Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Mój Mefisto. Włoskie pożądanie. Tom 3 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
26 kwietnia 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
35,90

Mój Mefisto. Włoskie pożądanie. Tom 3 - ebook

„Kiedy wychodziłam za niego za mąż, myślałam, że zesłał mi go Bóg. Dziś wiem, że zesłał mi go sam diabeł i zamiast do raju trafiłam do piekła. Jego piekła…” Laura Montechiaro dorastała w tradycji, że najważniejsze wartości to rodzina, lojalność, wierność i posłuszeństwo wobec męża. Jej szczęście w małżeństwie nie trwało jednak zbyt długo. Zamiast zaznawać miłości, poznała mroczną stronę swojego męża. Czy wbrew wychowaniu Laura zawalczy o własną przyszłość? A może ktoś jej w tym pomoże, bo przecież pierwsza miłość jest wieczna? Ostatni tom bestsellerowego cyklu Włoskie pożądanie - "Ginger. Tom 1", "Odnajdę Cię. Tom 2".

Kategoria: Erotyka
Zabezpieczenie: brak
ISBN: 978-83-8290-059-0
Rozmiar pliku: 2,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

LAURA

Od zawsze wiedziałam, że ojciec wybierze mi męża tak, by skorzystała na tym rodzina. Wiedziałam, ale nie zgadzałam się z tym, stoczyłam z nim niejedną kłótnię i tak naprawdę dopiero moja siostra przekonała go, by dał mi czas, pozwolił normalnie pożyć, poznawać ludzi, bawić się. Nie do końca byłam wolna, bo po zaginięciu najmłodszej z nas, lata temu, każdy z nas dostał „cień”.

Przez dziewięć lat moim cieniem był Marco. Miał dwadzieścia pięć lat, gdy ojciec mi go przydzielił. Był silny, trenował różne sztuki walki i chronił mnie przed wszystkim. Czasami miałam go serdecznie dość. Odnosiłam wrażenie, że widzę się z nim częściej niż z rodzicami. Nawet na lekcjach w szkole mi towarzyszył. To naprawdę wyglądało dość dziwnie, bo tylko ja i Chiara miałyśmy swoich prywatnych ochroniarzy, i obaj siedzieli w klasie, obserwując nas. Oczywiście spotkania z przyjaciółmi też odbywały się w ich gronie. Gdy w szkole czy w innym miejscu publicznym szłam do toalety, najpierw Marco sprawdzał, czy jest bezpiecznie. To był jakiś obłęd. Już odechciewało mi się dokądkolwiek wychodzić. Nie miałam żadnej prywatności. Marco zdawał mojemu ojcu szczegółową relację z każdego dnia. Nie daj Boże, by któryś chłopak się mną zainteresował. Owszem, po prześwietleniu go przez Marca mogłam się z nim spotkać na przykład w kawiarni, a mój ochroniarz siedział przy stoliku obok. Tak właśnie wyglądały moje spotkania z chłopakami, dlatego z nich zrezygnowałam.

Gdy skończyłam siedemnaście lat, ojciec przedstawił mi Fabia. To nie było bezinteresowne, bo miałam zostać jego żoną. Początki były bardzo trudne.

Chiara postanowiła spróbować i zaczęła spotykać się z Paolem, którego, wiadomo, wybrał jej ojciec. Zresztą Chiara jest moim zupełnym przeciwieństwem. Ona zakochała się w nim, gdy tylko go zobaczyła. Powiedziała, że lepszego ciacha to jej ojciec nie mógł wybrać. Mimo że na początku był wyłącznie pociąg fizyczny, to oni naprawdę się w sobie zakochali, choć i tak nie wolno im było uprawiać seksu, dopóki Chiara nie skończy osiemnastu lat. Nakaz ojca. Im się udało i cieszę się z tego.

Ja jakoś nie mogłam się przekonać i wcale nie chodziło tu o samego Fabia, bo on był miły, bardzo przystojny, ale ja nie chciałam wychodzić za niego za mąż, bo ojciec tak chciał. Spotykałam się z nim tylko na imprezach organizowanych przez ojca. Nie mogłam odmówić.

Rok później dostałam nowego ochroniarza, który wciąż jest ze mną. To Ottavio. Jest pięć lat ode mnie starszy, a jego przeszłość stanowi dla mnie tajemnicę. Zabroniono mi o tym z nim rozmawiać, ale to dzięki niemu zaczęłam normalnie żyć. Można powiedzieć, że się zaprzyjaźniliśmy, choć nikt nie ma o tym pojęcia. Gdyby się ojciec dowiedział, zwolniłby go albo, co gorsza, zabił. Przy nim miałam więcej swobody, ale i tak wiedziałam, że jest blisko, czułam jego obecność. Ottavio ma szalenie dobrą cechę. Dyskrecja.

Za zgodą ojca rozpoczęłam prawo, bo chciałam pracować jako adwokat. Wiedziałam, że studia w jakiś sposób odwleką mój ślub z Fabiem, dlatego wybrałam najpierw te pięcioletnie, potem trzyletnie magisterskie i oczywiście roczną praktykę. Ojciec był zaskoczony, ale wiedział, że chcę się uczyć, a mnie naprawdę interesuje prawo. Zresztą jak to mój papà powiedział: „Nigdy nie zgodziłbym się na te twoje studia, gdyby nie były korzystne dla naszej rodziny”.

Gdy Blanca się odnalazła, przylecieliśmy wszyscy do Stanów.

Miałam ważne egzaminy, ale jak zwykle musiałam podporządkować się ojcu. Cieszyłam się i w końcu odetchnęłam z ulgą, że moja siostrzyczka się odnalazła, a jednocześnie stresowałam się egzaminami. Chciałam je zdać dzięki swojej wiedzy, a nie pozycji ojca. Blanca jednak okazała się trochę inna, niż przypuszczaliśmy. Nie miała zamiaru podporządkowywać się ojcu i tym wszystkim zasadom, których my mieliśmy przestrzegać. Nie było jej z nami szesnaście lat. Miała swoje życie – bardzo trudne zresztą – swoje sprawy i od początku nie godziła się na dyktaturę ojca. Nie miał z nią łatwo, ale to właśnie mi w niej imponowało. Co prawda wzięła szybki ślub, zaplanowany przez ojca, ale z mężczyzną, którego kocha, no i byli już po zaręczynach. To właśnie Blanca przekonała tatę, by nie zmuszał mnie do zamążpójścia. Gdy wróciliśmy do domu, odbyłam z nim długą i poważną rozmowę. Wciąż ją doskonale pamiętam…

– Lauro, dziecko – ojciec upija łyk wina – powiedz mi, czego brakuje temu chłopakowi?

– Masz na myśli Fabia, ojcze? – pytam niepewnie.

– Tak – przytakuje – mam na myśli twojego narzeczonego.

