- promocja
- W empik go
Moc manifestowania - ebook
Moc manifestowania - ebook
Zamanifestuj życie swoich marzeń! Jak zmienić toksyczną pracę, znaleźć bratnią duszę, sprawić, by pieniądze przestały być problemem, który spędza ci sen z powiek?
Ta książka to szczere i bezinteresowne zaproszenie do podróży, która zmieni twoje życie – jeśli tylko tego zechcesz. Czytając ją kartka po kartce, rozdział po rozdziale, zrozumiesz, jak łatwo jest zadbać o siebie, a także to, że odnajdując miłość do siebie samej, sprawisz, iż pokocha cię świat. Jeśli, tak jak ja, jesteś zdroworozsądkową, twardo stąpającą po ziemi osobą i do tej pory na manifestacje patrzyłaś z przymrużeniem oka – musisz przeczytać tę książkę. Autorka, podkreślając ogromną wagę poczucia sprawczości w życiu, prowadzi cię za rękę przez świat świadomego tworzenia manifestacji. Sama decydujesz, z których elementów zawartych w książce skorzystasz, by spróbować żyć najlepszą wersją swojego życia. A później? Później wszystko czego pragniesz, staje się rzeczywistością!
Marta Lech-Maciejewska, przedsiębiorczyni, twórczyni marki Spadiora i bloga superstyler.pl, Kobieta Roku „Glamour” w kategorii Biznes
W ostatnich latach nurt psychologii pozytywnej, czyli skupianie się na budowaniu oraz rozwijaniu osobistego potencjału, coraz bardziej przybiera na sile. Bez wypierania trudnych emocji możemy świadomie kierować swoją uwagę ku temu, co budujące.
Dzięki temu stajemy się sprawczy wobec iebie i swojego życia. To jest właśnie początek manifestowania i mądrość "Mocy manifestowania" Jordanny Levin.
Orina Krajewska, aktorka, wpółzałożycielka i prezeska Fundacji Małgosi Braunek „Bądź”. Propagatorka holistycznego stylu życia i integralnego podejścia do zdrowia.
Jordanna Levin jest dziennikarką, autorką bestsellerowych książek: Moc manifestowania, Higher Love i Make You Happen oraz gospodynią trzech podcastów i astrolożką. Uwielbia tarota, interesuje ją moc kryształów i fazy księżyca, równocześnie jednak jest zwolenniczką praktycznych rozwiązań i drobiazgowego planowania swoich działań. O swoich doświadczeniach i praktykach opowiada w prosty i zabawny sposób, dzięki któremu zbudowała wierne grono
fanów.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8318-481-4 |
Rozmiar pliku: | 5,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Słowa „manifestacja”, „manifestowanie” budziły we mnie poczucie obciachu – może nie tyle same te słowa, ile puste spojrzenia, uniesienie brwi i przewracanie oczami, które wywoływało ich wypowiedzenie. „Manifestacja to nie żadne mambo-dżambo!” – zastrzegałam, gdy tylko pojawiało się w rozmowie, jakby reputacja całej koncepcji spoczywała wyłącznie na moich barkach. Tak się jednak składa, że uczę manifestacji, stanowi więc ona znaczną część mojego świata, a wszystko, co uzyskałam w życiu, jest wynikiem świadomej albo podświadomej manifestacji z mojej strony (podobnie jest u każdego z nas). Zatem jej reputacja to chyba w pewnym sensie rzeczywiście moja sprawa.
Przez wiele lat, wyjaśniając, co robię i czego uczę, w ogóle unikałam tego słowa – zastępowałam je takimi zwrotami jak „tworzenie życia, jakiego pragniesz”, „kierowanie swoją energią” i „projektowanie przyszłości”, plątanina wyrażeń o samopomocy wydawała mi się jednak głupia, skoro zamiast niej mogłam użyć jednego idealnie dobranego słowa.
Dlatego to uprościłam. Dopracowałam do perfekcji. Rozmontowałam koncepcję, przerobiłam ją i uczyniłam swoją własną. A kiedy już zdecydowałam, że jestem gotowa na przyjęcie tego słowa na „m”, zaciekawił mnie jego błędny odbiór na przestrzeni lat. Jak do tego doszło, że manifestacja stała się tak mistyczna i nieosiągalna? Okazało się, że negatywne reakcje nie dotyczyły samego wyrażenia. Prawdziwy problem stanowił sposób, w jaki ta koncepcja została opakowana i była nam sprzedawana przez ostatnie kilkadziesiąt lat.
