- promocja
- W empik go
Mogę Cię kochać słowami - ebook
Mogę Cię kochać słowami - ebook
„Stanąłeś na skraju mojego serca i zawahałeś się. Wiedziałeś bowiem, że z tej drogi nie ma już powrotu. Kto raz wejdzie na ścieżkę mojego serca, ten na wieki zatonie w otchłani własnych uczuć.” Tomik wierszy, którego motywem przewodnim jest miłość. Utwory ukazują bogactwo wewnętrznych przeżyć oraz emocje, które mogą zawładnąć naszym sercem i duszą.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8221-593-9 |
Rozmiar pliku: | 601 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Mogę Cię kochać dotykiem
Mogę Cię kochać słowami
Mogę Cię kochać na tysiąc sposobów
I każdy jest tylko nam znany
Mogę Cię pieścić słów szeptem
Otulać ciepłym oddechem
Mogę się wedrzeć w całości w twą duszę
I w myślach po wieki odbijać już echem
Mogę całować namiętnie
Chwycić mocno w ramiona
Mogę zatracić się w Tobie bez końca
I poczuć nareszcie spełniona
Szepnij mi tylko słowo
Do głębi porusz spojrzeniem
Do serca przygarnij najczulej
Oczaruj mnie swoim istnieniemPytasz czym jest tęsknota
Pytasz mnie czym jest tęsknota
To tańcząca melancholia w duszy
I słonawa łza powoli spływająca z oka
To brak radości w sercu i uśmiechu na ustach
Oraz martwy wzrok wbity w przestrzeń
Która wciąż bez Ciebie tak boleśnie pusta
To brak snu
Który nocą nie odwiedza już mych progów
A także wspomnienie zapachu bzu
I modlitwy za Ciebie składane do bogów
To poczucie bezsilności
Które wciąż zakrada się w myśli podstępnie
To trwanie w ciszy skrywanej miłości
Której wierna pozostałam dogłębnie
To również milczenie pomiędzy nami
I moje zmienne nastroje
To zrywanie się na oddźwięk kroków
Które nigdy nie są twoje
Pytasz mnie czym jest tęsknota
A to ból przeszywający duszę i ciało
To przejście przez piekieł wrota
Katusze jakich małoZapomnijmy o wszystkim
Chodź pobiegniemy przez most
Naszych marzeń
Tam gdzie nikt nas nie znajdzie
I nikt już nie odmieni biegu zdarzeń
Tam na moście
Wtulimy się mocno w swe ramiona
Na przekór przeciwnościom
Wbrew kłamstwu i podłości
Co serce tłamsi
Lecz miłości w sercu nie pokona
Chodź otulimy się wzajemnie szeptem ciszy
I z czułością wypowiem słowo „zostań“
A dotykiem szepnę „pragnę“
Gdy świat słów mych nie słyszy
I kolejny raz rozpacz z serca odgonimy
Zapomnimy o wszystkim i wszystko
PrzemilczymyO miłości mówię szeptem
O miłości mówię szeptem
Delikatnie
Z rozczuleniem
Tak by każde moje słowo
Wybrzmiewało w twojej duszy
By na zawsze w niej zostawić
Cząstkę swoich własnych przeżyć
Gdy miłości w moim sercu
Nawet żal nie zdołał zgłuszyć
Kiedy serce w swym zachwycie
Biegnie prosto w twe ramiona
Wypowiadam słowo „kocham“
Wciąż czułością przepełniona
I wyrażam swoją miłość
Tysiącami różnych gestów
Każdy gest i każde słowo
Wypowiadam z namaszczeniem
Bo te słowa o miłości
Są tkliwością
Są wzruszeniem
To jak wspólny taniec zmysłów
Spojrzeń w oczy
Pocałunków
Delikatnych muśnięć dłoni
Co się wciąż z mym wstydem droczy
I choć wszystkie niemal słowa
Oddam innym wraz z konceptem
Słowo kocham mam dla Ciebie
Gdyż Najdroższy
O miłości mówię szeptemGdy nikt nie słyszy
Jesienią gdy liście spadają z drzew
Zamiera też moje serce
Zamiera powoli w nieznośnej ciszy
Gdy nikt nie widzi
Gdy nikt nie słyszy