– Ni… niczego. – Wzruszam lekko ramionami.

– Więc dlaczego?

– Ojcze, przecież wiesz…

– Lauro, czy ty zdajesz sobie sprawę, kim jest Fabio Gravano?

Oczywiście to pytanie retoryczne. Życiorysu mojego przyszłego męża musiałam się nauczyć wręcz na pamięć.

– Fabio pochodzi z porządnej rodziny – kontynuuje. – Wiesz, że z jego ojcem znamy się od lat?

– Wiem, ojcze. – Spuszczam wzrok.

– Widzisz, nam zależy tylko na waszym dobru i szczęściu. Rodzina Gravano to nasi przyjaciele, bardzo dobrzy przyjaciele – podkreśla – a wiesz, że bardzo dobrzy przyjaciele są jak rodzina, a rodzina jest…

– Święta – kończę za niego.

Nie podoba mi się przebieg tej rozmowy.

– Fabio to dobry chłopak, będzie dbał o ciebie i cię szanował – wymienia tak, jakby miało mnie to przekonać.

– Ale ja go nie kocham. – Powstrzymuję cisnące się do oczu łzy.

– Oj, dziecko – wzdycha – na miłość przyjdzie pora. – Chiara zaakceptowała nasz wybór i jest szczęśliwa. Na wszystko potrzeba czasu.

– Ale ja tak nie chcę! Nie chcę takiego życia pod twoje dyktando! – wykrzykuję mu.

– Chyba się zapominasz, młoda damo – syczy przez zaciśnięte zęby.

– Przepraszam – mówię ze skruchą. Przegięłam. – Ojcze, proszę cię, chcę się uczyć, studiować. Skoro twierdzisz, że na miłość przyjdzie pora, to pozwól, by i na moją przyszła – próbuję go przekonać. – Chcesz mojego szczęścia, ale ja nie jestem szczęśliwa.

– Charakterne są te moje córki – przyznaje z wyczuwalną dumą.

Ojciec przez chwilę myśli. Bardzo rzadko mu się sprzeciwiamy, bo on naprawdę tego nie lubi. Właściwie wychowano nas tak, że ojcu się nie sprzeciwia. To on wie, co jest dla nas dobre, a co złe. Wszystko, co robi, i decyzje, które podejmuje, według niego są dobre dla rodziny i interesów. Ja wiem, że Blanca miała cholernie trudno. Porwano ją, a potem musiała… w tym klubie… Była więźniem, w sumie ja też nim jestem. Na szczęście Blancę uratował Santiago. Zakochali się w sobie i są szczęśliwi. Ja na razie skupiam się na nauce, ale kiedyś chyba też chcę takiego szczęścia.

– Zostaniesz tu jeszcze przez miesiąc – mówi, a ja aż unoszę brwi. Ale że jak? Co on chce zrobić? Cholera, chyba tylko pogorszyłam swoją sytuację.

– Ale, ojcze… – Gestem pokazuje mi, by mu nie przerywać.

– Po odwiedzinach twojej siostry i Santiaga wyjedziesz do Wielkiej Brytanii, do Chichester…

– Co?

– Lauro! – gromi mnie. – To jedno z najbezpieczniejszych miast w Anglii. Spędzisz tam czas do Bożego Narodzenia, będziesz się uczyć i przemyślisz kilka istotnych dla twojego życia spraw – nakazuje szorstko. – Pojedziesz oczywiście z ochroną, Ottavio dopilnuje, by włos ci z głowy nie spadł – dodaje. – I żeby to było jasne, to nie jest propozycja, Lauro.

– Rozumiem, ojcze. – Spuszczam lekko głowę.

Ojciec tego nie wie, ale właśnie dał mi bilet do wolności. Być może tylko na kilka miesięcy, ale wolności.

Byłam tak podekscytowana tym wyjazdem do Anglii, że naprawdę nie mogłam się go doczekać, ale też musiałam ukrywać swój entuzjazm. Ojciec wynajął twierdzę. Miałam pomoc domową, szofera, ochronę – bardziej domu, ale też mojego osobistego ochroniarza. Ottavio był dyskretny i pomocny. Pozwalał mi się bawić i nie donosił ojcu. Nieraz bronił mnie przed zbyt nachalnymi łapami kolesi w klubie, udając mojego chłopaka. No cóż, nie mogłam się skarżyć, bo był jak grecki bóg. Raz nawet mnie pocałował… To było na imprezie studenckiej. Jakiś chłopak nie dawał mi spokoju. Nie był w stosunku do mnie niemiły, ale dosyć nachalny, a ja naprawdę nie byłam nim zainteresowana. Ottavio uratował sytuację. Wziął mnie w ramiona, a gdy mnie pocałował, kompletnie odleciałam. Oczywiście cokolwiek miałoby się wydarzyć między nami, i tak nie miało prawa bytu. To był tylko raz, choć Ottavio chyba się we mnie podkochiwał. Chyba, bo nigdy o tym nie mówił, ale pamiętam pewną sytuację, która trochę dała mi do myślenia.

Od kilku dni jestem z Kimberly, moją przyjaciółką ze studiów, w Indiach. Ojciec oszalał. Wynajął nam część plaży Candolim i luksusowy domek położony tuż przy plaży. Dziś jest naprawdę gorąco, więc postanowiłyśmy trochę się poopalać i powylegiwać.

Oczywiście towarzyszy nam ochrona, która nie spuszcza nas z oczu.

– Ale ja ci zazdroszczę takiego życia. – Kimberly odwraca głowę w moją stronę.

– Nie ma czego zazdrościć – wzdycham.

– Oj, Lauro, ale wiesz – podnosi się lekko – najbardziej zazdroszczę ci tego gorącego ochroniarza – mówi z szerokim uśmiechem.

– Ottavia? – Ukradkiem spoglądam na chłopaka.

– No nie mów, że cię nie kręci? – Chichocze.

– Kim, przecież to… – urywam i jeszcze raz zerkam na Ottavia – to mój ochroniarz – dodaję zamyślona.

Nie patrzę na niego w ten sposób. Nie dopuszczam tego do siebie, bo wiem, że nie jesteśmy sobie przeznaczeni, ale przyznaję, Ottavio jest cholernie przystojny i dobrze się z nim dogaduję.

– No ale powiedz, że niezłe ciacho z niego – mówi zalotnie.

– No… no może i tak – jąkam się zmieszana – ale gdyby mój ojciec się dowiedział, że tak o nim myślę, toby…

O cholera!

– Co? – Kimberly zsuwa okulary.

– No…

Odstrzeliłby go…

– Zwolniłby go.

– Oj, twojego ojca tu nie ma, za to jest seksowny Ottavio. – Szczerzy się. – Ottavio! – woła chłopaka.

– Niemożliwa jesteś – prycham i opadam na leżak.

– Potrzebujecie czegoś? – pyta mężczyzna.

Nie prowokuj jej.

– Mógłbyś posmarować mi plecy – mówi i podaje mu olejek. – Proszę – dodaje słodkim głosem.

– Jasne.

Kimberly podnosi się, a Ottavio siada na brzegu leżaka i smaruje plecy dziewczyny, która jest po prostu wniebowzięta. Nie wiem, dlaczego czuję się tak dziwnie. Nieczęsto widuję Ottavia w towarzystwie innych kobiet, bo praca mu to raczej uniemożliwia, ale przez dwa lata był w związku. Tak naprawdę nie wiem, na ile był poważny, bo Ottavio niewiele mówił, a jak pytałam, to odpowiadał ogólnikowo. Na dwa tygodnie przed wyjazdem do Anglii rozstał się z dziewczyną. Stwierdził, że tak będzie lepiej, bo to i tak nie miało sensu. Wiem, że on podoba się Kim, ale nie wiem, czy chcę, by się spotykali. To mój ochroniarz w końcu.

– Dziękuję, jesteś kochany. – Piękna blondynka uśmiecha się do chłopaka, a ten aż się rumieni. Ups… – Przepraszam was – mówi i wstaje – muszę do toalety.

– Carlo. – Ottavio odwraca się do chłopaka, który momentalnie rusza za Kimberly.

Posmakuj mojego życia, kochana.

– Posmarować ci plecy? – proponuje mi Ottavio.

– Po… proszę.

Cholera, czemu ja się jąkam?

Podaję mu olejek i odwracam się tyłem do niego. Odgarniam włosy na jedną stronę i przechylam lekko głowę. Ottavio przesuwa dłonią po moich plecach, zahaczając o mój stanik, a mnie przechodzi niespodziewany dreszcz.

Jezu, co się dzieje?

– Możesz go odpiąć – sugeruję mu.

Chłopak odpina zapięcie i już po chwili czuję, jak rozsmarowuje chłodny olejek na moich plecach.

– Mmm… – mruczę, bo to naprawdę przyjemne.

– Lauro… – chrypi i nachyla się, całując delikatnie mój kark, a ja drżę, czując jego aksamitne usta.

– Ottavio… – Odwracam głowę lekko w jego stronę, ale dostrzegam idącą już do nas Kim.

– Ej, a może impreza dziś wieczorem? – proponuje dziewczyna.

Ottavio szybko zrywa się z miejsca, a ja opadam na leżak.

– Tak, tak. Później – przytakuję, ale moje myśli krążą już wokół mojego ochroniarza.

Nie do końca rozumiałam to, co się działo między nami, ale wiedziałam, że na więcej nie możemy sobie pozwolić. I pewnie do niczego by nie doszło, gdyby nie pewna impreza, dobra muzyka i trochę za dużo alkoholu. To były moje ostatnie dwa dni w Chichester. Zaraz miałam wrócić do domu na święta i już tam zostać, więc chciałam w pełni wykorzystać wolny czas. Wybrałam się z Kimberly do klubu. Później dołączyli do nas jeszcze znajomi z roku. Nie pamiętam, kiedy się tak dobrze bawiłam, ale może to dlatego, że wiedziałam, iż to moja ostatnia taka impreza. We Włoszech moje wyjście wyglądałoby tak, że poszłabym z całą ochroną i cały czas spędziła w loży VIP, bacznie obserwowana przez moich stróżów. Chyba dlatego mnie tak wtedy poniosło.

Po zabawie Carlo z dwoma chłopakami odwieźli Kimberly do domu, a ja z Ottaviem i resztą wróciłam do tej mojej tymczasowej twierdzy. Pragnęłam, by ten wieczór jeszcze trwał, więc wzięłam butelkę wina i zaprosiłam Ottavia do swojej sypialni. Tak… Właśnie tak to się zakończyło – gorącym seksem. Rozmawialiśmy, piliśmy, śmialiśmy się. Chciałam z nim zatańczyć, oczywiście potknęłam się o własne nogi i wpadłam prosto na niego, popychając go na fotel…

– Ups… Przepraszam – mówię i wybucham śmiechem. – Gapa za mnie – dodaję i przesuwam palcami po koszuli Ottavia, rozpinając mu guziki.

– Lauro, co robisz? – Podnosi na mnie płonące spojrzenie.

– A jak myślisz? – odpowiadam zaczepnie. – Nie mów, że tego nie chcesz. – Wsuwam mu dłonie pod koszulę, wyczuwając jego wyrzeźbione mięśnie.

– Wiesz, że nie możemy – przypomina mi i chwyta mnie za biodra – poza tym jesteś pijana.

– Tylko wstawiona. – Nachylam się i delikatnie go całuję.

– Twój ojciec mnie zabije – szepcze.

– Jego tu nie ma – przesuwam dłonie niżej do jego paska od spodni – a ja mam ochotę na seks. Chyba że cię nie podniecam… – Spoglądam na niego wymownie.

– Wiesz, że nie o to chodzi. – Chwyta moją twarz w dłonie.

– Pomyśl, że to rozkaz, Ottavio. To moje ostatnie chwile wolności, daj mi się nimi nacieszyć.

Chłopak przez chwilę mi się przygląda.

Pewnie wyglądam jak desperatka, ale wiem, co czeka mnie po powrocie do domu. Ojciec nie odpuści i w końcu wyda mnie za mąż za kogoś, kogo sam wybierze. Chcę by mój pierwszy raz był przynajmniej z facetem, którego znam i którego bardzo lubię.

Ottavio przyciąga mnie do siebie i namiętnie wpija się w moje usta, a ja odwzajemniam każdy jego pocałunek. Ocierając się o jego krocze, czuję, jak robi się twardy. Rozpina zamek sukienki i zsuwa mi ją z ramion, odsłaniając nagie piersi.

– Na łóżku będzie nam wygodniej – szepczę, wplatając palce w jego włosy.

Chłopak podnosi się razem ze mną, ale zaraz stawia na podłodze i szybko pozbywamy się swoich ubrań. Popycha mnie lekko na łóżko i opada powoli na mnie. Obsypuje pocałunkami moją rozpaloną skórę, kierując się wprost do mojej kobiecości.

Chryste, nikt nigdy mnie tak nie pieścił. Nigdy nie czułam tam dotyku mężczyzny. Przez moje ciało przechodzą rozkoszne dreszcze, a gdy Ottavio zanurza język w moim wnętrzu, aż wyginam się w łuk. Wysuwam biodra do przodu, przyciągając go do swojej kobiecości.

Cholera!

Przygryzam wargę i wiję się pod nim, gdy mnie tak pieści. Czuję ogromny niedosyt, gdy się zatrzymuje, ale zaraz widzę, że zrobił to tylko po to, by sięgnąć po prezerwatywę. Przełykam głośno ślinę, spoglądając na jego imponujących rozmiarów męskość. Ottavio rozchyla mi uda i opada na mnie.

– Na pewno tego chcesz? – pyta.

– A co, chcesz się teraz wycofać?

– Ja nie – mówi i trąca nosem mój nos.

– Więc zrób to – szepczę.

Ottavio uśmiecha się, po czym wbija się w moje wnętrze, a ja krzyczę, czując lekki ból, gdy przebija się przez moją błonę dziewiczą.

– Kurwa, mała – syczy i zatrzymuje się.

– Co?

Nie rozumiem, czemu przerwał.

– Dlaczego nie powiedziałaś, że jesteś dziewicą? – Marszczy brwi.

– No wiesz, jesteś moim cieniem i nie wiedziałeś? – drwię z niego.

– Boli? – pyta z troską.

– Trochę – odpowiadam, a on się ze mnie wysuwa, na co się krzywię. – Panie Coletti, chyba pan czegoś nie dokończył. – Posyłam mu lubieżny uśmiech.

– Jesteś bardzo niegrzeczna, panno Montechiaro – chrypi i przygryza mi dolną wargę. – Gotowa na więcej?

– Bardzo.

Ottavio najpierw porusza się we mnie wolno, a gdy już przyzwyczajam się do jego wielkości, przyspiesza, uderzając energiczniej. Ból szybko ustępuje miejsca przyjemności i po chwili łapiemy wspólny rytm. Wypycham biodra, by poczuć go w sobie głębiej. Zaciskam dłonie na pościeli, gdy dociera do każdego mojego zakamarka, rozpychając mnie i wypełniając po same brzegi. Czuję przyjemne prądy rozlewające się po moim ciele i mrowienie w podbrzuszu. Mężczyzna podnosi się, zakłada sobie moje nogi na barki i teraz to dopiero zaczyna mnie ostro pieprzyć. Nie jestem w stanie długo tego wytrzymać. Moje ciało wręcz płonie, a ja kompletnie tracę zmysły, gdy pierwszy raz w życiu szczytuję.

O cholera!

Ottavio wykonuje jeszcze dwa mocne pchnięcia i zastyga w bezruchu, po czym opada na mnie.

Tak właśnie wyglądał mój pierwszy raz i w ogóle tego nie żałuję. Chciałam, by to on był moim pierwszym, ale wiedziałam też, jakie to pociągnie za sobą konsekwencje, dlatego następnego dnia…

Gdy słyszę pukanie do drzwi, podnoszę się z łóżka i narzucam szlafrok.

Och, moje ciało doskonale pamięta, co się działo tej nocy. Jestem obolała, ale było wręcz idealnie. Lepiej niż sobie wyobrażałam. Było warto. Oboje jednak wiedzieliśmy, że to, co się wydarzyło, musi zostać między nami i korzystniej będzie, jeśli nie będziemy do tego wracać. Mój ojciec natychmiast wyciągnąłby konsekwencje wobec nas, i to bardzo surowe.

– Lauro – podnosi na mnie wzrok – to, co wczoraj…

– Wiem – przerywam mu – nie powinno było się wydarzyć. Ojciec zabiłby najpierw ciebie, potem mnie. – Aż przechodzi mnie zimny dreszcz, gdy o tym pomyślę.

– Masz rację – mówi i spuszcza lekko wzrok. – Śniadanie gotowe – dodaje.

– Dzięki.

Tak musiało być.

Przez te wszystkie lata przyzwyczaiłam się do Ottavia, jego obecności w moim życiu, traktowałam go jak przyjaciela. Dzięki niemu odżyłam, ale wiedziałam, że nic, co piękne, nie trwa wiecznie. Miałam świadomość, że nastąpi dzień, w którym ojciec wymusi na mnie decyzję o ślubie. Nauka tylko przesunęła to w czasie. Ja jednak nie spotkałam nikogo, kto zawładnąłby moim sercem i odpowiadałby ojcu.

Tak było do czasu, aż poznałam Damiana, mojego męża. Pierwszy raz spotkałam się z nim przed ślubem mojego brata. Ja nie wiem, jak to się stało, ale my od razu wpadliśmy sobie w oko. Przystojny, męski, biła od niego taka pewność siebie, zaradność. Urzekł mnie na tyle, że odsunęłam na bok, to czym się zajmował. Zresztą pochodząc z takiej rodziny, nigdy nie przypuszczałam, że mój przyszły mąż okaże się po prostu jakimś hydraulikiem, stolarzem czy księgowym. Zaczęliśmy się spotykać przez ten czas, kiedy byłam w Stanach, a potem tata zaprosił Damiana na Capri. Co prawda ojciec spędzał z nim dużo czasu, Damian uczestniczył z nim w spotkaniach, ale nie zapominał o mnie. Podobał mi się ten czas spędzony z nim, zbliżyliśmy się do siebie.

Po jego powrocie do Stanów utrzymywaliśmy ze sobą kontakt, jednak bardzo nam siebie brakowało. Tęskniliśmy za sobą. Czułam, że naprawdę mi na nim zależy. Wiedziałam to. Damian dawał mi wszystko to, czego pragnęłam od mężczyzny. Trudno nam było wytrzymać bez siebie, więc gdy tylko nadarzyła się okazja, poleciałam do niego. Spędziłam z nim cudowny tydzień, a po powrocie do domu znowu czułam tę pustkę. Naszym następnym spotkaniem miał być wspólny urlop. Damian zabrał mnie na Malediwy i…

Czuję, że wchodzę na jacht, prowadzona przez Damiana. Czuję, bo opaska, którą mam na oczach, uniemożliwia mi widzenie.

– Damian, dokąd ty mnie prowadzisz? – Chichoczę.

– Jeszcze dwa kroki, słonko – mówi, trzymając mnie w talii.

Och, ten Damian. Ciekawe, co tym razem wymyślił. Może i nie jestem zwolenniczką niespodzianek, bo te ojca nigdy nie były jakieś rewelacyjne, ale niespodzianki Damiana uwielbiam.

– Czekaj, kochanie – puszcza mnie. – Okej, możesz zdjąć opaskę – dodaje.

Niecierpliwie odwiązuję ją, a przede mną klęczy Damian i trzyma w dłoni małe pudełeczko z pięknym pierścionkiem.

– O mój Boże… – Wzruszona, zasłaniam usta dłonią.

– Lauro, skarbie – mówi przejęty – wiem, że znamy się krótko, ale kompletnie zawróciłaś mi w głowie. Kocham cię i nie chcę się już z tobą rozstawać. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? – pyta, nie odrywając ode mnie wzroku.

Może się wydawać, że to czyste szaleństwo. Tak naprawdę znamy się zaledwie kilka miesięcy, ale wiem, że to mężczyzna mojego życia i to właśnie z nim chcę spędzić każdy kolejny dzień.

– Tak – odpowiadam, czując, jak moje oczy wypełniają się łzami szczęścia. – Oczywiście, że zostanę twoją żoną.

Damian z uśmiechem wsuwa mi pierścionek na palec, po czym wstaje, chwyta mnie w ramiona i namiętnie całuje.

To był jeden z najpiękniejszych dni w naszym życiu. Moje szczęście nie miało granic. Nie mogłam się doczekać, aż zostanę żoną Damiana i założymy rodzinę. Ja, Damian i nasza wspólna, piękna przyszłość.

Przekonałam się jednak, jak miłość przesłania realne spojrzenie na świat i jak często żyjemy złudzeniami.PAŃSTWO MŁODZI LAURA I DAMIAN

LAURA

– I jak dziewczyny? – pytam chyba po raz setny, ale jestem tak zestresowana, że już nie panuję nad emocjami.

Nie posłuchałam mojej siostry bliźniaczki i nie wybrałam sukni, którą mi doradziła. Była śliczna, ale zupełnie nie w moim stylu. Zdecydowałam się na lżejszą, bardziej zwiewną. Dół z rozcięciem jest w kształcie „A”, a koronkową górę podkreślają piękne kryształy.

– Wyglądasz bosko – odpowiada zmęczona Chiara.

– Blanco? – Spoglądam na drugą siostrę.

– Jak księżniczka – mówi z uśmiechem.

– Mirando? – Odwracam się do bratowej.

– Zaczekaj. – Sięga do torebki, po czym podchodzi do mnie. – Zapomniałaś o tym – dodaje i zakłada mi łańcuszek.

To bardzo szczególny łańcuszek, bo dostałam go od rodziców na szesnaste urodziny. Zgubiłam go na wieczorze panieńskim, a gdy Miranda go znalazła, okazało się, że jest zerwany. Niestety nikt nie był w stanie naprawić mi go w ciągu jednego dnia, ale Mirandzie, jak widać, się udało.

– Boże, jak to zrobiłaś? – pytam wzruszona.

– Trochę Domi mi pomógł. – Uśmiecha się.

– Matko, mam nadzieję, że nikogo nie zabił. – Sztywnieję.

– Spokojnie, obyło się bez strat w ludziach.

– To co, gotowa? – Chiara wstaje z sofy.

– Gotowa – przytakuję.

– To ruszajmy. Dzięki Bogu następne wesele dopiero Nica – Chiara spogląda na Mirandę – bo z naszym tatuśkiem można zwariować.

– Nawet mi nie mówcie – prycha Miranda.

Nagle otwierają się drzwi i wchodzi mama. Zatrzymuje się parę kroków przede mną i spogląda na mnie z taką matczyną miłością, troską i czułością.

– Lauro – jej głos zdradza wzruszenie – wyglądasz cudownie, córeczko.

– Dzięki, mamuś – mówię, gdy mnie obejmuje.

– Jesteś taka piękna. – Odsuwa się delikatnie, ale wciąż trzyma mnie za dłonie. – Życzę ci, kochana, byś zawsze była taka szczęśliwa, uśmiechnięta i radosna. – Po jej policzkach spływają łzy.

– Mamo, proszę, nie płacz.

– W ogóle wszystkie jesteście takie piękne, szczęśliwe – mówi i spogląda na nas – a to jest najważniejsze.

– Kobietki – Chiara patrzy na zegarek – musimy już jechać, bo twój pan młody się nie doczeka.

Całą drogę do kościoła jestem jednocześnie podekscytowana i zestresowana. Zaraz zostanę żoną Damiana. Na całe życie. Na dobre i na złe, i… i jestem na to gotowa. Gdy wysiadam z limuzyny, podchodzi do mnie ojciec i podaje mi ramię.

– Wyglądasz pięknie, córko – mówi.

– Dziękuję, ojcze – odpowiadam z uśmiechem i wchodzimy do środka.

– Wiesz, małżeństwo to bardzo poważna sprawa.

Oho, nie minie mnie wykład.

– Wiele się w twoim życiu zmieni. Damian da ci wszystko, czego pragniesz, a ty w zamian odwdzięczysz mu się posłuszeństwem, szacunkiem, wsparciem, wiernością.

Oto forma miłości w rozumieniu mojego ojca.

– Tato, możesz być spokojny. – Odwracam lekko głowę w jego stronę. – Kochamy się, a to jest najważniejsze – przekonuję go.

Podchodzimy w końcu do mojego przyszłego męża, który wygląda wprost obłędnie. Idealnie skrojony, czarny garnitur sprawia, że Damian prezentuje się tak dostojnie. Do tego śnieżnobiała koszula i elegancka czarna muszka. Ojciec najpierw mówi coś do pana młodego, po czym podaje mu moją dłoń.

– Wyglądasz pięknie, kochanie. – Mój narzeczony się uśmiecha.

– Ty też. – Odwzajemniam uśmiech.

– Gotowa, by zostać moją żoną?

– Gotowa – przytakuję.

Ceremonia przebiega pomyślnie, wszystko jest tak, jak być powinno. Gdy ksiądz zwraca się do Chiary o obrączki, po moich policzkach płyną łzy ze wzruszenia.

– Pan pierwszy – mówi ksiądz i spogląda na Damiana. – Czy ty, Damianie Ramirezie, bierzesz sobie za żonę stojącą przed tobą Laurę Montechiaro? I czy przyrzekasz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską, dopóki śmierć was nie rozłączy?

– Przyrzekam – odpowiada, patrząc mi prosto w oczy.

– Czy ty, Lauro Montechiaro – ksiądz przenosi wzrok na mnie – bierzesz sobie stojącego przed tobą Damiana Ramireza za męża? I czy przyrzekasz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską, dopóki śmierć was nie rozłączy?

– Tak, przyrzekam – przytakuję i próbuję powstrzymać łzy.

– Wymieńcie się teraz obrączkami – mówi ksiądz.

Damian wsuwa piękną, złotą obrączkę na mój palec, po czym całuje moją dłoń.

– Kocham cię – szepcze.

– Ja ciebie też kocham. – Wsuwam mu obrączkę na palec. Unoszę jego dłoń do ust i ją całuję.

– Od teraz – mówi ksiądz, spoglądając na nas – jesteście mężem i żoną. Może pan pocałować żonę – dodaje, a Damian chwyta mnie w ramiona i całuje z miłością.

Nasze przyjęcie odbywa się w letniej posiadłości Damiana, w Crestview. Po ślubie zamieszkamy w willi na przedmieściach Dothan, ale do Crestview na pewno będziemy często przyjeżdżać, bo tu jest po prostu bajecznie.

Nasi goście świetnie się bawią, a my jesteśmy najszczęśliwsi na świecie. Właśnie o takim weselu marzyłam. Są tu wszyscy, których kocham, moi najbliżsi i mój cudowny mąż.

– I jak, kochanie – Damian całuje mnie w skroń – podoba ci się?

– Bardzo. – Uśmiecham się do niego.

– To dobrze, bo tak teraz będzie wyglądało nasze życie.

– Myślę, że mogę się na to zgodzić. – Puszczam do niego oko.

– Damian. – Słyszę za plecami głos brata i się odwracam.

– Domenico.

– Oficjalnie: witaj w rodzinie. – Mój brat wyciąga rękę w stronę Damiana.

– Dziękuję – odpowiada i ściska jego dłoń.

– Wiesz, że Laura jest moją ukochaną siostrą? – Domenico spogląda na niego groźnie.

– Domi! – Przewracam oczami.

– Domenico – mój mąż lekko się uśmiecha – jesteśmy przyjaciółmi, a Laurę kocham ponad wszystko. – Przyciąga mnie do siebie.

– Domi, nie strasz mi męża – karcę brata.

– Tak się składa, kochanie, że nie boję się twojego brata – mówi Damian, po czym obaj się śmieją.

Cały Domenico. Każdego musi nastraszyć, pokazać swoją władzę i pozycję, ale kocham tego mojego nadopiekuńczego brata.

– Pozwól, że zatańczę z siostrą. – Domi podaje mi ramię.

– Baw się dobrze, kochanie. – Damian całuje mnie w skroń.

Mój brat prowadzi mnie na parkiet i porywa do tańca. Wpadam w jego ramiona, a on mnie przytula tak czule, po bratersku.

– Uważaj na siebie, mała – szepcze mi do ucha.

– Domenico, proszę cię. – Odsuwam się lekko i spoglądam na niego. – Czy coś się stało, że tak się o mnie martwisz?

– Jesteś moją młodszą siostrą, a rodzina jest najważniejsza.

– Teraz tą rodziną jest też Damian – przypominam mu. – Nie ufasz mu? Przecież się przyjaźnicie, a to chyba coś znaczy.

– Lauro, po prostu pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Zawsze cię ochronię – mówi i całuje mnie w czubek głowy. – Wiem, że Damian cię kocha i cię nie skrzywdzi, ale chcę mieć pewność, że jesteś z nim szczęśliwa.

– Domi, nawet bardzo. – Uśmiecham się do niego.

***

Dwie godziny później mimo świetnej zabawy jestem już zmęczona i najchętniej rzuciłabym się na łóżko. Wytańczyłam się chyba za wszystkie czasy. Żegnamy się z naszymi gośćmi, życząc im udanej zabawy i… No właśnie myślałam, że pójdziemy spać, a tymczasem mój mąż ma inne plany.

Zabieramy nasze spakowane bagaże i wsiadamy do auta. Nic z tego nie rozumiem, a Damian jeszcze nie chce niczego zdradzić. Jedziemy do portu, gdzie czeka na nas ogromny jacht. Och, ale ja znam ten jacht. To na nim oświadczył mi się Damian.

– Damian, co tu jest grane? – pyta trochę zdezorientowana.

– Mówiłaś, że podoba ci się ten jacht…

– Aha – przytakuję.

– Więc go kupiłem – kończy.

– Dam… – Aż brakuje mi słów. – I nadałeś mu moje imię. – Patrzę z zachwytem.

– Tak, kochanie. – Obejmuje mnie w pasie. – A teraz zapraszam.

– Dokąd?

– Na podkład, skarbie – uśmiecha się – płyniemy do Portoryko.

– Poważnie? – Zasłaniam dłonią usta z radości.

– Zabieram cię, żono, w naszą podróż poślubną.

– Jesteś niesamowity! – Niemalże piszczę i wpadam w jego ramiona, całując go.

– Przepraszam… – Słyszę za plecami znajomy głos i odrywam się od ust męża.

– Cześć, Ottavio – witam się z moim ochroniarzem.

– Cześć, Lauro. – Widzę, że mężczyzna jest trochę zmieszany.

– Pani Lauro – poprawia go Damian. – Jakbyś nie zauważył, Laura właśnie została moją żoną i teraz jest panią Ramirez – poucza go.

Aż mi głupio. Przecież z Ottaviem znam się od tylu lat.

– Oczywiście – przytakuje Ottavio.

– Damian, kochanie. – Podnoszę na niego wzrok, ale szybko dostrzegam, że jest już jakiś poruszony.

– Czego właściwie chciałeś? – odzywa się szorstko do ochroniarza.

– Wszystko sprawdzone, mogą państwo wypływać – mówi.

– Świetnie! To wskakuj na pokład. – Mój mąż patrzy na Ottavia.

– J… ja? – pyta zaskoczony.

– Tak, ty – syczy niemalże Damian.

– Miałem zostać w posiadłości – przypomina, po czym ukradkiem zerka na mnie.

– Ale zmieniłem zdanie. – Damian tylko wzrusza ramionami.

– Rozumiem.

Nietrudno zauważyć, że Ottavio jest trochę zawiedziony, a ja nie do końca rozumiem, o co chodzi.

– Odejdź już – zwraca się do niego szorstko mój mąż.

– Skarbie, o co chodzi z Ottaviem? – pytam, gdy prowadzi mnie w głąb pokładu.

– Myślę, że pozwala sobie na zbyt wiele.

– Damian, proszę cię – prycham i przewracam oczami. – Ottavia znam od dwunastu lat. No chyba nie jesteś zazdrosny?

– A mam powód? – Łapie mnie w ramiona i przyciąga do siebie, patrząc mi prosto w oczy.

– Oszalałeś?

– Lauro, jesteś dla mnie wszystkim, całym światem – chwyta moją twarz w dłonie i mnie całuje – umrę, jeśli cię stracę – szepcze mi w usta.

– Nie stracisz – zapewniam go. – Kocham cię.

– Moja piękna – mruczy.

Momentalnie Damian bierze mnie w ramiona i wchodzimy do naszej kajuty. Nawet nie jestem w stanie się rozejrzeć po wnętrzu, bo wszystko dzieje się błyskawicznie. Już parę minut później stoję przed nim w samej bieliźnie, a on uważnie bada każdy fragment mojego ciała, seksownie oblizując usta. Mężczyzna popycha mnie lekko na łóżko, tak, że opadam na satynową pościel. Rozszerza mi nogi i pochyla się nade mną.

– Damian… – Z gardła wyrywa mi się krótki jęk.

– Zamknij oczy, skarbie, i odpręż się, a ja się tobą odpowiednio zajmę – mówi i wsuwa dłonie pod moje majtki, by je ze mnie zerwać.

Damian delikatnie muska ustami mój brzuch, zataczając kółka wokół pępka. Przesuwa się niżej, tak, że czuję, jak składa pocałunki na moim wzgórku.

