- W empik go
Moja Cisza - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
1 marca 2023
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Moja Cisza - ebook
„Moja Cisza” to intrygująca podróż do wnętrza umysłu autora przepełniona lękiem i obawą o najdrobniejszą sprawę. Z każdym kolejnym wierszem czytelnik zostaje wciągnięty w coraz głębsze zakamarki siebie. Poznaje czym jest kroczenie po krawędzi, aby na koniec zadumać się we własnej refleksji nad swoim życiem. „Moja Cisza” jest pełna porównań i przenośni, które każdy z was może odnieść do własnego „Ja”. Wiersze z tomiku poezji „Moja Cisza” autorka napisała w wieku lat 19.
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8324-549-2 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Moja cisza
O ciszo blada, o ciszo głucha.
Utulasz mnie słodko,
Jak ma miluśka poducha.
Leciutko szeleścisz, jak złotko.
Do uszka przez sen,
Zaparowane szyby,
Złoty blady dzień.
A jednak tak gdyby,
Zabrakło mi Cię
Nie, nie chcę tak
Nie pozwolę zmienić się
I istnieć jak,
Niebo i ziemia.
Co jest od początku,
Jak światłość i ciemnia,
zamkniętego wątku.
To przenika mnie.
Tak bardzo żałośnie.
Gdy widzę Cię!
Ma miłość rośnie.
Kiedy się otulam,
W twe ramiona się wtulam.Miłość
O młodości piękna błaha,
Bądź dziś dla mnie miła taka.
By me serce choć przekute
Nie musiało za pokute
Dręczyć się do końca życia
Nie dążyło do ukrycia
Żeby było pięknie, ładnie.
Niech choć cień radości wpadnie.
I oświeci zaćmę złości
Co panuje od miłości
Bardzo kruchej niespełnionej,
Ale za to wybaczonej
Czy przestanie boleć, krwawić
Czy przestanie morał prawić
Choć już taki czas przeminął
Przez ocean rok przepłynął
Ja nie mogę być szczęśliwa
Każda miłość jest zdradliwa
Czy przestanę myśleć głupio
Czy przestanie być mi smutno
Wielki smutek gorzkie łzy
Przepełniają w noc me sny
Choć dziś los odmienił życie
Myślę o nim ciągle skrycie
To, że słońce wstaje rankiem
Nikt nie będzie tym wybrankiem
Nawet jeśli iskrą spadnie
Mego serca nie wykradnie
Choćby było ich tysiące,
Choćby były i kojące,
Nikt nie ukoi bólu tego,
Nikt nie zgadnie też, dlaczego.
Drzewa w głuszy śpiewają,
A liście im cicho grają.
W deszczowy jesienny dzień,
W moim sercu smutek żal i cień.
Wiatr przenika przez umysły,
Me marzenia gdzieś prysły.
Dziś powinnam się radować
Na imprezie rozbalować
A ja siedzę i się dąsam
Sama siebie ciągle kąsamWybrany
Choć czas mija jak w powieści
Przynieś mi dziś dobre wieści
Bądź na zawsze tylko ze mną
Przybądź w noc jaskrawą ciemną
Na niebiańskim koniu przyleć
Na godzinę potem wyleć
I nie wraca, j póki śnie
I nie wracaj też we dnie
Bądź jak z bajki malowany
Bardzo skromny wygadamy
Spełnij marzeń mych tysiące
Ukój serce me bolące
Niech dziś wsparcie w Tobie znajdę
Niech swą siłę znów odnajdę
Wyciąg rękę do mnie prawą
Ukaż przyszłość moją jawą
Nie chce myśleć co się stanie
Powiedz chociaż jedno zdanie
Kto mnie pragnie o kim marze
Z kim też jutro pójdę w parze
Jeśli z Tobą polną drogą
W pogodę ubogą srogą
Tylko ja o Tobie wiem
Myślę całym Bożym dniem
Prawda to a jednak nie
Choć spotkamy dzisiaj się
Wtedy wszystko będzie jasne
Na niebie błyskiem trzasnę
O cudny o blond włosach
Żyjesz lekko na niebiosach
Zejdź na ziemię poczuj radość
Ból gniew nadludzką słabość
Zamknij na klucz stare dzieje
Spełnij me odwieczne nadzieje
Jeśli nie, zniknij stąd!
Nim znów zrobię kolejny błąd.Ptaszek
Odezwij się ptaszku w cierniach krzewu
Nic nie zastąpi twego śpiewu
Jaka piękna twa muzyka
Sypiesz nuty jak z koszyka
Musisz wiedzieć kochany
Jesteś urodziwy i wspaniały
Nie musisz się krzewu bać
Możesz żwawo wszystko z siebie dać.
A gdyby tak Ci gałęzie zaśpiewały
A liście Ci cicho zagrały
A gdyby tak kwiaty Ci zatańczyły
I swe ramiona w górę uwiły.
Śpiew słyszę, czy to?… to niemożliwe
To moje myśli ujadliwe
Ach kołysz się ździebełko zielone
Na wietrze w każdą stronę
Słoneczko złote świec z całych sił
Nie pozwól by powój się między róże wbił
Ptaszku proszę nie przestawaj śpiewać
Bym nie musiał się źle z tym miewać.
…tiri… tiri..tiri…
.tiri… tiri…
Wtem wbił się cierń z krzewu
I nie ma już twego śpiewu.Chwila
Bladej Twej rysy twarzy
Malują ścienne przepiękne obrazy
Tak jedno słodkie spojrzenie
Porywa czar w ciche marzenie
Szaleje serce proszone do tańca
Chce znaleźć granice krańca
I nie chce a musi
Koniec ścisnąć zdusić
Pragnienia płomienia fala
Dwie dusze w jedno scala
Stopiła w tafli błękicie
Za razem lodu życie
Dotyk promieni gorących
Rozwiewa szyk drzew płonących
Jednej chwili słońca blask
Gromu z nieba głuchy trzask
Zalej wiecznością tak krótki czas
By w utopi chwili spowił nas
Do końca świata
Na długie lata
Niech leje się żar
U niebios bram.Poranek
We mgle, w mym śnie.
W błękicie skąpane pnie.
Słodycz poranka,
Wlaną do dzbanka.
Gorzkie wieczory,
Długie powoje.
Płynące kry,
Jak białe psy.
Zły wichrze wiej,
Pałko wodna chwiej się chwiej.
Padaj deszczu z nieba,
Wody życiu trzeba.
Pąkom trzeba słońca,
Do świata końca.
Srebrnej rosy,
By kwitły wrzosy.
Ciepłe wieczory,
Poranka strony.
Kwitną sasanki,
Pleciemy wianki.
Rzucamy do wody,
Jak pod nogi kłody.
Płynie życie, płynie rzeka,
Nikt na ranek już nie czeka.Ty
Jesteś słońcem na niebie
Pięknym ptakiem na krzewie
Jasnym błyskiem w mym oku
Złotą gwiazdą po zmroku
Aniołem zesłanym na ziemię
Blaskiem rozświetlającym ciemnie
Moja dusza serce me
Ciągle słyszą słowa te
Ciepłe słodkie jak maliny
Zimne krwawe jak ciernimy
Czasem wątłe obojętne
Innym razem dziwne mętne
Jesteś szczęściem jakie znam
Białą mgiełką w nieba bram
Cudnym orłem gdzieś w przestrzeni
Oczkiem wodnym co się mieni
Jesteś jak złocisty piach
Tylko jeden w moich snach
Wszystko to co w Tobie wielbię
Tylko w sobie dzisiaj kłębie
Nie potrafię słowa zdusić
Po co będę los nasz kusić
Wszystko przyjdzie, ale z chwilą
Choć już taki czas przeminął
Jesteś deszczem na pustyni
Myślami jedynymi mymi
Wieczną szczęśliwą radością
W żadnym wypadku nigdy złością
Jesteś jak księżyc na niebie
Bo kocham tylko Ciebie
W smutne deszczowe dni
Pragnę mówić Tobie Ci
O tych blaskach złotym piachu
Mgiełkach słońcu o mym strachu
Wiatr mi wtedy pieśń zanuci
Jeden księżyc mowę wróci
Z każdym słowem opisującym Cię
Jeszcze bardziej wsłuchasz się
W szum morza fal,
Które płyną ciągle w dal
W cichy ptaków śpiew
Burzowych chmur gniew
Więc bądź jaki byłeś
Co w cieniu się kryłeś
Przed słońcem gorącym
Co promieniem parzącym
Zagrzewało Cię w siły wszystkich gór
Pokonujące każdy najgroźniejszy mór
Przyjdź mnie przytul dziś kochany
Niech mój dzień na straty nie będzie spisanyDo Ciebie!