Powoli miarowo z oka spływa łza
Wypełniona po brzegi srogim bólem
A w myślach nieustannie retrospekcja trwa
Brzemię wspomnień okryte żalu tiulem
Tak mocno kochałam
Bezbronna tak byłam
Zraniona zostałam
Ból w duszy mej skryłam
Jesienią gdy z nieba łzy płyną bezgłośnie
Otulając świat cały swym smutkiem
Z mej duszy krzyk srogi wybrzmiewa żałośnie
Co rozpaczy przemożnej jest skutkiem
Bo tęsknię i płaczę
Płaczę i wzdycham
We wspomnieniach zanurzam
Cierpieniem zakrywam
I pragnę przytulić do Ciebie tak mocno
Skryć rozpacz w twoich ramionach
Na moment odgonić od serca samotność
Przed żalem schronić swe łzyŻal w moim sercu
Żal zaszeleścił w moim sercu cichym szeptem
Twierdząc że w miłości wciąż jestem adeptem
Że romantyzm z daleka bije aż ode mnie
I że szczęścia w tym świecie
Szukam nadaremnie
Oświadczył że emocje
Przeżytkiem w tych czasach
Że tylko antykwariat posiada je w zapasach
Żywił przekonanie że upadły dziś wartości
I nikt w całym wszechświecie
Nie szuka już miłości
Wysuwał przypuszczenia jakoby świat cały
W dobie lepszych czasów utracił ideały
Jakoby cała ludzkość i wszystkie narody
Porzuciły miłość dążąc do swobody
Wyrażał opinię że rządzą dziś pieniądze
A ludźmi miast wartości kierują czyste żądze
Lecz jak przekonać serce
W którym tli się miłość
Że w obecnych czasach niemodna jest zażyłośćChyba zaczynam tęsknić
Chyba zaczynam tęsknić
Chyba zaczynam wariować
Potrzebuję twych oczu głębi
Ramion w których mogę się schować
Słów i szeptów żarliwych
Co serce zranione rozgrzeją
I tych spojrzeń niewinnych lecz tkliwych
Do których oczy bez przerwy się śmieją
Chyba zaczynam tęsknić
Cała się w sobie zapadam
I z tej tęsknoty niezwykle bolesnej
W obce ramiona jak w sidła wpadam
Szukając dotyku dłoni
Pragnąc namiastki Ciebie
Lecz gubiąc jak w otchłani
Cząstkę samej siebieTo już nie Ty
Bezszelestnie wkradłam się w twoje sny
Niepostrzeżenie zawładnęłam
Światem marzeń
Niby ciało to samo
Lecz to już nie Ty
To odbicie wszelkich przeszłych zdarzeń
Patrzysz na mnie wzrokiem pełnym łez
A przez łzy uśmiech szczęścia się przeziera
Chciałbyś zerwać się i szybko do mnie biec
Z serca wyrwać
Ale miłość nie wybiera
Pragniesz wtulić się i poczuć ciała smak
Pieszczotliwie wręcz otulić serca biciem
Wciąż dotyku pragniesz
Ale powiedz jak
Co zrobimy by się cieszyć wspólnym życiemTa cisza oddech odbiera
Tęsknię za tymi dniami
Gdy przynosiłeś poczucie radości
Za tymi wspólnymi chwilami
Pełnymi wzruszeń
I nieśmiałości
Za tym „Dzień dobry Kochanie“
I za „Śpij słodko Najdroższa“
Za tym że zawsze otulić się mogłam
Myślą co nieba była mi droższa
Za delikatnością tęsknię tak bardzo
I za dbałością rozczulam mocno
Wtulić bym chciała w Ciebie tak czule
Tęsknota ze mnie wszędzie wyziera
Smutek i pustka w sercu kołacze
Ta cisza tylko oddech odbieraSchwyć miłość za rękę
Splątani swoimi lękami
Płyniemy przez życie bezwiednie
Mkniemy wartkimi nurtami
A radość bez końca w nas blednie
Zamiast rozbłysnąć w zachwycie
Mrok duszę spowija ciemnością
Zamiast porywów serca
Raczymy się fizycznością
Trzymamy w objęciach kogoś
Pomimo że nie kochamy
A nocą w grymasie rozpaczy
Boleścią twarz wykrzywiamy
Złorzecząc na tę chwilę
Gdy miłość zrodziła udrękę
Bo nam zabrakło odwagi
By schwycić tę miłość za rękę