Boże, cała drżę z podniecenia.

Gładząc zewnętrzną stronę moich ud, przejeżdża językiem po mojej kobiecości, aż podnoszę lekko głowę. Damian nie spuszcza ze mnie wzroku, gdy bawi się moją łechtaczką. To jest cholernie podniecające. Kiedy wsuwa język w moje wnętrze, opadam głową na poduszkę, wydając z siebie długi jęk. Lubię, gdy pieści mnie w ten sposób. Przez moje ciało przebiegają rozkoszne dreszcze, kiedy jego język wiruje w mojej kobiecości, wyczyniając cuda. Penetruje mnie głęboko, docierając do najdalszych zakamarków. Zaciskam dłonie na pościeli i wypycham biodra. Po chwili tych słodkich tortur podnosi się i ostro wbija we mnie. Od razu zaczyna się rytmicznie i szybko poruszać, rozpychając mnie i wypełniając po same brzegi. Obejmuję go mocno za szyję, a nogami oplatam w pasie. Z każdym uderzeniem czuję, jak jestem bliska spełnienia.

– Chodź, kochanie – mruczy i wysuwa się ze mnie, na co lekko się krzywię.

Damian odwraca mnie tyłem do siebie. Opieram dłonie na łóżku i wypinam się w jego stronę. Mój mąż chwyta mnie za pośladki i ostro wbija się w moje wnętrze. Uderza we mnie mocno, nawet trochę brutalnie. Przyspiesza, ściskając mnie mocno za biodra i energicznie nabijając na siebie. Nie jestem w stanie zatrzymać nadchodzącego orgazmu.

– Damian! – wykrzykuję imię mojego ukochanego, osiągając upragnione spełnienie.

Mężczyzna wykonuje jeszcze kilka mocnych uderzeń i wypełnia mnie gorącym nasieniem.ROZDZIAŁ 1

LAURA

Jak wygląda szczęśliwe małżeństwo? Chyba już nie wiem. Nasza sielanka szybko się skończyła. Trwała zaledwie trzy miesiące. Nie wiem, co się dzieje z Damianem. Raz jest lepiej, raz gorzej. Wszystko niestety jest zależne od jego interesów. W duchu liczę, że wkrótce wszystko się uspokoi, bo tęsknię za moim Damianem. Czasami jest czuły, troskliwy, kochający, a niekiedy traktuje mnie oschle, szorstko. Najgorzej jest, gdy wypije. Wówczas wpada w prawdziwą furię. Zamykam się wtedy w pokoju gościnnym na dole, bo ten czas trzeba po prostu przeczekać. Gdy wytrzeźwieje, albo mnie przeprasza, albo traktuje jak powietrze. Nie tak wyobrażałam sobie nasze życie we dwoje, ale wiem, że Damian mnie kocha. Musimy to po prostu przetrwać.

Poprawiam włosy, narzucam szlafrok i schodzę na dół. Nie widzę nigdzie mojego męża. Martwi mnie to, bo jest dopiero siódma, a jego już nie ma w domu. Ostatnio bywa tu coraz rzadziej, prawie się z nim nie widuję. Wiem, że to przez pracę, ale brakuje mi go.

– Dzień dobry, pani Ramirez. – Erin, nasza kucharka, wita się ze mną serdecznym uśmiechem.

– Dzień dobry. Mojego męża nie ma?

Wiem, to pytanie retoryczne.

– Pan Ramirez wyszedł pół godziny temu.

– Pół godziny temu? – Potrząsam głową.

Damian traktuje dom jak hotel.

– Przygotuję pani śniadanie – mówi kobieta.

– Dziękuję, zjem na tarasie.

– Oczywiście.

Wracam na górę i idę wziąć prysznic. Damian naprawdę wcześnie wyszedł, bo już nawet nie czuć zapachu jego żelu pod prysznic w łazience. Zawsze chociaż tyle mi po nim zostawało. Ten dom jest taki pusty bez niego, do tego wielki i chłodny przez tę przytłaczającą szarość ścian. Czasami zastanawiam się, po co nam taki duży dom? Nawet jeśli powiększymy rodzinę, to połowa willi i tak będzie niezamieszkana. Oprócz sypialń, łazienek, kuchni, salonu i jadalni mamy tu bibliotekę, siłownię, małą salę kinową – bo Damian jest miłośnikiem starych, czarno-białych filmów – a także gabinet mojego męża i sypialnie dla naszych pracowników. Ochrona stara się być niezauważalna, bym czuła się komfortowo, i tak naprawdę najczęściej widuję się z Erin. Kobieta pracuje u nas od dwóch miesięcy i przepysznie gotuje. Mówiła mi, że za kilka dni przyjeżdża jej córka. Choć ma dopiero dwadzieścia trzy lata, jest już po rozwodzie. Miała zatrzymać się w domu matki, ale zaproponowałam Erin, że jeśli szukałaby pracy, mogłaby jej pomóc i zamieszkać tu. Kobieta bardzo się ucieszyła i mówiła, że Carmen na pewno się zgodzi. Ja zaś muszę o tym porozmawiać z Damianem. Wiem, powinnam była zrobić to wcześniej, ale mój mąż traktuje dom jak hotel.

Po szybkim umyciu się, ubraniu i osuszeniu włosów idę w końcu coś zjeść. Siadam przy stole na tarasie, gdzie już czeka na mnie przygotowany posiłek. Jest też Ottavio. Dobrze, że chociaż on dotrzymuje mi towarzystwa.

– Dzień dobry, pani Ramirez – zwraca się do mnie.

– Ottavio, błagam cię – przewracam oczami – nie mów do mnie tak oficjalnie.

Mężczyzna odsuwa krzesło i siada naprzeciwko mnie.

– Nie sądzisz, że coś się zmieniło? – Podnosi na mnie wzrok.

– Ottavio… – Przechylam lekko głowę. – Owszem, ale przecież nie między nami.

– Lauro, jesteś teraz żoną Damiana Ramireza – mówi i wstaje z krzesła – człowieka, któremu nie wchodzi się w drogę, jeśli chce się żyć, a ja chciałbym jeszcze trochę pożyć.

– Ot… – urywam, bo on już nie słucha.

Oddala się, ale wiem, że i tak mnie obserwuje.

Wiem, wyszłam za mąż, ale wciąż jestem tą samą Laurą, a on tym samym Ottaviem. Znamy się od ponad dziesięciu lat. Przecież przyjaźnimy się, byliśmy ze sobą blisko… Raz nawet bardzo blisko. Nie żałuję, że to on był moim pierwszym facetem. Co prawda nie mogłam marzyć o wielkiej miłości z mężczyzną, któremu oddałam swoje dziewictwo, bo za same takie myśli ojciec by nas zabił. Trochę się zmieniło po tym między nami. Przez jakiś czas było niezręcznie. Ottavio wyjechał na kilka miesięcy, a gdy wrócił, byłam już z Damianem. Wiem, że mój mąż za nim nie przepada, ale nie mam pojęcia, z jakiego powodu. Ja nie wyobrażam sobie, że Ottavia miałoby nie być teraz przy mnie. Ufam mu i wiem, że dobrze mnie chroni. Zwłaszcza że mój mąż obraca się w kręgu niebezpiecznych ludzi i zajmuje się podejrzanymi interesami. Nie wtrącam się w to, co robi. To są jego sprawy.

Mam jednak nadzieję, że będę dziś mogła porozmawiać z mężem o ważnej sprawie. Obiecał mi, że będę mogła pracować w zawodzie, a mnie naprawdę na tym zależy. Nudzę się. Nie chcę po prostu leżeć i pachnieć całymi dniami. To nie jest moje życie.

Po jakimś czasie wchodzę do domu i ku mojemu zadowoleniu widzę Damiana.

Mężczyzna podchodzi do mnie i chwyta mnie w pasie, patrząc mi prosto w oczy.

– Już na nogach? – pyta.

– Nie lubię spać sama – wypominam mu delikatnie.

– Praca – odpowiada krótko.

Zaczynam żałować, że ja nie jestem częścią tej pracy, bo miałabym go dla siebie.

– Wiem, ale tęsknię.

– Ja też – mówi i wsuwa mi dłonie pod sukienkę.

– Damian, nie jesteśmy sami – besztam go.

– To nasz dom i mogę pieprzyć się z tobą, gdzie chcę i kiedy chcę – warczy niemalże – a jeśli komuś się to nie podoba, wcale nie musi patrzeć.

– Dam…

Nim zdążę dokończyć, mężczyzna bierze mnie na ręce i zanosi do sypialni. Cały Damian.

Stawia mnie na podłodze i łapczywie wpija się w moje usta. Całuje mnie namiętnie, zachłannie, aż brak mi tchu. Jego dłonie błądzą po moim ciele, dotykając mojej rozpalonej skóry. Chwyta mnie za pośladki, ściskając je, nawet trochę zbyt mocno.

– Odwróć się, skarbie – nakazuje.

Posłusznie wykonuję jego polecenie i odwracam się tyłem do męża, opierając o komodę. Damian podciąga mi sukienkę i szybkim ruchem zdziera ze mnie majtki.

Wsuwa we mnie dwa palce, powarkując.

– Moja żonka taka mokra – nachyla się do mojego ucha – idealnie.

– Damian… – jęczę, gdy penetruje mnie palcami.

Po chwili wysuwa je ze mnie i słyszę, jak odpina pasek. Łapie mnie mocno za pośladek, wymierza klapsa, po czym wbija się we mnie ostro.

– Damian! – krzyczę i na moment się prostuję.

Mój ukochany dociska dłonią moje plecy, bym ponownie się pochyliła i zaczyna się energicznie poruszać. Uderza w moje wnętrze raz za razem, a każdy ruch jest głębszy i brutalniejszy.

Zaciskam mocno dłonie, trzymając się za blat, gdy mój mąż pieprzy mnie coraz szybciej. Tak, pieprzy. Uwielbiam seks z nim, ale ostatnio brakuje mi tej czułości, gdy się ze mną kochał. Od kiedy zaczęły się problemy z pracą, Damian często jest zdenerwowany, rozdrażniony i wyładowuje to podczas ostrego seksu.

Zaciska mocno dłonie na moich biodrach, nabijając mnie energicznie na siebie. Tłumię jęki i krzyki, ale gdy przechodzi mnie fala orgazmu, wykrzykuję jego imię. Mój mąż wykonuje jeszcze kilka głębokich pchnięć, niczym w szalonym pędzie, po czym zastyga, obficie we mnie wytryskując.

Szlag jasny…!

Po chwili wysuwa się ze mnie i podaje mi chusteczki. Mieliśmy używać prezerwatyw, bo hormony źle na mnie wpływają, ale Damian stwierdził, że za nimi nie przepada. Parę razy zdarzyło nam się nie zabezpieczyć. Zdaję sobie sprawę, że mogę zajść w ciążę.

– Będę musiał jutro wyjechać na dwa dni – mówi i zapina spodnie.

No tak. Mogłam się tego spodziewać.

– Znowu? – Krzywię się.

– Lauro, pracuję – przypomina mi.

– Ja też chcę – oznajmiam.

– Ale właściwie po co? – Spogląda na mnie, marszcząc brwi. – Pieniędzy nam nie brakuje.

– Nudzę się. Chcę coś robić, a nie tylko siedzieć w domu – uświadamiam mu.

– Może właśnie zapewniłem ci rozrywkę, która pojawi się za dziewięć miesięcy.

Wyczuwam lekką kpinę.

– Damian, to nie jest śmieszne. – Przewracam oczami i zdejmuję sukienkę.

Muszę wziąć prysznic, biorąc pod uwagę ilość nasienia, jaką zostawił we mnie mój mąż.

– Skarbie, jesteśmy małżeństwem, kochamy się, dzieci to normalna kolej rzeczy – mówi jak gdyby nigdy nic.

– Rozmawialiśmy o tym – przypominam mu.

– Wiesz, że ja bym bardzo chciał.

Mam ochotę mu powiedzieć, że dobrze by było, gdyby uczestniczył w wychowaniu dzieci, ale jednak gryzę się w język, nie chcę kłótni.

– Damian, kochanie, miałam z tobą porozmawiać, ale ostatnio mało się widzimy.

Nie chciałam, by brzmiało to jak pretensja, ale wyraz twarzy mojego męża mówi sam za siebie.

– Tak, Lauro?

– Zaproponowałam córce Erin, że może u nas mieszkać i pracować – wyznaję lekko spięta, bo nie wiem, jak zareaguje.

– To ona ma córkę? – Marszczy brwi.

– Tak, za kilka dni przyjeżdża.

– W porządku.

Och… I tylko tyle? Nie wkurzył się, że nie przedyskutowałam tego z nim?

Szybko odganiam te myśli. Po co szukam dziury w całym?

– Wiesz, może pojadę jutro do Crestview? – proponuję.

– Dobry pomysł – mówi i też się rozbiera. – Ściągnij Blancę, Mirandę, zrobicie sobie babski wypad.

– Rozbierasz się? – zwracam uwagę na to, co robi.

– Mam ochotę na prysznic z żoną. – Uśmiecha się lekko.

– Och…

– A jutro będzie ci towarzyszył Martin – dodaje i obejmuje mnie w talii, gdy idziemy do łazienki.

– Nie Ottavio? – pytam zaskoczona.

– Przyda mu się wolne – stwierdza mój mąż.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: