykucnięta postać prostuje się. Strzały myśli przelatują mi przez głowę. Mam halucynacje czy rzeczywiście ktoś tam stoi? A jeśli tak, to co robi w środku nocy na tym pustkowiu? Nie jest to przecież pasterz, bo nigdzie nie widzę żadnych zwierząt, którymi mógłby się opiekować. Może to zbiegły przestępca? Czy nie powinienem raczej uciekać? Pozbawiony nadziei, z całym tym obciążeniem, na zmęczonych nogach.
Poprzez te myśli dochodzi do moich uszu słowo:
– Cześć.
Brzmi serdecznie, słyszę, jak z moich ust bezwiednie pada odpowiedź:
– Cześć.
Skąpe słowa wśród jałowego krajobrazu.
– Szukasz drogi?
– Nie!
Czy powinienem przyznać, że pobłądziłem?
Gdy postać mówi do mnie coś jeszcze – w języku, który znam całkiem nieźle – w mojej głowie szaleje dziki chaos myśli tak, że nie rozumiem ani słowa. Dociera do mnie tylko jedno zdanie:
– W tę stronę prowadzi twoja droga. Powodzenia!
Mówiąc to, postać podaje mi jabłko i odchodzi w przeciwnym kierunku. Kompletnie zdezorientowany, spoglądam za nią przez chwilę i chowam jabłko do kieszeni kurtki. Spotkanie to jest tak niedorzeczne, że zgodnie z otrzymaną wskazówką obieram podany kurs. Równie absurdalne wydaje się to, że brzemię mojego ekwipunku staje się nagle łatwiejsze do zniesienia, a we mnie odżywa nadzieja, że wkrótce odzyskam orientację w terenie. Z wolna powraca pewność siebie, a z nią rozjaśnia mi się w głowie. Mgła rzednie, przypominam sobie szkic ze współrzędnymi na tę noc. Rzut oka na rozgwieżdżone niebo przywraca mi perspektywę. Niedługo potem odnajduję pierwszy cel na tę noc.
Odzyskałem orientację. Wiem, gdzie muszę iść.
Kompletnie wyczerpany docieram rano na umówione miejsce zbiórki, a w drodze powrotnej zapadam w pozbawioną marzeń sennych drzemkę. W obozie nocne spotkanie wydaje mi się halucynacją. Jakże często koledzy opowiadali o podobnych przeżyciach, które spotkały ich w chwilach wielkiego wyczerpania i zwątpienia. Kiedy rozbieram się, by się umyć i uprać rzeczy, coś wypada na podłogę. Leży przede mną jabłko.
Jabłko stanowiło dowód, że to spotkanie rzeczywiście miało miejsce. Bez niego zbyłbym je jako złudzenie zmysłów. Doświadczenie to wydawało mi się osobliwe, bo nie potrafiłem go zrozumieć. Nie pasowało do żadnego logicznego modelu wyjaśniającego. Dopiero później zdałem sobie sprawę, że spotkałem anioła. Wtedy byłem tak zdezorientowany, że z nikim o tym nie rozmawiałem. Spotkanie z aniołem zwyczajnie nie mieściło się w moim obrazie świata. Przecież przez całe życie uczyłem się polegać na swoim rozumie i tylko na nim. Dla anioła nie było tam po prostu miejsca. Przez co najmniej trzy lata ignorowałem to przeżycie, zachowując się tak, jakby nigdy do niego nie doszło. Potem jednak wyruszyłem na poszukiwanie nauk duchowych. Zajmowałem się taoizmem, jogą i buddyzmem zen, który doprowadził mnie ostatecznie do sufizmu. Wszystkie te modele wyjaśniające wydały mi się interesujące, żaden jednak rzeczywiście mnie nie przekonał.
Zasadniczo szukałem dostępu do poziomu, na którym spotkałem anioła. Po tym doświadczeniu doznałem jeszcze wiele osobistych wzlotów i upadków, aż pewne wydarzenie gruntownie odmieniło moje życie. Poznałem naukę kabały i dowiedziałem się czegoś o centralnej roli świadomości. A przez to odnalazłem klucz do wzbogacenia mojego codziennego życia, gdyż świadomość oznacza poznanie rzeczywistości. Świadomość jest wielkim skarbem, którego jednak większość z nas jeszcze nie odkryła. Stanowi nasze połączenie z poziomem stworzenia, zanim jednak będzie mogła odmienić nasze życie, musi zostać wyćwiczona. Trening świadomości był bramą, przez którą chciałem przejść.
Do tego momentu moje życie rozgrywało się w dolinie otoczonej imponującymi górami, na które jednak nigdy się nie wspiąłem. Nauczyłem się tu różnych zawodów, zdobyłem dużą wiedzę i założyłem rodzinę. Było to przeważnie wygodne życie, ale raz po raz nieprzyjemne wydarzenia całkowicie zaburzały jego bieg. Mimo całej mojej wiedzy i wszystkich licznych doświadczeń moja świadomość prawie się nie zmieniła. Dopiero kiedy poznałem naukę kabały, zacząłem wędrować po górach okalających moją dolinę. Zrozumiałem, że mój dotychczasowy punkt widzenia ograniczał się wyłącznie do mojej osoby. Im wyżej wspinałem się na górę, tym lepiej zdawałem sobie sprawę, że jestem nie tylko częścią rodziny, lecz także mojego najbliższego otoczenia. Kiedy wszedłem jeszcze wyżej, dotarło do mnie, że za górami są inne doliny, które nawet łączą się z moją. Piąłem się więc coraz bardziej, a im wyżej docierałem, tym lepiej pojmowałem, że wszystko na tym świecie jest ze sobą wzajemnie powiązane.