Dla mnie dla siebie, dla wspólnych tych chwil
Co łączą nas ze sobą jak statek i sto mil
Jak słońce księżyc gwiazdy na niebie
Pisze ten wiersz właśnie dla Ciebie
Dniem za dnia tylko ze mną
Skrawkiem życia nocą ciemną
Kroplą rosy, blaskiem słońca z dna poranka
Białym kwiatem o cud woni z garści wianka
Ciemnej paszczy groty przerażenia
Te okrutne ustrzelone cierpienia
Przeminięte jak z wiatrem burzowym
Jak z chwilą o cieniu deszczowym
Bez bólu i toczącej się kołem radości
Bez złości i niemoralnej tej zazdrości
Jak wiele powtórzeń z minionego czasu
Będą usłane jak łoże z atłasu
Czy trzykroć wypowiem te dwa słowa
Będą wydarte jak ma mowa
Okrucieństw niesie jak wiosna zieleni
Czy czarnobiały obraz kolorem się zamieni
Czy każde pytanie jak z odpowiedzi
Czy wydasz je choćby na spowiedzi
Co małą kropelką z strumienia jest wielebnych chwil
Bez bajecznych pomówień bez piekielnych drwin
Słodkim uściskiem powoi wici
Otulasz mnie jasnym promieniem nici
Z miłego czasu jak z książki wydartego
Wspomnień co niesie jesień koloru złotego
Nie przetnie ni żadna nowa droga
Pięknego tchnienia rozdartego przez wroga
Przeklęta godzina lipca rozpoczętego
Gdy słowem skażonym poznałam jego
Porównać me troski co mi zadałeś
To jakby bez znaczenia ten list przeczytałeś
Gdy ufności Ci brakuje jak w pustej studni wody
Możesz być już dziś wolny jak ptak młody
Jeśli wybierasz ciemność nad blaskiem
Niech pryśnie jak sen przerwany trzaskiem
I choć niezgodność maiłabym z tym faktem
A każdą decyzje zmieniam raptem
Wybór każdego jest jego własnym
Nie mogę zmieniać go niczym jasnym
Jedno bez ogarnięcia cienia
Jesteś jedyny bez wątpienia
Ilekroć postawie znak zapytania
Zostaje bez odpowiedzi bez porównania
Jak łąka ogarnięta kwiatami rozkwitniętymi
Jakiś cierń w środku zawsze się rumieni
Tak też jak życie choć różą usłane
Zawsze ma kolce w zanadrzu schowane
To i możność szkicu w ręku rysownika
Zmienia się i kończy jak kronika
Chociaż żem w miłość dawno zwątpiła
O ciszo blada, o ciszo głucha.
Utulasz mnie słodko,
Jak ma miluśka poducha.
Leciutko szeleścisz, jak złotko.
Do uszka przez sen,
Zaparowane szyby,
Złoty blady dzień.
A jednak tak gdyby,
Zabrakło mi Cię
Nie, nie chcę tak
Nie pozwolę zmienić się
I istnieć jak,
Niebo i ziemia.
Co jest od początku,
Jak światłość i ciemnia,
zamkniętego wątku.
To przenika mnie.
Tak bardzo żałośnie.
Gdy widzę Cię!
Ma miłość rośnie.
Kiedy się otulam,
W twe ramiona się wtulam.Miłość
O młodości piękna błaha,
Bądź dziś dla mnie miła taka.
By me serce choć przekute
Nie musiało za pokute
Dręczyć się do końca życia
Nie dążyło do ukrycia
Żeby było pięknie, ładnie.
Niech choć cień radości wpadnie.
I oświeci zaćmę złości
Co panuje od miłości
Bardzo kruchej niespełnionej,
Ale za to wybaczonej
Czy przestanie boleć, krwawić
Czy przestanie morał prawić
Choć już taki czas przeminął
Przez ocean rok przepłynął
Ja nie mogę być szczęśliwa
Każda miłość jest zdradliwa
Czy przestanę myśleć głupio
Czy przestanie być mi smutno
Wielki smutek gorzkie łzy
Przepełniają w noc me sny
Choć dziś los odmienił życie
Myślę o nim ciągle skrycie
To, że słońce wstaje rankiem
Nikt nie będzie tym wybrankiem
Nawet jeśli iskrą spadnie
Mego serca nie wykradnie
Choćby było ich tysiące,
Choćby były i kojące,
Nikt nie ukoi bólu tego,
Nikt nie zgadnie też, dlaczego.
