Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Moje miejsce jest przy tobie - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
27 czerwca 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
11,99

Moje miejsce jest przy tobie - ebook

Gdy Isla Jacobs i Theo Karalis się poznali, zakochali się w sobie bez pamięci. Ich związek przerwało aresztowanie Thea i oskarżenie go o morderstwo. Zwolniony i uniewinniony Theo odnajduje Islę w Anglii. Chce, by znów byli razem. Ona jednak nie może mu wybaczyć, że gdy był w więzieniu, zerwał nią kontakt. Teraz Theo będzie musiał odbudować ich relacje, zwłaszcza że Isla spodziewa się dziecka, a on chciałby być dobrym ojcem i mężem…

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8342-568-9
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Isla siedziała wyprostowana jak struna, unikając podejrzliwego wzroku klawiszy. Była na niego przygotowana, lecz mimo to pobyt w tym miejscu sprawiał, że czuła ciarki na plecach.

Nie chodziło tylko o zimną i nieprzyjazną atmosferę.

W więziennym areszcie nie witają gości z otwartymi ramionami.

Była tu już trzeci raz, więc powinna się przyzwyczaić.

Jednak zawsze obezwładniał ją widok szarych odrapanych ścian i betonowej posadzki oraz drażniący odór środków dezynfekcyjnych. W wyobraźni przeniosła się w inne miejsce i czas. Do domku z widokiem na morze na greckiej wysepce. Tam ściany były koloru ciepłej zieleni. A Isla była szczęśliwa. To było tak niedawno. Teraz miała gardło ściśnięte rozpaczą.

I osamotnieniem.

Spojrzała na swoje zaciśnięte w pięści na udach dłonie.

Uniosła głowę i popatrzyła na klawisza stojącego przy wielkich metalowych drzwiach. Mężczyzna nie spuszczał jej z oka. Nie przeszłość sprawiała, że Isla czuła się tu źle i nieswojo, lecz to, że nikt jej tu nie chciał.

Mimo wszystkiego, co razem przeżyli, i słów, które Theo Karalis tyle razy czule szeptał jej do ucha, ten mężczyzna nie życzył sobie teraz jej wizyt. Nie pragnął jej pomocy, współczucia i bliskości. Przedtem dwa razy odmówił widzenia. Dziś będzie trzeci?

Ból przeszył jej serce.

Theo miał ważniejsze rzeczy na głowie niż ich związek. Chciał się oczyścić z zarzutów i jak najszybciej opuścić mury aresztu. Isla była Angielką, a po grecku znała ledwie parę zwrotów. W niczym nie mogła mu pomóc.

Inaczej niż jego rodzina i przyjaciele.

Dopiero gdy media podały wiadomość o aresztowaniu, Isla odkryła drugą stronę Thea, o której dotąd nie miała pojęcia. Nie wiedziała, że jest bajecznie bogatym, wpływowym i ustosunkowanym człowiekiem wielkiego światowego biznesu.

Nie umiała pogodzić w sobie dwóch obrazów Thea – mężczyzny, którego nazwisko okupowało teraz czołówki europejskich mediów, z tkwiącym w jej pamięci obrazem namiętnego, ujmującego i czułego kochanka.

Dzięki niemu przez króciutką chwilę Isla jak ptak szybowała ponad ziemią.

Jednak w dwóch esemesach wysłanych przez niego z aresztu nie było śladu czułości. Theo pisał tylko, że nie chce jej widzieć.

– Pani Jacobs?

Isla aż podskoczyła na twardym krześle.

Nad nią stał smukły mężczyzna w eleganckim garniturze.

Przysunął sobie krzesło i usiadł obok niej.

– Jestem Petro Skouras, prawnik pana Karalisa.

Serce Isli zabiło mocniej. W kącikach jej ust pojawił się uśmiech ulgi.

– Tak – odparła.

Spojrzała na klawisza stojącego przy drzwiach.

Przez głowę przebiegła jej myśl, że w końcu zobaczy Thea.

– Pan Karalis prosił, bym to pani wręczył.

Skouras podał jej kopertę. Gdy ją otwierała, bała się, że zaraz wyślizgnie się jej z drżących rąk. W sekundę przeczytała krótką notkę.

Bo nie był to list, lecz dwa suche zdania.