Zauważ, że nauki dotyczące manifestowania składają dziś WIELKIE obietnice. Owijają je w mistyczną watę i dodają ezoteryczną kokardkę, ale rzadko je spełniają. Ludzie na całym świecie nie są w stanie zamanifestować swojego wymarzonego życia, choć powiedziano im, że wszystko, co muszą zrobić, aby osiągnąć to, czego pragną, to po prostu uwierzyć, że mogą to mieć. Nie ma lepszego sposobu, by zniszczyć dowolną ideę. To fajna myśl, ale nic ponad to. Twierdzenie, że nic więcej ci nie potrzeba, jest mało realistyczne.
Czy nie sądzisz, że gdyby do osiągnięcia dobrego życia rzeczywiście wystarczało po prostu przywoływanie dobrych myśli i odczuwanie pozytywnych uczuć, to do tej pory wszyscy jeździlibyśmy sportowymi samochodami i pracowali zdalnie z rajskich bungalowów przy plaży? Gdzie w takim razie jest moja mongolska jurta w górach, mój kurnik i ogród warzywny? Gdzie jest mój seksowny farmer w golfie Country Road i traperach Timberland? Młodsza już nie będę, on też!
Dla niewtajemniczonych – manifestacja polega przede wszystkim na przejęciu kontroli nad własną przyszłością. Kropka. To wszystko. Chodzi o uświadomienie sobie, że jesteś twórcą każdego elementu swojego życia.
Rzeczy nam się nie przydarzają – to my sprawiamy, że się dzieją (najprawdopodobniej nieświadomie). Wiem, że to stwierdzenie jest kontrowersyjne, ale każdy z nas potrafi decydować o własnym losie. I zanim zasypiesz mnie przykładami wydarzeń, osób i sytuacji ze swojego życia, co do których masz stuprocentową pewność, że zaistniały bez twojego udziału, proszę, wytrzymaj ze mną jeszcze trochę i przewracaj kolejne strony tej książki. Gdy już pojmiesz tę jedną rzecz (niezależnie od tego, jak bardzo wydaje się to niewygodne), opanujesz zasady zupełnie nowej gry!
Chociaż na widok mojej kolekcji magicznych kamieni można zzielenieć z zazdrości, moja garderoba wygląda jak tablica marzeń uduchowionej cyganerii na Pintereście, a z moją talią kart Rider-Waite trzeciej generacji potrafiłabym postawić upiornie dokładnego tarota, będę pierwszą, która przyzna, że mistyczna otoczka, w której manifestacja rozbijała się po świecie, nadszarpnęła jej reputację. Przestała być postrzegana jako narzędzie dostępne dla wszystkich, chociaż z całą pewnością tym właśnie jest.
Żeby było jasne: nie zamierzam pozbawiać manifestacji jej duchowego wymiaru. Chcę tylko przekazać jedno: że całe to mambo-dżambo nie jest niezbędne, aby zadziałała. Nauki zamieszczone w tej książce mogą zostać zrozumiane i zastosowane przez wszystkich: ciebie, twojego superpragmatycznego tatę, twoją sceptyczną siostrę i kochającego jogę kuzyna wcinającego fasolę mung – przez całą tę pstrokatą ekipę.
Dorastałam z matką hippiską i ojcem korporacyjnym mózgowcem. Po mamie odziedziczyłam wyobraźnię, po tacie praktyczność. Pochłaniałam duchowe nauki guru manifestacji, takich jak Esther Hicks, Wayne W. Dyer i Mike Dooley. Zafascynowało mnie naukowe podejście do manifestacji prezentowane przez dra Joego Dispenzę oraz zabawne eksperymenty naukowe przeprowadzone przez Pam Grout. Kocham naukę i rozum równie mocno, jak cenię kreatywność, humor i duchowość. I właśnie dlatego że mam zdolność postrzegania wszystkich tych aspektów, myślę, że naprawdę spodoba ci się to, co mam do zaoferowania, oraz sposób, w jaki zamierzam się tym podzielić.
Ale ostrzegam, jestem gorącą miłośniczką popkultury, losowo wstawianych hashtagów i skracania słów ot tak, dla zabawy. #sorki! Moim zamiarem jest jednak rozwianie mgły tajemnicy wokół pojęcia manifestacji, zdjęcie odium z jej praktykowania oraz dodanie jej odrobiny humoru i człowieczeństwa. Manifestacja nie jest ogromnym przedsięwzięciem duchowym. To niewielka zmiana perspektywy i sposobu wydatkowania energii.
Jeśli otwierasz tę książkę z poczuciem sceptycyzmu, nie martw się – tutaj nic ci nie grozi. Jeśli sięgasz po nią jako wyznawca, być może po prostu znajdziesz inny sposób na zastosowanie tego, w co i tak już wierzysz. A jeśli mieścisz się gdzieś pomiędzy tymi dwiema kategoriami, czeka cię rozkosznie przyjemna jazda.
Niniejsze dzieło nie jest jednym z wielu podręczników praktykowania manifestacji, ale zdecydowanie jest to książka o manifestowaniu jako zjawisku. I tak, niektóre spośród zawartych w niej treści są nieco „mistyczne”, jest ona jednak także praktyczna, przyswajalna, zdroworozsądkowa, osiągalna, łatwa do opanowania. A jeśli pozwolisz mi na odrobinę samochwalstwa, to ci powiem, że zmieni twoje życie.
Musisz jednak zrozumieć, że nie obiecuję magii, milionów ani majątków ziemskich (przepraszam!), chociaż wszystko jest możliwe. Nie mogę też zagwarantować, że zamanifestowanie twoich marzeń będzie łatwe, szybkie i przyjemne. Zaczekaj! Nie uciekaj! Nie będziesz żałować. I wiesz co? Nie ma w tym żadnej wielkiej tajemnicy. Przekażę ci naprawdę wszystko, co wiem o teorii i praktyce manifestacji. Skończysz lekturę z niesamowitą zdolnością do dokonywania znaczących zmian w swoim życiu. Pojawi się też wiele pozytywnych skutków ubocznych: prawdopodobnie będziesz lepiej spać, wydajniej pracować, mieć więcej pieniędzy na koncie i mniej niepotrzebnego stresu w życiu – że nie wspomnę o ogromnej pewności siebie i poczuciu własnej wartości.
Najprawdopodobniej będziesz się też lepiej czuć w miłości i w relacjach z przyjaciółmi, rodzeństwem czy dziećmi – ogólnie rzecz biorąc, będziesz fajniejszym człowiekiem. Jeśli to wszystko nie wystarczy, aby ci się zechciało przewracać strony tej książki, być może jeszcze nie nadszedł dla ciebie moment, aby przejąć kontrolę nad swoim życiem. Żaden problem – możesz wrócić, kiedy nadejdzie właściwa pora. Mam nadzieję, że to zrobisz, bo to naprawdę działa!
Pozwól, że ci opowiem krótką historię…
W młodości byłam pewna, że mam zdolności parapsychiczne. Myślałam o różnych rzeczach, a one się spełniały.
Jednak nie tylko o nich myślałam, ja je czułam, martwiłam się o nie, podejmowałam wobec nich podświadome działania i wierzyłam każdą komórką swojego ciała, że moje prognozy muszą się spełnić, co ostatecznie gwarantowało, że tak się działo. Złamanie śródstopia, odwołany lot, nieudany interes, tragiczna historia miłosna, lista robiła się coraz dłuższa…
W końcu zdałam sobie sprawę (w samą porę, bo już miałam przygotowaną kryształową kulę, chustę na głowę i jaskrawy szyld reklamujący usługi wróżbitki), że tak naprawdę nie przepowiadałam przyszłości, tylko ją manifestowałam!
Energia, którą marnowałam przez stres, niepokój i zamartwianie się przyszłością sprawiała, że wszystkie te nieszczęśliwe wydarzenia się materializowały. Dlatego pewnego dnia zmieniłam zasady gry!
Po kilku zwichnięciach barków, fatalnej pracy, kolejnym nieudanym związku i rozczulaniu się nad ciężkim losem podeszłam do sprawy naukowo i dogłębnie zbadałam, co się tak naprawdę dzieje. Skoro potrafię zamanifestować te wszystkie negatywne rzeczy, może mogłabym zrobić to samo z czymś, czego naprawdę pragnę.
Okazało się, że mogę.
Zamiast poświęcać całą energię na negatywne i bezowocne nieprawdy, celowo skupiłam ją na tworzeniu pozytywnego, satysfakcjonującego i bogatego życia. Wierzę całym sercem, bez cienia wątpliwości, że ty też potrafisz to osiągnąć. W moim wypadku nie było to łatwe. Wymagało wielu prób i błędów, musiałam zrewidować część „starych” idei i przyjrzeć się im z innej perspektywy. Wiele razy zbliżałam się do złamania „kodu” tylko po to, by moje manifestacje wymknęły mi się z rąk. W rezultacie byłam przygnębiona poczuciem bezsensu – totalna porażka.
I właśnie to był katalizator, który pozwolił mi znaleźć sposób na problem z manifestowaniem, którego do tej pory nie udało mi się rozwiązać. PORAŻKA! To ona podkopuje naszą samoocenę, miłość i zaufanie do samego siebie. Kiedy ponosisz porażkę i czujesz, że pokonały cię okoliczności, poddajesz się i wycofujesz. A jeśli reagujesz podobnie do mnie, ostatecznie buntujesz się przeciwko temu, co tak bardzo starasz się osiągnąć.
Tak właśnie opracowałam Równanie Manifestacji – niezawodny sposób na zamanifestowanie wszystkiego, czego można pragnąć. Bynajmniej nie jestem matematyczką. Właściwie to nadal bawi mnie fakt, że ujęłam te nauki w postaci równania, ale to naprawdę najlepszy sposób na ich przedstawienie. Udane manifestowanie sprowadza się do prostej matematyki (tak prostej, że nawet taki matematyczny antytalent jak ja może ją zrozumieć). Jak każde równanie matematyczne, Równanie Manifestacji jest sumą swoich części. Jeśli usuniesz lub zignorujesz jedną część, całość się rozsypie. Możesz mi wierzyć, przetestowałam każdą możliwą do wyobrażenia jego wariację.
Zanim wgryziemy się w samo równanie, myślę, że powinnam dać ci wyobrażenie o mocy, z jaką władało ono moim życiem, a także życiem moich klientów (mentoring) i uczestników prowadzonych przeze mnie eventów. Używając tego równania, udało mi się zamanifestować 20 000 $, i to nie raz, ale dwa razy. Zamanifestowałam też nowy samochód, moich idealnych klientów, wyprzedane imprezy, niewiarygodne okazje biznesowe, świetne miejsca parkingowe na najbardziej zatłoczonych osiedlach nad samym morzem, bezpłatne czesne, bezpłatne wakacje, a także książkę, którą teraz czytasz.
Uczestnicy prowadzonych przeze mnie spotkań manifestowali wymarzoną pracę, bratnie dusze, dzieci (całe mnóstwo dzieci), duże pieniądze, wakacje, nieruchomości, owocne związki i wiele innych wspaniałych rzeczy…
W tym momencie, zanim przejdziemy do kolejnego rozdziału i do Równania Manifestacji, musisz koniecznie zrozumieć, że żadna z tych rzeczy, które zostały zamanifestowane, nie wydarzyła się dlatego, że miałam szczęście.
Nie wygrałam samochodu – zamanifestowałam środki, by go kupić. Nie znalazłam 20 000 dolarów w teczce leżącej na ścieżce – zamanifestowałam oferty pracy, które były dokładnie tyle warte. Równanie Manifestacji nie jest mistyczną mantrą ani magicznym zaklęciem. Jest narzędziem wzmacniającym samoocenę, które – o ile używa się go poprawnie – umożliwia tworzenie wszystkiego, czego tylko pragniesz. A teraz ciekawostka: nie ma znaczenia, czy manifestujesz nowy samochód, czy miejsce parkingowe. Energia, którą w to wkładasz, jest dokładnie taka sama (tu miejsce na okrzyk ekscytacji!).
Brzmi dobrze?
W porządku, zróbmy to.