Drzewa w głuszy śpiewają,
A liście im cicho grają.
W deszczowy jesienny dzień,
W moim sercu smutek żal i cień.
Wiatr przenika przez umysły,
Me marzenia gdzieś prysły.
Dziś powinnam się radować
Na imprezie rozbalować
A ja siedzę i się dąsam
Sama siebie ciągle kąsamWybrany
Choć czas mija jak w powieści
Przynieś mi dziś dobre wieści
Bądź na zawsze tylko ze mną
Przybądź w noc jaskrawą ciemną
Na niebiańskim koniu przyleć
Na godzinę potem wyleć
I nie wraca, j póki śnie
I nie wracaj też we dnie
Bądź jak z bajki malowany
Bardzo skromny wygadamy
Spełnij marzeń mych tysiące
Ukój serce me bolące
Niech dziś wsparcie w Tobie znajdę
Niech swą siłę znów odnajdę
Wyciąg rękę do mnie prawą
Ukaż przyszłość moją jawą
Nie chce myśleć co się stanie
Powiedz chociaż jedno zdanie
Kto mnie pragnie o kim marze
Z kim też jutro pójdę w parze
Jeśli z Tobą polną drogą
W pogodę ubogą srogą
Tylko ja o Tobie wiem
Myślę całym Bożym dniem
Prawda to a jednak nie
Choć spotkamy dzisiaj się
Wtedy wszystko będzie jasne
Na niebie błyskiem trzasnę
O cudny o blond włosach
Żyjesz lekko na niebiosach
Zejdź na ziemię poczuj radość
Ból gniew nadludzką słabość
Zamknij na klucz stare dzieje
Spełnij me odwieczne nadzieje
Jeśli nie, zniknij stąd!
Nim znów zrobię kolejny błąd.Ptaszek
Odezwij się ptaszku w cierniach krzewu
Nic nie zastąpi twego śpiewu
Jaka piękna twa muzyka
Sypiesz nuty jak z koszyka
Musisz wiedzieć kochany
Jesteś urodziwy i wspaniały
Nie musisz się krzewu bać
Możesz żwawo wszystko z siebie dać.
A gdyby tak Ci gałęzie zaśpiewały
A liście Ci cicho zagrały
A gdyby tak kwiaty Ci zatańczyły
I swe ramiona w górę uwiły.
Śpiew słyszę, czy to?… to niemożliwe
To moje myśli ujadliwe
Ach kołysz się ździebełko zielone
Na wietrze w każdą stronę
Słoneczko złote świec z całych sił
Nie pozwól by powój się między róże wbił
Ptaszku proszę nie przestawaj śpiewać
Bym nie musiał się źle z tym miewać.
…tiri… tiri..tiri…
.tiri… tiri…
Wtem wbił się cierń z krzewu
I nie ma już twego śpiewu.Chwila
Bladej Twej rysy twarzy
Malują ścienne przepiękne obrazy
Tak jedno słodkie spojrzenie
Porywa czar w ciche marzenie
Szaleje serce proszone do tańca
Chce znaleźć granice krańca
I nie chce a musi
Koniec ścisnąć zdusić
Pragnienia płomienia fala
Dwie dusze w jedno scala
Stopiła w tafli błękicie
Za razem lodu życie
Dotyk promieni gorących
Rozwiewa szyk drzew płonących
Jednej chwili słońca blask
Gromu z nieba głuchy trzask
Zalej wiecznością tak krótki czas
By w utopi chwili spowił nas
Do końca świata
Na długie lata
Niech leje się żar
U niebios bram.Poranek
We mgle, w mym śnie.
W błękicie skąpane pnie.
Słodycz poranka,
Wlaną do dzbanka.
Gorzkie wieczory,
Długie powoje.
Płynące kry,
Jak białe psy.
Zły wichrze wiej,
Pałko wodna chwiej się chwiej.
Padaj deszczu z nieba,
Wody życiu trzeba.
Pąkom trzeba słońca,
Do świata końca.
Srebrnej rosy,
By kwitły wrzosy.
Ciepłe wieczory,
Poranka strony.
Kwitną sasanki,
Pleciemy wianki.
Rzucamy do wody,
Jak pod nogi kłody.
Płynie życie, płynie rzeka,
Nikt na ranek już nie czeka.Ty
Jesteś słońcem na niebie
Pięknym ptakiem na krzewie
Jasnym błyskiem w mym oku
Złotą gwiazdą po zmroku
Aniołem zesłanym na ziemię
Blaskiem rozświetlającym ciemnie
Moja dusza serce me
Ciągle słyszą słowa te
Ciepłe słodkie jak maliny
Zimne krwawe jak ciernimy
Czasem wątłe obojętne
Innym razem dziwne mętne
Jesteś szczęściem jakie znam
Białą mgiełką w nieba bram
Cudnym orłem gdzieś w przestrzeni
Oczkiem wodnym co się mieni
Jesteś jak złocisty piach
Tylko jeden w moich snach
Wszystko to co w Tobie wielbię
Tylko w sobie dzisiaj kłębie
Nie potrafię słowa zdusić
Po co będę los nasz kusić
Wszystko przyjdzie, ale z chwilą
Choć już taki czas przeminął
Jesteś deszczem na pustyni
Myślami jedynymi mymi
Wieczną szczęśliwą radością
W żadnym wypadku nigdy złością
Jesteś jak księżyc na niebie
Bo kocham tylko Ciebie
W smutne deszczowe dni
Pragnę mówić Tobie Ci
O tych blaskach złotym piachu
Mgiełkach słońcu o mym strachu
Wiatr mi wtedy pieśń zanuci
Jeden księżyc mowę wróci
Z każdym słowem opisującym Cię
Jeszcze bardziej wsłuchasz się
W szum morza fal,
Które płyną ciągle w dal
W cichy ptaków śpiew
Burzowych chmur gniew
Więc bądź jaki byłeś
Co w cieniu się kryłeś
Przed słońcem gorącym
Co promieniem parzącym
Zagrzewało Cię w siły wszystkich gór
Pokonujące każdy najgroźniejszy mór
Przyjdź mnie przytul dziś kochany
Niech mój dzień na straty nie będzie spisanyDo Ciebie!
Dla mnie dla siebie, dla wspólnych tych chwil
Co łączą nas ze sobą jak statek i sto mil
Jak słońce księżyc gwiazdy na niebie
Pisze ten wiersz właśnie dla Ciebie
Dniem za dnia tylko ze mną
Skrawkiem życia nocą ciemną
Kroplą rosy, blaskiem słońca z dna poranka
Białym kwiatem o cud woni z garści wianka
Ciemnej paszczy groty przerażenia
Te okrutne ustrzelone cierpienia
Przeminięte jak z wiatrem burzowym
Jak z chwilą o cieniu deszczowym
Bez bólu i toczącej się kołem radości
Bez złości i niemoralnej tej zazdrości
Jak wiele powtórzeń z minionego czasu
Będą usłane jak łoże z atłasu
Czy trzykroć wypowiem te dwa słowa
Będą wydarte jak ma mowa
Okrucieństw niesie jak wiosna zieleni
Czy czarnobiały obraz kolorem się zamieni
Czy każde pytanie jak z odpowiedzi
Czy wydasz je choćby na spowiedzi
Co małą kropelką z strumienia jest wielebnych chwil
Bez bajecznych pomówień bez piekielnych drwin
Słodkim uściskiem powoi wici
Otulasz mnie jasnym promieniem nici
Z miłego czasu jak z książki wydartego
Wspomnień co niesie jesień koloru złotego
Nie przetnie ni żadna nowa droga
Pięknego tchnienia rozdartego przez wroga
Przeklęta godzina lipca rozpoczętego
Gdy słowem skażonym poznałam jego
Porównać me troski co mi zadałeś
To jakby bez znaczenia ten list przeczytałeś
Gdy ufności Ci brakuje jak w pustej studni wody
Możesz być już dziś wolny jak ptak młody
Jeśli wybierasz ciemność nad blaskiem
Niech pryśnie jak sen przerwany trzaskiem
I choć niezgodność maiłabym z tym faktem
A każdą decyzje zmieniam raptem
Wybór każdego jest jego własnym
Nie mogę zmieniać go niczym jasnym
Jedno bez ogarnięcia cienia
Jesteś jedyny bez wątpienia
Ilekroć postawie znak zapytania
Zostaje bez odpowiedzi bez porównania
Jak łąka ogarnięta kwiatami rozkwitniętymi
Jakiś cierń w środku zawsze się rumieni
Tak też jak życie choć różą usłane
Zawsze ma kolce w zanadrzu schowane
To i możność szkicu w ręku rysownika
Zmienia się i kończy jak kronika
Chociaż żem w miłość dawno zwątpiła
więcej..