Ich wymowa nie zostawiała złudzeń, ale Skouras wolał mieć pewność.

– Pan Karalis życzy sobie, by pani nie przychodziła i nie próbowała się z nim kontaktować.

Prawnik zamilkł na chwilę i czekał na odpowiedź, ale Isla nie potrafiła wydobyć ani słowa. Raz jeszcze rzuciła okiem na notkę. Poznawała pewny charakter pisma Thea. Nie poznawała jednak zimnego jak lód tonu żądania. Jakby pisał do kogoś zupełnie obcego, kto dręczy go swoim uporem. Jakby nic między nimi nie było, a więź, która ich łączyła, była tylko złudzeniem.

Może naprawdę byli tylko parą obcych sobie ludzi.

Zamknęła oczy, bo bała się, że wybuchnie płaczem. Była jednak zbyt wstrząśnięta na łzy. Wszystko, co przeżyła w zeszłym miesiącu, całe szczęście i radość, wydały jej się nagle sennym marzeniem.

– Prosi też, by pani to podpisała.

Skouras podał jej napisane na maszynie pismo. Dopiero po dłuższej chwili Isla zdołała skupić na nim wzrok.

Słyszała o takich żądaniach, ale nigdy się z nimi nie spotkała. Przeczytała pismo raz jeszcze. Była to umowa poufności. Isli nie było wolno zdradzać komukolwiek, że znała Thea Karalisa. I w ogóle mówić ani słowa o nim czy ich związku.

Nie wierzyła w to, co czyta. Każde słowo umowy wrzynało się bólem w jej serce.

Naprawdę Theo myślał, że potrzebuje prawnego dokumentu, by milczała o tym, co razem przeżyli?

Niemożliwe. Niewiarygodne.

Nie do pomyślenia!

Ale mężczyzna, którego znała, okłamał ją, nie wspominając też o innych rzeczach.

Jakże głęboko się myliła! Wierzyła, że byli dwiema bratnimi duszami. Jednak Theo zupełnie jej nie znał. Nie rozumiał. Bo jak mógł pomyśleć, że Isla sprzeda ich historię mediom?

Pewną ręką chwyciła wieczne pióro Skourosa i złożyła podpis.

Prawnik odetchnął z ulgą.

– Odwieźć panią do hotelu?

– Nie. Poradzę sobie.

Zawsze dawała sobie radę, zanim jeszcze Theo z siłą huraganu wdarł się w jej życie, jak nagły promień słońca. I będzie dawać. Potrzebuje tylko czasu.

Zerwała się na nogi.

Theo jej nie chce. Nigdy nie była częścią jego życia, lecz tylko krótkim przerywnikiem i zabawką, którą jak dziecko bawił się przez chwilę. By zaraz potem odrzucić w kąt.

Wychodząc przez bramę aresztu prosto w słońce ateńskiego popołudnia, Isla dumnie uniosła głowę, nie bacząc na ból, który rozdzierał jej serce.

Isla owinęła szyję szalem i wcisnęła zmarznięte ręce w kieszenie płaszcza. Wiał silny wiatr. Idąc londyńską ulicą, wciąż nie mogła uwierzyć, że jeszcze cztery miesiące temu…

Ból rozsadzał jej serce. Ale była za niego wdzięczna, bo przypominał jej o własnym przyrzeczeniu – nigdy więcej Thea.

Zrobiła to, co zawsze, gdy wpadała w podły nastrój. Skupiła się na jasnej stronie życia. Już jako dziecko nauczyła się, że trzeba znaleźć pięć rzeczy, z którymi czuje się dobrze. Ta zasada zawsze jej pomagała.

Nawet jeśli w niektóre dni było ciężko.

Pięć rzeczy. Tutaj i teraz.

Pierwsza. Po deszczowym tygodniu nad Londynem wreszcie wzeszło słońce. Skrawki błękitnego nieba między chmurami wlewały w jej serce optymizm.

Druga. Rebeka, jej przyjaciółka i szefowa, zaprosiła ją na lunch.

Trzecia. Isla była wdzięczna za samą obecność tej ciepłej kobiety.

Czwarta. Do eleganckiego sklepu Rebeki przywieziono nowe bele wełny, a Isla uwielbiała rozmieszczać je na półkach. Dłońmi muskała delikatną fakturę wełny i zatracała się w jej kolorach.