Ale kabała nie tylko naucza o złożonych mechanizmach, które określają życie doczesne, lecz pozwala też nawiązać więź z poziomem stworzenia. Uczy, że celem ludzkiej egzystencji jest zdobywanie szczytów i kontakt z Bogiem. Jesteśmy stworzeniami Bożymi i nosimy w sobie zdolność, by samemu stać się stwórcą. Upłynęło dużo czasu, nim zrozumiałem tę myśl. Jako stworzenia Boże jesteśmy też potencjalnymi stwórcami – i to nie tylko naszej rzeczywistości, lecz także stwórcami w tym sensie, że możemy dać coś innym ludziom. Słowo kabbalah znaczy „otrzymywanie”. Z tego powodu wcielamy się na tej planecie: jesteśmy tu po to, by przekazać dalej to, co otrzymaliśmy.
Nauka kabały
Kabaliści to mistycy badający prawa życia. Zajmują się zarówno technikami medytacyjnymi, jak też studiowaniem tekstów Tory i Zoharu.
Kod Stwórcy ukryty jest w Torze, a księga Zoharu dostarcza narzędzi niezbędnych do jego rozszyfrowania. Zawarte w kilku tomach teksty obejmują informacje dotyczące wszystkich obszarów tego wszechświata ważnych dla nas, ludzi – nauki, filozofii, astrologii, medycyny i duchowości. Wiedza ta obejmuje wszystko, co dotyczy naszej codzienności – życia w związku i w społeczeństwie, wiedzy o chorobach i zarazach, ludziach i zwierzętach. Zohar zawiera wszystkie informacje dotyczące mechanizmów rzeczywistości: jak funkcjonuje życie, jak je można opanować i stać się stwórcą. znajdujemy tu narzędzia transformacji zwykłych ludzi w stwórców.
Przekaz wiedzy kabalistycznej od jej powstania około 200 roku aż do XIII wieku odbywał się zawsze tylko osobiście z nauczyciela na ucznia. Nosicielami i przekazicielami tej wiedz byli ludzie cechujący się poszerzonym stanem świadomości. Nie decydowała o tym ani mądrość czy wykształcenie, ani określony status społeczny, lecz tylko i wyłącznie zdolność nawiązywania więzi z Bogiem. Zohar pojawił się pod koniec XIII wieku w Hiszpanii. Został prawdopodobnie ponownie odkryty w latach 1280-1286 przez Mojżesza z Leonu.
Podstawą badań kabalistów jest Tora. Biblia hebrajska albo Tora to różne nazwy Pięcioksięgu Mojżeszowego, czyli Starego Testamentu. Wszystkie te określenia oznaczają ten sam tekst podzielony na pięć ksiąg. Opisuje on wprawdzie rozwój ludzkości na poziomie grubomaterialnym, ale nie chodzi jedynie o dokumentację związaną z wydarzeniami historycznymi. W pierwszym czytaniu Tora wydaje się zbiorem opowieści, w których opisano ludzi i wymieniono wypadki historyczne. Ale tekst ten można rozważać i interpretować na co najmniej czterech poziomach. Pszat to najprostszy poziom rozumienia Tory. I tak na przykład przykazanie „nie zabijaj!” oznacza po prostu, że nie należy nikogo pozbawiać życia. Drugi poziom to szamor i zachor. Oznacza on, że należy wystrzegać się łamania przykazań i nie przestrzegania szabatu. Szabat to siódmy dzień tygodnia, w którym Bóg odpoczywał, dlatego jest to także dzień odpoczynku dla ludzi. Trzecim poziomem jest drasz, który zajmuje się badaniem zależności i ma na celu zrozumienie nauki Tory. Czwarty poziom to sod – poziom tajemny. Jest to sposób rozpatrywania występujący w tradycji kabały. Jest całkowicie niewidoczny i nieuchwytny także poprzez studiowanie tekstów.
Można go osiągnąć jedynie wtedy, gdy tajemnice kabały przekaże nam nauczyciel. Na tym poziomie całą Torę można rozumieć jako wiedzę o prawach wszechświata i to nie na poziomie religijnym. Obejmuje ona tajemnice stworzenia zakodowane w słowach i wierszach Tory, a więc ukryte jako zaszyfrowane informacje. Kto zna tajemną naukę kabalistyczną, dysponuje wszystkimi narzędziami, by żyć jako stwórca w rzeczywistości fizycznej.
Kabała nie jest systemem religijnym, lecz zwraca się do wszystkich ludzi naszej planety. Wielu filozofów i naukowców zajmowało się tą doktryną, jak na przykład Galileusz, Newton i Einstein. Byli to ludzie, którzy chcieli zgłębić tajemnice wszechświata, a odpowiedzi znaleźli w kabale. Kabaliści są nosicielami mądrości, ale narzędzia zawarte w kabale zostały przekazane wszystkim ludziom, by pomóc nam kierować rzeczywistością. Kabała uczy, że jesteśmy panami własnego losu. Nic, co nas w życiu spotyka, nie jest przypadkowe, lecz ma wyższy sens – nawet jeśli nie zawsze od razu go rozumiemy. Dopiero kiedy ćwiczymy świadomość i dysponujemy odpowiednimi narzędziami, udział w naszym życiu tak zwanych przypadków i zrządzeń losu staje się coraz mniejszy.