Piąta…

W nozdrza uderzył ją kwaśny zapach dymu z papierosa. Na chwilę stanęła, bo jej wrażliwy zmysł węchu dał o sobie znać. Palący mężczyzna rzucił jej krótkie spojrzenie i przeszedł na drugą stronę ulicy.

Isla popatrzyła w ślad za nim. Znała go? Jego twarz nie wydała jej się znajoma, ale coś w jego postaci sprawiło, że poczuła niepokój. Taki sam, jaki odczuwała od tygodnia. Miała niejasne poczucie, że ktoś ją śledzi.

Gdy weszła do sklepu Rebeki, odetchnęła z ulgą, a podejrzliwe myśli same odpłynęły.

Lubiła tę pracę i chciała utrzymać ją jak najdłużej.

Kochała swoje studia archeologiczne. Nie chciała ich rzucać, ale teraz pierwszeństwo miały inne potrzeby. Stały zarobek był ważniejszy od pasji do historii starożytnej i marzeń o zostaniu archeologiem.

Wykrzywiła usta. W jej życiu różnie bywało. Ale jedyna burzliwa namiętność sprawiła, że rzuciła się w ramiona Thea, a ten wykorzystał ją i brutalnie porzucił.

Była to życiowa nauczka. Jednak teraz Isla nie chciała o niej myśleć.

Dzień w pracy mijał jej szybko. Isla już myślała o popołudniowym kółku patchworkowym, które prowadziła Rebeka. Obie nie miały nawet czasu, by napić się herbaty.

– Isla?

Od drzwi magazynu dobiegł ją głos Rebeki.

– Tu jestem. Już kończę – odpowiedziała.

– Ktoś do ciebie.

Isla odwróciła głowę. Nikt z przyjaciół nie wpadał do niej w czasie pracy. W głosie Rebeki było jednak coś, co zaintrygowało Islę. Nie, nie nagana. Przestroga? Zmarszczyła brwi. Jej szefowa była niezwykle ciepłą kobietą. Z tych, o których mówią, że do rany przyłóż. Obie rozumiały się bez słów. Nigdy nie miałaby nic przeciwko wizycie przyjaciół swojej asystentki.

Isla szybko ruszyła do drzwi. Rebeka stała w nich w swojej patchworkowej marynarce. Jednak na jej twarzy nie było cienia zwykłego uśmiechu. Isla nie mogła nic z niej odczytać.

– Co jest? – spytała niepewnym głosem. – Coś się stało?

Nagle ktoś się poruszył za plecami Rebeki. Oczom Isli ukazał się wysoki mężczyzna oświetlony z tyłu światłem jednej z wystaw. Przez chwilę zdawał się cieniem, a nie człowiekiem. Po chwili stanął tuż przed nią.

Isla zamrugała. Cień przybrał postać kogoś, kogo znała.

Myślałaś, że go znasz, przeszło jej przez głowę.

Otworzyła szeroko usta, ale nie wiedziała, czy po to, by coś powiedzieć, czy nabrać powietrza. Podłoga zawirowała jej pod nogami. Kolana same się ugięły. Poczuła zawrót głowy. Świat zapadł się i zniknął.

– Islo! Obudź się!

Ciepły głos Rebeki przywrócił Isli świadomość, rozpraszając ciemność. Ktoś przyłożył jej do czoła mokry ręcznik. Jego chłód niósł ulgę.

– Przepraszam, Rebeko, nie wiem, nie wiem… co się stało – szepnęła.

Otworzyła oczy, rozpaczliwie usiłując odzyskać pamięć. Rebeka uśmiechała się do niej matczynym uśmiechem.

– Dzięki Bogu. Ale nas przeraziłaś! – rzuciła radosnym głosem.

Was?

Jej pamięć nagle wróciła ze zdwojoną siłą. Isla obróciła głowę i rozejrzała się wokół szeroko otwartymi ze zdziwienia oczyma. Leżała w pokoju na zapleczu na małym tapczaniku. Drzwi były zamknięte.

– Jest w sklepie. Drepcze w jednym miejscu. Wygląda na kogoś nawykłego do własnych racji. Musiałam zagrozić, że wezwę policję, bo narusza twoją prywatność – powiedziała Rebeka.

– Policję?!

– Nikogo nie wezwałam, ale musiałam się upewnić, czy chcesz go widzieć.

– Dzięki, Rebeko, ale jestem dorosła. Nie potrzebuję opiekunki. Czuję się już o wiele lepiej.

Isla usiadła i spuściła nogi na ziemię. Na chwilę wrócił zawrót głowy, ale odetchnęła z ulgą.

– Bardzo się cieszę…

Od drzwi dobiegł ją głęboki męski głos.

Tembr tego głosu zawsze ją obezwładniał. Tak było i teraz. Do Isli wróciły wspomnienia. Magicznych księżycowych nocy z Theo w domku nad morzem. Szczęście wylewało się wtedy z nich obojga szeroką strugą. Isla bała się, że gdy teraz wstanie, znów ugną się pod nią nogi.

Ale na pomoc ruszyła jej bojowo nastawiona Rebeka.

– Proszę wyjść. Narusza pan prywatność mojej asystentki.

Niziutka Rebeka nie miała oporów, by postawić się mężczyźnie, który wzrostem przewyższał ją o głowę.

Serce Isli przeszyła fala ciepła. Rzadko w życiu ktoś się o nią troszczył. Od niemowlęcia była sierotą. Nigdy nikt jej nie adoptował. Całe życie była samotna. Jak dobrze mieć w takiej chwili taką przyjaciółkę.

– W porządku, Rebeko. – Isla wstała z tapczanika. – Dam sobie radę.

Przeszła w stronę małej małej kuchenki.

– Usiądź, Islo. Musisz odpocząć – dobiegł ją zza pleców męski głos.

Na chwilę znieruchomiała.

Radosne ożywienie mieszało się w niej z niepokojem.

Zignorowała jego słowa.

– Potrzebuję tylko łyk herbaty – odparła.

Obróciła się po filiżankę, ale jej wzrok spoczął na mocnej szyi i męskiej kwadratowej szczęce przybysza, który patrzył na nią z lekkim uśmiechem.

Odetchnęła głęboko, by odzyskać spokój. Ale oddech przyniósł jej nie tylko powietrze, lecz i falę subtelnego zapachu, który przypomniał Isli o nadmorskim sosnowym zagajniku i cieple męskiego ciała.

Nie spieszyła się, by unieść wzrok wyżej. Jej spojrzenie spoczęło na idealnie białej koszuli przybysza, jedwabnym krawacie szkarłatnego koloru i kaszmirowym płaszczu zarzuconym na ramiona.

Jakże inaczej niespodziewany gość wyglądał kiedyś w dżinsach i rozpiętej pod szyją, z rękawami podwiniętymi do łokci koszuli!

Teraz biła z niego siła wielkich pieniędzy i idąca za nimi pewność siebie.

Dlaczego Isla nigdy przedtem tego nie widziała?

Bo byłaś w niego zapatrzona i wierzyłaś we własne złudzenia, odpowiedziała sama sobie.

Bo bierzesz ludzi takimi, jakimi ich widzisz, i sądzisz, że to ich prawdziwe oblicze.

Bo nie miałaś powodów myśleć, że cię okłamuje.

Theo Karalis stał bez ruchu. I czekał.

W końcu Isla spojrzała mu w oczy. Wyglądał dokładnie tak samo wspaniale, jak przedtem. Mocne i symetryczne rysy. Złocistopiwne oczy ocienione czarnymi brwiami. Lekkie dołeczki na policzkach, które pogłębiały się, gdy się uśmiechał, i dodawały mu uroku. Ciemna oliwkowa cera i starannie przycięte faliste czarne włosy.

Wszystko to znała tak dobrze. Na chwilę wróciło do niej tamto poczucie nieskończonej bliskości i tamte marzenia.

Naiwne marzenia.

– Witaj, Islo.

Jego niski zmysłowy głos niósł w sobie nutkę chrypki. Kiedyś brała to za wyraz głębokiego uczucia.

Dziś stała mocno na ziemi.

Zmrużyła oczy i nagle dostrzegła na jego twarzy coś, czego przedtem nie było. Pod lewym okiem Thea widniała świeża wciąż różowawa blizna. Musiała się pojawić niedawno.

Isla nie widziała go od czterech miesięcy. Pamiętała ich ostatni ranek, zanim Theo wrócił do Aten. Ich śmiech i łagodność jego spojrzenia. Było to okrutne wspomnienie, bo zaraz potem ją rzucił. Bez uprzedzenia i bez słowa.

Isla chciała oprzeć się o krzesło. Wciąż było jej słabo. I wtedy poczuła na plecach dotyk ciepłej dłoni.

– Nie dotykaj mnie! Nie waż się!

Odskoczyła, odpychając Thea. Patrzył na nią w szoku.

Oczekiwał, że rzuci mu się w ramiona? Kiedyś była może naiwna, ale już zdążyła przejść szybką szkołę prawdziwego życia.

Nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Opadła na krzesło.

– Zrobię ci herbaty – powiedział.

Patrzyła, jak krząta się wokół kuchenki. Ten widok przeniósł ją z powrotem do Grecji. Ale mężczyzna, którego kiedyś znała, nie był tym, który teraz zaparzał herbatę. Tamten był mirażem. Kimś, kto wciągnął naiwną cudzoziemkę w krótki i namiętny romans.

Oboje dzielili tylko jedną rzecz. Niezwykłe, wzajemne seksualne przyciąganie, które graniczyło z wewnętrznym przymusem. Jakby oboje byli niewolnikami seksu. To ono pobudziło w niej nierealne nadzieje i fantazje. Uczucie, bliskość i zrozumienie były tylko wytworami jej wyobraźni.

Teraz Isla próbowała spojrzeć na Thea czystymi oczami. Zmienił nie tylko ubranie, ale i zachowywał się inaczej. Trzymał sztywno ramiona, a jego twarz nie zdradzała żadnego wyrazu.

Czuje się nieswojo?

Theo obrócił się do niej z filiżanką w ręku. Ich oczy się spotkały, a Isla odczuła jego spojrzenie jak cios w samo serce. Jego lwie oczy świeciły blaskiem płynnego złota. Tak na nią patrzył, gdy się kochali. Leżąc w jego ramionach pierwszy raz, czuła, że ktoś całkowicie akceptuje ją jako kobietę. Taką, jaką jest.

Ale ten blask znikł tak szybko, jak się pojawił. Może przypadkowe odbicie światła spłatało jej figla, bo oczy Thea znów miały piwny kolor, a wzrok dalej był nieprzenikniony.

Trzymał w ręku filiżankę. Stał w miejscu i przenikliwym wzrokiem patrzył na Islę. Jego spojrzenie sprawiało, że czuła się naga.

Kiedyś uwielbiała, gdy na nią spoglądał. Czuła się wtedy kimś wyjątkowym i ważnym. Jedynym na całym świecie. Dziś wiedziała, że była to zwykła technika uwodzenia. Pewnie tak samo przez lata uwodził inne łatwowierne kobiety. Ten zmysłowy wzrok nic nie znaczył.

Ona też nic dla niego nie znaczyła. Powiedział to wprost i zagroził pozwem, gdyby chciała się z nim zobaczyć.

Isla całe życie czuła się outsiderką. Kimś wiecznie stojącym z boku. Gdy Theo ją odrzucił, przeżyła szok o niszczycielskiej sile tsunami, które przerwało jej mury obronne.

Bo wierzyła w niego. I w nich.

Co on tu robi?

Nieważne, po co przyszedł, bo jego obecność wróżyła same problemy.

Usiadła na brzegu tapczanu i wyciągnęła rękę po filiżankę z herbatą. Ale Theo postawił ją na stoliczku, który szybko do niej przysunął.

– Nie ruszaj się. Wszystko ci podam. Przygotowałem też mały posiłek. Zjedz i odpocznij.

Gdy Theo wyszedł, Isla przymknęła oczy. Zawsze, gdy była blisko niego, zalewała ją fala odczuć, których nie umiała powstrzymać. Teraz wmawiała sobie, że to tylko zaskoczenie i zwykła złość, ale jej ciało opowiadało swoją historię. Jakby jeszcze nie dotarło do niego, że obecność tego mężczyzny zapowiada kłopoty.

Isla poczuła się śmiertelnie zmęczona. Nie wiedziała nawet, kiedy przysnęła.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: